Gospodarka wolnorękowa.*

avatar użytkownika Ewaryst Fedorowicz
Kocham zimę – bo jak jest zima, to musi być zimno i wtedy – narty, łyżwy, sanki, kuligi, widoki przepiękne, słowem – żyć, nie umierać!
                       
Ale za prawo do nielubienia zimy, dałbym się pokrajać, bo wolność przekonań, jest ważniejsza dla mnie, niż cokolwiek inne.
 
I dlatego też, nie mam nic przeciwko bilbordowi , autorstwa Pani Moniki Drożynskiej, pod dynamicznym – tak to ujmijmy - tytułem (pisownia oryginalna): Zimo wypierdalaj.
 
Podobnie, choć za Chopinem wręcz przepadam, nie mam nic przeciwko komiksowi, autorstwa Pana Ostrowskiego i kolegów, w którym to komiksie, padły sformułowania powszechnie uznane, za typowe dlawokabularza (jest takie słowo – trust me!) ludzi młodych, dynamicznych i świetnie wykształconych, takie jak (pisownia również oryginalna) :
 
„na chuj on tam stoi”, „ta cipa, co tu siedziała”, „efekt koniowalenia”, a nawet – „jebany cweloholokaust”.
 
Oczywiście, jeśli ktoś się poczuje taką artystyczną ekspresją zniesmaczony, albo nawet – obrażony, może się zwrócić do sądu, który to sąd orzeknie, czy taki rodzaj ekspresji narusza czyjąś inną wolność, czy nie.
 
Równie oczywiście, Twórcy muszą wziąć pod uwagę, że orzekający w sprawie sędzia, może być zimy fanem i ma w zwyczaju spędzać ją na trasach w Dolomitach, a sędzina, w przerwach pomiędzy skazywaniem różnych zwyrodnialców na dożywocie, delektuje się frazami Scherza h-moll op. 20, ale nikt nie twierdził, że jak wolność, to  ma być lekko.
 
Jest jednak coś, z czym się nie zgadzam jeszcze bardziej fundamantalnie, niż popieram wolność Twórców do wybranych przez nich form wyrazu artystycznego:
 
Nie zgadzam się z wypowiedzią Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Bogdana Zdrojewskiego, który w TVN 24 powiedział, iż "Artyści mają większe prawa w swojej twórczości".
 
Otóż nie mają większych! Mają dokładnie takie same, jak każdy inny obywatel.
 
I jeśli ktoś twierdzi inaczej, to wykazuje przejawy myślenia totalitarnego – no wiecie Państwo: „zwierzęta równe i równiejsze” itd .
 
Pozostaje mi jeszcze tylko omówienie technicznego i przyziemnego zupełnie detalu, a mianowicie kwestii - KTO ZA TO PŁACI ?
 
Odpowiedź jest banalnie prosta, bo płacić powinien artysta, z własnych, pobranych ze swojego konta pieniędzy – za skład, druk, za dystrybucję czy za panel bilbordowy. To przecież oczywiste.
 
Chyba, że artysta znajdzie sobie prywatnego sponsora, który z własnej kieszeni zapłaci za wspomniany skład, druk itd. itp.
 
Ale, przepraszam za nieeleganckie (cóż...konwencja taka...) wyrażenie - WARA od publicznych (w tym moich) pieniędzy.
 
Żadnego brania kasy z Ministerstwa Spraw Zagranicznych czy wspomnianego Dziedzictwa i czegoś tam jeszcze.
 
Jeśli któryś z Panów Ministrów popiera tego typu twórczość – jego (prywatne) prawo, ale niech pieniądze na sponsoring wyjmie z własnego RORu.
 
Na koniec- skąd taki tytuł mojej notki?
 
Ach – drobiazg: otóż przeczytałem, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych, przeznaczyło dla wydawców komiksu o Chopinie, kolejne zlecenie – tym razem na promocję polskiej prezydencji w Unii Europejskiej.
 
I przeznaczyło w trybie „z wolnej ręki”.
 
Nieelegancko zapytam – a z czyjej wolnej, hm? 
 
------------------------------------------

* Gospodarka wolnorękowa - typowa dla III RP odmiana gospodarki wolnorynkowej  :-) 

1 komentarz

avatar użytkownika Maryla

1. Ewaryst Fedorowicz

ponieważ nie "robimy w dyplomacji" możemy nieelegancko, a nawet wręcz bezczelnie (!) spytać:

"a z czyjej wolnej" i pytamy :

http://blogmedia24.pl/node/45480

pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl