Ukraść KL Warschau

avatar użytkownika Wojciech Kozlowski
Krzyżyk daję Ojca Świętego.
Ten pobłogosławił go,
a ja go daję tutaj
i tutaj będzie w tym miejscu.


(śp. Ks. Zdzisław Peszkowski *)


Nie uszanowała Hanna Gronkiewicz-Waltz prezydent Warszawy woli wielkiego Polaka, kapelana Ojca Świętego i Rodzin Katyńskich ks. Zdzisława Peszkowskiego – honorowego obywatela miasta Warszawy - wypowiedzianej na skwerze Alojzego Pawełka w dn. 9 października 2006 r. podczas przekazywania repliki krzyża papieskiego poświęconego przez Ojca Świętego i wmurowanego wraz z aktem erekcyjnym pod Pomnik Męczenników KL Warschau. Nie uszanowała ani tego krzyża, ani tego miejsca poświęconego przez ks. Peszkowskiego tuż przed jego śmiercią – miejsca, którego ziemię zmieszał z ziemią krwią zbroczoną, przywiezioną na plac Pawełka z sowieckich obozów kaźni jak Katyń, Bykownia, Miednoje... Nie wzięła też pod rozwagę przestrogi wypowiedzianej wówczas przez niego o zachowaniu szacunku do miejsca, które on - poprzez zmieszanie tych ziem – uświęca więzią ze wszystkimi zakatowanymi Polakami na Wschodzie. Nie wyniosła prezydent Warszawy nic z połączenia ze sobą - właśnie na skwerze Alojzego Pawełka - Golgoty Wschodu z Golgotą Zachodu przez ks. Zdzisława Peszkowskiego - honorowego obywatela Warszawy.

Zaprzaństwo i zdrada

Przez trzy lata swojej kadencji pani Hanna Gronkiewicz-Waltz blokowała skutecznie rozpoczęcie budowy Pomnika Męczenników KL Warschau na skwerze Alojzego Pawełka - lokalizacji przyznanej uchwałą rady miasta jeszcze w dn. 11 marca 2004 r. Nie pomagały pisma, skargi, zażalenia, petycje. Trwało to do 22 października 2009 r., kiedy to z jej inicjatywy Rada Miasta Warszawy unieważniła przyznaną wcześniej lokalizację na skwerze Alolzego Pawełka, pod pretekstem, że owa lokalizacja nie znajdowała się w obrębie byłego obozu. Tymczasem to nowa lokalizacja - wyznaczona na skwerze gen. Jana Jura-Gorzechowskiego – nie leży w obrębie obozu, lecz na terenie niegdysiejszego żydowskiego getta. Oddalona przy tym jest znacznie od terenu byłej Gęsiówki. Natomiast dotychczasowa lokalizacja pomnika KL Warschau na skwerze Alojzego Pawełka leżała w strefie ochronnej obozu - tuż przy ogrodzeniu lagrów Warszawy Zachodniej, w pobliżu komór gazowych i gazowni z której Niemcy czerpali gaz.

Sytuowanie budowy pomnika na terenie byłego żydowskiego getta, może wywołać falę polsko-żydowskich konfliktów ze względu na różnice w stosowanych przy upamiętnieniu symbolach upamiętniania. Przestrzegała przed tym sędzia Maria Trzcińska, przypominając o niegdysiejszym konflikcie wokół Krzyża Papieskiego na terenie KL Auschwitz. Pomimo przestróg - a więc świadomym dążeniem do tego typu napięć przez prezydenta Warszawy – działanie takie jest wyrazem jej antysemityzmu.

Podobnie, za wyraz antysemityzmu - poprzez świadome wywoływanie antyżydowskich nastrojów wśród Polaków - można uznać zawłaszczenie martyrologii w tym obozie wyłącznie do Żydów, lub zaprzeczanie charakterowi obozu natychmiastowej zagłady, jak czyni za dr. Kopką pani Gronkiewicz-Waltz, pomimo istnienia niezbitych dowodów takich jak: w zakresie wielkości zbrodni - protokułów zeznań komendanta obozu - Paula Otto Geibla, że dziennie mordowano 400 Polaków (nie Żydów, bo działo się to już po żydowskiej zagładzie) i chociażby mapy Rudolfa Hoessa – najlepszego eksperta w dziedzinie ludobójstwa – na której to mapie KL Warschau oznaczony jest w sposób wykluczający wszelkie wątpliwości jako „Vernichtungsloger” – miejsce natychmiastowej zagłady.

Jak stado baranie

Wszyscy radni PiS głosowali przeciwko haniebnej uchwale Rady m. st. Warszawy w sprawie pomnika Ofiar Obozu KL Warschau. Niestety byli w mniejszości. Z kolei SLD z wyjątkiem Andrzeja Golmonta - który był za ustawą - wstrzymało się od głosowania. Za przyjęciem uchwały głosowali natomiast wszyscy radni z PO i kilku niezżeszonych. A więc, właśnie Platformie Obywatelskiej Polacy „zawdzięczają” przyjęcie rasistowskiej uchwały, będącej zamachem na polskie ofiary KL Warschau. Ale w tym wypadku trudno się dziwić. Jaki pan taki kram. (**)

Oceniając zasługi poszczególnych klubów partyjnych w przyjęciu ustawy, należy wziąć pod uwagę również podjęcie uchwały Rady Dzielnicy Wola w sprawie pozytywnego zaopiniowania owego projektu uchwały. Ta uchwała była preludium warunkujacym zasadnicze głosowanie w sprawie. A tu, jak w czasach PRLu, panowała jakaś dziwna jednomyślność za pozytywnym przyjęciem projektu. Ponieważ klub PiS na Woli ma tyle samo radnych co PO, a jednego członka PO nie było, więc PiS w tym wypadku pobiła nawet Platformę. Wszyscy radni, ze wszystkich klubów partyjnych, jednomyślnie poparli wielką hucpę. „Za” była nawet żona posła Gosiewskiego, która o sprawie KL Warschau powinna coś wiedzieć chociażby od męża.

Wygląda więc na to, że PiS zachowuje się tylko wówczas przyzwoicie, kiedy jest monitowany, jak to miało miejsce w przypadku radnych miejskich, gdzie sędzia niezłomny Maria Trzcińska dotarła z pismem do radnych. W przypadku radnych dzielnicy Wola - gdzie takiego pisma nie było - rezultaty okazały się żenujące i pomimo tego, że radni są nielicznymi wybrańcami spośród wielu, upodobnili się w swoim działaniu do zbłąkanego, baraniego stada.

Komuno wróć

Naturalnie nie do wszystkich. Wróć tylko do pana Seweryna Blumsztajna – z Wyborczej, który swój „artykuł” zatytuował: „Zwolenników KL Warschau trzeba wyrzucić z Sali.” (***) Wróć komuno wlepić na plecy temu niegdysiejszemu działaczowi opozycji kilka pał zaległych, aby odechciało mu się raz na zawsze powrotów do metod socjalistycznej praworządności. Potraktuj go wreszcie poważnie tak, jak dysydenta polskiego pochodzenia. A dołóż mu jeszcze parę pał za antysemityzm. Za prowokowanie, poprzez kretyńskie wypowiedzi, nienawiści do Żydów. Za wypowiedzi takie jak ta: „Radni Warszawy świetnie wiedzą, że obóz masowej zagłady KL Warschau nie istniał - tak twierdzą wszyscy profesjonalni historycy.” (***)

Ilu was „profesjonalnych” historyków? Raz – Władysław Bartoszewski – odznaczony orderem Strassermana i dofinansowywany przez Niemcy, a w dodatku upamiętniony prze siebie samego jako boss Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa tablicą marmurową jeszcze za życia (Marszałkowskiej 62) i kilku jego apolegetów.

Następna zaległa pała należy się temu „demokratycznemu” opozycjoniście za rasistowską wypowiedż: „Patriotyzm nie polega tylko na budowaniu pomników, a szczególnie pomników wymyślonych obozów zagłady.” (***) Jak widzimy dla żydowskiego pochodzenia rasisty, polska martyrologia obejmuje jedynie „wymyślone” obszary zagłady.

** ** **

Nie wyniosła prezydent Warszawy nic z przesłania ks. Zdzisława Peszkowskiego. Ani jako przesłania kapelana polskiego, ani jako przesłania honorowego obywatela Warszawy, przekazanego Polakom na skwerze Alojzego Pawełka. Nie wyniosła bo jej tam wcale nie było. Przypomnę zatem pani Hannie Gronkiewicz-Waltz fragment mojej korespondencji do niej, sporządzony specjalnie w zmodyfikowanej, przystępnej jej formie: „Wara prezydentowi Warszawy od miejsca uświęconego na skwerze Alojzego Pawełka w pobliżu monstrualnych komór gazowych isniejących niegdyś w tunelu pod torami Warszawy Zachodniej, na którym powstanie pomnik, niezależnie od tego czy Pani Prezydent zechce sobie inny KL Warschau uświęcić inną budowlą i na innym miejscu.” (****)




(*)Ks. Zdzisław Peszkowski - honorowy obywatel Warszawy i innych miast, kapelan Jana Pawła II, kapelan Rodzin Katyńskich i pomordowanych na wschodzie:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Zdzis%C5%82aw_Peszkowski

(**) http://bip.warszawa.pl/NR/rdonlyres/7BD67DA9-4270-4A39-98FE-2D5CAC9C3C42/711845/wynik_2cz_63_sesja.doc

(***) http://wyborcza.pl/1,94908,7122718,Zwolennikow_KL_Warschau_trzeba_wyrzucic_z_sali.html

(****) http://kl-warschau.blogspot.com/search?updated-max=2009-04-12T13%3A32%3A00-07%3A00&max-results=1


http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20070810&typ=my&id=my22.txt






Krzyżyk daję i ziemię

4 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. o KL Warschau BOGUSŁAW KOPKA historyk, profesor Politechniki

http://www.tygodnikmlodejpolski.pl/prawdziwe-i-nieprawdziwe-wiadomosci-o...

Tylko trzymanie się ścisłych faktów, potwierdzonych dokumentacją historyczną może być poważnie traktowane w dyskusji publicznej wokół trudnych tematów historycznych. Powielanie nieprawdziwych wiadomości jest wodą na młyn dla zwolenników błędnego prezentowania historii Polski (np. film „Pokłosie” i niemiecki serial „Nasze matki, nasi ojcowie”).

Wielce niefortunna recenzja redaktora Wojciecha Lady z książki Aldony Zaorskiej KL Warschau. Historia obozu zagłady w Warszawie (Całe grupy trupów, „Sieci” 1-7.07.2013, nr 26, s. 57) w wielu punktach mija się z prawdą: KL Warschau nie składał się z pięciu lagrów, w tym nigdy podczas okupacji nie działał na terenie Dworca Zachodniego obóz z komorami gazowymi. Przytaczana jedyna relacja Feliksa Jedynaka, który rzekomo widział na Dworcu Zachodnim gazowanych Polaków, w aktach procesowych jednoznacznie ustalono, że jest niewiarygodna. Mam taką cichą nadzieję, że może po przeczytaniu poniższego artykułu - abstraktu z mojej książki Konzentrationslager Warschau. Historia i następstwa z 2007 r., czytelnicy „Sieci” więcej dowiedzą się o tym zapomnianym obozie warszawskim w przeddzień rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, którego pierwszym wielkim zwycięstwem było wyzwolenie przez żołnierzy Armii Krajowej obozu Warschau wraz z częścią ocalałych żydowskich więźniów.

70. lat temu po zlikwidowaniu getta warszawskiego niemiecki okupant rozkazem szefa niemieckiej policji i SS Heinricha Himmlera utworzył obóz koncentracyjny – KL Warschau. Odmiennie od innych tego typu miejsc odosobnienia, kacet umiejscowiono w samym centrum miasta, a nie jak to zwykle było na przedmieściach lub w pełnej izolacji od najbliższych dużych skupisk ludności.

Obóz rozciągał się wzdłuż ulicy Gęsiej od Zamenhofa do Okopowej. Nazywany był potocznie przez warszawiaków Gęsiówką, od nazwy potężnego budynku byłego więzienia wojskowego Gęsiówka, w którym znajdowała się pierwsza, najstarsza część obozu.

19 lipca 1943 r. wprowadzono do niego pierwszych 300 więźniów. Więźniowie ci zostali przywiezieni z Buchenwaldu. W grupie tej było wielu kryminalistów, a także więźniowie polityczni (komuniści) oraz tzw. aspołeczni. Mieli oni nadzorować więźniów, pełniąc funkcje kapo. Żydowscy więźniowie traktowali ich nie jak współtowarzyszy niedoli, lecz raczej jako część personelu SS. Do Gęsiówki następnie przywożeni byli Żydzi z innych obozów z całej okupowanej Europy. Najwięcej więźniów żydowskich przybyło z Auschwitz-Birkenau. Od 31 sierpnia do 27 listopada 1943 r. w ruiny getta przybyły cztery transporty Żydów z KL Auschwitz, łącznie 3 683 więźniów uznanych przez Niemców za zdolnych do ciężkiej pracy. Świadkowie potwierdzają informację, że byli to na ogół młodzi mężczyźni, poniżej czterdziestego roku życia.

W celu utrudnienia ewentualnych kontaktów więźniów z mieszkańcami Warszawy do obozu kierowano przede wszystkim Żydów – obcokrajowców, pochodzących z Grecji, Francji, Niemiec, Austrii, Belgii i Holandii. Raz tylko, podczas formowania transportu, w końcu listopada 1943 r., włączono do niego 50 polskich Żydów, ponieważ tylu właśnie zabrakło do wyznaczonego kontyngentu. Wiosną 1944 r. do obozu przybyło kilka transportów z węgierskimi Żydami z KL Auschwitz. Łącznie było ich około 3000 i stanowili wtedy najliczniejszą grupę narodowościową w obozie.

Wśród żydowskich więźniów było wielu wykształconych – bankowców, inżynierów, lekarzy, adwokatów – znających języki obce, w tym popularny wówczas język francuski; niektórzy nawet porozumiewali się między sobą po łacinie. To z pewnością zmniejszało dystans i dawało większe możliwości przeżycia. Komunikacja w sytuacjach granicznych, a do takich zaliczyć należy życie i pracę w obozie koncentracyjnym, była podstawą przetrwania. Zwiększała także zdolność do podejmowania ryzyka.

Obóz otoczony był wysokim murem wraz z wieżyczkami strażniczymi. Niedaleko bramy głównej widniała tablica ostrzegawcza, na której widniała trupia czaszka oraz napis w języku niemieckim, polskim, węgierskim i francuskim: „Uwaga! Neutralna część. Bez ostrzeżenia się strzela!”. Wielojęzyczna tablica ostrzegała nie tylko więźniów-obcokrajowców, ale również część załogi SS, która pochodziła, podobnie jak więźniowie, z różnych krajów okupowanej przez Niemcy wtedy Europy. Straż KL Warschau składała się głównie z folksdojczów, którzy od 1942 r. zostali wcieleni do Waffen-SS. Folksdojcze pochodzili przede wszystkim z Europy południowo-wschodniej, zwłaszcza z Siedmiogrodu i Rumunii. Wielu z nich nie znało dobrze języka niemieckiego i czasami rozkazy trzeba było im tłumaczyć; niektórzy byli nawet analfabetami. Straż obozowa liczyła łącznie 380 esesmanów. Konflikty między strażnikami z Rzeszy, którzy z reguły zajmowali kierownicze stanowiska, a folksdojczami wybuchały często, co zauważali i sami więźniowie.

Do końca kwietnia 1944 r. Gęsiówka była samodzielnym obozem, potem po wykryciu przez Berlin afery korupcyjnej wśród personelu, stała się podobozem Majdanka. Starą załogę odesłano do Niemiec, a nowa przybyła z KL Lublin.

Więźniowie obozu zajmowali się głównie wyburzaniem getta, sortowaniem gruzu, wydobywaniem wszelkiego rodzaju surowców wtórnych, ale również poszukiwaniem kosztowności i innych cennych przedmiotów. Wszystko, co przedstawiało jakąkolwiek wartość, wywożono do III Rzeszy.

Niejednokrotnie w gruzach odnajdywano też Żydów, którzy ukrywali się od tam od czasów powstania. Byli oni rozstrzeliwani na miejscu.

W obozie funkcjonowało również komando, do zadań którego należało palenie zwłok Polaków rozstrzeliwanych w ruinach getta oraz zmarłych więźniów warszawskiego kacetu.

Ofiary śmiertelne KL Warschau to łącznie około 20 tys. osób. Są to ofiary ścisłego obozu (zmarłe w wyniku epidemii i pracy ponad siły) oraz osoby rozstrzelane na jego terenie lub w pobliżu zamkniętej strefy obozowej, w większości anonimowe.

5 sierpnia 1944 r. żołnierze batalionu AK „Zośka" po brawurowej akcji zdobyli obóz. Dowódca powstańców Ryszard Białous „Jerzy” tak wspominał ten moment: „z budynków i wież pryskają Niemcy bezładnymi grupkami, uciekając w ruiny Starówki drzwi [baraków] rozwierają się pod naporem, a całe przedpole zapełnia się masą pasiastych postaci biegnących w naszą stronę z niebywałym krzykiem i wymachiwaniem rąk. Przez moment poczułem, jak gardło moje ściska skurcz radości – zdążyliśmy na czas”. Fotografie z wyzwolenia obozu należą do jednych z najczęściej reprodukowanych i na trwałe weszły do legendy Powstania Warszawskiego. Należy podkreślić, że obóz Warschau był jedynym kacetem na wschód od Łaby wyzwolonym nie przez czerwonoarmistów, ale przez Polaków, żołnierzy Polskiego Państwa Podziemnego.

Według danych dowództwa AK wyzwolono 348 więźniów, w tym 24 kobiety, byłe więźniarki pobliskiej Serbii (oddziału kobiecego więzienia gestapo Pawiaka). Wcześniej, pierwszego dnia powstania, wolność odzyskało 50 więźniów kacetu, którzy pracowali w niemieckich magazynach mundurowych i żywnościowych przy ul. Stawki, w rejonie byłego Umschlagplatzu. Część oswobodzonych Żydów przyłączyła się do powstania, inni znaleźli się w oddziałach pomocniczych bezpośrednio pomagając cywilom. Ci, którzy z bronią w ręku walczyli z Niemcami, zapamiętani zostali jako fanatyczni bojownicy. „Okazywali zupełną obojętność na sprawę życia czy śmierci (przypuszczalnie na skutek swych przeżyć)” – wspominał jeden z uczestników powstania, Stanisław Stefański.

Od stycznia do maja 1945 r. Gęsiówka ponownie stała się więzieniem i obozem pracy, tym razem jednak nadzorowanym przez NKWD. Na terenie dawnego Konzentrationslager Warschau Sowieci w straszliwych warunkach przetrzymywali między innymi żołnierzy AK i członków podziemia niepodległościowego. W następnym okresie obozem zarządzało UB, osadzając w nim początkowo niemieckich jeńców wojennych. W latach 1945-1949 miejsce to było jednym z największych jenieckich obozów w Europie. W roku 1949, kiedy większość jeńców zwolniono, utworzono tam Centralne Więzienie - Ośrodek Pracy w Warszawie. Odbywali w nim karę zarówno tzw. wrogowie klasowi skazani wyrokami Komisji Specjalnej do Walki z Nadużyciami i Szkodnictwem Gospodarczym, jak i zwykli kryminaliści. W 1956 r. komunistyczny obóz zlikwidowano. W obozie tym poniosło śmierć ok. 1800 osób. Nie wiemy dokładnie, gdzie zostały pochowane, być może na jednym z podwórzy Gęsiówki.

W latach sześćdziesiątych ubiegłego stulecia ostatecznie rozebrano wypalony budynek Gęsiówki. W tym miejscu wzniesiono Muzeum Historii Żydów Polskich.

Dzisiaj, w kontekście rozliczeń historycznych, otwarte pozostają pytania dotyczące dwóch kwestii: o stan prowadzonego od kilkudziesięciu lat polskiego śledztwa w sprawie popełnionych zbrodni ludobójstwa na Żydach i Polakach (głównie warszawiakach) i jego konkretne efekty oraz upamiętnienia ofiar KL Warschau. Adresatem pierwszego pytania pozostaje Instytut Pamięci Narodowej, którego prokuratorzy wiosną w 2012 r. po raz kolejny przedłużyli śledztwo w sprawie KL Warschau, a końca jak na razie nie widać.

Sprawa pomnika pozostaje w gestii władz miasta stołecznego Warszawy. Jest uchwała Rady Miasta i rozpisany konkurs na projekt pomnika mającego powstać niedaleko Pawiaka. Ale i na tym polu trudno zaobserwować rzeczywiste wyniki, są deklaracje, brak działania. Z kolei Muzeum Historii Żydów Polskich też nie poczuwa się do historii miejsca, na którym ma zacząć niedługo działać jedna z największym w stolicy i w kraju placówek muzealnych.

BOGUSŁAW KOPKA

historyk,

profesor Politechniki Warszawskiej

----------------------------------------------------------------------------------
komentarze

Pan Kopka plywa w morzu posmodernizmu...
Waldemar J. Dabrowski , 6.07.2013, 06:20
Zachecam do samodzielnego myslenia... BOGUSŁAW KOPKA, historyk, profesor Politechniki Warszawskiej — jak sie podpisuje pod tekstem — mysli, ze ma licentia poetica na temat KL Warschau. Sedzia Maria Trzcinska nie zyje od grudnia 2011 roku, a pan Kopka nawet nie podziekuje zmarlej, za podstawy swojego doktoratu, chyba z historii. Promotorem byl pan Jan Zaryn. Sedzia Maria Trzcinska przez 35 lat jako sedzia sledzczy panstwowej instytucji poprzednika IPN, zajmowala sie zbrodniami niemieckimi w KL Warschau. Dzis rozne elektroniczne cuda zdarzaja sie przy hasle: KL Warschau, gdy je googlujemy. Przy pewnym jednak uporze ciagle mozna znalezc ukryty trop. Idzmy do: http://www.kworum.com.pl/art1862,konzentrationslager_warschau.html, gdzie pojawiaja sie oba nazwiska jako zwrotnicowych historii. To znaczy jeden, starszy (Jan Zaryn) kombinuje, mlodszy (Kopka) pisze ksiazke. ktora ma byc obowiazujaca prawda. Pojawiaja sie tam zreszta nazwiska innych zwrotniczych — nagrodzonych, uznanych, wycalowanych przez im podobnych w kraju i poza jego granicami — pan Wladyslaw Bartoszewski, pan Witold Kulesza, prokurator Kochanowski, szukajcie sami... Tak, jak kiedys w Piwnicy pod Baranami Piotr Skrzynecki nawolywal, by przyjsc do nich, zapraszam kazdego wedrowca by skierowal swoje kroki tropem KL Warschau. Samodzielne myslenie bedzie bardzo pomocne. Niewtajemniczonym wyjasniam, ze za haslem KL Warschau kryje sie funkcjonowanie obozu zaglady polskiej ludnosci mieszkajacej w okupowanej przez Niemcow stolicy Polski. Wszystko od 1942 do wybuchu Powstania Warszawskiego w 1944 roku. Ilosc wymordowanych Rodakow w Vernichtungslager (wg. Rudolfa Hoessa) KL Warschau, sedzia Maria Trzcinska oszacowala na 200 000. Wojciech Kozlowski z Kanady, prowadzacy blog, ktory nalezy odwiedzic, by w skrocie poznac problem hasla KL Warschau [http://kl-warschau.blogspot.ca] wprowadza w temat: (…) Kiedy zgłębiamy „Konzentrationslager Warschau” Kopki (niemieckie wydanie w 2010 - wyj, WJD) - odnajdujemy tu...

Pan Kopka plywa w morzu postmodernizmu… (2)
Waldemar J. Dabrowski , 6.07.2013, 06:25
(…) Kiedy zgłębiamy „Konzentrationslager Warschau” Kopki (niemieckie wydanie w 2010 - wyj, WJD) - odnajdujemy tu całą gamę (…) mechanizmów. Autor nie ustosunkowuje się lub w ogóle pomija w swoim opracowaniu najważniejsze dokumenty i materiały dowodowe zgromadzone na przestrzeni wielu lat przez sędzię Marię Trzcińską, a w to miejsce wkłada obszerne cytaty niezwiązane merytorycznie z tematem. (…) Po odrzuceniu przez Kopkę materiałów typu zeznania norymberskie, a innych — jak rozkaz Himmlera z dn. 9 października 1942 — potraktowanie intencjonalnie tzn. przyjęcie, że Himmler musiał być idiotą nakazując rozmieszczenie żydowskich robotników w KL Warschau, którego jeszcze wtedy według Kopki nie było - wyszło panu doktorowi, że obóz nie działał poza terenem getta czyli tzw. „Gęsiówką” i nie był obozem zagłady. Nie bede wiecej cytowal. Interesuje? Szukaj sam, Czlowieku. Milczano na ten temat kilkadziesiat lat. Teraz odzywa sie PAP i pan Kopka. Na Wiejskie w Warszawie scieraja pot z czola, gdy pojawia sie ten temat. Ale w atmosferze milczenia i matactw z Katyniem i Smolenskiem nic nie dziwi. Podrzucam jeszcze jeden link, ktory poprowadzi dalej: www.debata.olsztyn.pl/, numer 68 drukowanego miesiecznika z tekstem wlasnie o tym obozie zaglady w sercu polskiej stolicy. nie ustosunkowuje się lub w ogóle pomija w swoim opracowaniu najważniejsze dokumenty i materiały dowodowe zgromadzone na przestrzeni wielu lat przez sędzię Marię Trzcińską, a w to miejsce wkłada obszerne cytaty niezwiązane merytorycznie z tematem. (…) Po odrzuceniu przez Kopkę materiałów typu zeznania norymberskie, a innych — jak rozkaz Himmlera z dn. 9 października 1942 — potraktowanie intencjonalnie tzn. przyjęcie, że Himmler musiał być idiotą nakazując rozmieszczenie żydowskich robotników w KL Warschau, którego jeszcze wtedy według Kopki nie było - wyszło panu doktorowi, że obóz nie działał poza terenem getta czyli tzw. „Gęsiówką” i nie był obozem zagłady. Nie bede wiecej cytowal. Interesuje? Szukaj...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Wojciech Kozlowski

2. Dzięki Pani Marylo

I to ma być tygodnik "młodej Polski" jak się tytułują. Trzeba by się tym braciszkom poprzyglądać. Wpisałem im opinię, ale trzeba by się wziąść do roboty.

Obóz "żydowski" ale prochy z ekshumacji na terenie obozu pochowano na cmentarzu katolickim za czasów Bermana, w odróżnieniu do prochów żydowskich chowanyn na cmentarzu żydowskim.

Pozdrawiam

Wojciech Kozlowski

avatar użytkownika Maryla

3. Maria Trzcińska: Holocaust dotyczył nie tylko Żydów

http://zygmuntbialas.salon24.pl/518330,maria-trzcinska-holocaust-dotyczy...

dy napisałem notkę, link: http://zygmuntbialas.salon24.pl/517780,niezlomni-maja-racje-ale-przegryw... - w której zreferowałem przebieg spotkania z dr. hab. Sławomirem Cenckiewiczem, zapytał inż. Krzysztof Cierpisz, czy prelegent poruszył sprawę śp. Marii Trzcińskiej oraz KL Warschau.

A więc nie poruszył. Nazwisko Maria Trzcińska nie pojawia się też w indeksie osobowym książki pt. "Lech Kaczyński. Biografia polityczna", napisanej przez Sł. Cenckiewicza. Zacznijmy jednak od początku:

Konzentrationslager Warschau (KL Warschau) był jednym z elementów "zniszczenia polskiego miasta Warszawy" w ramach tzw. planu Papsta i pełnił swe zbrodnicze funkcje od października 1942 roku aż do wybuchu Powstania Warszawskiego. Składał się z pięciu lagrów usytuowanych w trzech miejscach stolicy. Na obszarze 120 hektarów mieściło się 119 baraków, które mogły pomieścić w sumie 40 tysięcy więźniów, por.: http://www.youtube.com/watch?v=-1ak-5icLhA

Sędzia Maria Trzcińska (1931 - 2011), której życie zawodowe i prywatne związane było przez dziesiątki lat z badaniami tej niemieckiej zbrodni, szacuje, iż w lagrach tych zginęło 200 tysięcy osób, głównie Polaków mieszkających w Warszawie. Napisała książkę pt. "Obóz zagłady w centrum Warszawy. KL - Warschau", zwracając uwagę, iż holocaust dotyczył nie tylko Żydów, lecz także Polaków. Jej starania doprowadziły w 2001r. do uchwały Sejmu, popierającej budowę pomnika upamiętniającego ofiary terroru zbrodniarzy niemieckich.

W wideofilmie, link: http://www.youtube.com/watch?v=pivAcdZXh6U&feature=related%E2%80%9D%3E - odpowiada Maria Trzcińska na pytanie, kto blokuje pomnik ofiar KL Warschau. "Są podskórne, ale ogromne siły, które dążą, by pomnik nie powstał - mówi sędzia Trzcińska. - Są naciski na prezydenta Warszawy (Lecha Kaczyńskiego - przypis ZB)".

To musiały być potężne siły. Pomnik nie powstał do dzisiaj. Sędzia Maria Trzcińska zmarła około 19 grudnia 2011r. w swym mieszkaniu. Kilka tygodni później znaleziono jej zwłoki, a potem w niezbyt jasnych okolicznościach podjęto decyzję o kremacji ciała, por.: http://gazetawarszawska.com/2012/03/31/5924/ - Śp. Maria Trzcińska została pochowana 29 marca 2012 roku na Cmentarzu Bródnowskim w Warszawie.

CZEŚĆ JEJ PAMIĘCI !!!

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

4. „Wara prezydentowi Warszawy od miejsca uświęconego na skwerze..

„Wara prezydentowi Warszawy od miejsca uświęconego na skwerze Alojzego Pawełka w pobliżu monstrualnych komór gazowych isniejących niegdyś w tunelu pod torami Warszawy Zachodniej, na którym powstanie pomnik, niezależnie od tego czy Pani Prezydent zechce sobie inny KL Warschau uświęcić inną budowlą i na innym miejscu.” (****)"

A mnie wciąż prześladuje pytanie...DLACZEGO zamazuje się tą Prawdę...w imię czego ?i kogo ?
ile jeszcze tajemnic kryje Warszawa ?
i czy dowiemy się kiedyś jak zginął prezydent stolicy...śp Starzyński ? i gdzie jest pochowany ?
pozdrowienia

gość z drogi