Zakończyła się sesja przed Sądem Okregowym w Szczecinie w sprawie gdzie prokurator żądał:
Dziesięciu lat więzienia dla generała Mieczysława K., byłego szefa śląskiego garnizonu policji żądał prokurator , sąd skazał na trzy lata
Uniewiniono trzech paliwowców szefów szczecinskiej firmy BGM Sp. z o.o. którzy odbywali areszt wydobywczy w szczególnie trudnych warunkach.
Prokuratorzy uważają, że przekazał przestępcom dane na temat tajnej grupy powołanej do zwalczania przestępczości paliwowej. Przesłał je rzekomo faksem z nagłówkiem śląskiej komendy do firmy BGM w Szczecinie. Miał także informować ich o pracy policji, ostrzegać. Sprawa słabo udokumentowana klasyna polityczna na zamówienie władzy. Duże zainteresowanie mediów ale brak relacji (dlaczego) w krajów swobody przekazu.
Kejow
b. paliwowiec
4 komentarze
1. NO, NIE DO KOŃCA TAK
Wyrok w sprawie afery paliwowej, której podobno nie było....tak jak nie było afery węglowej
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Maryla
Ale nie skazali paliwowców.
Kejow
3. @kejow
więcej w Rzepie :
Sąd nie musi mówić, jak olbrzymim niebezpieczeństwem będzie dla Polski, jeżeli generałowie policji zaczną ujawniać informacje niejawne osobom podejrzewanym o popełnianie przestępstw. Trzeba będzie zamknąć policję, prokuraturę, sądy i przestać cokolwiek robić – uzasadniał wyrok sędzia Maciej Strączyński.
Wyrok Sądu Okręgowego w Szczecinie kończy głośną sprawę, w której jednym z oskarżonych był człowiek zaliczany w przeszłości do grona najważniejszych postaci w polskiej policji. Generał Mieczysław K. zrezygnował ze stanowiska jesienią 2002 r., tłumacząc się złym stanem zdrowia i spiskiem podwładnych, którzy wmieszali go w aferę paliwową. Jako emeryt tłumaczył dziennikarzom, że spotykał się z baronami paliwowymi ze Śląska po ich wyjściu z aresztu, „bo chciał się przekonać, czy jego podwładni nie manipulowali w śledztwie". Proces pokazał, że prawda była inna.
Prokuratura Apelacyjna w Krakowie oskarżyła generała o przekazanie śląskiemu baronowi paliwowemu Arturowi K. kserokopii tajnych dokumentów, w których znajdowały się informacje dotyczące zwalczania mafii paliwowej.
Była to decyzja Marka Biernackiego, byłego szefa MSWiA, oraz nadinspektora Jana Michny, byłego komendanta głównego policji, o powołaniu specjalnej grupy do walki z gangami paliwowymi. Pismo zawierało dane, których ujawnienie mogło zagrozić życiu policjantów, m.in. nazwiska szefa grupy i funkcjonariuszy z różnych
wydziałów Centralnego Biura Śledczego, którzy wchodzili w jej skład. Generał przekazał także dokument sporządzony na jego polecenie i określający mechanizmy działania mafii paliwowej, zawierający dane firm i nazwiska osób zamieszanych w przestępczy proceder. Te informacje pozwalały gangsterom unikać policyjnych zasadzek.
Zdaniem sądu generał za przekazanie tych informacji nie wziął od Artura K. pieniędzy, ujawnił mu je po znajomości.
W marcu 2001 r. funkcjonariusze CBŚ znaleźli tajne dokumenty podczas przeszukania w szczecińskiej spółce paliwowej BGM, która według prokuratury jest głównym ogniwem paliwowej ośmiornicy. Były w teczce jej prezesa Jana B. O winie generała przesądziła m.in. ekspertyza sądowa, z której wynikało, że układ mikrośladów zostawionych przez toner na kserokopiach znalezionych w Szczecinie pokrywa się z tymi na należących do niego oryginałach.
– Generał Mieczysław K. bronił się znakomicie, ale o tej ekspertyzie się nie zająknął, ponieważ był to fakt nie do obalenia – mówił sędzia Strączyński.
Sąd uniewinnił generała od dwóch zarzutów przyjęcia łapówek od Artura K. Oficer miał wziąć 500 tys. zł za załatwienie zwolnienia Pawła K. zatrzymanego na polecenie częstochowskiej prokuratury.
– Jak można zarzucić człowiekowi, że przyjął łapówkę za zwolnienie kogoś z aresztu, jeżeli nie przesłuchano prokuratora, który podjął taką decyzję? – pytał sędzia.
Kolejne 200 tys. zł miało być zapłatą za odstąpienie CBŚ od kontroli cystern z komponentami do produkcji paliwa wyjeżdżającymi z rafinerii w Trzebini do firm paliwowych. Pieniądze na przekupienie szefa śląskiej policji Artur K. dostał od Przemysława K., właściciela spółki Note z Częstochowy, zajmującej się produkcją mieszanego paliwa.
– Nie było żadnych kontroli operacyjnych, nikt, ani CBŚ, ani wrocławska policja, nie jeździł za cysternami wyjeżdżającymi z Trzebini, ale prokurator tego nie sprawdził – podkreślał sędzia. Dodał, że policjanci z CBŚ nie podlegali generałowi, więc nie mógł mieć wpływu na ich działania. Zdaniem sądu oba zarzuty korupcyjne to efekt pomówień Artura K., który wziął pieniądze na łapówkę, ale schował je do własnej kieszeni.
Generała uznano za winnego jeszcze jednego zarzutu, niemającego związku z mafią paliwową. Został skazany także za to, że w połowie maja 2005 r., podczas jego zatrzymania groził po pijanemu bronią funkcjonariuszom Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Trzej właściciele spółki BGM (oprócz Jana B. to Arkadiusz G. i Zdzisław M.), którzy byli oskarżeni o nakłanianie policjantów do ujawnienia tajnych informacji, zostali uniewinnieni.
– Nie ma najmniejszych dowodów, że ci ludzie wiedzieli o wydobyciu tych dokumentów i chcieli za to zapłacić. Prokuratura udowodniła jedynie, że Jan B. te dokumenty dostał, ale w Polsce to nie jest karalne – zaznaczył sędzia.
Artur K. za m.in. nakłanianie generała do przekazania poufnych informacji, a także późniejsze zlecenie wydobycia z policji dokumentów znalezionych w BGM dostał cztery i pół roku więzienia, a także 60 tys. zł grzywny.
Policjant z komendy wojewódzkiej we Wrocławiu Edward C., który regularnie przyjmował łapówki od mafii paliwowej za ujawnianie informacji z prowadzonych postępowań, został skazany na cztery lata i trzy miesiące więzienia. Przez siedem lat nie może być policjantem. Policjant z wrocławskiego CBŚ Wojciech K., który przekazał C. jeden z dokumentów i wziął za to 100 tys. zł, dostał karę półtora roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na cztery lata. Tomasza K., który był pośrednikiem między policjantami a mafią paliwową, sąd skazał na dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć lat i grzywnę 60 tys. zł. Byli esbecy Andrzej Ł. i Jerzy B., którzy na zlecenie Artura K. podjęli się przekupienia szczecińskich policjantów i wydobycia dokumentów znalezionych w BGM, dostali po trzy lata więzienia i grzywny po 7,2 tys. zł. Zbigniew Ś., który miał im w tym pomóc, także został skazany na trzy lata pozbawienia wolności i grzywnę 8 tys. zł. Sąd uznał, że do przekupienia policjantów nie doszło, a cała trójka pieniądze na łapówki wzięła dla siebie. Wyrok jest nieprawomocny.
Rzeczpospolita
http://www.rp.pl/artykul/92106,627766.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. Maryla
Jak przeczyatm uzasadnie to napiszę trochę wiecej.
Kejow