Tak pamiętam tamten grudzień.
To już prawie trzydzieści lat minęło od tamtego 13 grudnia.Zastanawiam się czasem, dlaczego młodych ludzi nie obchodzi to, co dzi...
To już prawie trzydzieści lat minęło od tamtego 13 grudnia.Zastanawiam się czasem, dlaczego młodych ludzi nie obchodzi to, co dzi...
To już prawie dwadzieścia lat minęło od tamtego 13 grudnia.
Zastanawiam się czasem, dlaczego młodych ludzi nie obchodzi to, co dzieje się w Polsce. A mnie obchodziło? Byłam zwyczajną młodą mieszkanką blokowiska na Stegnach. Miałam malutką córeczkę i bardzo chorego męża. Potem okazało się, że dręczące go bóle głowy były spowodowane nadciśnieniem i zespołem chorób metabolicznych, ale wtedy wiedziałam jedno, że niemal kona z bólu, a ja nie potrafię mu pomóc.
W nocy z 12 na 13 grudnia znowu zaczęła go boleć głowa tak, że postanowiłam wezwać pogotowie ratunkowe. Było już po północy. Podniosłam słuchawkę telefonu i jak to w tamtych czasach często się zdarzało, nie było sygnału. Byłam już w koszuli nocnej, ale postanowiłam wrzucić na siebie kożuch, na bose nogi kalosze i pobiegłam do bloku obok, bo tam wisiał automat telefoniczny. Niestety również nie działał. Mimo siarczystego mrozy (-20) pobiegłam na następną ulicę i tu też telefon milczał. Zastanawiałam się krótko co robić, ale nie było wyjścia szłam dalej od automatu do automatu w stronę szpitala. Jedyny jaki jest w tej okolicy to klinika psychoneurologiczna – fajnie, ale co tam, przecież pracują tam też jacyś lekarze – pomyślałam. Nie pomyślałam jednak, że mogą mnie wziąć za potencjalną pa cętkę – w taki mróz w koszulce, kożuchu i kaloszkach nikt przy zdrowych zmysłach nie chodzi. Na szczęście mimo to i mimo niedziałających i tu telefonów postanowili mi pomóc. Szpitalną karetką jakiś lekarz podjechał ze mną do domu. Dziecko na szczęście spało, a mąż z bólu nie zauważył, że moje poszukiwania pomocy trwały tak długo. Lekarz zbadał go, dał jakiś zastrzyk i poradził rano skontaktować się z lekarzem.
A co było rano, to wszyscy wiedzą. Stan Wojenny, Jaruzel zamiast Teleranka, a dla nas dalsze perypetie z leczeniem itd.
Zbliżały się Święta, mimo godziny milicyjnej przez parę dni „koczowałam” od 5,00 pod sklepami, żeby zdobyć wędliny, karpie, śledzie. Pamiętam, że któregoś razu, jakiś służbista z MO usiłował rozgonić ustawiona pod „mięsnym” kolejkę. Szybko jednak zrejterował przez zdenerwowanymi kolejkowiczami. Wszak wiadomo było, że chociaż sklep otwierają o 9,00 to po 5,30 nie ma już po co przychodzić, bo nawet słoniny nie starczy.
Walczyłam z przeciwnościami codziennego życia, a to co działo się w Polsce zauważałam, ale tylko jako tło moich zmagań. Wiem, że byli internowani, byli tacy, którzy kontynuowali walkę, była pomoc z zachodu. Sama w naszej parafii pomagałam w jej dzieleniu, ale to wszystko było jakby poza mną.
Dlatego, gdy czasem myślę nad pozorną obojętnością młodych ludzi teraz, przypominam sobie siebie. Czy miałam w nosie Polskę? – Nie! Czy nie obchodziło mnie, co będzie dalej? – Nie! Chyba wydawało mi się, że ja i tak nic nie mogę i tyle. Gdybym była bardziej świadoma politycznie pewnie byłoby inaczej, ale nie byłam. Czy żałuję? Chyba tak, ale czasu nie cofnę i tyle.
Nie potrafię jednoznacznie potępiać obojętności młodych, bo może po prostu walczą za swoimi przeciwnościami, mają kredyty do spłacenia, dzieci do wychowania, opiekują się chorymi członkami rodziny, szukają pracy, lub usiłują ją utrzymać, czasem dodatkowo studiują, więc może na działania patriotyczne zwyczajnie nie ma miejsca, a nie chęci w ich zabieganym życiu.
Myślę, że trzeba młodym ludziom, jak najwcześniej uświadamiać, że to od nich należy przyszłość naszej Ojczyzny. Nie można wydawać ich na żer Tarasom i im podobnym. Nie można pozwolić, by liczyli na to, jak kiedyś ja, że inni wszystko za nich załatwią. Piszmy, mówmy, działajmy nawet jeśli będzie się to wiązało z narażaniem na śmieszność i OB CIACH. Dlatego uważam, że ważną inicjatywą była warszawska konwencja PiS skierowana do młodych. Dlatego chylę czoła przed twórcami OB CIACHOWEGO ruchu i kibicuję im, na razie nadal tylko kibicuję. Ech….
- sgosia - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
8 komentarzy
1. Pani SGosiu,
Szanowna Pani Gosiu,
Dzisiejsza znieczulica bierze się z tego jak widzimy nasze elity, prezydenta, którego większość dziś nie akceptuje. Nie tylko dlatego, że porusza się na scenie politycznej jak słoń w składzie porcelany. Akceptuje i nobilituje generała Jaruzelskiego, człowieka oskarżonego o zbrodnie komunistyczne. Mariaże z córką znienawidzonej UB-ecji,
Rząd który nie rządzi tylko administruje, zwiększa podatki, Sejm , który obraduje przy pustej sali a panie i panowie posłanki otrzymują wysokie uposażenie, tysiące na utrzymanie biur. Partie polityczne olbrzymie dotacje. W mojej II rzeczypospolitej, mój ojciec, dziad byli posłami, nie otrzymywali żadnych wynagrodzeń.
Dziś instytucje będące w gestii państwa nie funkcjonują. Dzisiejsze koleje / PKP / Służba zdrowia.
Dziś Pani ma telefony ale po drugiej stronie są głuche. Olbrzymie bezrobocie. To wszystko wpływa na to, że interesujemy się sobą a jesteśmy bezduszni na ludzkie problemy.
Dziś wielu ludzi nie ma pieniędzy na podstawowe lekarstwa. Takich ludzi, którzy nie maja pieniędzy na lekarstwa ale i chleb i gorąca zupę dla dzieci jest 3 miliony.
Przykre ale prawdziwe.
Nam pokazuje się warszawkę w której już dziś ulic się nie odswieża bo nie ma pieniędzy.
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
2. Grudniowy rapsod
Stoją pod krzyżem Matki Boleściwe
Tuląc do piersi głośne ojczenasze.
Szept się nad Polską niesie przenikliwy:
„Krew ludu na was i na syny wasze…”
Spod Drugiej Bramy po Szyby Górnicze
Drogi krzyżują się w Golgotę marzeń.
I niosą Matki serc bolesnych znicze:
„Krew ludu na was i na syny wasze…”
Tkwi orle pióro - pocisk w drogi pyle,
A Matki niosą puste patrontasze.
Śpiew się rozlega w nieznanej mogile:
„Krew ludu na was i na syny wasze…”
Cisną się słowa rozpaczliwej pieśni:
„Powstańmy, Bracia, gdy nam Bóg rozkaże
z otchłani gruzów i śmiertelnej pleśni!”
Krew ludu na was i na syny wasze!
Andrzej Kosmalski - Głogów - Wigilia Bożego Narodzenia 1981
Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...
3. Przejmująco i mądrze napisane
bolesne wspomnienie pamiętnego dla wielu dnia, dla niektórych też nocy.
ukłony
4. Sgosia
Cieszę się, że coraz więcej osób zaczyna pisać o tamtym, pamiętnym dniu...i następnych dniach stanu wojennego.
To jest bardzo ważne nie tylko dla nas, ale przede wszystkim dla tych, którym wydaje się, że to zamierzchła historia...
Ta historia może się powtórzyć...bo historia ma właśnie to do siebie, że jest powtarzalna!
Dziękuję Pani za tę notkę.
Pozdrawiam serdecznie;))
5. Myślę, że
władze nie zdają sobie sprawy, jak kiedyś komuniści, że w narodzie zaczyna wrzeć. Obudzą się pewnego dnia i to naród zrobi im nowy Teleranek.
Pozdrawiam :)))
6. @Morsik
Jaki piękny i tragniczny w swej wymowie jest ten wiersz. A najtragiczniejsze jest to, że jest nadal aktualny.
Bo nadal:
Stoją pod krzyżem Matki Boleściwe
Tuląc do piersi głośne ojczenasze.
Szept się nad Polską niesie przenikliwy:
„Krew ludu na was i na syny wasze…”
Tylko dziś nie szeptem
ale krzykiem rozpaczliwym
krzyczą, by usłyszał ten wilk,
co w owczej skórze się skrył,
Prawy Naród wie
czyje interesy On dzis broni.
I krzyczą co wieczór
z całych sił:
"Krzyż do góry
różaniec w dłoń
bolszewika goń, goń, goń."
Pozdrawiam serdecznie
------------------------
Nie strach, nie trwoga tylko Miłość do Boga tarczą mą i drogowskazem.
7. @ Teresat
Szkoda, że rządzacy nie chcę słyszeć tego krzyku.
Pozdrawiam
8. Pani Gosiu
to już prawie trzydzieści
pozdrawiam
janekk