Wygrały: Partia Niegłosujacych i Partia Urzędujących

avatar użytkownika elig

  Chodzi tu oczywiście o dotychczas urzędujących prezydentów miast, burmistrzów i wójtów.  Wczoraj /5.12.2010/ odbyła...

  Chodzi tu oczywiście o dotychczas urzędujących prezydentów miast, burmistrzów i wójtów.  Wczoraj /5.12.2010/ odbyła się druga tura wyborów samorządowych.  Jej niewątpliwą triumfatorką okazała się Partia Niegłosujacych w Wyborach.  Do urn nie poszlo tym razem  aż 64,9% elektoratu.  Po roku 1989 żadna partia polityczna nie uzyskała podobnego wyniku.  Dla tych wyborców, którzy jednak wzięli udział w wyborach najbardziej atrakcyjnymi kandydatami okazywały się zwykle osoby pełniące te same funkcje w poprzedniej kadencji.

  Ponownie wybrano prezydentów: Warszawy, Wrocławia, Poznania, Białegostoku, Szczecina, Gdańska, Gdyni, Krakowa, Katowic, Opola, Radomia, Gliwic, Białej Podlaskiej, Rybnika, Bytomia, Sosnowca, Wałbrzycha, Ostrowca Św., Słupska, i Ciechanowa /niektórych już w I turze/.  Nie inaczej było na ogół w mniejszych miastach: Żyrardowie, Otwocku, Mielcu, Tomaszowie Maz., czy Stalowej Woli.  Zdarzały się oczywiście wyjatki potwierdzajace regułę: w Chorzowie, Mysłowicach, Zawierciu, Elblągu, czy Tarnobrzegu.

  Widać jednak, ż elektorat jest "zabetonowany" i nie pragnie zmian.  Jeśli prezydent /wójt, burmistrz/ przetrwał poprzednią kadencję, nie złapano go na jakimś szczególnie okropnym przestępstwie, a miasto się pod jego rządami nie zawaliło, to znaczy, że może sobie dalej sprawować tę funkcję.  Ludzie w Polsce wymagają od polityków niewiele i spodziewają się po nich tylko tego, że nie będą oni im przeszkadzać

 

4 komentarze

avatar użytkownika elig

1. Uzupełnienie notki

Zawsze mnie zastanawia dlaczego w Polsce jest odwrotnie niż w Zachodniej Europie, czy USA. Tam najwięcej emocji budzą zawsze wybory lokalne, bo to właśnie od ich wyników zależy życie codzienne mieszkańcóww. U nas - wręcz przeciwnie. Najwięcej zainteresowania budzą wybory prezydenckie - czyli "żyrandol". Jeśli chodzi o wybory samorządowe, to czasem trudno się zorientować, kto właściwie kandyduje /pod tym względem w małych miejscowościach, gdzie wszyscy się znają, jest lepiej/. To widać też w Salonie24, czy Blogmediach24. Druga tura wyborów była wczoraj, a dziś nikt już o niej nie pamięta.

avatar użytkownika Goethe

2. /pod tym względem w małych miejscowościach, gdzie wszyscy się z

.../pod tym względem w małych miejscowościach, gdzie wszyscy się znają, jest lepiej/...
Nie zupełnie, małe mieściny mają to do siebie ze wybiera się z reguły rodzina... ta liczniejsza od lat rządzi i nie ma siły, bo i skąd...żeby to zmienić. U mnie od dwudziestu lat jest ten sam Burmistrz... ale miasteczko to praktycznie kilka i to spokrewnionych ze sobą rodzin... więc dopóki się nie zawali, będzie tak samo... "Wilkowyje"...dosłownie i w przenośni

Goethe..."Nikt nie jest tak bardzo zniewolony jak ktoś, kto czuje się wolnym, podczas gdy w rzeczywistości nim nie jest...",JVG

avatar użytkownika elig

3. @Goethe

Ma Pan rację, w mniejszych miejscowościach czyhaja inne niebezpieczeństwa. Zamiast anonimowości i partyjniactwa, może się tam szerzyć nepotyzm, względnie rządy sitwy /to ostatnie jest własciwie wszędzie możliwe./.

avatar użytkownika Goethe

4. @elig

Zgadzam się z Panią. Jest to wręcz wszechobecne...

Goethe..."Nikt nie jest tak bardzo zniewolony jak ktoś, kto czuje się wolnym, podczas gdy w rzeczywistości nim nie jest...",JVG