Po wyborach- w pół drogi
W pół drogi.
Przed wyborami postanowiłem zaktywizować się w internecie, by było nas więcej. Myślałem, że po wyborach będę mógł zmniejszyć swoją aktywność publiczną, teraz jednak widzę, że nie jest to możliwe. My, jako środowisko pisaków obroniliśmy przed dezintegracją. To jest nasz wielki, ale jeszcze cząstkowy sukces. Mimo zamachu smoleńskiego, mimo zamachu łódzkiego, mimo rozłamu chyba udało się nam swoją wytrwałością zdezintegrować Antypis. Najprawdopodobniej w tej chwili PSL i SLD, dwie partie, które nabrały wiatru w żagle w tych wyborach, wraz z koteriami wewnątrz PO mają szansę rozbić tę partię w puch. Myślę, że jako „darwiniści” nie przegapią tej okazji. Jedyne co może ich jeszcze uratować to bardzo szybka śmierć Jarosława, choć i na to nie wiem czy nie jest za późno.
My jednak musimy formułować naszą doktrynę społeczną. Naszą, tzn pisaków. Nie chodzi tu o doktrynę partii politycznej, bo to zrobią pewnie politycy. Mówiło się szydząc z nas, że jesteśmy „pislamistami” . Chodzi o to by teraz ten „pislam”, naszą doktrynę społeczną zdefiniować. Musimy jasno powiedzieć jakie postawy społeczne uważamy za dobre i dlaczego, jakie uważamy za złe i też to uzasadnić. Chodzi o to, że musimy mieć możliwość „nawracania” nieprzekonanych a do tego trzeba mieć na co nawracać. To coś musi być konkretne. Chodzi o to, by nie mówić ludziom, że Kaczyński jest dobry albo, że Pis jest wspaniały i dlatego trzeba na niego głosować. Chodzi o to by przekonać innych do naszej wizji świata. Trzeba jednak ją nazwać i opisać.
Jak chcemy zarabiać pieniądze, czy każdy legalny zarobek jest godziwy, jak powinny być wyznaczone zarobki sfery budżetowej, ile powinien zarabiać lekarz a ile sędzia, za co powinien jeden i drugi opowiadać i przed kim. Czy nauczyciel to zawód na całe życie itd. itp.
Chodzi mi o to, byśmy pisząc o sprawach, o których piszemy starali się pogłębiać analizę zjawisk, jak najczęściej formułować konkretne postulaty systemowe i o nich dyskutować. Może nawet założyć tablicę postulatów do Najjaśniejszej Rzeczpospolitej, może jakoś inaczej te postulaty zbierać w jedną całość. Może robić to wspólnie, a może każdy powinien sam coś takiego sobie stworzyć. Jest taki program w telewizji prowadzony przez Panią Jaworowicz. Porusza ona wiele ważnych spraw,ale nic o czym ona mówi nie przekłada się na zmiany systemowe. Przez powierzchowność jej interwencji rzeczywiście prostuje indywidualne przypadki ale utrwala w ten sposób system, sprawiając wrażenie, że nie jest on taki zły, bo jej interwencje są skuteczne. Jeśli ktoś nie może sobie dać rady z systemem, to dlatego że sam sobie jest winien, bo nie potrafił zainteresować swoją sprawą żadnego dziennikarza z telewizji. Chodzi o to byśmy nie szli w jej ślady,
Musimy zająć się pracą organiczną, by wiedzieć jakich zmian w Polsce będziemy chcieli i do nich przekonywać ludzi. Pis został obroniony nas, przez pospolite ruszenie pisaków, i to wbrew części jego prominentnych działaczy! Jesteśmy silnym, bardzo sprawnym intelektualnie środowiskiem i myślę, że powinniśmy to wykorzystać, bo sądzę, że „zbliża się ich bój ostatni”.
- UPARTY - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
2 komentarze
1. Pan UPARTY,
Szanowny Panie
Zadaje pan mnóstwo pytań. Tyle, ze moim zdaniem powiniem Pan na nie odpowiadać:
Czy nauczyciel to zawód na całe życie?
Pozdrawiam
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
2. Od czegoś trzeba zacząć...
Bardzo dobrze, tylko to wszystko jakoś musi się kręcić tzn. gospodarka rozwijać, długi maleć, wojsko być (np. co z tą połową korwety za milion zł -- dobudować drugą połowę, aby popłynęła, czy kupić pływającą od innych i pożegnać milion?), telewizja z Wyborczą nie mącić, służby tajne tropić Drzewieckich z Sobiesiakami, a nie podsłuchiwać milion obywateli szkoły uczyć, a nie przygotowywać do testów itp. A rząd inteligentnie grać z sąsiadami i nie dać się wrobić w elektrownię atomową w Kaliningradzie. A zawód na całe życie? To kwestia wyboru. Po wojnie masa nauczycieli w USA pokończyła dodatkowo bibliotekoznawstwo i zrobiła karierę w bibliotekach. Prawdę mówić tak daleko to zaszło, że strach...