Powstania Śląskie – odkurzanie pamięci na lipę! Panu Ministrowie Bogdanowi Zdrojewskiemu „pro memoria"

Nie minął miesiąc od skierowania przeze
mnie do Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego – Bogdana
Zdrojewskiego – interpelacji w sprawie publikacji Archiwum Powstań
Śląskich (publikował ja m.in. portal wPolityce.pl)
– a już doczekałem się odpowiedzi Wysokiego Urzędnika.... [teksty
interpelacji oraz odpowiedzi znajdziesz na mojej witrynie - kliknij >>TU<<.

Odpowiedź jest w prawdzie obszerna, ale
wczytując się w jej sens odnieść można wrażenie, że nie na temat, a
czasami - o zgrozo - Minister wręcz sam strzela sobie w kolano....Ale po
kolei....

Redagując swoją – przyznaję, że obszerną
interpelację, wskazywałem na konieczność publikacji powstańczych
Archiwów, gdyż nie są one obecne w debacie publicznej i są mało znane
poza wąskim kręgiem badaczy przedmiotu. Jak wąski to krąg – niech
zilustruje przykład opieki nad materiałami powstańczymi na Śląsku,
którym to zbożnym dziełem zajmuje się potężny zespół – profesorów –
„sztuk" – jedna zacna osoba oraz studentów/stażystów – również jedna
persona.„Zespół" ten – działający jako „komórka" katowickiego Muzeum
Śląskiego - od miesięcy bezskutecznie domaga się wyasygnowania z kasy
Zarządu Województwa Śląskiego 140 tys. złotych na wydanie I Tomu
Archiwum. Trudności są oczywiście i „obiektywne", bo jak wiadomo w
ostatnich miesiącach były wydatki ważniejsze oraz znacznie bardziej
politycznie uzasadnione – np. drobne ok. 60 tysięcy złotych należało z
dnia na dzień wyasygnować by scementować sejmikową koalicję z Ruchem
Autonomii Śląska. Oczywiście nie mówimy tu o korupcji politycznej a
jedynie a sfinansowaniu RAŚ'owego kaprysu – przemalowania krzesełek
Narodowego Stadionu w Chorzowie z biało-czerwonych na złoto-niebieskie. W
ten sposób – jak rozumiem – Stadion Narodowy Polski ma stać się
Stadionem Narodowym Śląskim... Bardzo prawdopodobne, tym bardziej, że za
kwestie te w Zarządzie Województwa odpowiada Jerzy Gorzelik. Przywołany
tutaj Pan  –  dopiero po licznych protestach – został pozbawiony
odpowiedzialności za organizację obchodów 90 rocznicy III Powstania
Śląskiego, co nie znaczy, że obecnie – z drugiego szeregu, w fotelu
członka Zarządu Województwa  przyglądać się nie będzie całemu
przedsięwzięciu.

Ponadto zadaniem Pana Jerzego Gorzelnika jest  dbać pewnie by przypominać z tej okazji, że :

- powstania wzniecili prowokatorzy z Polski;

- to nie były żadne powstania tylko
wojna domowa (w prawdzie grobów niemieckich „wojoków" z tej wojny
domowej na Górnym Śląsku właściwie nie ma, ale co z tego?);

- zbałamuceni Ślązacy walczyli o Śląsk autonomiczny, a najlepiej niezależny;

- powrót części Śląska był krwawiącym rozdarciem;

- Polska poczynała sobie ze Śląskiem jak małpa z zegarkiem by zmienić go w kolonię wewnętrzną

Itp., itd....itd.... bo papier jest
cierpliwy.... Jak Ślązacy.....Ale i oni mają swoją granicę tolerancji i
wytrzymałości. Tak jak ja – Ślązak od pokoleń – i pniok z pnioków –
mówię w imieniu wszystkich podobnie myślących – DOŚĆ TEJ GAŃBIĄCEJ GODKI
!

DOŚĆ trzeba powiedzieć też Panu Ministrowi, którego odpowiedź gdy się czyta – to i śmiesznie  i strasznie zarazem...
W swojej interpelacji domagałem się publikacji Archiwum powstańczego,
bo jak wiadomo – dopóki zawarte w nim twarde dane nie ujrzą światła
dziennego – debata zamiast z historycznych źródeł – czerpać będzie – jak
obecnie – z politykierskiego magla wspieranego przez usłużne
polskojęzyczne media.

Tymczasem 1/3 odpowiedzi Pana Ministra
to informacja o tym, skąd Archiwa w Polsce się wzięły i jak dzielnie je
zabezpieczano – tymczasem o tych faktach już sam wcześniej napisałem w
Interpelacji, czerpiąc wiedzę m.in. z nowojorskich źródeł Instytutu
Józefa Piłsudskiego.

Kolejną 1/3 tekstu Pan Minister
poświęcił na wymienienie kilku okazjonalnych, lecz fasadowych
przedsięwzięć(by nie drażnić koalicjanta – RAŚ?), które na ten rok
zaplanowano na Śląsku, według pomysłu jak z PRL-owskiego dowcipu:

„Gdy płonie pszenica i żyto – co zbiera się najpierw? Najpierw zbiera się aktyw!"

I tu podobnie... W programie mamy takie popularyzatorskie hity edukacyjno – naukowe jak:

- konferencja naukowa w Archiwum państwowym,

- towarzysząca jej wystawa (oczywiście też w Archiwum),

- wydawnicze pokłosie po tych „przebojach", czyli katalog wystawy i materiały (czytaj referaty) pokonferencyjne;

- wydawnictwo Archiwum omawiające posiadany przez placówkę „Zespół akt do dziejów powstań śląskich i plebiscytu";

- i......i.......i...... i  to by było
na tyle....Po takiej wyliczance nie wiadomo czy Pana Ministra
Zdrojewskiego bardziej posądzać o urzędniczą obojętność czy też o
specyficzne poczucie humoru, gdy elokwentnie pisze:

„Mam nadzieję, że wszystkie wymienione powyżej inicjatywy będą
stanowiły zachętę i dadzą asumpt do podejmowania badań naukowych przez
lokalnych historyków".

Mam wątpliwości czy tak „zachęceni"
przez Ministra od Dziedzictwa Narodowego historycy przebiją ze swoimi
potrzebami – wszak mamy kolejne strategiczne potrzeby – jak kolor
krzesełek , na jakich za „drobne" dziesiątki tysięcy złotych wydanych z
regionalnej kasy, zasiądziemy niebawem?  Tym bardziej, że Pan Minister –
dalej popisując się poczuciem humoru – w zawoalowany sposób kwestionuje
potrzebę dalszych badań i publikacji na temat Powstań Śląskich, gdyż
fundamentalne prace już się ukazały, znamy ich tytuły szacownych
autorów, tyle, że pochodzą – to nie żart – z lat: 1963 i 1974 - a więc
są właściwie jeszcze ciepłe....

I znów wypadałoby przywołać znanego
reżysera Stanisława Bereję z jego film  „Miś" , bo tylko z tym kojarzy
mi się ostatnia 1/3 część pisma Pana Ministra, albowiem  dowiadujemy się
wielu odkrywczych rzeczy np., że:

- „Postulat wydania Archiwum Powstań Śląskich, to ambitne wyzwanie
dla środowisk i instytucji naukowych, dysponujących odpowiednim
potencjałem badawczym i kadrą specjalistów. (....) Opracowanie (...)
takiej edycji źródłowej może zostać podjęte jedynie przez zespół
profesjonalnych historyków(...)w ramach planów naukowych instytucji do
tego powołanych." To naprawdę „odkrywcze" stwierdzenia. Po co ? Ano –
jak czytamy dalej – żeby uzasadnić programową BIERNOŚĆ Ministerstwa w
tym zakresie, ponieważ: „....Obowiązująca od 2010 r. ustawa o
finansowaniu nauki daje sposobność starania się o pozyskiwanie środków
budżetowych na tego typu przedsięwzięcia. Naczelna Dyrekcja Archiwów
Państwowych i podległe jej archiwa państwowe mogłyby wówczas wesprzeć
taką inicjatywę." Pięknie brzmi – a jak niezobowiązująco...I to magiczne
słówko „mogłyby",  co wcale nie znaczy, że to zrobią....

