Gajowy jest cool
Jeden z felietonistów "Wyborczej" chwali się
w swym najnowszym dziele, że swego czasu "zjechał" samego Michnika. Młody gniewny- pomyślałem zbyt prędko. W ułamku sekundy zrozumiałem, że tak bezczelna enuncjacja może być tylko i wyłącznie...prowokacją. I to taką! Ale o tym za chwilę. Najpierw zdradzę, cóż takiego naszego "walczaka" from Agora u Nadredaktora "zbulwersowało". Otóż cała czerska brać poparła "kogoś tak mało inspirującego" jak sam B. Komorowski.
Kogoś tak nudnego, gnuśnego, bezczelnego (vide "kaszaloty"), przedpotopowego (patrz "umiłowania do polowań"), ignoranta (48 godzinne sądy, rtc, etc.).
Dopiero wyprawa "Wpadki" Komorowskiego do Ameryki pozwoliła zrozumieć młodzianowi z "Wyborczej" swój 'mylny błąd'. Cóż biedakowi pozostało? Odkupić winy, najlepiej nad wyrost. Wyszedł prawdziwy rarytas:
"Dlatego wizyta prezydenta w Waszyngtonie, którą przyszło mi oglądać z bliska, jest moim osobistym dramatem. Bardzo chciałbym coś wykpić, niestety muszę przyznać, że Komorowski wypadł znakomicie, do tego stopnia, że momentami, ku własnemu przerażeniu, odczuwałem rodzaj dumy, że mam takiego prezydenta.
Komorowski był w Białym Domu wyluzowany i uśmiechnięty, ale kiedy trzeba poważny i kompetentny. Nie mówił po angielsku, ale zupełnie nie był tym stremowany. W ogóle nie odczuwało się, że siedzą naprzeciw siebie przywódca średnio ważnego kraju europejskiego i przywódca supermocarstwa, czyli bokser wagi piórkowej i bokser wagi ciężkiej. Przeciwnie, miało się wrażenie, że spotkali się dwaj bokserzy wagi ciężkiej.
Komorowski był całkowicie naturalny, niczego nie udawał, nie nadrabiał miną, ale też nie miał żadnych kompleksów. O wizach dla Polaków mówił twardo - nie tyle prosił Amerykanów o ich zniesienie, ile dziwił się i irytował, że jeszcze tego nie zrobili.(...)
Nawet sarmacka swada i zamiłowanie do polowań, które wielu Polaków irytują do tego stopnia, że przezywają Komorowskiego 'gajowym', w Gabinecie Owalnym niespodziewanie były jego atutami, dodawały mu uroku i oryginalności, sprawiały, że wydawał się bardziej autentyczny i polski."
Obszerny cytat, nie mogłem sobie odmówić.
To, co powszechnie uznano za największe słabości ś.p. L. Kaczyńskiego: braki w znajomość j. angielskiego i ta charakterystyczna "polskość", u "gajowego", w ocenie "agorowca", należy niebywale chwalić i promować. Te "atuty", jak bije w tytule, są po prostu "cool".
Szkoda, że ten sympatyczny pracownik Agory nie zdołał "upiększyć" i tej wpadki:
"- Z głębokim przekonaniem, ze szczerą wolą inwestujemy w dobre relacje z Rosją. Ale akcentujemy to, że trzeba, na zasadzie znanej w rosyjskim przysłowiu, "ufać, ale sprawdzać" - powiedział prezydent Bronisław Komorowski na spotkaniu z prezydentem USA Barackiem Obamą. Tyle, że to nie rosyjskie przysłowie, ale cytat z sowieckich przywódców, Stalina czy Berii." (źródło)
Sądzę, baaa jestem pewien, że Pan Zawadzki byłby w stanie z łatwością i ten lapsus gajowego przekuć, w ramach swej rehabilitacji przed szefem, w atut, realny sukces. Wszak wielu czerwonych morderców to ikony postępowej popkultury. Pewnie się biedak zwyczajnie nie połapał. Na przyszłość rada: Więcej pokory przed swoim guru, a zrozumiecie towarzyszu sens wszystkich "rosyjskich przysłów".
- chinaski - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
4 komentarze
1. Pewnie tego rosyjskiego "przysłowia"
nauczył sie od teścia.... Takie zawodowe zawołanie.
2. Pan Nathanel,
Szanowny Panie.
Ajakże, teść pułkownik Urzędu Bezpieczeństwa. Gościówa
Pozdrawiam
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
3. Michał St. de Z...,
A teściowa też niczego sobie U-beczka. Razem z mężulkiem przygotowali zięcia do piastowania urzędu namiestnika; wasalstwo mu wszczepili do krwi razem z ze szczepionką "na prawdę", jak określa takie postawy ludzkie pani dr Fedyszak-Radziejowska.
4. Bronek z arsenału ubecji czerpie pełną garścią
Tylko czekac następnych mądrości:
- Trzeba, na zasadzie znanej w rosyjskim przysłowiu, "ufać, ale sprawdzać" - powiedział prezydent Bronisław Komorowski na spotkaniu z prezydentem USA Barackiem Obamą. To jednak nie rosyjskie przysłowie, ale cytat z komunistycznego zbrodniarza Feliksa Dzierżyńskiego.
Po spotkaniu z Obamą Komorowski wraz z prezydentem USA wziął udział w spotkaniu z dziennikarzami. Jednym z poruszonych tematów były stosunki polsko-rosyjskie. Komorowski zapewniał, że Polska chce inwestować w relacje z Rosją. Zrobił jednak zastrzeżenie, podpierając się przy tym - jak mówił - rosyjskim przysłowiem.
- Z głębokim przekonaniem, ze szczerą wolą inwestujemy w dobre relacje z Rosją. Ale akcentujemy to, że trzeba, na zasadzie znanej w rosyjskim przysłowiu "ufać, ale sprawdzać" - powiedział polski prezydent.
Powiedzenia tego, przypisywanego Feliksowi Dzierżyńskiemu, używano w sowieckiej Rosji i ZSRS, głównie w czasach krwawych rządów Stalina i Berii.
http://niezalezna.pl/artykul/wpadka_komorowskiego_zacytowal_dzierzynskie...