Herbaciarnia... czyli jak tu opowiedzieć o czymś co powinno być normalnością.
Hm ... może tak, dawno ,dawno temu... Hi, głupota... sam się do siebie smieję. Usiadłem przy stoliku vis-a-vis okna witryny. Tak będzie dobrze, można się skupić pomyśleć popijając prawdziwe cappuccino z odrobiną czekolady, szczególnie gdy nie trzeba się nigdzie spieszyć. Za oknem ciemność rozświetlona ostrzami latarnianych świateł odbijających się w mokrym asfalcie i chodniku... żywy impresjonizm...Ciekawe jak długo można się delektować smakiem kawy i widokiem za oknem. Szkoda ze to nie miasto portowe, widok taki byłby upajający. Cóż w końcu to zwyczajny widok, nic szczególnego, a jednak, ... mokra uliczka przy samym rynku skąpana w ferii kolorowego światła. Taki zwyczajny, mokry listopadowy wieczór. Majestat i nostalgia, dodatkowo w tym miejscu, tak coś w tym jest... Zresztą zawsze tu było bez względu na pogodę czy porę roku. Impresjonizm... dobre określenie na to dziecko-dzieło zagorzałego zwolennika prawdziwej w Jego mniemaniu przed-wojennej sztuki, muzyki, literatury... a przy tym podróżnika, odkrywcy, nawet filozofa. Śmiesznie to brzmi w spotkaniu z oryginałem... sam o sobie mówi ze jest tylko niepoprawnym optymistą i marzycielem, któremu dobry Bóg umożliwił realizację ...zawsze stwierdza że,... mimo wszystko to jest zwyczajnym stolarzem. Podłączyłem laptopa do stolika, rozstawiłem się z tą filiżanką, oby nie strącić! Jednak kawiarniane stoliki nie przeznaczone do tego celu, te niby większe ale i tak małe. No tak gdy powstawały nikt nie myślał o internecie. Samo tak jakoś wyszło, tak prozaicznie z potrzeby. Spokojnie tu dzisiaj, w końcu to srodek tygodnia mimo ze wybory. A jednak dość gwarno, a przecież to nie dyskoteka, pub czy tym podobne. znowu ktoś wszedł inny się zegna ze znajomymi. Jakby czas tu się zatrzymał , cywilizacja nie dotarła ze swoim tempem, hukiem i innowacyjnością zamykającą ludzi we własnych mieszkaniach. Wstałem, podszedłem do stojaka z prasą,... same OB-CIACHY plus prasa branżowa, specjalistyczna. I to nie po naszemu?..kto to do ręki weźmie!? a jednak stojak przerzedzony co ciekawsze pozycje wybrane... gdzie są Since... a nie będę wymieniać mozna sobie wyobrazić, niby parę pozycji ale z ciekawych dziedzin . Wszak bywają tu i lekarze (miejscowego Ośrodka Zdrowia) i adwokat, i ...kto tu nie zagląda jak nie ma co robić w domu a nie chce non stop patrzeć w TV. w końcu sali slychac dobiegającą rozgrywkę w piłkarzyki..że też chce się młodym tak wywijać fizycznie jak by nie patrzeć teraz gdy na kompach mają rozgrywki w 3D.. muszę Mateusza zapytać czemu nigdy nie wstawił fliperów, automatów na forsę...? przecież do niedawna to była żyła złota. Obok metrowego Globusa jak zawsze stoliki zajęte przez nastolatki- hi, lubią się potrzymać za rękę, pocałować tak ukradkiem niby po kryjomu... My w swoim czasie też lubiliśmy, to nie mija, co najwyżej zmienia formę i wulgarnieje. Tuż obok filaru zaczyna sie podwyższanie, stoi pianino i mikrofon. Dziś nie ma koncertmistrza więc pianino stoi sobie i milczy. Obok stojak z mikrofonem, kto się ostatnio produkował?...ach, pani Małgosia pewnie długo jeszcze nie zapomni ... Wszak teraz takie "na stojaka " to trendy... Rozglądam się niby wszystkich znam (przynajmniej z widzenia) ale zawsze odkrywa sie kogoś nowego, choć lepiej powiedzieć ze odkrywa się coś nowego u kogoś o kim myśleliśmy że tak dobrze go znamy i praktycznie wszystko wiemy. Jednak ludzie nas zaskakują, tyle w nich różnorodnosci. Janusz dyskutuje jak zwykle spore grono osób, cóż wybory..polityka to zawsze temat tyle sie dzieje, jakby politycy chcieli bysmy się przypadkiem nie nudzili co dzień muszą Nas czymś zaskoczyć ...szkoda tylko że nie działaniem, konkretnymi efektami... Przy stoliku obok dziewczyny koncza jakas pisaninę ?- praca publicystyczna cykl reportaży ...Moje Miasto... ustalają poprawki ale czemu tu ,a nie w domu?..kto to wie. Minęło tyle lat od momentu otwarcia, tyle wydarzeń, lokalnych burz i zawirowań, rozterek finansowych. Czy iść w komercję i zarabiać (piwo i łódkę ze śledziem ..proszę ) czy kombinować i trzymac się początkowego kursu... wygrał kurs i zamiłowanie do powolnego trybu życia ... dziś mimo to jest też biznesem ,...brzmi dumnie...ale w tedy kto by powiedział, co tam, kto by pomyślał... A wystarczy małe ale odważne grono osób nie bojących się mówić na głos ,czytać i komentować zachęcać do wypowiadania swojej opinii. Tak jak coś ma przynieść efekt nie może być li tylko jednorazowym zrywem. Lub działaniem nastawionym na natychmiastowy efekt. To przychodzi samo z latami, i popularność i poważanie. Najpierw zawsze następuje tzw. oswojenie, dopiero potem wpływ i wychowywanie. Wychowywanie ... bo właśnie w taki sposób wychowuje się do myślenia , a w zasadzie do korzystania z własnego mózgu... Przedtem jednak trzeba przejść wyszydzanie , wykpiwanie, nacisk finansowy...z czego tu żyć, prowadząc niedochodową " budę "jak ją początkowo nazywano... Dziś można kupić na miejscu Kawę z dowolnego zakątka świata, herbatę, smakołyki typu czekolada własnego wyrobu. chałwa, trufle, marcepan...a i od czasu do czasu coś się trafi nietypowego, innego niż zwykle. Lecz przede wszystkim to miejsce gdzie się bywa, rozmawia, dyskutuje, słucha, czyta itd...a goscie ? no cóż czasami zapraszani specjalnie (koncert, odczyt, podpisywanie książek, wierszy...), lecz z reguły tworzy Ich przypadek. Mateusz zna tylu ludzi, wielu teraz chce się spotkać ,porozmawiać, przy okazji nie omieszka sie podzielić swoim dorobkiem , przeżyciami...szczególnie jeśli jest się zmuszonym prowadzić dialog publicznie a osoby obok nie omieszkują wtrącić swego grosza... tak zostali wychowani przez to miejsce, przez tego człowieka... Dziś to takie naturalne, takie oczywiste...tu się nikt nie krępuje...lecz sam zachowuje umiar... Bo wy macie Mateusza,- zawsze Nam mówią... pewnie mają rację, do tego potrzeba takiego motoru, takiej wytrwałości i energii...do tego potrzeba Jego pokory i umiarkowania... Wręcz wstrzemiężliwości aby nie poszybować za sukcesem, mamoną, za urodą życia... By ją czerpać wspólnie z innymi w tak ograniczonym miejscu jak zwykła Herbaciarnia...
- Goethe - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
23 komentarzy
1. Goethe
Piękne. Aż się rozmarzyłem... Tylko powiedz, ilu mieszkańców liczy twoje Miasto.
Pozdrawiam każdym słowem
2. @yuhma
Na dzień dzisiejszy jakieś 3-4tys.
Goethe..."Nikt nie jest tak bardzo zniewolony jak ktoś, kto czuje się wolnym, podczas gdy w rzeczywistości nim nie jest...",JVG
3. Goethe
Tak myślałem. I to, co przedstawiasz, to jest pomysł na małą miejscowość. Niestety, nie da się tego przeszczepić wprost na grunt np. warszawski.
Co nie zmienia faktu, że Wasza herbaciarnia jest uroczym miejscem.
Pozdrawiam każdym słowem
4. @yuhma
O tym właśnie pisałem w poprzedniej dyskusji.
Goethe..."Nikt nie jest tak bardzo zniewolony jak ktoś, kto czuje się wolnym, podczas gdy w rzeczywistości nim nie jest...",JVG
5. @Goethe
W moim miescie - hermetycznym (paradoksalnie), liczacym ok. 350 tys. ludzi tez se ne da. Ale milo poczytac :). T.
A swoja droga, za mych studenckich czasow (nie tak znow bardzo odleglych) byla w centrum, a jednak na uboczu cudowna herbaciarnia. Bardzo lubilam z gronem moich znajomych tam chodzic. Teraz miesci sie tam tzw. tektura, qmulujaca lewakow i palikmiotowcow i bruzdzi....
"Martwe dźwigi portowe nigdy nie będą Statuą Wolności".J.Ś.
LUBLIN moje miasto.
6. @Tamka
to POdpalić!!!...he,he,...zartuję.
Ale na poważnie , tradycja jest , wspomnienia są wiec i ludzie z tamtych czasów też...
Sprzymierzyć się z kimś..i otworzyć ...na nowo...w Mieście takim jak Lublin z utrzymaniem szczególnie z dobrej kawy i ciasteczka do niej nie powinno być problemu wiec dylemat jeden jest z głowy ...pozostaje tylko namówić i pocztą pantoflową rozpropagować chęć zajrzenia pierwszy raz...a środowisko intelektualne u Was liczne...jest nawet szansa na coś w rodzaju trendu czy nowej grupy zależnie co sie wysforuje i komu pozwolicie rozwinac skrzydła...
Goethe..."Nikt nie jest tak bardzo zniewolony jak ktoś, kto czuje się wolnym, podczas gdy w rzeczywistości nim nie jest...",JVG
7. @Goethe
Jakby to powiedziec...ludzie, moi znajomi juz dawno czmyhneli, zreszta ja tez zaraz po studniach (to nie literowka) tak uczynilam, bo perspektyw nie bylo, potem zawrocilam, bo okolicznosci tak sprawily i ....nie powiem, zebym byla zadowolona. Otworzyc nowy lokal w L, bez zaplecza, bez funduszy to jest idee fixe. Nie bez kozery napisalam, ze to hermetyczne miasto.
Srodowisko intelektualne powiadasz, hmm...to moze na przykladzie, bedzie dobrze zobrazowane: pytanie do NZSu KUL-owskiego o wsparcie inicjatywy patriotycznej, odpowiedz (zdaje sie niezaleznych): hmmm, ten, tego, no wiesz, nie mozemy (w domysle Filozof zabronil). Pozdr. T.
"Martwe dźwigi portowe nigdy nie będą Statuą Wolności".J.Ś.
LUBLIN moje miasto.
8. Goethe
Takie coś jak proponujesz Tamce, to można i w Warszawie stworzyć. Tylko że to nie będzie Wasza herbaciarnia. To byłby taki lokal kontaktowy, do którego trzeba jechać co najmniej 30 minut w jedną stronę, żeby się zamknąć w swoim światku, pogrzać w swojskim cieple, zamiast wejść do jednego z tysiąca lokali mijanych po drodze. I w tej warszawskiej czy lubelskiej herbaciarni ludzie by się znali tylko z lokalu. Nic więcej by ich nie łączyło. To już coś takiego robimy - powoli tworzy się sieć lokali, w ktorych spotykają się ob/ciachowcy. Pewnie za jakiś czas będzie całkiem normalnie funkcjonować. Ale to nigdy nie będa takie więzi jak u Was.
Czekam na kolejne opowieści. Nawet jesli się ich praktycznie nie wykorzysta, to miło wiedzieć, że istnieją jeszcze sklepy cynamonowe.
Pozdrawiam każdym słowem
9. @yuhma
...istnieją jeszcze sklepy cynamonowe.
Też przyszło mi do głowy takie porównanie...pozdrawiam
Ps. opiszę koncert-mistrza i jego pojedynek z przypadkowym muzykiem...w zasadzie od tego to się zaczęło ...
Goethe..."Nikt nie jest tak bardzo zniewolony jak ktoś, kto czuje się wolnym, podczas gdy w rzeczywistości nim nie jest...",JVG
10. @yuhma
A mnie nawet wystarczylaby taka "herbaciarnia", do ktrej sie jedzie 20 min., gdzie wiesz, ze zawsze spotkasz kogos, z kim mozesz podysqtowac, obgadac kolejna "akcje", napic sie "herbaty" ;) i umowic sie z barmanem na przyslowiowa kreska, bo jestesmy swoi, posluchac opowiadan z wojny, posluchac pieknej muzyki, pochwalic sie wierszami...nawet tyle by mi wystarczylo. T.
"Martwe dźwigi portowe nigdy nie będą Statuą Wolności".J.Ś.
LUBLIN moje miasto.
11. @Tamka
Zapomniałem o "Filozofie"...a w zasadzie nie kojarzyłem go bezpośrednio z miastem...
mimo wszystko warto przemyśleć . Ja bym organizował lokal w rodzaju Hyde Parku myśli... trzeba być otwartym na innych nie hermetycznym, ale narzucić reguły i zasady...to jest ważne. Reszta sama się ułoży, jak nie wypali z myślą, to zostawią u Ciebie z pewnością sporą kasę...To kwestia podejścia, wylęgarnia wolnej a jednocześnie prawej myśli musi potrwać i pewnikiem wymaga niezłego ciśnienia pary na tłokach...ale powoli, powoli, sama się wykreuje...
Goethe..."Nikt nie jest tak bardzo zniewolony jak ktoś, kto czuje się wolnym, podczas gdy w rzeczywistości nim nie jest...",JVG
12. @Goethe
Nie wiem jak kiedys, ale ten pomysl dla mnie jest niemozliwy do zrealizowania na obecny czas. Tu trzeba byc, zeby zrozumiec.
Jeszcze na studniach chodzilismy paczka do takiej mordowni na ulicy Bernardynskiej, byl to (i chyba nadal jest, tyle, ze odmieniony)taki firmowy lokal browaru - podwali super tanio swieze piwo i do tego chleb ze smalcem gratis. Oprocz nas zwykle przychodzili tzw. zule, ale z klasa, tzn. byli grzeczni i nie wanialo od nich ;). Klimat byl niesamowity...To tez se ne wrati. Ale mile wspomnienia pozostaly :). T.
"Martwe dźwigi portowe nigdy nie będą Statuą Wolności".J.Ś.
LUBLIN moje miasto.
13. ach, ach, tych wspomnień czar...
Pozdrawiam... do nastepnego ...
Goethe..."Nikt nie jest tak bardzo zniewolony jak ktoś, kto czuje się wolnym, podczas gdy w rzeczywistości nim nie jest...",JVG
14. @Goethe
Za dygresje przepraszam, ale tak jakos mnie twoj wpis nastroil... :). T.
"Martwe dźwigi portowe nigdy nie będą Statuą Wolności".J.Ś.
LUBLIN moje miasto.
15. @yuhma
Wybacz yuhma, ale nie zgodzę się z Tobą. Warszawa to też takie małe enklawy 3-5 tyś. Chociażby male osiedla, czy piękne zamknięte podworka w starej (już niejednokrotnie odnowionej) zabudowie jeszcze prrzedwojennej, chociażby Praga.
Taka herbaciarnia miałaby sznsę bytu. Kazdy z nas czuje potrzebę wyjścia z domu do ludzi i spędzenia żadkich chwil wolnych w miłym, sympatycznym miejscu w gronie osób znajomych (stałych bywalców). Za czasów mojej nie tak znowu odległej młodości taką rolę na Żoliborzu spełniała kawiarnia (nie pamiętam nazwy, chyba Marzenie) na ul. Krasińskiego tuż przy Kępie Potockiej. Stali bywalcy bardzo dobrze się znali i ten cudowny starszy pan - pianista tak pięknie grający. Wszyscy milklli, kiedy zaczynał grać.
@Goethe
Piękny tekst, czytając go wczoraj (a wlaściwie dziś w nocy) rozmarzylam się, wrócily piękne wspomnienia.
Dziękuję.
Pozdrawiam serdecznie
------------------------
Nie strach, nie trwoga tylko Miłość do Boga tarczą mą i drogowskazem.
16. Teresa
Że tak spytam - nadal mieszkasz w Warszawie?
Pozdrawiam każdym słowem
17. @yuhma
Że tak odpowiem - nadal i caly czas w tym samym miejscu.
Pozdrawiam serdecznie
------------------------
Nie strach, nie trwoga tylko Miłość do Boga tarczą mą i drogowskazem.
18. Nie ciąg na kasę , a na klimat
By był to nowy prymat
Dla ludzi mająych cel dla Polski
A klimat całkiem swojski
Pozdrawiam
19. Teresa
To oboje w zupełnie innych miastach mieszkamy :-) W tej Warszawie, w której ja żyję, ludzie patrzą na siebie wilkiem, nikt nie ma czasu dla nikogo, sąsiedzi znają się tylko z widzenia. Kawiarnie w innych miejscach niż centrum i jego pobliże padają, a te istniejące okupowane są przez młodzież. Obok mnie w ostatnim czasie otwarto i wkrótce zlikwidowano pub (nie z powodu awantur) oraz rodzinną kawiarnio-cukiernię. Trochę dalej, bo w "Promenadzie" nie ma już "Pożegnania z Afryką". Ludzie chodzą do knajp po pracy, jak najbliżej swojej firmy; młodzież umawia się w centrum, żeby wszystkim było po drodze.
To, o czym mówisz, miało szanse 20 lat temu.
Pozdrawiam każdym słowem
20. @yuhma
Żyjemy w tej samej Warszawie. Taką jak opisujesz też niestety znam (mam paru znajomych, którzy się ostali, nie wyemigrowali). Kawiarnię, o której wspominam to właśnie rzeczywistośc sprzed 20 lat.
Co do sąsiadów to mam większe szczęście od Ciebie, bo niezmiennie mieszkam w tym samym miejscu i sąsiadów mam ciagle tych samych. Znamy się bardzo dobrze, nasze dzieci sie razem wychowywały a teraz przybywa nam wnuków. Jeden z synów sąsiadow prowadzi małą knajpkę na osiedlu i tam chętnie się wszyscy wieczorami spotykamy (na górze starsi a młodzież w piwnicy, a latem w ogródku-jest ogrodek, przy grilu). Jak rozpoczynają się gorące dyskusje na tzw. tematy bieżące to bardzo często dołączają do Nas młodzi i wtedy jest niezwykle ciekawie.
Generalnie w Warszawie jest malo ciekawie, żbyt wiele osób przyjeznych nie czujących związku z tym miastem, nie kochają Go. Zlości mnie jak slyszę "warszawka" o moim Kochanym mieście.
Pozdrawiam serdecznie
------------------------
Nie strach, nie trwoga tylko Miłość do Boga tarczą mą i drogowskazem.
21. Teresa
Nawet gdybym mieszkał w tym samym miejscu, gdzie się urodziłem i wychowałem, to nie miałbym tego szczęścia co Ty. Ilekroć odwiedzam ojca, nie mogę się nadziwić, jak strasznie się zmieniło otoczenie. Sąsiedzi tez w 90% nowi.
Sam mieszkam na małym osiedlu zbudowanym 18 lat temu. Zero więzi nawet w bloku (16 mieszkań), co dopiero w 12 blokach. Sąsiadka, która próbowała organizować mieszkańców (wspolne dbanie o klatki schodowe, zieleń, chodniki) została posądzona o chęć okradzenia ludzi i dala sobie spokój.
Pozdrawiam każdym słowem
22. @yuhma
No to masz pecha, chociaż jak patrzę na Warszawę to raczej prawidłowośc to co piszesz.
U mnie na 30 mieszkań - nowi mieszkańcy to tylko 3 mieszkania. Pozostałe albo starzy mieszkańcy albo wymiana pokoleniowa (dzieci po rodzicach lub wnuki po dziadkach), dlatego wszyscy bardziej lub mniej się znamy, a razem przeżyliśmy nie jedno.
A tak z innej beczki: w sobotę (tą najbliższą) o godz.16.00 ul. Krakowskie Przedmieście 41, IIp. odbędzie prezentacja najnowszego tomiku poezji mojej koleżanki, zapraszam.
Pozdrawiam serdecznie
------------------------
Nie strach, nie trwoga tylko Miłość do Boga tarczą mą i drogowskazem.
23. Tereso
To Ty masz niesamowitego farta! Szczęściara :-)
W tę sobotę? No kurczę, nie mogę!
Pozdrawiam każdym słowem