Żal patrzeć na ostatnie poczynania M. Migalskiego. Facet ze zdolnego obserwatora sceny politycznej, jej celnego diagnosty stał się ewidentnie mszczącym się krytykantem środowiska, które dało mu szansę ( o czym świadczy zwłaszcza ostatni, dzisiejszy wpis "Migala").  
Dowody? Proszę bardzo: złośliwe przypominanie po raz n-ty wyników wyborczych partii kierowanych przez J. Kaczyńskiego i nazywanie ich "porażkami". Jakież to dla Pana Marka proste- tylko, czy zawsze brak mozliwości objęcia władzy należy tak określać? Rok 2001 był dla PIS-u udany(partia Kaczyńskich weszła do sejmu), choć stery władzy przejmowali wówczas postkomuniści. Po 2005 r. PIS przegrywał wybory, choć zwiększył ilość głosujących  nań wyborców- czy to absolutna porażka? Nie sądzę, biorąc pod uwagę chociażby atmosferę kampanii wyborczych: zachowanie mediów, metody stosowane przez oponentów (np. akcja zabierz babci dowód).
Co więcej, elekcję, która dała Migalskiemu status eurodeputowanego, ostatecznie PIS zakończył na drugim miejscu. Wtedy jakoś eks-politolog nie miał ochoty mówić o porażce. No tak, dyscyplina partyjna zmniejszyła pole manewru. Jak się szybko okazało, Migalski nie potrafił wytrwać zbyt długo w takiej ciasnocie.

Najbardziej żałośnie jednak brzmiały ostatnie kpiny Pana Marka z PISowskiego hasła wyborczego "Nasza Ziemia":

"Jego przyjęcie spowoduje, że wszyscy będą myśleć, iż pisowcy to Marsjanie albo inne ufole. No bo co to niby znaczy "nasza ziemia"? Że już tu są?! Że wreszcie wylądowali?! Że jednak jest inna cywilizacja?! Wolne żarty".
(źródło)

Tymczasem start PISowskiej samorządowej kampanii wyborczej komplementują nawet publicyści "Gazety Wyborczej":

"Na sobotniej konwencji PiS padły też konkretne propozycje dla samorządów m.in.: służby cywilnej, kontraktu gminnego, akademii samorządowej. Mogą się podobać lub nie. Ale przynajmniej jest o czym dyskutować."
(źródło)

Słowa bezsensownej, zmasowanej krytyki PISu stosowanej od kilku tygodni przez Migalskiego (się mu po wyborach odmieniło) dziwią zwłaszcza, gdy spojrzymy na efekty kampanii Platformy Obywatelskiej:

"W sobotę na konwencji Platformy w Zabrzu Grzegorz Schetyna, marszałek Sejmu (PO) zapowiedział, że kampania samorządowa partii będzie "niepolityczna". Najwyraźniej nie dotyczy to jednak Stefana Niesiołowskiego. - Nie możemy oddać naszego miasta tym, którzy ośmielają się z nami walczyć - podkreślał. Oświadczył, że nie wierzy w przemianę polityków PiS, którzy ostatnio łagodzą ton wypowiedzi. - Czy teraz, jak mówicie, to jesteście na psychotropach? Czy może byliście tydzień temu, kiedy odmawialiście nam prawa do patriotyzmu - grzmiał Niesiołowski." (źródło)

"Nie możemy oddać naszego miasta tym, którzy ośmielają się z nami walczyć.".
Kiedy Premier dymisjonował G. Schetynę, ośmielił się tłumaczyć swoją decyzję koniecznością prowadzenia walki z PIS w Parlamencie. Wtedy to było zrozumiałe i konstruktywne. Mimo, że wcześniej Tusk mamił umysły Polaków wizją "polityki miłości". Jak widać "walka polityczna" walce politycznej nierówna.

"Czy teraz, jak mówicie, to jesteście na psychotropach? Czy może byliście tydzień temu, kiedy odmawialiście nam prawa do patriotyzmu?"
Niesiołowski kpi z faktu, że J. Kaczyński po tragicznej śmierci swoich najbliższych ośmielił się zażywać środki uspokajające. Ten fakt ma świadczyć, że jest to praktyka powszechna w PISie. W sumie się nie dziwie odczuciom wicemarszałka Sejmu. Taka tragedia mogła sprawić ból tylko komuś, kto posiada pewien system wartości, kto jest w stanie odczuwać więź z bliskimi. Więź ta u Niesiołowskiego jest odczuwana w sposób swoisty, nietypowy, świadczyć o tym może chociażby stosunek do dawnej narzeczonej z czasów "Ruchu"- (Niesiołowski miał ją w 1970 r. wydać podczas przesłuchania przez funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa PRL- źródło)
Wicemarszałek sejmu oskarża także PIS o "odmawianie mu (i kolegom z PO) prawa do patriotyzmu". Zaiste, bardzo merytoryczny argument użyty w kampanii...samorządowej. Z resztą argument po raz kolejny chybiony. PIS nie odmawiał "Platformersom" mozliwości zachowywania się w duchu patriotyzmu, to "Platformersi" z tej możliwości- zwłaszcza w ostatnich miesiącach- skorzystać wybitnie nie chcieli.
Dowodem jest postawa rządu i jej zaplecza parlamentarnego wobec polityki Rosji (m.in.śledztwo smoleńskie, kontrakt gazowy).

Dlaczego Migalski nie punktuje Platformy, choć ta sama się podkłada? Woli przyłożyć PISowi i personalnie Kaczyńskiemu. Ta śląska wendetta...