Kwiaty na ruskie czołgi (Wiesław)
(w rocznicę śmierci Tadka Jasińskiego)
Sowieci nadciągnęli nad ranem 20 września 1939 roku. Chcieli zająć miasto z zaskoczenia, więc uderzyli z marszu. Najwyraźniej za łatwo im do tej pory szło… Tu czekało ich jednak zaskoczenie. Na ulicach i barykadach Grodna połamali sobie zęby. Każdy tank, jak wyłamany, stalowy, ruski ząb. Stracili ich koło dwudziestu, może więcej… To dużo, zważywszy, że obrona była pośpiesznie sklecona, że opierała się zaledwie na dwóch niepełnych batalionach i na zbieraninie rozbitych oddziałów… Wiadomo dziś, że ochotnicze wsparcie przyszło ze strony ludności cywilnej – harcerzy, uczniów, urzędników… Wiedzieli dokładnie o jaką stawkę idzie gra…
Padali zabici i ranni. Wśród rannych uwijały się sanitariuszki – odważne grodzieńskie harcerki… Nie śpiewają dziś o nich pieśni…
Broni przeciwpancernej było mało, ale sprawdziły się koktajle Mołotowa. Może dlatego właśnie jeden z sowieckich żołnierzy, zakwaterowany w kilka tygodni później u moich dziadków, stwierdził z zadziwiającą szczerością:
„Znajetie, naszyje tanki goriat kak spiczki…” -czyli, że palą się jak zapałki…
Dobrze, że jego „starszina”, czyli dowódca, tego nie usłyszał. Sołdat miałby piękną żołnierską mogiłę, w tych naszych malowniczych stronach…
A jeśli tę naukę o odporności tanków ten szczery sołdat wyniósł z nieodległego Grodna, to dobrze, że dowódca nie dowiedział się, kto mieszkał wtedy w chacie naprzeciwko. A mieszkał tam nasz daleki kuzyn – Jozik. Jozik był kolejarzem i jako kolejarz został zmobilizowany w sierpniu 1939 roku. Przeżył bombardowanie w Zarębach Kościelnych, a Kampanię Wrześniową zakończył w Grodnie. Bronił królewskiego Grodna… i po jego upadku, szczęśliwie uniknąwszy aresztowania, wrócił do domu…
Gdyby Sowieci o tym grodzieńskim epizodzie się dowiedzieli, wątpliwe bym miał przyjemność poznać go osobiście.
Bohaterska obrona Grodna trwała 2 dni. Nasi walczyli z wrogiem zewnętrznym i z uzbrojoną komunistyczną agenturą. W końcu ulegli przeważającej sile. Schwytanych obrońców w dużej części czerwoni wymordowali.
Ciekawe, czy wieczorem, po zakończonych egzekucjach, sołdaci nie usiedli przy ognisku naprędce roznieconym na zdobycznej ziemi, nie wyciągnęli harmoszki, nie „zapieli” rzewnie o jakiejś zostawionej w głębi Rassiji Marusi, Oldze, czy Tatianie… ? Czy naprawdę wierzyli, że przyszli tu kogoś bronić?
Tam, gdzie stały polskie barykady nie ma dziś pamiątkowych tablic, nie ma rocznicowych wspomnień i kwiatów. Ale Sowieci podobno powiesili swoje tablice – w miejscach, gdzie potracili tanki… Można się więc trochę jeszcze zorientować…
Na Placu Batorego w Grodnie, na wysokim postumencie, stoi dziś sowiecki tank. Długa lufa skierowana za Niemen, w stronę Polski… Pewnie model nowszy od tych z 1939, ale kto wie…. Ciekawe jakie wydarzenie upamiętnia?
Bo chyba nie to:
Grażyna Lipińska o męczeńskiej śmierci Tadka Jasińskiego, 13-letniego obrońcy Grodna
(…) Ale ja widzę na dalekim czołgu jasną plamę. Nagła, straszna pewność! Głogów! Nie zważam na Dankę, nie słyszę jej krzyku. Śmiercionośna maszyna toczy się naprzód, a ja stępiała na wszystko lecę prosto na nią. Przeraźliwy zgrzyt… czołg staje tuż przede mną. Na łbie czołgu rozkrzyżowane dziecko, chłopczyk. Krew z jego ran płynie strużkami po żelazie. Zaczynamy z Danką uwalniać rozkrzyżowane, skrępowane gałganami ramiona chłopca. Nie zdaję sobie sprawy, co się wokół dzieje. A z czołgu wyskakuje czarny tankista, w dłoni trzyma brauning, za nim drugi – grozi nam. Z podniesioną po bolszewicku do góry pięścią, wykrzywioną w złości twarzą, ochrypłym głosem krzyczy, o coś oskarża nas i chłopczyka. Dla mnie oni nie istnieją, widzę tylko oczy dziecka pełne strachu i męki. I widzę jak uwolnione z więzów ramionka wyciągają się do nas z bezgraniczną ufnością. Wysoka Danka jednym ruchem unosi dziecko z czołgu i składa na nosze. Ja już jestem przy jego głowie. Chwytamy nosze i pozostawiając oniemiałych naszym zuchwalstwem oprawców, uciekamy w stronę szpitala. Chłopczyk ma pięć ran od kul karabinowych (wiem – to polskie kule siekają po wrogich czołgach) i silny upływ krwi, ale jest przytomny. W szpitalu otaczają go siostry, doktorzy, chorzy. – Chcę mamy – prosi dziecko. Nazywa się Tadeusz Jasiński, ma 13 lat, jedyne dziecko Zofii Jasińskiej, służącej, nie ma ojca, wychowanek Zakładu Dobroczynności. Poszedł na bój, rzucił butelkę z benzyną na czołg, ale nie zapalił, nie umiał… Wyskoczyli z czołgu, bili, chcieli zabić, a potem skrępowali na froncie czołgu. Danka sprowadza matkę. Nie pomaga transfuzja krwi. Chłopiec coraz słabszy, zaczyna konać. Ale kona w objęciach matki i na skrawku wolnej Polski, bo szpital wojskowy jest ciągle w naszych rękach. Matka umierającego chłopca, zrozpaczona i jednocześnie pobudzona czynem synka, szepcze mu: „Tadzik, ciesz się! Polska armia wraca! Śpiewają…”.
Fragment wzięty z artykułu: Jak Grodno bolszewików spotykało (Głos znad Niemna na Uchodźstwie) z portalu Kresy24.pl
We wrześniu 1939 roku w wielu skomunizowanych białoruskich wsiach na wjeżdżające ruskie czołgi leciały kwiaty. W Grodnie Polacy również rzucili na ruskie czołgi kwiaty… i to jak zwykle – te najdroższe…
źródła: Wikipedia, Kresy24.pl, własne…
http://fronda.pl/wieslaw/blog/kwiaty_na_ruskie_czolgi#comment_187788
- Zaloguj się, by odpowiadać
7 komentarzy
1. 22 września 1939 – Brześć – defilada braterstwa sowiecko-niemiec
22.09.1939 Brześć. To Kombryg Siemion Krivoshein i Generł Hainz Guderian
na wspólnej defiladzie wojskowej. Stronę niemiecką reprezentował XIX
Korpus Pancerny a radziecką m.in. 29 Brygada Pancerna. Miasto
udekorowane było flagami radzieckimi i niemieckimi. (..)
Po poczęstunku towarzystwo udało się do Brześcia na ulicę dotąd zwaną
ul. Unii Lubelskiej, ostrożnie wstąpiło na kuchenny stół, w którym
umyślnie skrócono nogi, by mógł pełnić honory trybuny, i rozpoczęła się
defilada wojsk niemieckich. Czołgi radzieckie nie wzięły udziału w
defiladzie, większością po przebytej drodze musieli zająć się mechanicy,
a część jeszcze była w drodze. Czołgiści radzieccy mogli obejrzeć więc
defiladę jako widzowie.
Nieliczni przechodnie z łezką w oku wspominali, jak niecałe pół roku
temu, w rocznicę śmierci marszałka Piłsudskiego, tą samą trasą
maszerowało kilka tysięcy polskich oficerów przed komendantem garnizonu
generałem Kleebergiem.
Po defiladzie wojsk niemieckich zanotowano: "Uczestniczące w
uroczystościach rosyjskie załogi czołgów i licząca osiem osób orkiestra
robiły raczej mierne wrażenie. Rzucało się w oczy niejednolite i
zaniedbane umundurowanie". A zaraz potem dalszy tekst: "O godzinie 16.45
opuszczono niemiecką flagę".
Po latach generał Kriwoszein napisał w pamiętnikach: "Zawarliśmy z
Niemcami porozumienie, ale to bez znaczenia".
Defilada ta była zbrodnią polityczną okupantów na istniejącym
państwie polskim.
wspólną defiladę Armii Czerwonej i Wehrmachtu w Brześciu 22.09.1939
http://www.ivrozbiorpolski.pl/index.php?page=defilada-w-brzesciu
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Ostatni obrońca Twierdzy Brześć
22 września, kiedy w Brześciu odbywała się
niemiecko-sowiecka defilada, Polacy nadal się bronili
obrońca Twierdzy Brześć we wrześniu 1939 roku
Virtuti Militari
WW nocy z 16 na 17 września 1939 roku komendant i dowódca
obrony Twierdzy Brześć gen. bryg. Konstanty Plisowski wydał swoim
żołnierzom rozkaz opuszczenia fortyfikacji obleganych od kilku dni przez
niemiecki XIX Korpus Pancerny gen. por. Heinza Guderiana. Ostrzeliwana
niemal bez przerwy przez niemiecką artylerię twierdza, w której płonął
gmach Dowództwa Okręgu Korpusu nr IX, cytadela, i inne ważne dla obrony
obiekty, nie miała już żadnych szans na stawianie skutecznego oporu
przeważającym siłom wroga. Opuścił ją też sam gen. Plisowski, ranny w
czasie ataku niemieckiego na cytadelę. Wyszli również w zwartym szyku
obrońcy. Oddziały polskie kierowały się na Terespol, gdzie będą później
kontynuowały walkę z Niemcami, a następnie także z Sowietami. Większość z
nich zginie lub trafi do niemieckiej czy sowieckiej niewoli. Dokładnie
w tym samym czasie, gdy oddziały polskie opuszczały Twierdzę Brześć,
wschodnią granicę Rzeczypospolitej przekraczały wojska sowieckie. 17
września 1939 roku Brześć zajęli Niemcy, by kilka dni później (22
września) miasto i teren twierdzy przekazać okupantowi sowieckiemu – jak
pisała ówczesna niemiecka prasa – „w specjalnie uroczystej formie”. Jak
wyglądała ta uroczysta forma, pokazują opublikowane wówczas fotografie,
na których uwiecznieni zostali gen. por. Heinz Guderian i sowiecki
kombrig Siemion Kriwoszein (dowódca 29 Bryg. Panc. 4 Armii) salutujący
wspólną defiladę wojsk niemieckich i sowieckich przed gmachem
dotychczasowej siedziby polskiego Urzędu Wojewódzkiego Podlaskiego w
Brześciu nad Bugiem. W tle widoczna jest flaga Rzeszy Niemieckiej. Tak
pieczętowano sojusz sowiecko-niemiecki, który doprowadził do rozbioru
Polski. Odtąd Brześć znalazł się w rękach sowieckich.
Zdecydowana większość oficerów, stanowiących kadrę dowódczą obrony
Twierdzy Brześć, z samym gen. Konstantym Plisowskim, została zamordowana
przez NKWD wiosną 1940 roku w Katyniu i w Charkowie. Na liście ofiar
zbrodni katyńskiej znajdziemy wiele nazwisk wybitnych oficerów, obrońców
kresowych miast przed inwazją sowiecką we wrześniu 1939 roku. Dramat
wydarzeń rozgrywających się wówczas na wschodnich kresach
Rzeczypospolitej zabrali ze sobą do grobów. Nazwiska wielu z nich i
wojenne czyny w obronie ojczyzny przed niemieckim i sowieckim agresorem
właściwie nie funkcjonują na kartach naszej historii i w świadomości
współczesnych Polaków.
Major Władysław Chudy, późniejszy oficer
II Korpusu Polskiego we Włoszech, uczestnik obrony Twierdzy Brześć we
wrześniu 1939 roku, ranny w walkach z Niemcami, przebywał w szpitalu w
Brześciu, który po 22 września został przekazany Sowietom. Wspomina:
„ok. 20 października (!) do szpitala zaczęli napływać rosyjscy ranni, a
dół stał się masowym grobem sowieckich żołnierzy. Siostry przyniosły
wiadomość z miasta, że były to ofiary walk z resztkami oddziałów gen.
Kleeberga w okolicach Brześcia”. Dopiero po latach, wiemy to z relacji
kaprala Jana Samosiuka, okazało się, że wbrew rozkazowi gen.
Plisowskiego w twierdzy pozostały nieliczne oddziały polskie, które
kontynuowały walkę z Niemcami, a później także z okupującymi Brześć
wojskami sowieckimi.
http://www.rp.pl/artykul/459139_Ostatni_obronca_Twierdzy_Brzesc.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. - początek 4 rozbioru Polski
- początek 4 rozbioru Polski - początek 50-letniej niewoli II RP
Dla Polski
nie ma miejsca na ziemi - Polska to ciemnogród
„Noblista” Cz.
Miłosz
Świat
cały już dzisiaj zdaje sobie sprawę i wie o tym, że los II RP został
przesądzony przez dwóch piratów-dyktatorów - super morderców Adolfa
Hitlera i Józefa Wisarionowicza Stalina. Po układzie monachijskim, po
przesądzeniu losu Czech - hitlerowcy przystąpili do opracowania planów
napaści na Polskę, Anglię i Francję. Niemcy traktowali zagarnięcie
Polski jako niezbędny warunek przed decydującym uderzeniem na Francję i
Anglię, jako ich najważniejszego sojusznika na wschodzie. (...)
Naród polski został w okropny, bezczelny sposób znieważony, obrabowany i
wymordowany. Do dziś dnia sprawa największej zbrodni ludobójstwa w
drugiej wojnie światowej nie została zamknięta - żaden bolszewik nie
został postawiony w stan oskarżenia - żaden bolszewik nie został skazany
za zbrodnie, ukrany. Upokorzeni Polacy wciąż szukają sprawiedliwości,
która z szybkością rakiety oddala się od nich, a tacy panowie jak pan
Leon Kieres z IPN, na pewno tej sprawy nie doprowadzą do oczekiwanego
sprawiedliwego końca.
Pokolenia nasze powinny pamiętać, że Stalin i
jego czerwona zgraja morderców dokonała na narodzie polskim morderstwa,
wytępienia, obracania ludzi w niewolników. Dokonano zsyłek Polaków w
tajgi Sybiru i dzikie stepy Kazachstanu. To wszystko określa się panie
Putin mianem ludobójstwa i to mimo pańskich szczerych życzeń -
przedawnione być nie może!
Sybiru - weteran II wojny światowej
Leopold Terlicz Witkowski
http://www.polskapartianarodowa.org/tp/index.php?option=com_content&task...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. przede wszystkim
to my teraz Bolszewikom musimy stawiac pomniki. Zeby uczcic to, ze oni polskie dzieci wieszali na czolgach.
Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.
5. Przepraszam, ale jakos tak mi
Przepraszam, ale jakos tak mi sie skojarzylo z ta piosenka, ktora wg mnie dotyka i wojny i tego, co sie stalo juz po. T.
"czerwone roze na czerwone czolgi"..."czerwone obloki na czerwone samoloty"...Tylko tu w innym kontekscie.
http://www.youtube.com/watch?v=u1XTJJsX78Y
"Martwe dźwigi portowe nigdy nie będą Statuą Wolności".J.Ś.
LUBLIN moje miasto.
6. w Ossowie krzyż postawili bolszewikom
.."Na łbie czołgu rozkrzyżowane dziecko, chłopczyk. Krew z jego ran płynie strużkami po żelazie. Zaczynamy z Danką uwalniać rozkrzyżowane, skrępowane gałganami ramiona chłopca."...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
7. @Maryla
Czytalam :(
Teraz w RM reportaz na temat pomnika w Ossowie, pewnie bedzie do odsluchania na stronie. T.
"Martwe dźwigi portowe nigdy nie będą Statuą Wolności".J.Ś.
LUBLIN moje miasto.