Prezydent nie może zrezygnować
Anonim, wt., 14/10/2008 - 00:12
Prof. dr hab. Rafał BRODA
Od tygodnia główną pożywką mediów jest sprawa konfliktu na linii Premier-Prezydent w sprawie wyjazdu do Brukseli na szczyt UE. Mówią o tym wszyscy. Niektórzy nawet wrzeszczą, popisują się, oburzają, wzywają do opamiętania, jęczą i straszą - nikt nie mówi o tym, co jest najważniejsze w tym konflikcie.
Szczerze mówiąc nie jestem pewien, czy rzeczywiście nikt nie mówi, bo w kilku komentarzach internetowych pojawiają się już ślady zrozumienia istoty rzeczy. Być może ktoś już sprawę wyłożył pełnym tekstem, ale nie siedzę po uszy w internecie i sam jeszcze takiej wypowiedzi nie spotkałem. Zacznijmy wszakże od tego, co widzimy.
Wszystko rozpoczęło się od mocnej, publicznej i wypowiedzi Premiera, że sam ustali skład delegacji na szczyt, będzie jej przewodniczył i nie widzi miejsca dla Prezydenta. Była to wypowiedź wybitnie prowokacyjna, a nawet upokarzająca, z wyraźną intencją postawienia Prezydenta w kłopotliwej sytuacji. Natychmiast pojawiła się riposta urzędu Prezydenta, po której potoczyła się lawina jeszcze bardziej prowokacyjnych wypowiedzi różnych kompromitujących postaci strony rządowej.
Urząd Prezydenta nie atakował, odpowiadał na oczywiste zaczepki, obelgi i insynuacje, a robił to czasem bardzo zdecydowanym i klarownym słowem, przekazując jedną, podstawową tezę - "Prezydent pojedzie na szczyt i z urzędu będzie przewodniczył delegacji".
Muszę poczynić małą dygresję. Z przekonaniem głosowałem na Lecha Kaczyńskiego, ale nigdy dotąd nie rozpieszczałem go pochlebnymi uwagami. Było zwykle odwrotnie, ponieważ miałem ogromne zastrzeżenia do ludzi z otoczenia Pana Prezydenta - umiejętność doboru ludzi uważam za podstawową kwalifikację potrzebną do sprawowania urzędu. Ostatnio jednak coś się zmienia w dobrą stronę i sądzę, że min. P. Kownacki szybko i efektywnie zbiera dla niego punkty, budząc oczywiście złość przeciwników.
Gdyby widzowie tego wciąż trwającego widowiska zdobyli się na odrobinę obiektywizmu, zauważyliby łatwo różnicę poziomu i stylu polityków obu stron. Niesłychana agresja polityków PO i ostre, dosadne, ale z zachowaniem kultury riposty drugiej strony. Tym bardziej, że brakowi powagi i zwyczajnemu chamstwu polityków PO, cały czas towarzyszy kompletny brak szacunku dla stanowisk przez nich pełnionych. Szkoda przypominać te wszystkie sytuacje, ale czy po tym, co pokazano, można mieć szacunek do młokosa, którego postawiono na czele MON, do hochsztaplera i klęczącego histeryka na czele MSZ, do gówniarza kierującego kancelarią premiera, czy przewodniczącego klubu PO, wylewającego potoki nic nie znaczących, zwykle fałszywych słów?
Niezawodni dziennikarze mają swoje dni - podsycają konflikt, jak mogą, judzą aż do skutku, zagłuszają argumenty, przerywają wątek rozmówców ze strony Prezydenta, sami stają się stroną i zaangażowanymi, nieobiektywnymi "mediatorami".
Równie niezawodni socjologowie opisują istotę konfliktu - chore ambicje, walka o władzę, potyczka o pozycję polityczną, początek kampanii wyborczej ...etc. Tylko jednemu z nich (Jabłoński - tak, to ten łysy, o mało inteligentnym wyglądzie, zwłaszcza gdy mówi w emocjach) wypsnęła się prawda wprawiająca w zakłopotanie kolegów po fachu: "My tu jesteśmy przecież od tego, by robić rewolucję!"
I nikt nie dotyka sedna rzeczy, które polega na całkowicie odmiennym podejściu Prezydenta i Premiera do polskich spraw, o których mogą zapaść poważne decyzje na szczycie. Prezydent słusznie ocenia Premiera i jego zespół ministrów, jako osoby mało wrażliwe na interes Polski, a nawet skłonne do działań przeciw tym interesom i uznaje, że kilku spraw poruszanych na szczycie musi przypilnować. Jego upór nie ma poważnego związku z ambicjami, z próżnością, czy z kampanią wyborczą - jestem przekonany, że ustąpiłby, gdyby chodziło o jego prywatne sprawy. Tutaj jednak chodzi o Polskę i konsekwentne obstawanie przy swojej pierwotnej decyzji jest po prostu koniecznością - pilnowanie najważniejszych spraw dla Polski jest podstawowym obowiązkiem Prezydenta i za to będzie kiedyś oceniany przez historię. Prezydent nie może wprost powiedzieć, że się obawia, że D.Tusk znowu chce zadziałać przeciw interesowi Polski, bo konsekwencją wygłoszenia takiej opinii, byłaby konieczność odwołania Premiera, a tego się wciąż jeszcze nie da zrobić.
Z pewnością moja opinia o szkodliwości D.Tuska i jego ekipy dla polskich spraw jest jeszcze bardziej negatywna i ugruntowana na podstawie wielu wydarzeń, które miały miejsce po 1989 roku. Nigdy nie mogłem pojąć powszechności wyjątkowo głupich oczekiwań, że jest możliwa koalicja, czy współpraca PO i PiS. To oczekiwanie, formułowane także przez polityków PiS, było podstawowym źródłem moich wątpliwości w ocenie pożyteczności PiS. Dzisiaj chyba już wyparowała ta idea z głów, a ohyda łajdackiego stada, które tak bardzo zdążyło już zaszkodzić Polsce, jest coraz powszechniej rozpoznawana.
W trakcie pisania, którego nie ułatwia mi rozwijający się dramat, coraz częściej słyszę i to ze strony PO potwierdzenie, że istotą konfliktu jest różnica poglądów na temat omawianych na szczycie spraw, a co za tym idzie, różnica poglądów na temat ważnych dla Polski rozwiązań. W normalnych warunkach Premier spotkałby się kilka razy z Prezydentem, by próbować ustalić kompromis. Mogłaby się też rozwinąć publiczna debata na temat tych różnic, ujawniająca choćby fragmentarycznie postawę społeczeństwa. I to wszystko zależało od PO, w jaki sposób ustawi od początku ten merytoryczny spór, jeszcze przecież daleko nie konflikt. Ale tu nie chodziło o merytoryczne przekonanie do racji, tak jak nie chodziło o to wcześniej przy wielu aferalnych posunięciach politycznych sprzed lat. Tutaj chodziło o przeforsowanie swoich zamierzeń - po części motywowanych materialnie skoków na kasę, po części motywowanemu ideologicznie zaoraniu Polski, by nie przeszkadzała w tworzeniu "nowego porządku świata". A przy okazji jest i zysk dla dziennikarskich hien: "The show must go on".
Dlatego dobrze, że Prezydent nie zrezygnował, dobrze, że będzie pilnował polskich spraw. Przewiduję, że konflikt rozwinie się jeszcze mocniej, może aż do wyborczego przesilenia. Oby!
- - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
12 komentarzy
1. Profesor Broda
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. "Niezawodni dziennikarze"
3. Świetna analiza
4. Bardzo mi się podoba
5. Gdyby Michał Tusk zaatakował nożem Marię Kaczyńską
6. Panie Profesorze,
7. Rzeczowy ,normalny artykuł,a unosi na duchu!
Errata
8. Jak pan Kownacki z klasą
9. Prof. dr hab. Rafał BRODA - powiedziane zamiast z ust Prezydenta
Ilu dorosłych Polaków to rozumie? Ilu 16-17 latków, którzy niedługo będą decydować o LOSACH NARODU POLSKIEGO, POLSKI w kolejnych wyborach? Wołamy na puszczy, dlatego tak bardzo naciskam na szybszy rozwój BM24, musimy docierać do milionów ludzi. Wartością ma się stać nie ta blogosfera-agregacja, ale MARKA BlogMedia24.pl Do wyborów nie jesteśmy gotowi, ani PiS, ani jej jakieś ramię koalicyjne o sile zauważalnej. Może Mirek Domińczyk zdoła zebrać trochę prawicy, bo jakoś nie wierzę w siłę moherowego Ruchu Przełomu Narodowego. To nie chwyci, bo środowisko Radio Maryja w w 3/4 pozostanie w poparciu dla PiS. Trzeba szukać poparcia POZA środowiskiem Radio Maryja, nowych zupełnie wyborców i odwołanie się do SOLIDARNOŚCI jest murowanym sukcesem. Błędem jest mieszanie w grupie wyborców IV RP jakich mamy od 2005-2007. Trzeba koniecznie dotrzeć do nowych grup, wartość dodana. Z piasku w wiaderku nie zbudujemy zamku wielkiego jak góra, trzeba szukać wyborców, sami nie spadną z nieba. CUDa mają tylko PO-puliści, czyli KRYZYS. PO-PSL pecha przyniosło Polsce, narodowi polskiemu, nigdy więcej nie powinni uzyskać zaufania społecznego, o partia z mafii PZPR pnia nawet nie mówię. Sowieci precz!
10. ...dla wszystkich, dla Czytelników Profesora -
- ONE POLISH "SHONDA"
***
CZY PREZYDENT 1000 letniej POLSKI może
ZREZYGNOWAĆ z WALKI o Prawdę, o Honor, o BOGA ?
- NIE NO NON NEIN -
Czyń lub Giń.
STEIN
11. HEIMAT *** ŚWIĘTY PATRZY, CO ZROBICIE
Czyń lub Giń.
STEIN
12. Dziękuję....