Adolf Bocheński o ustroju Polski

avatar użytkownika godziemba
Punktem wyjścia dla rozważań Adolfa Bocheńskiego dotyczących ustroju politycznego Polski, których uwieńczeniem była publikacja „Ustrój a racja stanu” z 1928 roku, było założenie ze ustrój państwa jest jednym z najistotniejszych czynników decydujących o możliwości osiągnięcia przez nie odpowiedniej pozycji na arenie międzynarodowej.
 
Adolf Bocheński urodził się 13 kwietnia 1909 roku w Ponikwie w zamożnej rodzinie ziemiańskiej, jako najmłodsze dziecko Adolfa i Marii z Dunin-Borkowskich. Miał dwóch starszych braci – Franciszka (później ojca Innocentego) i Aleksandra, oraz siostrę Olgę. Podobnie jak bracia uczył się w domu, a maturę zdał jako ekstern w gimnazjum w Tarnopolu w 1927 roku. Już w wieku pięciu lat nauczył się czytać na książce Mariana Kukiela „Dzieje oręża polskiego w dobie napoleońskiej”. Nic więc dziwnego, iż Stanisław Cat-Mackiewicz określił go mianem „wunderkinda”.
 
W roku 1925, czyli w wieku 16 lat, napisał wraz z bratem Aleksandrem broszurę „Tendencje samobójcze narodu polskiego”, w której źródeł upadku państwa polskiego w XVIII wielu upatrywał w jego niezdolności do prowadzenia właściwej polityki zagranicznej. W latach 1926-1927 redagował i wydawał razem z bratem czasopismo „Głos Zachowawczy”, publikował również w „Myśli Mocarstwowej”. Owocem jego ówczesnych przemyśleń dotyczących spraw ustrojowych była wydana w 1928 roku książka „Ustrój a racja stanu”. Napisał  ją w trakcie studiów w Paryżu na Wydziale dyplomatycznym Szkoły Nauk Politycznych. Po ukończeniu (z trzecią lokatą) w 1930 roku ww. szkoły, rozpoczął studia na Wydziale Prawnym Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie, które z przerwami kontynuował do 1936 roku.
 
W 1933 roku nawiązał współpracę z redagowanym przez Jerzego Giedroycia dwutygodnikiem „Bunt Młodych” (przekształconym potem w „Politykę”), gdzie z przerwą w 1atach 1934-1935, publikował do końca II RP, kierując m.in. działem polityki zagranicznej.
 
Po wybuchu wojny wstąpił do 22 pułku ułanów, z którego częścią przedostał się w drugiej połowie września 1939 roku na Węgry, a stamtąd do Francji. Tu wstąpił do Szkoły Podchorążych w Coetquidan, którą ukończył w marcu 1940 roku. Brał udział w bitwie o Narwik i walkach we Francji. Następnie wyjechał na Bliski Wschód i jako żołnierz Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich uczestniczył w całej kampanii w Afryce Północnej. Równocześnie publikował swe artykuły w „Orle Białym”.
 
Od końca 1943 roku jako oficer II Korpusu walczył na froncie włoskim. W bitwie o Monte Cassino został ranny. W trakcie służby wojskowej odznaczony został orderem Virtuti Militari oraz trzykrotnie Krzyżem Walecznych. Zginął w trakcie bitwy o Anconę 18 lipca 1944 roku.
 
Zdaniem Bocheńskiego stabilizacja stosunków wewnętrznych w Polsce po zamachu majowym, posiadanie silnej władzy wykonawczej warunkowały prowadzenie konsekwentnej, kierującej się wyłącznie polską racją stanu polityki zagranicznej, mającej umożliwić Polsce osiągnięcie statusu mocarstwa.
 
Przyjmując istnienie tak ścisłej zależności między pozycją międzynarodową państwa i jego ustrojem, a sytuacją wewnętrzną Bocheński odwoływał się do dziedzictwa krakowskiej szkoły historycznej, upatrującej przyczyny upadku I Rzeczypospolitej przede wszystkim w jej wadach ustrojowych.
 
