Porażająca zieleń

avatar użytkownika MarkD



Nasza gospodarka odporna jest na światowy kryzys finansowy. Czemu więc tak drastycznie (zielony kolor) spada wartość złotego? Ale Ciii. Nie mówimy, nie widzimy - nie MA!





Czy to nie Poraża? Piątkowy kurs walut wskazuje że złoty średni stracił 5% w stosunku do wszystkich narodowych pieniędzy (poza islandzkimi (bankrut), węgierskimi (czytaliście opinie?)i australijskimi (nie wiemy jeszcze dlaczego)).

3 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. Kryzys Polski nie ominie

Kryzys Polski nie ominie (Gazeta Finansowa/10.10.2008, godz. 19:06) Mimo opinii, że kryzys nam nie grozi, bo fundamenty naszej gospodarki są rzekomo zdrowe, a nasze banki bardzo silne, Chociaż że już dawno nie są nasze, mimo zapewnień, że recesja, jak i kryzys obejdą się z nami bardzo łagodnie, sytuacja polskiej gospodarki i rynku kapitałowego, i finansowego staje się coraz poważniejsza. Kryzys nie chce ominąć nie tylko nas, ale i Europy. Ekonomiści ostrzegają, że to jedno z najpoważniejszych załamań rynków uderzy w kraje nadbałtyckie oraz w rynki wschodzące, także w Polskę. Kryzys stulecia Gospodarka i finanse oparte głównie na spekulacji i finansowych sztuczkach musiały wcześniej czy później eksplodować i zachwiać światową gospodarką. Greenspan, który jest w dużej mierze współodpowiedzialny za ten kryzys – mówi, że to kryzys stulecia. Zdaniem Angeli Merkel, kryzys może mieć długotrwałe skutki. Komentatorzy wspominają wręcz o końcu ery globalizacji czy końcu ery neoliberalizmu. Krytyka bezmyślności i pazerności, maksymalizacji różnego rodzaju bardzo ryzykownych instrumentów generujących olbrzymie sztuczne zyski, ale i jak najbardziej realne straty płynie ze strony najpoważniejszych etyków biznesu. Czyje te bańki? Ktoś przecież ponosi odpowiedzialność za kolejne bańki spekulacyjne, również te na naszym rynku kapitałowym, czy za tzw. krótką sprzedaż czyli zarabianie na opcjach spadku cen akcji. Co ciekawe, gdy na amerykańskim rynku zakazano owej krótkiej sprzedaży, to na warszawskiej giełdzie chce się ją właśnie wprowadzić. Ktoś przecież na świecie decydował o kredytowaniu zakupów akcji tzw. lewarowaniu zakupów akcji w skali 40:1 czy w skali 30:1, co praktykował np. Lehman Brothers. Ale i u nas nie brakuje banków, które na takie praktyki przeznaczyły po 500 – 700 mln zł, łącznie mogą to więc być kwoty idące w miliardy, a akcje na giełdzie nadal spadają. Jeźdźcy bankowej apokalipsy Są cztery główne przyczyny kryzysu finansowego na rynku w USA. Nadmierna akcja kredytowa, pazerność głównych graczy rynkowych, spekulacje bankowe i słabość nadzoru finansowego. Niestety, wszystkie te trzy czynniki występują również w Polsce, choć na razie jeszcze w nieco mniejszej skali. Można powiedzieć, że tzw. czterej jeźdźcy bankowej apokalipsy wkroczyli już do Polski. A są to: spowolnienie gospodarcze, wzrost ryzyka kredytowego, problemy z płynnością i wzrost kosztów i prowizji bankowych. Kto zapłaci? W USA, w Europie, w tym w Hiszpanii, Anglii, Irlandii, pada rynek deweloperski. Tylko we wrześniu ceny na domy i mieszkania w Hiszpanii spadły o 12 proc. Polski rynek wcale w tej materii nie jest bezpieczniejszy. Pierwsze firmy deweloperskie i to nie tylko te zagraniczne działające w Polsce, stają na krawędzi bankructwa. Niektóre dopiero liczą swoje straty. Podobnie źle wygląda sytuacja na polskim i europejskim rynku przedsiębiorstw transportowych. Bankructwa mogą iść w tysiące. Paradoksalnie to właśnie Europa, a nie USA, kraje Eurolandu, a zwłaszcza kraje nadbałtyckie i rynki wschodzące, w tym Polska mogą ucierpieć najbardziej na kryzysie. Czy za globalne spekulacje, pazerność, zwykłe oszustwa światowych graczy zapłacimy i my? Niestety. Wydaje się to całkiem realne. Zainspirują wybuch? Nie jesteśmy absolutnie przygotowani na nadejście kryzysu. Zbyt wielu Polaków dzięki mediom uwierzyło, że aby się szybko dorobić nie trzeba wielu lat pracy, wystarczy parę finansowych tricków i szybka spekulacja. Widzimy bardzo wyraźnie jednoznaczne obniżenie płynności polskiego sektora finansowego i kapitałowego. Może to być groźne dla całego polskiego systemu finansowego, np. w przypadku niespodziewanego pogorszenia się jakości aktywów kredytowych banków w Europie, które mają swoje banki w Polsce. Bowiem nie tylko w USA, ale również w Europie istnieje kilkadziesiąt instytucji finansowych działających na rynkach międzynarodowych, które tworzą pewne ryzyko systemowe i mogą zainspirować wybuch kryzysu finansowego, w każdym kraju, gdzie działają ich banki-córki. Wiele z nich działa przecież również w Polsce. Trwałe zaburzenie płynności w naszym kraju jakiegoś z tych banków może być wręcz zabójcze dla spółki - córki. Dobre bo polskie? Według agencji ratingowej Standard&Poor Polska znalazła się na ósmym miejscu w rankingu rynków wschodzących, które są najbardziej narażone na utratę płynności finansowej, w przypadku pogłębiania się światowego kryzysu finansowego. Toksyczne związki z upadającymi w USA bankami można przecież łatwo znaleźć w Polsce. To nieprawda, po pierwsze, że Polska jest szczególnie odporna na kryzys amerykański. Po drugie, można się zgodzić z ministrem finansów Jackiem Rostowskim, że polskie banki nie są absolutnie narażone na kryzys, ale tylko w tej mierze, że praktycznie poza PKO BP i BOŚ nie ma już polskich banków – są banki komercyjne, zagraniczne, działające w Polsce. Zadłużeni bez oszczędności Polacy toną w długach, a nadal na potęgę pożyczają. Co miesiąc nasze zadłużenie rośnie o ok. 70 mln zł. Kredyty gospodarstw domowych przekroczyły już kwotę 300 mld zł, kredyty hipoteczne 150 mld. Od sierpnia 2007 r. do sierpnia 2008 r. kredyty hipoteczne wzrosły o ok. 40 mld zł. Wartość kredytów udzielonych przez banki w Polsce tylko w sierpniu wzrosła o 9 mld. Kredyty gotówkowe, bardzo wysoko oprocentowane, przekroczyły już kwotę 100 mld zł, kredyty na kartach kredytowych oprocentowane średnio na 20 – 30 proc. osiągnęły wielkość 11 mld zł. Aż 55 proc. polskich kredytobiorców ma problemy ze spłatą swych zobowiązań, a pamiętajmy, że prawie 50 proc. Polaków nie ma w ogóle żadnych oszczędności. Oszczędności Polaków i gospodarstw domowych zgromadzone w bankach to zaledwie 277,6 mld zł. W II kw. 2008 r. stopniały aż o 13 mld zł. Pieniądze z polskiego rynku kapitałowego uciekają i to bardzo gwałtownie, głównie do banków, gdzie odpłynęło już ponad 40 mld zł, a zaczynają one mieć problemy. Walczą o gotówkę Banki biją się o gotówkę. Przykładem są lokaty o oprocentowaniu nawet do 10,5 proc., a podobno są już szykowane nawet 11 – 12 - proc. oferty. Specjalnej nadwyżki banki nie mają. Stąd taki brak gotówki, brak płynności, niechęć do pożyczania sobie wzajemnie pieniędzy. A pożyczają niewiele, nie wszystkim i jeśli chodzi o banki – na bardzo krótkie terminy. Rynek pożyczek międzybankowych ostatnio praktycznie zamarł. Sytuacja kredytobiorców z dnia na dzień się pogarsza. Od kilku tygodni stawki LIBOR, po których banki pożyczają sobie wzajemnie pieniądze, które wraz z bankową marżą są podstawą do obliczania wysokości kredytu rosną w zawrotnym tempie. Trzymiesięczny LIBOR był już najwyższy od 2001 r. i wynosił 2,99 proc. W górę poszybowały też stawki dla dolara i euro. Odpowiednio do 5,68 proc. i 5,35 proc. A to oznacza, że chociaż stopy procentowe na razie nie rosną w Polsce, ani tez w strefie euro, ani w Szwajcarii, to raty kredytowe będą coraz większe. Odczuwają to klienci banków. Otwarte linie kredytowe Dzisiaj zagrożone należności banków w Polsce wynoszą ok. 25 mld zł. Nic dziwnego, że banki już od kilkunastu tygodni sprzedawały swoje wierzytelności, przede wszystkim trudno ściągalne kredyty. Jednak nabycie takich wierzytelności powoduje, że wartość nieruchomości obciążonej kredytem spada natychmiast o kilkadziesiąt procent, czasami nawet o połowę. Zadłużenie banków w Polsce rośnie. W II poł. 2008 r. wzrosło o 7 mld EUR do łącznej kwoty 35 mld. W ujęciu rocznym kwota ta wzrosła aż o 63 proc. W I poł. 2008 r. zadłużenie zagraniczne Polski wzrosło do 180 mld EUR, czyli o 22,5 mld. Szczególnie niebezpieczne jest to, że bardzo szybko rośnie zadłużenie krótkoterminowe, czyli wpłaty obowiązujące w ciągu jednego roku. Dziś to już 30 proc. ogólnej kwoty zadłużenia. W działających w Polsce zagranicznych bankach komercyjnych do 25 proc ich sumy bilansowej stanowią zobowiązania wobec central europejskich. Część działających w Polsce banków ma otwarte linie kredytowe w swoich macierzystych centralach na kilka miliardów złotych. Co będzie, gdy europejskie centrale, jako podmioty dominujące i mające własne kłopoty z płynnością zechcą wycofać część lub całość pieniędzy z Polski? Wehikuł do zarabiania W Eurolandzie rośnie recesja. Polska kieruje tam 70 proc. swojego eksportu, musi to więc rzutować na deficyt handlowy. Wyniósł on w lipcu 2 mld EUR, a w tym roku może wynieść 20 mld. Deficyt obrotów bieżących kształtuje się dzisiaj w granicach 4 proc. w stosunku do PKB i nie jest jeszcze groźny. Ale nie wiadomo jak będzie na przełomie roku. Spadają inwestycje zagraniczne, krajowe inwestycje zmniejszyły się już o 15 proc. Ośmiokrotne podwyżki stóp w ostatnich miesiącach uczyniły ze złotego prawdziwy wehikuł do zarabiania dużych pieniędzy i to podwójnego – na złotówce i dochodowości papierów wartościowych. Jeśli jednak złoty w ciągu dwóch tygodni zyskuje, a następnie traci 20 – 30 gr do głównych walut, to nie jest to na pewno waluta stabilna. Łatwo może więc ulec atakowi spekulantów. A wtedy miliardy dolarów z naszej rezerwy walutowej mogą prysnąć jak bańka mydlana. Niewidzialna ręka rynku Inflacja utrzymuje się na 5-proc. poziomie, a zapowiadane są dalsze podwyżki. Dług publiczny Skarbu Państwa w sierpniu 2008 r. wzrósł do 529 mld zł. Jego obsługa tylko w przyszłym roku będzie nas kosztować 33 mld zł. Rząd w budżecie na 2009 r. zapowiedział cięcia i ograniczanie deficytu, do poziomu 1 proc. PKB w 2011 r. Wzrost gospodarczy uległ spowolnieniu. Mówi się coraz więcej o zwolnieniach, też grupowych. Na naszych oczach ekonomia, rozumiana jako niewidzialna ręka rynku, bankrutuje. Coraz częściej ta niewidzialna ręka wyciąga się bowiem po publiczne pieniądze i państwową pomoc, aby się ratować. Janusz Szewczak

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Emisariusz IV RP

2. Złotówka może ulec atakowi spekulantów

Taki Soros jest od tego z kumplami miliarderami, klubami miliarderów wręcz SPECJALISTĄ. Czyżby zaatakowali złotówkę czyli de facto Polskę?
avatar użytkownika Bernard

3. Piramidy finansowe w akcji

przecież jeżeli ktoś stracił, to ktoś też zarobił, ktoś wyemitował śmiecie i je sprzedawał. Ktoś zawierał te kontrakty, jeżeli ktoś na nich stracił, to ktoś też na nich zyskał. Ciekawe kto?