Filozofia władzy

avatar użytkownika tomow

„Człowiek jest ważniejszy niż jakakolwiek idea czy doktryna” – w ten sposób zwraca się do nas Donald Tusk w tekście opublikowanym w weekendowym wydaniu „Gazety Wyborczej”. Stwierdzając ponad to, że „ wolna konkurencja nie zapewni ładu społecznego i sprawiedliwości”. Postawione w ten sposób stwierdzenia obecnego premiera kończą z traktowaniem go jako polityka liberalnego. Potwierdza to postawioną przeze mnie już dawno tezę: liberalizm staje się nieracjonalny zaraz po osiągnięciu udziału we władzy. Jednak trzeba się zastanowić nad czymś innym. Zapytać: jaka jest w takim razie filozofia rządzenia Donalda Tuska?

Ze sformułowaniem z początku tekstu, zgodzi się każdy polityk, który nie jest nazistą, bądź komunistą. Zgodzę się z nim ja. Realizm jest najlepszym lekarstwem na realizacje wielkich programów przemian, i wielkich projektów. Niestety władza wyprana z jakiejkolwiek idei jest tak samo zła, jak kierowanie się wyłącznie ideą.

Donald Tusk formułuje zdanie o „rządzeniu dla polepszenia poziomu życia i rozwoju” przeciwstawiając je projektom wskazującym na pomysł, idee. Panie premierze, składa się tak, że to właśnie zdanie, będące szczególnym zadaniem polityki, jest zawarte w każdej idei politycznej. Nie może więc to być idea sama w sobie, a musi ją coś podpierać. Konstytuować sposób, w jaki można jej założenia wprowadzić w życie, otwierać przed społeczeństwem drogę do jej poznania. Tak postawiona idea nie jest filozofią władzy. Więc, co nią jest dla Donalda Tuska? Skupiajmy się tylko i wyłącznie na jego sformułowaniach kierowanych do Polaków w ostatnich trzech latach.

Wielu spośród entuzjastów Donalda Tuska, tych wierzących w jego „dotknięcie geniuszem”, w sposób prosty sformułują tezę, że jest to czysty realizm. Definiują go oni wtedy, jako sztukę dostosowywania programu partii i działań rządu do oczekiwań wyborców. Podkreślają wartość demokracji. W ten sposób bardzo prosto można zatonąć w populizmie, bo oczekiwania społeczne są niestety, często niezgodne z racją stanu. Taki realizm doprowadziłby nasz kraj na skraj istnienia. Ja premiera nigdy realistą politycznym nie nazwę, bo brak mu ku temu podstawowych warunków jakie spełnia to pojęcie w odniesieniu do polityka. Tusk nie spełnia podstawy empirycznego poznania zastałej rzeczywistości. Wydaje się to oczywiste w świetle jego dojutrkowości. Tusk nie rozważa specjalnie racji stanu, nie próbuje tworzyć podstaw funkcjonowania, budować solidnych fundamentów.

Warto odnieść się, do częstego ostatnio określania Donalda Tuska mianem dojutrka. Ważne „tu i teraz”, a nie „tego jutro” pozwala sądzić, że premier jest prostym wyznawcą filozofii „ciepłej wody w kranie”. Jednak wg mnie, mimo wszystko, takie określenie Donalda Tuska obraża. On szuka podstawy estetycznej, przez co często wikła się w sprzeczności. Chcę zostać Kołakowskiego „liberalno-konserwatywnym socjaldemokratą” prawdopodobnie nie zdając sobie sprawy jak widzi to słynny polski filozof. Apel o przyjęcie Karty Praw Podstawowych, parytety i zapłodnienie in-vitro, nie przeszkadza mu w zestawieniu ze sformułowaniami konserwatywnymi. Ulubionym ostatnio słowem Tuska staje się „normalność”. Przeciwstawia ją politycznemu romantyzmowi. Jednocześnie opowiadając o swoich politycznych marzeniach. Swoje cele zestawia na końcu tekstu w zdaniu: „ Chronić nasz dorobek, pomnażać dobro, minimalizować ryzyka – to było i jest moje zadanie”. Po raz kolejny zgadzam się. Wypranie tych celów z idei, nie pokazuje jednak drogi ich spełniania. Apel o głos, jawi się jako kolejna próba zatrudniania go na fotelu premiera, nie znając jego możliwości, planów i strategii. Żaden prezes nie zatrudniłby Donalda Tuska jako swojego menedżera. I właśnie to, kończące tekst, zdanie Donalda Tuska jest podstawą w doszukiwaniu się jego filozofii władzy. Jest to władza dla władzy. Symptomatyczne jest w tym świetle straszenie możliwością objęcia władzy przez rywali politycznych.

Donald Tusk chcę za każdym razem zawrzeć pewien układ ze społeczeństwem: „Ja nie będę nic zmieniał, nic nie wymagał, a wy mi dacie spokój i władzę”. Wielu podoba się tak postawiona sprawa. Ludzie nie potrzebują sprawnego państwa, bo nauczyli się funkcjonować w jego niesprawności. Poprawa jego działalności mogłaby być utrudnieniem, a nie zbawieniem. Choć często narzeka się na procedury, to dobrze nam z takimi dysfunkcjami jak korupcja, znajomości, omijanie przepisów. Potrzeba więc kogoś kto nie ma ambicji naprawiania. Donald Tusk spełnia to kryterium. Dla władzy był gotowy ogłosić swój rozbrat z liberalizmem, był gotowy zupełnie się zmienić.

Jest mu o tyle prościej, że społeczeństwo ma problem z poznaniem rzeczywistości. Dopiero teraz, gdy przedmiotem rzeczywistości stały się efekty jego „nierządzenia” zaczynamy się zastanawiać nad właściwościami jego polityki. Bez wątpienia Donald Tusk ma szanse na drugą kadencje w fotelu, który zajmuje dziś. Wszystko zależy od tego, czy przyjęta przez niego filozofia władzy, będzie się dalej spotykała z aprobatą Polaków.

T.M.

2 komentarze

avatar użytkownika triarius

1. a jakąż to...

... "politkę rządzenia", że spytam, miała np. targowica?

Ta pierwsza znaczy?


Pzdrwm

triarius

-----------------------------------------------------

http://bez-owijania.blogspot.com/ - mój prywatny blogasek

http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

avatar użytkownika barbarawitkowska

2. Czy to nie złudzenie?

Ludzie nie potrzebują sprawnego państwa, bo nauczyli się funkcjonować w jego niesprawności. Poprawa jego działalności mogłaby być utrudnieniem, a nie zbawieniem. Choć często narzeka się na procedury, to dobrze nam z takimi dysfunkcjami jak korupcja, znajomości, omijanie przepisów. Potrzeba więc kogoś kto nie ma ambicji naprawiania. Donald Tusk spełnia to kryterium. Dla władzy był gotowy ogłosić swój rozbrat z liberalizmem, był gotowy zupełnie się zmienić.

Za chwilę nie będzie państwa, sprawnego czy niesprawnego, nie ma znaczenia, nie będzie w ogóle. Czy ci ludzie zdaja sobie z tego sprawę? I czy w ogóle ich to obchodzi?