To nie jest pokolenie niczyje
Ciągle mam w oczach szalejącą, wulgarną młodzież z Krakowskiego Przedmieścia. Nie mam jednak zamiaru pisać źle o tych młodych ludziach. Pierwsze co wtedy pomyślałam i co nadal mnie nurtuje to pytanie – „Kto te dzieci wychował? Co spowodowało, że są właśnie tacy? Nie jest to przecież pokolenie niczyje.
Każde dziecko powinno być mądrze wychowywane. Potrzebuje mądrości i miłości rodziców przy wsparciu innych wychowawców. Niestety często zamiast wsparcia i miłości dziecko spotyka się z obojętnością, a nawet demoralizacją.
Nawet jeśli rodzice starają się dobrze wychować swoje pociechy to nie wystarczy. Jest tyle „przeszkadzaczy”, że dziecku łatwo się pogubić.
Gdy moje pokolenie było dziećmi, to na „przeszkodzie” rodzicom stały – alkohol, papierosy, big-bit, prywatki i w czasem zły wpływ kolegów. Telewizji prawie nie było, radio nadawało audycje państwowotwórcze i pieśni „musowe”, a o internecie nikt nie słyszał.
Jak śpiewały „Czerwone Gitary” przedwojenna młodzież ie lubiła nas:
„Za te włosy, za te głosy, za te szatki,
Za te grzywki, za zagrywki, za prywatki,
Za gitary na dodatek elektryczne,
Za kolana nastolatek magnetyczne!"
Nie było wtedy praw dziecka, nie było porad Super Niani, a jednak rodzice i wychowawcy potrafili wpoić w nas zasady. Prawda, że czasami „naganiali” nam rozum z tyłka do głowy, ale jakoś nie złamało nam to kręgosłupa moralnego.
Wielką rolę odgrywali wtedy katecheci, bo uczyli odróżniania dobra o d zła i wyznaczali wraz z rodzicami pewne nieprzekraczalne granice.
My jako rodzice mieliśmy już gorzej, ale i nasze dzieci miały więcej trudnych wyborów i dylematów.
W 1991 roku Polska ratyfikowała Konwencja o prawach dziecka i niestety już dzieci w I klasie szkoły podstawowej były zapoznawane ze swoimi prawami.
Dziecko w tym wieku myśli bardzo prosto – ja mam prawo, JA! Nie rozumie, że kolega, czy koleżanka też je ma, nie mówiąc już o nauczycielu.
Od tej pory zaczęło się powolne deprecjonowanie zawodu nauczyciela. Z każdym rokiem tracił on na znaczeniu i coraz trudniej było spowodować respekt uczniów, skoro byli oni niemal nietykalni ze swoimi prawami.
Wprowadzenie religii do szkół też wpajaniu zasad nie pomogło, bo „rozbijacze” w klasach często skutecznie uniemożliwiali przeprowadzenie lekcji.
Pewnie, że byli wspaniali nauczyciele, wychowawcy i katecheci, którzy w tych niesprzyjających warunkach potrafili właściwie poprowadzić młodych ludzi współpracując z rodzicami.
Był też nieoceniony Jan Paweł II, który jak nikt zauroczyć część młodzieży – pokolenie JPII.
Dużym utrudnieniem były hasła „Róbta co chceta” i szerzenie wśród młodzieży poglądów, że człowiek ma prawo być szczęśliwy, więc stan szczęśliwości mu się należy i nie obowiązuje go walka z przeciwnościami czy znoszenie przykrych doznań. Teoria pozytywnego myślenia w tym przypadku wykorzystywana była w krzywym zwierciadle: młodzież sięgała po alkohol czy narkotyki właśnie po to by "pozytywnie" myśleć, by wyrobić w sobie "pozytywny" obraz samego siebie.
Kolejne źródło destrukcyjnego wpływu dominującej kultury to promowanie fałszywej tolerancji. Osoby popadające w kryzys i zachowania patologiczne szafują frazesami o tolerancji i życiu w wolnym kraju. Chociaż taka interpretacja tolerancji i wolności prowadzi tak na prawdę do jej utraty.
Niekorzystny wpływ na kształtowanie się u młodych ludzi potrzeb i wartości miały i mają powszechnie stosowane w nasilonym stopniu techniki reklamowe . Mass-media były i są rodzajem zbiorowego wychowawcy i powinno tak, pod warunkiem, że dzieci i młodzież korzystać będą z programów dla nich przeznaczonych. Niestety tak nie jest! Zabiegani rodzice nie kontrolują tego, co oglądają ich dzieci. W takim przypadku media tylko uzależniają a w wielu przypadkach deprawują. Niejednokrotnie zauważamy, iż programy telewizyjne, gry komputerowe, czasopisma, strony internetowe kierowane do dzieci i młodzieży są pełne mniej lub bardziej zamaskowanej przemocy, okrucieństwa, erotyzmu.
Młodzież jest teraz pogubiona i sfrustrowana. W wielu wypadkach nie nauczona zasad nie radzi sobie problemami takimi jak:
- brak porozumienia w domu i złe w nie relacje, a nawet nienawiść do rodziców
- kłopoty w nauce;
- brak wiary w siebie;
- niepowodzenia z pierwszą miłością.
- trudności w kontaktach z rówieśnikami;
- poczucie osamotnienia i ucieczka od kontaktów;
- częste sytuacje konfliktowe;
- niemożność porozumienia się w podstawowych sprawach;
- trudności i niepowodzenia szkolne ; niesatysfakcjonujące wyniki w nauce
- złe samopoczucie w szkolnych grupach rówieśniczych;
- konflikty z nauczycielami
Prowadzi to do:
- wysokiego poziomu lęku oraz napięcia psychicznego;
- niezrównoważenia emocjonalnego;
- obniżenia poczucia sensu życia;
- myśli samobójczych.
Czy można tej młodzieży pomóc? Czy uda się wpoić im sposoby do odróżniania dobra i zła? Na pewno potrzebna jest nauka dojrzałości w odniesieniu do określonych zagrożeń, promowanie dojrzałej postawy we wszystkich dziedzinach ludzkiego życia. Czy nie jest na to zbyt późno? Nie! Tylko trzeba chcieć im pomóc, bo w każdym człowieku jest dobro, ale trzeba umieć je znaleźć i pielęgnować.
Bo kochać trzeba każdego bez względu na wszystko.
- sgosia - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
14 komentarzy
1. Do Pani SGosi,
Szanowna Pani Gosiu,
W Polsce tak wychowuje się dzieci, by było pokoleniem niczyim. Przykład daja Panie Kudrycka i Hallowa.
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
2. Tak jak za komuny była programowa ateizacja
i opluwanie polskiego patriotyzmu tak teraz degeneruje się młodzież rozwiązłością seksualną pijaństwem wpajaniem rzekomych praw do wszystkiego. Myli się ten kto sądzi że to dzieje się samo: dawniej były komitety, dziś to "struktury grzechu" jak je określał Jan Paweł II a za nimi stoi agentura wpływu i inne organizacje chcące zniszczyć chrześcijaństwo i poczucie tożsamożści narodowej. Przyjdzie czas, że naród sobie to uświadomi ,że jeśli pozwoli sobie odebrać dzieci i młodzież to będzie śmierć Polski.
3. Wychowujemy?
W audycji p. Drzyzgi nastolatka opowiada jak to mamusię wyzywa od starych kurew, tatusiowi złamała nos (nie chciał, aby nocowała u koleżanki), w kolegę rzuca nożem (nie przyszedł natychmiast na wezwanie do krajania cebuli), a w drugiego rzuca w lokalu serkiem (nie pamiętał, że nie lubi). I panie lekarki oraz publiczność i prowadząca z troską pytają, czy opowiadająca, śliczna jak obrazek i wysportowana dziewoja ma kłopoty hormonalne, nerwicę czy chorą tarczycę. Milion słuchających dziewcząt przyjmie ich punkt widzenia. Boże, księża od lat boją się na kazaniu powiedzieć o szacunku do rodziców, a nawet "W Drodze" pochylało się nad cierpieniami dzieci mających niedoskonałych rodziców.
4. Ale czy to te dzieci
są winne? Nie!
Sama też nie wiem jak do nich dotrzeć, ale wiem, ze trzeba.
5. Panie Michale
Nie jest tak źle. Poza pseudo wychowaniem jest jeszcze praca nad sobą iw tym trzeba tej młodziezy pomóc.
Oto świadectwo jednego z blogerów z innego portalu
"Bardzo trafna diagnoza. Do mnie odnosi się zwłaszcza fragment o dorastaniu w latach 90-tych, gdyż byłem wtedy nastolatkiem i czynnym uczestnikiem całego tego owsiakowego hedonizmu. Spróbowałem wtedy chyba wszystkiego, czego nie powinienem był próbować...
Zmieniać poglądy i nastawienie do rzeczywistości zacząłem dopiero gdzieś po ukończeniu 20 lat, stąd też nadzieja, że i współcześni uczestnicy zadym pod krzyżem przynajmniej w jakimś znaczącym procencie przejdą podobną ewolucję. Widzę po sobie, że jest to możliwe. Potrzebują jednak wokół siebie ludzi, którzy pokażą inny punkt widzenia, podsuną inne gazety, lektury, pokażą, że konserwatyzm i patriotyzm, to nie jest "obciach"."
Jest wiec nadzieja.
Pozdrawiam
6. wczoraj koleżanka mi opowiadała
jak w pewnym Parku Narodowym ksiądz robi wakacje dla 260 dzieci.
Po jednej stronie obóz dziewcząt, po drugiej chłopców, a w środku, na wzgórzu ołtarz.
Teren wysprzątany, trawa ścięta, posadzone kwiaty, postawione domki, pomagają rodzice.
Wszyscy się dziwią, jak to się stało, że Park dał mu ten teren, choć wszystkim odmawiał.
Koleżanka podpytała księdza, a ten jej na to, że nieznośny wnuczek dyrektora parku nagle się odmienił pod wpływem księdza i jak dziadek to zobaczył, natychmiast przekonał się do inicjatywy i dał wszelką pomoc.
www.powstanie-warszawskie-
7. I tak trzymać
Działać i pomagać młodym - miłoscią i radą. Jeśli podchodzimy do kogoś jakby byl lepszy to i ten ktoś stara się być lepszy.
8. To jest chyba
To jest chyba "znak naszych czasow".
Wystarczy poobserwowac, obejrzec film "galerianki".
Sa osoby slabsze psychicznie, podatne na wplywy i sa mocne osobowosci. Niektorzy z nich potrafia sie "obudzic", wyrwac sie z calego tego "zakletego kregu" i smiem twierdzic, ze sa to ci mocniejsi i madrzejsi rzecz jasna.
Jaka rada? Trzeba osobowosci - mocnej, odpornej, by pokazala tym modym ludziom, co jest naprawde wazne, zainteresowala czyms powaznym tak, by zlapaly bakcyla, a potem juz leci, bo ta osoba staje sie wtedy kims waznym, kims, z kogo zdaniem i opinia nawet nie trzeba, ale warto sie liczyc. Trudna droga, zwlaszcza w swietle tylu pokus.
W liceum byla nauczycielka chemii, wspaniala kobieta- twarda, ostra, ale wszyscy ja szanowali. Potrafila czasem pol swojej lekcji poswiecic na tzw. czas wychowaczy, a przeciez nie byla nasza wychowawczynia. Takich pedagogow i za moich mlodych lat nie bylo wielu, ale taki nauczyciel to skarb. Pozdr. T.
"Martwe dźwigi portowe nigdy nie będą Statuą Wolności".J.Ś.
LUBLIN moje miasto.
9. Pani SGosia,
Szanowna Pani Gosiu,
Ciesze się, ze jest inaczej.
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
10. @ Tamka
Właśnie, jak sie chce zmieniać młodych trzeba z nimi rozmawiać, próbowac do nich dotrzeć. czasem można naciać się na chamstwo, ale trudno. Mnie to nie zraża i o dziwo często udaje mi się do ich głów i serc przemycić iskierkę dobra.
Pozdrawiam
11. Panie Michale
Leży mi na sercu dobro tej młodzieży, bo to oni są przyszłością narodu. Zastanawiam się jak można im pomóc na większą skalę.
Pozdrawiam
12. sgosia
Wszystko zalezy od tego, w jakim wieq sa wychowankowie.
Jesli w miare mlodzi, tak 8-12 lat, to sugeruje przez sport albo jakas forme sztuq - to najmocniej przemawia do mlodych, pelnych energii. Duzo mozna zrobic, trzeba na to i czasu i poswiecenia i energii, a niekiedy tez zaplecza lokalowego i przydalby sie ktos zaufany, ktos, kto by pomog, np. pan od w-fu. Pole do popisu jest, a i energia u pani wielka, takze zycze powodzenia! :) T.
PS. sa rozne swietlice, organizacje harcerskie, zajecia pozalekcyjne, zawody miedzyszkolne etc.
"Martwe dźwigi portowe nigdy nie będą Statuą Wolności".J.Ś.
LUBLIN moje miasto.
13. Demotywatory - narzędzie imprintingu młodocianych mózgownic
przekaz oczywisty: luz jest spox i miodzio a jakies patriotyzmy, krzyże, zasady moralne to obciach - czysty owsiakizm - "róbta co chceta" - po co to?? bo sa jeszcze pozory demokracji i te zaprogramowane zombie jak i przestępcy, ubecy, wumle inne półcwiartki maja głosować na na Peło czy inną WSIową Sowę (poprzednio PPR, PZPR, SLD, Road, KLD, UD, UW i inne agenturalne kanapy i przybudówki)
http://astral-projection.blog.onet.pl/2,ID413329114,index.html
"Ludzie, którzy próbują uczynić ten świat gorszym, nie biorą sobie wolnego dnia"
Bob Marley
14. Demotywatory- pewna moja obserwacja, ciekawe co Wy na to?
zaglądnąłem na www.demotywatory.pl by sprawdzić czy teza wyżej cytowanego blogera jest aby na pewno słuszna: wpisałem słowo "krzyż" jako klucz i wybrałem kategorie strona główna - efekt: wszystkie demoty na 1-szej podstronie zgodne z tezą Śmietany - wyszydzaja katolicyzm, ciekawy jest 1szy wpis na 2-giej podstronie "Myśl Niestandardowo" - niby przedstawia krótkie notki odnośnie osób publicznych, którzy w życiu podkreślają swoje przywiazanie dla Wiary - niby bo mam wrażenie, że to b. sprytny chwyt adminów strony polegający na tym, że:
- pozornie pro (by nie zarzucac że 100% anty, tylko 99%) ale jest zaprzeczeniem definicji "demotywatora" czyli spektakularnego obrazka z dowcipnym kpiącym komentarzem
- tu jest rozwlekłe tekścidło z fotkami jak w nekrologach czy obwolutach książek- zaprzeczenie atrakcyjności i 0 poczucia umoru
- podpis jest dwuznaczny, choć po namyśle jednoznaczny - "myśl niestandardowo" czyli postrzegaj ludzi wierzących jako "normalnych"? czy autorzy i promotorzy tego wpisu wdrukowują odbiorcy, ze w katolickim kraju wiara juz jest nienormalnościa??
- po wyliczance osób ostatnia nie jest osobą a zbiorowościa - ludzi pod Krzyżem, jego obrońców i tu wychodzi szydło z worka - dano ich za przykład tych "nienormalnych"
Może jestem przewrażliwiony ale ten "demotywator" to jedynie sprytny PR-owski chwyt a nie wyłamanie się adminów Demotywatorów z nagonki na ludzi wierzących.
"Ludzie, którzy próbują uczynić ten świat gorszym, nie biorą sobie wolnego dnia"
Bob Marley