Komorowski dla "Rz". Chłodna analiza wywiadu

avatar użytkownika chinaski

Zgodnie z moimi przewidywaniami (potwierdzonymi na salonie24 kilka dni temu przez samego Igora Janke) Prezydent Komorowski udzielił

wywiadu

"Rzeczpospolitej". Taktyka jasna: po lanserstwie w postkomunistycznej, propalikotowej "Polityce", trzeba było uśmiechnąć się szeroko do zwolenników J. Gowina. Czuć różnice. Były marszałek sejmu nie mówi już o marzeniach na temat polsko-moskiewskiej przyjaźni, o radości z zapowiadanej wizyty w Warszawie D. Miedwiediewa, o skończeniu z "polityką historyczną", o braku możliwości upamiętnienia ofiar katastrofy smoleńskiej na Krakowskim Przedmieściu.



Zamiast tego konserwatywni z założenia czytelnicy "Rzepy" otrzymują stek ogólników, które tak naprawdę oznaczać mogą wszystko. Czy to powód do budowania sensownych nadziei? Szczerze wątpię. Z resztą publicyści dziennika (w tym sam P. Lisicki) nieco zaspali (czyżby onieśmielił ich majestat "hrabiego"?), czego efektem był brak "pociągnięcia" kwestii personaliów w budowanej prezydenckiej Kancelarii. Na usta cisnęły się pytania o T. Nałęcza, który głosił w ostatnich wypowiedziach prasowych bardzo osobliwe, kontrowersyjne opinie; można było tez pociągnąć hrabiowski język odnośnie W. Orłowskiego i R. Kalisza....

Mimo wyraźnej pomocy ze strony pytających, Komorowski nie ustrzegł się (tradycyjnie) gafy; przytoczę właściwy fragment (dotyczy on opinii nowego Prezydenta na temat podwójnych uroczystości rocznicowych w Katyniu):

"Natomiast sam fakt wyścigu nie najlepiej świadczy o Polsce. W tym też mieści się ważne pytanie, które i mnie – jako obecnego prezydenta – dotyczy: gdzie tkwi mechanizm powodujący budowanie tak bizantyjskiego orszaku? Tak dużego, że dziennikarze musieli lecieć drugim samolotem, bo nie było dla nich miejsca w tym, którym leciał prezydent. Po co wszystkich wsadzać do jednego samolotu? To też był efekt wyścigu o prestiż."

Tupolew, który roztrzaskał się kilkaset metrów przed smoleńskim lotniskiem Siemiernyj, przypominał- zdaniem Komorowskiego- wielki, bizantyjski orszak. No tak, na pokładzie znajdowali się sami celebryci-skandaliści: A. Walentynowicz, J. Kurtyka, "Edgar" Gosiewski, S. Karpiniuk, gen. Błasik, W. Stasiak etc, etc.. Zdaniem Prezydenta było ich zbyt wielu, skoro brać dziennikarska musiała "się tłuc" w małolitrażowym "JAKu". Gdyby nie ten nietakt, nie byłoby dziś z nami P. Kraśki i miłych dziewczyn z TVNu. Co zrobić?

Mówienie o bizantyjskim orszaku musi być wyjątkowo bolesne dla rodzin ofiar katyńskich. Zaproszenie ich do samolotu transportującego państwową delegację na uroczystości 70 rocznicy ludobójstwa było wielką nobilitacją, przejawem solidaryzmu i wielkiego szacunku. Zdaje się, że B. Komorowski ma nieco inna ocenę tych gestów. Dlaczego? Publicyści "Rzepy" zapomnieli zapytać.  

Inną kontrowersyjną konstatacją Prezydenta jest jego ocena śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej prowadzonego przez Rosjan:

"Wbrew często spotykanej opinii uważam, że strona rosyjska wykazuje daleko idące zrozumienie polskich potrzeb. Pamiętajmy, że to śledztwo nie jest w Rosji priorytetem. Dla nas to dramat narodowy i kwestia prestiżu państwa. Dla Rosjan to nie jest sprawa, z powodu której mieliby rezygnować z innych śledztw, więc siłą rzeczy, nawet jeśli doszło do pewnego spowolnienia w przekazywaniu materiałów, to pamiętajmy, że strona rosyjska zareagowała bardzo pozytywnie, skoro po rozmowie ministra Millera w Moskwie nastąpiło szybkie uzupełnienie materiałów śledztwa rosyjskiego. Oby tak dalej."

Trudno przychylić się do prezydenckiego zdania, iż "strona rosyjska wykazuje daleko idące zrozumienie polskich potrzeb". Zaprzeczył temu sam J. Miller, minister w rządzie D. Tuska, człowiek, który do Moskwy lata na na każde zwołanie kremlowskich decydentów (wystarczy jeden sms). Dziwić muszą także twierdzenia, iż śledztwo smoleńskie "nie jest w Rosji priorytetem". Bezprecedensowa katastrofa, w której gnie głowa poważnego europejskiego państwa, dowódcy wszystkich sił zbrojnych takiego państwa, jego elita polityczna wymusza na organach kraju wypadku (nawet jeśli jest nim Rosja) szczególnego rodzaju postawę. B. Komorowski potrzeby takiej postawy nie widzi. A może jest po prostu do bólu szczery; twierdząc, że Moskale śledztwo ws. katastrofy z 10 kwietnia traktują jak setki innych, zwykłych dochodzeń? Wykazuje realną, bardzo smutną ocenę bieżącej sytuacji? Tylko dlaczego w takim razie kończy swój wywód optymistycznym "oby tak dalej!"?

Kolejny wywiad Prezydenta Komorowskiego, tym razem dla "Rzeczpospolitej", powinien być gratka dla nas- wyborców. Możemy ocenić po raz kolejny, czy mieliśmy rację stawiając 4 lipca znak "X" przy konkretnym nazwisku kandydata. Ja wiem, że się nie pomyliłem. Myślę też, że każdy kolejny wywiad, każde wystąpienie publiczne B. Komorowskiego będzie działało na jego niekorzyść. To był słaby kandydat, to jest słaby Prezydent. Szkoda, że będziemy musieli tego doświadczać przez tak długi okres czasu- kolejnych 5 lat.

2 komentarze

avatar użytkownika Tamka

1. Qchinaski

mam obie gazety i zamierzam dokonac bardzo wnikliwej analizy obu wywiadow rzeczonego. Juz w tym, co przytoczyles widac jak bardzo komorowski nie wie o czym mowi [tu pojawia sie pytanie- czy on to mowi celowo, czy naprawde nie mysli zupelnie w trakcie artyqowania slow?] - w jednym zdaniu po pierwsze zaprzeczyl wlasnej tezie, po drugie obrazil wiele osob dotknietych bezposrednio i posrednio tragedia smolenska.
To wstyd, ze Polska ma takiego prezydenta, dostrzegam, ze "bije na glowe" bolka. Pozdr. T.

"Martwe dźwigi portowe nigdy nie będą Statuą Wolności".J.Ś.

LUBLIN moje miasto.

 

 

avatar użytkownika chinaski

2. Tamka,

niestety tak to wygląda

Zapiski z jaskini lwa