Jak się właściwie mówi: Libia czy Liban?

avatar użytkownika dzierzba

Krwawy bilans rewolty w Tunezji – zginęły 234 osoby
Od początku zamieszek w Egipcie zginęło 300 osób
W Libii zginęło już ponad 1000 osób
Protesty w Jemenie, Jordanii , Syrii, Algierii, Bahrajnie, Iraku, Maroku, Omanie i Turcji. Łączna liczna ofiar – kilkaset.

Tak mniej więcej i w bardzo dużym skrócie przedstawia się bilans dopiero rozpoczętego 2011 roku na bliskim wschodzie i w północnej Afryce.

Pomijając już, że na pewno zdecydowana większość mieszkańców Europy nie potrafiłaby wskazać bezbłędnie tych krajów na mapie, ważniejszym elementem łączącym doniesienia z tej części świata jest ich – szukałem odpowiedniejszego epitetu, ale ten chyba najlepiej oddaje nasz stosunek do tych wydarzeń – abstrakcyjność.

Oczywiście jest jeszcze niepokój, czy wręcz strach, a w przypadku osób tam przebywających zapewne i przerażenie, tym niemniej całościowo dominuje poczucie nierzeczywistości. To dzieje się tam. Nieprzyjemnie blisko, ale na szczęście jednak daleko. Że zginęło kilkaset osób? Straszne. Pstryk. Zmieniam kanał. Co, tu też o Kadafim? Pstryk. „Polska zasługuje na cud gospodarczy.” O, od razu lepiej.

Dobrze, wystarczy.

Ktoś to czytający mógłby jeszcze pomyśleć, że mam zamiar wyprodukować jakiś tani moralitet o bezdusznych mediach i ich konsumentach; względnie o znieczulicy społeczeństw dobrobytu żyjących na początku dwudziestego pierwszego wieku.

Nie.

Skacząc po kanałach by uciec od tych doniesień i szukając na mapie Bahrajnu i Omanu przyszedł mi do głowy trochę inny banał. Bardziej konkretny. Taki, że gdyby coś zaczęło się dziać tutaj, widziana przez ekran Polska będzie tak samo bardzo abstrakcyjnym miejscem nie tylko dla „reszty świata”, ale również bliskiej Europy.


Filed under: dywagacje, Internet, media, polityka, polityka zagraniczna, Polska, społeczeństwo, słabe

napisz pierwszy komentarz