Prawo do rzygania, czyli o radości pod krzyżem (wPolityce.pl)
Śmiech i radość jak wielkie westchnienie ulgi zawładnęły Krakowskim Przedmieściem - napisała Katarzyna Janowska, naczelna Przekroju i - dodajmy - wieloletnia dziennikarka Tygodnika Powszechnego. W ten sposób podsumowała takie zjawiska jak odlewanie się na znicze czy noszenie kukły ukrzyżowanego misia. Kiczowatość tej formułki kojarzy się z komunistyczną pieśnią "To idzie młodość", choć także i z faszystowską Giovinezzą. Wspólne jest przekonanie: są nieubłagane prawa historii, stare musi ustąpić nowemu.
To jedna z wielu wypowiedzi z tego cyklu. O radości i luzie jako rzekomej odtrutce na żałobnictwo i klerykalizm napisali wszyscy od Moniki Olejnik ("dowcipnisie kontra oszłomy) po niezliczoną masę publicystów Wyborczej. Jedni z radością. Drudzy z mieszaniną radości i zadumy jak Rafał Kalukin, ktory konkludując, że śmiech zabił tradcyjną Polskę, doradzał szukanie jakiegoś rozwiązania aby tej ostatniej kompletnie nie upokorzyć.
Byłem parokrotnie pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu, obserwowałem słynną już demonstrację Dominika Tarasa i owszem słyszałem sporo śmiechu, ale luzu widzialem bardzo niewiele. Czy palce podnoszone do góry w geście fuck są symbolem wyluzowania czy przeciwnie złości? Pomijam teraz polityczny kontekst awantur przed prezydenckim palacem (ktory uważam za szkodliwy także dla prawicy). Można w ludziach spod krzyża widzieć frustratów, ale z pewnością to nie oni biegli nawracać młodą Polskę. To nie oni szukali "dzieci Oświecenia" jak rozliczni publicyści zdążyli już ochrzcić antyklerykalne lotne brygady. Chcieli tylko postać i się pomodlić. Może w niewłaściwym miejscu, ale to problem raczej dla władz miasta niż dla rzesz, ktore dzień po dniu przychodzily ich... nawracać, tak tak. W złości, z jaką antykrzyżowcy przyjmowali daremnośc swoich wysiłków, było coś naprawdę komicznego. W końcu to oni przyjmowali pozę uczestników krucjat. Oczywiście byli i tacy, ktorzy oddawali mocz i popychali starsze kobiety. Ale i w tym odnajdowałem więcej bezsilności niż triumfującej radości życia.
To część większej całości i nie ma racji Rafał Kalukin, kiedy pisze, że śmiech jest skuteczną receptą na dawny świat rygoryzmu i modlitwy. Tak się składa, że nawet w bardzo hedonistycznych krajach, gdzie większość już w nic nie wierzy, krzyż, religia, zakazy, budzą raczej agresję i chęć złośliwego przedrzeźniania niż dobroduszną obojętność. Parodiowanie duchownych na rozlicznych paradach miłości nacechowane jest duchem wojny a nie figlarnej drwiny i to w krajach, gdzie kościelne zakazy nie mają żadnej mocy sprawczej. Po prostu dla ludzi odrzucających jakąkolwiek moralność istnienie instytucji, ktora ją kultywuje, jest kamieniem obrazy. A obraza nie ma wiele wspólnego z radością życia.
Spójrzcie na teledysk na naszym portalu. Mlodzi ludzie wyśpiewujący pobudkę przeciw krzyżowi nie są radośni. Są spięci i wściekli. To nie ma nic wspólnego z arytmetyką, z poczuciem politycznego zwycięstwa lub klęski. Ale jeszcze bardziej prezygnębiający byli ci, ktorzy na Krakowskie Przedmieście nie nieśli żadnej ideologii. Profesor Ryszard Legutko pisał kiedyś, że marzeniem mlodych redaktorów Wyborczej jest zobaczyć całą Polskę jako jedną ich wielką redakcję. Tamci imprezowicze chcieliby widzieć nasz kraj, całą Warszawę, jako jeden wielki pub. Stąd taka wściekłość, że na jakimś kawałku chodnika jest inaczej. Tu już nie ma polityki, w filmiku spod krzyża, jaki oglądałem na Salonie 24 bywalcy okolicznych klubów nie mowią nawet językiem postępu. Dość, że kamerzystę, ktory ich filmuje wyzywają od.., Żydow. Chodzi im o jedno. Aby nikt im nie zakłocal spokoju. Najpierw chłeptanie, potem rzyganie. Autorom tyrad na temat świata nienawiści, jaki mieliśmy oglądać pod krzyżem, wypada tylko pogratukować sojuszników.
P. S. Pisząc o "mlodej Polsce", nie oceniam nikogo po jego wieku. Na imprezach powstańczych pierwszego sierpnia b.r. młodych ludzi było pewnie więcej niż na zlocie Tarasa, a obecność pod krzyżem starszych i całkiem starych wrogów Pana Boga każe spojrzeć na cały spór trochę ponad podziałami pokoleniowymi. Niemniej druga strona ciągle o tej "młodej Polsce" trąbi.
http://www.wpolityce.pl/frontend/blog/post/1281/Prawo_do_rzygania__czyli_o_radosci_pod_krzyzem.html
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz