TeleWSIzja Dukaczewskiego i Smoleński Stalker.

avatar użytkownika jwp

PiS przejął TVP, PO odbiło TVP, SLD rządzi TVP. To bajki dobre dla całkiem małych dzieci.


TVP w swoim rdzeniu trwa jako kontynuacja Telewizji Polskiej z czasów Macieja Szczepańskiego, stanu wojennego i okresu do 1989 roku.
Wstęp.

Witold Stefanowicz – jego tabliczka jeszcze kilka lat temu wisiała na drzwiach jednego z gabinetów na Woronicza.
W Wikipedi napisano tylko tyle i aż tyle - Witold Stefanowicz – dziennikarz telewizyjny w latach 70. i 80. Występował w Wieczorze z Dziennikiem w serwisie Wiadomości z Kraju (na ekranie po lewej stronie prowadzącego). Podczas stanu wojennego występował w mundurze. W drugiej połowie lat 80. korespondent DTV w Moskwie. Po przemianach w 1989 roku odszedł z telewizji.
I prędko wrócił, teraz zapewne w dyplomacji lub w biznesie.
A to jego kariera - Witold Stefanowicz.

Dyplomata, doradca biznesowy, urzędnik państwowy i dziennikarz. Absolwent Instytutu
Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.

Wiedza zainteresowania W.S. wiążą się z szeroko pojmowaną współpracą gospodarczą Polski na arenie międzynarodowej oraz tematyką mediów. Zajmuje się doradztwem i promowaniem polskiej gospodarki, międzynarodowymi targami, informacją i konsultacją handlowo - gospodarczą. Przez wiele lat
zajmował się promowaniem za granicą polskiej gospodarki. Wieloletnie doświadczenie dyplomatyczne oraz tysiące godzin przed kamerami TVP i mikrofonami Polskiego Radia (30 lat pracy w tych instytucjach) oraz w prasie, ułatwia W.S. prowadzenie wykładów i prelekcji,
narad i negocjacji, działalność translatorską i redakcyjną. Sprzyja temu również znajomość mentalności partnerów, a także protokółu dyplomatycznego, retoryki i erystyki.
Kierował największymi polskimi redakcjami telewizyjnymi a także prasowymi, dużymi zespołami
programowo - technicznymi.
Obecnie – prowadzi własną firmę doradczo - pośredniczącą. Współpracuje głównie z firmami amerykańskimi, zwłaszcza w ramach programów M&M i CI FIRE, wchodzących w zakres umowy Lockheed Martin Corporation z Rządem RP. Prowadzi także szkolenia specjalistyczne z zakresu PR.
Pracował jako:
dyplomata - Wydział Ekonomiczno-Handlowy Ambasady RP w Moskwie. Attaché handlowy.
Główny specjalista w Departamencie Promocji w Ministerstwie Współpracy Gospodarczej z Zagranicą.
Korespondent TVP i Polskiego Radia w Moskwie.
Autor kilku tysięcy korespondencji oraz relacji telewizyjnych i radiowych m.in., ze "Szczytu" Reagan-Gorbaczow i in. światowych wydarzeń, z kosmodromu Bajkonur, bazy nuklearnej, itp.
Reporter, sprawozdawca parlamentarny, prezenter, komentator transmisji TV, Zastępca Redaktora Naczelnego. Relacjonował przebieg wszystkich najważniejszych w tych latach
wydarzeń społeczno-politycznych w kraju (w tym wizyty w Ojczyźnie Papieża – Polaka oraz stan wojenny), a także za granicą.
W.S. był czterokrotnie, w latach 1974/1977/1980/1982 wyróżniony nagrodami
Przewodniczącego Komitetu d/s Radia i Telewizji za twórczość dziennikarską. Dwukrotnie - "Złotym Ekranem".
Jest doradcą w firmie - Kurs na Sukces Andrzej Koziar Szkolenia.
Województwo mazowieckie: Warszawa
Oto co piszą o firmie -

Wiele już napisano na temat sukcesu. Każdy chciałby go odnieść. Różnie go rozumiemy. Wszystkim jednak kojarzy się z czymś dobrym, dającym radość . Żeglarz cieszy się dopływając do portu w czasie sztormu a biznesmen z wypracowanego zysku na bardzo konkurencyjnym rynku. O sukcesie naszych działań decyduje przyjęcie odpowiedniego kursu. Dostrzeganie sedna prowadzonych spraw i przedstawianie ich w sposób przystępny to warunek skutecznego działania. Czasami aby to sedno precyzyjnie określić potrzebne jest spojrzenie z boku, ze zewnątrz.
Tego oglądu mogą dokonać osoby bezstronne, posiadające odpowiednie kwalifikacje i doświadczenie.
Posiadamy właśnie takie grono wysokokwalifikowanych i doświadczonych specjalistów. Wykonujemy na codzień wielostronną analizę firmy, czyli: ocenę predyspozycji kadry, komunikacji wewnętrznej i zewnętrznej, poziomu obsługi klienta, wąskich gardeł logistycznych, poziomu wiedzy z zarządzania, negocjacji, skuteczności wygrywania przetargów.
Zleceniodawcy otrzymują od nas wskazówki gwarantujące firmie obranie optymalnego kursu na sukces - zarówno pod względem osobowym jak i organizacyjnym.
Szkolenia i warsztaty oferujemy po niewygórowanej cenie.
Zapraszamy!
Firma działa od 1997 roku.
Sławomira Łozińska
- Bronka z serialu „Daleko od szosy”.
Poparła Wojciecha Jaruzelskiego, Stan Wojenny i  WRON-ę i PRON.
Za co zrewanżowano się jej m.inn.:
Tworzyła tzw. Nowy ZASP po rozwiązaniu starego 1 grudnia 1982 r..
W latach 1996–1999 pełniła funkcję wiceprezesa zarządu głównego Związku Artystów Scen Polskich. Współpracowała z Telewizją Polską jako jedna z redaktorów i prowadzących program Kawa czy herbata? (1994–1995).
W maju 2003 została powołana przez prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, stanowisko to zajmowała do grudnia 2005.
I dalej można ją spotkać w TVP.
To jednak mniej lub bardziej szeregowi, kaprale i sierżanci.
Kadra oficerska.

Ja tylko pytam, czy to prawda, iż  okresie dowodzenia WSI przez marka Dukaczewskiego w TVP pracowało około 17 członków dalszej i bliższej rodziny oraz jego bliskich znajomych, nie licząc oficerów WSI i TW.
W latach 1992-1997 był głównym specjalistą w WSI. W latach 1997-2001 był podsekretarzem stanu w Kancelarii Prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Od listopada 2001 do 14 grudnia 2005 szef Wojskowych Służb Informacyjnych. 15 sierpnia 2002 Prezydent RP Aleksander Kwaśniewski awansował go na generała brygady.
A dzisiaj w TVP dalej pracuje dość liczna grupa odpowiednio dobranych i wyszkolonych osób. Nikt rozsądny nie uwierzy, iż służby sobie odpuszczą „Publiczną”,  bo mają inne telewizje. Możemy sobie likwidować WSI, to niewiele da. Nie wystarczy wyciąć chwasty, trzeba jeszcze oczyścić glebę.
Przejdźcie się kiedyś po korytarzach TVP, PR, urzędach, a zobaczycie wiele znajomych nazwisk, o których być może już zapomnieliście.


Smoleński Stalker - Sławomir Wiśniewski, montażysta z TVP.

Istny Kapitan Nemo. Wszyscy wiedzą, że istnieje, pokazał się tu i ówdzie. I to wszystko. W necie NULL. Jak popytać w TVP i środowisku dziennikarzy - CISZA. Nie znam, nie widziałem, nie kojarzą, a ten od filmu, ale nie znam. Jakiś „wolny strzelec” czy też zjawa.
Jest kilka sposobów wprowadzenia i prowadzenia agenta. Można go uwiarygodnić często prawdziwym życiorysem, np. jako działacza Solidarności. Potrzebni są też do niektórych specyficznych zadań pozornie niepociumani „Panowie Nikt”, szarzy i zamgleni jak świt w Smoleńsku.
Tacy Stalkerzy, co to niby dla sportu, z ciekawości czy też zarobkując w ten sposó, szukają coś w strefie zakazanej i przypadkowo jedno odkrywają, a drugie ukrywają Wiśniewski to taki „Lucky Man”. Bardzo szybko natrafił na „Pomarańczową skrzynkę”. Pisano o tym na blogu FYM-a. W życiu nie miał chyba farta, bo nie widać by wygrał kumulację w Totka, a tu masz, 10 kwietnia trafił więcej niż 6-tkę. Na moje oko trafił 49 z 49.
S.T.A.L.K.E.R. Piknik na skraju drogi – Arkadij i Borys Strugaccy.
"...Strefa Lądowania to teren, który niegdyś stał się obiektem inwazji obcej supercywilizacji. Mimo, że wstęp do strefy jest w zasadzie zakazany, stanowi ona wyzwanie dla pracowników Międzynarodowego Instytutu Cywilizacji Pozaziemskich, a przede wszystkim stalkerów, którzy z narażeniem życia wyprawiają się tam na zlecenie po cenne znalezisko..."
Wiśniewski był pierwszym Stalkerem, za nim poszli inni. Niektórzy próbują odnaleźć klucz do lądowania, inni jak media próbują utrudnić poszukiwania kolejnymi, żałosnymi wrzutkami.
Czy Wiśniewski lub być może jakiś Brat Moskal zachowa sięjak jeden z bohaterów książki ?, nie wiadomo.
„...Najzagorzalszy z nich, Red Shoehart, przeżywa metamorfozę duchową podczas ostatniej wyprawy... „
Istnieje też inna odmiana „Stalkingu”.
Wikipedia - Stalking pochodzi z języka angielskiego i oznacza „podchody" lub „skradanie się".
Współcześnie zyskał nowe znaczenie - uporczywe, złośliwe nękanie mogące wywołać poczucie zagrożenia.
A czym innym częstują nas na codziennie media, politycy PO, SLD. Mamy się bać. I swojej ciemnoty i ew. kary jaka nas za to spotka. Utraty pracy, zdrowia, zagrożenia dla rodziny, śmierci. A wszystko to już było i dzieje się obecnie.

Ewolucja to zbyt długi proces, Amerykańscy Żydzi głosem Rządu U.S.A. domagają się zwrotu mienia, a może zwrócą nam ofiary swojej u nas działalności. Zapłacą za potworny wyzysk w łódzkich i nie tylko, fabrykach. Może zażądamy od Rosji, Niemiec i Austrii reparacji "zaborowych", odszkodowań za setki tysięcy zabitych przez nich Polek i Polaków, dzieci, starców i dorosłych, niech oddadzą zagrabione mienie i naprawią szkody jakie wyrządzili i pokryją przynajmniej straty materialne. Adwokat jak widzi „dobry pieniądz” to sprawę poprowadzi. Trzeba jednak Rewolucji na miarę naszych czasów i sytuacji. Bo jak nie oczyścimy ziemi z chwastów, korzeni i nasion to...
obawiam się, iż Wszyscy Ludzie Dukaczewskiego, choć Generał nie jest to głową hydry, a raczej mackami, ludzie ci jeszcze nieraz nas zaskoczą, jak nie w TVP, to być może banku lub osiedlowym warzywniaku, różne bowiem grają role. Choć ich miejsce powinno być gdzie indziej.

A teraz z innej beczki.

1 komentarz

avatar użytkownika jwp

1. Post Scriptum - komentarze z innych blogów.

Kiedyś Leszek Misiak napisał taki tekst:

Leszek Misiak

Wszyscy ludzie prezesa

W TVP do dziś przetrwał układ ze stanu wojennego, gdy decyzją gen.
Jaruzelskiego telewizję podporządkowano Zarządowi II Sztabu Generalnego
LWP czyli informacji wojskowej. Wciąż pracują tu PRL–owscy oficerowie i
protegowani wojskowych. Jak wytłumaczyć obecność tylu mundurowych w
publicznej telewizji?

Układ wojskowy w TVP przetrwał trudną próbę demokracji. Czy rządy mundurowych przetrwają w TVP kierowanej przez Dworaka?

– Wciąż czuć tu duch gen. Jaruzelskiego. Choć Robert Kwiatkowski, syn
jego bliskiego doradcy, pierwszego dyrektora Centrum Badania Opinii
Społecznych w stanie wojennym Stanisława Kwiatkowskiego nie jest już
prezesem TVP, ale do dziś pracuje kilku pułkowników, jeszcze ze stanu
wojennego i wiele osób na kluczowych stanowiskach, powiązanych z
wojskiem – mówią dziennikarze TVP. Dodają: – Teraz legalnie, jednak
przez 12 lat, od stanu wojennego do przekształcenia TVP w spółkę akcyjną
w 1994 r., działali na Woronicza nielegalnie. Płk Krzysztof Pomes, kpt.
Andrzej Piszczek, płk Janusz Brandt i in. nie byli pracownikami TVP
(byli na etetach MON), dysponowali jednak sprzętem i ogromnym budżetem
programowym telewizji, mieli tu swoje pokoje. Podlegali tajnej jednostce
pod kryptonimem „Naczelna Jednostka Programów Wojskowych”.

– Dziś kpt. Andrzej Piszczek jest wiceszefem publicystyki PR 1 TV. Ppłk
Janusz Brandt, były szef redakcji wojskowej (robił m.in. programy o
Układzie Warszawskim), jest szefem biura od stanu „W”. Szefem TV Polonia
jest ppłk Antoni Bartkiewicz, b. red. naczelny Polski Zbrojnej i b.
wiceszef biura prasy MON. W TV Polonia pracuje też kpt. Tomasz
Białoszewski, który w stanie wojennym czytał Dziennik Telewizyjny – mówi
jeden z dziennikarzy.

Szpieg prezesem

W stanie wojennym prezesem Komitetu ds. Radia i Telewizji został płk.
Mirosław Wojciechowski, szpieg, wyrzucony z USA za kradzieże
technologii. Wojciechowski, spec od propagandy w informacji wojskowej
PRL, przyszedł do Radiokomitu w 1984 r. Zastąpił partyjnego Władysława
Loranca. Jego zastępcą został płk Tadeusz Korczak ze sztabu generalnego
LWP. Drugim wiceprezesem został Sasza Perczyński, człowiek o biografii
bliżej nam nieznanej.

Do Radiokomitetu Wojciechowskiego przeniesiono z Agencji Prasowej
Interpress, która oficjalnie zajmowała się obsługą dziennikarzy
zagranicznych w Polsce i promocją Polski za granicą. W rzeczywistości,
jak wielu twierdzi, była przybudówką służb szpiegowskich PRL.

Wojciechowski nie krył się ze swoją profesją. W Radiokomitecie
przechwalał się, że za oceanem i w NATO jest persona non grata. Miał
swój udział w kradzieży Amerykanom planów jednej z rakiet. Podobno był
jedynym Polakiem, z którym Jurij Andropow, b. I sekretarz KC KPZR, wypił
brudzia, gdy Wojciechowski w chwale wrócił z Ameryki.

z Interpressu Wojciechowski ściągnął w 1984 r., zaraz po stanie
wojennym, Lwa Rywina (w Interpressie Rywin był kierownikiem redakcji
filmowej i językowej, potem awansował do wyższego kierownictwa). W
Radiokomitecie Rywin był najpierw szefem Poltelu, a gdy w 1989 r.
prezesem został Andrzej Drawicz, awansował go na swojego zastępcę.

– To za czasów Drawicza o mało nie sprzedano Dwójki za 5 mln dol.
Hindusowi z Londynu. Prawdopodobnie był to podstawiony człowiek. Toczyły
się też już (w Rekownicy) rozmowy z Elektromisem na temat sprzedaży za 4
tys. dol. regionalnego ośrodka TV w Poznaniu. W ostatniej chwili tym
wyprzedażom zapobiegły SDP i związki twórcze TVP – mówi jeden ze
związkowców.

Oficerowie tłumaczą

Zapytałem prezesa Dworaka, czy to prawda, że w TVP od czasu stanu
wojennego pracują PRL–owscy oficerowie. Otrzymałem oświadczenia kpt.
Piszczka i Antoniego Bartkiewicza.

Piszczek pisze, że pracę w redakcji wojskowej zaproponowano mu (w 1985
r.–red.), gdy odbywał roczną służbę wojskową w Szkole Podchorążych
Rezerwy. W telewizji awansował na stopień porucznika, potem kapitana. W
1994 roku Departament Wychowania MON przeniósł go „w stan nieczynny”.
Dodaje, że od 5 lat nie ma „prawie żadnego związku z tą instytucją”.

Antoni Bartkiewicz zaś stwierdza: „Nie jest prawdą, że jestem lub byłem
podpułkownikiem WP. Jest prawdą, że w okresie marzec–listopad 1992 byłem
cywilnym pracownikiem „Polski Zbrojnej” jako redaktor naczelny, a
następnie wiceszefem wydziału Prasy w Departamencie Wychowania MON.

Przygoda ppłk Janusza Brandta z telewizją, jak mówi, zaczęła się 1985 r.
Był wówczas podporucznikiem (dziś jest szefem zespołu ds. obronnych
TVP).

– Wygrałem wtedy konkurs na producenta programu „Poligon” – wspomina.
Dodaje: – Do TVP przyjmował mnie w 1989 r. płk Włodzimierz Szymański z
Głównego Zarządu Politycznego WP, który w stanie wojennym był w
telewizji komisarzem wojskowym. W Naczelnej Redakcji Programów
Wojskowych pracowałem od 1989 r. Pensje otrzymywaliśmy z Zarządu
Polityczno–Wychowawczego MON. Od 1992 do 1994 r. byłem szefem NRPW.
Funkcję tę powierzył mi Bronisław Komorowski, ówczesny minister obrony
narodowej. Moim poprzednikiem był Krzysztof Pomes.

Płk Krzysztof Pomes był ważną postacią w Radiokomitecie. Pracował w
różnych redakcjach, m.in. w Teleexpresie. Ale także w kancelarii
prezydenta Kwaśniewskiego.

– W telewizji odpowiadał za kontakty polityczne z oficerami armii
radzieckiej. Jak przyjeżdżali na Woronicza, to on ich oprowadzał – mówią
nasi informatorzy.

– Szefem Telegazety był do listopada 2002 r. Czesław Berenda, b.
korespondent TVP w Moskwie, a także w Pradze w latach 1967–69. Odszedł
na emeryturę – opowiada jeden z pracowników. Berenda został uznany przez
sąd za „kłamcę lustracyjnego” – zataił m.in. to, że był agentem wywiadu
PRL, gdy w latach 80. był korespondentem TVP w Pradze.

Nie byłam protegowaną

Zastępczynią Niny Terentiew, szefowej programu 2, jest Barbara Bilińska–Kępa.

– Do telewizji trafiła w 1994 r. jako protegowana ówczesnego szefa
Okręgu Warszawskiego LWP, gen. Lewińskiego. Skończyła dziennikarstwo,
magisterium obroniła w Akademii Obrony Narodowej. Zajmowała się wojskiem
w WOT, była szefową redakcji wojskowej. W Dwójce odpowiada m.in. za
publicystykę, film nieartystyczny – mówi nasz informator.

– To prawda, że oprócz dziennikarstwa, ukończyłam dwuletnie magisterskie
studium na wydziale zarządzania AON. Pracowałam w redakcji wojskowej,
chciałam więc podnieść swe kwalifikacje. Byłam szefową redakcji
wojskowej przez 3,5 roku. Rekomendował mnie minister obrony narodowej
Zbigniew Okoński, akceptował prezes TVP Wiesław Walendziak. Zastępcą w
mojej redakcji był Leszek Wieliczko. Dostał awans w Żandarmerii, gdy już
pracował w telewizji, podobnie jak Zieliński. Kierowana przeze mnie
redakcja wojskowa trzymała się z dala od układów wojskowych. To
nieprawda, że byłam protegowaną gen. Lewińskiego. Od 2000 r. jestem w
TVP 2.

Sławomir Zieliński, b. szef telewizyjnej Jedynki, w 2002 r. na rozkaz
prezydenta Kwaśniewskiego dostał awans na podporucznika Żandarmerii
Wojskowej. Gdy spytaliśmy go, skąd ten awans i czemu w żandarmerii,
odpowiedział:

– Tak przydzielili. Jedni mają przydział do czołgów, inni do tej formacji.

Rekomendowani

Wojskowi cieszą się na Woronicza uznaniem. Np. Stanisław R., którego
Włodzimierz Czarzasty, sekretarz KRRiTV, rekomendował do rady nadzorczej
publicznego Radia Koszalin. R., to b. oficer LWP, b. pracownik
Interpressu, który przyznał się do współpracy ze specsłużbami PRL. R.
jest asystentem posła SLD Ryszarda Ulickiego, b. szefa rady programowej
TVP, którego kandydatura była brana pod uwagę jako prezesa TVP.

– Czarzasty wycofał rekomendację, gdy R. publicznie przyznał się do
współpracy ze specsłużbami – mówi Jarosław Sellin z KRRiTV. Dodaje: – W
wyborach Adam Halber przeforsował do rady nadzorczej Radia Katowice
Grzegorza Pawełczaka, który w CV podał, że w latach 1982–90 był
żołnierzem – pracował w służbach prasowych LWP i w tym samym czasie był
kierownikiem redakcji informacyjnej ośrodka w Katowicach. Do rady
nadzorczej radia Opole Halber przeforsował Wojciecha Płażalskiego, b.
asystenta Marka Siwca w Krajowej Radzie, a potem jako szefa BBN.
Włodzimierz Czarzasty zgłosił do rady nadzorczej Radia Olsztyn Sławomira
Malinowskiego, w latach 1981–1985 pracownika redakcji informacyjnej
Radia Gdańsk, potem TV Gdańsk.

– W stanie wojennym Malinowski występował w mundurze – mówi Anna
Pietraszek, szefowa redakcji wojskowej od kwietnia 1994 do końca 1995 r.
– Propozycję pracy złożył mi ówczesny prezes TVP Walendziak. Starałam
się „ucywilnić” redakcję, ale to mi się nie udało, bo każda moja prośba o
przyjęcie cywila oraz zwolnienie któregoś z wojskowych napotykała na
opór Walendziaka i zarządu, oraz wiceminister MON Danuty Waniek, którą
prosiłam o wsparcie – mówi Pietraszek, jedyna w Polsce kobieta i cywil,
która ukończyła podyplomowe studium operacyjno–strategiczne Akademii
Obrony Narodowej z tzw. dyplomem generalskim oraz kursy w Pentagonie i
Kopenhadze. – Od 1996 r. jestem odcięta od robienia w telewizji
programów wojskowych – dodaje.

– Kiedy miejsce pułkowników zajmą reżyserzy, programiści i profesjonalni
dziennikarze? Dotąd nabór odbywał się na zasadzie przynależności
partyjnej i powiązań ze służbami mundurowymi. I ci ludzie robili
zadziwiająco szybkie kariery – irytują się pracownicy TVP.

Niektórzy z nich prawdopodobnie zniknęliby z areny publicznej, gdyby nie
prezydencka nowelizacja ustawy lustracyjnej, która wyłączała spod
lustracji pracowników wywiadu i kontrwywiadu. Orzeczenie Trybunału
Konstytucyjnego stwierdzające, że nowela jest niezgodna z konstytucją RP
znów dało szansę, że ludzie z klucza wojskowego znikną z radia i
telewizji.

JAPA

tych wszystkich zakamuflowanych wojskowych, w TVP i w dziennikarstwie
w ogóle było o wiele więcej funkcjonariuszy SB, czasem prosto z
Rakowieckiej, a czasem po krótkim "przemknięciu" przez inne redakcje niż
tych wojskowych, o których piszesz. Należy też pamiętać, że wywiad
wojskowy był zinwigilowany przez wywiad SB - wielu oficerów wywiadu
miało dwa etaty, jeden w wojsku, drugi w MSW. W drugą stronę to jakoś
nie działało - to SB siedziało w wywiadzie wojskowym, a nie odwrotnie.
Szefostwo wywiadu wojskowego nie miało wpływu na pracę takich oficerów,
którzy formalnie byli w wywiadzie wojskowym, a tak naprawdę - w SB.

Wielu najsłynniejszych komentatorów i korespondentów (niemal wszystkie
wiodące nazwiska) było związanych właśnie z wywiadem SB, a nie
wojskowym. Wielu z nich miało bliskich krewnych (o tym samym nazwisku)
właśnie w SB. Dostawali stamtąd gotowe opracowania, zagraniczną prasę
itp. smaczne kąski, mieli też zapewniony czas antenowy. Nie bronię
wywiadu wojskowego, ale wydaje mi się, że zwracanie uwagi na ich
obecność w świecie dziennikarskim odwraca uwagę od zdecydowanie większej
obecności w tymże świecie smutnych panów z SB. To samo dotyczy
rozciągania wpływów WSI na cały niemal okres powojenny, podczas gdy WSI
powstały w 1989/1900 roku, czyli już po przemianach i trudno je nazwać
komunistycznymi - były raczej okrągłostołowe.

Co do tego kto tak naprawdę rządził i rządzi telewizją i jak to się robi
- otóż w TV jest taki zamknięty całkowicie dział, do którego nie ma
nikt wstępu. To dział emisji. Jeżeli jakaś dziennikarzyna przedrze się
przez wszystkie kordony ze swoim pomysłem, a nie leży na kursie i na
ścieżce, to taki smutny pan z emisji oświadcza, że nie da rady tego
wyemitować i już. Wtedy nawet sam prezes nie pomoże.

Co do Wojciechowskiego - ta "rakieta", którą rzekomo ukradł, była
licznikiem Geigera, który miał zostać oficjalnie zakupiony dla którejś z
polskich uczelni. Nie został złapany, tylko Amerykanie wykorzystali ten
zakup żeby go z hukiem wyrzucić z USA. Przyczyną całej afery bało zdaje
się to, że potrafił zgrabnie wymykać się łażącym za nim
funkcjonariuszom amerykańskiego kontrwywiadu, więc postanowili mu
pokazać, gdzie raki zimują. Poza tym był wtedy bardzo młody, miał może
29 lat, więc żaden z niego James Bond. W 1971 roku przeszedł z wojska do
KC, a stamtąd do Interpressu (Wiki).

Co do Wiśniewskiego - zdaje się, że całe życie pracował na Jasnej, a nie
na Woronicza. Pewnie dlatego na Woronicza nikt o nim nie słyszał.

Iranda

Bardzo spodobała mi się metafora "światów równoległych" wypowiedziana przez Sławomira Petelickiego tutaj: http://wywiadowcy.pl/gen-slawomir-petelicki/ .
Zresztą cały artykuł jest ciekawy.

Honic

Ostatnio zmieniony przez jwp o pt., 18/03/2011 - 18:46.

JWP