ŚMIERCI WĘDROWANIE

avatar użytkownika niezapominajka

 Śmierć nie wie co to uśmiech Nie wie co to żal Zbiera swoje żniwo I niesie je, gdzieś tam... Nie ustaje w swej pracy Nie ma...

 

Śmierć nie wie co to uśmiech

Nie wie co to żal

Zbiera swoje żniwo

I niesie je, gdzieś tam...

Nie ustaje w swej pracy

Nie ma wolnego dnia

Jest przewidywalna

Z życiem, umowę ma...

Nie ma Jej w naszych planach

Pod pachę życie trzymamy

Nie chcemy o Niej myśleć

I gnamy przed siebie...wciąż gnamy....

A Ona nam towarzyszy

Gdziekolwiek się kierujemy

Nie obraża się na nas

Wie, żeśmy jej przeznaczeni...

 

Etykietowanie:

23 komentarzy

avatar użytkownika yuhma

1. Niezapominajko

Bardzo... średniowieczny twój wiersz. Co jest komplementem :-)
Ten nasz czas coraz bardziej przypomina mi radosną epokę renesansu, której dorobek trudno podważyć, ale która równocześnie w swoim "nic co ludzkie nie jest mi obce" robiła wszystko, by zapomnieć o tej najbardziej ludzkiej rzeczy - śmierci.
Pytanie - czy dożyjemy baroku?

Pozdrawiam każdym słowem

avatar użytkownika niezapominajka

2. Yuhma

Dziękuję za życzliwość;)))

Pamięć o śmierci, łączy się z refleksją nad własnym postępowaniem, włącza się sumienie...

Ale sumienie stało się balastem...

Dążąc do baroku, odrzuca się balasty...tak, dobre pytanie - "czy dożyjemy baroku?"

Pozdrawiam serdecznie;)))

avatar użytkownika Smok Gorynycz

3. Yuhma - Obawiam się,

że drugiego renesansu nie przetrzymamy. Jeśli miałby niszczyć tak, jak ten pierwszy to chyba nic by się nie ostało. Bardziej mnie martwi fakt, że próbują nas wciągnąć po raz kolejny prosto w otchłań oświecenia...

Reszta nie jest milczeniem.

avatar użytkownika yuhma

4. Smoku

No jasne, że teraz mamy sumę tych wszystkich epok - i jak zawsze skarlałą, więc same wady bez zalet. W którymś momencie sprężyna się odegnie, wiatr się odwróci. To pewne jak 2 a 2 cztery. Ale - czy dożyjemy?

Pozdrawiam każdym słowem

avatar użytkownika yuhma

5. Niezapominajko

Dążąc do baroku, odrzuca się balasty
Na odwrót :-) Przecież my dlatego tacy strasznie okropni jesteśmy, bo chcemy człowiekowi dorzucić co nieco. A co wtedy z dolce vita?

Pozdrawiam każdym słowem

avatar użytkownika niezapominajka

6. Yuhma

No tak...oni odrzucają balasty, a my im dokładamy...nic dziwnego, że nas tępią!
Tu perspektywa - dolce vita, a my....cóż im oferujemy?
Sumienie?
Zasady?
Przyzwoitość?

To dla nich zbyt...męczące...

Pozdrawiam serdecznie;)))

avatar użytkownika yuhma

7. Niezapominajko

dokładnie! Tyle że ja to mówię ze współczuciem. Bo zawsze przychodzi ten moment, kiedy trzeba stanąć w prawdzie. I z czym oni wtedy staną w dłoniach?

Pozdrawiam każdym słowem

avatar użytkownika niezapominajka

8. Yuhmo

No cóż, kiedyś wierzyłam, że wszyscy rodzą się równi, ale z biegiem czasu uświadomiłam sobie, że już w momencie przyjścia na świat, niektórzy nigdy nie zdołają otworzyć "szufladek" w mózgu, bo albo ich nie dostrzegają, albo ich tam nie ma!

Też im współczuję...ale bardziej współczuję nam...bo my widzimy i cierpimy, w przeciwieństwie do nich.

I podejrzewam, że nawet w obliczu śmierci niczego nie zrozumieją...nie zauważą pustych dłoni...

Pozdrawiam serdecznie;))

avatar użytkownika intix

9. Niezapominajka

Witam.
Pozwoliłam sobie wejść do dyskusji...
"...I podejrzewam, że nawet w obliczu śmierci niczego nie zrozumieją...nie zauważą pustych dłoni..."

Pięknie to wyraziłaś... Podobnie wiersz w temacie...
Kiedyś  zadałam sobie pytanie, czy zauważą moment przejścia?...

Pozwolę sobie przypomnieć myśl ks.Tischnera o śmierci...

avatar użytkownika niezapominajka

10. Intix

"Nadajemy" na tej samej fali droga Intix;))

"...Bóg wymyślił życie i miłość, która z życia się bierze..."

A razem z życiem i miłością dostaliśmy wolna wolę, by dokonywać wyborów...

"...Śmierć jest pomysłem diabła..."

Nic nie poradzimy na śmierć, ale możemy decydować o własnym życiu...
A diabeł się przypatruje...bo on istnieje!
Ci, którzy w niego nie wierzą, pozwalają by diabeł zwyciężał!

Pozdrawiam serdecznie;))

avatar użytkownika intix

11. Niezapominajka

"...Nic nie poradzimy na śmierć, ale możemy decydować o własnym życiu..."

Na śmierć naszego naszego ciała, bo cały czas wierzę, że nasza dusza nie umiera ,wędruje dalej, przechodzi... Dla mnie to jest cudem naszego Istnienia...
Linia życia jest nam wyznaczona, ale poprzez własne wybory, podejmowanie decyzji w damym momencie mamy wpływ na swoje dalsze życie. Zgadzam się z Tobą.:)

"A diabeł się przypatruje...bo on istnieje!"
I nie próżnuje... Szczególnie w ostatnich czasał podjął ostrą walkę z Dobrem i zadaje sobie wiele trudu, by zniszczyć dobry świat...:-(
:-)

avatar użytkownika yuhma

12. Niezapominajko, Intix

podejrzewam, że nawet w obliczu śmierci niczego nie zrozumieją...nie zauważą pustych dłoni...

czy zauważą moment przejścia?...

Nie bójcie się, zauważą. I wtedy będzie płacz i zgrzytanie zębów. Spytałem kiedyś jednego wojującego ateistę: "I co wtedy zrobisz? Podejdziesz do Boga i powiesz: - Pana nie ma (?)"
Nie ma gorszej kary, niż nagle dowiedzieć się, ze byłeś ostatnim ciulem przez większość swojego życia.

Pozdrawiam każdym słowem

avatar użytkownika niezapominajka

13. Yumo

No to żal mi ich coraz bardziej!!!!!

Pozdrawiam serdecznie;)))

avatar użytkownika joanna

14. Może się stanie raz jeden cud

marzenie o wiosnie :)

joanna
avatar użytkownika leebee

15. język mnie swędzi

by się włączyć do dyskusji o życiu i śmierci i o tym co potem...moje przypuszczenia na te tematy odbiegają znacznie od tych waszych dreszczowców.
pozdrawiam.

avatar użytkownika niezapominajka

16. Joanna

Wierzę...
Mam nadzieję...
Może stanie się cud...

Dziękuję za słowa otuchy;))

Pozdrawiam serdecznie;)))

avatar użytkownika benenota

17. Kazdy ma cala smierc

Photobucket

...chocby mial zycia tylko cwierc.
P.S.Chyba Lec.

Tak mi tu dobrze...ze dobrze mi tak.
avatar użytkownika niezapominajka

18. leebee

Niech Cię nie swędzi...przyłącz się, zapraszam;)

Pozdrawiam serdecznie;)

avatar użytkownika niezapominajka

19. Benenota

Śmierć nie wyróżnia nikogo...

Ps. Ten komputerowy nagrobek...no cóż, różne są formy pamięci...

Pozdrawiam serdecznie;)

avatar użytkownika leebee

20. niezapominajko

dziękuje za zaproszenie . mam inne od waszych przekonanie o tych sprawach bo wielokrotnie dane mi było doświadczyć dziwnych zdarzeń. nie lubię opowiadać o nich z obawy o narażenie się na śmiech,ironię. już się taka dziwna chyba urodziłam , z jednej strony umysł ścisły ,z drugiej takie tam różne sprawy nie pasujace do mojej konstrukcji.
nie da się z tego wszystkiego dowodu przeprowadzić ,co najwyżej świadkowie tych wydarzeń mogliby co nieco zaświadczyć.
analizując wydarzenia , może być tak ,że nie ma się czego bać ,że sama śmierć jest bardzo przyjemnym odczuciem ,takim niewyobrażalnym przez człowieka szczęściem,że nie ma się co martwić o sąd i karę ,piekło itd. nie ma czegos takiego jak tęsknota do rodziny pozostawionej tu. podejrzewam,że liczy się gatunek emocji jakie zebraliśmy w trakcie zycia na Ziemi,ale raczej w nikłym stopniu,bo żaden człowiek nie jest w stanie skrzywdzić duszy innego człowieka ,tym bardziej Boga.może skrzywdzić ciało i umysł ,ale to chyba nie dramat tam.
to tyle w wielkim skrócie ku pokrzepieniu waszych umysłów
pozdrawiam

avatar użytkownika benenota

21. Rozne sa formy...

Aby zrozumiec dzwieki nut
...nie wystarczy chwilka.
Juz nie przyniose jednej rozy
-bedzie ich kilka.

Pozdrawiam.

Tak mi tu dobrze...ze dobrze mi tak.
avatar użytkownika niezapominajka

22. leebee

Dziękuję za komentarz...
Parę razy traciłam przytomność i to na dłuższy czas, lekarze twierdzili, że była to głęboka utrata przytomności - cokolwiek to znaczy.
Pamiętam swoje odczucia, gdy odzyskiwałam przytomność - byłam zawiedziona powrotem!
Nie powiem, że pamiętałam gdzie w tym czasie przebywała moja świadomość, ale uczucie żalu, że wróciłam, było dojmujące!

Rozmawiałam też z człowiekiem, który przeżył śmierć kliniczną i...potwierdził, że jego odczucia były bardzo podobne.

Nie uważam, by temat śmierci był powodem czyjegokolwiek śmiechu.

Pozdrawiam serdecznie;))

Ostatnio zmieniony przez niezapominajka o sob., 30/10/2010 - 23:29.
avatar użytkownika leebee

23. niezapominajko

właśnie,żeby coś zrozumieć na temat śmierci trzeba przeżyć smierć kliniczna ,najlepiej wiecej niż raz w życiu i bez udziału środków farmakologicznych ,czyli nie bedąc przed tą smiercią chorą. ot tak ni z gruszki ,ni z pietruszki. wtedy jest niezły odlot, po nim zdarza się,że wpadasz w rutynę i możesz sobie tuż przed snem lewitować , gawędzić z kimś miłym ,pytać i dostawać odpowiedzi. jeżeli niektóre informacje zweryfikujesz w zyciu ,to masz podstawę do wyciągania mniej lub bardziej słusznych wniosków.
podobnież każdy człowiek jest zdolny do nieprzeciętnych doznań,jednak tylko niektórzy dostają takie prezenty. wcześniej wiara nie leżała w moim zainteresowaniu.
dużo czytałam o zwierzeniach ludzi ,którzy byli po tamtej stronie. myśle,ze wielu z nich opowiada podobnie by wzmocnić wiarygodność w tym temacie. wielu doznań wizualnych ,odczuć czuciowych ,sposobu rozumowania ,nie da sie opisać w zrozumiały dla odbiorcy sposób. gdy tam jesteś wszystko rozumiesz ,jakbyś tylko na krótki czas ,za karę ,musiała opuścić ten "słodki raj" i kara została właśnie anulowana. potem jedni pamietaja więcej ,inni mniej,każdy inaczej interpretuje ,to zależy od wielu czynników,mozliwosci danego człowieka. wg mnie nie ma możliwości przemycenia tu całej prawdy ,bo chyba ludzie znając ją nie chcieliby żyć ,woleli by umrzeć.
pzdr