Najlepszy wariant dla PiS to taki, w którym zdobywa w wyborach najwięcej głosów, lecz nie obejmuje władzy

avatar użytkownika Maryla

Portal wPolityce omawia tekst prof. Krasnodębskiego, analizującego sytuację polityczną w Polsce.

Prof. Zdzisław Krasnodębski na łamach "Rzeczpospolitej" przedstawia analizę obecnej sytuacji Platformy Obywatelskiej. W tekście "Dobra rada dla Platformy z dodatkiem prostego testu dla wyborców" socjolog stawia przewrotną tezę - by ocalić Platformę wyborcy Platformy powinni wesprzeć opozycję:

Jest rzeczą oczywistą, że ich wygranie i utrzymanie się przy władzy nie leży w interesie PO. Postawiłoby to ją w bardzo trudnej sytuacji, zwłaszcza gdyby Tusk wciąż pozostał premierem. Sprzątanie po czterech latach rządów Platformy wymaga herkulesowej siły; sprzątanie Platformy po sobie samej będzie bardzo źle odbierane przez społeczeństwo, może nie pomóc nawet najwymyślniejsza propagandowa ekwilibrystyka.

Trudno odmówić prof. Krasnodębskiemu racji, gdy stwierdza, że nowy-stary premier Tusk nie będzie mógł obarczyć odpowiedzialnością za stan państwa poprzedników. W sumie - zdaje się mówić prof. Krasnodębski - sytuacja PO jest o tyle niewesoła, że by przetrwać, musi - choć chwilowo - oddać władzę:

(...)  poczucie przesytu sukcesami Platformy może wywoływać trudny do opanowania odruch wymiotny u mniej odpornych na PR Polaków. Wówczas wariant węgierski może się stać nieuchronny i premier Tusk podzieli los Ferenca Gyurcsánya.

Natomiast chwilowe przejście do opozycji – albo w najgorszym razie pozycja koalicjanta juniora w rządzie SLD z premierem ze Szczecina na czele – mogłoby odświeżyć wizerunek PO, zahartować ją i wzmocnić, także kondycyjnie, bo i na piłkę nożną jej czołowi działacze będą mogli poświęcić więcej czasu.

Socjolog zauważa, że gdyby rząd utworzyło Prawo i Sprawiedliwość, to "nie tylko spadłaby na nie czarna robota przywracania jakiej takiej równowagi budżetowej, ale i musiałoby ono poradzić sobie z histerią elit". Wówczas PO wróciłaby triumfalnie do władzy najpóźniej w 2015 roku.

Prof. Krasnodębski ocenia, że najlepszy wariant dla PiS to taki, w którym zdobywa w wyborach najwięcej głosów, lecz "nie obejmuje władzy, pozostając partią protestu, a koalicję tworzą PO z SLD jako przystawką".

Prej

http://www.wpolityce.pl/view/9295/Prof__Krasnodebski__Najlepszy_wariant_dla_PiS_to_taki__w_ktorym_zdobywa_w_wyborach_najwiecej_glosow__lecz_nie_obejmuje_wladzy.html

Etykietowanie:

12 komentarzy

avatar użytkownika Rebeliantka

1. Najlepszy wariant dla PiS

A jaki jest najlepszy wariant dla społeczeństwa?

Nie rozumiem tej sofistyki. To mamy nadal być skazani na rządy złodziei i szkodników oraz nieudaczników, aby PiS miał "najlepszy wariant" dla siebie?

Rebeliantka

avatar użytkownika Maryla

2. Rebeliantka

"Socjolog zauważa, że gdyby rząd utworzyło Prawo i Sprawiedliwość, to "nie tylko spadłaby na nie czarna robota przywracania jakiej takiej równowagi budżetowej, ale i musiałoby ono poradzić sobie z histerią elit". Wówczas PO wróciłaby triumfalnie do władzy najpóźniej w 2015 roku."

trzeba czytac całość analizy.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika ppor.Dub

3. Faktycznie,tego gnoju nikt rozumny nie podejmie się

POsprzątać,budżet na 2012 z 3% deficytem na to samobójstwo dla rządzących!Nie na darmo Tusk już mówi:PiS może wygrać,ja podejrzewam ,że on by tego chciał!

avatar użytkownika kazef

4. Takie pytanie stawia prof. Krasnodębski na końcu:

"co by było, gdyby katastrofa podobna do smoleńskiej przydarzyła się jakiemuś innemu państwu, dajmy na to Ukrainie. Odrzucając niepotwierdzone wiadomości i spekulacje, uwzględnijmy tylko powszechnie znane fakty: profil polityczny i relacje z Rosją prezydenta i premiera, przygotowanie obu wizyt, zachowanie się po katastrofie i na miejscu katastrofy, dezinformacje i zapowiedzi bez pokrycia, raport MAK i reakcje nań itd., i zastosujmy do tego hipotetycznego przypadku. A potem odpowiedzmy sobie uczciwie – sine ira et studio – na pytanie, co sądzilibyśmy o takim kraju i o rządzących nim politykach?"

Echa tekstu prof. Krasnodębskiego i dywagacji, czy opłaca się wygrac wybory, mamy - zdaje sie - w komentarzach u Ściosa na salonie24, pod jego notka o zrzeczeniu sie przez Kaczyńskiego immunitetu.
IMHO te rozważania są póki co przedwczesne, do wyborów jeszcze pół roku, rózne rzecz się moga wydarzyć.
Ale cos pisac trzeba, inaczej platformianane pismaki, których jest większośc (łącznie z Rzepą), zdominują całkowicie tzw. debatę.

avatar użytkownika Ob.Serwator

5. Zastanawiałem się czy Krasnodębski ma rację czy nie.

Myślę jednak, że można z dużym prawdopodobieństwem przyjąć, iż w momencie, kiedy PiS zdobędzie powiedzmy 200 mandatów a nawet mniej, oraz utwoirzy się koalicja antypisowska, jak na Podkarpaciu, to rządzący zrzucą całą winę za własną nieudolność na... opozycję. I tak media będą nadal walić w PiS a nie w PO-SLD-PSL-PJN-RPJP, które będą gwarantem ich (mediów) bezproblemowego istnienia.

Proszę sobie przypomnieć, iż podczas wyborów mówiło się, że kiedy będzie ich prezydent, o! to ruszą do reform, bo już nikt nie będzie przeszkadzał. I co? 500 dni spokoju, z zcego minęło już całkiem sporo i nic się nie dzieje, a nawet pogarsza. A czyja to wina? PiSu! Wrednej opozycji!

A trzeba wziąć pod uwagę, że PiS nie ma dzisiaj aż tak dużo mandatów Sejmie. A i tak jest obwiniany o wszytko. Argument, że kiedy DT obejmie znowu tekę premiera, to nie będzie mógłó zwalać winy na opozycję mnie nie przekonuje. Zwalanie na innych winy za własną nieudolność PO opanowała do perfekcji, a i media muszą robić wszystko, by nie dopuścić PiSu do władzy, z obawy przed ujawnieniem ich korzeni szerszej publice.

Jest też pytanie, czy jeśli gra potoczy się według scenariusza profesora, to w jakim stanie zastaną Państwo następcy Tuska? Pamiętajmy bowiem, że podczas kampanii prezydenckiej kandydat PO stwierdził, iże muszą dokonać takich zmian, których nie będzie się dało odkręcić. No więc stara się jak może.

Przypomnę tylko przykład Jurczyka i Szczecina. Kiedy to chciał przywrócić stan sprzed sprzedaży marketu koncernowi zgaranicznemu. Otóż tak się jakoś skłąda, ze w takim przypadku miasto musiałoby bulić mnóstwo forsy na kary za zerwanie umowy. Gdyż umowa była właśnie tak skonstruowana, by jedna strona była na gorszej pozycji i nietrudno zgadnąć która. Otóż, zastanawiam się, co się będzie działo w skali Państwa? Nie wiemy nawet jakie dokładnie umowy gazowe zostały podpisane. Nie wiemy, do którego roku, na jakich warunkach. I co ważniejsze - nie wiemy co grozi za zerwanie jej w przypadku niekozrystnej sytuacjia dla Polski. Nie wiemy też, jakie umowy zostały zawarte z UE w ramach pomocy państwom strefy euro (a przecież my wniej nie jesteśmy i nic nam do tego, jeśli same lecą do szamba).

Tak, że nie sądzę, by ponowne objęcie rządów przez PO pozwoliłoby w 2015 wrócić PiSowi do władzy. Może się zdarzyć, że nie będzie czym zarządzać, nie mówiąc o zrązdeniu w pełnym tego słowa znaczeniu.

Z drugiej strony, jeśli wygrałby PiS, ale miażdżącą większością, także miałby trudno gdyż miałby przeciwko sobie całą opozycję parlamentarną i medialną. A tej stajni to nawet Hercules nie byłby w stanie wyczyścić. Nec Hercules contra plures, w wolnym tłumaczeniu: i hercules dupa, gdy wrogów kupa.

Tak czy siak, przyszłość jawi się nieciekawie, no chyba że jakaś siła wyższa nam pomoże.

Pozdrawiam.

"Większość ludzi jest zbyt ostrożna, żeby nabrać się na prawdę." Hugo Steinhaus

avatar użytkownika Rebeliantka

6. Ależ przeczytałam całość

I nie mam najmniejszych wątpliwości.

To jest kolejne przekombinowywanie, takie samo jak w 2007 r.

Walczyć o władzę, czytaj służbę społeczeństwu, i nie uchylać się od niej, trzeba niezależnie od kombinacji skądinąd szacownego profesora Krasnodębskiego.

Bo to niby kiedy PiS będzie miał już te idealne warunki do sprawowania władzy?

Ostatnio zmieniony przez Rebeliantka o śr., 30/03/2011 - 17:34.

Rebeliantka

avatar użytkownika barbarawitkowska

7. Rebeliantka

na dwoje babka wróżyła- przegrać żle oczywiście, ale wygrać tez nie najlepiej. Chyba, że wygrać tak jak Orban, ale czy mamy na to szansę? Uczyć cudaków-rodaków trzeba, ale to orka na ugorze.
Pozdrawiam

avatar użytkownika Ob.Serwator

8. barbarawitkowska

Czy Orban też miał przeciwko sobie wsyztskie media? W końcu pamiętajmy, że to tamtejsze media puściły te słowa: "kłamaliśmy rano, kłamaliśmy w południe i kłamaliśmy wieczorem".

I Węgrom po jakimś czasie otworzyły się oczy.
A u nas, jak czytam dzisiejszą GP - kampamię prezydencją JK robiły na spółkę GW i TVN.

http://niezalezna.pl/8257-polityczni-konstruktorzy

Pozdrawiam.

"Większość ludzi jest zbyt ostrożna, żeby nabrać się na prawdę." Hugo Steinhaus

avatar użytkownika barbarawitkowska

9. Ob.Serwator

niestety miał.

avatar użytkownika Jacek Mruk

10. Jedyne wyjście to obecnie bankructwo

Wtedy ciemnota zobaczy nieróbstwo
Zabierze się do skóry bandy złodziei
Przeczołga ich jak rekruta po brei
zabierze ich pałace i kasę wszelką
Bo wielu z nich ma naprawdę wielką
Pozdrawiam

avatar użytkownika Ob.Serwator

11. barbarawitkowska

To może i u nas by się udało zdobyć orbanową większość. Problemem jest jednak to, że u nich się już udało, więc u nas agentura jest bardziej ostrożna.

Pozdrawiam.

"Większość ludzi jest zbyt ostrożna, żeby nabrać się na prawdę." Hugo Steinhaus

avatar użytkownika barbarawitkowska

12. Ob.serwator

byłabym sceptyczną.