Oczywiście – na deser jest też „konkret"
– Minister może (choć wcale nie musi) – wyasygnować środki na
wznowienie „ENCYKLOPEDII POWSTAŃ ŚLĄSKICH"....ale....: „W razie złożenia
wniosku przez uprawniony podmiot...." Kolejne stwierdzenie – okrągłe i
niezobowiązujące. I broń Boże jakiejś własnej w tym zakresie inicjatywy!

Zamiast pointy – mamy w odpowiedzi
Ministra Zdrojewskiego jeszcze solenną deklarację, że Archiwum Państwowe
w Katowicach podejmie działania „bardziej efektywne w sferze
popularyzacji wiedzy w sposób przystępny dla każdego obywatela...." ,
mamy też gorący Pana Ministra Apel – że czasu realizacji tych w/w
„fantastycznych" planów  : „ skoncentrować się należałoby na
upowszechnianiu, w tym także przez szkoły wszelkiego typu, wiedzy o
powstaniach śląskich, wykorzystując zgromadzoną w kraju bazę źródłową
oraz zasoby archiwalne dostępne  online."

Cóż – nie chciałbym być posądzony o to,
że Ślązak nie tylko jak chce Kazimierz Kutz jest „dupowaty" albo bez
poczucia humoru, ale ministerialne żarty wcale mnie nie śmieszą,
zwłaszcza gdy w parze z nimi, systematycznie, dzięki wsparciu
zagranicznych fundacji ukazują się kolejne „pojednawcze" publikacje o
Górnym Śląsku. Przywołane tu prace są nowoczesne, kolorowe i poprawne
politycznie – tyle tylko, że marginalizują – jeśli w ogóle dostrzegają –
polskie wątki historii regionu. Możemy np. z dumą czytać o „Noblistach
ze Śląska" – Niemcach lub Żydach, sportowcach ze Śląska w niemieckich
klubach i reprezentacjach, artystach ze Śląska – tworzących niemiecką i
światową kulturę ...poświęca się temu wystawy, festiwale, cykle w
gazetach, warsztaty dla młodzieży, dziennikarzy i działaczy kultury,
nawet wycieczki objazdowe „Śladami...."

I BARDZO DOBRZE ! I ZNAKOMICIE ! I CIESZĘ SIĘ ! I POPIERAM OPISYWANIE WSZYSTKICH ELEMENTÓW TEJ MOJEJ GÓRNOŚLĄSKIEJ MOZAIKI !

Odrzucając jednak partyjne animozje i
politykierskie pieniactwo, odwołując się jedynie do Polskiej Racji
Stanu, której Rząd Rzeczypospolitej ma być strażnikiem – domagam się
prowadzenia POLSKIEJ POLITYKI HISTORYCZNEJ na Górnym Śląsku.

Domagam się zainicjowania działań, które będą skierowane nie PRZECIWKO KOMUŚ, ale DLA ŚLĄSKICH POLSKICH PNIOKÓW TEJ Ziemi!

Dlatego właśnie odpowiedź Pana Ministra Zdrojewskiego mogę nazwać jedynie oburzająco ignorancką.

Z należnym Urzędowi
Rzeczypospolitej szacunkiem, ale i rozgoryczeniem – kreślę się – jako
polski pniok ze Śląska i poseł TEJ ZIEMI

Jerzy Polaczek

http://jerzypolaczek.salon24.pl/297611,powstania-slaskie-odkurzanie-pamieci-na-lipe