Trzeci spisek

avatar użytkownika UPARTY

Mniej więcej w czasie gdy odbywały się wybory do Europarlamentu salon zorientował się, że wpadł we własne sidła. Okazało się bowiem, że ilość osób głosujących na Pis, mimo kampanii propagandowej, rośnie w stałym tempie od czasu, gdy on powstał. W poszczególnych populacjach wyborców ich liczba zwiększa się o prawie 100% w ciągu 4 lat. Potencjalnie zaś ok. 70% społeczeństwa to ludzie akceptujący wartości z których wyrasta Pis. Jeśli ta tendencja nie uległa by zmianie do najbliższych wyborów parlamentarnych to osiągnięcie na ich skutek przez Pis większości konstytucyjnej nie jest nierealne. W tym momencie salon traci wszystko, nawet tzw. „majątek osobisty”, bo wnet nie będą mieć pieniędzy na trzymanie posiadanego mienia. Również większość „ich” przedsiębiorstw bardzo szybko splajtuje. Będą bowiem dociążone przez zatrudnienie tych, którym „trzeba dać dobrą pracę” a dotychczas pracowali w administracji państwowej. Czyli katastrofa na horyzoncie.


Pierwszym zwiastunem tej katastrofy, choć zlekceważonym, były wybory w 2005 roku. Okazało się wtedy, że zabiegi marketingu politycznego nie dały oczekiwanego rezultatu, PO przegrała z Pisem, a Tusk z Kaczyńskim. Pośpiesznie sformułowana diagnoza ich problemu była całkowicie błędna. Uznali, że winne są procedury odczytywania danych sondażowych. Zauważono, że gdyby w 2005 roku aproksymowano trendy wykazywane badaniach na jakieś kilka tygodni do przodu i tak oszacowane wyniki odnoszono do dnia badania, to wszystko byłoby w porządku. Działania propagandowe nie byłyby spóźnione, więc nie byłyby nieskuteczne. Uznano więc, że wybory te zostały przegrane z łatwych do naprawienia powodów „technicznych”. Kozłem ofiarnym zrobiono Rokitę i sprawę zamknięto. To był pierwszy błąd. Wydawało się im też, że z łatwością będzie można wykazać nieskuteczność polityczną Pisu, jeśli PO nie wspomoże go w tworzeniu rządu. Uważano na salonie, że Pis sam nie da rady stworzyć rządu i J.Kaczyński się ośmieszy. To był drugi błąd, bo Kaczyński dał radę stworzyć rząd.


Myślę, że w tym momencie zapadła decyzja o zniszczeniu politycznym, wizerunkowym Pisu. Pierwszą próbą była tzw. „afera Beger”. Pomysł był dobry. Chciano pokazać, że J. Kaczyński próbuje podebrać posłów z Samoobrony, jakby nie było, koalicjanta. Byłoby to takie świństwo, że uprawniało by Leppera do wypowiedzenia koalicji, do wyrzucenia Pisu z rządu. Takie wyrzucenie z rządu byłoby rzeczywiście kompromitacją. Naturalnym też byłoby wejście do rządu PO, bo trzeba „ojczyznę od anarchii ratować”. Tyle, że dzień wcześniej Kaczyński wyrzucił Leppera i cała afera nabrała zupełnie innego znaczenia. To Beger okazał się być nielojalna, bo jak tylko Samoobrona wyszła z rządu, to właśnie ona chciała zrobić świństwo i porzucić Jędrusia. Zaczęła starać się starać o posadę. Media nie były w stanie zmienić kolejności zdarzeń. Pis przeżył i się wzmocnił.


Następną próbą były wybory 2007 roku. To, że Pis samodzielnie ich nie wygra było dość oczywiste. Wydawało się, że będzie mógł liczyć na co najwyżej 5,1 mln głosów (dostał 5,2!) ale to było za mało by samodzielnie sprawować władzę. Z tym, że jak tylko stało się oczywiste, że J. Kaczyński zdecyduje się na wcześniejsze wybory, do prokuratury zgłosiło się kilku działaczy młodzieżówki PO i złożyło doniesienie o przestępstwie w szeregach macierzystej organizacji! Pisowska formalnie prokuratura wszczęła więc śledztwo przeciwko młodzieżówce PO. Zapewne zarzut był pewnie debilny, ale tym bardziej prześladowanie młodzieżówki PO oczywiste, bo pod debilnym zarzutem. I teraz dochodzimy do pamiętnej debaty telewizyjnej, w której młodzieżówka PO siłą swoich gardeł, ale zawsze siłą, zakłóciła wypowiedzi Kaczyńskiego, oczekiwano, że Kaczyński skrytykuje młodych z PO albo może wezwie swoich stronników do odzewu, ale on milczał. Do tego jeszcze, gdy w parę dni później Kaczyński spotykał się w Hybrydach z młodzieżówką Pis`u pod Hybrydami zaczynali się gromadzić młodzi z PO w „strojach na zadymę” , ale znowu Kaczyński zmienił plany i skończył zebranie o godzinę wcześniej, do żadnej awantury nie doszło, bo młodzi z PO nie zdążyli się jeszcze zgromadzić w odpowiedniej liczbie. Nie doszło więc do bijatyki między młodzieżówkami, więc i spalenie samochodu Pitery nie mogło być powiązane z atmosferą napięcia wywołaną wojowniczymi zapędami Kaczyńskiego, bo atmosfery nie udało się wytworzyć. Oczywiście cała kampania propagandowa mająca pokazać Kaczyńskiego jako tyrana, prawie Stalina dążącego wszystkimi siłami do destabilizacji państwa nie miała początku, więc się nie udała. Pis dalej rósł w siłę i w końcu w wyborach do Europarlamentu podwoił swoją reprezentację. Znowu nie wyszło i tego już było za dużo. W końcu zimą 2010 roku zabrał głos sam Miedwiediew, który raczył stwierdzić, że Pis to geopolityczna katastrofa. Zaczął się spisek trzeci, który dalej trwa ale już wiadomo, że nie wyszedł.


Po pierwsze katastrofalna katastrofa, porażka jakich mało. W katastrofie smoleńskiej zginą jeden Kaczyński i to nie ten co powinien. Myślę, wręcz jestem pewien, że gdyby L. Kaczyński żył, to jego zięć miałby postawione zrzuty prokuratorskie za pomoc w wyłudzeniu kredytów a być może również i Marta Kaczyńska też. Wizerunek Pisu jako partii ludzi uczciwych legł by w gruzach. Myślę, że to mogło by nawet skłonić Lecha Kaczyńskiego do rezygnacji z kandydowania, o czy zresztą trochę mówiono. Tak więc reelekcji można było się nie bać się, ale to nie rozwiązało problemu głównego, czyli Pisu. Zwłaszcza, że przy takim podziale sceny politycznej jak ostatecznie ukształtował się zimą tego roku wcześniej lub później Pis musi wrócić do władzy, wygrać – czyli salon musi przegrać! Od wyborów do Europrlamentu pytanie nie brzmi, czy Platforma i salon przegrają, bo to już jest pewne, ale pytanie brzmi kiedy. Oczywiście salon jest rozsądny i wie o tym. Wie, że w jego najlepszym interesie jest „przesiąść się do jakiegoś Pis'u”, by być w sytuacji, w której na pewno się wygra. Stąd dążenie do usunięcia Jarosława Kaczyńskiego za wszelką cenę, bo on uniemożliwia „przesiadkę” z Po do Pis. Nie trzeba było usuwać Lecha a Jarosława! I nie ostatnio, a już od ponad roku!


Stąd dziwne zabiegi dyplomatyczne dotyczące wizyty w Katyniu, zadziwiająco zsynchronizowane z wystąpieniami naszych (?) polityków. Stąd katastrofa w Smoleńsku i dalsze wydarzenia, w pierwszych komunikatach podawano, że zginęli obaj Kaczyńscy, bo obu spodziewano się na pokładzie samolotu. Wpadka niebywała, zginął nie ten co trzeba!


Spisek trzeci c.d.


Natomiast niezwykle ciekawy jest przypadek Kluzik-Rostkowskiej. Nie miała żadnych oporów by być szefem kampanii J. Kaczyńskiego, cóż się więc zmieniło, że nie chciała być wiceprzewodniczącą Pis'u, że nie chciała być kandydatem na prezydenta Warszawy? Dlaczego postanowiła stanąć z boku. Czy „wróżba Palikota” o samobójstwie Kaczyńskiego została przez Kluzik-Rostkowską wcześniej i oczytana dosłownie? To pewnie też, ale myślę, że wcześniej ułożony , ale już po katastrofie, ale jeszcze przed wyborami prezydenckimi, scenariusz zakładał podział PO. Z tym, że w sytuacji, w której Pis ma słabe poparcie społeczne, nie jest aktywnym graczem politycznym. Wtedy można było myśleć o takiej przebudowie sceny politycznej by Pis został całkowicie zmarginalizowany, by był partią poprzedniej epoki historycznej. Dlatego Kluzik-Rostkowska nie chciała już więcej się angażować. Ona robiąc Kampanię Kaczyńskiemu już przechodziła do nowej partii przypuszczając, że tak czy inaczej Kaczyński nie będzie już aktywnym politykiem (albo zostanie prezydentem, albo straci poparcie) . Pis, z Kaczyńskim lub bez niego, siłą rzeczy musiałby dalej atakować przede wszystkim PO za katastrofę smoleńską, ale nie ruch poparcia Palikota, czy inne nowe partie przyjazne dla salonu utworzone np. przez Schetynę. Mówiło się z resztą, że Schetyna może chcieć założyć nowa partię z liberałami z Pisu. A tu problem, okazało się, że przegrana J. Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich nie zmniejszyła poparcia dla Pisu a je zwiększyła. Nie może więc dojść do podziału PO a Kluzik-Rostkowska nie mogła już „wrzucić wstecznego”. Ziobro i inni nie mogli darować jej pogardzenia stanowiskiem wiceprezesa Pisu. Musiała dalej grać samotną gwiazdę. W końcu, na domiar złego, Kaczyński wyrzucił Kluzik-Rostkowska przed wyborami samorządowymi, w których ona uczestniczyła! Kaczyński znowu okazał się śmiałym politykiem, nikt już nie powie, że nie jest psychicznie zdolny do przewodzenia partii. Dlaczego więc angażowała się aktywnie w kampanię Pisu, jeśli nie chciała pełnić w nim żadnej funkcji? Bo już pracowała dla salonu. Co prawda uczestniczyła w kampanii samorządowej Pisu, ale przy okazji obrabiała d..ę Prezesowi i próbowała budować swoją pozycję, być może też sabotowała program wyborczy, ponadto była w Pisie i można było mówić, że Pis jest skłócony! Same zalety! A jeszcze cukiereczek na koniec, spektakularne odejście i trzaśnięcie drzwiami. A tak wszystko na nic- został wyrzucona. Stała się okazją do zmiany obrazu Kaczyńskiego. Potwierdził on, że po pierwsze jest przywódcą, po drugie że jest lojalny wobec ludzi, czekał długo i miał dobre propozycje dla Kluzik-Rostkowskiej, oraz to, że zasady są dla niego ważniejsze od bieżącego interesu politycznego, bo nie czekał do wyborów. Jak Kluzik -Rostkowska przekroczyła dopuszczalne granice to ją wyrzucił i koniec. Już widać, że nie przegrał.


To zaś co widzimy obecnie w mediach, to kontynuowanie wątków spiskowych przez poszczególnych aktorów: Migalskiego, Poncyliusza, Jakubiak i innych lecz w innej rzeczywistości niż się spodziewano, że będzie, gdy zaczynano knuć. Więc znowu konsternacja. Nawet jeżeli poparcie dla Pisu trochę się wahnie, to do wyborów samorządowych wróci do stanu poprzedniego. Zostało do nich jeszcze dwa tygodnie. Tyle mniej więcej trwało załamanie poparcia po aferze Beger. Dlaczego teraz ma być inaczej?


Może dla tego, że chcą zlikwidować Rzeczpospolitą, jedyny dziennik, który daje się czytać, może dla tego, że z Faktu usuwani są ludzie myślący inaczej niż salon, może z innych powodów. Ale chcę powiedzieć ciekawą rzecz, otóż zauważyłem odbudowywanie się więzi społecznych takich jak były w 81 roku. Ludzie nawet niezbyt dobrze się znający ale podejrzewający się o właściwe poglądy zaczynają między sobą uzgadniać na kogo mają głosować np. na prezydenta Warszawy. Po raz pierwszy od prawie 30 lat wróciła ta sytuacja! Na razie są to pierwsze symptomy, ale już są, więc pewnie będą następne, zarówno symptomy odbudowy społeczeństwa jak i spiski.

Etykietowanie:

2 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. Krzysztof Kłopotowski

Zasłużona koło krzewienia demokracji i cywilizacji w naszym kraju Fundacja Batorego urządziła dziś debatę na temat "Palikot: Liberalizm integralny, czy populizm dla elit?". Dyskusję prowadził Aleskander Smolar a wprowadzenie wygłosili Kinga Dunin, Robert Krasowski oraz profesorowie Marcin Król, Andrzej Rychard i Paweł Śpiewak.

Ogólny ton wypowiedzi wobec Janusza Palikota był aprobujący - wreszcie ktoś zaczął mówić prawdę o Polsce i Kościele. Nie przytoczę dosłownych cytatów, ani pełnego streszczenia wypowiedzi, lecz tylko kilka najważniejszych wątków.

Zapamiętałem słowa Krasowskiego, że polska inteligencja potrzebuje Palikota jako bomby atomowej do walki z Kościołem. Inteligencja nie chce przegrać kolejnej walki o modernizację, jak przegrała korzystając z łagodnych metod Unii Demokratycznej i Unii Wolności. Profesor Król, który mieszka od ponad 20 lat na wsi stwierdził, że chłopi popierają Palikota bo nienawidzą księży za chciwość. Palikot jest potrzebny, gdyż Kościół jest najpotężniejszą siłą antymodernizacyjną w Polsce, a 70 procent poroboszczów wykorzystuje w kazaniach treści - jak rozumiem polityczne, a nie teologiczne - Radia Maryja. Profesor Rychard uważa, że Palikot nie powinien jednak ograniczać się do antyklerykalizmu, lecz trzymać szerszej formuły. Przedstawił ją na zlocie swoich zwolenników w Sali Kongresowej, gdzie były także postulaty liberalizmu obyczajowego i przejrzystości aparatu państwowego.

Wszakże z tego chóru wyodrębnili się Paweł Śpiewak, wskazując miałkość i płytkość Palikota, oraz Kinga Dunin, która przyznała rację Śpiewakowi. Zwróciła także uwagę, że sfera publiczna w Polsce jest bardziej konserwatywna, niżeli społeczeństwo. To jeden z powodów, dla których Palikot nie wypali. Chyba wszyscy paneliści mogliby też godzić się ze Śpiewakiem, że inteligencja czuje się zagrożona pisowską prawicą narodową.

http://klopotowski.salon24.pl/247977,palikot-pod-pskowem

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika spiskowy

2. @autor

Tekst dobry.
Czy prawidziwy (znaczy tezy)? Trudno powiedziec.
Ale dobry.

I jedna mala uwaga: "dlatego" pisze sie razem. Przynajmniej w tych przypadkach tu w tekscie. Bo samo "dla tego" (np "dla tego spiskowego czepianie sie bledow to juz norma!") tez moze wystapic.

Ostatnio zmieniony przez spiskowy o wt., 09/11/2010 - 21:25.

Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.