4 kwietnia ruszą prace na Wzgórzach Wuleckich, budowa pomnika profesorów lwowskich.

avatar użytkownika Maryla

Rozpoczęcie budowy Pomnika i termin uroczystości

 

Z radością informujemy, że w poniedziałek 4 kwietnia ruszą prace na Wzgórzach Wuleckich, które zakończą się wybudowaniem pomnika profesorów lwowskich. 
http://mm.salon24.pl.s3.amazonaws.com/42/81/42813a9bac9f6d0404d98b895a72b986,2,0.jpg
 
Do dnia 30 marca 2011, dzięki staraniom strony ukraińskiej, udało się spełnić wszelkie wymogi formalne. W poniedziałek 4 kwietnia wykonawca - firma ABM Wschód - rozpocznie prace na Wzgórzach Wuleckich.
 
Uroczystości odsłonięcia Pomnika planowane są na 3 lipca (niedziela) 2011 roku. Wykonawca zapewnia, że jeśli nie wystąpią nieoczekiwane problemy podczas budowy, uda się dotrzymać wszystkich terminów.

http://www.monument.info.pl/index.php?page=2#news_21

http://mm.salon24.pl.s3.amazonaws.com/96/8a/968a3c12a784fa9500beec87edb3723c,2,0.jpg

 

O Projekcie

Osiem dni po wybuchu wojny między III Rzeszą a Związkiem Radzieckim, 30 czerwca 1941 roku do Lwowa wkroczyła armia hitlerowska. Niemcy przystąpili do natychmiastowych działań, skierowanych przeciwko polskiej inteligencji. W lipcu na Wzgórzach Wuleckich, przed wykopanym w piachu rowem, rozstrzelanych zostało 25 profesorów z lwowskich uczelni. Rozstrzelano także osoby z rodzin oraz znajomych, którzy przebywali w domach Profesorów podczas ich aresztowania. Wśród ofiar znaleźli się między innymi przedwojenny premier prof. Kazimierz Bartel oraz tłumacz i krytyk literacki Tadeusz Boy- Żeleński. 

W 2008 roku Prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz i Mer Lwowa Andrij Sadowy, sygnowali list intencyjny w sprawie ogłoszenia wspólnego konkursu na projekt wzniesienia na Wzgórzach Wuleckich we Lwowie, w miejscu kaźni, Pomnika Pomordowanych w 1941 roku Profesorów Lwowskich.

I Nagrodę w ogłoszonym konkursie Jury przyznało prof. Aleksandrowi Śliwie z ASP w Krakowie. Pomnik Aleksandra Śliwy urzeka swoją prostotą, lakonicznością formy. Kształt zaproponowanego monumentu, wywołuje u widza lawinę skojarzeń, przywołuje je, dając jednak pewne uspokojenie, wynikające z praw dekalogu.

Odsłonięcie monumentu na Wzgórzach Wuleckich we Lwowie planowane jest na lipiec 2011 roku. Na ten cel Miasto Wrocław przeznaczyło 900.000 tys. złoty. Jest to jednak kwota niewystarczająca.

By wesprzeć nasze działania zwracamy się z gorącą prośbą o wsparcie. Dziś, gdy otwiera się szansa godnego upamiętnienia we Lwowie Pomordowanych Profesorów, zwracamy się o pomoc finansową do społeczeństwa.

 

http://mm.salon24.pl.s3.amazonaws.com/16/f5/16f5bb10c5f9fdab4abb4a8090ecc358,2,0.jpg

http://mm.salon24.pl.s3.amazonaws.com/98/85/9885ab34cf89121ae6ac2667b5423bff,2,0.jpg

Etykietowanie:

3 komentarze

avatar użytkownika barbarawitkowska

1. Marylu

dobrze, że to wczorajsza notka , bo wzięłabym za prima aprilis. Cieszę się, to bardzo dobra wiadomość. Pierwsza od dawna.

avatar użytkownika gość z drogi

2. Nawet nie marzyłam o Takiej Wiadomości :)

gdy palilismy z Mężem i Synami
znicze na TYM Przedziwnym Cmentarzu,a nasi Przyjaciele
ze wzruszeniem wyszukiwali dla nas groby Polek i Polaków
Obywateli Lwowa,zamordowanych przez Niemców

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

3. 80. rocznica mordu na


Pomnik polskich profesorów we Lwowie / autor: Franciszek Vetulani, CC BY-SA 4.0 <https://creativecommons.org/licenses/by-sa/4.0 />, Wikimedia Commons
Pomnik polskich profesorów we Lwowie / autor:
Franciszek Vetulani, CC BY-SA 4.0
<https://creativecommons.org/licenses/by-sa/4.0>, Wikimedia
Commons


  • Podziel się

W nocy z 3 na 4 lipca 1941
roku Wzgórza Wuleckie we Lwowie stały się miejscem straszliwej kaźni
polskich elit naukowych; wspominając dzisiaj tamtą tragedię, nie możemy
zamykać oczu na relatywizowanie zbrodni niemieckich dokonanych podczas
II wojny światowej - podkreślił w niedzielę premier Mateusz Morawiecki.

Elita
Narodu Polskiego II RP w niemieckich planach budowy „nowej Europy”,
miała zostać wymordowana. Wraz z atakiem 1 września 1939 roku na Polskę,
Niemcy rozpoczęli realizować swoje zbrodnicze plany. Ich elementem było
ludobójstwo dokonane na profesurze uczelni lwowskich oraz ich
rodzinach. W nocy z 3 na 4 lipca 1941 roku Wzgórza Wuleckie, które przed
wojną kojarzyły się mieszkańcom Lwowa z nieużytkami, stały się miejscem
straszliwej kaźni polskich elit naukowych

— napisał Morawiecki na Facebooku.

Wspominając
dzisiaj tamtą tragedię, nie możemy zamykać oczu na relatywizowanie
zbrodni niemieckich dokonanych podczas II wojny światowej. Zagłady,
której ofiarami stali się Polacy, nie zrobili jacyś bezimienni naziści,
ale hitlerowskie Niemcy. I tę prawdę należy nie tylko przypominać, ale
i wzmacniać dla przyszłych pokoleń

— dodał.

80 lat
temu w nocy z 3 na 4 lipca Niemcy aresztowali we Lwowie ponad
20 profesorów uczelni lwowskich, a także ich bliskich, przyjaciół oraz
osoby przypadkowo zastane w mieszkaniach; wszyscy zostali zamordowani
4 lipca na Wzgórzach Wuleckich; od kul zginęło 40 osób, wśród nich
profesorowie: Antoni Cieszyński, Władysław Dobrzaniecki, Jan Grek, Jerzy
Grzędzielski, Edward Hamerski, Henryk Hilarowicz, Włodzimierz
Krukowski, Roman Longchamps de Berier, Antoni Łomnicki, Witold Nowicki,
Tadeusz Ostrowski, Stanisław Piłat, Stanisław Progulski, Roman Rencki,
Włodzimierz Sieradzki, Adam Sołowij, Włodzimierz Stożek, Kazimierz
Vetulani, Kasper Weigel, Roman Witkiewicz oraz Tadeusz Boy-Żeleński.

Wspomnienia Karoliny Lanckorońskiej

Sprawa mordu na profesorach lwowskich nadal jest otwarta


napisała w 1967 r. we „Wspomnieniach wojennych” Karolina Lanckorońska –
wybitna mecenas sztuki, ale też badaczka tej zbrodni sprzed już 80 lat.
Egzekucji na polskich uczonych dokonali Niemcy wspierani przez
kolaborujących z nimi Ukraińców.

Poza ponad 20 profesorami
lwowskich uczelni w piątek 4 lipca 1941 r. na Wzgórzach Wuleckich
we Lwowie zamordowani zostali również ich najbliżsi krewni oraz osoby,
które przebywały z nimi w chwili aresztowania.

Po agresji III
Rzeszy na Związek Sowiecki 22 czerwca 1941 r. i po zajęciu okupowanych
dotąd przez Sowietów wschodnich ziem II Rzeczypospolitej działalność
na tych terenach rozpoczęły specjalne grupy operacyjne niemieckiej
Policji Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa. Niemcy wiedzieli,
że tylko likwidacja przedstawicieli polskich elit - jak mówił gubernator
okupowanej Polski Hans Frank - ułatwi im sprawowanie władzy
na okupowanych terenach.

Nie da się opisać, ileśmy
mieli zawracania głowy z krakowskimi profesorami. Gdybyśmy sprawę
tę załatwili na miejscu, miałaby ona całkiem inny przebieg


wspominał pod koniec maja 1940 r. Hans Frank, zwracając się
do przedstawicieli SS i policji z „usilną prośbą”, by nie kierowali tego
rodzaju osób do obozów koncentracyjnych, lecz „podejmowali likwidację
na miejscu lub wyznaczali zgodną z przepisami karę”.

Każdy
inny sposób postępowania stanowi obciążenie dla Rzeszy i dodatkowe
utrudnienie dla nas. Posługujemy się tutaj całkiem innymi metodami
i musimy je stosować nadal

— stwierdził generalny gubernator.

30 czerwca 1941 - Niemcy zajmują Lwów

Lwów
został zajęty przez armię niemiecką 30 czerwca 1941 r., gorąco witaną -
jak podkreślił prof. Zygmunt Albert, jeden z najważniejszych badaczy
zbrodni na lwowskich profesorach, który zbierał o niej relacje świadków -
przez część Ukraińców.

Natychmiast pojawiły się
na ulicach Lwowa liczne grupy młodzieży ukraińskiej z żółto-niebieskimi
opaskami na ramieniu lub kokardami o tych barwach w klapie marynarek.
Ci młodzi ludzie wywlekali z domów Żydów, każąc im sprzątać gołymi
rękami szkło z rozbitych okien, gęsto zaścielające ulice

— napisał prof. Albert, przypominając początek jednego z najstraszniejszych pogromów ludności żydowskiej we Lwowie.

Niemcy
zwodząc ukraińskich nacjonalistów wizją uzyskania przez nich
niepodległej Ukrainy (proklamowany 30 czerwca 1941 r. rząd Jarosława
Stećki funkcjonował zaledwie siedem dni), wykorzystali ich jednocześnie
do systematycznej eliminacji polskiego „elementu przywódczego”,
do którego zaliczano m.in. intelektualistów. Dzięki byłym studentom
związanym z Organizacją Ukraińskich Nacjonalistów Niemcy mieli listy
proskrypcyjne dotyczące polskich profesorów. Do ich domów zatem
funkcjonariusze SS, gestapo i Żandarmerii Polowej wtargnęli późnym
wieczorem 3 lipca 1941 r.

Wykazy nazwisk były jednak
zdezaktualizowane, co sprawiło, że w ręce oprawców trafiały osoby, które
nie figurowały na liście. Ponadto część uczonych, których Niemcy
planowali schwytać, w chwili aresztowań już nie żyła. Podczas akcji
posuwano się do aktów grabieży i wandalizmu.

Sprawa udziału
ukraińskich pomocników w tej popełnionej przez Niemców zbrodni wciąż nie
jest do końca wyjaśniona. To - jak zauważył historyk dr hab. Andrzej A.
Zięba z Uniwersytetu Jagiellońskiego podczas konferencji zorganizowanej
w 75. rocznicę zbrodni - stanowi mglisty wątek zbrodni.

Mglisty,
ponieważ cała uwaga badaczy […] skupiła się na głównych pomysłodawcach
i sprawcach zbrodni, czyli żołnierzach i oficerach niemieckich. Ale
gdzieś w tle przez badania nad tym straszliwym i jednym z pierwszych
epizodów okupacji niemieckiej Lwowa przewija się cień pomocników.
Niemalże od samego początku wiedziano, kim oni są, ale do dnia
dzisiejszego nie dysponujemy ich nazwiskami

— powiedział badacz.

O ile niemieccy sprawcy zostali wyliczeni, wręcz policzeni, o tyle ukraińscy pomocnicy pozostają grupą bezimienną


dodał. Przypomniał też, że temat udziału Ukraińców w zbrodni poruszyła
Karolina Lanckorońska, która wykładała na Uniwersytecie Jana Kazimierza
we Lwowie, a w czasie okupacji działała w polskim
podziemiu niepodległościowym.

Pytam, co nas kiedyś spotka za ten czyn”

We „Wspomnieniach
wojennych” Karolina Lanckorońska przytacza swoją dramatyczną rozmowę
po jej aresztowaniu w maju 1942 r. z Walterem Kutschmannem - esesmanem
i gestapowcem, który brał udział w egzekucji profesorów lwowskich.
Rozmowa dotyczyła m.in. zbrodni niemieckich popełnionych na polskiej
inteligencji i roli Hansa Krügera, również gestapowca i esesmana, który -
jak się przekonała Lanckorońska - był osobistym wrogiem Kutschmanna.

Gdy
więc Kutschmann wspomniał, że Krüger ma inna straszną rzecz
na sumieniu, tu, we Lwowie, odpowiedziałam spokojnie: „Wiem o tym”. -
„Co pani wie?” - „Że Krüger zastrzelił lwowskich profesorów
uniwersytetu”. - „Skąd pani to wie?” - „Od Krügera”


napisała Lanckorońska, dodając, że opowiedziała przesłuchującemu
ją gestapowcowi o tym, że Krüger przechwalał się zbrodnią z lipca
1941 r.

Kutschmann stał tuż przede mną, oko w oko,
i zapytał trzykrotnie z rosnącym napięciem: „On to pani powiedział???”.
Na moją trzykrotną odpowiedź twierdzącą oświadczył: „Przecież ja byłem
przy tym! Służyłem pod nim. Kazał mi owej nocy przyprowadzić drugą część
profesorów uniwersytetu, według spisu, oraz szereg osobistości
lwowskich. Oświadczyłem, że nikogo w mieszkaniach nie zastałem, dlatego
ci ludzie żyją”. - „Skąd mieliście spisy skazanych?” - zapytałam.
„Naturalnie od marnych (hergelaufen) studentów ukraińskich”. Tu zasłonił
twarz rękami. „Gdy myślę o Wyższej Sprawiedliwości (die ausgleichende
Gerechtigkeit), pytam się zawsze, co nas kiedyś spotka za ten czyn” -
mówił gestapowiec, który za chwilę się opamiętał
i kontynuował przesłuchanie.

Wracając do przebiegu
samej egzekucji, należy przypomnieć, że aresztowani przez Niemców
naukowcy byli pracownikami trzech lwowskich uczelni: Uniwersytetu Jana
Kazimierza, Politechniki Lwowskiej oraz Akademii Medycyny
Weterynaryjnej. W nocy z 3 na 4 lipca 1941 r. zostali oni przewiezieni
do Bursy Abrahamowicza, gdzie mieściła się tymczasowa siedziba gestapo.

Relację z tamtych wydarzeń pozostawił prof. Franciszek Gror, jedna z nielicznych osób, które zostały uwolnione przez Niemców:

Głowy
kazali nam opuścić w dół. Jeżeli ktoś się poruszył, uderzali go kolbą
albo pięścią w głowę. […] Mniej więcej co 10 minut z piwnicy budynku
dobiegał krzyk i odgłosy wystrzałów, a jeden z pilnujących nas Niemców
wypowiadał po każdym wystrzale: „Einer weniger” („jednego mniej” - PAP),
co raczej uważałem za próbę zastraszenia nas”. („Kaźń profesorów
lwowskich - lipiec 1941”).

Gdy zatrzymani zostali
przesłuchani, we wczesnych godzinach porannych 4 lipca 1941 r.
przetransportowano ich na miejsce kaźni, którym okazały się
Wzgórza Wuleckie.

Polaków rozstrzeliwał specjalny oddział
Einsatzkommando. Egzekucję nadzorował SS-Brigadeführer Eberhard
Schöngarth. Wzięli w niej udział jego bliscy współpracownicy: Heinz
Heim, Hans Krüger, Walter Kutschmann, Kurt Stawizki, Felix Landau oraz
współpracujący z nazistami Holender, Pieter Nikolaas Menten.

Od niemieckich
kul zginęło wówczas 40 osób, wśród nich m.in. profesorowie: Antoni
Cieszyński, Władysław Dobrzaniecki, Jan Grek, Jerzy Grzędzielski, Edward
Hamerski, Henryk Hilarowicz, Włodzimierz Krukowski, Roman Longchamps
de Bérier, Antoni Łomnicki, Witold Nowicki, Tadeusz Ostrowski, Stanisław
Piłat, Stanisław Progulski, Roman Rencki, Włodzimierz Sieradzki, Adam
Sołowij, Włodzimierz Stożek, Kazimierz Vetulani, Kasper Weigel, Roman
Witkiewicz oraz Tadeusz Boy-Żeleński.

Świadek egzekucji inż. Karol Cieszkowski wspominał:

Mniej
więcej w połowie zbocza zobaczyłem nad wykopaną jamą cztery cywilne
osoby zwrócone twarzą do zbocza, a plecami do mnie. Za plecami tych osób
stali czterej niemieccy żołnierze z karabinkami w ręku, a obok nich
oficer. Zapewne na słowną komendę tego oficera żołnierze równocześnie
strzelili i wszystkie cztery osoby wpadły do jamy. Wówczas sprowadzono
z góry ścieżką nowe cztery osoby i cała scena dokładnie się powtórzyła.
Trwało tak do końca, aż wszystkie osoby cywilne zostały sprowadzone nad
jamę i zastrzelone („Kaźń profesorów lwowskich - lipiec 1941”).

Niemcy
nie poprzestali na zbrodni dokonanej 4 lipca 1941 r. Prawdopodobnie
następnego dnia zamordowali doc. Stanisława Mączewskiego. Z kolei
11 lipca ujęli pracowników naukowych Akademii Handlu Zagranicznego
Henryka Korowicza i Stanisława Ruziewicza. Obaj profesorowie stracili
życie następnego dnia.

Sprawców nie udało się osądzić

Kolejną
ofiarą był były premier II Rzeczypospolitej prof. Kazimierz Bartel
z Politechniki Lwowskiej, którego rozstrzelano 26 lipca.

Zamordowani
Polacy - jak przypomniał na wyżej wspomnianej konferencji ks. prof.
Franciszek Longchamps de Bérier, którego krewny zginął w tej zbrodni -
nie doczekali się godnego pochówku. W październiku 1943 r. ich zwłoki
zostały odkopane, a następnie spalone, przez co ślady mordu
uległy zatarciu.

Ekshumowane zwłoki rozstrzelanych
na Wzgórzach Wuleckich profesorów i ich współtowarzyszy przewieziono
bezzwłocznie do Lasu Krzywczyckiego i następnego dnia, tj.
9 października, dorzucono je do kilkuset innych trupów i spalono
wspólnie na olbrzymim stosie. Zachowane resztki kości zmielono
w żwirowym młynie i wraz z popiołami rozrzucono po okolicznym lesie


cytował prof. Alberta ks. Longchamps de Bérier, dodając, że taki los
polskich profesorów jest dużo bardziej przejmujący niż tylko to, że ich
pod osłoną nocy zatrzymano, a następnie wywieziono i rozstrzelano.

Sprawców
zbrodni nie udało się osądzić, choć kwestia tego mordu była m.in.
przedmiotem obrad Międzynarodowego Trybunału Wojskowego w 1946 r.
w Norymberdze. Śledztwo w sprawie mordu prowadzono później zarówno
w RFN, jak i w Polsce.

W 1959 r. w Ludwigsburgu ruszyło
dochodzenie prowadzone przez Centralę Krajowych Zarządów Wymiaru
Sprawiedliwości do Wyjaśnienia Zbrodni Narodowosocjalistycznych. W 1983
r. zostało ono jednak umorzone. Powodem była niemożność przesłuchania
jednego z głównych sprawców zbrodni, Waltera Kutschmanna, który ukrywał
się w Argentynie.

W 2003 r. za sprawą pionu śledczego IPN
w Rzeszowie ponownie zaczęto szukać winnych egzekucji Polaków. Pojawiły
się nowe dowody - dokumentacja przekazana w 2001 r. do Archiwum Akt
Nowych przez Władysława Żeleńskiego, bratanka Tadeusza Boya-Żeleńskiego.
W 2007 r. śledztwo po raz kolejny umorzono.

W lipcu 2011 r.
na Wzgórzach Wuleckich odsłonięto pomnik profesorów zamordowanych w 1941
r. Monument powstał z inicjatywy władz Wrocławia i Lwowa.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl