Niech spoczywają w pokoju o. Czesław Chabielski i o. Andrzej Rębacz. A my módlmy się o godnych następców!

avatar użytkownika Maryla

Ojca Andrzeja Rębacza spotkałem kilka razy w życiu. Nie mogę zatem powiedzieć, bym poznał go bardzo dobrze. Ale jedno było cudowne: za każdym razem, gdy się spotykaliśmy, rozmawialiśmy o obronie życia i rodziny. Nikt, kto się z nim spotkał, nie mógł zatem mieć wątpliwości, że ten redemptorysta jest wielkim rycerzem życia.

więcej…

 

  • Dziś rano w Warszawie, po długiej chorobie, zmarł redemptorysta o. Andrzej Rębacz, dyrektor Krajowego Ośrodka Duszpasterstwa Rodzin przy Radzie Konferencji Episkopatu Polski ds. Rodziny.

    więcej…

 

Duszpasterz z boru Robert Mazurek

1930 – 2011
źródło: Archiwum
1930 – 2011

Jeden z opatów z Citeaux zwykł mawiać, że nie powinno się kanonizować świętych, lecz tych, którzy z nimi wytrzymują. Jako żywo słowa te pasują do zmarłego wczoraj w Gdyni legendarnego duszpasterza młodzieży o. Czesława Chabielskiego.

Ten charyzmatyczny jezuita słynął z piekielnie – choć to cokolwiek nieodpowiednie słowo – trudnego charakteru. Był surowym, nieskorym do pochwał cholerykiem, a każdy, kto go znał, musiał poznać także jego dewizę, iż „lepsze bite niż zdechłe”. Nie znosił ludzi o spokojniejszym od siebie usposobieniu, wszystko wiedział najlepiej, wszystko musiał zrobić sam. Kpił więc sobie czasem, że w jego przypadku celibat nie jest żadnym poświęceniem, bo z nim i tak nikt nie byłby w stanie wytrzymać. A jednak...

Przez ponad pół wieku w kapłaństwie Chabiel, jak go nazywano, gromadził wokół siebie prawdziwe tłumy młodzieży, studentów, niepokornej inteligencji, a ostatnie lata życia spędzał wśród więźniów, organizując dla nich rekolekcje i seminaria. Pracował głównie w Łodzi i Bydgoszczy, ale znany stał się z ośrodka w Suchej, w sercu Borów Tucholskich.

O. Chabielski, który pierwsze rekolekcje oazowe prowadził w Krościenku, pod okiem założyciela Ruchu Światło-Życie ks. Franciszka Blachnickiego, stworzył z podarowanego w 1977 roku przez rolników gospodarstwa miejsce tętniące życiem, gdzie w prostych warunkach (kaplica mieściła się w jednym, a jadalnia w drugim sąsieku drewnianej stodoły) spotykały się tysiące młodych z całej Polski, a od 1990 roku także spoza niej. Suchą dopieszczał gospodarskim sposobem przez wiele lat, kupował, zbierał, gromadził wszystko, co nadawałoby się jeszcze do użycia. Nie był intelektualistą, ale kiedyś zdradził, że marzy mu się duża teologiczno-filozoficzna biblioteka. Stworzyć jej nie zdążył, tak jak nie zdążył zrealizować innych planów.

Ale i tak dokonał rzeczy niezwykłych. Tysiące ludzi zarażał energią, poczuciem humoru, rzadką prawością, a przede wszystkim ewangelią, w którą święcie wierzył i którą naprawdę żył.

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz