Nowa semantyka: debata
tu.rybak, czw., 24/03/2011 - 12:59
Zmiany, zmiany... Teraz na ustach wszystkich jest debata. Ortograficznie nie przeszła jeszcze przez kancelarię prezydenta, więc pisownia pozostaje po staremu. A znaczenie?
Debata to według Słownika Języka Polskiego poważna i długa dyskusja na ważny temat (z franc. débat - spór, dyskusja).
Tusk pytany (lub niepytany) o konkretne działania natychmiast ma gotową odpowiedź: zaraz przystępujemy do debaty.
Pamiętną debatą Tuska była debata ze stoczniowcami. Kiedy było po wszystkim i rozpoczęły się protesty Tusk zaproponował udział w debacie. Pamiętnej - bo z pustymi krzesłami. Ale nawet gdyby przyszli przedstawiciele stoczniowców, to krótka rozmowa przed kamerami nie miałaby większego wpływu na rzeczywistość.
Z podobną sztuczką mamy do czynienia obecnie z debatą o PTE (emeryturach i OFE).
Po pierwsze dyskusja nie trwa długo. Przeciwnie, jest błyskawiczna niczym czyn pierwszomajowy. Obowiązująca wykładnia rządowa brzmi o reformie OFE rozmawiamy już kilkanaście miesięcy i każdy kto chciał mógł przedstawić swoje zdanie [Tomczykiewicz, wpolityce.pl, 24 III 2011 r.].
Tyle tylko, że powtarzanie zdania nie czyni zdania prawdziwym. Dowodem obalającym istnienie długiej dyskusji jest ustawa budżetowa: o zmianach w PTE w czasie uchwalania budżetu nie było ani słowa...
O tym, że treść dyskusji idzie "obok" pisałem wcześniej [Rybak, "PO i PSL. Tu i teraz", 17 III 2011 r.]
Słowo debata zostało użyte jako zamiennik pojedynku retorycznego. I to takiego, w którym strona rządowa, korzystając z rad Schopenhauera i zaprzyjaźnionych mediów musi wygrać.
Zasadne staje się pytanie o etykę takiej retoryki.
A to nie jest nowe pytanie [cytat długi, ale bardzo zachęcam].
Sokrates: ...Więc wymowa należy do sztuk, które wszystko wykonują i przeprowadzają z pomocą słów? Czy tak?
Gorgjasz: Jest tak.
S: A powiedzże, o jakim przedmiocie? Jakiego bytu dotyczą te słowa, którymi się wymowa posługuje?
G: Największe sprawy ludzkie, Sokratesie, i najlepsze.
(...)[tu Sokrates przywołuje inne zawody niż mówca, lekarzy, śpiewaków...]
S: (...) Więc proszę cię, Gorgjaszu; uważaj, że cię pytają i oni i ja i odpowiadaj, co to jest, co ty nazywasz największem dobrem dla ludzi, a siebie mienisz wykonawcą, zawodowcem od tego?
G: Coś, co jest, Sokratesie, naprawdę największem dobrem i dzięki czemu człowiek jest wolny sam, a równocześnie panuje nad drugimi; każdy w swoiem państwie.
S: Więc o czymże ty takim mówisz?
G: Umieć na ludzi przekonująco działać słowami, wedle mego zdania; w sądzie skłaniać sędziów, a w radzie radców, a na zgromadzeniu publicznem publiczność i na każdem innem zebraniu, jakie tylko bywają zebrania obywatelskie. Toż, jeśli taką moc posiadasz, to niewolnikiem będziesz miał lekarza, niewolnikiem i nauczyciela gimnastyki, a ów dorobkiewicz, pokaże się, że się dla kogoś innego dorabia: nie dla siebie, tylko dla ciebie, który potrafisz mówić i nakłaniać tłumy.
S: Teraz, mam to wrażenie, Gorgjaszu, najdokładniej objawiłeś, za jaką sztukę uważasz wymowę i jeżeli ja coś rozumiem, to powiadasz, że wymowa to jest wytwarzanie przekonań i cała jej robota i wszystko w niej wogóle do tego zmierza; czy też możesz powiedzieć, że wymowa potrafi coś więcej, niż przekonanie słuchaczom w duszy wyrabiać?
(...)[tu dialog o sztuce wymowy i jej stosunku do wiary i nauki]
S: Więc wymowa, zdaje się, trudni się wytwarzaniem przekonań tych, co stanowią wiarę, a nie dają nauki o tem, co sprawiedliwe i niesprawiedliwe.
G: Tak
S: Zatem i nie naucza mówca sędziów i innych tłumów o tem, co sprawiedliwe i niesprawiedliwe, ale je pociąga tylko i nakłania. Boćby przecie i nie potrafił tłumu takiego w krótkim czasie nauczyć takich wielkich rzeczy.
(...)[dalej również interesujące, gorąco zachęcam do lektury: W. Witwicki, "Platona Gorgjasz", Lwów, 1922 r.]
Nazywajmy rzeczy po imieniu: debatę - debatą, pojedynek retoryczny - pojedynkiem.
I nie dajmy nabierać się na słowa... Powtórzę raz jeszcze za Platonem:
Zatem i nie naucza mówca sędziów i innych tłumów o tem, co sprawiedliwe i niesprawiedliwe, ale je pociąga tylko i nakłania. Boćby przecie i nie potrafił tłumu takiego w krótkim czasie nauczyć takich wielkich rzeczy.
***
debata (rzecz.)
1. pojedynek retoryczny uzasadniający dokonane przedsięwzięcia
2. działanie zastępcze, odsuwające podjęcie decyzji w czasie lub odsuwające wyrażenie opinii na później.
3. (arch.) długotrwała dyskusja na ważny temat
[Rybak, "Nowa Semantyka", 2011 r.]
Debata to według Słownika Języka Polskiego poważna i długa dyskusja na ważny temat (z franc. débat - spór, dyskusja).
Tusk pytany (lub niepytany) o konkretne działania natychmiast ma gotową odpowiedź: zaraz przystępujemy do debaty.
Pamiętną debatą Tuska była debata ze stoczniowcami. Kiedy było po wszystkim i rozpoczęły się protesty Tusk zaproponował udział w debacie. Pamiętnej - bo z pustymi krzesłami. Ale nawet gdyby przyszli przedstawiciele stoczniowców, to krótka rozmowa przed kamerami nie miałaby większego wpływu na rzeczywistość.
Z podobną sztuczką mamy do czynienia obecnie z debatą o PTE (emeryturach i OFE).
Po pierwsze dyskusja nie trwa długo. Przeciwnie, jest błyskawiczna niczym czyn pierwszomajowy. Obowiązująca wykładnia rządowa brzmi o reformie OFE rozmawiamy już kilkanaście miesięcy i każdy kto chciał mógł przedstawić swoje zdanie [Tomczykiewicz, wpolityce.pl, 24 III 2011 r.].
Tyle tylko, że powtarzanie zdania nie czyni zdania prawdziwym. Dowodem obalającym istnienie długiej dyskusji jest ustawa budżetowa: o zmianach w PTE w czasie uchwalania budżetu nie było ani słowa...
O tym, że treść dyskusji idzie "obok" pisałem wcześniej [Rybak, "PO i PSL. Tu i teraz", 17 III 2011 r.]
Słowo debata zostało użyte jako zamiennik pojedynku retorycznego. I to takiego, w którym strona rządowa, korzystając z rad Schopenhauera i zaprzyjaźnionych mediów musi wygrać.
Zasadne staje się pytanie o etykę takiej retoryki.
A to nie jest nowe pytanie [cytat długi, ale bardzo zachęcam].
Sokrates: ...Więc wymowa należy do sztuk, które wszystko wykonują i przeprowadzają z pomocą słów? Czy tak?
Gorgjasz: Jest tak.
S: A powiedzże, o jakim przedmiocie? Jakiego bytu dotyczą te słowa, którymi się wymowa posługuje?
G: Największe sprawy ludzkie, Sokratesie, i najlepsze.
(...)[tu Sokrates przywołuje inne zawody niż mówca, lekarzy, śpiewaków...]
S: (...) Więc proszę cię, Gorgjaszu; uważaj, że cię pytają i oni i ja i odpowiadaj, co to jest, co ty nazywasz największem dobrem dla ludzi, a siebie mienisz wykonawcą, zawodowcem od tego?
G: Coś, co jest, Sokratesie, naprawdę największem dobrem i dzięki czemu człowiek jest wolny sam, a równocześnie panuje nad drugimi; każdy w swoiem państwie.
S: Więc o czymże ty takim mówisz?
G: Umieć na ludzi przekonująco działać słowami, wedle mego zdania; w sądzie skłaniać sędziów, a w radzie radców, a na zgromadzeniu publicznem publiczność i na każdem innem zebraniu, jakie tylko bywają zebrania obywatelskie. Toż, jeśli taką moc posiadasz, to niewolnikiem będziesz miał lekarza, niewolnikiem i nauczyciela gimnastyki, a ów dorobkiewicz, pokaże się, że się dla kogoś innego dorabia: nie dla siebie, tylko dla ciebie, który potrafisz mówić i nakłaniać tłumy.
S: Teraz, mam to wrażenie, Gorgjaszu, najdokładniej objawiłeś, za jaką sztukę uważasz wymowę i jeżeli ja coś rozumiem, to powiadasz, że wymowa to jest wytwarzanie przekonań i cała jej robota i wszystko w niej wogóle do tego zmierza; czy też możesz powiedzieć, że wymowa potrafi coś więcej, niż przekonanie słuchaczom w duszy wyrabiać?
(...)[tu dialog o sztuce wymowy i jej stosunku do wiary i nauki]
S: Więc wymowa, zdaje się, trudni się wytwarzaniem przekonań tych, co stanowią wiarę, a nie dają nauki o tem, co sprawiedliwe i niesprawiedliwe.
G: Tak
S: Zatem i nie naucza mówca sędziów i innych tłumów o tem, co sprawiedliwe i niesprawiedliwe, ale je pociąga tylko i nakłania. Boćby przecie i nie potrafił tłumu takiego w krótkim czasie nauczyć takich wielkich rzeczy.
(...)[dalej również interesujące, gorąco zachęcam do lektury: W. Witwicki, "Platona Gorgjasz", Lwów, 1922 r.]
Nazywajmy rzeczy po imieniu: debatę - debatą, pojedynek retoryczny - pojedynkiem.
I nie dajmy nabierać się na słowa... Powtórzę raz jeszcze za Platonem:
Zatem i nie naucza mówca sędziów i innych tłumów o tem, co sprawiedliwe i niesprawiedliwe, ale je pociąga tylko i nakłania. Boćby przecie i nie potrafił tłumu takiego w krótkim czasie nauczyć takich wielkich rzeczy.
***
debata (rzecz.)
1. pojedynek retoryczny uzasadniający dokonane przedsięwzięcia
2. działanie zastępcze, odsuwające podjęcie decyzji w czasie lub odsuwające wyrażenie opinii na później.
3. (arch.) długotrwała dyskusja na ważny temat
[Rybak, "Nowa Semantyka", 2011 r.]
- tu.rybak - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
6 komentarzy
1. Rybaku
Ty to masz wymagania....
Słowom odebrano ich znaczenie , pojęciom wartość.
A wszystko to trwa od lat. Niestety, z dobrym skutkiem.
Ale my nie musimy , a nawet nie powinnismy się na to godzić.
Pozdrawiam
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. tak by się chciało, by słowa miały znaczenie...
Ale to piękne, nieprawdaż:
Toż, jeśli taką moc posiadasz, to niewolnikiem będziesz miał lekarza, niewolnikiem i nauczyciela gimnastyki, a ów dorobkiewicz, pokaże się, że się dla kogoś innego dorabia: nie dla siebie, tylko dla ciebie, który potrafisz mówić i nakłaniać tłumy.
oraz:
wymowa to jest wytwarzanie przekonań
3. Rybaku - Ty jakiś prorok jesteś, czy cóś? wykrakałeś !
Posiedzenie
RBN nt. bezpieczeństwa energetycznego. "Ja opowiadam się w tej chwili
za debatą. Chciałbym, żeby to była debata jak najbardziej merytoryczna,
jak najmniej polityczna"
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. debata
ma nast. znaczenia:
1. pojedynek retoryczny uzasadniający dokonane przedsięwzięcia
2. działanie zastępcze, odsuwające podjęcie decyzji w czasie lub odsuwające wyrażenie opinii na później.
3. (arch.) długotrwała dyskusja na ważny temat
[Rybak, "Nowa Semantyka", 2011 r.]
5. Oni tymi debatami rozładowują emocje społeczne
i zagadują problemy.
To ma byc namiastka decyzji, debata ma być "zamiast".
Przypomina mi się jak po ostatnim japońskim tsunami i wybuchu w elektrowni jądrowej, Angela Merkel zwołała konferencję i jednym ruchem zdecydowała sie na zamkniecie przestarzałych, budowanych w Niemczech przed 1980 r. elektrowni.
Putin tez zwołał konferencję. Powołał komisję, która ma się przyjrzec elektrowniom. W mediach tymczasem trwa debata...
Donald to pojetny uczeń, we wszystkim kopiuje ruskie standardy.
6. premier-redakto Tusk w Wyborczej:
"intencją moich tekstów w "Gazecie Wyborczej" (12 i 19 marca) było uruchomienie debaty opartej na argumentach i konkretach, skoncentrowanej na politycznym programie."