„Jeszcze niedawno emocje PO i PJN rozbudzała
„narodowość śląska”. Czy podobnie zareagują politycy na wieść o
rezygnacji rządu Donalda Tuska z uznania mniejszości polskiej w
Niemczech?

Jak poinformowały wczorajsze „Fakty”, w
notatce sporządzonej przez Kancelarię Premiera, przed negocjacjami
statutu Polaków w Niemczech znalazł się następujący zapis: „Uczestnicy
zgodzili się zrezygnować ze stosowania określenia „mniejszość polska” i
używać terminologii występującej w traktacie”.

To świadczyłoby o tym, że nie wchodząc na boisko, mecz przegramy –powiedziała senator PiS, Dorota Arciszewska-Mielewczyk.

Sami zainteresowani nie deklarują takiej chęci –tłumaczył decyzję poseł PO Andrzej Halicki- Nie ma takiego postulatu, bo ta definicja dotyczy Fryzyjczyków, Duńczyków i Łużyczan.

Status mniejszości narodowej to m.in.
możliwość dwujęzycznych nazw miejscowości, dotowanie przez państwo szkół
czy też reprezentacji w niemieckim parlamencie. Tego typu udogodnienia
ma mniejszość niemiecka w Polsce.

Niestety zachowanie rządu jest
poddaniem sprawy bez walki, a przecież dążąc do zmiany prawnego status
quo i uzyskania przez mniejszość polską w Niemczech formalnego statusu
mamy dość mocne argumenty
- pisze na swoim blogu w Salonie24 Michał Kot.
Można bowiem powołując się na prawo międzynarodowe, że w doktrynie
zaczyna dominować wyraźna tendencja rozszerzania zakresu pojęcia
mniejszości (ONZ dopuszcza nawet, by za członków mniejszości brać osoby,
które nie są obywatelami danego kraju i ich pobyt ma charakter
czasowy).”

 

Polski rząd uznał Mniejszość Polską jako
nieistniejącą, niegodną nawet nadania jej statutu mniejszości. Bardzo
mnie to dziwi, ponieważ powinno mu być wiadome, że to właśnie z naszej
polonijnej inicjatywy o unieważnienie likwidacji Mniejszości Polskiej
(MP), 25 sierpnia 2009 berliński adwokat Stefan Hambura, złożył na ręce
kanclerz Angeli Merkel list z apelem o formalne anulowanie prawnie
obowiązującego rozporządzenia z mocą ustawy, wydanego przez niemiecką
Radę Ministrów na rzecz Obrony III Rzeszy, 27 lutego 1940 r.,
nakazującego rozwiązanie wszelkich organizacji polskiej mniejszości
narodowej w Rzeszy oraz konfiskatę ich mienia. Pan mecenas Stefan
Hambura otrzymał jako odpowiedź datowan
ą 13.10.2009, opinię prawną,
potwierdzającą nielegalność, czyli nieważność hitlerowskiego dekretu o
likwidacji Mniejszości Polskiej, potwierdzającą tym samym jej prawną
ciągłość istnienia. 

 

Opinie polskiego rządu są w tym względzie
jednak takie, jak  gdyby przejął on niemiecki punkt widzenia
obowiązujący w czasie wojny.

 Czy można się temu dziwić? Ja uważam ze nie. 

Dla mnie niezajmowanie się przez polski rząd, MSZ, Polakami, tylko innymi jest bardzo dobrze zrozumiałe.Wyjaśnił
to pełnomocnik Premiera do spraw międzynarodowych, imitator profesora,
Pan Władysław Bartoszewski, który się w czasie wojny nie bal Niemców,
tylko Polaków, człowiek pozbawiony konfliktów lojalności: 

"Proszę wskazać inny kraj w Europie, w
którym w ostatnim 20-leciu trzech szefów dyplomacji, Meller, Rotfeld i
Geremek, było żydowskiego pochodzenia, jeden ma honorowe obywatelstwo
Izraela, a obecny ma żonę Żydówkę."(*)

 

http://www.wsieci.rp.pl/opinie/rekiny-i-plotki/Jak-rzad-dba-o-mniejszosc-polska-w-Niemczech?set.commentssortby=Latest

(*)cytat Wladyslawa Bartoszewskiego z Rzeczpospolitej. Więcej o największym przyjacielu Polski można doczytać w artykule RP z 23-02-2011, Polska – najlepszy przyjaciel Izraela w Unii:

http://www.rp.pl/artykul/2,616992-Polska---najlepszy-przyjaciel-Izraela-w-Unii-Europejskiej.html