Przejęcie władzy po zamachu majowym przez Józefa Piłsudskiego zasadniczo zmieniało funkcjonowanie systemu władzy w II RP. Po wyborach 1928 roku rozpoczęto prace nad zmianą konstytucji. Książka Bocheńskiego była więc jednym z głosów, w toczącej się debacie nad kształtem ustrojowym państwa.
 
Bocheński za główną wadę demokracji parlamentarnej uważał częste zmiany rządów, powodowane ich uzależnieniem od parlamentu i związane ze zmieniającym się układem sił na jego terenie. Pisarz dowodził, że ta niestałość rządów uniemożliwiała prowadzenie konsekwentnej i spójnej polityki, gdyż „dokonanie czegoś trwałego wymaga dłuższego czasu”, a rządy „nie będą dobre dla państwa o ile ludzie ze sprzecznymi programami będą się zmieniali co parę miesięcy u władzy”. Wskazywał także, że cechy, których posiadanie umożliwia danemu człowiekowi karierę w partii politycznej nie mają nic wspólnego z umiejętnością kierowania państwem. Do cech potrzebnych w karierze politycznej zaliczał: „zdolność prowadzenia agitacji, zjednywanie sobie opinii publicznej, talent oratorski i dziennikarski”, umiejętność prowadzenie rozgrywek międzypartyjnych. W efekcie „parlamentarzyści działają nie tyle dla dobra państwa, ile dla swojej popularności i przyszłych wyborów”. Ciągła zależność rządów parlamentarnych od wyborców, kierujących się emocjami, podatnymi na demagogię sprawia, iż ich polityka podlega nieustannym wahaniom w zależności od nastrojów opinii publicznej.
 
Dobry ustrój polityczny – to zdaniem Bocheńskiego, to taki, który daje wybitnej jednostce, zdecydowanej działać na rzecz interesów narodu nawet wbrew jego woli, jak największe możliwości działania, uniezależnia od konieczności liczenia się z opinia publiczną i zapewnia długotrwałe sprawowanie władzy.
 
Zasadę stałości władzy najpełniej realizował jego zdaniem ustrój monarchistyczny – monarchia dziedziczna. Dziedziczny monarcha od wczesnej młodości przygotowywany do rządzenia państwem, otrzymywał odpowiednie wykształcenie i wychowanie, oraz wcześnie zostawał wprowadzony w bieg najważniejszych spraw państwowych. Ponadpartyjny autorytet monarchy umożliwiał stworzenie silnych więzi między państwem a jego wszystkimi obywatelami, co było – wedle Bocheńskiego – szczególnie ważne dla tak młodego państwa jak Polska, w którym, jako spuścizna po okresie zaborów, istniałae tendencja do traktowania rządu jako wrogiej społeczeństwu siły.
Drogą do wprowadzenia monarchii w Polsce miało być powierzenie Piłsudskiemu dożywotniej regencji i „obranie kandydata na przyszłego króla w postaci jednego z młodszych członków najwybitniejszych dynastii europejskich”. Pochodzenie przyszłego króla Polski z obcej dynastii miałoby, jego zdaniem, sprzyjać pokojowemu współżyciu narodowości zamieszkujących terytorium państwa polskiego.
 
Koncepcje Bocheńskiego były bardzo bliskie poglądom Stanisława Mackiewicza i grupy wileńskiego „Słowa”. Nic więc dziwnego, że „Cat” powitał ukazanie się „Ustroju a racji stanu” z wielkim entuzjazmem.  Był również zwolennikiem wprowadzenia w Polsce monarchii, a jako formę przejściową widział dyktaturę Piłsudskiego.
 
Do rozważań nad problematyką ustrojowa powrócił Bocheński na początku lat 30. w cyklu artykułów zamieszczanych w „Buncie Młodych” i „Problemach”. Jakkolwiek podtrzymywał swą negatywną ocenę klasycznego modelu demokracji parlamentarnej, to poddawał krytyce, nadmierne jego zdaniem wzmocnienie władzy wykonawczej w Polsce po wyborach 1930 roku, które dokonało się na skutek całkowitego ubezwłasnowolnienia władzy ustawodawczej. System taki, stwierdzał publicysta, miał skłonność do wyradzania się w dyktaturę, pozbawiał opozycję możliwości legalnego dojścia do władzy, zmuszając ją do usiłowania obalenia rządu na drodze zamachu stanu bądź rewolucji. „Długotrwałe rządy jednej grupy – pisał w 1933 roku - powodują coraz to silniejsze wzmocnienie opozycji. Zdaje się nie ulegać wątpliwości, iż po pewnym okresie czasu rządów jednej grupy masy słusznie czy niesłusznie, zwracają się do grupy przeciwnej. Gdyby wówczas nie istniała możność dojścia opozycji do władzy drogą legalną, prawdopodobnie dochodziłaby ona drogą nielegalną”. Zasadniczą zmianą w poglądach Bocheńskiego było dojście do wniosku, że „podstawowym zjawiskiem politycznym jest zmiana personelu rządzącego w państwie”.  
 
Wychodząc z założenia o nadrzędności interesu państwowego uważał, iż dla uniknięcia niebezpieczeństwa przewrotu trzeba stworzyć możliwość dokonania zmiany grupy rządzącej na inną w drodze wyborów, a zarazem zapewnić stałość i możliwość prowadzenia konsekwentnej polityki w dwóch najważniejszych dla siły państwa dziedzinach – sprawach zagranicznych i wojskowych. System polityczny miałby więc polegać na tym, że „istnieje pewien stały czynnik kierowniczy, podczas gdy jednocześnie walczące ze sobą stronnictwa dochodzą kolejno do władzy”.  Tym stałym czynnikiem w państwie miała być osoba Piłsudskiego, który stojąc ponad sporami politycznymi, posiadałby wyłączne uprawnienia do prowadzenia polityki zagranicznej oraz kierowania armią.
 
Poszukując możliwości realizacji takiego układu sił Bocheński skłaniał się ku podziałowi BBWR na dwa, uznające w równej mierze autorytet Marszałka, odłamy – jeden o charakterze lewicowym, drugi – prawicowym. Do tych tworów politycznych mogłyby dołączyć najważniejsze z istniejących stronnictw politycznych, do odłamu lewicowego – socjaliści i ludowcy, do frakcji prawicowej – narodowcy i chadecy. Jego propozycje związane były z coraz silniejszymi podziałami w BBWR i wzrostem aktywności lewicy sanacyjnej, która opowiadała się za szerszą ingerencją państwa w życie gospodarcze i coraz częściej atakowała konserwatystów i koła przemysłowe. Co warte podkreślenia, publicysta nie widział skłonności w grupie rządzącej do dokonania tego typu reformy, gdyż ludzi wchodzących w jej skład cechowała niechęć i brak zrozumienia dla mechanizmów demokratycznych oraz przeświadczenie, że i tak zdołają przez długi czas utrzymać się u władzy.
 
Równocześnie opowiadał się za zmianą ordynacji wyborczej z proporcjonalnej na większościową. Ujemnym skutkiem wyborów proporcjonalnych była bowiem silna zależność posłów od klubów poselskich, ścisłe podporządkowanie dyscyplinie partyjnej, tłumienie indywidualnej aktywności i sprowadzenie do roli wykonawców poleceń kierownictwa partii – czyli jak to określał dosadnie: „ordynacja proporcjonalna to dyktatura zarządu partii nad sumieniem posła”.
 
Wybory przeprowadzone w oparciu o okręgi jednomandatowe, w których głosuje się na konkretną, znaną wyborcom osobę, spowodowałyby rozbicie tego mechanizmu. Nastąpiłoby znaczne osłabienie zależności posłów od stronnictw i klubów poselskich, co wraz pojawieniem się w parlamencie osób nie związanych z partiami pozwoliłoby na „zbudowanie pomostu” między obydwoma skrzydłami BBWR a stronnictwami opozycyjnymi. Ponadto głosowanie na konkretne, reprezentujące ich osoby umożliwiłoby zwiększenie zainteresowanie obywateli sprawami politycznymi i ich aktywności politycznej, uwolniłoby ludzi niezadowolonych z polityki rządu z konieczności głosowania na stronnictwa stojące w bezwzględnej do niego opozycji.
 
Bocheński uwagę swoją skupiał głownie na zagadnieniach praktycznych, a nie stanowieniu nowych norm prawnych. W realizacji swych koncepcji widział szansę na pogodzenie istnienia silnego państwa z zagwarantowaniem jednostce możliwości realizacji jej podstawowych praw i wolności.
Ta zasada równowagi między siłą państwa a prawami obywateli uznawana była przez całe środowisko „Buntu Młodych” – „dobry ustrój to uchwycenie równowagi między interesem państwa a interesem jednostki, między jedną klasą społeczna a drugą, między różnymi prądami politycznymi, religijnymi i filozoficznymi”.
 
Sceptycznie oceniał wartość konstytucji kwietniowej, jako utrwalającej rządy jednego ugrupowania politycznego i przez to zwiększającej niebezpieczeństwo zamachów stanu. Uważał też, że nowa konstytucja nie była w stanie unormować sytuacji w obozie rządowym po śmierci Piłsudskiego. Fakt, iż różne grupy tego obozu, zdaniem Bocheńskiego, mogły liczyć na pewne poparcie w armii stwarzał niebezpieczeństwo, że „kolejne dochodzenie różnych grup obozu pomajowego do władzy drogą zamachów wojskowych, oto niebezpieczeństwo główne, które będzie zagrażać i Polsce i konstytucji”.
 
Wbrew jego obawom, w 1937 roku doszło do osłabienia konfliktów w łonie sanacji, co związane było niewątpliwie ze zwycięstwie grupy Rydza-Śmigłego.
 
W swych poglądach na sprawy ustrojowe Bocheński przeszedł ewolucję. Początkowo jako zwolennik niczym nie skrępowanej władzy jednostki (w ramach monarchii) reprezentował poglądy bliskie grupie wileńskiego „Słowa”, w późniejszym okresie wypowiadał się za umiarkowanym parlamentaryzmem, co zbliżało go do środowiska krakowskiego „Czasu”. Niezmienną i charakterystyczną cechą jego myślenia było odwoływanie się do kategorii czysto politycznych – racji stanu, nadrzędnego interesu państwa.
 
 
Wybrana literatura:
 
A. Bocheński, Ustrój a racja stanu
M. Król , Style politycznego myślenia. Wokół „Buntu Młodych” i „Polityki
A. Wierzbicki, Naród-państwo w polskiej myśli historycznej dwudziestolecia międzywojennego
Kazimierz Michał Ujazdowski, Żywotność konserwatyzmu. Idee polityczne Adolfa Bocheńskiego
 
 
 

2 komentarze

avatar użytkownika Beta

1. Gdy dziś pytamy o

Gdy dziś pytamy o przedstawicieli inteligencji, przypomnienie rodziny Bocheńskich jest bardzo pouczające. Inteligent nie jest synonimem człowieka z dyplomem ( ,,tytuł zawodowy: magister"- czytałam wczoraj na czyimś świeżutkim dyplomie). Za inteligentem musi stać środowisko; najczęściej jest to rodzina. Takie zaplecze pomaga wybrać wolność , uodparnia
na narzucane nam mody i manipulacje. Czytam powyżej o demagogii, jako umiejętności potrzebnej politykowi, ale to tylko narzędzie. Kiedy wartość polityki sprowadza się do tej umiejętności mamy obraz partii rządzącej dziś w Polsce: sprawowanie władzy sprowadzone do korzyści płynących z tego faktu.

avatar użytkownika godziemba

2. Beta,

Bocheńscy to klasyczna, dawna elita inteligencka. Cała czwórka dzieci edukację pobierała w domu, tylko eksternistycznie zdawali potem maturę. Na studia wyjężdżali za granicę, ale potem wracali i służyli Ojczyźnie.

To zupełnie inni ludzie, zupełnie inna epoka, inna Polska.

Pozdrawiam

Godziemba