Systemy takie i inne (część 3)

avatar użytkownika triarius

(Deus

ewidentnie

voluit

, chwała mu za to, alleluja i jedziemy dalej!)

 

Wbrew pozorom, znęcanie się nad słabymi na umyśle NIE JEST moją ulubioną rozrywką, jakkolwiek gorliwie by niektórzy starali ją taką uczynić. (I coś m się, całkiem bez związku z czymkolwiek, nagle przypomniało: może ktoś ma okazję zawiadomić blogera GPS65, że czeka tu na niego nagroda za najśmieszniejszą parodię Korwina, dobra?) Jednak, mimo wszystko, musimy się jeszcze nieco zająć Toynbee'm, żeby naprawdę mieć dziadygę z głowy, raz na zawsze.

 

Sporo by się można wyśmiewać z tych jego cywilizacji, całkowicie i podobno jednoznacznie zdefiniowanych przez swe "reakcję na wyzwanie ze strony środowiska". Bo to na przykład możemy mieć "cywilizację" lewej strony ulicy 1. Maja w Pędrakach Wielkich, która się jednoznacznie definiuje poprzez swą specyficzną reakcję na wyzwanie w postaci braku bezpośredniego połączenia z Marsem, albo też marszczenia się pięt, jeśli się zbyt długo siedzi w wodzie.

 

To by było nie tylko łatwe, ale i w sumie nie jest potrzebne. Dlaczego nie jest? A dlatego, że sam Toynbee daje nam całkiem podobnych przykładów masę, i nic tu samodzielnie wymyślać nie potrzeba! Na przykład prezentując swą genialną metodologię na początku swego Magnum Opus (to nie to samo Opus, co MO Spenglera, oczywiście!) wprost pisze on o cywilizacji greckiej, zdefiniowanej przez swą reakcję na problemy przeludnienia (o czym już wspominaliśmy, ale teraz nieco pełniej).

 

Otóż, dowcip polega na tym, że, jeśli się nieco wie o starożytnej Grecji, to się i wie, że te reakcje w istotcie były całkiem różne, i jeśli się na przykład weźmie Ateny, Korynt i rolniczą Beocję, to, zgodnie z tą genialną metodologię, mamy TRZY "cywilizacje greckie"! Proszę sobie rzucić okiem na mapę i zobaczyć, na jak niewielkiej to wszystko przestrzeni, no a do tego oczywiście w jednym czasie. A niewykluczone, że jakby nieco sprawę postudiować, to znaleźlibyśmy w tym samym okresie jeszcze jakieś dodatkowe "cywilizacje greckie".

 

Szczególnie zabawne mi się to wydaje wtedy, gdy widzę, jak ludzie próbują jednocześnie czcić Toymbee'ego i Konecznego, i żenić ze sobą jakoś ich systemy. W rezultacie mamy - z jednej strony, trzy co najmniej "cywilizacje greckie", z drugiej zaś "cywilizację łacińską", kwitnącą od bez mała trzech tysięcy lat, a tylko przepoczwarzającą się bezustannie ("system prawny" pozostaje jednak bez zmian, hłe, hłe, hłe!) i WĘDRUJĄCA SOBIE po mapie, aż zawędrowała do Polski, gdzie już zapewne na wieki wieków pozostanie. Wiadomo - Polacy to Rzymianie, te same zalety, ta sama państwowotwórcza dyscyplina... Ach!

 

To była jednak dygresja, teraz znowu wracamy do Toynbee'ego. Otóż nie trzeba nawet robić tego, co ja tu rzekłem, bo Mr. Zabawkowa Pszczoła (nie mogłem sobie tego darować, na odmianę, ale naprawę TO o niczym nie świadczy i go nie obraża!) potrafi JESZCZE lepiej! Świetnie na przykład pamiętam, że sporo mówi o "cywilizacji Szkotów w Północnej Irlandii". (Pamiętam to, i uważnie czytałem, bo akurat Szkoci i ich cywilizacja mnie kręcą, jako w 1/32 potomka MacLeodów,

and proud of it as hell

.)

 

Są tam tacy Szkoci, górale zresztą, ale iluż ich w tej "cywilizacji" jest? Kilkadziesiąt tysięcy? Istnieje jakkolwiek naprawdę ostra granica pomiędzy tą ich "cywilizacją", a cywilizacją otaczających ich mieszkańców Ulsteru? Wątpię, by to było coś aż tak istotnego, by to porównywać z Egiptem, Zachodem, Babilonem czy inną cywilizacją środkowoamerykańską! Na tej zasadzie to możemy zacząć mówić o "cywilizacji wielbicieli Michaela Jacksona w północnej części Kutna".

 

Zgoda, istnieje coś takiego, jak KULTURA (czy może "subkultura" wielbicieli Jacksona w jakimś tam miejscu, albo i bardziej globalnie, i istnieje zapewne, a nawet raczej z pewnością, specyficzna KULTURA Szkotów w Ulsterze. Jak to jednak można stawiać w jednym rzędzie z tysiącami lat historii Egiptu i jego dorobkiem? Naprawdę nie wiem, ale jeszcze istotniejsze jest to, ze zgodnie z tą metodologią można sobie te "cywilizacje" tworzyć lewą ręką, na poczekaniu, od tak...

 

I zależą one nie od siebie samych, nie od jakichś obiektywnych faktów, tylko od subiektywnie i arbitralnie wybranych przez nas kryteriów! Czy potrzeba czegoś więcej, by wykazać, że system (?) Toynbee'ego to lipa?

 

Na zakończenie tego (

Deo volente

) odcinka postawię pytanie, które już parokrotnie stawiałem jednemu kumplowi, któren - choć naprawdę powinien wiedzieć lepiej - wciąż upiera się, że Toynbee to poważny gość, którego warto studiować. A więc proszę mi rzec, jak daje się wytłumaczyć Toynbee'ego opatentowanym mechanizmem "bodziec - reakcja" takie sprawy, jak: polifonia późnego średniowiecza, gotyckie katedry, światłocień, czy perspektywa?

 

Już słyszę odpowiedź z wielu ust, że "to są sprawy bez znaczenia, jedynie epifenomeny i fioritury, bo liczy się gospodarka (i ew. wojna i/lub kultura). To jednak o tyle bzdura, że podobnie jest z cętkami na lamparcie, czerwoną dupą pawiana, czy paskami zebry. I żaden szanujący się zoolog nie powie: "To są epifenomeny, nie muszą mieć sensu, nie muszą mieć celu, nie muszą mieć przyczyny... Tak po prostu jest i tyle! Zajmijmy się lepiej tym, jak takiego lamparta wydoić, a pawiana uczynić świadomym wyborcą." Nasz hipotetyczny obrońca Toynbee'ego tak właśnie dokładnie czyni i w dodatku jest z tego dziwnie dumny.

 

Ja jednak, darujcie, nie uznam za wartościową żadnej "historiozofii", która całkiem nie będzie mi umiała odpowiedzieć na tego typu, i te konkretnie - pytania! Odpowiedź Toynbee'ego, a raczej jej brak, czyli niejako "odpowiedź dana implicite, przez zaniechanie", jak i odpowiedź naszego hipotetycznego jego obrońcy... Wpisują się znakomicie w materialistyczną ideologię liberalizmu, której integralną częścią był przecież Toynbee.

 

A jeśli nie całkiem "materialistyczną" - bo liberalizm lubi przecież odwoływać się do wyższych potrzeb i wzniosłych zachowań, na samej chciwości to oni by długo nie pojechali i długo nami nie porządzili! - no to może raczej "łagiewinicką".

 

W sumie, żeby postawić kropkę i skończyć (da Bóg!) z Toymbee'm, powiem, że w mojej opinii to gość napisał swego rodzaju liberalną odpowiedź na Spenglera. Z założenia. On nawet chyba trochę coś w tym stylu sam mówi. No i śmiać mi się chce, bo albo on zrobił to całkiem z własnej inicjatywy, albo też oni ogromnie przecenili realny wpływ Spenglera na ludzi i na rzeczywistość.

 

W istocie, i dla mnie oczywiście "niestety", Spengler, jak genialny by nie był, wpływu żadnego nie wywiera, a zresztą od dawna prawie nikt go już nie czyta, a co dopiero rozumieć! I jeszcze zabawniejszą pointę do tego wszystkiego jest ten drobny fakcik, że, kiedy Pan Tygrys, męcząc się przez wiele lat, zdołał coś tam ze Spenglera jakiej drobnej

in spe

elicie tego nieszczęsnego kraju przekazać...

 

To pojawia się ktoś, kto - w dodatku w całkowicie w dobrej wierze - zaczyna te istotne treści mieszać z oświeceniowo-liberalną propagandą, a konkretnie Toynbee'm (choć nie tylko, a ci inni są tylko nieco lepsi). Jak to rzekł wielki Dávila? Coś o tym, że "Cywilizacje bez problemu znoszą zapożyczenia, ale nie wytrzymują, kiedy zaczynają być interpretowane przez ludzi nie czujących ich ducha". To naprawdę b. głęboka i b. prawdziwa myśl - warto się nad tym poważnie zastanowić.

 

Ja tu tylko jeszcze, w ostatnim słowie, dodam, że ze Spenglerem jest chyba bardzo podobnie. Także interpretowanie go przez ludzi, którzy nie czują, o co tam chodzi, i jeszcze (o zgrozo!) starając się "ulepszyć", całkiem mu nie wychodzi na zdrowie.

 

Zgodnie z powszechnie uznawaną zasadą, "zły pieniądz wypiera dobry", i, zamiast "kopernikańskiej rewolucji", w jakiś sposób czyniącej wyłom w oświeceniowych kłamstwach, którymi wciąż żyjemy, otrzymujemy po prostu jeszcze większą dawkę tych kłamstw w postaci kolejnego paskudnego intelektualnego dekoktu i kolejnej pokracznej ideologicznej hybrydy.

 

Dixi! A Deus, jeśli zechce, to sprawi, że to dalej pociągnę. (Chyba, że ja już nie zechcę. ;-)




triarius

---------------------------------------------------


Czy odstawiłeś już leminga od piersi?

P.S. Nicek znowu napisał znakomity tekst. Trochę wprawdzie "niepolityczny" ze wzgl. na zawartość tej tam szafki nad zlewem w kuchni, ale cóż, w końcu trza zacząć to mówić. Oto ów tekst, polecam:


http://www.nicek.info/index.php/2010/12/10/dezynsekcja/

4 komentarze

avatar użytkownika hrponimirski

1. Ach Tygrysie! cd cd...

Toynbee nie twierdzi, że są to różne cywilizacje - cywilizacja antyczna powstała z impulsu (zdaje się ocieplenia i "osuszenia" klimatu), zaczęły rosnąc głównie drzewa oliwne, które były w nadmiarze i to był impuls do handlu - budowy okrętów i tych waz etc...

Egipcjanom zarosło coś papirusem i jak wycięli ten papirus to z rozpędu zbudowali piramidy...

to mniej więcej tak działa jak człowiekowi rośnie wszystko na drzewie, to specjalnie nie musi pracowac, nazrywa sobie owoców i poleży do góry pępem... no a jak ma oczyścic - przykładowo moczary, to już z rozpędu coś zrobi...

weźmy pod uwagę mord smoleński nr 2., ludzie sobie mogli nie zdawac sprawy w jakim bagnie żyjemy, a tak może to będzie impuls - zacznie się tworzyc nowy ruch ludzie się zorganizują i potem te organizacje będą coś dalej robic

ja to tak rozumiem, że człowiek musi się zorganizowac z innym dla doraźnej potrzeby, a jak już ma organizację to łatwiej mu robic dalsze rzeczy i to idzie z rozpędu...

a to, że w obrębie cywilizacji występują potem różne odpowiedzi na kolejne ępulsy to insza inszośc - równie dobrze można by powiedziec że Wlk Brytania to kilka cywilizacji, bo z jednej strony miała swoje kolonie, a z drugiej była tam rewolucja przemysłowa;

równie dobrze można by powiedziec że Rzym to 3 cywilizacje - stoików, epikurejczyków i sceptyków

co do Ulsteru to też mylisz pojęcia, bo Ulster jest pokazany jako złoty środek - tzn dostał taki impuls, który nie był za słaby, by go zignorowac i nie zasilny by zabic (ew. "aresztowac") i chodzi tu nie o całą cywilizację a o odpowiedź danej społeczności... i T. podaje dużo przykładów małych społeczeności, które były np. dyskryminowane, więc musiały kombinowac, jak życ

pod tym względem komunizm to też był taki impuls - bo ludzie też musieli się nauczyc, jak kombinowac i np. ja osobiscie wierze, że mogło to nas zahartowac i daje np. lepszą pozycję startową niż państwom zachodnim, gdzie ludzie już stracili takiego ducha walki, zmagania się z losem (albo niedługo stracą)

poza tym mylisz ten Ulster z cywilizację irlandzką, która się nie wykluła do końca, bo przegrała rywalizację z naszą

--------------------

muszę napisac, że miałem Cię zignorowac, bo już coraz bardziej bredzisz, ale cieszę się, że to napisałem, bo uświadomiłem sobie, że to co postrzegałem jako "z rozpędu", to tak na prawdę utworzenie organizacji, która potem może zajmowac się niekrytycznymi zagrożeniami i coś robic ponadto...

avatar użytkownika hrponimirski

2. Ach Tygrysie! PS

jakby nie było Challenge Tygrysa, toby nie było Response Hrabiego o organizacji...

chwała Tygrysowi, za rozwój toynbizmu-hrabizmu! ; )))))

avatar użytkownika triarius

3. co za bzdura z tym...

... Ulsterem! (Oczywiście nie mówię o dawnych celtyckich królestwach, ino o wieku XVIII, czy jakimś takim.)

Jeśli cywilizacje definiujemy poprzez ich specyficzną reakcję na dany bodziec, to ta Szkotów z Ulsteru także musi być cywilizacją.

Wiem o co tam chodziło:

* Bodziec słaby drzewa rodzą soczyste owoce, tylko leżeć i zbierać (wierny obraz szkockich gór, my foot!) - rozwój taki sobie...

* Bodziec z sam raz - super rozwój (czyli konkretnie co??! piramidy? zamki nad Loarą? rock-opera "Hair"?)...

* Bodziec zbyt silny, w sensie życie STRASZNE, jak w Appallachach (ile ono tam gorsze, niż koło Inverness, że spytam?) - żadnego rozwoju. Ach!

Czy ja już nie mówił, że Toynbee to idiota? Wiec co my w kółko tę sprawę wałkujemy?!

Ostatnio zmieniony przez triarius o pt., 10/12/2010 - 21:07.


Pzdrwm

triarius

-----------------------------------------------------

http://bez-owijania.blogspot.com/ - mój prywatny blogasek

http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

avatar użytkownika triarius

4. a co Kulega...

... powie na, implicite obecną w teorii pana T*ego, koncepcję cywilizacji jednej, ale leżącej na różnych kontynentach, której części nawet o sobie nie wiedzą, ale przecie będącymi jedną cywilizacją, bowiem w ten sam sposób reagują na dane konkretne wyzwanie?

Czy to nie jest genialne odkrycie?

Ale konkurencji faktycznie nie brakuje, skoro u niektórych innych cywilizacje mogą sobie nie tylko wędrować po mapach - i to bez żadnych wędrówek ludów! - ale nawet skakać znad Bosfroru nad Morze Północne! I to z jakiego powodu? A, bo przebyła tę drogę, albo jej sporą część, jedna, słownie jedna, księżniczka (zresztą akurat moja prababka).

Nie, nawet Kulega musi to zauważyć - ci ludzie są po prostu CHORZY! Albo też wyją ze śmiechu w swych grobach, że tylu idiotów udało im się nabrać.


Pzdrwm

triarius

-----------------------------------------------------

http://bez-owijania.blogspot.com/ - mój prywatny blogasek

http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów