Miałem poczucie, że to jest katastrofa dla państwa polskiego - Jan Olszewski

avatar użytkownika Maryla

Donald Tusk nie zdał egzaminu jeśli chodzi o wyjaśnienie śmierci prezydenta RP. Postępowanie premiera Tuska w tej sprawie jest dla mnie niewytłumaczalne. Pozostawienie wyłącznej inicjatywy stronie rosyjskiej nie da się wytłumaczyć żadnymi względami politycznymi, dyplomatycznymi. Można powiedzieć, że premier polskiego rządu – nie zdając sobie pewnie z tego sprawy - przyjął narzucony nam przez Rosjan status PRL. Polska powinna zabiegać o wyjaśnienie przyczyn katastrofy smoleńskiej na forum międzynarodowym - powiedział w pierwszej części rozmowy z Onet.pl Jan Olszewski. - Myślę, że dla Polaków z mojego pokolenia ta katastrofa w sposób nieunikniony musiała się kojarzyć z katastrofą na Gibraltarze w 1943 r. Miałem poczucie, że to jest katastrofa dla państwa polskiego. Obawiałem się zresztą, że mogli w niej zginąć obaj bracia Kaczyńscy, bo nie wiedziałem wówczas, że Jarosław podjął decyzję w ostatniej chwili o pozostaniu w Warszawie ze względu na stan zdrowia mamy. Sądziłem wówczas – może naiwnie - że to wydarzenie musi zmienić styl walki politycznej, który utrwalił się w naszym życiu publicznym w ostatnich latach. W sposób oczywisty się myliłem - w ten sposób były premier RP odpowiedział na pytanie, jaka była jego pierwsza myśl, kiedy dowiedział się o katastrofie smoleńskiej.

Z Janem Olszewskim, byłym premierem RP, rozmawia Jacek Nizinkiewicz.

Jacek Nizinkiewicz: Panie premierze, jak pan się czuje w dzisiejszej Polsce?

Jan Olszewski: Należę do pokolenia, które urodziło się w II RP i które z dzieciństwa lub wczesnej młodości mogło zapamiętać smak życia w niepodległej Polsce. Dla tego pokolenia, narzucony Polsce po roku 1945, oparty na sowieckich wzorach system był obcy nie tylko politycznie, ale wręcz cywilizacyjnie. Przez kilkadziesiąt lat trwania PRL-u uczestniczyłem w różnych okresach i w różnych sposobach działań zmierzających do rozstania się z tym systemem. Naprawdę realne stało się to dopiero po 1989 r. Od tego czasu mozolnie odbudowujemy nasza suwerenną państwowość. Porównanie pod tym względem ponad ostatnich 20 lat z okresem ostatniej RP nie wypada dla nas, najoględniej mówiąc, zbyt korzystnie.

III RP wciąż jest mocno związana z PRL-em?

Myślę, że to jest oczywiste i to widać.

Chyba nie dla wszystkich jest to tak oczywiste. Jakby pan premier mógł rozwinąć swoją myśl?

W porozumieniach Okrągłego Stołu zawarta jest zasada, że nowa demokratyczna polska państwowość będzie budowana w oparciu o struktury PRL. Ta zasada została zakwestionowana w wyborach 4 czerwca 1989 r. przez większość Polaków. Tzw. strona solidarnościowo-opozycyjna nie skorzystała z tej okazji, aby odrzucić porozumienia i podyktować własne warunki odbudowy państwa. W rezultacie po przeszło 20 latach dominuje w naszym życiu politycznym nie tylko mentalność, ale także konkretne struktury i układy personalne z tamtego okresu. Próby zmiany tego stanu rzeczy podjęte w 1992 r. przez pierwszy rząd powołany po wolnych wyborach do parlamentu, a potem w 2005 r. po wyborze Lecha Kaczyńskiego na urząd prezydenta RP zakończyły się niepowodzeniem. W rezultacie mamy dziś w Polsce swoistą hybrydę prawno–ustrojową, w ramach której instytucje demokratycznego państwa prawnego współegzystują z personalnymi i organizacyjnymi układami postkomunistycznej proweniencji.

Co pan ma na myśli?

Mam namyśli sytuację panującą dziś w Polsce, w której ponad połowa obywateli jest faktycznie wyłączona z jakiegokolwiek udziału w życiu publicznym, a druga połowa podzielona zasadniczym konfliktem między zwolennikami i przeciwnikami obecnie panującego modelu ustrojowej koegzystencji reliktów ustrojowych PRL-u i odradzających się instytucji demokratycznej RP. Ten układ polityczny przesądza o dzisiejszej słabości polskiego państwa i stanowi zagrożenie dla perspektyw rozwojowych Polski.

Idąc tokiem pańskiego rozumowania, a czy pański rząd próbował odciąć się od dziedzictwa PRL?

W ciągu niespełna półrocznego funkcjonowania rządu stanęliśmy wobec zasadniczego wyzwania, jakim było doprowadzenie do uwolnienia kraju od stacjonujących w Polsce rosyjskich garnizonów i otwarcia możliwości wyprowadzenia państwa z obszaru swoistej ziemi niczyjej, jaką były wówczas kraje uwalniające się spod sowieckiej dominacji. Zgłoszenie przez mój rząd akcesu Polski do NATO spotkało się wówczas z totalną krytyką większości polskiej klasy politycznej. Zaciekle atakowali nas zwłaszcza politycy SLD, którzy później - trzeba to przyznać - bardzo zdecydowanie poparli sprawę wstąpienia Polski do Paktu Północnoatlantyckiego. Zasadniczym osiągnięciem mojego rządu było doprowadzenie do likwidacji rosyjskich baz wojskowych i odrzucenie forsowanej przez stronę rosyjską koncepcji tworzenia na ich obszarze autonomicznych rosyjsko-polskich przedsiębiorstw.

Myślałem, że wspomni pan o lustracji.

Lustracja była rzeczą niezbędną dla uwolnienia Polski od możliwości wykorzystywania agentury dawnych komunistycznych służb dla odbudowy rosyjskich wpływów w Polsce, ale jej racjonalne przeprowadzenie w Polsce wymagało odpowiedniego przygotowania w oparciu o rozpoznanie zawartości archiwów dawnej SB oraz Wojskowych Służb Informacyjnych. Przygotowanie odpowiedniej ustawy lustracyjnej wymagało jeszcze co najmniej paru miesięcy. Uchwała lustracyjna Sejmu uprzedziła te działania rządu i zmusiła nas do przekazania Sejmowi niepełnych i tylko częściowo udokumentowanych list rozpoznanych w tamtym momencie dawnych agentów, współpracowników SB. Jak wiadomo fakt ten posłużył jako pretekst do obalenia rządu 4 czerwca 1992 r.

Lustracja w Polsce została dzisiaj doprowadzona do końca?

Procesy lustracyjne w Polsce zostały zatrzymane nawet nie w połowie, ale właściwie na początku drogi i do dzisiaj nie tylko nie uporaliśmy się z tym problemem, ale staje się on coraz bardziej skomplikowany. Patologię tej sytuacji najlepiej obrazuje ostatnio ujawniony przypadek nominacji dawnego komunistycznego szpiega w Watykanie na stanowisko ambasadorskiego w Moskwie z równoczesnym powierzeniem misji przygotowania udziału prezydenta RP w uroczystościach rocznicowych w Katyniu.

To dlaczego chociażby rząd Jarosława Kaczyńskiego nie przeprowadził lustracji do końca?

W moim przekonaniu ustawa lustracyjna przygotowana w okresie rządu Jarosława Kaczyńskiego mogła spełnić właściwą rolę w procesie lustracji, gdyby nie została zdemolowana przez orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego. Do dzisiaj nie jestem w stanie zrozumieć toku rozumowania sędziów TK, a ówczesne i późniejsze wypowiedzi przewodniczącego i niektórych sędziów wskazywały na silne negatywne emocjonalne zaangażowanie w tej sprawie.

Niedokończenie procesu lustracji zaszkodziło funkcjonowaniu państwa?

W moim przekonaniu sparaliżowanie procesu lustracji odbija się dzisiaj bardzo mocno w postaci rożnych negatywnych zjawisk w polskim życiu publicznym, o czym świadczy przywołany wcześniej przykład ambasadora Turowskiego.

Czy temat lustracji jest na tyle istotny, że powinniśmy do niego wracać?

Dokończenie procesu lustracji jest nie tyle konieczne, ale w moim przekonaniu nieuniknione. Otwarte jest jednak pytanie, kiedy będzie można ten proces doprowadzić do końca. Zmiany, które nastąpiły po tragicznej śmierci prezesa Janusza Kurtyki w IPN nie stanowią dobrej prognozy dla tej sprawy.

Zmieńmy temat. Panie premierze, czy polska polityka zmieniła się po 10 kwietnia 2010 r.?

Polska polityka zmieniła się o tyle, że mamy dzisiaj do czynienia z monopolem władzy jednej partii, co bardzo zradykalizowało opozycję przeciwko panującemu układowi. Doszło do bardzo głębokiego mentalno–psychologicznego podziału społeczeństwa.

Poparł pan w wyborach prezydenckich Jarosława Kaczyńskiego. Dlaczego?

Mówiąc najogólniej - dlatego że Jarosławowi Kaczyńskiemu, podobnie jak mnie, bliskie są tradycje niepodległościowe, solidarnościowe i narodowościowe.

Bronisławowi Komorowskiemu brakuje tych cech?

Nie chcę oceniać prezydentury Bronisława Komorowskiego, bo sprawuje swój urząd bardzo krótko. Na dzień dzisiejszy mogę powiedzieć, że prezydentura Bronisława Komorowskiego nie spełnia oczekiwań.

Jarosław Kaczyński byłby lepszym prezydentem?

Z pewnością reprezentowałby wartości mi bliższe.

Bronisław Komorowski nie reprezentuje wartości solidarnościowych?

W moim przekonaniu nie da się pogodzić wartości i tradycji solidarnościowej ze stanowiskiem Bronisława Komorowskiego w sprawie oceny roli i działalności post PRL-owskich Wojskowych Służb Informacyjnych. Prezydent Komorowski już jako wiceminister, a później minister obrony narodowej, a potem już z pozycji marszałka Sejmu konsekwentnie chronił te służby nawet wbrew stanowisku klubu poselskiego własnej partii. Wdzięczność jego protegowanych zaowocowała w czasie wyborów prezydenckich. Dawni funkcjonariusze WSI powołali nawet własne stowarzyszenie pod nazwą "Sowa", które za główny cel swojej działalności uznało wspieranie kandydatury Bronisława Komorowskiego. Tego rodzaju długi wdzięczności nie rokują dobrze dla wartości solidarnościowych.

Czy Bronisławowi Komorowskiemu uda się być prezydentem wszystkich Polaków?

Uważam to propagandowe hasło, wymyślone przez Aleksandra Kwaśniewskiego, za treściowe puste. Miałoby ono sens tylko w wypadku, gdyby prezydent RP pełnił funkcje wyłącznie reprezentacyjne. W naszym modelu konstytucyjnym jest to niemożliwe, bo prezydentowi przysługują ważne prerogatywy polityczne, których nie da się pełnić w sposób, który zadowalałby jednakowo wszystkich obywateli.

Panie premierze, jaka była pana pierwsza myśl, kiedy dowiedział się pan o katastrofie samolotu z delegacją prezydenta Lecha Kaczyńskiego 10 kwietnia 2010 r. ?

Myślę, że dla Polaków z mojego pokolenia ta katastrofa w sposób nieunikniony musiała się kojarzyć z katastrofą na Gibraltarze w 1943 r. Miałem poczucie, że to jest katastrofa dla państwa polskiego. Obawiałem się zresztą, że mogli w niej zginąć obaj bracia Kaczyńscy, bo nie wiedziałem wówczas, że Jarosław podjął decyzję w ostatniej chwili o pozostaniu w Warszawie ze względu na stan zdrowia mamy. Sądziłem wówczas, może naiwnie, że to wydarzenie musi zmienić styl walki politycznej, który utrwalił się w naszym życiu publicznym w ostatnich latach. W sposób oczywisty się myliłem.

