Dwie minuty trzydzieści sekund - powrót do przeszłości
Rzecz dotyczy Wiadomości TVP1 z 22.01.2011.
Koledzy co prawda już ten temat ruszyli (tu i tu) ale myślę, że warto go nieco rozwinąć - ku przestrodze przynajmniej.
Materiał, o którym pisał Krzysztofjaw i MRIUSZM był porażający. Widać było sznyt specjalistów z czasów "Dramatu w trzech aktach", wyuczonych rzemiosła na Kronikach z czasów Gomułki. Mamy niezbity dowód na to, że powrót do przeszłości jest faktem.
Felieton nosił tytuł "Polityczny język bruku" i poleciał w Wiadomościach 22.01.2011 roku. Autorami byli Jacek Gasiński, A. Pawłowska i K. Krawiel. Myślę, że te nazwiska warto zapamiętać bo trwający niespełna dwie i pół minuty materiał to perła dziennikarstwa cynglowego i coś mi mówi, że ze strony tego osobliwego tria będziemy mogli zobaczyć jeszcze niejedno.
Dobór klipów i tezy o czarnym ludzie w postaci oszołomów z PiSu był tak klasyczny, że TVN mógłby czerpać garściami inspiracje. Niesioł ze swoimi typowymi zainteresowaniami "klienci Tworek" (gdzie te typowe głosy oburzenia ze strony lekarzy psychiatrów na stygmatyzowanie chorych ?) plus komentarze jakichś skrzykniętych ad hoc POlitologów z mety kwalifikują ten minipaszkwil do zgłoszenia do Rady Etyki Mediów. Ale kto by sobie tym zawracał głowę - REM jaka jest każdy widzi... szkoda papieru...
Tematem felietonu była jakość naszego życia publicznego opisująca się językiem polityków. Felieton miał dowieść klasycznej tezy o tym, że politycy to ****** i jak zwykle mimochodem po stronie złych obstawiał tych co zawsze, a po stronie przeciwnej - niespodzianka - tych co zawsze.
Bardzo przepraszam, ale jak się bierze do politologicznego podsumowania kogoś takiego jak Pietrzyk-Zieniewicz to czknąć się człowiekowi może wspomnienie o propagandzie z czasów późnego Jaruzelskiego. Słowo "prawicowy" to w ustach pani politolog zarzut sam w sobie. Zatem gdy przychodzi do komentowania naszej sceny politycznej, w szczególności gdy chodzi o PiS - obiektywizm nie jest czymś na co można mieć choćby nadzieję.
"Skasować PiS" Niesiołowskiego to wg. "dziennikarzy" robiących ten materiał "mocne słowa", ale "najdalej posunął się" kto ? Oczywiście Antoni Macierewicz - i tu wrzutka z oskarżenia pod adresem Klicha rzuconego na posiedzeniu sejmowych komisji. Zupełnie tak jakby Macierewicz nie powiedział tego dnia żadnego innego zdania, a Klich nie zripostował w sposób tak podły, że nawet tytułowy bruk mógłby poczuć się urażony porównaniem.
"Dawno nie padły publicznie mocniejsze słowa" - cedzi narrator. Jasne, że nie - a ty ledwie co odzyskałeś w cudowny sposób słuch, wzrok i pamięć.
Dalej dyżurny POlitolog Wawrzyniec. Wawrzyniec jak to Wawrzyniec, teraz już profesor więc żarty się skończyły - dawny doktorski wdzięk przeminął wraz z awansem naukowym i teraz tezy pana profesora wyrażane są tonem Radosława Markowskiego - w pogardzie wobec idiotów, którym trzeba cokolwiek tłumaczyć. Zarzut "retoryki nic-niewyjaśniającej" brzmi jakby pan profesor znajdował się pod wpływem reklam Plusa mówiących o wszystko-mających telefonach tej sieci.
Dalej bezradny premier "ile Polska może jeszcze wytrzymać ?!?!" i analiza gestykulacji - "szczera bezradność" twierdzi ekspertka, specjalistka od wizerunku (czymkolwiek owa profesja jest). To w wydaniu biednego premiera, zaś w wydaniu Macierewicza - "mamy do czynienia z agresją na różnych poziomach". "Mamy do czynienia ze złością, [...] tam się pojawia grożenie" i tu leci klip z Kempą i jej tekstem o kursie i ścieżce - gdzie tu grożenie ? Tego ani ekspertka ani narrator łaskawi nie byli wyjaśnić.
Ale cóż skoro TV tak mówi to musi być prawda, ciemny lud tego nie kupi ?
Macierewicza bierze jeszcze na warstat profesor Bralczyk i z miną przepełnioną obrzydzeniem próbuje rozwinąć znaczenie pojęcia "zaprzaństwo", jednak precyzyjnie tego zrobić nie potrafi - "to chyba nawet więcej niż zdrada".
To chyba czy więcej panie profesorze - aż chce się zakrzyknąć, ale niestety przekaz TV ma nieznośną cechę jednokierunkowości i strzępić języka nie ma po co. Nie ma na co również liczyć, że dziennikarz w naszym imieniu zada takie pytanie. Jak przystało na autorytet, wyjaśnia nam pan profesor iż słowo to mogło paść jedynie ze względu na swoje walory oryginalności...
Jak ktoś nie wierzy to niech sam zobaczy - materiał jest dostępny na stronach TVP(O).
"Zamiast wyjaśniania przyczyn katastrofy był więc spektakl, zdaniem specjalistów, kiepski" - stwierdza narrator i podpiera to wypowiedzią kolejnego eksperta, doktora od wizerunku politycznego, który swój własny wizerunek doprowadził do perfekcji, zestawiając twarzowe "lennonki" z kraciastą czapeczką z daszkiem i śmigiełkiem: "To jest po prostu, no komedia, tak ?"
Na koniec pada podsumowanie, że podobno "powinniśmy się do tego przyzwyczaić" "bo to nie pierwszy raz" - i tutaj Lepper ze swoim wersalowym opus magnum (też znaleźli sobie autorytet), sru, kurtyna - pozamiatane, koniec - dwie minuty trzydzieści. Powrót do przeszłości.
Jerzy Bossak vel Burger-Naum urodzony w Rostowie nad Donem, twórca niezapomnianej "Polskiej" Kroniki Filmowej głosem Andrzeja Łapickiego lepiej by tego nie zrobił.
- AdamDee - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz