Włodzimierz Cimoszewicz - syn oficera stalinowskiej Informacji
Michał St. de Z..., sob., 18/12/2010 - 11:17
W październiku 1991 roku doszło do p...
W październiku 1991 roku doszło do publicznego ujawnienia sprawy przeszłości ojca byłego marszałka Sejmu i kandydata na prezydenta RP, Włodzimierza Cimoszewicza.
Poseł OKP Jan Beszta-Borowski stwierdził wręcz, że ojciec Włodzimierza Cimoszewicza był członkiem "organizacji przestępczej" - Informacji Wojskowej.
Według Beszty-Borowskiego: "Szef Informacji Wojskowej w Wojskowej Akademii Technicznej o nazwisku Cimoszewicz miał zwyczaj rozmawiania z ludźmi, trzymając w ręku pistolet i obracając nim na palcu cynglowym. Znany jest fakt śmierci jednego z podwładnych w wyniku takich rozmów" (cyt. za "Gazetą Wyborczą" z 11 października 1991 r.).
Według Beszty-Borowskiego: "Szef Informacji Wojskowej w Wojskowej Akademii Technicznej o nazwisku Cimoszewicz miał zwyczaj rozmawiania z ludźmi, trzymając w ręku pistolet i obracając nim na palcu cynglowym. Znany jest fakt śmierci jednego z podwładnych w wyniku takich rozmów" (cyt. za "Gazetą Wyborczą" z 11 października 1991 r.).
Oświadczenie posła Beszty-Borowskiego wywołało gwałtowną publiczną ripostę ze strony Włodzimierza Cimoszewicza. Nazwał Besztę-Borowskiego "załganym łobuzem", a w innym tekście (w "Gazecie Współczesnej") stwierdził m.in.: "Rozumiem, że dla Borowskiego, jego szefów i was, nierozumnych dziennikarzy, babrzących się w takich prowokacjach, wybawcami byli naziści, skoro ci, którzy z nimi walczyli, zasługują na miano oprawców. Po wojnie mój ojciec przez 30 lat służył w Wojsku Polskim, w tym także w kontrwywiadzie, instytucji, jaka jest zawsze i w każdej armii. Wy, którzy opluwacie Go dzisiaj, możecie powołać się tylko na fakt służby w tej formacji. Nie przytaczacie, bo nie możecie przytoczyć żadnych prawdziwych zarzutów, dotyczących Jego postępowania. 'Dowody' Borowskiego są łgarstwem" (cyt. za: Piotr Jakucki "Pułkownik Cimoszewicz", "Gazeta Polska" z 4 listopada 1993 r.).
Oburzony stwierdzeniami W. Cimoszewicza poseł Beszta-Borowski skierował przeciwko niemu skargę do sądu, przedstawiając dowody prawdziwości swych zarzutów pod adresem ojca Cimoszewicza. W osobnym liście do "Gazety Lokalnej" (por. nr 14-15 z 1992 roku) poseł Jan Beszta-Borowski przytoczył uzupełniające dane na temat życiorysu ojca Cimoszewicza jeszcze przed objęciem funkcji szefa Informacji Wojskowej na WAT.
Oburzony stwierdzeniami W. Cimoszewicza poseł Beszta-Borowski skierował przeciwko niemu skargę do sądu, przedstawiając dowody prawdziwości swych zarzutów pod adresem ojca Cimoszewicza. W osobnym liście do "Gazety Lokalnej" (por. nr 14-15 z 1992 roku) poseł Jan Beszta-Borowski przytoczył uzupełniające dane na temat życiorysu ojca Cimoszewicza jeszcze przed objęciem funkcji szefa Informacji Wojskowej na WAT.
Pisał: "(...) Oto przyszły pułkownik Cimoszewicz w czasie wybuchu wojny w 1939 roku, mając lat 22, nie uczestniczy w obronie Polski, nie jest żołnierzem Armii Polskiej broniącej ojczyzny przed dwoma najeźdźcami. Przeciwnie - już w październiku 1939 r. jest poborcą dostaw obowiązkowych w wołkowyskim Rejnopolnamzakie. Czyli jest na służbie jednego z zaborców - bolszewików. Rekwirował płody rolne od polskich rolników na rzecz najeźdźcy". Jakucki w cytowanym wcześniej artykule powoływał się na zeznania świadka Romualda U., który zapamiętał M. Cimoszewicza jako "seksota" (tajnego agenta) komisarza kadr, ówczesnego naczelnika kadr w dziale technicznym parowozowni w Białymstoku. W 1943 roku Cimoszewicz skończył szkołę pracowników politycznych i do końca wojny był w aparacie politycznym. Od kwietnia 1945 roku robi błyskawiczną karierę w Informacji Wojskowej - w ciągu 3 lat zostaje komendantem w Głównym Zarządzie Informacji, kontrolowanym wówczas przez dwóch sowieckich zbrodniarzy, pułkowników NKWD w Polsce: Wozniesieńskiego i Skulbaszewskiego, a także szefem Informacji Wojskowej na WAT.
Robert Mazurek, autor interesująco naszkicowanej sylwetki Włodzimierza Cimoszewicza ("Metamorfozy pana C.", "Życie Warszawy" z 31 marca 1997 r.) pisał, że ojciec Cimoszewicza "(...) w 1951 r. trafia do Wojskowej Akademii Technicznej. Tam aresztuje komendanta uczelni gen. Floriana Grabczyńskiego. Z jego rozkazu aresztowano też kilkunastu oficerów WAT, którzy wcześniej byli w AK". Dokonując tej bezwzględnej czystki na wyższej uczelni, major Marian Cimoszewicz był w tym czasie oficerem bez żadnego wykształcenia. Dopiero kilka lat później - w 1957 roku, skończył liceum i zdał maturę (!).
Dodajmy do tego informacje o wcześniejszej roli Mariana Cimoszewicza w likwidowaniu oddziałów AK - sam się chwalił podczas spotkania z oficerami akademii, że w 1944 r. zlikwidował oddział AK. Według innych źródeł, w 1946 r. jako oficer IW kierował grupą likwidującą "bandę" Bohuna (za: P. Jakucki, op. cit.). Cimoszewiczowie zamieszkali w domu na Boernerowie (Bemowo), odebranym prawowitym właścicielom, których przymusowo wysiedlono z Boernerowa na początku lat 50. jako "element politycznie niepewny" ("Gazeta Lokalna" nr 2/104 z lutego 1996 r.). Żona majora M. Cimoszewicza zaczęła pracę w bibliotece WAT na miejscu poprzedniej pracowniczki tej biblioteki Ewy Cecetki-Cymerman, zwolnionej nagle bez uzasadnienia w sposób bardzo ordynarny przez M. Cimoszewicza ("Gazeta Lokalna" z 27 czerwca 1992 r., nr 12-13/42-43). Porównajmy opisane wyżej fakty z gwałtownym zarzucaniem Beszcie-Borowskiemu łgarstwa przez W. Cimoszewicza i pokrzykiwaniem o tym, że dla takich jak on "wybawcami byli naziści".
Włodzimierz Cimoszewicz, występując z taką furią przeciw przypominaniu przeszłości ojca, jako motto do swej książki wybrał stwierdzenie Anny Uchlig: "Kto przekreśla PRL, ten przekreśla cały mój życiorys". Trzeba przyznać, że swoją publiczną identyfikację z PRL-em zaczął bardzo wcześnie. Już jako maturzysta w 1968 roku kategorycznie przeciwstawił się napiętnowaniu ówczesnych rządów gomułkowskich jako "dyktatury ciemniaków" i uzyskał wydrukowanie proreżimowego tekstu swego wypracowania maturalnego na łamach "Życia Warszawy" (por. W. Cimoszewicz "Czas odwetu", Białystok 1993 r., s. 40). Wielu jego rówieśników było w tym czasie "pałowanych" na rozkaz "ciemniaków". On w pełni utożsamiał się z totalitarną dyktaturą. Jakżeby mógł inaczej, wychowany pod "opiekuńczymi skrzydłami" pułkownika Cimoszewicza! Od jesieni 1968 roku studiuje na Wydziale Prawa w Warszawie i staje się działaczem uczelnianej organizacji Związku Młodzieży Socjalistycznej. W 1971 roku wstępuje do PZPR, a w 1972 r. zostaje przewodniczącym ZMS na Uniwersytecie Warszawskim. Wchodzi do władz Komitetu Uczelnianego PZPR. Nawet swą błyskawiczną karierę w ZMS tłumaczył później jako swoisty przykład niezależności, twierdząc, że: "Przynależność do ZMS mogła nawet przeszkadzać" (!!!) (W. Cimoszewicz "Czas odwetu", s. 43) - był bowiem dużo częściej odpytywany na zajęciach. Kiedy doszło do połączenia - pomimo protestu wielu studentów - trzech organizacji studenckich w jeden Socjalistyczny Związek Studentów Polskich (SZSP), należał do zdecydowanych zwolenników tego połączenia, narzuconego studentom przez partyjną biurokrację i został... komisarycznym szefem SZSP na UW. Józef Oleksy wspominał Cimoszewicza z owych czasów jako wręcz zwracającego uwagę swoją pryncypialnością. Pisał, że wionęło pryncypialnością, gdy tylko Cimoszewicz wchodził na trybunę. Miał zaledwie dwadzieścia kilka lat, gdy uzyskał kolejny błyskawiczny awans - został sekretarzem Komitetu Uczelnianego PZPR, akurat w czasie pogłębiającego się kryzysu politycznego późnego Gierka, w okresie aktywizacji opozycji. O dokonanej przez Gierka zmianie konstytucji serwilistycznie uzależniającej Polskę od ZSRS wspominał: "Wszyscy mieliśmy skłonność do usprawiedliwiania miękkiej postawy wobec Związku Radzieckiego, byliśmy przekonani, że inne zachowania mogłyby być groźne dla Polski". W sprawie innego posunięcia ówczesnych władz PZPR - zapisania w konstytucji kierowniczej roli PZPR - szczerze przyznawał: "Nas jako członków PZPR ani to ziębiło, ani grzało. Nie popadaliśmy przez to w jakiś konflikt sami ze sobą" (W. Cimoszewicz, op. cit., s. 53). Poczucie bycia członkiem kierowniczej siły, jak widać, wzmacniało dobre samopoczucie szybko awansującego działacza partyjnego.
Dodajmy do tego informacje o wcześniejszej roli Mariana Cimoszewicza w likwidowaniu oddziałów AK - sam się chwalił podczas spotkania z oficerami akademii, że w 1944 r. zlikwidował oddział AK. Według innych źródeł, w 1946 r. jako oficer IW kierował grupą likwidującą "bandę" Bohuna (za: P. Jakucki, op. cit.). Cimoszewiczowie zamieszkali w domu na Boernerowie (Bemowo), odebranym prawowitym właścicielom, których przymusowo wysiedlono z Boernerowa na początku lat 50. jako "element politycznie niepewny" ("Gazeta Lokalna" nr 2/104 z lutego 1996 r.). Żona majora M. Cimoszewicza zaczęła pracę w bibliotece WAT na miejscu poprzedniej pracowniczki tej biblioteki Ewy Cecetki-Cymerman, zwolnionej nagle bez uzasadnienia w sposób bardzo ordynarny przez M. Cimoszewicza ("Gazeta Lokalna" z 27 czerwca 1992 r., nr 12-13/42-43). Porównajmy opisane wyżej fakty z gwałtownym zarzucaniem Beszcie-Borowskiemu łgarstwa przez W. Cimoszewicza i pokrzykiwaniem o tym, że dla takich jak on "wybawcami byli naziści".
Włodzimierz Cimoszewicz, występując z taką furią przeciw przypominaniu przeszłości ojca, jako motto do swej książki wybrał stwierdzenie Anny Uchlig: "Kto przekreśla PRL, ten przekreśla cały mój życiorys". Trzeba przyznać, że swoją publiczną identyfikację z PRL-em zaczął bardzo wcześnie. Już jako maturzysta w 1968 roku kategorycznie przeciwstawił się napiętnowaniu ówczesnych rządów gomułkowskich jako "dyktatury ciemniaków" i uzyskał wydrukowanie proreżimowego tekstu swego wypracowania maturalnego na łamach "Życia Warszawy" (por. W. Cimoszewicz "Czas odwetu", Białystok 1993 r., s. 40). Wielu jego rówieśników było w tym czasie "pałowanych" na rozkaz "ciemniaków". On w pełni utożsamiał się z totalitarną dyktaturą. Jakżeby mógł inaczej, wychowany pod "opiekuńczymi skrzydłami" pułkownika Cimoszewicza! Od jesieni 1968 roku studiuje na Wydziale Prawa w Warszawie i staje się działaczem uczelnianej organizacji Związku Młodzieży Socjalistycznej. W 1971 roku wstępuje do PZPR, a w 1972 r. zostaje przewodniczącym ZMS na Uniwersytecie Warszawskim. Wchodzi do władz Komitetu Uczelnianego PZPR. Nawet swą błyskawiczną karierę w ZMS tłumaczył później jako swoisty przykład niezależności, twierdząc, że: "Przynależność do ZMS mogła nawet przeszkadzać" (!!!) (W. Cimoszewicz "Czas odwetu", s. 43) - był bowiem dużo częściej odpytywany na zajęciach. Kiedy doszło do połączenia - pomimo protestu wielu studentów - trzech organizacji studenckich w jeden Socjalistyczny Związek Studentów Polskich (SZSP), należał do zdecydowanych zwolenników tego połączenia, narzuconego studentom przez partyjną biurokrację i został... komisarycznym szefem SZSP na UW. Józef Oleksy wspominał Cimoszewicza z owych czasów jako wręcz zwracającego uwagę swoją pryncypialnością. Pisał, że wionęło pryncypialnością, gdy tylko Cimoszewicz wchodził na trybunę. Miał zaledwie dwadzieścia kilka lat, gdy uzyskał kolejny błyskawiczny awans - został sekretarzem Komitetu Uczelnianego PZPR, akurat w czasie pogłębiającego się kryzysu politycznego późnego Gierka, w okresie aktywizacji opozycji. O dokonanej przez Gierka zmianie konstytucji serwilistycznie uzależniającej Polskę od ZSRS wspominał: "Wszyscy mieliśmy skłonność do usprawiedliwiania miękkiej postawy wobec Związku Radzieckiego, byliśmy przekonani, że inne zachowania mogłyby być groźne dla Polski". W sprawie innego posunięcia ówczesnych władz PZPR - zapisania w konstytucji kierowniczej roli PZPR - szczerze przyznawał: "Nas jako członków PZPR ani to ziębiło, ani grzało. Nie popadaliśmy przez to w jakiś konflikt sami ze sobą" (W. Cimoszewicz, op. cit., s. 53). Poczucie bycia członkiem kierowniczej siły, jak widać, wzmacniało dobre samopoczucie szybko awansującego działacza partyjnego.
W 1980 roku został wysłany na 3 miesiące do pracy w konsulacie w Malmö. We wrześniu tego roku zaś wyjechał na stypendium Fulbrighta do USA dzięki decyzji władz PRL, że jego konkurent do stypendium, Lamentowicz, powinien się wycofać (op. cit., s. 55). Pozostał wierny PZPR-owi w czasach "Solidarności" i po ogłoszeniu stanu wojennego. Podczas pobytu na Uniwersytecie Columbia należał do organizacji PZPR przy konsulacie w Nowym Jorku. W lutym 1982 roku powrócił do pracy na warszawską uczelnię.
Według informacji z listy Macierewicza, Cimoszewicz w 1980 roku pod pseudonimem "Carex" został współpracownikiem wywiadu.
Ustosunkowując się do tej sprawy w swej biografii "Czas odwetu", stwierdzał m.in.: "Z wypowiedzi Czesława Kiszczaka wiedziałem, że w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych istniały możliwości preparowania dokumentów, mających cechy autentyczności dokumentów antydatowanych. Obawiałem się, że kierownictwo MSW może zdecydować się nawet na taką awanturę, jak fabrykowanie archiwaliów. Nie wykluczałem więc, że mogę znaleźć się na liście Macierewicza. Kiedy Olek Kwaśniewski przedstawił mi dokumenty, z dużym zaskoczeniem zauważyłem, że byłem odnotowany w aktach polskiego wywiadu (...). Byłem zaskoczony, ponieważ okazało się, że kontakt, jaki w 1980 roku nawiązał ze mną przed wyjazdem na stypendium Fundacji Fulbrighta przedstawiciel Ministerstwa Spraw Zagranicznych, został w tych dokumentach przedstawiony jako kontakt z wywiadem (...)" (op. cit., s. 25-26).
Alergia na polskość
Po likwidacji PZPR w styczniu 1990 roku Cimoszewicz nie wstąpił do SdRP. Fakt ten próbowano później częstokroć eksponować jako dowód niezależności Cimoszewicza i jego opowiedzenie się po stronie prawdziwie reformatorskiej lewicy. Rację mają jednak raczej ci, którzy sądzą, że Cimoszewicz nie doceniał wówczas prawdziwej siły postkomunistów z SdRP i nie chciał zostać wraz z nimi zmarginalizowany.
W czasie kampanii prezydenckiej 1990 roku właśnie Cimoszewicz został kandydatem postkomunistów na prezydenta. Podobno dlatego, że sam Kwaśniewski obawiał się wówczas całkowitej kompromitacji wyborczej, jakichś trzech procent. W tej sytuacji wynik uzyskany przez Cimoszewicza był traktowany jako duże zaskoczenie - dostał 9 procent głosów, plasując się na czwartym miejscu za Wałęsą, Tymińskim i Mazowieckim. W latach 1991-1993 nadal przewodniczył Parlamentarnemu Klubowi Lewicy Demokratycznej. Po sukcesie wyborczym SLD w 1993 roku Cimoszewicz został wicepremierem i ministrem sprawiedliwości w rządzie Pawlaka. Jako minister sprawiedliwości zasłynął głównie akcją "Czyste ręce". W jej ramach ujawnił nazwiska wysokich urzędników państwowych, którzy biorą równocześnie pieniądze za zasiadanie w radach nadzorczych firm państwowych. Akcja w rzeczywistości nie zaszkodziła osobom skrytykowanym przez Cimoszewicza. Mógł jednak odtąd chodzić w nimbie nieprzekupnego tropiciela gospodarczych patologii.
Resort Cimoszewicza nie mógł się pochwalić żadnymi większymi osiągnięciami; powszechnie narzekano na fatalne funkcjonowanie sądów i prokuratury. Cimoszewicz miał na to szczególne wytłumaczenie - twierdził, że podczas weryfikacji rzekomo wyrzucono najlepszych specjalistów. Po dymisji rządu Pawlaka nie wszedł do rządu Oleksego. Urażony, że nie zaproponowano mu wicepremierostwa, nie chciał przyjąć wyłącznie teki szefa resortu sprawiedliwości. Został wówczas wicemarszałkiem Sejmu.
W nowej sytuacji tym mocniej rozwijał stosunki z lewicowymi środowiskami z kręgu dawnej tzw. opozycji laickiej, zwłaszcza z Michnikiem, Geremkiem i Bujakiem. Nieprzypadkowo właśnie "różowi" tzw. Europejczycy stanowili najbliższych rozmówców Cimoszewicza spoza SLD i SdRP. Głównym efektem tych zacieśniających się kontaktów stał się głośny artykuł Cimoszewicza i Michnika, wspólnie apelujących o zakończenie wszelkich rozliczeń PRL-owskiej przeszłości. Cimoszewicz, podobnie jak Kwaśniewski i inni liczni politycy SLD, stanowi typ człowieka uodpornionego na takie pojęcia jak polskość, polski patriotyzm, poczucie polskiego interesu narodowego. Tym, którzy chcieliby polemizować z moimi tak kategorycznymi sądami w tej sprawie, polecam uważną lekturę "Czasu odwetu". W tej książce widać aż nadto wyraźnie, że Cimoszewicz nie mógł się przełamać do napisania jakichś cieplejszych słów o Ojczyźnie, patriotyzmie, uczuciach narodowych, nie mówiąc już o trosce z powodu występujących dziś zagrożeń dla Polski i polskości. Więcej tam za to ataków na wszystko, co się z polskimi uczuciami narodowymi kojarzy, czy gwałtownego piętnowania rzekomej siły antyżydowskości w Polsce. Na s. 39 "Czasu odwetu" pisze: "Nie będąc Żydem poznałem, co to znaczy być nim w Polsce". Na s. 192 insynuuje, iż: "Prawdą jest niestety, że w naszym społeczeństwie, i to od lewicy do prawicy, nieustannie można spotkać się z przejawami endemicznego antysemityzmu".
W książce z pasją atakował "niepodległościowe slogany" (s. 13), "narodową tromtadrację", oczywiście idącą w parze z "zoologicznym antykomunizmem" (s. 270), "polską ksenofobię" (s. 273) etc.
Po dojściu do władzy jak mógł dawał wyraz napadom skrajnego filosemityzmu. Wystąpienie Cimoszewicza jako premiera RP podczas uroczystości w Kielcach, w lipcu 1996 r., ku czci ofiar kieleckiej prowokacji z 1946 roku przyniosło jaskrawy dowód tego, jak bardzo nieważna dla niego jest prawda o historii i godność własnego kraju. W sprawach stosunków polsko-żydowskich, tak skomplikowanych i złożonych, po dziesięcioleciach przemilczeń i niedomówień, postkomunistyczny premier pozwolił sobie na publiczne, obelżywe dla Polaków stwierdzenia, jednostronnie obciążające ich winą za wszystkie problemy w stosunkach z Żydami.
Profesor Jerzy Robert Nowak
- Michał St. de Zieleśkiewicz - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
41 komentarzy
1. Cimoszewicz jeszcze wróci do polityki
Szkoda czasu na zajmowanie się takimi... towarzyszami.
Warto choćby nawiązać bliższą współpracę z Autorem tego tekstu, czyli prof Robertem Jerzym Nowakiem. Taki facet w PiS byłby skarbem, ale jest wg nich zapewne zbyt publicznie cięty na braci "starszych w wierze" i to go właściwie przekreśla na poprawnym rynku politycznym. PiS nie może się bowiem podkładać i dlatego profesor zawsze będzie poza systemem niestety. Lubię Go posłuchać w Rozmowach Niedokończonych w Radio Maryja i niezły jest też program Ruchu Przełomu Narodowego, który mógłby takich radykałów zebrać. Wtedy można by zastosować połączenie z PiS tak jak to się odbyło z Polską Plus i niebawem (zapewne) z Prawicą Rzeczypospolitej...
Cimoszewicz zaś... takich towarzyszy, agentów itd są w III RP nadal grube setki tysięcy i musimy wśród nich, z nimi żyć. Taki los. Krzyż do noszenia.
marekkajdas.nowyekran.pl
2. Marku,duzo jest racji,w tym co PISzesz
Postac Profesora,to jeden z najpiękniejszych przykładow z Obszaru.....Patriotyzmu....
pamietam Jego zmagania z Grossem,Jego Determinację i Odwagę Cywilną
re sprawy Zydow
jestem z pokolenia,ktore siedziało w jednej ławce z Belami,Henkami.....i miało szczęscie miec cudownych przedwojennych Nauczycieli
Moja ukochana polonistka,często pytała kolegę-Zyda,Dziecko,
a Dlaczego TY nie znasz
swojego języka.......a nie znał.......gdy przyszedł rok 68,wyjechał wraz z rodziną,na drugi kontynent,pamiętam jak rozpaczała jego siostra Marysia,jak cięzko był się nam zegnac.....
Ja, dziele ludzi na
Ludzi i ludziska......bez względu....na pochodzenie......
Ale rozmowy Niedokonczne z profesorem Nowakiem a pozniej z Bogusławem Wolniewiczem,to moj ukochany Program.....czy we wszystkim się z NIMI zgadzam ? a no nie.....bo takie jest Życie.......ale zawsze ICH podziwiam i szanuję.......:)
i nadal jestem sympatykiem Braci Kaczyńskich,od zawsze......:)
gość z drogi
3. re towarzyszy z "różowego salonu"
i tu się z Tobą ,Marku nie zgadzam......
Musimy pamiętać,przypominac i ostrzegać, bo to imPOdobni,wciąż mają wielki wpyw
na OBECNĄ POlitykę.......
Młodzi,dobrze wykształceni...z duzych miast,biorą sobie za przykład 'takich ludzi" a to juz bardzo jest 'niebezpieczne.....to WIRUSY,ktore wciąz zakażają umysły.
Odchodzą na wieczną Wartę,CI ktorzy pamietają......
a co bedą pamiętać "młodzi"?,to zalezy tylko od nas........nigdy nie od 'mieszadła" i jego salonu
gość z drogi
4. Szanowny Panie Michale
pamietam czasy,gdy zakladalismy nasze komisje Zakładowe 'S"starzy towarzysze z PZPR
patrzyli wtedy na nas i mowili: 'dzieciaki,przeciez wy robicie miejsce na karuzeli stanowisk dla ludzi,z ktorymi walczycie.....nawet w waszych komisjach,macie ich.....
i TAK bylo......ale na szczęscie
byli ludzie z pasją,z ideałami......inaczej ,nigdy by nie było "Solidarnosci",
bylismy czujni i wszędzie widzielismy bezpiekę,ale i tak nie zawsze odkrywalismy ich w porę.....mijały lata,a my dowiadywalismy się,ze nadawali nas nie Towarzysze,bo oni byli czytelni,lecz 'przyjacie"czyli TW i to było najsmutniejsze......serd Pana pozdrawiam......
tak własnie zaczynała się inna Polska,Polska dla "KOLEGOW" a nie dla nas......
przykład.....stan wojenny i kariery tuz po nim ,czyli wszelkie społki z obcymii kapitałami,tzn rodem z wsi spokojnej......"prywatyzacje terenow po wojskach rosyjskich,np Borne Sulimowo i duzo jeszcze innych przykładow......czerwoni,zamieniali się nw "byznesmenow"
ale nie wszyscy.........byli TEZ i przyzwoici.....starsi ludzie,ktorzy mieli poczucie GODNOSCI
z faktu ,bycia Polakiem
serd pozdr.....
gość z drogi
5. Pan Marek Kajdas,
Szanowny Panie,
Być może Panu szkoda czasu. Mnie nie nie !
Ja i moja rodzina poznaliśmy na własnej skórze uroki komunistycznej władzy, której przedstawicielami są lub byli panowie Cimoszewiczowie ojciec i syn.
Jakby o tym mówiono i uczono w szkole, być może bym pisał piosenki " pamiętajcie o ogrodach"
Ja o komunizmie, ustroju morderczym dla Polski i Polaków piszę od lat. Być może wcześniej niż pan profesor Nowak.
Kiedy kopiuje pana Profesora Nowaka, robię to tylko dla tego by pokazać, że nie jestem osamotniony.
Jak w szkołach zaczną podawać prawdziwą historię okupacji Polski przez Komunistów, będę pisał"
"pamiętajcie o ogrodach"
Pozdrawiam
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
6. jeszcze re "sciezki kariery Cimoszewicza"
Nie nalezałam nigdy do ZMSu,ani do PZPR,nie miałam prawa do wyjazdu na
swietne Uczelnie,nie miałam paszportu i wcale się o niego nie starałam,bo znałam ceny upokorzen...
czy coś straciłam?.według 'salonu',tak
pisałam
w kazdym zyciorysie,starając sie o pracę;Dziadek zginął w czasie obrony
warszawskiej elektrowni,Stryj jest Kapłanem,czy mi to pomagało ? nie ,ale zachowałam swoją godnosc.....i to jest najwzniejsze.....nie stanowiska,przywileje,ale godnosc....
i duma z tego,ze jestem Polką...........i ze wiedziałam,dlaczego
co roku Babcia płacząc,zamykała się wpokoju i paliła swiece,za Katyn,za zamordowanych Warszawiakow,za Mosciska
to były dwie Polski
Polska ojca Cimoszewicza i Polska znajaca Katyn.........dwie rozne POLSKI
gość z drogi
7. Pani Gość z Drogi,
Szanowna Pani Zofio,
W czasie komuny byli uprzywilejowani Polacy i dziś za rządów Tuska też są święte krowy.
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
8. Panie Michale,ja te swiete krowy
pamiętam.....i te z wczoraj i te z dzisiaj....
TO wciąz ci sami ludzie,często to juz synowie,wnukowie.....ale mentalnosc wciąz ta sama,z małymi wyjątkami.....
serd pozdr
gość z drogi
9. Panie Michale,Cimoszewicza,młodego
ludzie z tzw "białego domu" czyli z Komitetu,czcili go jak bozka,doskonale to pamietam
a kiedy ich pytałam,dlaczego,dla mnie to była "wsi spokojna"..........?.zaciete usta,niczym u Kiszczaka,cedzące słowa,jak rozkazy/
mowiły "wszystko, a wtedy jeszcze nie znałam jego zyciorysu,oni widać TAK,bo wspierali go
niczym "wodza"pozdr
gość z drogi
10. Pan Michał,
Panie Michale,
Jaki ojciec, taki i syn.
Niedaleko pada jabło (robaczywe) od jabłoni.
Pozdrawiam
11. Szanowny Panie Michale
Szanowny Panie Michale
Znowu stanęliśmy wysoko na skale
By patrzeć na zdrajców, szubrawców
Którzy szczycili się z oprawców
Ojców swoich i ich towarzyszy
Których sumienie od zbrodni dyszy
A ten agent zakłamany w gumiakach
Chce by Polacy nocowali PO krzakach
Bo taki jest cel sowieckiej agentury
Na szczęście nie dopuścimy tej kreatury
Do stanowisk na szczycie władzy
A każdemu każemy spłacić zaległości
Za sprzedawanie Polski i Polskości
Pozdrawiam
12. Pan Jacek Mruk,
Szanowny Panie Jacku,
Znowu pięknie i na czasie.
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
13. Pan Godziemba,
Szanowny Panie
Czerwona pajęczyna zdrajców, oszustów.
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
14. Pani Gość z Drogi,
Szanowna Pani Zofio,
Młody Cimoszewicz był szykowany na krwawego następcę Jaruzelskiego.
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
15. Pani Gość z Drogi,
Szanowna Pani Zofio,
Ma Pani rację. To dynastia czerwonych krów.
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
16. Panie Michale,re następcy towarzysza -jenerała
to by się zgadzało,bezwględny...zacięty....i "dobrze urodzony"
gość z drogi
17. "czerwona agentura"
Jacku,Twoj wiersz przypomniał mi ze Gniazdo tej agentury jest od lat w okolicach dawnej
Stodoły,wsi spokojna wsi wesoła
Młodzi,napewno nie widzą o co "idzie" a idzie o
Pałac Namiestnikowski,i Politykę w Stodole,U. Ordynacką
Ordynacka,to ukochane miejsce spotkan przyszłych pREZYDENTOW,tylko RAZ władza się im wymknęła
z rąk,ale tylko na bardzo krotko....a był to CZAS,Mojego Prezydenta,
Profesora Lecha Kaczynskiego
wedłu nich ,był to wielki BŁAD, ktory szybko naprawili
/arabskie i im po dobne /
gość z drogi
18. Czerwone dynastie,Czerwona Pajęczyna
i wszelkiej masci słuzby....
TAK
po O.S powstawał "kapotalizm PO polsku..."
pieniądze ,z afery ktorej wykrycie,zyciem przyłacił młody inspektor NIKu,Michał Falzmann Big Bank
Polisa.....
i czołowe nazwiska jej stowarzyszenia,dodajmy do tego nfi,czyli polską piramdkę
i wszystko staje się jasne...
gość z drogi
19. "Stodoła" pełna swiętych" czerwonych krow"
T^W ,Krysianow,Koskow, i diabli wiedzą,jeszcze kogoDlaczego się "im" udało...?
bo dla mnie to jest NAJWAZNIEJSZE,Odpowiem po babsku....
Byli świetnie zorganizowani,pracowici i DOSKONALE wyksztaceni...mieli pieniadze,wsparcie
rodzin,od lat słuzących "somsiadom"i Narod,ktory
zajęty własnymi nieszczęsciami,typuaresztowania,wyroki,zabor mienia,ciągłe podsłuchy
i "wysoka aktywnosc słuzb skarbowych,ale tylko w jedną stronę,TO jedno,
drugi czynnik to owczesne MERDIA,byli tez i przyzwoici Dziennikarze,ale na nich napuszczano panow z wsi spokojnej,wsi wesołej
Byłi PISarze,Publicysci
ale ich tez 'uciszano"Lata 1996....i dalej,to CZAS marnowania Ludzkiego Kapitału
i Narodowego,to
CZAS gdy ludziom zabierano PRACE,Zdowie ,Wykształcenie,GODNOSC
TO CZAS wyscigu szczurow...upokarzania ludzi pracy......i CZAS urzędnikow z tzw "białego Domu" czyli z komitetow...
Czas słynnych kancelarii prawnych i wielkich afer...."Pecunia non olet"
Nie mielismy zadnych szans,by z nimi wygrac,ich garnitury z dalekiego swiata,sprzęt,papiery amerykanskich uczelni
nienaganne maniery,....i Kesz...szkoda tylko jednego
ze nie było czegoś na kształt tego "stworu....ale my nie podpisywalismy się na lojalkach,my tylko patrząc im prosto w oczy ,mowilismy:
kłamiecie,oszukuje,zdradzacie,aoni usmiechali się ironcznie i nigdy nie podawali nas za te słowa do sądu...Dlaczego?
spolki polonijne,"transfery"i kontakty z prawdziwymi mafiami,tez dało efekt...
przykład SP Krzysztof Olewnik...
gość z drogi
20. Pani Gość z Drogi,
Szanowna Pani Zofio,
W czasie II Wojny Światowej, Niemcy i bolszewicy wyrzynali polska inteligencję,Ona była zagrożeniem dla okupantów.
Po wojnie, sowieci, którzy dostali od Amerykanów i Anglików Polske w podarunku kończyli wyrzynanie resztek polskiej inteligencji.
Zostali złodzieje, lumpenproletariat, który by uzyskać przywileje współpracował z komunistami.
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
21. Pani Gość z Drogi,
Szanowna Pani Zofio,
Mazowiecki wprowadził gruba kreskę, swego rodzaju abolicję i przyzwolenie na rozkradanie Polski przez wybrańców.
O aferze FOZZ, alkoholowej,dolarowej wiedział wicepremier i minister finansów Leszek Balcerowicz, były lektor KC PZPR.
Wiedział wiceminister finansów,Wojciech Misiąg, wyznania Mojżeszowego.
Można snuć, że kampanię poselską w Płocku robił pani Szymanek Deresz człowiek, który miał cos wspólnego z porwaniem młodego Olewnika.
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
22. Pani Gość z Drogi,
Szanowna Pani Zofio,
Ma Pani rację pisząc o "Stodole" tam obok piosenki uprawiano politykę i flirtowano z Czerwonymi. Podobnie w Hybrydach.
"Klub przy Rozbrat" to mateczni komuny i żydokomuny
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
23. gość z drog
Zosiu zgadza się niestety co do joty
Bo to są ich upragnione tęsknoty
Do koryta za wszelką cenę dorwać się
A potem nadmiernie nażreć się
Pozdrawiam cieplutko
24. Pan Jacek Mruk,
Szanowny Panie Jacku,
I ja " pozdrawiam cieplutko"
Pozdrawiam
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
25. Panie Michale,mam swoj sposob
na "rozpoznawanie tych pajęczych odnog"czyli jak się towarzystwo wzajemnie wspiera
a /"głupi są ci ktorzy tego nie widzą'/wrzucam w przeglądarki, ktores ze znanychmi nazwisk i obserwuję jaksię wyswietlają firmy przez nich zniszczone,wystarczy zacząć od "tforcuf"nfi......sama "Ordynacka"
albo "przesledzic" sciezkę kariery" pananp TW Boniego ,są jak szarancza,spadając na jedno drzewo-firmę,ogryzają go do ostatniego listka,po czym całą chmarą przenoszą się,na nastepne,dawno juz upatrzone...
tak było z nfi,tak jest i z bankami.....zawsze idą w grupie re Pana Olewnika i Jego syna..
u podstaw prawdopodobnie lezały "interesy" wtedy najbardziej poszukiwane byłyspołki,takie,jaką prowadził pan sp Krzysztof..../zelazem chyba handlowali/
morderstwa,porwania dla okupow....wszak to te czasy.....Wieczerzak,wiele powiedział na ten temat....ale dzisiaj juz zapopmniano co było trescią tamtych wypowiedzi.....
a Deresz ? dziwny człek,bardzo dziwny....i taki oddany wadzy....
....jak to lokalne "kroliki" decydowały, o tym,kto będzie mogł prowadzic interesy,a kto nie.....a prokuratura rozkładała nad nimi swoj parasol ochronny,na społkę z po-licją...TO wszyscy pamietany,po-mimo grubej KRESKI...
gość z drogi
26. Jacku,nazrec,się tak,by jak ten wawelski smok
pękli,nazarci ludzką troską,rozpaczą i lzami.....TAK,niestety
TO bezwzględne istoty,i jak PISzesz wciąż ,nienazarte...
a przeciez do grobu tego nie zabiorą,ale ludzka krzywda
pojdzie za nimi,nawet tam,na drugą strone.....
ludzie w "białych kolnierzykach,z czystymi recami";
fachowcy od kreatywnej księgowosci i ludzkich nieszczęśc....
pozdr serd :)
gość z drogi
27. Pani Gość z Drogi,
Szanowna Pani Zofio,
Ja czasami tak robię jak Pani. Czasami znajduje dane na grupie dyskusyjnej pl.soc. polityka. To z tej grupy wywodzi się wielu Blogerów.
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
28. Pani Gość z Drogi, Pan Jacek,
Szanowni Państwo,
Czerwony smok:
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
29. Panie Michale,super
a gdzie szewczyk dratewka.:))oj te "krokodyle"
gość z drogi
30. Pani Gość z Drogi,
Szanowna Pani Zofio,
Dla Pani jest i "szewczyk dratewka"
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
31. Panie Michale,najpiękniejsze dzięki
jeszcze RAZ sedeczne podziękowania.:):):)
gość z drogi
32. Szanowna Zofio i Szanowny Panie Michale
Mam nadzieję, że ten smok nażarty
Zacznie pożerać tych co rozdawali karty
I tak niech się nareszcie stanie
A Polska choć biedną, Polską nastanie
Pozdrawiam cieplutko
33. Jacku: "A Polska choć biedną,Polską nastanie"
Jacku,to jedno a podstawowych wigilijnych Zyczen,Tego trudnego ROKU:
anno domini 2010serd Cię pozdrawiam zycząc nam wspolnie TEJ Polski,o ktorej
od lat marzymy.....i o ktorej TY, PISzesz
Pozdr z drogi,do Polski ,niezaleznej gospodarczo i wolnej od wpływow "somsiadow'
pozdr:)
gość z drogi
34. Pan Jacek Mruk,
Szanowny Panie Jacku,
Czekamy na to pożeranie
Uklony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
35. gość z drogi
Zosiu marzenia często się spełniają
Gdy moc modlitwy wypełniają
Pozdrawiam cieplutko
36. Szanowny Panie Michale
Szanowny Panie Michale
Odpowiednia fotografia dla tej spółki
Dziękuję i Pozdrawiam
37. Jacku,oby spełniły sie te Nasze marzenia o Wolnej Polse
moze byc ubozsza,ale prawdziwa...
serd pozdrawiam,re fotografii,swietna,narazie syte i leniwe,ale.....
gdy zarełka braknie....?
gość z drogi
38. Moc modlitwy,jest wielka
dawno,dawno temu
w czasach rezimu stalinowskiego w Kosciołach pełnych bezpieki,Lud spiewał
Ojczyznę wolną pobłogosław Panie,a nie była wolna...była pod okupacją somsiada..
Dzieci podnosiły wtedy paluszki w ksztacie litery V,za Dorosłymi i nie wiele rozumiejąc co sie dzieje.i dlaczego Rodzice płaczą,
dolaczały swoje dzieciece GŁOSy do tej naszej modlitwy o Polskę.Te same
dorosłe Dzieci
poszły po latach na czolgi jaruzela z gołymi rękami i wtedy bardzo juz dorosli ,spiewalismy kolejny RAZ
w Kosciołach,Ojczyznę wolną racz nam zwrocic Panie,
o wolnosc trzeba dbac jak o miłośc,bo nic nie jest dane na zawsze...serd pozdr:)
gość z drogi
39. gość z drogi
Ważne by wolna była
Wtedy radość będzie miła
A świnie będą śpiewać na Kołymie
Bo tam dla nich miejsce drzymie
Pozdrawiam cieplutko
40. Pani Gość z Drogi,
Szanowna Pani Zofio,
Ma Pani rację !
Świnia bolszewicka na Kołymie " drzymie"
Ukłony
Postaw świnię przy korycie, a rozpłynie się w zachwycie.
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
41. Cimoszewicz uaktywnił się.
W Białymstoku "udaje" DJ w studiu radiowym. Zaprzyjaźniona TVPinfo rozpływa się w zachwytach. Czy to już kampania wyborcza? Napieralskiemu polecam włączenie myślenia.
ciociababcia