Pan również początkowo był na liście pasażerów do Smoleńska.

Miałem propozycję wyjazdu do Smoleńska razem z prezydentem. Kiedy jednak zwróciła się do mnie przewodnicząca Fundacji Katyńskiej pani Bożena Mamontowicz-Łojek z prośbą o włączenie na listę pasażerów prezydenckiego samolotu dodatkowych osób z kręgu rodzin katyńskich, dla których te uroczystości mogły być ostatnią okazją dla odwiedzenia miejsca, gdzie zginęli najbliżsi, zdecydowałem się zrezygnować na ich rzecz z własnego udziału w delegacji.

Gdy dowiedział się pan o katastrofie Tu-154M pomyślał pan, że to mógł być zamach?

Zamachu nie można wykluczyć i prokuratura słusznie do dzisiaj nie wykluczyła tej hipotezy.

Czy według pana Donald Tusk popełnił błąd, godząc się na procedowanie według konwencji chicagowskiej?

Konwencja chicagowska w wypadku tej katastrofy nie mogła mieć zastosowania ze względu na to, że dotyczy samolotów cywilnych. Strona rosyjska nie odwołała się zresztą do tej konwencji, tylko do precedensowego jednego przepisu, który był dla niej akurat wygodny. To, że z polskiej strony nie było żadnej kontrpropozycji, uważam za rezultat skandalicznego funkcjonowania tych osób i instytucji, które w takiej kryzysowej sytuacji były zobowiązane do natychmiastowego przedstawienia premierowi istotnego stanu rzeczy i zaproponowanie najkorzystniejszego z naszego punktu widzenia rozwiązania.

Według jakich zapisów strona polska powinna procedować?

Sądzę, że dobrą podstawą wyjściową dla ustalenia warunków wspólnego ze stroną rosyjską postępowania badawczego w tej sprawie mogła być umowa dotycząca badania wypadków w lotnictwie wojskowym. W przypadku odrzucenia tej propozycji przez Rosję należało od razu proponować zbadanie katastrofy przez komisję międzynarodową.

Czy uważa Pan, że Polska powinna zabiegać o wyjaśnienie przyczyn katastrofy smoleńskiej na forum międzynarodowym?

Dzisiaj wydaje się, że nie ma innej możliwości. To jedyna szansa na wyjaśnienie przyczyn katastrofy smoleńskiej.

Premier Tusk popełnił błąd, zawierzając stronie rosyjskiej?

Postępowanie premiera Tuska w tej sprawie jest dla mnie niewytłumaczalne. Pozostawienia wyłącznej inicjatywy stronie rosyjskiej, nie da się wytłumaczyć żadnymi względami politycznymi, dyplomatycznymi. Można powiedzieć, że premier polskiego rządu – nie zdając sobie pewnie z tego sprawy - przyjął narzucony nam przez Rosjan status PRL-u. Dalszy przebieg i rezultaty rosyjskiego pochodzenia wskazują, że wyciągnęli oni z tego stanowiska wszystkie konsekwencje.

Co Pan myśli, kiedy słyszy od strony rosyjskiej, że winni katastrofie smoleńskiej są tylko Polacy?

Takiego stanowiska MAK-u można było być z góry pewnym, znając charakter i doświadczenie tej instytucji. Fakt, że to orzeczenie MAK-u autoryzowane jest przez najwyższe władze w Rosji stanowi bardzo niedobrą prognozę dla przyszłości polsko- rosyjskich stosunków.

Co można zrobić na dzień dzisiejszy?

Dla rzetelnego przeprowadzenia śledztwa we własnym zakresie konieczne jest uzyskanie dostępu do oryginału do nagrania czarnych skrzynek oraz do inwentaryzacji i zbadania szczątków samolotu. Bez załatwienia tej sprawy nie wyobrażam siebie możliwości miarodajnej oceny rzeczywistych przyczyn smoleńskiej katastrofy. W wypadku bezskuteczności naszych starań w tych sprawach pozostaje - jak już powiedziałem - odwołanie się do opinii międzynarodowej.

Donald Tusk nie zdał egzaminu z rządzenia państwem?

Nie chcę mówić o rządzeniu państwem, ale Donald Tusk nie zdał egzaminu jeśli chodzi o wyjaśnienie śmierci prezydenta RP.

Koniec części pierwszej.

Rozmawiał: Jacek Nizinkiewicz

(Pog,tsz)

 

http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/balem-sie-ze-w-katastrofie-mogli-zginac-obaj-braci,3,4208935,wiadomosc.html

http://www.zysk.com.pl/pl/Nowosci/Racja_stanu._Janowi_Olszewskiemu

http://sklep.zysk.com.pl/news/show/id/201

 

"Racja stanu. Janowi Olszewskiemu"

Uwaga!!!Okladka ksiazki
Przewidywana data wprowadzenia tytułu do sprzedaży: 8 marca 2011


"Wydarzenia ostatnich lat stwarzają szczególnie mocne przesłanki,
aby postulować budowanie nowego narodowego konsensusu wokół podstawowych
celów polskiej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa. (...)
Odpowiadając na wskazane wyżej wyzwania, należy postulować powrót do
pojęcia racji stanu jako najważniejszego dla polskiej polityki,
powszechnie akceptowanego zespołu celów i związanych z nimi działań,
które powinny być realizowane przez wszystkie siły polityczne."

Z artykułu Jarosława Kaczyńskiego Polska racja stanu


"Jaka Polska? To pytanie pierwszy głośno i stanowczo zadał Jan Olszewski w swoim exposé
jako premier rządu RP. Adresatem był naród, a także aspirujące do
rządzenia środowiska polityczne. Tak sformułowane pytanie wskazało na
najważniejsze wyzwania, przed którymi stanęła Polska i Polacy w chwili
zrzucenia totalitarnych pęt. Pytanie "Jaka Polska?"  moim zdaniem
zdecydowało o wartości, wyjątkowości premiera RP Jana Olszewskiego i
jego gabinetu."

Z artykułu Dariusza Grabowskiego Pytanie o Polskę


Książka ta jest hołdem złożonym Janowi Olszewskiemu - obrońcy
działaczy niepodległościowych w procesach politycznych, premierowi
rządu polskiego, doradcy prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego i kawalerowi
Orderu Orła Białego - przez ponad dwudziestu autorów, w dużej części
współpracowników premiera. Jest też wyrazem ich troski o dobro wspólne,
jakim była i jest Polska. 

Rok wydania: 2011
Stron: 376
Oprawa: twarda
Format: 165x235
Pakowanie: 5
ISBN 978-83-7506-649-4
Cena: 49,00 zł (w tym 5% VAT)
Data wprowadzenia tytułu do sprzedaży: 8 marca 2011

 

Etykietowanie:

8 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. Gdy dowiedział się pan o

Gdy dowiedział się pan o katastrofie Tu-154M pomyślał pan, że to mógł być zamach?

Zamachu nie można wykluczyć i prokuratura słusznie do dzisiaj nie wykluczyła tej hipotezy.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

2. Polska Racja Stanu....

Komu najbardziej Ufam?
Premierowi Janowi Olszewskiemu i Premierowi Jarosławowi Kaczyńskiemu
Tak pojmuję Polską Rację Stanu..........
serd pozdr....

gość z drogi

avatar użytkownika barbarawitkowska

3. wywiadu część druga

avatar użytkownika Maryla

4. Jarosław Kaczyński mógł

Jarosław Kaczyński mógł zostać prezydentem. Błędem było narzucenie mu formuły milczenia o Smoleńsku i było to czymś sztucznym. Kaczyński ma jeszcze szansę na rządzenie. Projekt i hasło IV RP nigdy mnie nie przekonywały. Budując IV RP, przyjmujemy milcząco, że została zbudowana III RP, a z niczym takim nie mamy i nie mieliśmy do czynienia - mówi w drugiej części rozmowy dla Onet.pl Jan Olszewski. Były premier RP uważa, że Lech Kaczyński chciał opublikować drugi aneks do raportu WSI: "Lech Kaczyński pracował nad drugim aneksem do raportu ws. WSI i uwzględniał stanowisko Trybunału Konstytucyjnego. Ta sprawa cały czas była na porządku prac pana prezydenta i na mój stan wiedzy prezydent Kaczyński zamierzał aneks opublikować". Na koniec Olszewski dodaje, że nie wybiera się wspólnie z Bronisławem Komorowskim na beatyfikację Jana Pawła II: "Zaproszenia nie otrzymałem. Nie wybieram się i nikt z Kancelarii Prezydenta nie kontaktował się ze mną, o co nie mam pretensji".

Jacek Nizinkiewicz: Zgadza się pan z Jarosławem Kaczyńskim, że moralną i polityczną winę za katastrofę smoleńską ponosi Donald Tusk, Bronisław Komorowski, Radosław Sikorski, Bogdan Klich i Tomasz Arabski?

Jan Olszewski: W każdym demokratycznym państwie istnieje pojęcie odpowiedzialności politycznej za tego rodzaju wydarzenie jak katastrofa smoleńska. Przy czym zakres tej odpowiedzialności musi być adekwatny do wagi i wymiaru zdarzenia. W tym wypadku, jak do tej pory, nikt nie poniósł żadnej odpowiedzialności politycznej w tej sprawie, co jest swoistą negatywną cenzurką wystawioną praktyce i obyczajom naszego życia publicznego.

A pan wiedział, kto wchodzi w skład delegacji? Nie zapaliła się panu czerwona lampka, że delegacja prezydencka złożona z tylu ważnych osób była co najmniej dyskusyjna?

Problemem nie jest skład delegacji tylko organizacja jej przelotu. Nie do wyobrażenia był dla mnie fakt, że wraz z prezydentem na pokładzie jednego samolotu znalazło się praktycznie całe dowództwo Wojska Polskiego. Tego faktu w żaden sposób nie da się usprawiedliwić i to jest wyłączna i oczywista odpowiedzialność – nie tylko polityczna i moralna – ministra obrony narodowej.

Myśli pan, że Jarosław Kaczyński miał szanse wygrać wybory prezydenckie?

Tak. Jarosław Kaczyński mógł zostać prezydentem. Błędem było narzucenie mu formuły milczenia o Smoleńsku i było to czymś sztucznym.

Ten błąd kosztował Jarosława Kaczyńskiego prezydenturę?

Bardzo być może.

A jakim prezydentem był Lech Kaczyński?

W ciągu prezydentów III RP był jedynym prezydentem, który miał jednoznacznie sprecyzowaną koncepcję polskiej racji stanu.

Ale nie był prezydentem o nastawieniu prorosyjskim?

Nastawienie prorosyjskie było bezwarunkowym warunkiem sprawowania tego urzędu w PRL-u. Prezydent RP może mieć tylko jedno nastawienie - propolskie. Śp. prezydent Lech Kaczyński miał takie i tylko takie nastawienie.

Donald Tusk nie kieruje się racją stanu?

Polską rację stanu można pojmować bardzo różnie, w zależności od tego, jakie wartości uznaje się za fundamentalne dla polskiego państwa. Prawdę mówiąc, nie znam stanowiska premiera Tuska w tej sprawie i musiałbym się go jakoś domyślać. Gdybym miał to robić na podstawie jego wypowiedzi w Sejmie o przyczynach, dla których - w imię dobrych polsko-rosyjskich stosunków - uważał za możliwe przyjęcie biernej postawy w sprawie smoleńskiej katastrofy, to wnioski byłyby dla premiera Tuska rzeczywiście katastrofalne. Wolę jednak tego nie robić i przyjmuję, że wystąpienie premiera w tej sprawie jest nieszczęśliwą formułą retoryczną.

Czy Jarosław Kaczyński zostanie kiedyś premierem?

Myślę, że Kaczyński ma szansę na rządzenie.

A prawica nie jest dzisiaj zbyt rozdrobniona?

Miałbym trudności w określeniu pojęcia prawicy w Polsce, bo w naszym życiu politycznym tradycyjne podziały na lewicę i prawicę są w moim przekonaniu nieadekwatne do rzeczywistych programów partyjnych. Trudno jest dokonać takiego podziału zwłaszcza w sytuacji, gdy autentyczna lewica w ogóle w polskim życiu politycznym nie występuje.

SLD nie jest partią lewicową?

Dzisiejsze SLD ma historycznie określony polityczny rodowód i jak dotychczas pozostaje w swej praktyce wierna tym PRL-owskim tradycjom. Jest to typowa partia władzy, a nie idei. Aktualnie lewicowość SLD przejawia się głównie w hasłach o równouprawnieniu mniejszości, popieraniu partnerskich związków homoseksualnych, prawa do aborcji i tym podobnych kwestii - raczej obyczajowych niż społecznych.

Wyobraża pan sobie koalicję PiS-SLD?

Pomyśleć to się da, ale zdarzyć się nie powinno.

Dlaczego nie wziął pan udziału w posiedzeniu RBN, mimo że był pan zaproszony przez Bronisława Komorowskiego?

Zaproszenie dostałem, co prawda telefoniczne, bo widocznie poczta dziwnie działa. Nie wziąłem udziału w posiedzeniu RBN ze względów zdrowotnych, ale gdybym wiedział, że na posiedzenie Rady zaproszony jest również gen. Wojciech Jaruzelski, to niezależnie od stanu zdrowia odmówiłbym swojego udziału.

Ale prezydent Komorowski zapraszał wszystkich urzędujących prezydentów i premierów.

Nieprawda, bo jeśli tak by było, to prezydent Komorowski powinien zaprosić kogoś jeszcze.

Kogo Bronisław Komorowski powinien był zaprosić na RBN?

Prezydent Komorowski powinien był zaprosić na RBN gen. Kiszczaka.

Ale gen. Czesław Kiszczak nie został premierem, ani nigdy nie był prezydentem.

Ale pierwszym desygnowanym premierem po 1989 r. był gen. Kiszczak.

Ale nie stworzył rządu.

Nie szkodzi, ale według stanu prawnego był premierem. Premier Pawlak przez 33 dni pełnił funkcję premiera i kierował rządem, który ja powołałem, mimo że własnego rządu nie udało mu się utworzyć. Podobnie było z gen. Kiszczakiem. Był wtedy taki sam stan prawny. Więc albo Bronisław Komorowski zapomniał o gen. Kiszczaku, albo chciał zapomnieć.

Czy wybiera się pan z prezydentem Komorowskim do Rzymu na uroczystości beatyfikacyjne Jana Pawła II?

Zaproszenia nie otrzymałem i o ile wiem skład prezydenckiej pielgrzymki do Rzymu nie jest przesądzony. Mówi się, że będzie zależny od swobodnego wyboru prezydenta, co w moim przekonaniu ma pełne uzasadnienie. Osobiście chciałbym tę uroczystość obchodzić na Placu Zwycięstwa w Warszawie, bo to miejsce kojarzy mi się ze sławną homilią Jana Pawła II w trakcie jego pierwszej polskiej pielgrzymki. Z mojego punktu widzenia najlepszym symbolem historycznej roli polskiego papieża jest właśnie to miejsce i te wydarzenia.

Czyli nie wybiera się i nikt z Kancelarii Prezydenta w tej sprawie nie kontaktował się z panem?

Nie wybieram się i nikt z Kancelarii Prezydenta nie kontaktował się ze mną, o co nie mam pretensji.

A nie jest błędem nieuczestniczenie Jarosława Kaczyńskiego w posiedzeniach RBN?

To jest jego wola.

Czy uważa pan, że drugi aneks do raportu WSI powinien zostać opublikowany?

Prezydent Lech Kaczyński pracował nad drugim aneksem do raportu ws. WSI i uwzględniał stanowisko Trybunału Konstytucyjnego. Ta sprawa cały czas była na porządku prac pana prezydenta i na mój stan wiedzy prezydent Kaczyński zamierzał aneks opublikować.

Panie premierze, co jakiś czas polityka się o pana upomina. Przed ostatnimi wyborami prezydenckimi prof. Jadwiga Staniszkis stwierdziła, że pańska osoba byłaby najlepszą kandydaturą na prezydenta z ramienia PiS, a pańscy współpracownicy czy osoby panu bliskie politycznie i zawodowo stworzyły książkę w hołdzie panu - "Racja Stanu". Zamierza pan wrócić do polityki?

W tym wieku? To byłoby niedorzeczne. Szanujmy swoje zdrowie, ale przede wszystkim stanowiska państwowe.

Na koniec, czy uważa pan, że Krzysztof Piesiewicz, bliski panu zawodowo z czasów PRL, wróci do praktyki zawodowej lub polityki?

Mam wiele sympatii dla Krzysztofa Piesiewicza jako kolegi z czasów wspólnej działalności obrończej. Uważam jednak, że przydarzyła mu się rzecz nie do wybaczenia dla senatora RP – uległ żądaniom szantażystów. W obyczajach obowiązujących w życiu publicznym demokratycznego państwa to rzecz niedopuszczalna i człowiek, któremu się to przydarzyło powinien zrezygnować z funkcji publicznej. W naszych warunkach te standardy nie są przestrzegane i myślę, że to skłania Krzysztofa Piesiewicza do dalszego uczestnictwa w pracach Senatu.

A czy przekonuje pana projekt IV RP?

Projekt i hasło IV RP nigdy mnie nie przekonywały. Budując IV RP, przyjmujemy milcząco, że została zbudowana III RP, a z niczym takim nie mamy i nie mieliśmy do czynienia.

A czy którakolwiek z partii jest w stanie zbudować III RP?

Programowo tylko PiS.

Ale zgodnie z sondażami, to raczej PO wygra najbliższe wybory.

Nie byłbym wcale taki pewny zwycięstwa PO w najbliższych wyborach. A o rządzie PO mogę powiedzieć tylko, że przy bardzo złym rządzie można sobie wyobrazić jeszcze gorszy.

Dziękuję za rozmowę.

Koniec części drugiej.

Rozmawiał: Jacek Nizinkiewicz

http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/olszewski-projekt-i-haslo-iv-rp...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

5. Panie, Panowie,

Szanowni Państwo,

Jak zwykle wypowiedź Pana Premiera Olszewskiego bardzo ciekawa.

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika gość z drogi

6. Tusk i KoMOrowski,napewno winni moralnie,Arabski,Klich,Sikorski

z urzędu..........
i nikt, ani nic mnie nie przekona,że jest inaczej........

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

7. a przykład na to,to dzisiejsza POranna wypowiedz GRASIA

na temat Raportu:
cytuję z pamięci......: "nie ma takiego niebezpieczeństwa,że raport będzie
na 10 Kwietnia..........
a może się przesłyszałam?
panie Graś,
kłania się pewien psychoanalityk,o imieniu Zygmunt..........
serd pozdr

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

8. pragmatyczne stosunki z Rosją i szantaż - 2 lata PO

Donald Tusk nie kieruje się racją stanu?

Polską rację stanu można pojmować bardzo różnie, w zależności od
tego, jakie wartości uznaje się za fundamentalne dla polskiego państwa.
Prawdę mówiąc, nie znam stanowiska premiera Tuska w tej sprawie i
musiałbym się go jakoś domyślać. Gdybym miał to robić na podstawie jego
wypowiedzi w Sejmie o przyczynach, dla których - w imię dobrych
polsko-rosyjskich stosunków - uważał za możliwe przyjęcie biernej
postawy w sprawie smoleńskiej katastrofy, to wnioski byłyby dla premiera
Tuska rzeczywiście katastrofalne. Wolę jednak tego nie robić i
przyjmuję, że wystąpienie premiera w tej sprawie jest nieszczęśliwą
formułą retoryczną.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl