Zemsta salonu. Kamiński nękany przez dawnego kapusia
Widzę trzech polityków, którzy mają dość kompetencji, doświadczenia, determinacji a przede wszystkim siły, by wskrzesić słuszną ideę IV RP, podjąć próbę jej realizacji. Mam na myśli J. Kaczyńskiego, A. Macierewicza i M. Kamińskiego.
Nieprzypadkowo ta "trójca" stanowi cel najczęstszych ataków mediów mainstream-u. Wszyscy Panowie są wierni własnym poglądom, cenią przywiązanie do tradycji patriotycznej, katolickiej. Chcą walczyć z realnymi patologiami duszącymi III RP, pragną Polski silnej, niezależnej, bezpiecznej. To oczywiście drastycznie nie współgra z wizją salonu, status quo wypracowanym w kuluarach ośrodka rządowego w Magdalence.
O ile obecność "na podium" J. Kaczyńskiego i A. Macierewicza nie dziwi (politycy ci mają świetną kartę niepodległościową, niekwestionowane zasługi w walce z komunistyczną okupacją Polski), o tyle doszlusowanie tam M. Kamińskiego może budzić pewne kontrowersje.
Ktoś spyta, Dlaczego nie Ziobro?
Odpowiem, że miejsca są tylko trzy. Kogoś trzeba było dobrać. Zbyszek jest jeszcze młody, przyjdzie na niego czas. Poza tym, w mojej opinii, Kamiński ma silniejszą osobowość. To ma zasadnicze znaczenie.
M. Kamiński, były szef CBA, współtwórca tej formacji, stał się symbolem. Idealistą, oszukanym przez swojego zwierzchnika. Wypełnił drobiazgowo zadanie, jakie premier nań nałożył (wbrew podszeptom salonu)- spoglądał władzy na ręce. Zbyt dosłownie potraktował pamiętne słowa premiera...Sądzę, że Tusk uwierzył w "profesjonalizm" swoich zaufanych współpracowników: Grzesia, Mira, Zbycha lekcewarząc kompetencje "oszołoma" Kamińskiego. Mariusz w oczach premiera był niegrożnym krzykaczem z Ligii Republikańskiej, niekoniecznie znającym się na skutecznym zwalczaniu korupcji na szczytach władzy...
Pomylił się.
Zastosowano więc plan B: cyniczny manewr, który nie miałby najmniejszych szans na sukces, gdybyśmy w Polsce mięli odpowiedzialne media, V władzę.
Losy M. Kamińskiego z ostatniego roku obrazują nam jak bezwzględnym człowiekiem jest D. Tusk, że mafijny układ znów działa w porywinowskiej Rzeczpospolitej:
"GP":Bohaterowie” afery hazardowej nie mają postawionych zarzutów. Jak się Pan czuje jako działacz opozycji niepodległościowej w sytuacji, gdy zarzuty stawia Panu prokurator, który zgodnie z materiałem archiwalnym IPN był zarejestrowany jako TW „Marian”?
M. Kamiński: Rzeczywiście prokuratura w Rzeszowie postawiła mnie, mojemu zastępcy Maciejowi Wąsikowi i dwóm dyrektorom Zarządu Operacyjno-Śledczego (wcześniej, przed służbą w CBA – doświadczonym i zasłużonym oficerom Policji) zarzuty przekroczenia uprawnień. Chciałbym podziękować „Gazecie Polskiej”, bo była jedynym pismem, które bardzo dokładnie przedstawiło sylwetkę prokuratora Olewińskiego, który sformułował akt oskarżania. Szkoda, że inne media nie zainteresowały się tym, dlaczego prokurator zarejestrowany jako tajny współpracownik SB o pseudonimie „Marian” został wyznaczony do postawienia nam zarzutów. Ubolewam, że prokurator ten w dalszym ciągu prowadzi jeszcze inne śledztwa w sprawach dotyczących CBA.
"GP":Część zapisów rozmów czołowych polityków Platformy Obywatelskiej z Ryszardem Sobiesiakiem ujrzała światło dzienne. Czy to, co udało nam się za pośrednictwem mediów poznać, to spora część materiału dowodowego, jaki uzyskali funkcjonariusze CBA, czy zaledwie niewielki fragment?
M. Kamiński: Bardzo niewielki fragment.
"GP":Jaka wiedza wypłynie z tego, co nadal jest tajne?
M. Kamiński: Myślę, że opinia publiczna byłaby wstrząśnięta, gdyby poznała zapisy wszystkich rozmów czołowych polityków Platformy z ludźmi z branży hazardowej. To byłby prawdziwy szok."
Polecam pełen tekst WYWIADU z M. Kamińskim.
- chinaski - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
2 komentarze
1. Chinaski
Ale Wojtunik przeprosił dziś Kamińskiego. Wiedział, że jak dojdzie do procesu, to leży.
Pozdrawiam każdym słowem
2. Pan Chinaski,
Szanowny Panie,
Mariusz Kamiński nie jest osoba nieznaną na politycznych salonach. Był działaczem Niezależnego Związku Studentów. Brał udział w obradach Okragłęgo Stołu. Przewodniczył Lidze Republikańskiej. Trzykrotnie zasiadał, zasiada w Sejmie.
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz