W Polsce rusza proces sądowy, a „La Repubblica" napisała historię Polski od nowa. Jaruzelski wybawiciel.

avatar użytkownika Maryla

PiS nazywa „nacjonalistyczno-konserwatywną, eurosceptyczną i histerycznie antykomunistyczną formacją braci Kaczyńskich". Dalej pisze, że „PO Komorowskiego i młodego premiera Tuska od 2007 r. przywracają Polskę Europie". Wynika z tego, że Jaruzelskiego kochają wszystkie postępowe i zdrowe siły narodu, a nie lubią wyłącznie ksenofobiczni histerycy.(..)

Proces przed Sądem Okręgowym w Warszawie toczy się od września 2008 r. Głównymi oskarżonymi są generałowie Wojciech Jaruzelski (odpowiada m.in. za kierowanie „związkiem przestępczym o charakterze zbrojnym") i Czesław Kiszczak. Od września ubiegłego roku rozprawy były zawieszone. Chorował członek składu orzekającego w tej sprawie.

Gen. Wojciech Jaruzelski  wczoraj  stawił się  na rozprawie
 
Janek Skarżyński
Źródło: AFP

Jaruzelski znów przed sądem

Zamiast próby zmierzenia się z problemem Tarquini w drugiej gazecie Włoch, która jest alfą i omegą dla lewicujących włoskich elit, przedstawia czytelnikom kuriozalną, zrewidowaną historię najnowszych dziejów Polski. Wynika z niej, że Polsce i Polakom nic lepszego niż stan wojenny i reżim generała Jaruzelskiego nie mogło się przytrafić. O tym, co Jaruzelski robił przed 1981 r. i skąd się wziął, Tarquini taktownie milczy, by wyłożyć, co następuje:

W 1981 r., by uniknąć interwencji ZSRR i NRD, generał zatrzymał pokojową rewolucję „Solidarności", ale w dobroci serca i w ramach dalekosiężnego planu związku nie zdusił. Za to odsunął od władzy PZPR, tolerował działalność podziemną  związku i istnienie paralelnego, opozycyjnego  życia społeczeństwa. A gdy moment historyczny dojrzał, z poparciem Jana Pawła II i Gorbaczowa rozpoczął najpierw tajne, a potem jawne negocjacje z opozycją. W ten sposób wraz z Wałęsą stworzył podwaliny nowej, wolnej Polski i skromnie wycofał się z życia politycznego rezygnując z władzy.

Dalej Tarquini legitymizuje Jaruzelskiego – Wallenroda, Jaruzelskiego Zbawcę Polski, Janem Pawłem, II cytując Wałęsę, który mówi, że polski papież zawsze się go pytał jak się miewa generał, a zaraz potem wypowiadającego się w podobnym duchu Leszka Millera.

Nienowy w Polsce argument, że Jan Paweł II niejako udzielił generałowi rozgrzeszenia,wystawił żelazny glejt uczciwości i patriotyzmu spotykając się z nim nawet wtedy, gdy już nie musiał (te same brednie opowiada Jaś Gawroński i były papieski rzecznik Navarro-Valls), nie wytrzymuje jednak konfrontacji ze świadectwem kard. Dziwisza. Tym, którzy dla jakichś powodów tego wywiadu nie znają, cytuję fragment za KAI:

„Jak Jan Paweł II zareagował na stan wojenny? Czy stało się to jego osobistą tragedią?

Jan Paweł II rzadko okazywał zdenerwowanie. Jednak mocno podniósł głos w Bazylice św. Piotra wobec polskiej delegacji z Henrykiem Jabłońskim na czele. To było w październiku 1982 r. przy okazji kanonizacji o. Kolbe. Papież powiedział wtedy: «Naród nie zasłużył na to, co z nim zrobiliście!»

A czy w Watykanie brana była pod uwagę możliwość wkroczenia wojsk radzieckich do Polski? Czy Jan Paweł II uwzględniał taką możliwość?

O żadnej sowieckiej inwazji nie było mowy. Nikt rozsądny nie mógł przewidywać inwazji na Polskę, skoro Rosjanie prowadzili wojnę w Afganistanie. Wiedzieliśmy, że w ZSRR nie ma wewnętrznej atmosfery umożliwiającej inwazję. Mieliśmy precyzyjne wiadomości bezpośrednio z Białego Domu. Otrzymywaliśmy je od prof. Brzezińskiego, a nawet od prezydenta Reagana, który osobiście telefonował do Papieża. Śledziliśmy ruchy wojsk radzieckich poza naszą wschodnią granicą. Jednak o żadnej inwazji nikt nie wspominał.

Jaki był stosunek Jana Pawła II do Wojciecha Jaruzelskiego? Generał konsekwentnie przekonuje, że stan wojenny był «mniejszym złem». Mniejszym prawdopodobnie wobec sowieckiej inwazji, którą sugerował w podtekście.

Papież nigdy nie przyjął takiej interpretacji z jego strony. Szanował u Jaruzelskiego inteligencję i kulturę. Poza tym w niczym się z nim nie zgadzał. Jaruzelski prezentował jednoznacznie wschodnią orientację. Innej możliwości dla Polski nie dostrzegał. Takie widzenie polskich spraw było obce Janowi Pawłowi II. Jaruzelski patrzył wyłącznie na wschód".

Trudno podejrzewać, by Tarquini, a szczególnie jego polski współpracownik Jan Gebert, tego głośnego wywiadu nie znali. Najwyraźniej jednak nie pasował do apoteozy generała i głównej tezy kuriozalnego tekstu, z którego wynika, że Polacy zawdzięczają swą wolność bohaterskim knowaniom Jaruzelskiego z Gorbaczowem, Janem Pawłem II i Wałęsą przeciw bliżej niesprecyzowanym, potężnym siłom komunistycznego zła.

W ten sposób Jaruzelski również zagranicą, i to wcale nie na Białorusi czy w Rosji, przechodzi na jasną stronę mocy. W opinii włoskich elit jest dziś co najwyżej godną współczucia ofiarą Historii, a nie własnych wyborów."....

http://www.wpolityce.pl/view/8105/Jaruzelski_Wallenrodem__Druga_gazeta_Wloch_napisala_historie_Polski_od_nowa__Z_Rzymu_Piotr_Kowalczuk.html

Etykietowanie:

2 komentarze

avatar użytkownika tł

1. Polski współpracownik...

autora artykułu w La Republlica...Jan Gebert...I wszystko jasne!!!Pozdrawiam.

avatar użytkownika Maryla

2. Leszek Miller zeznawał w procesie Siemiątkowskiego

B. premier Leszek Miller zeznawał jako świadek w procesie b. szefa Urzędu Ochrony Państwa Zbigniewa Siemiątkowskiego i dwóch wysokich rangą oficerów UOP, oskarżonych w sprawie głośnego zatrzymania w 2002 r. ówczesnego szefa PKN Orlen Andrzeja Modrzejewskiego.
Miller powiedział we wtorek przed Sądem Okręgowym w Warszawie, że o zatrzymaniu dowiedział się tego samego dnia od swego rzecznika prasowego - jeszcze zanim ujawniła to TVP. Dodał, że potem otrzymał wyjaśnienie, iż "UOP dostał polecenie z prokuratury, aby zatrzymać Modrzejewskiego".

B. premier z SLD przyznał, że wcześniej w jego gabinecie odbyła się narada z udziałem Siemiątkowskiego i kilku
innych ministrów "w sprawie prezesury Modrzejewskiego, ale nie miało to związku z jego późniejszym zatrzymaniem". Dodał, że spotkanie odbyło się z inicjatywy ministra skarbu Wiesława Kaczmarka, chcącego poinformować o zamiarze odwołania Modrzejewskiego, który planuje podpisać kolejny długoletni kontrakt na dostawy ropy naftowej z cypryjską firmą J&S, co - według Kaczmarka - byłoby "złą decyzją". Miller zeznał, że minister sprawiedliwości Barbara Piwnik uznała, że kontrakt nie łamałby prawa.

Miller: dla bezpieczeństwa państwa PiS na zawsze powinno trafić do piekła

Według Millera Kaczmarek uważał, że należy zróżnicować źródła dostaw paliw, a podpisanie kontraktu z J&S utrwalałoby "dominującą pozycję jednego dostawcy", z czym zgadzał się Siemiątkowski. -Podzielałem pogląd, że rada nadzorcza powinna dokonać zmiany na stanowisku prezesa - oświadczył Miller. Nie wykluczył, że UOP informował go jako premiera, iż działalność J&S może zagrażać bezpieczeństwu energetycznemu państwa. Dodał, że już rząd Jerzego Buzka chciał odwołania Modrzejewskiego, ale nie zdobył większości w radzie nadzorczej spółki.

Leszek Miller: Mam nadzieję, że gwiazda Kaczyńskiego będzie gasnąć

-Jan Kulczyk miał niewielkie udziały w Orlenie, a zatem jego wpływ był bardzo ograniczony - tak odparł Miller, pytany o tego biznesmena przez adwokata Modrzejewskiego (jest oskarżycielem posiłkowym i chce zadośćuczynienia od oskarżonych). B. premier przyznał, że raz, na krótko, spotkał się z Kulczykiem, który zdementował plotki, by chciał szefować radzie nadzorczej Orlenu.

Sam Modrzejewski wypytywał Millera o sprawy Orlenu, dziękując mu - jak mówił - za jego "głęboką troskę" o spółkę. Pytał go np., czy nakłaniał kogoś do zawierania kontraktów z Łukoilem. "Nie" -padła odpowiedź. Miller spytał sąd o związek tych pytań z zarzutami wobec podsądnych. "Posunięto się do udziału służb, aby mnie usunąć, a pan premier je nadzorował" - tłumaczył Modrzejewski.

Ruszył proces Siemiątkowskiego

7 lutego 2002 r. Modrzejewski został zatrzymany na kilka godzin przez UOP. Po złożeniu wyjaśnień i postawieniu mu w prokuraturze zarzutów w sprawie ujawnienia w 1998 r. ówczesnemu szefowi PZU Życie Grzegorzowi Wieczerzakowi poufnej informacji został zwolniony, następnego dnia stracił jednak stanowisko. Przedstawiciele opozycji mówili wówczas o politycznym charakterze zatrzymania, służącym zmianie szefa tej największej polskiej firmy. Modrzejewski uznał zatrzymanie za prowokację. Potem sąd uznał jego zatrzymanie za niezasadne, a prezesa uniewinniono ze stawianego mu zarzutu.

Po sześcioletnim śledztwie katowicka prokuratura oskarżyła Siemiątkowskiego, jego ówczesnego zastępcę Mieczysława Tarnowskiego i szefa zarządu śledczego UOP Ryszarda Bieszyńskiego. Zarzucono im przekroczenie uprawnień w sprawie zatrzymania prezesa PKN Orlen i bezprawne pozbawienie go wolności. Grozi za to pięć lat więzienia. Oskarżeni odpierają zarzuty; twierdzą, że wykonywali tylko polecenie
prokuratury.

Katowicka prokuratura uznała, że chcieli oni uniemożliwić prezesowi podpisanie umowy z J&S, a "cel jego zatrzymania był inny niż zabezpieczenie prawidłowego toku postępowania". W akcie oskarżenia jest mowa m.in., że "bezprawne zatrzymanie" prezesa wpłynęło na decyzję rady nadzorczej spółki o odwołaniu go i dlatego było to "działanie na szkodę interesu publicznego i interesu prywatnego Modrzejewskiego". Zdaniem prokuratury podsądni wiedzieli, że sprawa Modrzejewskiego z 1998 r. nie może być powodem zatrzymania.

Przez trzy lata śledczy czekali na decyzję prokuratorskiego sądu dyscyplinarnego o uchyleniu immunitetu prok. Małgorzacie Dukiewicz, nadzorującej postępowanie wobec Modrzejewskiego - jej też chcieli postawić zarzuty. Gdy w 2009 r. odmówiono uchylenia immunitetu, jej wątek umorzono; wtedy przygotowano akt oskarżenia. Proces ruszył w październiku 2010 r. Ma w nim zeznawać ponad 100 świadków.

Leszek Miller dostał nagrodę specjalną Business Centre Club

Sprawą Modrzejewskiego zajmowała się też sejmowa komisja śledcza, która doniosła o przestępstwie przekroczenia uprawnień prokuratorów ze sprawy. Badała też ona m.in., czy w sprawę byli zaangażowani ówczesny prezydent Aleksander Kwaśniewski i premier Miller, a także inni ważni urzędnicy i członkowie ówczesnego rządu. Nie znaleziono dowodów na takie działania.

Siemiątkowski miał ostatnio także inne procesy. Został uniewinniony od zarzutu przecieku tajnych informacji w śledztwie ABW w sprawie spółki Przedsiębiorstwo Eksploatacji Rurociągów Naftowych "Przyjaźń" oraz z zarzutu nienadania klauzul tajności swym notatkom z rozmowy w 2003 r. z Kulczykiem o jego spotkaniu z rosyjskim szpiegiem Władimirem Ałganowem. Zarazem skazano go na rok więzienia w zawieszeniu i grzywnę za przechowywanie w domu tajnych dokumentów b. UOP.

53-letni Siemiątkowski uczestniczył w obradach Okrągłego Stołu z ramienia strony rządowej (był w PZPR). Za rządów SLD był m.in. szefem MSW, koordynatorem służb specjalnych, szefem UOP i Agencji Wywiadu; był też posłem SLD i ministrem w kancelarii prezydenta Kwaśniewskiego. Odszedł z polityki po nieudanym starcie w wyborach w 2005 r.

http://www.polskatimes.pl/aktualnosci/377625,leszek-miller-zeznawal-w-pr...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl