Boże Narodzenie - Przyjście Mesjasza

avatar użytkownika Almanzor
Dostałem od przyjaciół zza morza pocztówkę z treścią, którą cytuję poniżej. Przeczytać i zastanowić się chyba warto. Wszystkiego Najlepszego życzę Maryli, Innym Organizatorom tego Portalu, Autorom i Odwiedzającym. Miłych Świąt. Gwiazdka pojawi się wkrótce.  

BOŻE NARODZENIE, czyli narodzenie Mesjasza - Jezusa Chrystusa - Zbawiciela, o czasie i miejscu zdecydowanym przez Boga-Ojca - i nie zupełnie według popularnej tradycji odnośnie tego Niebotycznego Wydarzenia.

- O czasie - wiadomo, że ten grudzień jest mocno umowny...

- Zatem o miejscu - chodzi o tę betlejemską stajenkę, co to tak roztkliwiamy się, że na co to przyszło Bogu - w stajni (czy czymś w tym rodzaju)!?, że „nie było dla nich miejsca w gospodzie”... No, nie było. I tak miało być, że „nie było”. I bardzo dobrze, że nie było.

Czyż Bóg nie wiedziałby gdzie jest najlepsze, najzdrowsze miejsce dla narodzin Jego Syna? A co, miał się urodzić w tej zatłoczonej, hałaśliwej, zaczadzonej gorzałą, tytoniem i niedomytymi ciałami podróżników karczmie, pełnej też może kaszlących, zasmarkanych i wrzeszczących dzieci? Luksusowych apartamentów z łazienkami raczej tam nie mieli. Wyobraźmy sobie takie miejsce porodu - zgroza! Nie daj Bóg! I nie dał. Zatroszczył się o Marię i Józefa, aby mieli trochę prywatności w tak intymnym przecież momencie.

Byli za to aniołowie i pasterze - uznani za najgodniejszych przedstawicieli dwóch tak różnych rzeczywistości (co za fuzja!) - pierwsi posłańcy Dobrej Nowiny!

Jest jeszcze jeden powód dla którego Maria (Miriam, Marysia...) nie rodziła w gospodzie. Bóg zdecydował, że ma to być niezwykłe miejsce, jako znak rozpoznawczy dla pasterzy, żeby byli absolutnie pewni, że to niemowlę leżące w żłobie, jest Tym właściwym - właśnie narodzonym, oczekiwanym Królem, Mesjaszem.

I bardzo się spieszyli, a więc na pewno nie gnali tam owiec!

Mogły tam być za to jakieś zwierzęta transportowe (konie, osły...).

I było świeże powietrze (to na pewno nie była zima, i śnieg!), i gwiazdy, i przestrzeń...Oto właściwa sceneria dla narodzin Syna Bożego i Człowieczego !

A więc na te Dziwne Święta chcę się znowu zadziwić mądrością Bożą i Jego wobec nas wspaniałomyślnością, Jego łaską. Bóg jest NIESAMOWITY! “Yes, our God is an Awsome God” - jak śpiewamy, i tylko Jemu to określenie winno przynależeć.

Chcę życzyć nam wszystkim, aby nam szczerze dech zaparło, abyśmy choć na chwilkę zaniemówili - jak ci pasterze - z bojaźni, podziwu i radości! (Łuk.2.6-20) 

„Chwała Bogu na wysokościach a na ziemi pokój ludziom, w których ma upodobanie” (Łuk.2.14)

Z najlepszymi życzeniami błogosławieństwa - również na Nowy Rok 2011 - od tego Niesamowitego Boga, który wcielił się, w swoim czasie i miejscu (!), w Jezusa Chrystusa, i zamieszkał wśród nas. (Jan.1.14)

Immanuel - Bóg z nami - oby miał w nas upodobanie!!!

K.K.

Etykietowanie:

3 komentarze

avatar użytkownika barbarawitkowska

1. Chwała Bogu

że te narodziny nie odbyły się w odartym nie tylko z tajemnicy narodzin, ale nawet z elementarnej prywatności polskim szpitalu.

avatar użytkownika Maryla

2. Przyjąć Boga, który jest Miłością

Z ks. prof. Waldemarem Chrostowskim, biblistą z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, rozmawia Bogusław Rąpała

Wielu katolików zastanawia się, jak przyjęlibyśmy Jezusa, gdyby narodził się we współczesnym świecie.
- Dla Boga nie ma nic niemożliwego. Gdyby Jezus dzisiaj przyszedł na świat, mielibyśmy do czynienia z tymi samymi paradoksami co wtedy, tyle tylko, że bylibyśmy informowani o niezwykłym wydarzeniu w nowoczesnej oprawie medialnej. Zapewne byłoby tak, że wiele stacji telewizyjnych urządziłoby transmisję, abyśmy mogli obejrzeć to, co uznano za ważne i modne. Na pewno wielu ludzi wykazałoby zainteresowanie podawanymi informacjami, otwierając się na działanie Boga. Nie zabrakłoby współczesnych "pasterzy" i "mędrców", jak ci trzej ze Wschodu, którzy odpowiedzieliby z wiarą i entuzjazmem, ofiarując Nowonarodzonemu to, co najlepsze i najcenniejsze, czyli swoją miłość.

Nie zabrakłoby z pewnością również kontestujących to doniosłe wydarzenie.
- Z drugiej strony natychmiast pojawiliby się komentatorzy, specjaliści i politycy, a każdy z nich przedstawiałby inny punkt widzenia na temat narodzin Mesjasza. Jeden uznałby, że to niemożliwe, drugi, że nie ma większego znaczenia, a trzeci, że być może ma jakieś znaczenie, ale nie teraz i nie dla nas. Uczestnictwo w dyskusji na ten temat uznaliby za dobrą okazję do promowania własnej osoby. Dyskusja byłaby przerywana reklamami, a prowadzący spointowałby ją stwierdzeniem, że "do tematu jeszcze będziemy wracać". Z całą pewnością mielibyśmy zatem do czynienia z taką samą niewiarą i takimi samymi oporami i sprzeciwem, które doszły do głosu wówczas, gdy Herod zadrżał na wieść o tym, że narodził się "król żydowski". Także dzisiaj niejeden "Herod" miałby poważne obawy, iż Nowonarodzony, o którym tyle się mówi, może zagrozić jego władzy, a w każdym razie chwilowo lepiej wypada w rankingach i sondażach opinii publicznej.

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20101224&typ=my&id=my08.txt

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Almanzor

3. @Marylu

Sorki, nie zauważyłem Twojego komentarza. Za mało nam takiego myślenia....