Jadlospis internowanych
Piotr Rajski, psycholog z wyksztalcenia, podjal prace na stanowisku asystenta na Wydziale Radia i Telewizji Uniwersytetu Slaskiego na poczatku pazdziernika 1981 r. Dlugo nie popracowal, gdyz zostal internowany w dniu 15 grudnia tego roku tego pamietnego roku. Po wyjsciu na wolnosc wyemigrowal do Edmonton w Kanadzie i napisal liczace 52 strony pamietniki ze swojego pobytu za kratami. Ich tytul: 'Uherce to takie mile wiezienie kolo Leska". Natrafilem na nie niedawno porzadkujac powodowany pewnymi przyczynami swoje archiwa. Natrafilem tam na fragmenty, ktore wydaly mi sie interesujace po tak wielu latach. Dokladniej, idzie o jadlospis, czyli jedzenie, jakie dane bylo spozywac internowanym. I nie idzie tu tylko o tytulowe Uherce, gdyz jadlospis byl podobny w innych osrodkach internowania. uherce mialy tylko to do siebie, ze lezaly gdzies na koncu swiata, w Bieszczadach i rodziny musialy odbywac bardzo dlugie podroze by widziec sie z bliskimi.
Rajskiego najpierw przymkneli na Komendzie Wojewodzkiej MO w Katowicach mieszczacej sie na ul. Lompy, przez naszych nazywanej "Pentagonem". Nastepnego dnia przewieziono go do Zakladu Karnego w Zabrzu-Zaborzu. Tam trafia do malej celi wraz z innymi osobami. Jakis wspolwiezien - student wykazal sie zyczliwoscia: "Dzieli sie ze mna wszystkim, co ma, bo ja nie mam nic. Chleb ze smalcem i cebula". Nastepnego dnia jest lepiej: "obiad na stolowce. Ziemniaki z 'betonem', czyli gotowanym grochem".
I w tym miejscu Autor podal informacje, o ktorej nie mialem dotychczas pojecia. Wprawdzie bylo wiadomo, ze wladze internowali tez w celach operacyjnych calkiem sporo swoich agentow, ale, jak sie okazuje, zrobili to samo z calkiem sporo liczba zwyklych przestepcow kryminalnych.
"'Kryminalistami' nazywalismy wtedy wszystkich, ktory mieli jakis kontakt z systemem penitencjarnym jeszcze sprzed czasow 'solidarnosci". [...] Przez wieksza czesc mojego internowania 'kryminalisci' stanowili okolo 30 % wszystkich internowanych. Nie bylo to wystarczajaco duzo, by zdominowac cala grupe [...]".
w dniu 19 XII 1981 r. nastapil wyjazd w niezanym dla uwiezionych kierunku. " Na biurze przepustek daja nam prowiant. Po co?". Transport skierowal sie w niepokojacym, bo wschodnim kierunku. Po 7 godzinach dotarl do Uherc. Ludzie, ktorych zawieziono tam wczesniej wykazali duzo kolezenskosci. "Zarzucaja nas jedzeniem, cebula, czosnkiem". Krotko mowiac, dieta troche sie poprawia, choc nadal jest bez przepychu. Nastepnego dnia Rajski pisze list do rodziny: "Chleb ze smaluchem albo marycha", [czyli smalcem albo margaryna] Gdybyscie mogli mnie wesprzec kulinarnie, to byloby dobrze. Ach i jakas dobra pasta do zebow pieniaca sie w zimnej wodzie, i GRZEBIEN". Po tygodniu przyjechal w odwiedziny ojciec i siostra. "Paczke zostawili ogromna [...] Wszystko wrzucam do wspolnego magazynu". Slonce zaczelo swiecic internowanym, gdyz w dodatku nastepnego dnia byla "'wypiska', czyli zakupy. Kupuje dzem, salatke warzywna, 2 paczki piernikow, musztarde, znaczki, dlugopis, a nawet paierosy, ktorych nie pale, ale za ktore wiele tu mozna zalatwic". I zaraz dalej, internowany czyni wzmianke: "bardzo odczuwalna jest pomoc charytatywna Kosciola". Za chwile zorientujemy sie, ze byla ona gigantyczna.
W dniu 30 III 1982 r. znajdujemy ciekawa informacje: "Przegotowuje pyszna kolacje. K.K., ktory mial wczoraj widzenie i dostal paczke, gloduje. Nie bardzo wiemy z jakiego powodu". Zas w liscie do rodziny P.Rajski pocieszyl ich dobra wiadomoscia: "zjedlismy dobra kolacje, bo prawie wszyscy koledzy z celi mieli widzenia i otrzymali paczki zywnosciowe, wiec jestesmy niezle zaopatrzeni". Nastepnie, w dniu 4 IV: "Po mszy rozdzial paczek z Kosciola. Na kazdego kilo cukru, 2 zachodnie margaryny, 5 mielonek i paczka papierosow plus 1.5 czekolady. Dostalismy tez na sale miod i paczke kawy naturalnej, ktora jednak okazala sie zatechla". Wspomnienie z dnia 7 IV 1982 r. tez wypada wspominac cieplo: "Na kolacje podalem kolegom zrobiona przez siebie szynke. W ogole byla to uczta, bo i I. zostal suto zaopatrzony". I zaraz potem: "Przyjechala 'kuria'. Dostalismy: slodkie bulki, kawe, czekolade, cytryny, maslo, jajka, papierosy, mydlo".
Przyszedl miesiac maj i dostawy z zewnatrz nie malaly: "Przyszly paczki z austrii z przedmiotami higieny osobistej. wylosowuje szczotyeczke do zebow, paczke zyletek, mydlo do golenia, 2 paczki dobrych papierosow. Cieszymy sie jak dzieci". I wreszcie, w dniu 8 V 1982 r.nastapilo, jak na moje oko, apogeum kulinarne:
"Kolacja (po trzech widzeniach) wystawna. 'Ab ovo ad malo'. Zaczynamy od jajek na twardo, do tego pomidorek, zielony ogorek, szczypiorek. Dalej plasterek szynki, plasterek poledwicy i kawalek kotleta schabowego. Wszystko z mocnym, dobrym chrzanem. Pozniej zolty serek posypany ostra papryka. Na deser po kawalku ciasta z czarnymi porzeczkami i ... jablko. Jak u Rzymian".
Wspomnienia z nastepnego dnia potwierdzily, ze nadszedl czas dobrobytu: "Dostajemy paczki z Charitasu. Razem z tym, co dostalem ja i koledzy z widzen, stanowi to ogromna mase dobr, glownie kulinarnych. jest tego tak duzo, ze postanawiamy nie wlaczac tych rzeczy do 'wspolnego kotla' ale pooddawac rodzinom. Dodatkowo wylosowuje proszek do prania".
W dniu 24 V siostra i narzeczona przywiozly Rajskiemu tort na jego 28 urodziny. "Ode mnie tez dostaly prezent - zestaw artykulow higienicznych i konserw z pomocy charytatywnej, ktore mi nie byly potrzebne". Hojnosc internowanych na chwile objela tez ztraznikow wieziennych: "Dostalismy za to znowu paczki z Kurii. Poczestowalismy sliwkami klawiszy, co wprawilo ich w mile zdumienie". Przyznam, ze mnie tez.
Czas wyjscia na wolnosc zblizal sie do Rajskiego szybkimi krokami. Najpierw wladze pozwolily mu na leczenie w szpitalu w Krosnie. "Przed poludniem jeszcze uczta pozegnalna". W szpitalu: "Bada mnie jakas pani profesor okulistyki z Krakowa, ktora przyjechala w ramach jakiejs komisji kardynalskiej. Otrzymujemy drobne upominki [...]".
Dniem Wolnosci okazala sie sroda 7 lipca 1982 r. Z rana: "Wypisany pacjent zostawil mi truskawki, maliny i smietane. Inni usmiechaja sie, staraja pomoc, zaopiekowac". Jeszcze przed poludniem asystent z US otrzymal "decyzje o uchyleniu internowania". Wsiadl do autobusu Lux jadacego do Katowic. Po drodze, w Krakowie, zjadl "ziemniaki mlode z kapusta". W Katowicach wyladowal w dmu, gdzie czekala narzeczona.
"Dusienka juz wiedziala. Domek urzadza uroczo. Herbatki, koniaczek, nareszcie kapiel w wannie i szampan w lozku".
Jakze budujaca byla ta historia, od chleba ze smalcem do przepychu.
MNIAM ! MNIAM!
- Tymczasowy - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
2 komentarze
1. Tymczasowy
"Dostajemy paczki z Caritasu. Razem z tym, co dostalem ja i koledzy z widzen, stanowi to ogromna mase dobr, glownie kulinarnych. jest tego tak duzo, ze postanawiamy nie wlaczac tych rzeczy do 'wspolnego kotla' ale pooddawac rodzinom. Dodatkowo wylosowuje proszek do prania".
To prawda, Caritas organizował szlaki darczyńców w kraju i za granicą. Tą drogą trafiała ogromna pomoc, która nie została zatrzymana po 1989 r. Potem płynęły dary dla ubogich rodzin w parafiach.
To był zryw solidarnych serc i organizacja tej pomocy na najwyższym poziomie.
Udostępniłam swoje mieszkanie na spotkania podziemne, trwało to krótko .Jakież było moje zdziwienie, gdy pewnego wieczoru młody człowiek zapukał do moich drzwi i przekazał mi taką paczkę . Nie chciałam przyjąć, ale zostawił i pognał dostarczać kolejne. Rodziny internowanych były otoczone opieką w miarę posiadanych darów.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Marylu
To byly czasy. Pewnego dnia moi studenci z US otrzymali albo sami przywiezli caly samochod wiekszy od "Nyski" pelen dobr z Austrii. Pokazali mi pelen pokoj kolorowych dobr w pieknych opakowaniach i zapytali do kogo maja sie zwrocic w celu dystrybucji, wiec im wskazalem.
Serdecznie pozdrawiam.