Dlaczego politycy powinni podawać sie do dymisji?
Nieco ponad półtorej godziny temu /01.03.2011, 11:10/ PAP poinformowała, że minister obrony Niemiec, Karl-Theodor zu Guttenberg ma się zaraz podać do dymisji http://www.salon24.pl/news/106792,niemcy-minister-obrony-poda-sie-do-dymisji-po-sprawie-plagiatu-krotka . Chodzi o to, iż wykryto, że część jego pracy doktorskiej była plagiatem. Nieszczęsny polityk stracil stopień naukowy, a teraz i posadę. Należy zauważyć, że sprawa ta nawet nie wiązała się z jego pracą w rządzie. Wystarczyło, że został przyłapany na oszustwie.
Takie właśnie są standardy w prawdziwych demokracjach. Skompromitowany polityk powinien szybko podać się do dymisji i zejść ludziom z oczu. Czemu jednak tak właśnie jest? Ano dlatego, że dawno już przekonano się o tym, iż "mąż stanu" mający wiele za uszami nie jest w stanie sprawować swojej funkcji, a dla stronnictwa, które reprezentuje, staje się kłopotliwym balastem. Bardziej humanitarna jest szybka dymisja niż długotrwała agonia na oczach tłumów.
Prawda powyższa wciąż jeszcze nie dotarła do świadomości polskich polityków. W każdym rozwiniętym kraju cywilizacji zachodniej, po tragedii smoleńskiej, już 10 kwietnia podaliby się do dymisji Klich i Arabski, jako bezpośrednio co najmniej politycznie odpowiedzialni za katastrofę, a najdalej następnego dnia podążyłby w ich ślady cały rząd. Wszyscy zagraniczni partnerzy Polski doskonale zdają sobie z tego sprawę. Tak się jednak nie stało i nasi dygnitarze kurczowo trzymają się swoich stanowisk. Jaki jest tego efekt?
Taki, że od dziesiątego kwietnia Polska jest traktowana jak kraj nie mający prawowitych władz. Oczywiście w dyplomacji jest wciąż pełno uśmiechów i poklepywania po plecach, ale w powietrzu wisi niewypowiedziane pytanie: Czemu ci faceci wciąż jeszcze siedzą na swoich stołkach? Skutkuje to tym, że zdanie Tuska, Sikorskiego, czy tez Komorowskiego nie jest brane pod uwagę w żadnej sprawie. Rząd i prezydent Polski są traktowani jak puste miejsce, jak powietrze.
Przykładów na to jest aż nadto. Oto w parę dni po wizycie Miedwiediewa w Warszawie Rosja rozmieszcza rakiety Iskander w pobliżu naszych granic oraz urządza cyrk z raportem MAK i wideokonferencją. Niemcy nie kwapią się do wkopania troche głębiej swojej rury gazowej, a w Brukseli nikt nie zwracał uwagi na protesty Tuska i szczyt krajów strefy euro odbędzie się w marcu. Jak się wydaje, jedynym rezultatem wizyty Komorowskiego w USA było nagranie wideo jego kuriozalnego wystapienia w Fundacji Marshalla.
Przykład Komorowskiego wskazuje wyraźnie, ze tragedia smoleńska była tak gigantyczną kompromitacją polskich władz, że nawet wygrana w wyborach nic tu nie może pomóc. Jeśli Tusk i PO wygrają tegoroczne wybory parlamentarne, to i tak będą wciąż w tej samej sytuacji. Również Polacy zaczynają pomału zdawać sobie z tego sprawę. Politycy mający cokolwiek wspólnego z tym nieszczęściem muszą odejść. Im później, tym gorzej.
- elig - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
3 komentarze
1. Polecam moją notkę
Nosi ona tytuł "JKM,Poncyliusz,UPR i Łażący Łazarz". http://emerytka.nowyekran.pl/post/4549,jkm-poncyliusz-upr-i-lazacy-lazarz
2. Uzupełnienie notki
Niemcy teraz uważaja, że Karl-Theodor zu Guttenberg ma teraz zamknięty powrót do wielkiej polityki, a to z powodu tego, że za długo zwlekał z dymisją. Patrz: http://www.salon24.pl/news/106905,niemcy-politolog-guttenberg-nie-ma-pow...
U nas natomiast Tusk dzisiaj oświadczył, że żadnych zmian w rządzie nie będzie.
3. Uzupełnienie notki 2
Dzisiaj /03.03. godz 11:28/ nadeszła wiadomość, że Guttenberg zrezygnował również z mandatu posła do Bundestagu. Do prokuratury w Bayreuth wpłynęło już 80 doniesień przeciw niemu,głównie w sprawie naruszenia praw autorskich. Patrz:
http://www.salon24.pl/news/107615,niemcy-guttenberg-zlozyl-mandat-poselski