"Złote żniwa to kolejna salwa na cześć nowoczesnego liberalizmu"... "Oczywiście "liberalizmu" — takiego, jak go rozumieją w USA...
Jednak w PRL-bis — moim zdaniem — trzeba mówić, że jest to kolejna salwa na cześć zbolszewizowanego lewactwa m.in. z trockistowskiego GWna, lewactwa nienawidzącego polskości oraz polskiego patrioryzmu...
Różne odmiany tego lewackiego gnoju z tytułami naukowymi wydanymi w USA — od lat głośno dowodzą przecież w USA także i tego, że mordując Polaków i polskich oficerów w Katyniu — Stalin zrobił dobrą robotę dla światowego komunizmu...
Zresztą o tym, że wydaniu antypolskiego, zbolszewizowanego Grossa — jest to "Neostalinowska wersja historii" — pisze prof. John Radzilowski w przedmowie do zredagowanej przez Pana książki “Złote serca czy złote żniwa”...
* * * * * *
Przewrotowi neostalinowskiemu w historiografii polskiej należy się przeciwstawić w sposób energiczny, lecz sprawiedliwy i kulturalny. Gwałci on bowiem polską tradycję kulturową i historyczną. Próbuje wdrożyć projekt inżynierii kulturowej i społecznej przy pomocy samozwańczej elity, która – niezależnie od intencji – przejawia mentalność totalitarną. Twórczość neostalinowska pogorszyła wszakże stosunki pomiędzy Polakami i Żydami. Co więcej, poważnie utrudniła omawianie trudnych tematów w historii Polski – przynajmniej wśród naukowców północnoamerykańskich.
Prof. John Radzilowski
* * * * * *
Cytat za: Artykuł pochodzi z książki “Złote serca czy złote żniwa”, Studia nad wojennymi losami Polaków i Żydów, redakcja naukowa Marek J. Chodakiewicz, Wojciech J. Muszyński, wydawnictwo The Facto, Warszawa 2011, która ukazała się w tym tygodniu.
Bardzo dziekuje za bardzo rzeczowy tekst. W dol do ziemi.
Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.
Czyli "nowczesny liberalizm" to liberalizm taki jak go pojmuje cywilizacja żydowska? To co prezentuje T. Gross i podobni to specyficzny punkt widzenia - określony przez bardzo specyficzny kod kulturowy - historię, tradycje, które wyrosły z określonych wydarzeń historycznych i specyficzne sposoby reagowania na te wydarzenia.
Ja na oskarżenia T. Grossa, A. Holland i innych odowiadam z mocą:
Gdyby wasi rodzice nie knuli z bolszewią. Gdyby nie zdaradzali II Rzeczpospolitej ze stalinowcami i Stalinem samym, gdyby nie spiskowali przeciw Polsce dając sowieckim komunistom pewność, że gdy oni zajmą Polskę od wschodu, to znajdą na polskim terytorium swoich wiernych pachołków i donosicieli gotowych do współpracy, to - twierdzę - może w ogóle nie doszłoby do paktu Ribbentrop-Mołotow. I może II wojna światowa skończyłaby się bardzo szybko, a może wcale by do niej nie doszło. A wtedy nie byłoby tych milionów zabitych, milionów głodnych i bezdomnych. Nie byłoby Treblinki. Nie byłoby przeszukiwania grobów. Taki jest mój punkt widzenia, uwzględniający łańcuch przyczynowo-skutkowy... Weźcie to pod uwagę, wy, których rodzice zgotowali nam, Polakom, straszny los - najazd na Polskę i podział Polski w 1939 roku, a potem jej okupację przez dziesiątki lat.
„Piotr Zaremba w komentarzu cieszy się, że żyje w wolnym
kraju, gdzie jedni mogą drukować, co im się podoba, a drudzy mogą to
bojkotować. Nie chcę psuć tej atmosfery zadowolenia z siebie, ale
zwracam uwagę, że bojkot jest kontrproduktywny i niemądry" – gasi mnie w piątkowej "Gazecie Wyborczej" Adam Leszczyński.
„To co Gross napisał nie stanie się mniej prawdziwe, a sam
bojkot niezależnie – udany czy nie - to świetna promocja. Zaremba jak i
większość krytyków Grossa wygodnie zapomina, że niezależnie od wad
książki – podstawowe jej tezy są akceptowane przez historyków
takich jak Jan Grabowski czy Barbara Engelking-Boni. Nie sam Gross
szkaluje więc naród".
Zamieściłem tu kiedyś tekst, który zatytułowałem: "Przeciwko używaniu słowa antysemityzm jako topora".
Obecnie topór oskarżeń o antysemityzm wyciągnął Jan Gross i zamierzył się nim na Jarosława Kaczyńskiego.
W zapowiedzi wywiadu z Janem...
Zamieściłem tu kiedyś tekst, który zatytułowałem: "Przeciwko używaniu słowa antysemityzm jako topora".
Obecnie topór oskarżeń o antysemityzm wyciągnął Jan Gross i zamierzył się nim na Jarosława Kaczyńskiego.
W zapowiedzi wywiadu z Janem Grossem w Newsweeku czytamy następujące stwierdzenie tego autora w odpowiedzi na pytanie Aleksandry Pawlickiej:
Pyta
pani, czy Kaczyński jest antysemitą? Otwarcie nie, ale jego
huranacjonalizm przejawiający się choćby w sposobie, w jaki mówi o
uchodźcach, to odwołanie do nazistowskiego języka antysemityzmu.
Pasożyty i pierwotniaki prezesa PiS brzmią przecież jak „Żydzi, wszy,
tyfus plamisty”. W Polsce takie słowa mają nie tylko obrzydliwy, ale
również morderczy w swych implikacjach wydźwięk. Eksploatują
antysemityzm po to, aby zmobilizować nienawiść.
Sprawa jest prosta: Gross stwierdza, że Kaczyński nie jest otwarcie antysemitą, z czego mamy wyciągnąć wniosek, że - według Grossa - skrycie nim jest.
Klasyczny przykład manipulacji: ponieważ - w opinii Grossa - słowa Kaczyńskiego "brzmią przecież jak" fraza nazistowskiej, antyżydowskiej propagandy, jest to dowód na... ukryty antysemityzm Kaczyńskiego.
Czyli -
mówiąc najprościej - jesteśmy świadkami narodzin nowej techniki w
waleniu w przeciwników politycznych toporem antysemityzmu: coś "brzmi jak" i już mamy "nieotwartego", czyli skrytego antysemitę.
A ja powiem tak: nie ma żadnych dowodów na antysemityzm Kaczyńskiego.
A takie oskarżenia są na tyle poważne, na tyle groźne, że tylko ktoś
skrajnie nieodpowiedzialny może je wysuwać bez solidnego, popartego
mocnymi dowodami uzasadnienia. Przy oskarżaniu o antysemityzm nie może nigdy wystarczać, że coś komuś "brzmi jak".
Działanie Grossa jest nie tylko niesprawiedliwe i cyniczne wobec przeciwnika politycznego, jakim jest dla niego Kaczyński.
Jest
działaniem niesprawiedliwym i cynicznym także wobec pojęcia
antysemityzmu, które traktuje on najwyraźniej w sposób instrumentalny.
Wiadomo od dawna, że istnieje metoda wykorzystywania oskarżeń o antysemityzm w walce politycznej lub ideologicznej.
Wiadomo też, jakie są tego konsekwencje.
Słowo
"antysemityzm" tylko wtedy ma siłę, gdy jest stosowane w sytuacjach
jednoznacznych. Gdy zbyt łatwo i bez zastanowienia oskarża się o
zachowania antysemickie, efekt jest odwrotny od zamierzonego. Przypomina
się Ezopowa bajka o pastuszku i wilkach. Gdy okrzyki „antysemityzm!”
słychać z jakichkolwiek wątpliwych powodów, rezultatem stanie się brak
reakcji, gdy zagrożenie będzie naprawdę realne. Nadużywanie słowa
"antysemityzm" dewaluuje bowiem nie tylko to słowo, ale powoduje także
coś znacznie poważniejszego: trywializację samego zjawiska, które jest nazywane przez to słowo. Przestaje być ono traktowane serio. Nawet gorzej: słowo 'antysemityzm' staje się sygnałem, że zamiast konkretnych zarzutów pojawiają się oskarżenia wyssane z palca.
Wypowiedź Jana Grossa w Newsweeku ma właśnie taki efekt.
7 komentarzy
1. Panie Marku — pisze Pan, że:
"Złote żniwa to kolejna salwa na cześć nowoczesnego liberalizmu"... "Oczywiście "liberalizmu" — takiego, jak go rozumieją w USA...
Jednak w PRL-bis — moim zdaniem — trzeba mówić, że jest to kolejna salwa na cześć zbolszewizowanego lewactwa m.in. z trockistowskiego GWna, lewactwa nienawidzącego polskości oraz polskiego patrioryzmu...
Różne odmiany tego lewackiego gnoju z tytułami naukowymi wydanymi w USA — od lat głośno dowodzą przecież w USA także i tego, że mordując Polaków i polskich oficerów w Katyniu — Stalin zrobił dobrą robotę dla światowego komunizmu...
Zresztą o tym, że wydaniu antypolskiego, zbolszewizowanego Grossa — jest to "Neostalinowska wersja historii" — pisze prof. John Radzilowski w przedmowie do zredagowanej przez Pana książki “Złote serca czy złote żniwa”...
* * * * * *
Przewrotowi neostalinowskiemu w historiografii polskiej należy się przeciwstawić w sposób energiczny, lecz sprawiedliwy i kulturalny. Gwałci on bowiem polską tradycję kulturową i historyczną. Próbuje wdrożyć projekt inżynierii kulturowej i społecznej przy pomocy samozwańczej elity, która – niezależnie od intencji – przejawia mentalność totalitarną. Twórczość neostalinowska pogorszyła wszakże stosunki pomiędzy Polakami i Żydami. Co więcej, poważnie utrudniła omawianie trudnych tematów w historii Polski – przynajmniej wśród naukowców północnoamerykańskich.
Prof. John Radzilowski
* * * * * *
Cytat za: Artykuł pochodzi z książki “Złote serca czy złote żniwa”, Studia nad wojennymi losami Polaków i Żydów, redakcja naukowa Marek J. Chodakiewicz, Wojciech J. Muszyński, wydawnictwo The Facto, Warszawa 2011, która ukazała się w tym tygodniu.
zob.: http://www.bibula.com/?p=35254
Andy — serendipity
2. Pan Marek Jan Chodakiewicz,
Szanowny Panie doktorze,
Czy chodzi tylko o nowoczesny liberalizm ?
Ja uważam, że jest zorganizowana nagonka na Polaków celem wyłudzenia pieniędzy tak jak pisze Pan Profesor Iwo Pogonowski od Szwajcarów.
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
3. @ Marek Chodakiewicz
Bardzo dziekuje za bardzo rzeczowy tekst. W dol do ziemi.
Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.
4. Liberalizm - wg cywilizacji żydowskiej
Czyli "nowczesny liberalizm" to liberalizm taki jak go pojmuje cywilizacja żydowska? To co prezentuje T. Gross i podobni to specyficzny punkt widzenia - określony przez bardzo specyficzny kod kulturowy - historię, tradycje, które wyrosły z określonych wydarzeń historycznych i specyficzne sposoby reagowania na te wydarzenia.
Ja na oskarżenia T. Grossa, A. Holland i innych odowiadam z mocą:
Gdyby wasi rodzice nie knuli z bolszewią. Gdyby nie zdaradzali II Rzeczpospolitej ze stalinowcami i Stalinem samym, gdyby nie spiskowali przeciw Polsce dając sowieckim komunistom pewność, że gdy oni zajmą Polskę od wschodu, to znajdą na polskim terytorium swoich wiernych pachołków i donosicieli gotowych do współpracy, to - twierdzę - może w ogóle nie doszłoby do paktu Ribbentrop-Mołotow. I może II wojna światowa skończyłaby się bardzo szybko, a może wcale by do niej nie doszło. A wtedy nie byłoby tych milionów zabitych, milionów głodnych i bezdomnych. Nie byłoby Treblinki. Nie byłoby przeszukiwania grobów. Taki jest mój punkt widzenia, uwzględniający łańcuch przyczynowo-skutkowy... Weźcie to pod uwagę, wy, których rodzice zgotowali nam, Polakom, straszny los - najazd na Polskę i podział Polski w 1939 roku, a potem jej okupację przez dziesiątki lat.
5. Czy celebryci ryzykowaliby dziś śmiercią? I czy Monika Olejnik m
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
6. "akceptowane przez historyków" —
"takich jak Jan Grabowski czy Barbara Engelking-Boni."
To nie są historycy!
Tak samo jak i zakłamane do granic niemożliwośc małżeństwo Grossów nie jest historykami...
Oni wszyscy są tylko zwykłymi kanaliami — zbolszewizowanymi i dobrze opłacanymi za szkalowanie Polski...
Andy — serendipity
7. Gross o antysemityzmie
Gross o antysemityzmie Kaczyńskiego
Zamieściłem tu kiedyś tekst, który zatytułowałem: "Przeciwko używaniu słowa antysemityzm jako topora".
Obecnie topór oskarżeń o antysemityzm wyciągnął Jan Gross i zamierzył się nim na Jarosława Kaczyńskiego.
W zapowiedzi wywiadu z Janem...
Zamieściłem tu kiedyś tekst, który zatytułowałem: "Przeciwko używaniu słowa antysemityzm jako topora".
Obecnie topór oskarżeń o antysemityzm wyciągnął Jan Gross i zamierzył się nim na Jarosława Kaczyńskiego.
W zapowiedzi wywiadu z Janem Grossem w Newsweeku czytamy następujące stwierdzenie tego autora w odpowiedzi na pytanie Aleksandry Pawlickiej:
Pyta
pani, czy Kaczyński jest antysemitą? Otwarcie nie, ale jego
huranacjonalizm przejawiający się choćby w sposobie, w jaki mówi o
uchodźcach, to odwołanie do nazistowskiego języka antysemityzmu.
Pasożyty i pierwotniaki prezesa PiS brzmią przecież jak „Żydzi, wszy,
tyfus plamisty”. W Polsce takie słowa mają nie tylko obrzydliwy, ale
również morderczy w swych implikacjach wydźwięk. Eksploatują
antysemityzm po to, aby zmobilizować nienawiść.
Sprawa jest prosta: Gross stwierdza, że Kaczyński nie jest otwarcie antysemitą, z czego mamy wyciągnąć wniosek, że - według Grossa - skrycie nim jest.
Klasyczny przykład manipulacji: ponieważ - w opinii Grossa - słowa Kaczyńskiego "brzmią przecież jak" fraza nazistowskiej, antyżydowskiej propagandy, jest to dowód na... ukryty antysemityzm Kaczyńskiego.
Czyli -
mówiąc najprościej - jesteśmy świadkami narodzin nowej techniki w
waleniu w przeciwników politycznych toporem antysemityzmu: coś "brzmi jak" i już mamy "nieotwartego", czyli skrytego antysemitę.
A ja powiem tak: nie ma żadnych dowodów na antysemityzm Kaczyńskiego.
A takie oskarżenia są na tyle poważne, na tyle groźne, że tylko ktoś
skrajnie nieodpowiedzialny może je wysuwać bez solidnego, popartego
mocnymi dowodami uzasadnienia. Przy oskarżaniu o antysemityzm nie może nigdy wystarczać, że coś komuś "brzmi jak".
Działanie Grossa jest nie tylko niesprawiedliwe i cyniczne wobec przeciwnika politycznego, jakim jest dla niego Kaczyński.
Jest
działaniem niesprawiedliwym i cynicznym także wobec pojęcia
antysemityzmu, które traktuje on najwyraźniej w sposób instrumentalny.
Wiadomo od dawna, że istnieje metoda wykorzystywania oskarżeń o antysemityzm w walce politycznej lub ideologicznej.
Wiadomo też, jakie są tego konsekwencje.
Słowo
"antysemityzm" tylko wtedy ma siłę, gdy jest stosowane w sytuacjach
jednoznacznych. Gdy zbyt łatwo i bez zastanowienia oskarża się o
zachowania antysemickie, efekt jest odwrotny od zamierzonego. Przypomina
się Ezopowa bajka o pastuszku i wilkach. Gdy okrzyki „antysemityzm!”
słychać z jakichkolwiek wątpliwych powodów, rezultatem stanie się brak
reakcji, gdy zagrożenie będzie naprawdę realne. Nadużywanie słowa
"antysemityzm" dewaluuje bowiem nie tylko to słowo, ale powoduje także
coś znacznie poważniejszego: trywializację samego zjawiska, które jest nazywane przez to słowo. Przestaje być ono traktowane serio. Nawet gorzej: słowo 'antysemityzm' staje się sygnałem, że zamiast konkretnych zarzutów pojawiają się oskarżenia wyssane z palca.
Wypowiedź Jana Grossa w Newsweeku ma właśnie taki efekt.
Paweł Jędrzejewski
http://www.fzp.net.pl/opinie/gross-o-antysemityzmie-kaczynskiego
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl