ITI plajtuje
TVN Warszawa nadaje od grudnia 2008 roku. Do tej pory stacji nie udało się wypracować zysków.
W lutym Piotr Walter, wiceprezes TVN ds. telewizji dawał temu kanałowi czas do końca roku. Jednak - jak nieoficjalnie podaje "Presserwis" - wyrok został już wydany i warszawski oddział TVN podzieli los innego kanału należącego do koncernu: TVN Med.
Piotr Walter nie potwierdził tej informacji. Pytany przez "Presserwis", czy jej zaprzeczy, odesłał do rzecznika stacji. Karol Smoląg w SMS-ie napisał, że TVN Warszawa nie zostanie zamknięte.
"O 15 będzie spotkanie całej redakcji. Nie spodziewamy się niczego innego, jak tylko wiadomości o zamknięciu kanału" - mówił "Presserwisowi" jeden z dziennikarzy TVN Warszawa.
Wielka porażka koncernu ITI? Zamykają telewizję
15:02 | Telewizja i seriale | Komentarze: 16
Jeszcze nie tak dawno szefowie dawali tej stacji czas do końca roku. Telewizja miała się odbić, by przychody wreszcie przekroczyły koszty. Ostatecznie jednak stacja znika z wizji.
- Zaloguj się, by odpowiadać
11 komentarzy
1. Według mnie
stworzenie tvn warszawa było podyktowane potrzeba chwili - wybory samorządowe w stolicy.
Związek przyczynowo-skutkowy jest następujący: iti dostaje od "miasta" stadion do zarabiania, a potem powstaje telewizja tvn warszawa, w której "miasto" jest dobrze przedstawiane.
Po wyborach samorządowych tvn warszawa jest niepotrzebny.
2. @tu.rybak
Moim zdaniem TVN przeinwestowało. Ma za dużo niszowych kanałów: TVN Style, TVN Turbo, czy TVN 7.
3. Eeee
był układ i się skończył
4. Jak
jako ja, bym pusul te niewinna wiadomosc na samej gorze czy na samym porzadku. Przeciez to jest jak kubel wody na leb Kmicica czy Azji Tuhaj Bejowicza, - myle mi sie sytuancje i osobnicy. Tu przeciez odbywa sie glowna rozgrywka.
5. Tymczasowy
:) dlatego "zapomniałam" o znaku zapytania.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
6. Gdyby tak
pozbawic caly TVN wyposazenia technicznego (na wysokim poziomie-co boskie...to Bogu)...byla by to najprymitywniejsza,plotkarska telewizja swiata.
Dyskusje na wyzszym poziomie maja miejsce w niemalze kazdym polskim domu.
JEDNA WIELKA CHALA...AMATORSZCZYZNA!
7. Rybak miał rację- kontrakt się skończył
poruszenie w mieście. Ratusz postanowił podziękować reporterom naszej
stacji za...
więcej »
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
8. Odkrycie, czym jest TVN dla
Odkrycie, czym jest TVN dla osób formalnie mających status intelektualistów, jest najbardziej przerażające z przerażających
Ołtarzyk w postaci
programów TVN wygląda tak jak laleczki voodoo robione przez reżyserkę
Agnieszkę Holland i pisarkę Marię Nurowską.
Kiedy
23 lipca 2021 r. czytałem wywiad z Jerzym Ilgiem (w „Gazecie
Wyborczej”), wieloletnim byłym już redaktorem naczelnym wydawnictwa
Znak, sądziłem, że ktoś mnie wkręca. Oto człowiek uważany (i uważający
się) za klasycznego krakowskiego intelektualistę bezceremonialnie raczy
czytelników, czymś, co pasuje do Katarzyny Kolendy-Zaleskiej (skądinąd
też z Krakowa, i też uważającej się za intelektualistkę), ale nie
poważnego człowieka. Ilg wyznał otóż, że do jego „codziennych
obowiązków” należy oglądanie „’Faktów’, potem ‘Faktów po Faktach’
i jeszcze programu ‘To był dzień’”. Ale to nie były jaja, tylko bardzo
poważne wyznanie, choć kiczowate na miarę nawiedzonych i wzniosłych
komentarzy Kolendy-Zaleskiej w jej materiałach dla „Faktów” TVN i z jej
rozmów w TVN24.
Pensjonarska egzaltacja
Kolendy-Zaleskiej jest zabawna przez swoją nadmierną kiczowatość, ale
nie odbiega specjalnie od kiczu innych byłych i obecnych „gwiazd”
stacji: Piotra Kraśki, Justyny Pochanke, Anity Werner, Piotra
Marciniaka, Rafała Wojdy, Kingi Rusin czy Diany Rudnik. Ale
takie jest DNA tej telewizji, więc trudno, żeby jej twarze były inne.
Co innego jednak „krakowski intelektualista” (choć urodzony w Poznaniu)
Jerzy Ilg. Czy jego szef i przyjaciel, już były prezes Znaku, Henryk
Woźniakowski, czyli brat eurodeputowanej Róży Marii Barbary grafini von
Thun und So Weiter. Jeśli ktoś taki jak Ilg robi sobie ołtarzyk i totem
z programów TVN, mówi to wiele o kondycji „intelektualistów”, nie
tylko krakowskich.
Intelektualista, który za obowiązek i ważne
źródło inteligenckości uważa oglądanie programów TVN i robi z tego
zajęcie, które angażuje (odwołując się do Immanuela Kanta) „czysty
i praktyczny rozum” oraz „władzę sądzenia” jest równie frapujący jak
autorzy i użytkownicy „niezbędników inteligenta” przygotowywanych przez
tygodnik „Polityka”. Bo to dużo gorzej niż było w XVIII i XIX wieku, gdy
w niektórych kręgach inteligentem zostawało się przez lekturę
kalendarzy zawierających kanon popularnej wiedzy o wszystkim. Tego
rodzaju kuźnia intelektualna to po prostu groteska. Tym bardziej
że to nie tylko kuźnia, ale i styl myślenia.
Jeden Jerzy
Ilg nie czyniłby wiosny, ale podobnie programy TVN traktują liczni
profesorowie i twórcy sympatyzujący z opozycją bądź otwarcie występujący
w roli jej apologetów, obrońców, a nawet żołnierzy. Gdy
nieżyjący już mistrz kina Andrzej Wajda przyznawał, że ma podobny
„zestaw obowiązkowy” jak Jerzy Ilg (nie kawa i wuzetka – jak w „Misiu”),
wiele osób wpadało w duże zakłopotanie. Przy całym uznaniu dla roli
telewizji we współczesnym świecie, pensjonarska egzaltacja profesorów
i twórców jakimiś programami TVN jest po prostu żenująca z punktu
widzenia standardów, kanonów czy etosu intelektualisty. A już czynienie
z tego kanwy formacji intelektualnej jest wręcz przerażające.
Intelektualista
wchodzący jak nóż w sernik w schematy, ograniczenia, uproszczenia
i manipulacje przekazu TVN byłby jeszcze jakoś zrozumiały, bo nawet
profesorowie nie są wolni od politycznej szajby zaćmiewającej umysły.
Ale traktowanie tego jako bodaj najważniejszego wyposażenia
intelektualisty jest zupełnie niewyobrażalnym szalbierstwem. To urąga
etosowi intelektualisty i jego kompetencjom - jeśli nie jest się
intelektualistą specjalizującym się w tzw. modnych bzdurach, bo tam
wszystko jest szalbierstwem i zaprzeczeniem kompetencjom. Ołtarzyk
w postaci programów TVN wygląda tak jak laleczki voodoo robione przez
reżyserkę Agnieszkę Holland i pisarkę Marię Nurowską, przekonane,
że wbijanie szpilek wywiera zamierzony skutek. To naprawdę nie
jest żart.
Jeśli zamiast klasycznego inteligenckiego
etosu (ewentualnie kanonu intelektualisty) wielu osobom formalnie
mającym status intelektualisty wystarcza „niezbędnik ćwierćinteligenta”
rodem z TVN, to mamy do czynienia z potwornym regresem. To jest
oczywiście łatwe i bezpieczne, bowiem daje oparcie w osobach podobnie
postępujących, a mających wysoką pozycję społeczną, ale to przecież
żenujące i ośmieszające. Nikt nie zabrania oglądania tego, co kto lubi
i czynienia z tego nawet pewnego rytuału. Ale coś takiego nie może być
uważane za najważniejszy element wyposażenia intelektualisty i nie może
być kluczem do jego kompetencji. Bo to oznacza kompletny upadek
najważniejszego narzędzia, jakim intelektualiści dysponują, a co daje
ogromne pożytki społeczeństwom.
Niesamowita zmiana, jaka zaszła
w postępowaniu osób mających formalnie status intelektualistów pozwala
zrozumieć histerię rozpętaną w ostatnich tygodniach wokół TVN. To nie
jest dla nich po prostu telewizja, lecz krynica mądrości i wiedzy,
w dodatku najważniejsza ze wszystkich. Bez niej nie wiedzieliby,
co myśleć i robić. I to jest dopiero przerażające.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
9. Ludzie
wola miec status wyzszy niz nizszy. Przez wiele lat czytanie GW dawalo taki domniemany wyzszy status byle komu, szczegolnie w malych miastach. Nie musieli pracowac nad soba, wystarczylo pojsc do kiosku po gazete.
10. @Maryla 100% racji!
Dodam tylko jedno uzupełnienie. Otóż obowiązek kiedyś czytania gazety a później oglądania telewizji wziął się stąd, że w komunizmie prasa była nie tyle źródłem informacji o świecie a raczej słupem ogłoszeniowym władzy. Codzienne czytanie wiodącej gazety partyjnej było w tym kontekście obowiązkiem każdego funkcjonariusza systemu. W Polsce była to tak, że tzw "grupa R" czyli wszyscy od wicewojewody wzwyż, funkcyjni w służbach oraz zarządzający kluczowymi przedsiębiorstwami mieli obowiązek codziennie przeczytać Trybuną Ludu. Czyli, jeżeli ktoś mówi, że jego obowiązkiem jest czytanie a teraz oglądanie wiodącego medium, to jednocześnie chwali się przynależnością do grupy zobowiązanych, czyli do apartu władzy.
Tak było chyba we wszystkich krajach komunistycznych. W latach 90-tych handlowałem z Chińczykami. Pewnego dnia pojechałem do szefa oddziału europejskiego dużej chińskiej centrali handlu zagranicznego i ze zdumieniem zobaczyłem, że wycina on z ichniejszej Trybuny Ludu, która nazywała się Remin... coś tam artykuł i wkleja go do zeszytu. Ponieważ miałem chyba zdziwioną minę, to wyjaśnił mi tez Chińczyk, że jest to artykuł dotyczący również i jego działalności więc musi go zachować jako zabezpieczenie przed ewentualnymi zarzutami!
Nawiasem mówiąc ten mechanizm był również powodem dla którego tak wyczekiwany był powrót Tuska. Bowiem oczywiście wszyscy oni myśleli TVN-em i Gazetą Wyborczą ale brakowało szefa, który był by dla nich ostatecznym punktem odniesienia. To przypomina mi piosenkę harcerską "Płonie ognisko w lesie i szumią knieje", niby kiepsko, bo samotnie w nieprzyjaznym otoczeniu, ale zaraz po tym jest pocieszenie, jest stwierdzenie, że nie ma co się przejmować, bo "drużynowy jest wśród nas" i w domyśle to on ma kłopot a nie my.
uparty
11. Tusk i inni liderzy opozycji
Natalia Kowalik z Akcji Demokracja przypomniała, że rozpoczęto niedawno zbiórkę podpisów pod apelem do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji w sprawie przedłużenia koncesji na nadawanie dla TVN24 (wniosek w tej sprawie stacja złożyła w lutym zeszłego roku; koncesja wygasa 26 września). Według Kowalik apel podpisało już 20 tysięcy ludzi.
Scenariusz stołecznej demonstracji obejmuje cztery bloki wystąpień. W pierwszym przemawiać mają dziennikarze (m.in. Seweryn Blumsztajn z "Gazety Wyborczej" i Jacek Żakowski z "Polityki"), w drugim - prawnicy, trzecim - przedstawiciele organizacji pozarządowych i w czwartym - politycy. Część "polityczną" otworzyć ma wystąpienie lidera Platformy Donalda Tuska, następnie głos zabiorą m.in. wicemarszałek Senatu Gabriela Morawska-Stanecka (Lewica), Michał Kobosko (Polska 2050) oraz Małgorzata Tracz (Koalicja Obywatelska, Zieloni).
Protesty pod hasłem "Wolne media, wolni ludzie" organizują oprócz KOD, Akcji Demokracja, Ogólnopolskiego Strajku Kobiet i Grand Press Found, także: Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Towarzystwo Dziennikarskie, Obywatele RP, Kongres Obywatelskich Ruchów Demokratycznych, Stowarzyszenie Imienia Tadeusza Mazowieckiego, Stowarzyszenie Sędziów Polskich IUSTITIA, Stowarzyszenie Sędziów "Themis", Stowarzyszenie Wolne Sądy, Stowarzyszenie Prokuratorów "Lex super omnia", Stowarzyszenie Adwokackie "Defensor Iuris", inicjatywa Protest z Wykrzyknikiem oraz Partia Zieloni.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl