Podsłuchane na Mokotowie: jak burmistrz z `wiceministrem`
Marcin Gugulski, śr., 08/12/2010 - 07:27
Wprawdzie kwestii: `A no to k... kto to zaczął. Mnie się pytasz? Mnie się pytasz k…?` trudno się równać z:, `Rozumiem. Zajmiemy się tym. Już wysyłam ludzi!`, a Burmistrz Mokotowa (PO) to nie to samo co senator z Wałbrzycha (PO), ale że burmistrz na zagrodzie prawie równy wojewodzie, więc wypada tu odnotować wczorajszą publikację dziennika `Fakt`:
= = = = =
Jest godz. 11.30. Dzwonimy do sekretariatu burmistrza Jana Rasińskiego z Mokotowa i prosimy o połączenie z nim samym, bo wiceminister [spraw zagranicznych] czeka na linii.
– Kłaniam się, panie burmistrzu. Dziś minister ma spotkanie z delegacją z Chin. Spotykają się w restauracji na Rejtana, wie pan gdzie to jest? Wszystko jest dopięte na ostatni guzik, tyle tylko, że ulica Rejtana jest nieodśnieżona.
– Rozumiem. Zajmiemy się tym. Już wysyłam ludzi!
Po 20 minutach jeszcze raz dzwonimy do burmistrza.
– Ja z ministerstwa. Moi ludzie są na miejscu i mówią, że nie widać poprawy.
– Nie, nie. Panie ministrze, to wiadomo, na nasze zlecenie działa firma, poszły już zlecenia i za moment jakiś samochód tam podjedzie. Jeszcze sekundę to musi potrwać (...) ja sprawę z poziomu dzielnicy załatwiłem. (...) jeszcze chwila cierpliwości.
– No dobrze, bo nas czas goni, możemy tych Chińczyków przytrzymać, ale nie za długo.
– Jasne, to prośba, żeby ich lekko przytrzymać. No pług jedzie, po prostu jedzie, tylko jedzie z drugiego końca dzielnicy.
– A mogę komórkę do pana?
– Jasne. 510 206 069.
I faktycznie, po 10 minutach od kolejnego telefonu pojawił … się ogromny pług, a w zaułkach, w których maszyna nie mogła wjechać sześciu robotników energicznie łopatami usuwało śnieg. I metr po metrze ulica została wyczyszczona do czarnego asfaltu. A jednak można!
= = = = =
Osoba pana burmistrza nie ma tu nic do rzeczy. Zresztą na 14 grudnia zwołano już sesję Rady Dzielnicy, która zapewne dokona wyboru nowego Burmistrza i członków Zarządu Dzielnicy.
Związki pana burmistrza z Platformą Obywatelską też nic do rzeczy nie mają. Zresztą w biogramach Burmistrza umieszczonych na stronach internetowych Dzielnicy i Miasta nie poświęcono im najmniejszej nawet wzmianki (choć z artykułów drukowanych w zaprzyjaźnionej politycznie z tym środowiskiem gazecie jest on znany jako `burmistrz Jan Rasiński (PO)`, a na stanowisko rekomendował go nie kto inny, tylko klub radnych PO).
Reputacja `Faktu` też nic do rzeczy nie ma. Skądinąd mało zaszczytny tytuł Hieny Roku nie jest przecież dożywotni.
I wreszcie, nie ma nic do rzeczy także osoba redaktora Bartłomieja Łęczka z `Faktu`. Skądinąd z jego artykułu wynika, że wie on dobrze, kiedy można bezpiecznie posługiwać się metodami w innych warunkach etycznie nagannymi. I nawet jeśli on sam tego nigdzie nie uzasadnia (a ktoś nadmiernie podejrzliwy mógłby sądzić, że publikacja `Faktu` miała służyć także jako wstępny ostrzał artyleryjski, poprzedzający zgłoszenie przez PO nowego kandydata na Burmistrza Dzielnicy), to i tak warto wiedzieć, co na temat metody telefonicznej prowokacji dziennikarskiej mówi Kodeks Etyki Dziennikarskiej Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich:
W zbieraniu materiałów nie wolno posługiwać się metodami sprzecznymi z prawem i nagannymi etycznie; ukryta kamera i mikrofon czy podsłuch telefoniczny są dopuszczalne wyłącznie w przypadku dziennikarstwa śledczego, tj. tropienia w imię dobra publicznego - za wiedzą i zgodą przełożonych - zbrodni, korupcji czy nadużycia władzy.
= = = = =
Nie powinno dziwić, że – jeśli ufać rzetelności dziennikarza „Faktu” – w rozmowie z rzekomym wiceministrem (i to wiceministrem z rządu tworzonego przez partię, która i jego rekomendowała do zaszczytnej samorządowej funkcji) pan burmistrz posługiwał się językiem nieco innym i na pozór mniej sensacyjnym niż jakiś tam Rychu, Zbychu czy Roman L. (lat 53) z Wałbrzycha (albo może jeszcze – mam prawo nie być na bieżąco – senator Ludwiczuk (do niedawna PO), prezes Polskiego Związku Koszykówki i były prezydent Wałbrzycha).
Mokotów to dzielnica ludzi wykształconych, więc jego dotychczasowy burmistrz też jest człowiekiem wykształconym (mgr geografii i absolwent kursów dla kandydatów na członków Rad Nadzorczych w spółkach Skarbu Państwa) i doświadczonym (naczelnik, zastępca dyrektorów, sekretarz generalny lub p.o. dyrektora w Centralnym Ośrodku Sportu, Związku Piłki Ręcznej w Polsce, Warszawskim Ośrodka Sportu i Rekreacji oraz Muzeum Sportu i Rekreacji, zastępca burmistrza i na dobry koniec – od 1 lipca 2008 r. – Burmistrz Mokotowa).
Fakt pozostaje faktem: na jedno gwizdnięcie swojego `wiceministra` ulicę Rejtana na Mokotowie odśnieżono w czasie, gdy parę przecznic dalej zwykli mieszkańcy mojej dzielnicy kolejny już dzień grzęźli w nieuprzątniętej śnieżnej brei.
- Marcin Gugulski - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
2 komentarze
1. Marcin Gugulski
nie zmienia się NIC, wciąż tkwimy mentalnie w PRL-u, a tak naprawdę, to w czasach REWIZOR-a.
pozdrawiam
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Czasy Rewizora
Racja.
Pytanie tylko, kiedy są czasy dla Rewizora i dusz mu pokrewnych?
Obawiam się, że zawsze.
Marcin Gugulski