Podtrzymać skrzydła Sgosi i powstrzymać Katarynę

avatar użytkownika UPARTY

Od pewnego czasu brakowało mi wpisów Sgosi i innych ciepłych blogerów. Cieszę się, że uczestnictwo we mszy w Katedrze dało nowe siły. Salon chyba też widzi, że przybywa nam sił, bo o ile miesiąc temu na pierwszej linii ZOMO pod Pałacem Prezydenckim od strony Kościoła Seminaryjnego wystawiło przebrane w czarne ubranka policjantki, niektóre mniejsze od pałki przy pasku, o tyle przedwczoraj byli to już normalni siepacze.

Spór widać się zaogniać, więc tych sił wszyscy niedługo będziemy potrzebować bardzo dużo. Bez względu na to w jakim kierunku rozwiną się sprawy publiczne czeka nas bardzo trudny czas. Albo zdobywszy władzę państwową będziemy musieli zlikwidować bunt elit, albo zlikwidować elity by zdobyć władzę państwową. Oczywiście elity będą się temu sprzeciwiać i spróbują zlikwidować naród, czyli nas jako zwartą całość, ale nie wiedzą jak to zrobić, więc chyba się im nie uda. Ich podstawowym problemem jest to, że nie rozumieją zachodzących zjawisk społecznych, patrzą a nie widzą. Zaczynają zachowywać się jak pijany we mgle.

My zaś potrzebujemy dużo mądrości i wytrwałości. Najlepiej by było, aby każdy z nas czerpał siły i mądrość sam z siebie od Boga i przekazywał ją innym. Wtedy jeden drugiego będziemy wzmacniać jak na mszy w Katedrze. Czy to możliwe, by Oni nie rozumieli co się dzieje - jaki na to dowód, przecież mają się dobrze, mają władzę i pieniądze. A jednak się boją.

11 listopada posunęli się do działań bezprawnych a jeden z ich aktywistów został zatrzymany za czynną napaść na policjanta. Przestali się mieścić w porządku prawnym! Na pewno tego nie chcieli, by Młodzież Wszechpolska wypchnęła młodzież salonu poza prawo, wypchnęła z III RP! A przyczyną tego są ich niedostatki intelektualne. Trzy dni temu, 9. 11. 10 na Interii ukazał się wywiad N. Davisa, w którym mówił on o historiozofii, czyli o czymś na czym powinien się znać, a postawił on dwie fałszywe tezy i co gorsza myślę, że wierzy w to co mówi.

Jedną była teza, że istnienie państwowości jest zależne od bardzo wielu czynników i od razu przeszedł do drugiej tezy, będącej częściowo wnioskiem z tej pierwszej i stwierdził, że politycy, szerzej mówiąc klasa polityczna nie jest nawet głównym odpowiedzialnym za niepodległość kraju. Oczywiście logiczną konsekwencją tego poglądu jest stwierdzenie, że Pisaki mówiąc o zagrożeniach dla naszej państwowości są głupie, bo nie zauważają, iż Polacy są w najlepszej sytuacji społeczno - gospodarczo - politycznej od 300 lat. W sumie zakwestionował on swoją wypowiedzią nie tylko sens walki o niepodległość trwającej przez ostatnie 300 lat, w której rzeczywiście odnieśliśmy znaczące sukcesy, ale przede wszystkim samą walkę. Bo bez przerwy w walce o niepodległość uczestniczyły tylko narodowe elity polityczne i co... bez tej walki odbudowalibyśmy państwo?

Przecież powszechny udział narodu w wydarzeniach politycznych był sporadyczny, w momentach przełomów wypracowanych przez te elity. Tak więc nasza historia wyraźnie pokazuje, że stan spraw publicznych i państwowych, w tym niepodległość państwa jest zależna od tego jakie są i co robią elity polityczne, ale narodowe a nie administracyjne. Nasze zaś narodowe normy kulturowe są wystarczające do stwierdzenia, czy ich zachowanie jest dobre, czy może nie bardzo. N. Davis powiedział też arcyciekawą rzecz, która dowodzi naszej wyższości w widzeniu spraw społecznych, naszego lepszego wzroku. Otóż jego zdaniem upadek ZSRR był... niespodziewany dla niego i elit zachodnioeuropejskich.

Był natomiast oczekiwany dla Kardynała Stefana Wyszyńskiego i wszystkich w moim środowisku (ówcześnie byłem „niedaleko” Ks. Blachnickiego a mówiąc dokładniej jego najbliższych współpracowników). Dla nas był to pewnik. W swoim dzienniku Kardynał Stefan Wyszyński zapisał, że gdy przybył do Rzymu po rewolucji w Portugalii ( początek lat 70 -tych) , po której Watykan chciał zacząć układać się z Moskwą jako przyszłym suwerenem w całej Europie, „nigdy jeszcze nie rozmawiał z Papieżem w tonie tak polemicznym”. O co się dostojni duchowni pokłócili? Otóż Kardynał Wyszyński stwierdził, że elity komunistyczne nie są już spajane żadną ideologią, że są cyniczne i dlatego uważa, że imperium komunistyczne jest w stanie upadku, już upada! Nie ma więc co się z nim układać. Jak nie ma idei, to nie ma formacji, to nie ma nic! Papież zaś nie widział związku między brakiem ideologi, cynizmem elit a upadkiem struktury formalnej jaką było imperium!

Czy był głupi lub niewykształcony- oczywiście, że nie. Nie miał jednak w swej tradycji naszej 300-letniej walki o suwerenność narodową w trakcie, której nauczyliśmy się schematów funkcjonowania społeczeństw lepiej od naszych wrogów, czyli lepiej je rozumiemy od Rosjan,Niemców i Katolików typu Habsburskiego ( vide józefinizm arb. Nycza) - w praktyce oznacza to, że rozumiemy je najlepiej w Europie i naszymi działaniami potrafimy sterować przebiegiem zjawisk społecznych dla naszej korzyści! W końcu rozbiliśmy imperium komunistyczne.

A teraz, smakowity kąsek . W programie telewizyjnym o T. Konwickim, który oglądałem w telewizji kilka miesięcy temu, guru salonu A. Michnik powiedział, że i on jeszcze w połowie lat 80-tych nie zdawał sobie sprawy z tego, że komunizm w ogóle upadnie, nie mówiąc o tak szybkim upadku. Oznacza to że i on ślepy na zachodzące procesy! Niby jak nagła okoliczność miałaby spowodować, że teraz widzi? Tak więc nie przejmujmy się za bardzo tym co mówią nasi przeciwnicy bo głupio mówią, głupio robią. Nie sądzę te, by elity europejskie tak bardzo zaangażowały się w obronę salonu, jak komuniści w obronę PZPR. Po doświadczeniu z rozbiciem za naszą przyczyną ZSRR wiedzą, że obrona elit w Polsce może być ryzykowna dla spoistości systemu społecznego, do którego te elity chcą się podpiąć, czyli dla Unii Europejskiej, dla nich samych. Nie zrobią tego. Raczej zapomną, że kiedykolwiek mieli przyjaciół na salonie.

Myślę, że już niedługo okaże się, że w żadnej prasie nigdy nie było żadnych żartów z Kaczyńskich a jedynymi faszystami są lewaki z GW, o czym elity Europejskie mówiły przynajmniej od 89 roku! Jak to zrobiliśmy, jak zmusiliśmy Rosjan do działań na ich szkodę i czy analogie do Unii są uzasadnione? Zakwestionowaliśmy ich doktrynę polityczną. Fundamentem socjotechnicznym Komunizmu był dogmat Lenina że „ nie ma możliwości integracji klasy robotniczej poza partią”.

Ten dogmat należy rozumieć w ten sposób, że jak długo w danym społeczeństwie jest tylko jedna struktura władzy, tak długo nie powstanie żadna druga. To nie jest wcale „masło maślane”. Raz władza oznacza dysponowanie środkami materialnymi, w pierwszej części zdania, a raz oznacza strukturę autorytetów – to w drugiej. I właśnie brak możliwości zaistnienia autorytetów społecznych bez dostępu do środków materialnych miał uniemożliwić „integracje klasy robotniczej” – czyli mówiąc obecnym językiem ogółu pracowników wokół innej struktury niż ta, co posiada pieniądze - ale to nie jest ideologia, to jest cynizm, czyli ostatnie podrygi systemu.

Zastanówmy się co łączy główny buntowników w Pisie. Otóż niewątpliwie są to ludzie najsłabsi w Pisie. Obarczeni wielodzietnymi rodzinami, doświadczani przez ciężką chorobę ale przyzwyczajeni do niezłego życia. Czy ci ludzie będą zaciekle walczyć narażając na szwank nie tylko własne dobro ale i przede wszystkim ich najbliższych? Pod presją łamią się i tyle. A reszta do dorabianie filozofii do własnej słabości.

W latach 70 – tych , gdy nomenklatura administracyjna była wożona do Moskwy na szkolenia ideologiczne (od stopnia wicewojewody w górę) zadano raz „z sali” pytanie o cztery powody, dla których urzędnik ma popierać politykę imperialną oczekując wskazówek ideologicznych. W odpowiedzi lektor wskazał te cztery powody: żona i troje dzieci. Skrajny cynizm. I nic się nie zmieniło. Z nadzieją czekam na rozwój wypadków.

I jeszcze apel do Kataryny. Przeczytałem jej wpis na Niepoprawnych, w których ona mówi, że jeżeli Pisowi nie zależy na takich posłach jak Ołdakowski, to nie może też zależeć Pisowi na takich wyborcach jak Kataryna. Otóż mamy obecnie ostry konflikt społeczny. Doświadczenie historyczne uczy, że w takiej sytuacji jedynym racjonalnym zachowaniem jest zdyscyplinowanie i jedność wokół szefa.

Alternatywą jest zgoda środowiska na dyktaturę i powołanie dyktatora, mimo pełnej świadomości ryzyka jakie to za sobą niesie w przyszłości. Ale bez tego tej przyszłości może w ogóle nie być. Nie oczekuje, że zwróci się Pani, Kataryno do kogokolwiek o publiczne wyznanie, że Kaczyński jest mesjaszem, lub że jest dotknięty przez Boga geniuszem, ale tego by Pani znajomi popatrzyli na siebie i swoje działania w szerszym kontekście już tak, zwłaszcza, że ma Pani po temu uzdolnienia.

Również był bym wdzięczny gdy ktoś wytłumaczył tym ludziom, że może nie zawsze muszą być najważniejsi na świecie, że może dlatego dostają dożywotnią pensje by dożywotnio reprezentowali interesy tych ludzi, dzięki którym taki luksus otrzymali.

Tak jak największym problemem Polski nie jest salon a są czytelnicy nikczemnych gazet, problemem nie jest Platforma a są jej wyborcy, tak i problemem Pisu nie są żadni buntownicy, tylko ci co na zapleczu do buntu zachęcają.

Przesłanie wczorajszej blokady Marszu Niepodległości przekazane nam przez Lewaków było takie- pójdziecie dalej a znajdziecie się wśród matek wychowujących swoje dzieci w obozie koncentracyjnym. To było bardzo dwuznaczne i bardzo groźne, bo kto jak kto, ale uczestnicy marszu wiedzieli dokładnie, że faszystami nie są.

To było ostrzeżenie a groźbą jesteś ty, Kataryno!

4 komentarze

avatar użytkownika Rebeliantka

1. Europejskie gazety piszą

..... że w Polsce odnawia się faszyzm.

Odznaczony najwyższym polskim orderem właściciel Gazety rozegrał swoją "patriotyczną" grę.

Naród Polski może manifestować swoje przywiązanie do niepodległości na bocznych ulicach i jeszcze dodatkowo zostanie opluty w internacjonalnych mediach.

Rebeliantka

avatar użytkownika Maryla

2. medialny festiwal w środku kampanii wyborczej

Maciej Łopiński, uważa że tragicznie zmarłemu prezydentowi nie podobało by się to, co robią i mówią teraz politycy PiS, którzy byli z nim związani. - Myślę, że prezydent potępiłby ich zachowanie - mówi w wywiadzie dla gazety.

Były doradca dodaje, że grupa polityków PiS kontestująca przywództwo partii, nie ma spójnych poglądów i to się dzieje wokół nich "zdecydowanie nie podobałoby się prezydentowi".

Według Łopińskiego nawet była szefowa gabinetu prezydenta Kaczyńskiego, Elżbieta Jakubiak, nie mogłaby teraz liczyć na jego poparcie. - Myślę, że prezydent potępiłby zdecydowanie obecne zachowanie swoich byłych współpracowników. Ten medialny festiwal w środku kampanii wyborczej z nimi w głównych rolach - mówi dla "Rz".

http://wiadomosci.onet.pl/kraj/maciej-lopinski-lech-kaczynski-by-ich-pot...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

3. Pan Uparty,

Szanowny Panie,

Część z posłów z PiS odeszła i odejdzie nie dlatego, ze doktor Jarosław Kaczyński, prezes i założyciel PiS jest _be_

Odejdzie bo Platforma Obywatelska swoim propozycjami robi im wodę z mózgu. Odejdzie do nikąd.
Wszyscy buntownicy skończą karierę polityczną w przysłowiowym rynsztoku.

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika yuhma

4. Uparty

Dostałem to dziś od znajomego leminga:

"To posunięcie mogło być początkiem misternego planu, jaki wymyślił polityczny wyjadacz - Jarosław Kaczyński. Ma on świadomość, że Prawo i Sprawiedliwość w obecnej formie nie ma niemal żadnych szans, by odebrać szerszy elektorat PO. Skrzydło liberalne uniemożliwia z kolei wyszarpanie dla siebie części radykalnej prawicy. Jedynym wyjściem jest... rozpad. Elżbieta Jakubiak i Joanna Kluzik-Rostkowska, przez całą kampanię były zapatrzone w Kaczyńskiego. Bielan i Kamiński w poprzednich wyborach uśmiechali się do prezesa jak panny na wydaniu do swojego lubego. Ciężko uwierzyć, że ta grupa mogłaby wykonywać krecią robotę. Bardziej prawdopodobne wydaje się oddelegowanie ich do "misji specjalnej". A taką byłoby stworzenie dla PiS atrakcyjnego koalicjanta, który byłby "ciepłym obliczem" ewentualnego rządu.

Takie wrażenie potęgują pierwsze sondaże, jakie otrzymałoby ugrupowanie powstałe pod auspicjami dwóch relegowanych pań. Część wyborców znużona głosowaniem na PO jako alternatywy dla PiS, oddałaby swój głos na nową siłę polityczną. Zradykalizowane do granic możliwości Prawo i Sprawiedliwość, utrzymałoby swój twardy elektorat, dodatkowo przyciągając kolejnych radykałów. A poligonem są już wybory samorządowe. Lansowanie nowych twarzy, którym porażka nie stopi kapitału wyborczego, a tylko wyrobi nazwiska jest pierwszym ku temu krokiem. Potwierdza to wyrzucanie z partii osób tuż przed samymi wyborami - w normalnych warunkach zbyt ryzykowne, tak więc musi w tym być drugie dno. Ogłaszanie, że Jarosław Kaczyński kończy prezesowanie w 2014 r. daje jasną wskazówkę - schedę przejmie Zbigniew Ziobro. Ten sam Ziobro, którego bez chwili wahania zaadoptowałyby wszystkie wierne słuchaczki Radia Maryja. Czyli twarde zaplecze tylko mocniej się scementuje. I tutaj pojawiają się dwie kolejne drogi. W razie - co mało realne - możliwości utworzenia koalicji już po przyszłorocznych wyborach. Kaczyński rządzi z drugiego rzędu, wystawiając nowego Marcinkiewicza na premiera. Tym bardziej, jeśli to "Kluzik-Jakubiak" Team zdobędzie większe poparcie. Jest też druga droga - droga zbawiciela. A w tej roli nie kto inny jak Jarosław Kaczyński. Po rezygnacji w 2014 r. z pełnienia zaszczytnej funkcji, na krótko wycofuje się do swojego "Sulejówka". Tym samym wytrąca PO jeden z atutów - kampanię przeciw Kaczyzmowi. Ziobro nie jest przecież aż tak groźny. Wybory wygrywa Partia byłych "kobiet Kaczyńskiego", zawiązują z PiS-em rząd, a premierem zostaje Kaczyński, wracający w glorii jako mąż opatrznościowy. I wygrywa, mimo że wszyscy myśleli, iż oddał wybory walkowerem. I wtedy prawdziwe okażą się słowa Jacka Kurskiego, że PiS nigdy nie wygra wyborów. Powód jest prozaiczny - nie będzie musiał, bo zrobią to za niego inni".

Mam nadzieję, że ten leming ma rację :-)

Pozdrawiam każdym słowem