Weryfikacja WSI - prezydent nie ujawni ani słowa z aneksu
Weryfikacja WSI - prezydent nie ujawni ani słowa z aneksu
Prezydent Bronisław Komorowski nie opublikuje ani słowa z aneksu do raportu z weryfikacji WSI. Chodzi o wersję jaką otrzymał raport prezydent Lech Kaczyński - ustalili to reporterzy śledczy RMF FM.
Tragicznie zmarły pod Smoleńskiem Lech Kaczyński również nie zamierzał publikować tajnego aneksu. Według niego są tam takie fragmenty, w których fakty zastąpiono interpretacjami. Sam aneks zawiera olbrzymią ilość danych osobowych, pojawiają się tam nazwiska znanych osób.
Według ustaleń naszych reporterów, Bronisław Komorowski jeszcze nie zdążył zapoznać się z aneksem - taką informację potwierdzono nam też w Kancelarii Prezydenta. Na razie więc Komorowski oficjalnie nie wie, co jest w aneksie.
Według współpracownika prezydenta, w ciągu najbliższego tygodnia Komorowski ma go przeczytać w całości. Nie zamierza go publikować. Do tego momentu będzie postępował jak jego poprzednik Lech Kaczyński.
Ale według naszych informacji zaraz po przeczytaniu aneksu Komorowski prześle go do dwóch osób. Dostaną go szefowie wywiadu i kontrwywiadu wojskowego, pułkownik Janusz Nosek oraz pułkownik Radosław Kujawa. To na nich spadnie ciężar odpowiedzi na pytanie, jak wartościowy jest to dokument i jakie ewentualnie błędy zawiera. Szefowie wojskowych służb będą musieli też odpowiedzieć, czy w aneksje są informacje, które naraziłyby na niebezpieczeństwo polskich oficerów działających na przykład w Afganistanie. Przygotują opinię, która pomoże zadecydować prezydentowi, co dalej z aneksem zrobić.
- Jeśli szefowie służb dopatrzą się przestępstw w tworzeniu raportu, będzie reakcja w postaci zawiadomień do prokuratury - mówi nasz informator z Kancelarii Prezydenta.
- Zaloguj się, by odpowiadać
237 komentarzy
1. Czytam, czytam i czytam...
...i czekałam właśnie jedynie na to...ostatnie zdanie z news'a:
"- Jeśli szefowie służb dopatrzą się przestępstw w tworzeniu raportu, będzie reakcja w postaci zawiadomień do prokuratury - mówi nasz informator z Kancelarii Prezydenta."
Jaaaaaaaasne! Żadne tam doniesienia do prokuratury - z powodu złamania prawa przez wymienionych w Aneksie! (czyt. dobierzemy sie do d*** tylko twórcom Aneksu!).
I TO juz nawet nie dziwi.
Zdziwiłabym się, gdyby było na odwrót :))
BTW. Mogliby przestać pieprzyc, że gajowy....dotąd nie przeczytał Aneksu!
Selka
2. Czy aneks owiany pewną aurą
Czy aneks owiany pewną aurą tajemniczości, pozostawiony w spadku po Bronisławie Komorowskim, jest tam, gdzie być powinien?
Według informacji, które dostałem formalnie z archiwum – w kancelarii tajnej nie ma aneksu, o który panowie pytają. Nie ma go na terenie Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Poinformowałem o tym prezydenta i to wszystko, co w tej sprawie mogę na tę chwilę powiedzieć.
http://wpolityce.pl/polityka/263249-nasz-wywiad-pawel-soloch-nowy-szef-b...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. @Maryla
A może by tak wysłać formalne pismo w trybie informacji publicznej z zapytaniem, czy aneks znajduje się w kancelarii prezydenta?
4. @kazef
możemy wysłać zapytanie , napiszę do kancelarii.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
5. Wniosek o udzielenie informacji publicznej
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl Olsztyn , 25 sierpnia 2015 r.
11-041 Olsztyn
ul. Rzędziana 32
Prezydent RP
Andrzej Duda
Wniosek o udzielenie informacji publicznej
Działając w imieniu Stowarzyszenia Blogmedia24.pl z siedzibą w Olsztynie, na podstawie art. 2 ust. 1 ustawy o dostępie do informacji publicznej z dnia 6 września 2001 r. (Dz. U. Nr 112, poz. 1198) zwracam się z prośbą o udostępnienie informacji publicznej w sprawie aneksu do raportu z weryfikacji WSI w związku z wypowiedzią Pawła Solocha, szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego zamieszczonej na portalu wpolityce " W debacie publicznej sporym echem odbija się sprawa aneksu z raportu z likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych. Czy aneks owiany pewną aurą tajemniczości, pozostawiony w spadku po Bronisławie Komorowskim, jest tam, gdzie być powinien?
Według informacji, które dostałem formalnie z archiwum – w kancelarii tajnej nie ma aneksu, o który panowie pytają. Nie ma go na terenie Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Poinformowałem o tym prezydenta i to wszystko, co w tej sprawie mogę na tę chwilę powiedzieć. "
W związku z powyższym zwracamy się o udzielenie informacji publicznej, czy ten aneks jest w dyspozycji prawowitego dysponenta, jakim jest prezydent i czy prezydent Andrzej Duda zdecyduje się na jego publikację – jak nakazuje ustawa z 14 grudnia 2006 r.?
Z poważaniem
Prezes Zarządu
Elżbieta Szmidt
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
6. Kancelaria Prezydenta
Kancelaria Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej
ul. Wiejska 10
00-902 Warszawa
http://www.prezydent.pl/kontakt/ok.html
Twój e-mail został wysłany.
OK
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
7. Dobry pomysł
szczególnie,ze tak jedna "strana,jak i druga" uwzięły się na Nowego Prezydenta...wystarczy poczytać niemieckie pisma pisane co prawda PO polsku,ale nie z polskim umysłem...
gość z drogi
8. @Maryla
Dziękuję!
9. Aneks to świetny materiał...
...do trzymania tego gnojstwa za przysłowiowy ryj. Gdyby nie aneks, to mielibyśmy już dawno pozamiatane przez Sowietów, albo IV Rzeszę - może nawet wspólnie.
Być może, ze aneksu w pomieszczeniach prezydenckich nie ma, ale czy wyobrażacie sobie, że Prezydent lub któryś z jego współpracowników stanie przed kamerami i powie "aneksu nie ma - Komorowski nie dopilnował"?
Nikt nie wie, gdzie jest aneks, bo przed Komorowskim pomieszczenia prezydenckie zostały dokładnie przeczesane zaraz po wylocie "tutki" do Smoleńska. Być może, że nawet RedBula do niego nie dopuszczono.
Teraz zacznie się gra: bo żyje człowiek, który aneks sporządził i nie wierzę, że nie zrobił kopii, która stanowi dla niego polisę na życie. "Jeśli mi się coś przydarzy, to aneks zostanie opublikowany przez ośrodki zagraniczne" - na przykład.
Wydaje się, że dla Prezydenta Andrzeja Dudy aneks "martwy" jest lepszy niż aneks "żywy".
Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...
10. Z archiwum BM24 28/09/2009
B. szefowie WSI apelują o przywrócenie godności
Gen. Marek Dukaczewski
TVN24
Informacyjnych zaapelowali do władz "o jak najszybsze uporządkowanie
spraw związanych z działalnością wojskowych służb specjalnych". List w tej sprawie, w ich imieniu, przekazał były szef WSI gen. Marek Dukaczewski.
Autorzy przypominają, że 30 września 2009 r. mijają trzy lata od rozformowania WSI. -
Rozwiązywaniu WSI towarzyszyła atmosfera likwidacji organizacji
kryminalnej, dbającej o obce interesy, a służący w WSI żołnierze i
pracownicy cywilni zostali potraktowani jak pospolici przestępcy - piszą w liście byli szefowi WSI. - Do dziś nie potwierdzono tego w zarzutach prokuratorskich, aktach oskarżenia, czy wyrokach sądów - dodają.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
11. czyżby chcieli kolejnych "odszkodowań" ?
bo kasy zabrakło ????
gość z drogi
12. Służba Kontrwywiadu
Służba Kontrwywiadu Wojskowego grozi Ewie Stankiewicz w związku z programem w TV Republika, drugi odcinek w najbliższy czwartek 21.30
Jaką rolę polskie służby specjalne odegrały w tragicznej śmierci Prezydenta Polski na terenie Rosji?
Kim jest obecny szef SKW Piotr Pytel i dlaczego w latach 90 musiał złożyć rezygnację z UOP?
Jak to możliwe że jedną z najważniejszych polskich służb specjalnych rządzi człowiek podejrzewany przez byłych przełożonych o niewyjaśnione kontakty z rosyjskimi służbami?
Druga część programu Studio Republika o SKW i roli tej służby w katastrofie smoleńskiej – najbliższy czwartek 21.30 w Telewizji Republika
W piśmie wysłanym do Telewizji Republika dyrektor Gabinetu Szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego Arkadiusz Mróz pisze że “zostały już podjęte kroki prawne w trybie cywilnym jak i karnym wobec red. Ewy Stankiewicz”
http://solidarni2010.pl/31622-sluzba-kontrwywiadu-wojskowego-grozi-ewie-...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
13. czekamy do 25 wrzesnia
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
14. no, to mamy powtórkę z Komorowskiego :)
tylko prawda nas wyzwoli?
W związku z powyższym zwracamy się o udzielenie informacji publicznej,
czy ten aneks jest w dyspozycji prawowitego dysponenta, jakim jest
prezydent i czy prezydent Andrzej Duda zdecyduje się na jego publikację –
jak nakazuje ustawa z 14 grudnia 2006 r.?
Odpowiedź co najmniej zadziwia, żeby sie nie rozpisywać.
Oczywiście ciąg dalszy nastąpi....
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
15. słuchałam wczoraj rozmowy z doradcą śp Prezydenta Lecha Kaczyńsk
i obecnego...również
i takie zdanie zapadło mi w pamięci...zdanie a raczej metamorfoza
czyli określenie "św Graal"w przypadku Aneksu .... Czy pan Andrzej Zybertowicz wie więcej niż mówi ? Na pewno...
Nie raz nie zgadzałam się z Jego tezami,ale reasumując Jego Działalność, ufam MU.
Serdeczne pozdrowienia
gość z drogi
16. tajemnice dotyczące bezpieczeństwa Kraju
to jednak bardzo ważne sprawy i nie zawsze może powinny być ujawnione...Żyjemy w Kraju pełnym "śpiochów" i czytelnych szpiegów,działających nie raz na dwa fronty..a Kraj wszak w rozkłądzie...
i jeszcze ten najazd konstruowany przez Rosję i Niemcy od samego początku...i dwie kumoszki na czele Rządu..strach się bać...mimo ,ze nad naszym bezpieczeństwem "czuwa" ministra Teresa WSZYSTKOmoze
ukłony...
gość z drogi
17. @gość z drogi
"TAJEMNICE PAŃSTWOWE" to urzędniczy wytrych. Sikorski chciał wprowadzić "tajemnice dyplomatyczne", jak nie chciał odpowiadać na zadane pytania.
Dwa zadane pytania wymagają prostej odpowiedzi TAK NIE.
A cała reszta to obrzydliwa gra pozorów i szantaż.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
18. może Tak a może troszeczkę nie :)
szanowna Pani Prezes,jeśli idzie o tajemnice panstwowe,lub "tzw to chyba zamilknę,bo czas nie ten ,a grożnie wokół na okrutnie...przyjdzie czas,gdy jeśli Bóg da zmieni się władza i rząd i wtedy będę obiema ręcami za
ale to tylko moje przemyślenia i pewne doświadczenia z czasów ,gdy jeszcze PC było mi bardzo bliskie..tak osobowo jak i tematycznie :)
z szacunkiem i serdecznymi pozdrowieniami
i słowami piosenki "przyjdzie na to czas " :)
gość z drogi
19. Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl Olsztyn , 28 września 2015 r.
11-041 Olsztyn
ul. Rzędziana 32
Prezydent RP
Andrzej Duda
Dotyczy: Wniosek o udzielenie informacji publicznej z dnia 25 sierpnia 2015 r.
Działając w imieniu Stowarzyszenia Blogmedia24.pl z siedzibą w Olsztynie, na podstawie art. 2 ust. 1 ustawy o dostępie do informacji publicznej z dnia 6 września 2001 r. (Dz. U. Nr 112, poz. 1198) w nawiązaniu do naszego wniosku z dnia 25.08.2015 r oraz pism w sprawie z Kancelarii Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej znak BPU.0605.199.2015 z dnia 8.09.15 i 25.09.2015 r. uprzejmie informujemy:
1) przyjmujemy do wiadomości decyzję o przedłużeniu o miesiąc terminu odpowiedzi na nasz wniosek o informacje publiczną.
2) Informacja o istnieniu Aneksu do raportu z likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych nie jest objęta tajemnicami ustawowo chronionymi. Jest informacją medialną i powszechną. Zgodnie z ustawą z dnia 9 czerwca 2006 r., 12 lutego 2007 r. Antoni Macierewicz przekazał tekst raportu na ręce prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. Po przeprowadzeniu konsultacji z premierem oraz marszałkami Sejmu i Senatu 16 lutego 2007 prezydent, zobligowany w.w ustawą, zlecił publikację raportu w Monitorze Polskim nr 11 w dniu 16 lutego 2007. Aneks do raportu nie został opublikowany przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego a prezydent Bronisław Komorowski po objęciu urzędu informował przez media, że nie opublikuje ani słowa z aneksu do raportu z weryfikacji WSI.
3) Proszę o podanie podstawy prawnej, na podstawie której korespondencja wysłana przez stronę internetową www.prezydent.pl wymaga dodatkowego potwierdzenia podpisu.
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl występowało drogą elektroniczną do Prezydenta RP o udzielenie informacji publicznej wiele razy , jak również do innych organów państwa i nigdy nie żądano od nas dodatkowego przesłania podpisu elektronicznego lub własnoręcznego. Stowarzyszenie jest zarejestrowane w KRS pod numerem 0000321794.
Oczekujemy na udzielenie informacji publicznej w wyznaczonym w piśmie z dnia 25.09.2015 r. terminie.
Z poważaniem
Prezes Zarządu
Elżbieta Szmidt
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
20. Prezydent.pl <kontakt@prezydent.pl>
Formularz kontaktowy - potwierdzenie
E-mail kontakt@blogmedia24.pl
Wiadomość została wysłana z serwisu Prezydent.pl prowadzonego przez Kancelarię Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
21. @Maryla
Dobrze napisane. No to czekamy.
22. @kazef
czekamy.
W międzyczasie opinia prof. Zybertowicza w sprawie.
Doradca prezydenta Andrzeja Dudy na antenie TV Republika :
"Profesor zapytany został o to, czy tajny aneks do raportu z likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych znajduje się w Kancelarii Prezydenta. – Odmawiam udzielenia odpowiedzi na to pytanie – odparł. Prezydencki doradca podkreślił, ze gospodarzem BBN jest Paweł Soloch i to on powinien być adresatem tego pytania. – Opowiedz dotyczy stanu gospodarstwa i to minister Soloch jest tu właściwą osobą – przekonywa. Prof. Zybertowicz stwierdził, że publikacja aneksu (kiedy nie będzie politycznej bieżączki i po wprowadzeniu zmian nakazanych orzeczeniem TK) jako elementu odsłaniania wiedzy o III RP ma sens.
Zapytany o to, czy informacje w nim zawarte mogą być niebezpieczne odpowiedział, że dla pewnych ludzi tak. Wskazał tu firmy, grupy interesu, które mają korzenie agenturalne. – Dla niektórych podmiotów może to być kłopotliwe – ocenił.
Zybertowicz podkreślił jednak, że od samej publikacji aneksu, ważniejsza jest jednak uzyskanie wiedzy w zakresie zdolności służb do przekazywania informacji niezbędnych do szybkiego reagowania. – Na ile są w stanie przedstawić do jakiego stopnia fala wędrówek po Europie ma charakter spontaniczny a na ile może być elementem przemyślanej strategii Moskwy zaatakowania od podbrzusza UE – mówił."
http://telewizjarepublika.pl/prof-zybertowicz-wyborcy-musza-pomoc-ewie-k...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
23. Szczerski o aneksie
Szczerski o aneksie do raportu z likwidacji WSI: Temat, którego nie ma
publikacji aneksu do raportu z likwidacji WSI - mówił w programie "Jeden
na jeden" w TVN24 sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP Krzysztof
Szczerski.
Polityk odniósł się w ten sposób do slow Antoniego Macierewicza, który
w trakcie spotkania z Polonią w Chicago zapowiedział ujawnienie aneksu
do raportu z likwidacji WSI.
- Nie mam żadnych informacji w tej
sprawie. Decyzje w tej sprawie, jeśli będzie chciał, podejmie prezydent
Duda, akurat wybory parlamentarne nie mają nic wspólnego z tym faktem.
Nie są żadnym czynnikiem określającym moment czy fakt procedury w tym
względzie. Ale informacji na ten temat nie mam żadnych. To nie jest
przedmiot decyzji, które podejmują Polacy za trzy tygodnie - przekonywał
Szczerski i dodał, że "rozpoczynamy temat, którego nie ma".
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
24. Kamiński: Dolary przeciwko
Kamiński: Dolary przeciwko orzechom, że Duda nie opublikuje aneksu
Faktem jest,
że Lech Kaczyński mógł ten aneks opublikować, a przez dwa lata go
nie opublikował, więc jakiś powód musiał istnieć - mówił w TVN24 Michał
Kamiński. Jego zdaniem za kadencji obecnego prezydenta opinia publiczna
wciąż nie pozna treści aneksu.W tym czasie byłem ministrem w kancelarii prezydenta. Byłem świadkiem
tego, co pan prezydent śp. Lech Kaczyński mówił o tym aneksie i był
o nim złego zdania co do jego merytorycznej strony, dlatego przez dwa
lata go nie opublikował - mówił Kamiński. - Stawiam dolary przeciwko
orzechom, że pan prezydent Andrzej Duda zachowa się dokładnie tak samo
jak śp. Lech Kaczyński i nie opublikuje tego aneksu - dodał.
Kopacz: Dam prezydentowi kontrasygnatę pod aneksem ws. WSI
- Jeśli prezydent Duda zwróci się do mnie o kontrasygnatę aneksu do raportu z likwidacji WSI, otrzyma ją - mówi premier.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
25. Prof. Zybertowicz: Trzeba na
Prof. Zybertowicz: Trzeba na nowo ocenić Aneks
„Aneks zawiera wiedzę o mechanizmach III RP. Trzeba sprawdzić, czy wątpliwości są aktualne”.
„Aneks zawiera wiedzę o mechanizmach III RP. Trzeba sprawdzić, czy wątpliwości są aktualne”.
Prof. Andrzej Zybertowicz
w rozmowie z TV Republika odniósł się do ewentualnej publikacji tzw.
Aneksu do Raportu o WSI. W ocenie doradcy prezydenta Dudy należy
sprawdzić, czy wątpliwości dotyczące dokumentu są aktualne. „Najpierw
trzeba mieć czas, by przeanalizować całość i następnie zweryfikować, czy
wątpliwości Lecha Kaczyńskiego są nadal istotne i aktualne” – mówił
prof. Zybertowicz.
Wskazał przy tej okazji na hipokryzję mediów.
„Dziennikarz TVN-u, którzy krzyczy za prezydentem Dudą „co z aneksem” -
lub jego szefowie - nie wpadną na pomysł, żeby zapytać o aneks
Bronisława Komorowskiego” – zauważył prof. Zybertowicz.
„Co prawda wobec
niego nie ma podejrzeń historycznych, ale pytanie, czy Komorowski był
odporny na działania służb III RP. Dlaczego tego nie wyjaśnił, żeby móc
pracować dla Polski z czystym kontem?” – zastanawiał się. „Teraz ma
ważną funkcję, pełni prestiżowy urząd byłego prezydenta, więc może
wyjaśnić te wszystkie niejasności, szczególnie w obliczu informacji z
książki Wojciecha Sumlińskiego 'Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego'” – podkreślał doradca prezydenta. W jego ocenie najlepsza byłaby droga sądowa.
Pytany o to, jaką decyzję dotyczącą Aneksu może podjąć prezydent Duda prof. Zybertowicz zaznaczył, że należy przeanalizować
obecnie ten dokument. „Jeszcze Lech Kaczyński miał wątpliwości co do
publikacji tego dokumentu. Z jednej strony aneks zawiera ważna wiedzę o
mechanizmach III RP, z drugiej strony są tam rzeczy, które z punktu
widzenia bezpieczeństwa państwa nie wiadomo czy mogą być ujawnione” – ocenił doradca prezydenta ds. bezpieczeństwa państwa.
„To, co wyszło na taśmach jeszcze lepiej opisuje mechanizmy III RP
niż wtedy (kiedy powstawał aneks – przyp. red.)” – ocenił. Prof.
Zybertowicz dodał, że aneks był istotnym narzędziem odsłaniania
mechanizmów działających w Polsce przed 2005 rokiem.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
26. co odpowie pan Dorsz z Kancelarii ?
"Chcę, żeby Polacy odczuli poprawę jakości swojego życia"
Zostałem wybrany przez ludzi o różnych poglądach i będę starał się
rolę Prezydenta RP realizować najlepiej jak to możliwe - zapewnił
Andrzej Duda w programie "Kawa na ławę".
Pytany o możliwość publikacji aneksu do raportu z weryfikacji WSI
prezydent stwierdził, że sprawa ta nie jest w tej chwili najważniejsza. -
Mam znacznie poważniejsze sprawy, co do których zobowiązałem się
względem wyborców. Tą kwestię przeanalizuję spokojnie i podejmę w tej
sprawie decyzję – poinformował prezydent Duda.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
27. Dostalismy odpowiedź na jedno pytanie, ale jest.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
28. @Maryla
To nie jest żadna odpowiedź. Pytaliśmy "czy ten aneks jest w dyspozycji prawowitego dysponenta, jakim jest prezydent", a w odpowiedzi słyszymy, że Szef Komisji Weryfikacyjnej przekazał Aneks Prezydentowi RP - czyli - jak należy rozumieć - ówczesnemu prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu.
To akurat wszyscy wiedzą. Tylko, że to nie jest odpowiedź na zadane pytanie, które dotyczyło stanu obecnego, a nie tego z 2009 r. Powtórzę: chodziło o to, czy aneks jest (obecnie!) w dyspozycji prawowitego dysponenta, jakim jest prezydent.
29. @kazef
Pan Dorsz napisał jak umiał zawile, ze prezydent Aneks ma. To że ma, wiemy z wywiadu z Rymanowskim.
Z tego samego wywiadu wiemy, że prezydent jeszcze nie wie, czy opublikuje, bo ma piln8iejsze sprawy.
Pan Dorsz nie był łaskaw odpowiedzieć na drugie pytanie nawet tak zawile, jak odpowiedź na pierwsze.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
30. @Maryla
Rymanowski nie zadał pytania o to, czy aneks jest w dyspozycji prezydenta, pytał czy Duda się z nim zapoznał, na co ten odpowiedział: "nie". Potem pytał, czy go opublikuje, na co Duda odpowiedział całkowicie wymijająco. Nie ma zatem jednoznacznej odpowiedzi, że ten aneks jest w dyspozycji prezydenta, choć zarówno pytania, jak i odpowiedzi sprawiają wrażenie potwierdzenia takiego stanu rzeczy.
Niestety, wszystko wskazuje na to, że nieprędko się czegokolwiek nowego dowiemy.
Cały wywiad z Rymanowskim tutaj:
http://www.tvn24.pl/raporty/andrzej-duda-w-kawie-na-lawe,1019
O Aneksie od 0:47:20
31. @kazef
możemy jeszcze raz napisać i zażądać odpowiedzi na pytania, ale prawdę mówiąc, lepiej mi się korespondowało z urzędnikami Komorowskiego, niż z urzędnikiem Dorszem,co muszę z przykrością stwierdzić.
Aleksander Ścios
@SciosBezdekretu
@Samueljrp @AndrzejDuda -Ta odpowiedź oznacza tylko tyle, że w r.2007 A.Macierewicz przekazał aneks prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu.
Sławomir Cenckiewicz
@Cenckiewicz
@Samueljrp @SciosBezdekretu @AndrzejDuda ta odpowiedź powinna do annałów urzęd. korespondencji trafić bo nic nie wznosi i na bakier z prawem
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
32. (..) Na pewno jest kilka
(..)
Na pewno jest kilka obszarów, w których ci ludzie wciąż są aktywni. To sektor biznesowy, to MSZ – tu były różne operacje, również przeprowadzone w okresie rządów PiS przez Radosława Sikorskiego, który ukrył wielu żołnierzy WSI przed weryfikacją. (…) Dla mnie nie ulega wątpliwości, że zrobił to specjalnie, było to działanie z premedytacją. (…) Było to działanie na korzyść tych ludzi
— mówił w innej wypowiedzi prof. Cenckiewicz.
Wiele pisano na naszym portalu o patologiach w służbach, wskazywano na wiele mankamentów nadzoru, prezentowano pomysły na zwiększenie nadzoru nad służbami, na ich uzdrowienie. Jednak te zmiany niczego nie wniosą, jeśli w służbach będą ludzie nielojalni, którzy będą wykorzystywać swoje możliwości dla prywatnych celów, działań niezgodnych z prawem, czy wbrew interesom Rzeczypospolitej Polskiej. Takie działania miały miejsce w WSI, więc proces odnowienia służb musi zakładać jakąś formę dokończenia weryfikacji. Bez niej państwo może nie odzyskać sterowności, bez niej służby i naród nie zaczną grać do tej same bramki.
Weryfikacja i ujawnienie Aneksu WSI powinny być ważnymi etapami na drodze odzyskiwania podmiotowości III RP. Patologie, powiązania sowieckie, mafijne nie mogą być tolerowane…
autor: Stanisław Żaryn
http://wpolityce.pl/polityka/270873-wsi-naturalna-baza-werbownicza-dla-r...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
33. Macierewicz mówi "GP" o WSI:
Macierewicz mówi "GP" o WSI: nie zapowiadam kolejnych aneksów. Chyba że...
http://niezalezna.pl/73015-macierewicz-mowi-gp-o-wsi-nie-zapowiadam-kole...
Nie zapowiadam żadnych kolejnych aneksów do raportu z weryfikacji WSI. Od razu chciałbym to powiedzieć tym komentatorom, którzy mogą podnieść histeryczne krzyki, że Macierewicz zapowiada następne aneksy. Przypominam jedynie, co mówi ustawa, i że przewidziano w niej taką sytuację, że wykryte przestępcze działania byłych żołnierzy WSI wymagają opublikowania następnego aneksu i wyciągnięcia z niego konsekwencji - zdradza "Gazecie Polskiej" nowy minister obrony narodowej Antoni Macierewicz.
W rozmowie z "Gazetą Polską" nowy szef MON Antoni Macierewicz porusza wiele spraw, m.in. zagrożenie islamskim terroryzmem i plany wyjaśniania katastrofy smoleńskiej. Został też zapytany o Wojskowe Służby Informacyjne, których proces likwidacji nie został zakończony. Wiele osób zastanawia się bowiem, czy jest możliwe zakończenie weryfikacji, skoro osoby, które zostaną szefami wojskowych służb specjalnych, zasiadały w Komisji Weryfikacyjnej WSI.
Zdaniem Antoniego Macierewicza nie ma tu żadnej sprzeczności. "Przeciwnie, wiedza wyniesiona z Komisji Weryfikacyjnej i ze służby w SKW będzie z pewnością bardzo pomocna. Ustawa przewiduje kontynuowanie weryfikacji po rozwiązaniu Komisji Weryfikacyjnej. Obowiązki te spadają na szefów SKW i SWW. Działania, które podjął premier Donald Tusk w 2008 r., sprawiły, że powstała wątpliwość, czy Komisja Weryfikacyjna rzeczywiście została rozwiązana legalnie. Na pewno praca jej nie została zakończona na skutek działań premiera Donalda Tuska i jego podwładnych. Dokładniej mówiąc, bezpośrednich podwładnych ówczesnego szefa MSWiA – bo to oni wykonali polecenie, które doprowadziło do bezprawnego zagarnięcia dokumentów Komisji Weryfikacyjnej" - uważa nowy szef MON.
Macierewicz twierdzi, że oznacza to, iż gdy szefowie nowych służb natkną się na informacje, które zgodnie z ustawą weryfikacyjną wymagają napisania następnego aneksu, czyli kolejnego uzupełnienia do „Raportu z weryfikacji WSI”, to muszą to zrobić – czyli jest to ich ustawowy obowiązek. "Mówię o tym dlatego, żeby była jasność: z punktu widzenia ustawowego istnieją wszystkie narzędzia, aby kontynuować proces weryfikacyjny" - podkreśla wiceprezes PiS.
A czy będzie nowy aneks? Antoni Macierewicz zaznacza: "Nie zapowiadam żadnych kolejnych aneksów. Od razu chciałbym to powiedzieć tym komentatorom, którzy mogą podnieść histeryczne krzyki, że Macierewicz zapowiada następne aneksy. Przypominam jedynie, co mówi ustawa, i że przewidziano w niej taką sytuację, że wykryte przestępcze działania byłych żołnierzy WSI wymagają opublikowania następnego aneksu i wyciągnięcia z niego konsekwencji".
Całość wywiadu w najnowszej "Gazecie Polskiej".
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
34. Panie Antoni Macierewicz,panie Ministrze :)
niech Twój patron czuwa nad Tobą i pozwoli Ci odnależć zagubioną przez szkodzących Polsce,PRAWDĘ
gość z drogi
35. Koniec „wojskowego” zbioru
Koniec „wojskowego” zbioru zastrzeżonego IPN?
MON chce wyłączyć ze zbioru zastrzeżonego IPN swoje dokumenty.
Podczas promocji książki „Konfidenci. Archiwa ujawniają prawdę”
minister obrony narodowej Antoni Macierewicz ogłosił, że ze „zbioru
zastrzeżonego” Instytutu Pamięci Narodowej wyłączane będą te dokumenty,
które leżą w gestii kierowanego przez niego resortu. Ujawnienie ok. 440
metrów akt, wśród których znajdują się zarówno akta operacyjne wywiadu i
kontrwywiadu, jak i akta personalne współpracowników wywiadu ma ułatwić
rozliczenie z komunistyczną przeszłością.
- Decyzję witam z zadowoleniem. Rada IPN już dwa lata temu wydała
oświadczenie nawołujące do zmniejszenia liczby dokumentów znajdujących
się w tzw. zbiorze zastrzeżonym. Jako IPN nie mamy wpływu na to, co się
tam znajduje, my tylko możemy apelować. Materiały leżą w gestii służb
specjalnych, przede wszystkim Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego – mówi
w rozmowie z serwisem Gosc.pl przewodniczący Rady IPN prof. Antoni
Dudek.
Co może znajdować się w „zbiorze zastrzeżonym”? – Nawet gdybym
wiedział, to nie mógłbym powiedzieć, bo złamałbym prawo – mówi prof.
Dudek. – Ale biorąc pod uwagę to, co było w dokumentach już wyłączonych
ze zbioru, nie sądzę, by coś uzasadniało ich dalsze trzymanie w
tajemnicy. Mam wątpliwości jedynie odnośnie akt obywateli obcych państw,
którzy pracowali dla polskiego wywiadu, ponieważ ich upublicznienie
mogłoby często oznaczać dla nich wyrok śmierci – komentuje.
Prof. Dudek nie wyklucza, że w zbiorze mogą znajdować się dokumenty
informacje dotyczące współpracy z komunistycznymi służbami osób nadal
aktywnych na scenie życia publicznego. W przeszłości ze zbioru usunięto –
i upubliczniono – dokumenty dotyczące m.in. gen. Gromosława
Czempińskiego czy Tomasza Turowskiego.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
36. Macierewicz oddtajni tajne
Macierewicz oddtajni tajne teczki wojskowych służb specjalnych PRL. A tam ludzie obecnych mediów, politycy...
MON zapowiada, że ujawni tajne dokumenty wojskowych specsłużb PRL.
Według Macierewicza są tam materiały dotyczące ludzi mediów, bankowości i
polityki.
Szef MON, dopytywany przez Cezarego Gmyza, złożył deklarację, że ujawni zbiór zastrzeżony IPN - chodzi o część dotyczącą wojskowych służb specjalnych. Macierewicz przeczytał te akta już w 2007 roku.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
37. Cholera, żeby tylko na tych zapowiedziach się nie skończyło.
Wtedy też były zapowiedzi, że Aneks zostanie opublikowany jak najszybciej, a później temat został głęboko zakopany.
38. Macierewicz: "Publikacja
Macierewicz: "Publikacja aneksu zależy od prezydenta"
Szef MON w rozmowie z wPolityce.pl odnosi się do sprawy aneksu do raportu z likwidacji WSI.
„Decyzja, zgodnie z ustawą, leży w rękach prezydenta państwa. Więc to nie ja jestem tutaj osobą, która powinna być w tym temacie pytana” – mówi Antoni Macierewicz w rozmowie z portalem wPolityce.pl. Rozmowa dotycząca publikacji aneksu do raportu z likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych odbyła się w czasie wizyty szefa MON w Afganistanie.
W odniesieniu do sprawy aneksu Macierewicz porusza też problem upolitycznienia Trybunału Konstytucyjnego.
„Trybunał Konstytucyjny cokolwiek o nim sądzimy - a dzisiejsze spojrzenie na tę instytucję, także w aspekcie tamtego orzeczenia z 2008 roku jest dużo bardziej racjonalne, pogłębione i bardziej rozumiejące doraźną, polityczną funkcję Trybunału - nie pozostawia wątpliwości, że także wtedy podejmując decyzję, by nie publikować nazwisk zbyt szeroko, kierował się pewną polityczną racją, a nie tylko czystą literą prawa. Ale takie orzeczenie obowiązuje i ono wymaga dostosowania raportu to wymogów jakie tam zostały zawarte” - mówi Macierewicz.
„My to robiliśmy przed 2010 rokiem, ale rozumiem, że pan prezydent chce to jeszcze raz przejrzeć. Jest w końcu prawnikiem i ma doświadczenia bogatsze o lata, które minęły. Chcę podkreślić, że decyzja prezydenta nie będzie tylko decyzją polityczną, ale będzie też warunkowana stanowiskiem Trybunału Konstytucyjnego” - dodaje szef MON.
Minister nie wyklucza, że aneks ujrzy światło dzienne. Zdaniem Macierewicza, ten dokument wciąż nie stracił na znaczeniu.
W mojej opinii, po zanonimizowaniu części nazwisk raport może zostać opublikowany. On nawet po tych wielu latach od jego napisania niewątpliwie wnosi bardzo duża wiedzę o źródłach nieprawidłowości, przestępczości z jaką mieliśmy w Polsce w ubiegłych latach do czynienia. Warto jednak podkreślić jeszcze jeden aspekt. Ustawa, która legła u źródeł tego aneksu nadal w Polsce obowiązuje. I ta ustawa przewiduje, że szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego jest zobowiązany do publikowania kolejnych aneksów - formalnie są to uzupełnienia - jeżeli natrafi na nieprawidłowości jakie są przedmiotem tej ustawy.
Czytaj oryginalny artykuł na: http://www.stefczyk.info/publicystyka/opinie/macierewicz-publikacja-anek...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
39. Aleksander Ścios
Aleksander Ścios
@SciosBezdekretu
W dwóch krokach można zakończyć"szmacianą rewoltę"-1.opublikować Aneks do Raportu,2.ustalić winnych zdrady głównej i spiskowania z Putinem.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
40. Cenckiewicz nominowany na
Cenckiewicz nominowany na szefa Centralnego Archiwum Wojskowego
Sławomir Cenckiewicz zostanie dyrektorem Centralnego Archiwum Wojskowego
- poinformowało MON. Nominację na stanowisko szefa CAW po południu
wręczy minister Obrony Narodowej Antoni Macierewicz.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
41. To bardzo dobra wiadomość!
Prof. Cenckiewicz o CAW:
42. MON przekaże akta ze zbioru
MON przekaże akta ze zbioru zastrzeżonego do IPN. Gontarczyk: Nie wszystkie powinny być dostępne
W
Ministerstwie Obrony Narodowej trwają prace nad przekazaniem akt ze
zbioru zastrzeżonego do IPN. MON poinformował, że na tym etapie prac
trudno podać termin ich zakończenia.
które się w nim znajdują, będą dostępne dla badaczy na takich samych
zasadach, jak udostępniane są naukowcom i dziennikarzom materiały ze
zbiorów IPN. Trzeba będzie złożyć wniosek o dostęp do materiałów.
Historyk, dr Piotr Gontarczyk zwraca uwagę, że nie wszystkie materiały
ze zbioru zastrzeżonego powinny być dostępne. - Zbiór zastrzeżony jest
reliktem, powinno się go zlikwidować. Należy to jednak zrobić po
przejrzeniu materiałów, które znajdują się w zbiorze. Trzeba ocenić czy
na część z nich nie nałożyć klauzul „tajne” lub „ściśle tajne”. Nie
powinno się ujawniać materiałów, które mogą stwarzać zagrożenie dla
życia poszczególnych osób i członków ich rodzin. Nie należy też ujawniać
informacji, które mogą zaszkodzić polskiemu państwu - powiedział AIP
Gontarczyk.
MON przekaże do IPN jedynie akta, które znajdują się w jego zasobie. O
tym, jakie materiały mają znaleźć się w zbiorze zastrzeżonym poza
służbami wojskowymi decydowały również służby cywilne. Ministerstwo
Obrony Narodowej poinformowało w komunikacie, że „nie ma żadnej wiedzy
na temat analogicznych prac podejmowanych przez cywilne służby
specjalne”.
Zbiór zastrzeżony powstał na podstawie art. 39 ustawy z 18 grudnia 1998
r. o Instytucie Pamięci Narodowej, który mówi „Szef ABW i Szef AW lub
minister obrony narodowej może zastrzec, na czas określony, że do
określonych dokumentów nie może mieć dostępu żadna inna osoba poza
wyznaczonymi przez nich przedstawicielami, jeżeli jest to konieczne dla
bezpieczeństwa państwa”. Dyrektor Biura Udostępniania i Archiwizacji
Dokumentów IPN, dr Rafał Leśkiewicz pisał w październikowej
„Rzeczpospolitej”, że w zbiorze znajdują się teczki administracyjne,
operacyjne i osobowe, karty z kartotek operacyjnych oraz różnorodnych
dzienników ewidencyjnych, kilkaset taśm magnetycznych z bazami danych
Służby Bezpieczeństwa z lat 80. XX wieku. Dodał, że znajdują się tam
„dokumenty wytworzone w okresie PRL, czyli w zakresie Służby
Bezpieczeństwa do 31 lipca 1990 r., a w przypadku służb wojskowych do 31
grudnia tego roku”.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
43. Aleksander Ścios
KTO ZAPŁACI ZA MITOLOGIĘ DEMOKRACJI ?
http://bezdekretu.blogspot.com/2016/01/kto-zapaci-za-mitologie-demokracj...
-„układ nie broni demokracji ale stanu
posiadania”, a „wolni” żurnaliści zarobią wierszówki za rozdzieranie szat
nad wygłupami KOD-u, ktoś nazbyt dociekliwy mógłby zapytać – dlaczego nowa
władza nie przystępuje do kontrataku i nie ujawnia choćby jednego draństwa
ludzi poprzedniego reżimu? Dlaczego nie nagłaśnia najpoważniejszych przestępstw
z udziałem minionych „demokratów” i nie próbuje pokazać Polakom, z kim i z czym
mieli do czynienia przez osiem lat rządów PO-PSL? Dlaczego rząd PiS-u nie zastosuje prostej
drogi „trzech kroków” i nie zagłodzi
propagandowych szczekaczek? Gdzie podziały się zarzuty zdrady stanu i oskarżenia
o zbrodnicze paktowanie z Putinem? Dlaczego nie próbuje się weryfikować zeznań
świadka Winiarskiego ani podjąć śledztwa przeciwko byłemu lokatorowi Belwederu?
Czemu prezydent Duda nie chce publikować Aneksu do Raportu z Weryfikacji WSI, a
jego urzędnicy odmawiają ujawnienia, czy dokument znajduje się w prezydenckim
sejfie?
być logiczne i w pełni uzasadnione. Nie ze względu na zamysł „zemsty i odwetu”,
ale z racji najważniejszej – jako odpowiedź na oczekiwania milionów wyborców
PiS i powinność wobec ludzi, którzy zaufali tej partii. Nawet ci, którzy nie chcieli
rozumieć deklaracji prezesa Kaczyńskiego – „jesteśmy
gotowi zapominać i wybaczać”, muszą przecież pamiętać, że PiS obiecywał nam
„dobrą zmianę”, której fundamentem miała być prawda o realiach III RP i wola
walki z patologiami poprzedniego reżimu.
blisko pół roku mamy „naszego” prezydenta, zwycięska partia utworzyła rząd
większościowy, sprawnie przejęła wszystkie instytucje i służby III RP i
dysponuje dziś wręcz nieograniczonym potencjałem. Dlatego podstawowe pytanie – jak można było utracić
inicjatywę, przyjąć narrację wroga, dopuścić do głosu szumowiny i pozwolić na
harce funkcjonariuszy – musi być zadane.
tekstu o „tematyce antypisowskiej”, zaś rozważania nad indolencją tej formacji uważam
za stratę czasu. Zakładam, że Czytelnicy bezdekretu znają moje oceny dotyczące
partii pana Kaczyńskiego i nie mają ochoty zgłębiać następnej porcji
krytycznych uwag.
jak groźną. Z problemem, który od dawna przekracza miarę „politycznych
strategii”, a dziś może ponownie wpłynąć na nasze rachuby i wizję przyszłości.
kombinacji przeciwnika, PiS już raz utracił władzę i oddał ją antypolskiej
zbieraninie. Stało się tak z powodu wyznawania przez ludzi pana Kaczyńskiego
zgubnej mitologii demokracji. Temu
nieszczęściu zawdzięczamy osiem lat rządów miernot i kanalii oraz doświadczenie
najgorszych upokorzeń. Wiele wskazuje, że bolesna lekcja z roku 2007 została
już zapomniana, a Prawo i Sprawiedliwość ponownie zmierza w pułapkę demokracji.
że nowy rząd został zaskoczony furią propagandystów i „zaatakowany” przez pokomunistyczne
potworki w rodzaju TK, to takie jeremiady przypominają raczej opowiadania niezrównoważonych
histeryków niż stanowią podstawę poważnych analiz.
śmiałe postępki reżimowców są możliwe tylko dlatego, że nowa władza wykazuje niepojętą
słabość i inercję i nawet nie próbuje przejąć inicjatywy informacyjnej ani
sięgnąć po narzędzia obezwładniające reżimowych krzykaczy. Przykłady niektórych
pożądanych działań wskazałem na wstępie, ale każdy, kto pamięta ostatnie osiem lat
wie, że ich katalog można doskonale poszerzyć.
dłużej, im częściej wyborcy PiS będą słyszeli, że ta władza stała się ofiarą
agresorów i ma ograniczone pole kontrataku. Takie myślenie cechuje ludzi słabych
i zagubionych w rzeczywistości III RP, ale jest też korzystne dla wyrachowanych
cwaniaków, którzy z „bycia ofiarą” uczynili wygodny sposób rozgrzeszania błędów
i sprawowania rządu dusz.
narzędzia, prawa i plenipotencje. Obdarzyliśmy ich kredytem zaufania, daliśmy własną
pracę, solidne wsparcie i głos w ubiegłorocznych wyborach. Uczyniliśmy z nich postaci
publiczne, korzystające z przywilejów i profitów władzy. Ci politycy mają dziś nieskrępowane
pole działań i ani jednego argumentu na wytłumaczenie bezczynności. Nadszedł
czas, by teraz uczynili coś dla Polaków.
o demokracji III RP i robią dokładnie
to, czego przez osiem lat nie chciał robić PiS - jest więcej niż
niepoważne. Rozdzieranie szat, że zaprzańcy
grają na „podgrzewanie konfliktu w Polsce i na arenie międzynarodowej” lub deklarują,
że ich celem jest „odebranie władzy
PiS-owi” – uważam za niegodne ludzi
rozumnych. To droga donikąd, wygodna dla tych, którzy błędy i zaniechania próbują
tłumaczyć „obiektywnymi przeszkodami”. Tak myślą ludzie zniewoleni lub cyniczni
„pragmatycy” podczepieni do nowej władzy.
demokracji”, w którą PiS dobrowolnie zmierza, pisałem już przed dwoma laty.
III RP nigdy nie była i nie mogła być ostoją demokracji i wolności. Wprawdzie w
naszych realiach ustrój ten posiada fasadowe cechy parlamentaryzmu, dopuszcza
działalność (niektórych) partii politycznych i (nominalnie) niezależnych
instytucji, wprawdzie zachowuje szyldy praw obywatelskich, celebruje mitologię
karty wyborczej oraz „rządy prawa”, oparte na rzekomo niezawisłym sądownictwie
- to zza tej fasady działają prawdziwi decydenci, żerują grupy interesu i
polityczno-agenturalne mafie. Ostatnie osiem lat potwierdziły prawdę o esbecko-mafijnej
konstrukcji tego państwa. Nie może dziwić, że byli esbecy i kapusie, członkowie
kompartii oraz przedstawiciele koncesjonowanej opozycji PRL, są dziś najgorętszymi obrońcami systemu III RP. Od
kiedy „wolny świat” uwierzył w śmierć
komunizmu i uznał demokrację za rodzaj lewackiego antidotum, erzac tego
ustroju stanowi bezpieczną przystań dla rzeszy zamordystów, łajdaków i miernot.
Z niezwykłą łatwością wmówiono Polakom, jakoby archaiczna konstrukcja okrągłego stołu, była jedyną, na której
można budować państwowość. Do dziś próba podważenie tego fundamentu jest
traktowana niczym zamach na Polskę. Wywołuje histeryczne reakcje „elit” i
prowadzi do miotania najcięższych oskarżeń.
nawoływał nas do „obrony demokracji”,
zaś politycy jego partii dywagowali o „psuciu”
obecnego ustroju i „wypaczaniu” jego
istoty. Pytałem wówczas - jakiej
demokracji chcą bronić? I dlaczego sankcjonują fikcję, przyjmując oręż i
narrację przeciwnika?
PO-PSL i nie zostanie „naprawione” przez PiS. Było chore już w chwili poczęcia,
zaś dzisiejsze patologie są stanem całkowicie naturalnym dla magdalenkowej
„demokracji socjalistycznej”.
dziś żniwo, na które solidnie zapracowała ciągłym bredzeniem o „obronie demokracji” i priorytecie „zgody
narodowej”. Tyle kosztuje uprawianie politycznej szarlatanerii i ucieczka
przed wytyczeniem ostrych granic. Taką
cenę muszą płacić politycy, gdy nie mają odwagi nazywać rzeczy po imieniu,
oddzielać dobra od zła i dążyć do obalenia truchła III RP.
powodu, byśmy płacili ją wspólnie lub uzależniali nasz los od błędnych
wyobrażeń partyjnych macherów.
„radykałów”, jeśli zamilkną żądania zerwania ze zgubną mitologią, twardego rozliczenia
reżimu PO-PSL i zakończenia farsy obecnej pseudo państwowości.
eurołajdaków, że w III RP „demokracja ma
się dobrze” lub mizdrzył się do zgrai antypolskich zamordystów. Nie przejął
rządów pod hasłem celebrowania „praw opozycji” i budowania wspólnoty z apatrydami.
Andrzej Duda nie został zaś prezydentem, by ukrywał przed Polakami wiedzę o Komorowskim
i jego kamratach i dawał gwarancję zakulisowym układom.
w miejsce roztkliwiania nad partyjnymi cierpiętnikami, żądać spełnienia
oczekiwań wyborców oraz zdecydowanej rozprawy z patologią III RP. Trzeba też
przywrócić racjonalne proporcje i przestać traktować polityków PiS niczym
dziewice oblężone w zamkowej wieży. Jeszcze jest pora, by przypomnieć zadufanym
zwycięzcom – komu mają służyć i czyjego głosu słuchać.
projekcją fałszywych wyobrażeń o demokracji, jest dniem straconym i przybliża
nas do nieuchronnej klęski. Im szybciej zrozumiemy, że uprawianie tej mitologii
stało się zabójcze dla polskich aspiracji i narodowych dążeń, tym większą mamy szansę
uniknąć losu oszukanych głupców.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
44. Teczki Zacharskiego i
Teczki Zacharskiego i Petelickiego już jawne! IPN oczekuje odtajnienia całego "zbioru zastrzeżonego". Czyje akta wypłyną?!
http://wpolityce.pl/polityka/278285-teczki-zacharskiego-i-petelickiego-j...
Akta osobowe funkcjonariuszy i teczki oficerów zewnętrznych b. Departamentu I MSW znalazły się wśród materiałów z tzw. zbioru zastrzeżonego IPN udostępnionych badaczom w 2015 r. W sumie w ub.r. zbiór zastrzeżony zmniejszył się o ponad 6,8 tys. jednostek archiwalnych.
Ujawnienie zastrzeżonego zbioru dokumentów wojskowych służb specjalnych PRL zapowiedział już szef MON Antoni Macierewicz. Wkrótce wszystkie teczki mogą zostać ujawnione!Wśród materiałów udostępnionych w ubiegłym roku można wymienić akta osobowe funkcjonariuszy i teczki oficerów zewnętrznych b. Departamentu I MSW m.in. Wojciecha Czerniaka, Mariana Zacharskiego, Bogdana Libery, Piotra Wrońskiego, Henryka Bosaka, Janusza Luksa, Aleksandra Makowskiego, Andrzeja Derlatki, Sławomira Petelickiego i Eligiusza Naszkowskiego.
W tym momencie zbiór zastrzeżony IPN liczy 417 metrów. Instytut przewiduje, że w najbliższych tygodniach powinien zmniejszyć się poniżej 400 metrów.
Te dane najlepiej pokazują, jak w ostatnich latach zmniejszył się zbiór tajny, do którego ani historycy ani badacze nie mieli dostępu. To musi cieszyć, bo od dawna wychodziłem z założenia, że utrzymywanie zbioru zastrzeżonego nie ma żadnego uzasadnienia. Mam nadzieję, że wkrótce ten zbiór w ogóle zostanie zlikwidowany
— dodaje wiceprezes IPN Paweł Ukielski.
Jak podaje Instytut, w jego zbiorze zastrzeżonym są archiwalia przekazane przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Agencję Wywiadu (wcześniej UOP), Straż Graniczną oraz dwie służby wojskowe podlegające bezpośrednio ministrowi obrony narodowej: Służbę Kontrwywiadu Wojskowego i Służbę Wywiadu Wojskowego (wcześniej WSI).
Są to akta w formie teczek - administracyjnych, operacyjnych i osobowych oraz dokumentacja w postaci kart z kartotek operacyjnych oraz różnego typu dzienników ewidencyjnych. W zbiorze umieszczono również 655 taśm magnetycznych zawierających bazy danych Służby Bezpieczeństwa z lat 80. XX w.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
45. Odtajniono niemal 7 tys.
Odtajniono niemal 7 tys. dokumentów ze zbioru zastrzeżonego IPN
Jak informuje
na swojej stronie internetowej Instytut Pamięci Narodowej, prawie 7 tys.
jednostek archiwalnych ze zbioru zastrzeżonego IPN trafiło
do ogólnodostępnej części archiwum w 2015 roku. Stało się to na wniosek
m.in. Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Agencji Wywiadu.Ogółem w latach 2011–2015 zbiór zastrzeżony opuściły 10 692 jednostki
archiwalne. Wśród najciekawszych materiałów, jakie w minionym roku
zostały udostępnione badaczom i dziennikarzom, znajdują się akta osobowe
funkcjonariuszy i teczki oficerów zewnętrznych b. Departamentu I MSW,
m.in. Wojciecha Czerniaka, Mariana Zacharskiego, Bogdana Libery, Piotra
Wrońskiego, Henryka Bosaka, Janusza Luksa, Aleksandra Makowskiego,
Andrzeja Derlatki, Sławomira Petelickiego czy Eligiusza Naszkowskiego.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
46. Aleksander Ścios
Aleksander Ścios
@SciosBezdekretu23.01
Zadziwiające priorytety ma
@prezydentpl .Chętnie odpowie na bełkot jakiegoś Lisa lecz nie ma ochoty odp.w/s zabójstwa ks.Jerzego czy aneksuMaryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
47. Prokuratura prosi Dudę
Prokuratura prosi Dudę o aneks do raportu o likwidacji WSI
Jak dowiedział
się portal TVP Info, prokuratura skierowała do Kancelarii Prezydenta
prośbę o przesłanie kopii aneksu do raportu o likwidacji WSI. Śledczy
wcześniej skierowali podobne pismo do kancelarii Bronisława
Komorowskiego, jednak otrzymali odpowiedź odmowną.
„Postępowanie jest obecnie zawieszone. Przed kilkoma dniami
skierowaliśmy do Kancelarii Prezydenta prośbę o nadesłanie kopii tzw.
aneksu do raportu o likwidacji WSI. Dokument ten jest niezbędny
do podjęcia postępowania” - przekazał w rozmowie z portalem TVP Info prokurator Przemysław Nowak.Śledztwo w sprawie wycieku tajnych informacji z aneksu do raportu
o likwidacji WSI stołeczna Prokuratura Okręgowa wszczęła w połowie
sierpnia 2014 r., gdy tygodnik „Wprost” napisał, że posiada ściśle tajne dokumenty komisji Antoniego Macierewicza
, która pisała raport z weryfikacji WSI. Materiały wyciekły już w 2007
r. To 47 stron z adnotacjami „ściśle tajne”, „egzemplarz pojedynczy”.
To pierwszy twardy dowód, że z komisji Macierewicza wyciekły dokumenty,
które w 2007 r. były podstawą stworzenia tzw. aneksu do raportu
z weryfikacji WSI.
Główny raport Macierewicza został
opublikowany w połowie lutego 2007 r. Weryfikacja WSI trwała jednak
nadal. Niemal od razu Macierewicz i jego ludzie zabrali się do pisania
aneksu do raportu, który miał być rozszerzeniem opublikowanego
dokumentu. W październiku 2007 r. aneks trafił do prezydenta Lecha
Kaczyńskiego. Ten jednak nie zdecydował się go ujawnić. Dokument
do dziś pozostaje ściśle tajny i znajduje się w Kancelarii Prezydenta.
Co jest w tych dokumentach?
Przywoływane są wysłuchania przed
komisją Macierewicza, które odbywały się w maju 2007, czyli już
po publikacji głównego raportu z weryfikacji WSI. W przypisach
do dokumentów, które ma „Wprost”, przywoływane są konkretne nazwy
teczek, m.in. „Firmy polskie”, „Handlarze”, „Rynki”, „Indie”, „Sprawa
problemowa Pestka”. – To są wszystko teczki z oddziału szóstego. Takie
właśnie były ich tytuły. Nazwy, nazwiska, daty, okoliczności są
prawdziwe – mówił informator WPROST.
TVP Info, "Wprost"
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
48. Prof. Cenckiewicz odnalazł w
Prof. Cenckiewicz odnalazł w CAW akta gen. Dukaczewskiego. MON zaznacza: trafią do IPN
W Centralnym Archiwum Wojskowym, którym od niedawna kieruje znany historyk prof. Sławomir Cenckiewicz, znajduje się wiele cennych zbiorów. Zapewne niejeden dokument może wywołać medialne zainteresowanie. Jak informuje MON w ciągu przeglądu dokumentów w CAW już natrafiono na ciekawe materiały.
Ministerstwo Obrony Narodowej informuje, że w Archiwum znalazły się akta Zarządu II Sztabu Generalnego WP. Zapewne archiwa komunistycznego wywiadu wojskowego skrywają wiele ciekawych tajemnic, ale na razie resort obrony informuje o znalezieniu akt m.in. gen. Marka Dukaczewskiego, szkolonego w Moskwie oficera, który był ostatnim szefem WSI już w III RP.
W związku ze znaleziskiem MON wydał specjalne oświadczenie.
W związku z informacją przekazaną Ministrowi Obrony Narodowej przez Pełnomocnika ds. Reformy Archiwów Wojskowych dr. hab. Sławomira Cenckiewicza, że w Centralnym Archiwum Wojskowym znaleziono akta personalne żołnierzy Zarządu II Sztabu Generalnego (w tym m. in. Marka Dukaczewskiego) podlegające przekazaniu do IPN, minister Antoni Macierewicz zapewnia, że wszystkie archiwalia, o których traktuje ustawa o IPN z 18 października 2007 r. (Dz.U.2013.1388, Art. 29a. 1.) zgodnie z prawem zostaną niezwłocznie przekazane do archiwum IPN. Bartłomiej Misiewicz Rzecznik prasowy MON
— czytamy w komunikacie resortu.
Prof. Cenckiewicz wydobywa na światło dzienne akta gen. Dukaczewskiego. Symboliczna scena…
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
49. Generał Marek Dukaczewski już
Generał Marek Dukaczewski już po wolnych wyborach w 1989 r. szkolił się w instytucji wywiadu wojskowego ZSRR. Następnie został wysłany do Norwegii, żeby rozpoznać potencjał NATO – ujawnił w tygodniku „Do Rzeczy” Sławomir Cenckiewicz. Dukaczewski odbył kurs GRU w sowieckim ministerstwie obrony narodowej w lipcu i sierpniu 1989 r. W Norwegii przebywał od 1990 do 1992 r., po powrocie został głównym specjalistą w wywiadzie WSI. – Ludzie tacy jak gen. Dukaczewski powinni straszyć w rezerwatach postkomunizmu – mówił w 2004 r. poseł Platformy Obywatelskiej i były szef kontrwywiadu, Konstanty Miodowicz. Wśród materiałów odnalezionych w Centralnym Archiwum Wojskowym w Warszawie znalazły się również m. in. materiały dotyczące Zdzisława Żyłowskiego, szefa Oddziału „Y” nadzorującego osobiście np. działalność dyrektora generalnego Fundusz Obsługi Zadłużenia Zagranicznego, którego celem zgodnie z ustawą na podstawie której został powołany była spłata zadłużenia zagranicznego PRL z lat siedemdziesiątych.
W praktyce FOZZ zajmował się skupowaniem na rynku wtórnym długów po obniżonych cenach, co było sprzeczne z prawem międzynarodowym, ale odpowiadało wierzycielom, którzy woleli otrzymać przynajmniej niewielką część swoich należności. Działalność funduszu okazała się jedną z największych w historii Polski aferą gospodarczą, której skalę trudno jest dokładnie określić. Proces w tej sprawie trwał od 1993 r. FOZZ zlikwidowano pod koniec 2014 r. Oddział Y postał w 1983 r., składał się głównie z żołnierzy przeszkolonych w Sowietach, jego zadaniem było stworzenie sieci przedsiębiorstw, które miały być tajnymi ekspozyturami komunistycznych służb. Oddział Y rozwiązano w 1991 r., jednak w rzeczywistości, jego działalność kontynuował Oddział 2 Zarządu II WSI.
01.02.2016
Komunikat Pełnomocnika Ministra Obrony Narodowej do Spraw Reformy Archiwów Wojskowych i p.o. dyrektora CAW
Nawiązując do komunikatu MON z 29 stycznia br. i licznych doniesień
medialnych na temat odnalezionych w Centralnym Archiwum Wojskowym akt
personalnych oficerów komunistycznego wywiadu wojskowego (Zarządu II
Sztabu Generalnego), informuję,
że akta Marka Dukaczewskiego (b. szefa WSI), Zdzisława Żyłowskiego
(szefa Oddziału "Y" nadzorującego osobiście m.in. działalność
dyrektora generalnego FOZZ) i Czesława Wawrzyniaka (pierwszego Szefa
WSI) trafią w najbliższym czasie do Instytutu Pamięci Narodowej.
Robocze spotkanie z przedstawicielami IPN w tej sprawie zaplanowano na
najbliższe dni.
Odnalezione w CAW akta żołnierzy Zarządu II są głównymi aktami
personalnymi tych oficerów, które tylko w części pokrywają się z ich
dokumentacją osobową udostępnianą w archiwum IPN.
Teczka generała. Były szef WSI szkolił się w Moskwie
Były szef Wojskowych Służb Informacyjnych generał Marek Dukaczewski był szkolony w Moskwie....
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
50. (Brak tytułu)
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
51. Telewizja Republika - dr hab.
Telewizja Republika - dr hab. Sławomir Cenckiewicz - Wolne Głosy 2016-02-01
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
52. Komunikat Instytutu Pamięci
Komunikat Instytutu Pamięci Narodowej w sprawie odnalezienia w Centralnym Archiwum Wojskowym akt personalnych żołnierzy Zarządu II Sztabu Generalnego
W Centralnym Archiwum Wojskowym odnaleziono akta personalne żołnierzy Zarządu II Sztabu Generalnego (w tym Marka Dukaczewskiego). Materiały te wkrótce zostaną przekazane do zasobu IPN.
W 2001 roku ówczesne Wojskowe Służby Informacyjne przekazały do zasobu archiwalnego IPN akta personalne żołnierzy wywiadu wojskowego PRL, zapewniając jednocześnie, iż zbiór ten jest kompletny.
Biorąc pod uwagę ostatnie informacje Ministerstwa Obrony Narodowej, zachodzi uzasadnione podejrzenie, że nie dopełniono ustawowego obowiązku przekazania do IPN wszelkich akt wytworzonych przez komunistyczne organa bezpieczeństwa państwa. Art. 54 ust. 2 ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej stanowi, że ten, kto będąc zobowiązany uchyla się od obowiązku przekazania stosownych dokumentów archiwalnych Instytutowi Pamięci Narodowej, popełnia przestępstwo zagrożone karą do 8 lat pozbawienia wolności. Jest ono ścigane z urzędu przez Instytut Pamięci Narodowej – Komisję Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu.
W IPN wszczęte zostały stosowne procedury prawne związane z podejrzeniem popełnienia tego przestępstwa.
http://ipn.gov.pl/wydzial-prasowy/komunikaty/komunikat-instytutu-pamieci...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
53. Mimo twardego stanowiska
Mimo twardego stanowiska Prawa i Sprawiedliwości dotyczącego współpracy z generałami PRL-u w Ministerstwie Obrony Narodowej wciąż utrzymuje kontaktu z Klubem Generałów zrzeszającym komunistycznych dowódców - donosi Rzeczpospolita.
Jak informuje dziennik w styczniu tego roku na spotkaniu w Sztabie Generalnym z delegacją Związku Żołnierzy Wojska Polskiego szef sztabu gen. Mieczysław Gocuł uczestniczył w rozmowach dotyczących m.in. zniesienia utrudnień w chowaniu komunistycznych wojskowych na Powązkach.
Warto podkreślić, że w klubie nie brakuje członków o komunistycznych rodowodach. Seniorem klubu jest wieloletni szef bezpieki wojskowej gen. Teodor Kufel.
To właśnie ten klub, jak przypomina gazeta, domagał się asysty honorowej na pogrzebie gen. Floriana Siwickiego - bliskiego współpracownika gen. Wojciecha Jaruzelskiego, który dowodził polskimi oddziałami podczas agresji na Czechosłowację w 1986 r. W 2013 roku gdy resort podpisał porozumienie z klubem, obecny wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki twierdził, że działania MON dążą do gloryfikacji komunistycznego reżimu.
Dlaczego więc osoby powiązane z reżimem są wciąż związane z ministerstwem?
Mogło to umknąć w dużej liczbie spraw. Nie powinienem się wypowiadać w imieniu ministra Antoniego Macierewicza, ale podejrzewam, że ma takie samo stanowisko jak ja, a porozumienia szybko zostaną zakończone
— mówi wiceszef MON, Bartosz Kownacki.
Krytykuje też rozmowę szefa sztabu o pochówku komunistycznych generałów na Powązkach, gdyż jak podkreśla, to wykracza poza jego kompetencje.
Ale okazuje się, że Klub Generałów spotyka się nie tylko z wojskowymi.
W grudniu bydgoski oddział stowarzyszenia wręczył pamiątkowy ryngraf posłowi PiS Tomaszowi Latosowi, którego wcześniej uhonorował wyróżnieniem „Dobrze zasłużony ojczyźnie”. W uroczystości uczestniczył gen. Zbigniew Blechman, były zastępca szefa sztabu wojsk Układu Warszawskiego
— czytamy w „Rzeczpospolitej”.
Pozostaje liczyć na to, że to niedopatrzenie zostanie szybko naprawione i minister Macierewicz raz na zawsze przerwie niechlubne powiązania MON z generałami minionej epoki.
lap/Rzeczpospolita
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
54. Koniec współpracy MON z
Koniec współpracy MON z generałami z PRL
Ministerstwo Obrony Narodowej wypowiedziało porozumienia o współpracy z
Klubem Generałów oraz Związkiem Żołnierzy Wojska Polskiego. W pierwszym
zasia...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
55. Aleksander Ścios CZY STAĆ NAS NA PRAWDĘ O SMOLEŃSKU ?
http://www.bezdekretu.blogspot.com/2016/02/czy-stac-nas-na-prawde-o-smol...
(...)
„pojednania polsko-rosyjskiego” (rozpoczęty w roku 2008) musiał być poprzedzony
kontaktami ludzi specsłużb na wielu poziomach. Takie kontakty nawiązywano w
związku z wizytą Tuska w Moskwie (2008) i Putina na Westerplatte w roku 2009
czy negocjowaniem kontraktu gazowego.
misji ambasadora Turowskiego mogła mieć wpływ na intencję współpracy służb
zachodnich w zakresie wyjaśnienia przyczyn zamachu smoleńskiego? Jeśli
dostrzegano, że polski wywiad nawiązuje tego rodzaju relacje ze służbami
Federacji Rosyjskiej, zaś przygotowania do wizyty prezydenta Kaczyńskiego
przebiegają według scenariusza rosyjskiego – nie powinna zaskakiwać
postawa, jaką wobec tragedii z 10 kwietnia zajęły służby NATO. W języku
służb, wysłanie Turowskiego do Moskwy było wyraźnym sygnałem, że rząd III RP
prowadzi z Rosjanami wspólną grę.
służby prezydenta Saakaszwilego i ocena ta zaważyła na wyborze formy, w jakiej
przekazano informację o planowanym zamachu. Można przypuszczać, że gdyby
Gruzini zdecydowali się na inny sposób przekazania ostrzeżenia, nie miałoby to większego
wpływu na zachowania służb III RP. Taką tezę uprawdopodabnia wiadomość, iż
służby te zignorowały informację służb czeskich z 9 kwietnia 2010 roku. Materiał
pochodzący z czeskiego biura systemu SIRENE mówił o możliwym zagrożeniu jednego
z lotnisk kraju Unii Europejskiej, groźbie ataku na samolot lub próbie
uprowadzenia. Potwierdzeniem wspólnej moskiewsko-warszawskiej gry, byłaby także
świadomość, iż 13 kwietnia 2010 rząd D.Tuska odrzucił propozycję pomocy złożoną
przez przedstawicieli USA i NATO.
tekście obraz ma ukazać skalę problemu, przed jakim stoi dziś rząd Prawa i
Sprawiedliwości. Z konieczności jest to obraz niepełny, ograniczony tylko do
niektórych aspektów przedsmoleńskiej rzeczywistości. Jednakże analiza zachowań
służb III RP po 10 kwietnia, całkowicie potwierdza przypuszczenia dotyczące
współpracy polsko-rosyjskiej na poziomie służb specjalnych. Przyjęcie takiej
optyki oznacza, że nie wolno nam pokładać nadziei w działaniach aparatu III RP.
Już w roku 2012 pisałem, że wszystko co otrzymujemy ze strony reżimowych
instytucji, musi być traktowane z najwyższą rezerwą. W tym obszarze nie istnieją
żadne zróżnicowania, zaś intencje służb III RP trzeba oceniać wyłącznie w
kontekście kremlowskiej strategii dezinformacji.
smoleńskiego, to najpoważniejszą przeszkodą w takich dążeniach wydaje się stan
służb specjalnych III RP oraz stan polskiej armii. W kształcie pozostawionym
przez reżim PO-PSL, nie tylko nie są one zdolne do profesjonalnych działań, ale
nie sposób liczyć na ich lojalność i wiarygodność.
meldunków dotyczących sprawy smoleńskiej, które napływały do Sztabu Generalnego
WP, jest z pewnością szokująca, ale nie powinna zaskakiwać. Ta wiadomość
potwierdza, że poprzedni reżim dążył do zatarcia istotnych dowodów i nie cofał
się przed działaniami przestępczymi. Również reakcja na ujawnienie tej
informacji, ukazuje prawdziwy stosunek wyższych dowódców WP do sprawy
smoleńskiej.
natychmiast „zameldował” się na łamach jednego z portali – „Dziennik Działania Dyżurnych Służb
Operacyjnych Sił Zbrojnych RP nic nowego do sprawy nie mógł wnieść,
a wydając decyzję o jego zniszczeniu nikt nie podjął się tego
z powodu chęci ukrycia dowodów katastrofy smoleńskiej.”
zatem pytanie – jak można dojść do prawdy o zamachu smoleńskim, posługując się
narzędziami pozostawionymi przez wspólników Putina? Jaką pomoc mogą świadczyć
służby, które przed i po Smoleńsku wywiesiły białą flagę i stały się gwarantem
rosyjskich łgarstw?
podstaw, aby wątpić w wiarygodność działań Rosjan. W tej chwili nie
ma potrzeby używania służb, dlatego że poziom zaufania w tej konkretnej
sprawie jest na tyle wysoki, że można pytać o wszystko” – to „fachowe”
pouczenie M. Dukaczewskiego z roku 2010 najpełniej wyraża stosunek służb III RP
do sprawy zamachu smoleńskiego. Dla nich
„temat Smoleńska” skończył się 10 kwietnia, zaś kolejne lata upływały na
rozlicznych matactwach i uwiarygodnieniu wersji moskiewskiej.
brakiem profesjonalizmu, słabością bądź nawet lękiem przed konfrontacją
z Rosją – nie sposób w tych kategoriach interpretować całego toku
wydarzeń mających miejsce przed i po 10 kwietnia.
ludzie służb III RP współdziałali z Rosjanami w zastawienia pułapki smoleńskiej
i zabójstwie naszych rodaków? Jaki rodzaj odpowiedzialności ponoszą szefowie
ABW, BOR, SKW czy SW, w związku z tym zamachem?
musi prowadzić do konkluzji, że warunkiem koniecznym dla rozwiązania zagadki
smoleńskiej jest dogłębna, całościowa reforma służb specjalnych. Reforma,
której nie sposób przeprowadzić inaczej, jak poprzez zastosowanie tzw. opcji
zerowej i konstruowanie organów bezpieczeństwa od podstaw. Taki zamysł można
dziś dostrzec w działaniach szefa MON, w zakresie podległych mu Służb Wywiadu i
Kontrwywiadu Wojskowego. Niestety, podobnych
działań nie widać ze strony premiera rządu ani ministra spraw wewnętrznych.
Dobre, lecz zaledwie kosmetyczne pomysły, polegające na wzmocnieniu roli CBA, przy
jednoczesnym ograniczeniu uprawnień ABW do działań typowo kontrwywiadowczych,
mogą okazać się niewystarczające. Ta ostatnia służba winna być zlikwidowana, a
na jej miejsce powołana całkowicie nowa formacja.
się, że nie tylko nie ma on pomysłu na radykalną przebudowę polskiego systemu
bezpieczeństwa, ale nie wykazuje woli takich działań. W tym kontekście warto
przywołać tekst Sławomira Cenckiewicza z listopada ub. roku, w którym autor
przypomniał, że „szczególnie ryzykowne politycznie reformy są zazwyczaj możliwe w
krótkim czasie od objęcia urzędu” i jako przykład wskazał ustawy likwidujące
WSI. Zostały one przygotowane niespełna po trzech miesiącach od zaprzysiężenia
Lecha Kaczyńskiego na prezydenta RP.
prezydenckiego i twierdził, że „Jeśli
stałby się (prezydent) zakładnikiem grup interesów lub nawet notariuszem
unikającym zdecydowanych działań, to mógłby pogrzebać ideę głębokich reform.
Pasywna i demobilizacyjna postawa prezydenta może również negatywnie
oddziaływać na większość parlamentarną nawet wówczas, kiedy wywodzą się oni z
jednego politycznego obozu.”
kompletna bezczynności prezydenckiego aparatu bezpieczeństwa (BBN), czynią z
tego środowiska raczej przeszkodę niż wspornik w reformie służb specjalnych.
służb III RP w niezmienionym kształcie (również personalnym), nie tylko
uniemożliwi dotarcie do prawdy o Smoleńsku, ale zdecydowanie ograniczy
możliwość prowadzenia takich działań na arenie międzynarodowej. Tu nie wystarczą
pseudo reformy i zabawa w „demokrację parlamentarną”.
polskich służb ze służbami USA, Izraela czy państw NATO oraz ujawienia władzom
III RP informacji wywiadowczych na temat Smoleńska, nastąpi to wówczas, jeśli
służby te staną się partnerem wiarygodnym i pewnym. Póki ocena tych formacji nie
odbiega od analiz wywiadu gruzińskiego z roku 2010, nie powinniśmy liczyć na ścisłą współpracę.
przekazał zdjęcia wykonane przez wojskowe satelity ludziom, którzy 10 kwietnia
2010 roku uczestniczyli w libacji zorganizowanej w siedzibie SKW. Trudno
przypuszczać, by podjęto współpracę ze służbami, których funkcjonariusze prześladowali
prokuratora Pasionka za kontakty z „obcym wywiadem”.
Smoleńsku wymaga czegoś więcej niż kosmetycznej polityki „dobrych zmian”. Jeśli
USA (czy wywiad innego kraju) posiadałyby wiedzę na temat przyczyn katastrofy, jej
ujawnienie jest zdeterminowane kwestiami czysto politycznymi i zależne od
globalnych interesów mocarstw. Ta wiedza nie tylko zaszkodziłaby stosunkom
z putinowską Rosją, ale miała wpływ na relacje wewnątrz NATO i Unii
Europejskiej. Przedstawienie prawdziwego przebiegu zdarzeń z 10 kwietnia musiałoby
zasadniczo zmienić układ sił w Europie i na świecie oraz zagrozić wywołaniem
konfliktów, których wiele państw chciałoby uniknąć.
wolne i suwerenne, oczyszczone z dominacji wrogiej agentury, dysponujące sprawnymi
służbami i silną armią. Jeśli rząd PiS potrafi zlikwidować ruiny III RP i zbudować
takie państwo, dotrze też do prawdy o Smoleńsku. Jeśli nie zamierza tego robić
i chciałby nadal reanimować magdalenkowego trupa – czeka nas bolesne
rozczarowanie i klęska.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
56. JAK PRZEGRAĆ W OBRONIE III RP – hipotezy i teorie
http://www.bezdekretu.blogspot.com/2016/02/jak-przegrac-w-obronie-iii-rp...
poprzez grę na emocjach oraz zaangażowanie tzw. wolnych mediów. Nie ma bardziej
oddanych rezonatorów wrzutek, tematów zastępczych i treści dezinformacyjnych,
niż media uzależnione od obcego przekazu. Nie ma też lepszych odbiorców (grupy
docelowej) od środowiska określanego mianem prawicy.
przekonać wielokrotnie - w roku 2008, gdy pod nazwą „afery aneksowej”
prowadzono działania osłonowe B. Komorowskiego i próbowano zdyskredytować
Komisję Weryfikacyjną WSI, podczas gier związanych z „aferą stoczniową”, czy niedawno, w trakcie operacji
kreowania „nowego rozdania” i rozgrywki służb zwanej „aferą taśmową”. W każdym
przypadku mieliśmy do czynienia z powielaniem tematów przewodnich (np.
określenia „afera aneksowa”), wiarą w przekaz kreowany przez funkcjonariuszy
propagandy oraz z bezrefleksyjną konsumpcją treści podawanych przez
informatorów ze środowiska służb specjalnych. O przydatności „wolnych mediów”
decyduje również niezdolność do samodzielnej, wolnej od obcych wpływów
refleksji oraz deficyt umiejętności analitycznych.
„teczki Kiszczaka” nie wykorzystano owych naturalnych predyspozycji i nie
sięgnięto po sprawdzone wzorce.
się sugerować, że sprawa pojawiła się nieprzypadkowo i musi zawierać „drugie
dno”. Do takiej interpretacji skłania się wielu publicystów i obserwatorów
życia politycznego.
M.Kiszczak w IPN - zainteresowanie publiczną
„debatą” o przeszłości Wałęsy, fakt wykorzystania wątłego, przez co przydatnego
interesom układu III RP narzędzia (szefostwo IPN) oraz ścisłe ukierunkowanie uwagi
na sprawę TW „Bolka”. Niestety - nikt z analityków i „znawców tematu” nie próbował
rzeczowo uzasadnić swoich wątpliwości, a tym bardziej, wskazać prawdziwego celu
kombinacji. Zgodnie z ulubioną metodą mitologów, ograniczano się do spekulacji lub
wieloznacznych dywagacji, okraszanych sugestiami o posiadaniu „tajnej wiedzy”. Jeśli pojawiały się hipotezy (o „ruskiej grze”,
intencji storpedowania szczytu NATO, kreowaniu tematu zastępczego itp.) nie były
poparte dowodami ani racjonalną argumentacją.
niezwykle korzystny i w pełni zadowalający autorów.
się celowość i logikę, a jej infantylne „wyjaśnienia” traktuje z dystansem. Można
przyjąć, że osoba ta jest zaledwie wykonawcą cudzych poleceń lub uczestnikiem
gry, której cele wykraczają poza ujawnienie „teczki Bolka”.
K. czuła się zagrożona i „detonując” archiwum męża chciała uniknąć losu małżeństwa
Jaroszewiczów. Ta wyjątkowo fałszywa
teza nie uwzględnia faktu, że „przypadkowo” ujawnione przez Kiszczakową
dokumenty dotyczą kwestii ogólnie znanych i w niczym nie zagrażają esbeckim
decydentom i ich agenturze. Logika takich wywodów nakazywałaby raczej uznać, że
wdowa po oberesbeku, obnosząc się publicznie ze swoją indolencją i niefrasobliwością dopiero teraz sprowadziła
na siebie poważne zagrożenie. Trudno uwierzyć, że zapisy dotyczące TW „Bolka”
były najcenniejszym i najtajniejszym trofeum w archiwum Kiszczaka, a ich
pozbycie odsuwa niebezpieczeństwa związane z posiadaniem uciążliwego depozytu.
takich „rewelacji”, by zabezpieczyć (osłonić) rzeczy stokroć ważniejsze i
agenturę bardziej przydatną. Szef komunistycznej bezpieki mógł posiadać nie
tylko kopię mikrofilmów przekazanych Moskwie przez gen. Bułę, ale informacje o „urobku”
gen. Witalija Pawłowa (szefa rezydentury KGB w Polsce) oraz o agenturze
zwerbowanej przez towarzyszy wschodnioniemieckiej Stasi. W takiej sytuacji, wywołanie
„akcji prewencyjnej”(celem zaspokojenia opinii publicznej informacjami
drugorzędnymi), byłoby ruchem logicznym, zgodnym z pragmatyką pracy operacyjnej.
„odgrzanie” tematu „Bolka” to wyważanie dawno otwartych drzwi. Ujawnione
informacje nie przynoszą dodatkowej wiedzy o agenturze „obozu
solidarnościowego”, nie prowadzą do wykrycia czynnych agentów (ulokowanych
głębiej) i nie zagrażają interesom układu III RP. Wiadomo natomiast, że temat zostanie
natychmiast podchwycony przez „wolne media” i dzięki dostatecznie długiej „obróbce”
stanie się wkrótce niestrawny dla większości odbiorców.
gdyby rządzący PiS nie był zakładnikiem mitologii demokracji i kwestię
agenturalności oraz współpracy „liderów opozycji” z bezpieką (casus Magdalenki i
ukrywania zbrodni założycielskiej III RP) odnosił do całego procesu powstawania
komunistycznej hybrydy.
o „biesiadach z Kiszczakiem” i
dostrzegają fałsz „transformacji ustrojowej”, skoro nie podąża za tym
świadomość istnienia „skazy pierworodnej” III RP ani wola obalenia
bezpieczniackiego tworu? To oznacza, że
ujawnienie prawdy o agenturalnej przeszłości Wałęsy, nie tylko nie może
podważyć fundamentów patologicznej państwowości, ale zostanie wykorzystane jako
przesłanka świadcząca o rzekomym „oczyszczeniu” życia publicznego. Ten rodzaj
konwalidacji esbecko-agenturalnego tworu był już wielokrotnie praktykowany.
„koncyliacyjności” układu rządzącego. Tak widowiskowa akcja mogłaby zagrozić
interesom autorów kombinacji, gdyby istniała pewność, że PiS podejmie radykalne działania: np.
uchwalając nowelę ustawy o IPN i dokonując szybkiej zmiany kierownictwa
Instytutu, wszczynając śledztwa w/s „prywatnych zbiorów” esbeckich
(przeszukania, rewizje, areszty) czy uchwalając restrykcyjną ustawę lustracyjną
i upubliczniając wszystkie zasoby „zbiorów zastrzeżonych” oraz nowo pozyskanych
dokumentów. Gdyby zaistniałą sytuację wykorzystano do podjęcia zmasowanej akcji
informacyjnej w mediach krajowych i zagranicznych, odebrania uprawnień esbekom
i eliminacji tego środowiska z życia publicznego, do zdecydowanej rozprawy z
obcą agenturą (pisałem o tym w poprzednim tekście) lub ukrócenia antypolskich
działań ośrodków propagandy (powołanych z funduszy bezpieki i zarządzanych
przez „przyjaciół Kiszczaka”) – można byłoby mówić o sensownej reakcji.
opinia publiczna jest epatowana wyłącznie sprawą TW „Bolka”, ryzyko przejęcia
inicjatywy lub pokrzyżowania planów kombinacji jest praktycznie znikome.
przez tajne służby polega na zamierzonym poświęceniu (wystawieniu) agenta/współpracownika
mało przydatnego lub wręcz bezużytecznego. Ta (znana również graczom w szachy)
zagrywka służy zwykle dwóm celom – ma zaangażować (odwrócić) uwagę przeciwnika,
ukrywając przed nim rzeczywiste zamiary gracza oraz pozwala wypracować dogodniejszą
pozycję do ataku.
rodzajem operacyjnego gambitu, należy szukać odpowiedzi na pytanie – co miałaby
ukryć ta inscenizacja, jakie wywołać korzyści lub jakim zagrożeniom zapobiec?
działań wymierzonych w fundamenty III RP, a rozgrywana wcześniej kombinacja (m.in.
na forum UE) skutecznie sparaliżowała grupę rządzącą i uczyniła z niej
zakładnika „demokracji III RP” –
hipotezę o zagrywce gambitowej traktuję z dużą rezerwą. Już dziś staje się
oczywiste, że największa troska partii Jarosława Kaczyńskiego (podzielana również
przez elektorat PiS) dotyczy „unikania prowokacji”. Wszechobecny lęk przed
posądzeniem o „zemstę polityczną” oraz wizerunkowa dbałość o „demokratyczny sznyt”
nowej władzy, zostały skutecznie zaszczepione podczas powyborczej gry z
udziałem reżimowych „obrońców demokracji”. Ta kombinacja zdecydowała o obezwładnieniu
PiS-u i narzuceniu mu przymusowej roli „gołąbka pokoju” i krzewiciela wartości
demokratycznych.
kombinacji jest bardziej złożony, jak np. wówczas, gdy „wystawienie” ma służyć
uwiarygodnieniu nowego, znacznie cenniejszego agenta lub jest rodzajem swoistej
„deklaracji lojalności”. W takim przypadku, moglibyśmy mówić o działaniach zmierzających
do uwierzytelnienia jakiegoś środowiska służb oraz „podrzuceniu” tematu wyjątkowo
korzystnego dla układu rządzącego. Za taką interpretacją przemawiałaby
wcześniejsza gra, zwana „aferą taśmową”, w której ludzie jednej ze służb
umiejętnie dozowali komprmateriały obciążające niektórych polityków PO-PSL.
Materiały te były chętnie kolportowane i rezonowane przez żurnalistów „wolnych
mediów” – z tym zastrzeżeniem, iż nikt nie zadawał pytań – kto jest rzeczywistym
mocodawcą osławionych „kelnerów” i jakie cele przyświecają kombinacji? Warto
natomiast pamiętać, że jej efekty medialne znacząco pomogły w zwycięstwie
wyborczym PiS i przyczyniły się do wizerunkowego pogrążenia reżimu.
TW „Bolka” i towarzysząca temu wrzawa medialna jest kolejnym elementem służącym
kreowaniu „nowego rozdania” (pozbycie się zużytych, skompromitowanych
wspólników) i rodzajem doraźnej pomocy
udzielonej rządzącym przez „niewidzialną rękę” służb. Biorąc pod uwagę przebieg
poprzedniej kombinacji oraz charakterystykę ówczesnych i obecnie wystawionych
„celów”, można dostrzec, że negatywne skutki tych działań „zwyczajowo” omijają
środowisko „ludzi w brązowych butach”.
zwolenników tzw. teorii spiskowych, prowadziłaby do konkluzji, że procesy
polityczne związane z „dobrą zmianą” przebiegają według wzorca i scenariusza
ludzi służb specjalnych.
zdarzeń rozgrywanych w III RP przyłożymy miarę działań operacyjnych, pojawia
się również trzecia, niemniej atrakcyjna teoria. Złożone kombinacje służb
specjalnych są niekiedy rozgrywane w dłuższym czasie i rozpisane na
poszczególne elementy. Zdobycie zaufania przeciwnika lub skłonienie go do
określonych zachowań i reakcji, wymaga nierzadko podjęcia precyzyjnych działań uwiarygodniających.
Podobnie, jak operacja ulokowania cennego agenta pociąga za sobą konieczność
„spalenia” pionka lub figury zużytej, tak wykreowanie korzystnej sytuacji, stworzenie
pożądanej atmosfery lub ugruntowanie fałszywego przeświadczenia, wymagają wcześniejszych
„zabiegów legalizacyjnych”. Jeśli
autorzy kombinacji chcą np. uzyskać efekt wiarygodności pewnych źródeł
informacji, muszą zadbać, by przeciwnik utrwalił takie przekonanie na podstawie
wcześniejszych faktów i doświadczeń. Wprowadzenie jednej fałszywej informacji
bywa wówczas okupione przekazaniem stu informacji prawdziwych. Potencjalne
„straty” są rekompensowane istotną wagą fałszywki oraz efektami, jakie wywoła w
obozie przeciwnika.
kombinacji jest wprowadzenie do „obiegu publicznego” dokumentów/informacji
niekorzystnych lub dyskredytujących układ rządzący. Wyobraźmy sobie sytuację,
gdy w odzyskanych przez IPN „zbiorach Kiszczaka” (bądź w prywatnym archiwum
innego, prominentnego esbeka) zostaną znalezione dokumenty świadczące o współpracy
agenturalnej któregoś z czołowych polityków Prawa i Sprawiedliwości bądź
informacje obciążające (kompromitujące) najważniejsze postaci „środowiska
patriotycznego”. Jeśli wcześniej, z tego samego źródła uzyskano szereg wiarygodnych
dokumentów, na jakiej podstawie można wykluczyć prawdziwość tego, konkretnego
przekazu? Kto uwierzyłby, że esbek przechowujący oryginały dotyczące TW „Bolka”
lub teczki niezwykle cennych agentów, kolekcjonuje w swoich zbiorach pospolite „fałszywki”
i zbiera informacje pozbawione znaczenia?
prowadzącej do rozpisania wcześniejszych wyborów, lub przez długie lata pozwoliło
eksploatować temat niewygodny dla PiS-u.
taką hipotezę. Jak wiemy, z publicystą tygodnika "Do Rzeczy" skontaktował
się wysoki rangą oficer SB, bliski współpracownik Kiszczaka. Przekazał dziennikarzom
informację, gdzie były szef komunistycznego bezpieki miał ukryć kolejne kartony
tajnych dokumentów. Ta nadzwyczajna aktywność byłego esbeka i manifestowane
przez niego „wzburzenie”, nie należy do kanonu zwyczajowych zachowań. Ponieważ
sprawą zajął się już IPN, należy się
spodziewać, że temat będzie kontynuowany, a odkryty zbiór dokumentów może zawierać
zgoła nieoczekiwane informacje.
jawności życia publicznego i lustracyjne dążenia polityków PO. Andrzej Halicki,
jeden z czołowych działaczy tej partii, okazał się zwolennikiem udostępnienia
wszystkich dokumentów jakie znalazły się w tzw. szafie Kiszczaka i orzekł, że ujawnienie tylko dokumentów dotyczących Wałęsy
będzie „polityczną rozgrywką ze strony
Prawa i Sprawiedliwości”. Mając na uwadze genezę KLD-PO (powstałych przy
udziale byłych esbeków) oraz obecność w tej partii postaci o agenturalnej
przeszłości, takie zachowanie wobec treści esbeckich archiwów powinno zadziwiać,
ale też niepokoić. Deklaracje Halickiego wydają się opierać na przeświadczeniu,
że dokumenty znalezione w „szefie Kiszczaka” nie zawierają żadnej wiedzy
niekorzystnej dla polityków byłego reżimu.
która z powyższych hipotez byłaby prawdziwa, jest dla mnie oczywiste, że partia
pana Kaczyńskiego okaże się bezradna wobec zamysłów tej kombinacji.
III RP” i istotnej roli „wolnych mediów” w utrwalaniu fałszywych przekazów. Dziś
reprezentują one stanowisko partii rządzącej i
kreują „linię programową” ściśle związaną z interesami politycznymi PiS.
Ta cecha jest szczególnie widoczna w obszarze spraw związanych z działaniami
poprzedniego reżimu oraz w ocenie realiów państwa powstałego w Magdalence. Uniemożliwia
ona kierowanie krytyki i postulatów pod adresem grupy rządzącej i ogranicza autonomię
wolnej myśli. Ponieważ w interesie PiS leży osłona medialna wyjątkowo słabego i
pasywnego prezydenta Dudy oraz odstąpienie od rozliczenia najgroźniejszych postępków
PO-PSL, nie usłyszymy informacji o losach aneksu do Raportu z Weryfikacji WSI,
o spustoszeniach dokonanych przez środowisko
B. Komorowskiego w sferze bezpieczeństwa, a tym bardziej, o sprawach,
które podważałyby mitologię „wolnej i demokratycznej” III RP. Dlatego sposób
uczestnictwa w obecnej kombinacji zostanie ograniczony do rezonowania tylko
tych treści, które odpowiadają politycznym
wizjom i strategiom partii rządzącej. To z kolei sprawia, że autorzy
esbeckiej gry mogą czuć się bezpieczni.
Autor:
Aleksander Ścios
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
57. lustratorpolski
https://lustratorpolski.wordpress.com/
W toku kampanii wyborczej Antoni Macierewicz miał gębę pełną frazesów o likwidacji zbioru zastrzeżonego. Ten bardzo medialny wątek pociągnął także już po mianowaniu Ministrem ON. Aby elegancko wycofać się ze sprawy (nacisk służb, które miał trzymać w garści?), wypuszczono Pana G., który autorytatywnie orzekł, że nie można likwidować tego zbioru. Jak za dotknięciem cudownego wajchadełka, dyskusja w mediach pseudoprawicowych umilkła. A kiedyś wyśmiewali się ze sługusów Platformy, że działają w zależności od przestawienia wajchy.
Zawsze i wszędzie polecam lekturze Państwa Raport z weryfikacji WSI, jest to źródło informacji nie do przecenienia. Spośród wielu wymienionych wyróżniłem postać Macieja Górskiego, który jako redaktor naczelny Interpressu miał możliwości typowania i lokowania współpracowników „wojska” wśród dziennikarzy. W przeciwieństwie do autorów Raportu mnie zainteresowała działalność Górskiego przed, a nie po 1991 r. W listopadzie 2014 r. wystąpiłem do Oddziału IPN w Warszawie ze stosownym Wnioskiem o przeprowadzenie kwerendy archiwalnej na temat Górskiego. Jak na IPN przeprowadzono ją stosunkowo szybko- bo już po pół roku miałem wyniki w postaci… 4 kartek i 1 pisma przewodniego. Okazało się także, że Górski nie występuje w materiałach woskowych służb specjalnych. Na szczęście Państwa i moje, w ustawie o IPN jest szereg luk i fakt rejestracji Górskiego przez wywiad wojskowy PRL ujawniły dokumenty Służby Bezpieczeństwa i tych materiałów Ministrowie ON zastrzec nie mogli (zjawisko to wspaniale procentuje przy ujawnianiu agentury zagranicznej pionu „N” wywiadu wojskowego PRL z lat 80-tych). O ile w Raporcie wymieniono Górskiego jako współpracownika jedynie WSI, to z kartoteki ogólnoinformacyjnej Biura „C” MSW wynika, że „związek” Górskiego z „wojskiem” trwa od 1971 r.! Obliczam, że jeśli chodzi o osoby żyjące, to Górski jest rekordzistą w długości trwania współpracy z komunistycznymi służbami specjalnymi. Chciałem ocenić jakość tej współpracy, ale żaden z dotychczasowych Ministrów ON nie raczył tego umożliwić.
Dlaczego teczka Górskiego jest tak chroniona? Pewnie jakiś czas temu zachłystywali się Państwo lekturą „Resortowych dzieci”. Przecież w teczce Górskiego mogą znajdować się materiały na dziennikarzy ulokowanych przez wywiad wojskowy PRL, a nawet na autorów tej książki (żart, ale dopóki istnieje zbiór zastrzeżony możliwości tej nie można całkowicie wykluczyć). Spodziewam się znaleźć w teczce Górskiego listę dziennikarzy- oficerów wywiadu pod przykryciem, których kazano mu zatrudnić na czas służby w kraju (bo na placówkach zagranicznych i w wojsku nie znaleziono dla nich miejsca). Wyniki badań mogłyby (ale nie muszą) wywrócić do góry nogami dotychczasowe wyniki badań środowiska dziennikarskiego.
Licząc na „dobrą zmianę” wystąpiłem 11.01.2016 r. do Ministra Obrony Narodowej jako wymienionego w stosownym przepisie ustawy o IPN z prośbą o przeniesienie teczki Macieja Górskiego ze zbioru zastrzeżonego do zbioru jawnego IPN. Już po kilku dniach wiedziałem, że nie jest dobrze: Minister zadekretował pismo na… p.o. Dyrektora CAW Sławomira Cenckiewicza. A co ma piernik do wiatraka? W dodatku udostępniono moje dane i moją korespondencję urzędową podmiotowi trzeciemu, który w tej sprawie nie ma żadnych kompetencji. Już wtedy byłem pod wrażeniem umiejętności Ministra Macierewicza, a utwierdził mnie w tym przekonaniu Stanisław Sokół- wicecenckiewicz- odpowiadając na mój list, że CAW nie ma nic wspólnego z IPN.
Wróżę wielką przyszłość Panu Sokołowi, takich sokołów z politycznym zmysłem ma Macierewicz dookoła siebie multum, wystarczy popatrzeć na frekwencję Biegu „Wilczym Tropem”- na najkrótszym dystansie im. „Lalka”.
Pan Macierewicz uprawia politykę od wielu lat, metody chowania głowy w piasek i spławiania klientów powinien opanować dużo lepiej. Przekazanie mojego pisma do CAW, mimo imiennego zaadresowania do Ministra, wystosowanego w sprawie urzędowej, uważam za szczyt urzędniczej arogancji i naruszenie prawa do ochrony danych osobowych.
Jak to wróży zbiorowi zastrzeżonemu? Przypuszczam, że zostanie utrzymany i w tej formie udostępniony wyłącznie pretorianom Macierewicza.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
58. Szafa Kiszczaka. Znamy
Szafa Kiszczaka. Znamy kolejne dokumenty przekazane IPN
3 marca 2016 r.
Naczelnik Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi
Polskiemu w Warszawie, na podstawie postanowienia prokuratora IPN
w przedmiocie dowodów rzeczowych, przekazał Prezesowi Instytutu Pamięci
Narodowej trzecią i czwartą...Prokuratorzy IPN postanowili zwrócić Marii Kiszczak dokumenty nie podlegające przekazaniu do zasobu archiwalnego IPN.
Jednocześnie
prokuratorzy podjęli decyzję o uznaniu pozostałych dokumentów za dowody
rzeczowe i zatrzymaniu ich w dyspozycji Oddziałowej Komisji Ścigania
Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, celem ustalenia ich statusu
prawnego.
Materiały włączone dzisiaj do zasobu archiwalnego IPN
będą udostępniane od 8 marca br. w postaci kopii elektronicznych
w czytelni IPN przy ul. Kłobuckiej 21 w Warszawie.
Zgodnie z art. 36 ustawy o IPN dokumenty będą udostępniane w celu prowadzenia badań naukowych oraz w celach dziennikarskich.
Po
dokonaniu przez prokuratora oględzin kolejnych pakietów ich zawartość
będzie w analogiczny sposób przekazywana do archiwum IPN i udostępniana.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
59. Protest „Odtajnić aneks do raportu WSI!”
W sobotę przed Sejmem przy pomniku Państwa Podziemnego odbył
się protest „W obronie Polski” współorganizowany przez stowarzyszenie
Ruch Kontroli Wyborów – Ruch Kontroli Władzy. Demonstracja spotkała się z
dużym zainteresowaniem.
„Domagamy się ujawnienia teczek UB, Raportu WSI, zbioru zastrzeżonego, a także dymisji szefa IPN” – pisali organizatorzy, ale to niejedyny powód sobotniego protestu.
Ruch Kontroli Wyborów – Ruch Kontroli Władzy się rozrasta. Jeden z
lokalnych oddziałów ruchu RKW Siedlce zorganizował 26 lutego pierwszy
protest dotyczący przekazania do IPN-u materiałów znajdujących się w
posiadaniu fundacji Archiwum Dokumentacji PRL w Pułtusku. „Żądamy przekazania do IPN akt bezpieki komunistycznej”
– to hasło manifestacji, która odbyła się przed Akademią Humanistyczną
im. Aleksandra Gieysztora, w której znajduje się magazyn fundacji.
Sobotni protest nie dotyczył jednak tylko sprawy teczek.
fot. Filip Błażejowski/Gazeta Polska
– mówił jeden z organizatorów pikiety Andrzej Zdun.
„Nasz kraj jest ostatnio atakowany przez wiele osób, które
pod różnymi pretekstami próbują wymusić ingerencję organów EU w nasze
polskie sprawy. Powstaje mnóstwo oddolnych inicjatyw, które się temu
sprzeciwiają, ale przez działanie w rozproszeniu nie są przeciwwagą dla
doskonale zorganizowanej grupy osób, która zajmuje się działaniami
dążącymi coraz jawniej do osłabienia pozycji naszego suwerennego państwa” – pisali na facebookowej stronie organizatorzy wydarzenia.
fot. Filip Błażejowski/Gazeta Polska
Zamiarem Stowarzyszenia Ruch Kontroli Wyborów – Ruch Kontroli Władzy
było zgromadzenie w sobotę reprezentantów różnych organizacji.
„Tutaj chcemy więc zjednoczyć wszystkich, bez względu na jakąkolwiek
przynależność i poglądy. My wszyscy, którzy chcemy zawalczyć o to, żeby
Polska pozostała silnym i suwerennym państwem i mogła decydować sama o
sobie, musimy teraz zewrzeć szyki i przeciwstawić się naszym
przeciwnikom” – podkreślali organizatorzy.
fot. Filip Błażejowski/Gazeta Polska
http://niezalezna.pl/77260-protest-odtajnic-aneks-do-raportu-wsi-zdjecia
Formularze do obu wniosków można pobrać na www.stowarzyszenierkw.org
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
60. IPN zlikwiduje zbiór
IPN zlikwiduje zbiór zastrzeżony? PiS ma projekt ustawy
Posłowie partii rządzącej przygotowali projekt nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej, która zobowiązuje prezesa Instytutu do odtajnienia całego zbioru zastrzeżonego – informuje "Rzeczpospolita". Gazeta pisze, że zgodnie z projektem, który posłowie PiS mają złożyć w Sejmie już w tym tygodniu, o odtajnieniu materiałów ze zbioru "Z" miałby decydować prezes IPN w uzgodnieniu z szefem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, szefem Agencji Wywiadu oraz z ministrem obrony narodowej. Nowela zakłada również reformą Instytutu, włącznie ze zmianą trybu wyboru jego szefa.
Już w połowie grudnia ubiegłego roku szef MON Antoni Macierewicz zapowiedział, że ze zbioru zastrzeżonego będą wyłączane dokumenty będące w gestii resortu. Oznacza to, że MON uzyska dostęp do tajnych akt. Zdaniem wielu historyków, zbiór "Z" chroni wyłącznie funkcjonariuszy i tajnych współpracowników SB i UB, a także służy do ukrywania prawdy o komunistycznych organach i umożliwieniu zatrudniania byłych agentów w służbach niepodległego państwa.
Tajne archiwa
W zbiorze zastrzeżonym znajdują się archiwalia przekazane przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Agencję Wywiadu (wcześniej UOP), Straż Graniczną oraz dwie służby wojskowe podległe bezpośrednio ministrowi obrony narodowej: Służbę Kontrwywiadu Wojskowego i Służbę Wywiadu Wojskowego (wcześniej WSI).
Jak wyjaśnia IPN, są to zarówno akta w formie teczek: administracyjnych, operacyjnych i osobowych, jak również dokumentacja w postaci kart z kartotek operacyjnych oraz różnorodnych dzienników ewidencyjnych. W zbiorze tym znajduje się ponadto 655 taśm magnetycznych, zawierających bazy danych Służby Bezpieczeństwa z lat 80.
Komunistyczni szpiedzy
W połowie stycznia br. IPN poinformował, że na wniosek szefów ABW i AW odtajniono akta osobowe funkcjonariuszy i teczki oficerów zewnętrznych byłego Departamentu I MSW. Jawne są już dokumenty dotyczące oficerów komunistycznego wywiadu m.in. Wojciecha Czerniaka, Mariana Zacharskiego, Bogdana Libery, Piotra Wrońskiego, Henryka Bosaka, Janusza Luksa, Aleksandra Makowskiego, Andrzeja Derlatki, Sławomira Petelickiego czy Eligiusza Naszkowskiego.
– Dla historyków badających najnowsze dzieje Polski dokumenty te mogą stanowić nieocenione źródło informacji – uważa prezes IPN dr Łukasz Kamiński. Wnioski o odtajnienie tych materiałów kierowały do prezesa IPN przede wszystkim Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego (4 381 jednostek archiwalnych) i Agencja Wywiadu (2 411 jednostek archiwalnych). Ogółem w latach 2011-2015 zbiór zastrzeżony opuściło 10 692 jednostek archiwalnych.
http://telewizjarepublika.pl/ipn-zlikwiduje-zbior-zastrzezony-pis-ma-pro...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
61. Maria Dłużewska: Okrągły Stół
Maria Dłużewska: Okrągły Stół budowaliśmy na zabójstwach trzech księży. Pogodziliśmy się z tym. To kim my jesteśmy?
http://wpolityce.pl/polityka/284818-maria-dluzewska-okragly-stol-budowal...
wPolityce.pl: Rozmawiamy po projekcji Pani filmu pt. „Ksiądz”. Pokazała Pani po raz pierwszy m.in. materiały filmowe z wizji lokalnej i zeznania dot. zamordowania ks. Popiełuszki. Widać również ujęcia z sekcji zwłok. Pani film kończy się wskazaniem, że nie wiemy do dziś wszystkiego o śmierci ks. Popiełuszki. Jak to możliwe, jak to rozumieć?
Maria Dłużewska: To trudno zrozumieć. Jeszcze trudniej z tym żyć. Uważam, że w sytuacji, w której istnieją takie podejrzenia, wątpliwości, nie da się żyć. To bowiem jest jak akceptacja zła i zbrodni. Nie możemy na to pozwolić, to degeneruje całe społeczeństwo i każdego z nas. Jednak to jest wygodne dla pewnych grup. Przecież ujawnienie wszystkich okoliczności zbrodni na ks. Popiełuszce oznaczałaby konieczność rozliczenia sprawców.
Dziś ustalenie prawdy może być łatwiejsze? Jaruzelski i Kiszczak nie żyją…
Oni rzeczywiście wymknęli się ziemskiemu osądowi. Jednak wielu innych wciąż żyje. Może się okazać, że prawda nie jest dla nikogo wygodna. Widać mataczenie, ukrywanie, sfingowanie procesu. Ktoś również z tzw. naszej strony musi być w to umoczony. Jestem tego pewna. Również po „naszej” stronie widać choćby zaniechania.
Pani film ma pobudzać do refleksji o polskim społeczeństwie?
On ma budzić pytania o to, kim jesteśmy, jak żyjemy i jak powinniśmy żyć.
Mówiła Pani po pokazie, że mordercy ks. Popiełuszki żyją dziś wśród nas, zaś w III RP istnieje przyzwolenie na to, by zło żyło wśród normalnych ludzi. Z czego to wynika?
Na pewno u zarania transformacji popełniono grzech. To przekłada się dziś choćby na to, jak postrzegana jest scena polityczna, jak oceniane są zmiany tego, co dzieje się w Polsce. Widać, że z nami wszystkimi stało się coś złego. Trudno powiedzieć, czy to kwestia tresury komunistycznej, w której żyliśmy. Możliwe. Widać, że diabeł ma łatwy dostęp do nas, do człowieka. Lepiej nie myśleć, nie szukać rzeczy przykrych.
Dlaczego?
Wtedy musielibyśmy coś zmienić. Mój film to nie jest obraz polityczny, ale raczej składający do rachunku sumienia. Każdego z nas z osobna.
Ks. Stanisław Małkowski, który jest narratorem w filmie, wspomina o innych zbrodniach na księżach. Ks. Zych, ks. Suchowolec, ks. Niedzielak – również zginęli. To jakoś się wszystko łączy ze sobą?
To trochę jak po tragedii smoleńskiej. Smoleńsk pociągnął za sobą całą serię kolejnych nagłych i niewyjaśnionych śmierci. Zło powoduje następne zło. Film pokazuje, że w sprawie ks. Popiełuszki też tak było. Ks. Stanisław wymienia na filmie tych, którzy zginęli. Oni byli świadkami. Musieli zginąć. Zginęli również członkowie rodziny adwokatów rodziny ks. Jerzego. Pełnomocnicy mówili za dużo, za otwarcie, więc ich uciszono. Matkę mecenasa Piesiewicza zamordowano za pomocą takiej samej pętli, jakiej użyto przy okazji zabójstwa ks. Popiełuszko. To było niczym pieczęć na całej sprawie.
Śmierć tych duchownych wciąż pozostaje niewyjaśniona.
Myśmy Okrągły Stół budowali na zabójstwach trzech księży. Pogodziliśmy się z tym. To kim my jesteśmy? Na jednej zbrodni nigdy się nie kończy. Zawsze są następne. Powinniśmy więc przeciwstawiać się złu.
Rozmawiał Stanisław Żaryn
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
62. Czy różaniec ks. Jerzego
Czy różaniec ks. Jerzego doprowadzi nas do prawdy?
Jakub Jałowiczor
Film Marii Dłużewskiej o ks. Popiełuszce zostawia widza z pytaniami, na które można odpowiedzieć.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
63. PiS odsłania kulisy planowanych zmian w IPN
Zawarte w złożonym już projekcie ustawy zmiany zasad działania IPN mają zdynamizować Instytut tak, by „stał się instytucją cieszącą się powszechnym szacunkiem” - podkreślali we wtorek posłowie PiS. Przedstawili też zastrzeżenia jakie mają do działań władz IPN w ostatnich latach.
Zgodnie ze złożonym w piątek Sejmie projekcie ustawy zmieniającym zasady działania IPN, Instytutowi przyznane mają być m.in. dotychczasowe kompetencje Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Projekt zakłada też poszerzenie zakresu badań IPN i zmiany w trybie wyboru prezesa IPN.
Ustawa ma usprawnić działalność Instytutu. Ale nie ukrywamy, że mamy sporo zastrzeżeń do działalności Instytutu w ostatnich kilku latach. Te nasze sugestie, uwagi, czy pretensje w różny sposób staraliśmy się artykułować z dość ograniczonym skutkiem
— powiedział na wtorkowej konferencji prasowej szef klubu PiS Ryszard Terlecki.
Jak mówił, IPN został powołany, żeby zajmować się aktami SB, upowszechniać wyniki badań nad nimi, oraz żeby „przedstawiać obraz zniszczeń, który wyrządził komunistyczny reżim”.
IPN w ostatnim okresie nie do końca się z tego zadania wywiązywał, trochę infantylizując swoja pracę, zajmując się różnymi aspektami może zabawnymi, śmiesznymi, okresu komunistycznego, które niekoniecznie odzwierciedlały rzeczywistość tamtych czasów
— ocenił.
Według Terleckiego, marnowany był potencjał pracowników IPN.
Polecano im zajmowanie się sprawami drugorzędnymi w najnowszej historii, często delegując ich do prac, do których szkoda było ich wysyłać
— stwierdził.
Poseł PiS mówił też o „katastrofalnym stan wydawnictw IPN”.
To też nasza pretensja do obecnego kierownictwa: brak sensownej dystrybucji często cennych książek. Magazyny są wypełnione publikacjami, których nikt nie zatroszczył się oto, żeby docierały do opinii
— dodał.
Szef klubu PiS mówił też o ograniczonym zakresie działań edukacyjnych i naukowych i „kierowaniu ich na rzeczy uboczne” oraz o częstych, niekoniecznie uzasadnionych wyjazdach służbowych kierownictwa IPN.
To wszystko sprawia, że chcemy zdynamizować prace IPN, żeby powrócił czas z okresu prezesury świętej pamięci Janusza Kurtyki, żeby Instytut znów stał się instytucją cieszącą się powszechnym szacunkiem i autorytetem, żeby nie było tak drastycznych wpadek jak poszukiwanie dokumentów, które były przechowywane przez osoby prywatne ze złamaniem prawa
— powiedział Terlecki.
Z kolei poseł PiS Arkadiusz Mularczyk powiedział, że projektowane zmiany pozwolą Instytutowi na to, by skutecznie „stał na straży polskiej polityki historycznej”.
Poseł PiS mówił też o niektórych rozwiązaniach przewidzianych w projekcie m.in. likwidacji wyodrębnionego zbioru zastrzeżonego znajdującego się w archiwum Instytutu. Przechowywane w nim akta miałyby być przeanalizowane w uzgodnieniu z szefem MON, Ministrem Koordynatorem Służb Specjalnych oraz szefami Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Agencji Wywiadu, pod kątem bezpieczeństwa państwa i ewentualnego utajnienia wybranych materiałów, w oparciu o przepisy ustawy o informacjach niejawnych.
Nie ma żadnego powodu, aby w demokratycznym państwie prawnym niemal 30 lat po upadku państwa komunistycznego nadal był tak wielki zbiór dokumentów wytworzony przez dawne służby bezpieczeństwa, który byłby nadal przechowywany i ukrywany przed opinią publiczną. Taka sytuacja musi budzić niepokój w kontekście upubliczniania raz po raz dokumentów, które są przechowywane w domach wysokich notabli państwa komunistycznego
— powiedział Mularczyk.
Jak dodał, „trzeba ten zbiór szeroko otworzyć. Takie informacje powinny być jawne, o ile nie są wykorzystywane przez obecne służby specjalne”.
Mularczyk wyjaśnił, że projekt ustawy nie skraca kadencji obecnego prezesa IPN Łukasza Kamińskiego, która upływa w czerwcu.
Z chwilą wejścia w życie tej ustawy rozpocznie się proces wyboru nowych władz IPN-u. Ta procedura w naszej ocenie zakończy się właśnie w czerwcu
— podkreślił.
Projekt przewiduje m.in. nowy mechanizm prowadzenia poszukiwań szczątków osób, które straciły życie walcząc z totalitaryzmem. Wprowadza możliwość prowadzenia tych prac w oparciu o przepisy Kodeksu postępowania karnego. W przypadku odnalezienia szczątków ofiar w każdym postępowaniu będzie prowadzone śledztwo przez prokuratora Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu.
Przy IPN zostanie stworzona Baza Materiału Genetycznego ofiar represji totalitarnych czy czystek etnicznych. Będą tam przechowywane dane i informacje o krewnych ofiar oraz o zwłokach lub szczątkach osób, które straciły życie wskutek walki z narzuconym systemem totalitarnym lub wskutek represji totalitarnych, lub czystek etnicznych od 8 listopada 1917 do 31 lipca 1990 r.
Nowelizacja rozszerza także zakres czasowy badań Instytutu. Zgodnie z założeniami projektu Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa ma zostać zlikwidowana, a jej zadania ma przejąć Instytut. W jego strukturach powołane zostanie Biuro Ochrony Miejsc Pamięci Narodowej.
Posłowie PiS proponują również zmianę trybu wyboru prezesa IPN. Miałby go wybierać Sejm za zgodą Senatu, po zasięgnięciu opinii Kolegium IPN-u. Wniosek w sprawie powołania prezesa będzie mogło zgłosić co najmniej 115 posłów. Wybierany byłyby większością głosów. Obecnie prezesa IPN powołuje i odwołuje Sejm za zgodą Senatu, na wniosek Rady Instytutu, która zgłasza kandydata spoza swego grona.
Kadencja dotychczasowego prezesa IPN wygasałaby wraz z wejście w życie nowelizacji. Wśród wymogów jakie musiałby spełniać nowy jest m.in. posiadanie stopnia naukowego co najmniej doktora oraz brak skazania prawomocnym wyrokiem sądu za przestępstwo umyślne ścigane z urzędu.
Wśród zadań badawczych i edukacyjnych IPN projekt wymienia m.in. upowszechnianie w kraju i za granicą stanowisk i opinii dotyczących najważniejszych dla narodu polskiego wydarzeń historycznych. Zadaniem Instytutu ma być też przeciwdziałanie rozpowszechnianiu w kraju i za granicą informacji i publikacji o nieprawdziwych treściach historycznych, krzywdzących lub zniesławiających Polskę. Ma on także informować o metodach, miejscach i sprawcach zbrodni popełnionych przeciwko narodowi polskiemu oraz wspierać przedsięwzięcia społeczne mające na celu kreowanie patriotyzmu i tożsamości narodowej.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
64. 21 marca 2016 r. Naczelnik
21 marca 2016 r. Naczelnik Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Warszawie, na podstawie postanowienia prokuratora IPN w przedmiocie dowodów rzeczowych, przekazał Prezesowi Instytutu Pamięci Narodowej ostatnią partię dokumentów zabezpieczonych 16 lutego 2016 r. w domu Marii Kiszczak.
Na przekazane materiały składają się:
— Pisma urzędowe kierowane do Czesława Kiszczaka jako ministra spraw wewnętrznych;
— Depesze z MSZ (clarisy) adresowane do kierownictwa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych;
— Materiały z prasówki przygotowywanej przez rzecznika prasowego MSW dla ministra;
— Różne odręczne notatki;
— Materiały dotyczące posiedzenia Komisji Koordynacyjnej ds. Umacniania Praworządności i Przestrzegania Porządku Publicznego;
— Opracowanie bez tytułu dotyczące stosunków państwo-kościół przed pielgrzymką Jana Pawła II do Polski w 1983 r.;
— Odpis postanowienia z 12 stycznia 1957 r. o umorzeniu śledztwa przeciwko Stefanowi Kilanowiczowi vel Grzegorzowi Korczyńskiemu;
— Oryginał odręcznego listu Adama Michnika z 11 grudnia 1983 r. do ministra spraw wewnętrznych Czesława Kiszczaka, wysłanego z Aresztu Śledczego przy ul. Rakowieckiej 37 w Warszawie;
Ponad 1300 fotografii ze spotkań w willi MSW przy ul. Zawrat w 1988 r., w Magdalence w 1989 r., obrad Okrągłego Stołu w 1989 r. oraz z okresu służby Czesława Kiszczaka w organach bezpieczeństwa.
Na polecenie Prezesa IPN powyższe materiały, jako podlegające przekazaniu do Instytutu Pamięci Narodowej, zostały włączone do zasobu archiwalnego IPN i poddane archiwizacji.
Prokurator IPN postanowił zwrócić Marii Kiszczak dokumenty niepodlegające przekazaniu do zasobu archiwalnego IPN.
Jednocześnie prokurator podjął decyzję o uznaniu pozostałych dokumentów za dowody rzeczowe i zatrzymaniu ich w dyspozycji Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu celem ustalenia ich statusu prawnego.
Dokumenty papierowe włączone dzisiaj do zasobu archiwalnego IPN będą udostępniane od 23 marca br. w postaci kopii elektronicznych w czytelni IPN przy ul. Kłobuckiej 21 w Warszawie, a materiały fotograficzne – od 30 marca br.
Zgodnie z art. 36 ustawy o IPN dokumenty te będą udostępniane w celu prowadzenia badań naukowych oraz w celach dziennikarskich. Osoby ubiegające się o wgląd do tych dokumentów muszą złożyć stosowny wniosek. Formularz dostępny jest pod następującym linkiem: http://ipn.gov.pl/buiad/udostepnianie/wnioski.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
65. Aleksander Ścios
Aleksander Ścios
@SciosBezdekretu
Czekam na spełnienie obietnicy J.Kaczyńskiego z 2007 i decyzję
@PK_GOV_PL o powierzeniu prok.Witkowskiemu śledztwa w/s zabójstwa ks.Jerzego.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
66. (Brak tytułu)
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
67. Tajemnice zbioru zastrzeżonego IPN
Kartoteki funkcjonariuszy służb specjalnych PRL-u, agentura Departamentu IV, meldunki operacyjne komunistycznego wywiadu, dane tajnych współpracowników działających m.in. w sferze biznesu i mediów składają się na zawartość zbioru zastrzeżonego, tzw. Z, Instytutu Pamięci Narodowej. Znalazły się w nim również dotyczące lustrowanych osób dokumenty, które nigdy nie trafiły do sądów podczas ich procesów lustracyjnych. Jednak odtajnienie tego zbioru nie nastąpi szybko. Jak ustaliła „Gazeta Polska”, jeszcze do końca I kwartału br. szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego kierował do IPN wnioski o przedłużenie okresu zastrzeżenia tajnych dokumentów
Ujawnienie zbioru zastrzeżonego wstrząśnie polską opinią publiczną – można go jedynie porównać do publikacji „Raportu z weryfikacji Wojskowych Służb Informacyjnych”. Dziesięć lat temu komisja weryfikacyjna pracująca pod przewodnictwem Antoniego Macierewicza, na podstawie dokumentów, zgromadziła informacje dotyczące nielegalnej działalności wojskowych służb specjalnych działających po 1990 r. Okazało się wówczas, że wpływy agentury w najważniejszych dziedzinach życia publicznego w III RP mają swój początek w PRL. Raport z weryfikacji WSI objął wyłącznie służby wojskowe – teraz mają być ujawnione zasoby cywilnych służb specjalnych PRL-u.
Zlustrowani nie do końca
W ostatnim czasie ze zbioru zastrzeżonego zostały wyodrębnione dokumenty dotyczące nieżyjącego już Roberta Mroziewicza, polityka Unii Wolności, którego lustracja toczyła się przez wiele lat. Teraz okazuje się, że w zbiorze zastrzeżonym były dokumenty, które nigdy nie trafiły do sądu. Robert Mroziewicz był bardzo wpływowym politykiem wywodzącym się ze środowiska Adama Michnika i Jacka Kuronia – od 1992 do 1997 r. przez kolejne rządy (Hanny Suchockiej, Waldemara Pawlaka, Józefa Oleksego, Włodzimierza Cimoszewicza) był wiceministrem spraw zagranicznych, a w rządzie Jerzego Buzka pełnił funkcję wiceministra obrony narodowej, zajmując się integracją Polski z NATO.
Proces lustracyjny Mroziewicza, który rozpoczął się w 1999 r., wywołał burzę. Rzecznik interesu publicznego sędzia Bogusław Nizieński znalazł się na celowniku „Gazety Wyborczej”. W obronę Mroziewicza zaangażowali się m.in. Helena Łuczywo i Piotr Pacewicz, zastępcy Adama Michnika, redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”. Jacek Kuroń, wówczas polityk Unii Wolności, publicznie skrytykował lustrację, a za okoliczność obciążającą uznał to, że nazwisko Mroziewicza dostało się do publicznej wiadomości przed wyrokiem sądu.
14 czerwca 2000 r. sąd uznał, że Mroziewicz był kłamcą lustracyjnym, ponieważ nie ujawnił kontaktów z wywiadem i kontrwywiadem PRL podczas pobytu za granicą w latach 70. i 80. W 2002 r. Sąd Najwyższy uwzględnił jego skargę kasacyjną, a w 2007 r. proces o kłamstwo lustracyjne umorzono, ponieważ sąd uznał, że Robert Mroziewicz „działał w błędzie”.
„Jak poinformował jeden z sędziów Sądu Lustracyjnego, uznano, że R. Mroziewicz w swym przekonaniu złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne o tym, że nie był agentem, choć »obiektywnie było ono nieprawdziwe«.
Sędzia wyjaśnił, że w latach dziewięćdziesiątych Mroziewicz kilka razy był dopuszczany przez polskie służby specjalne jako wiceszef MON do tajemnic państwowych, w tym do sekretów NATO (w tej procedurze sprawdza się m.in. związki danej osoby ze specsłużbami PRL, które same w sobie nie uniemożliwiają wydania certyfikatu dopuszczającego do tajemnic). »Lustrowany uznał, że jeśli jest dopuszczony do tajemnic, to jego kontakty z SB nie były współpracą w rozumieniu ustawy; sądził, że gdyby istotnie współpracował, nie wydano by mu tych dopuszczeń« – wyjaśnił sędzia. Zarazem sąd uznał, że obiektywnie była to współpraca w rozumieniu ustawy, bo zachowało się »kilka dokumentów sporządzonych przez Mroziewicza dla SB«. Reasumując: ponieważ Robert Mroziewicz w sprawie swojej współpracy z SB kłamał wcześniej wielokrotnie i zawsze mu się udawało, to miał prawo oczekiwać, że uda się i tym razem. Działał więc »w wyniku błędu« co do oceny sytuacji, ponieważ tym razem jednak wyszło na jaw, że skłamał” – czytamy w książce pt. „SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii” Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka. Przewodniczącym składu orzekającego był sędzia Piotr Hofmański; oprócz niego w składzie orzekającym byli sędziowie Jacek Sobczak i Józef Szewczyk.
Teraz okazało się, że część dokumentów dotyczących Roberta Mroziewicza nigdy do sądu nie dotarła – były skutecznie schowane w zbiorze zastrzeżonym. Według nieoficjalnych informacji nie jest to jedyny przypadek – w „Z” znajduje się znacznie więcej dokumentów, które odsłonią nieznane historie z przeszłości wielu znanych osób.
Ochrona służb PRL i agentury
Zbiór zastrzeżony budzi emocje od chwili opisania go w ustawie o Instytucie Pamięci Narodowej z 18 grudnia 1998 r. Składa się on z dokumentów przesłanych od momentu powstania IPN przez szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, szefa Agencji Wywiadu, szefa Straży Granicznej oraz ministra obrony narodowej, a po reformie służb także przez szefów Służby Kontrwywiadu Wojskowego, Służby Wywiadu Wojskowego oraz Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
Według ustawy, przez określony okres w tajnym zasobie znajdują się dokumenty istotne dla bezpieczeństwa państwa. Jak ustaliła „Gazeta Polska”, trafiły tam dokumenty dotyczące m.in. agentury wywodzącej się z mediów, biznesu oraz służb. W „Z” do dziś są teczki funkcjonariuszy służb specjalnych PRL, z których większość jest już na emeryturze i trudno wytłumaczyć, dlaczego są oni chronieni ze względu na bezpieczeństwo państwa. Część dokumentów dotyczy agentury powołanego do walki z Kościołem Departamentu IV, w którym pracowali zabójcy księdza Jerzego Popiełuszki – Grzegorz Piotrowski, Leszek Pękala, Waldemar Chmielewski i Adam Pietruszka. Departament IV miał bardzo silnie rozbudowaną agenturę, a odtajnienie dokumentów pozwoli na pokazanie skali problemu.
W „Z” znalazły się również meldunki, szyfrogramy i korespondencja Departamentu I, czyli wywiadu PRL. Jak cenne są to papiery, świadczą inne tego typu dokumenty, które już zostały ujawnione. Wystarczy przypomnieć korespondencję wywiadu wojskowego PRL-u, czyli Zarządu II Sztabu Generalnego. To właśnie dzięki tej dokumentacji wiadomo o kontaktach Grzegorza Żemka, szefa FOOZ i agenta wywiadu wojskowego, z funkcjonariuszami tej służby – w korespondencji są opisane m.in. zadania, które miał realizować dla wojskowej bezpieki.
W zbiorze zastrzeżonym IPN w korespondencji wywiadu cywilnego są także wymienieni agenci, którzy realizują zadania dla cywilnej bezpieki – są to m.in. ludzie z kręgów biznesu. Z ujawnionych do tej pory dokumentów wynika, że w biznesie i mediach były osoby zarejestrowane przez cywilną bezpiekę, m.in. Leszek Czarnecki, właściciel Getin Banku, potentat farmaceutyczny Jerzy Starak czy dziennikarz Marek Niedźwiecki.
Spór o zbiór zastrzeżony
Chociaż ustawa IPN jeszcze nie weszła w życie, już rozgorzała dyskusja, czy zbiór zastrzeżony ma być w całości ujawniony.
Byłbym tu bardzo ostrożny. Jest w nim, owszem, sporo materiałów, które nigdy nie powinny się tam znaleźć, ale są również materiały, których ujawnienie może narobić dużo szkód poszczególnym ludziom, krajowi i polskim służbom. Niektóre materiały trzeba jednak obłożyć klauzulami tajności i dobrze pilnować, żeby pod pretekstem badań naukowych nie dotarli do nich np. przedstawiciele obcych służb. Tu muszą obowiązywać stosowne zabezpieczenia
– mówił w styczniu br. portalowi wpolityce.pl dr Piotr Gontarczyk, historyk z IPN.
Jak ustaliła „Gazeta Polska”, w pierwszym kwartale tego roku szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Piotr Pogonowski skierował do IPN cztery wnioski o zastrzeżenie 33 jednostek archiwalnych (akt, które znajdują się pod jedną sygnaturą) oraz zastrzeżenie 113 kart. Oznacza to, że nie będą mogły być one ujawnione ze zbioru zastrzeżonego przez okres, który we wniosku określił szef ABW.
Nowy prezes IPN w porozumieniu z szefami służb ujawni dokumenty, które przez 26 lat były ukryte przed opinią publiczną – już dziś wiadomo, że klucz tworzenia zbioru zastrzeżonego nie był czytelny i zrozumiały.
Argument o tzw. tajnych współpracownikach tajnych służb, po 26 latach licząc od daty od likwidacji SB, należy uznać za nietrafny, a wręcz zahaczający o budowanie motywu, który ma za zadanie usprawiedliwić w oczach opinii publicznej kontynuację ukrywania akt operacyjnych komunistycznego aparatu represji. Tymczasem do zbioru zastrzeżonego były wprowadzane dokumenty także bez jakiejkolwiek podstawy merytorycznej, co wprost wynika z dotychczasowych badań. Miało to na celu ukrywanie dowodów zbrodni oraz interesów komunistycznej bezpieki
– mówi nam Piotr Woyciechowski, ekspert podkomisji ds. nowelizacji ustawy o IPN.
I dodaje:
Zapytam retorycznie – co istotnego dla bezpieczeństwa państwa miało ukrywanie przez ostatnie 15 lat w zbiorze zastrzeżonym akt Jerzego Zelnika lub też skazanego w latach 60. w procesie kryminalnym Mariana Kargula vel Kierdela? Na ukrywanie w tajnym zbiorze tych, a także innych dokumentów nie ma żadnego merytorycznego uzasadnienia. Trzeba go ujawnić jak najszybciej, tym bardziej że jest on skatalogowany i opisany.
Pierwsze dokumenty ze zbioru zastrzeżonego poznamy najwcześniej za pół roku – wszystko będzie zależało od wyboru nowego prezesa IPN.
Cały tekst przeczytasz w najnowszym numerze „Gazety Polskiej”
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
68. Nie było wycieku akt komisji
Nie było wycieku akt komisji weryfikacyjnej WSI? Prokuratura umorzyło śledztwo ws. aneksu do raportu
zostało śledztwo ws. wycieku ściśle tajnych dokumentów, które miały być
podstawą do opracowania aneksu do raportu Komisji Weryfikacyjnej ds.
WSI" - poinformowała stołeczna prokuratura. Decyzję podjęto "wobec braku
danych dostatecznie uzasadniających popełnienie przestępstwa".Śledztwo w sprawie "zaistniałego na przełomie lipca i
sierpnia 2014 r. w nieustalonym miejscu ujawnienia informacji niejawnych
o klauzuli "ściśle tajne" zawartych w materiałach
będących podstawą stworzenia tzw. aneksu do raportu z weryfikacji WSI"
wszczęto w połowie sierpnia 2014 r. na podstawie informacji tygodnika
"Wprost". O jego umorzeniu w drugiej połowie marca tego roku
poinformował w środę portal tvp.info. Ponieważ nie otrzymaliśmy aneksu z Kancelarii Prezydenta,
postępowanie zostało ostatecznie umorzone. Nie jesteśmy w stanie
stwierdzić jednoznacznie, czy doszło do ujawnienia, ponieważ nie znamy
treści dokumentu, z którego dane miały zostać ujawnione - powiedział rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Michał Dziekański.
Dodał, że postępowanie to przez pewien czas było zawieszone, gdyż prokuratura oczekiwała na aneks.-
Po kolejnej informacji, że nie zostanie on nam udostępniony, została
podjęta decyzja, iż postępowanie będzie umorzone. Oczywiście zawsze może
być podjęte, przynajmniej aż do czasu przedawnienia ewentualnej
odpowiedzialności karnej, gdyby np. nastąpiło przekazanie aneksu
prokuraturze - zaznaczył prokurator.
W 2014 r. "Wprost" podało, że tajne materiały wyciekły z kierowanej przez Antoniego Macierewicza
Komisji Weryfikacyjnej WSI. Materiały, a konkretnie 47 stron
opatrzonych adnotacjami "ściśle tajne" i "egzemplarz pojedynczy", miały
trafić do redakcji latem 2014.
Śledztwo było prowadzone w oparciu o art. 265 kodeksu karnego, który w
paragrafie 1. stanowi: "Kto ujawnia lub wbrew przepisom ustawy
wykorzystuje informacje stanowiące tajemnicę państwową, podlega karze
pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5".
Według tygodnika w 2007 r. na podstawie m.in. tych materiałów miał
być stworzony aneks do raportu z weryfikacji WSI. Aneks został
przekazany ówczesnemu prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu, który nie
zdecydował się na jego ujawnienie. Również Bronisław Komorowski nie ujawnił aneksu, dotychczas decyzji takiej nie podjął również Andrzej Duda. Dokument spoczywa w kancelarii tajnej Kancelarii Prezydenta RP.
Jak pisał "Wprost", z dokumentów miało wynikać m.in., że autorzy aneksu do raportu WSI zbierali informacje mające obciążyć Bronisława Komorowskiego. Według "Wprost" weryfikatorzy przypisywali mu, że patronował podejrzanej fundacji, która wyłudzała pieniądze
z Wojskowej Akademii Technicznej, używał materiałów WSI do niszczenia
podwładnych i wreszcie - że miał kontakty z międzynarodowymi handlarzami
bronią.
Antoni Macierewicz
mówił w 2014 r., że autorzy artykułu w tygodniku "nie mają w ogóle
pojęcia na temat tego, czym w rzeczywistości jest aneks i jaka jest
prawdziwa zawartość tego dokumentu". Jego zdaniem autorzy nie mieli
dostępu do materiałów aneksu i dokumentów komisji weryfikacyjnej.Macierewicz oceniał, że to, co się ukazało w tygodniku, to "zebranie informacji z różnych źródeł, różnych materiałów". -
Aneks ma blisko tysiąc stron, to jest naprawdę dokument dalece
wykraczający poza tę skromną wiedzę, którą dysponują autorzy tego
materiału - mówił.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
69. Dyrektor Centralnego Archiwum
Dyrektor Centralnego Archiwum Wojskowego prof. Sławomir Cenckiewicz w reakcji na przemówienie ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza, zaprezentował szokujący stan CAW, jaki przejął „w spadku” po poprzednikach.Szef MON zwrócił uwagę na spartańskie warunki, w jakich przechowywane są archiwalne dokumenty. Na potwierdzenie słów ministra Macierewicza, prof. Cenckiewicz zamieścił na Twitterze kilka fotografii będących potwierdzeniem wyniku audytu w Ministerstwie Obrony Narodowej.
Nie wszystko możemy ujawnić, bo Polski i wojska szkoda… Ale skoro mój Szef ujawnił własnie kulisy wrażliwości archiwalnej PO/PSL..
— uzasadnia swój tweet Cenckiewicz (pisownia oryginalna - przyp. red.).
Grzyby, wilgoć, robactwo, kiedyś gryzonie, żadnych zasad BHP…a tam rękopisy Marszałka i kolekcja gen.II RP
— relacjonuje historyk.
Dyrektor CAW nie ma złudzeń co do działań poprzedniej ekipy rządzącej.
Postkolonialny stosunek do hist. dziedzictwa Polski! próba zwieńczenia dzieła niemiecko-sowieckich okupantów
— podkreśla prof. Cenckiewicz.
http://wpolityce.pl/polityka/292679-tak-poprzednie-wladze-traktowaly-nas...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
70. Seria tajemniczych śmierci
https://www.wprost.pl/tygodnik/10006879/Seria-tajemniczych-smierci.html
w niewyjaśnionych okolicznościach zginęło kilka osób. Wiele wskazuje
na to, że była to zemsta bezpieki.
30 listopada 1984 r. nad ranem w wypadku samochodowym pod Białobrzegami
zginęli dwaj oficerowie Biura Śledczego MSW wraz z kierowcą. Ówczesny
rzecznik rządu – Jerzy Urban – na konferencji prasowej informował,
że oficerowie „zajmowali się już ubocznymi okolicznościami sprawy”
uprowadzenia i zabójstwa ks. Popiełuszki. Wiadomo, że oficerowie byli
w Tarnowie i Krakowie. Wiadomo, że wieźli ze sobą jakieś dokumenty.
Z pewnością żadne z tych dokumentów nie trafiło do akt śledztwa
i procesu toruńskiego. W sprawie śmierci płk. Stanisława Trafalskiego
i mjr. Wiesława Piątka (oraz młodego kierowcy, który prowadził samochód
MSW) toczyło się oficjalne śledztwo. 17 kwietnia 1985 r. Sąd Rejonowy
w Grójcu skazał kierowcę Edwarda Ł., którego uznał winnym spowodowania
wypadku, na karę trzech lat pozbawienia wolności. W końcu lat 80. Edward
Ł. nie powrócił do zakładu karnego z jednej z przepustek i ślad po nim
zaginął.
Zemsta na niepokornym mecenasie
9 maja 1985 r., czyli ponad dwa tygodnie po wyroku Sądu Najwyższego
wydanym na czterech oskarżonych w procesie toruńskim, w warszawskim domu
na Saskiej Kępie odnaleziono zwłoki 33-letniej tłumaczki Małgorzaty
Grabińskiej. Z mieszkania nic nie zginęło. Prawdopodobnie celem sprawcy
lub sprawców morderstwa była synowa mec. Andrzeja Grabińskiego
– pełnomocnika pokrzywdzonych podczas procesu toruńskiego. Synowa
mecenasa mieszkała także na Saskiej Kępie i nosiła to samo imię
i nazwisko co przypadkowa ofiara nieznanych sprawców. Akta śledztwa
w sprawie zabójstwa Małgorzaty Grabińskiej zaginęły po 1989 r.
Prawdopodobnym motywem morderstwa mogła być zemsta na niepokornym
mecenasie, który podczas procesu toruńskiego reprezentował matkę
zamordowanego ks. Popiełuszki – Mariannę. 22 lipca 1989 r. wieczorem
została zamordowana 82-letnia Aniela Piesiewicz – matka mec. Krzysztofa
Piesiewicza. Piesiewicz był podczas procesu toruńskiego pełnomocnikiem
pokrzywdzonych: kierowcy Waldemara Chrostowskiego i starszego brata
księdza Jerzego – Józefa Popiełuszki. Z mieszkania matki mec.
Piesiewicza nic nie zginęło. Sprawcy morderstwa związali swoją ofiarę
w taki sam sposób, w jaki został skrępowany ks. Popiełuszko: sznurem
związane nogi i ręce, połączone pętlą założoną na szyi. Używany
w porachunkach mafijnych – nazywany duszeniem po włosku – sposób polegał
na takim skrępowaniu ofiary, że jakikolwiek jej ruch powodował
zaciskanie pętli i duszenie. Sprawców zabójstwa Anieli Piesiewicz
nie odnaleziono.
Wprost
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
71. Zbiór zastrzeżony IPN będzie
Zbiór zastrzeżony IPN będzie odtajniany. Prezydent podpisał nowelizację ustawy
powiedział dla AIP Arkadiusz Mularczyk. Prezydent Andrzej Duda podpisał
we wtorek nowelizację ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej.
Projekt wprowadza szereg zmian w funkcjonowaniu instytucji, w tym
odtajnienie zbioru zastrzeżonego. W nim mogą znajdować się utajnione tej
pory dokumenty potwierdzające współpracę z komunistyczną Służbą
Bezpieczeństwa znanych osób.
Najważniejszą zmianą w nowelizacji jest to, że stopniowo odtajniany
będzie zbiór zastrzeżony IPN, w którym m.in. znajdują się akta tajnych
służb PRL. – W ciągu 12 miesięcy ma nastąpić jego likwidacja.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
72. CYROGRAF http://bezdekretu.bl
CYROGRAF
http://bezdekretu.blogspot.com/2016/05/cyrograf.html
Aneks do Raportu z Weryfikacji WSI, sprawa zabójstwa księdza Jerzego, strategia bezpieczeństwa narodowego, sądowe zeznania świadka Winiarskiego, publicystyka Wojciecha Sumlińskiego.
Co łączy te różne tematy i sprawia, że można dopatrywać się w nich wspólnego mianownika? Znajduję jedną, podstawową cechę – wszystkie są związane z osobą Bronisława Komorowskiego i z środowiskiem, któremu patronował były lokator Belwederu. Wszystkie też należą do spraw skrupulatnie przemilczanych i ignorowanych przez Andrzeja Dudę i układ rządzący.
„Prezydent mówił, że aneks jest dokumentem wymierzonym w niego. Przecież to jest 800 stron tekstu, tam są dokumenty, nazwiska, dane pokazujące przestępcze działania WSI. Jeśli cały ten dokument, w przekonaniu prezydenta Bronisława Komorowskiego, jest wymierzony przeciwko niemu, a jest tam mowa o setkach przestępstw, jest aktem oskarżenia przeciwko niemu, to rzeczywiście Prezydent Komorowski ma się czego obawiać. To pozwala lepiej zrozumieć jego ostatnie działania. Jego działania z ostatnich siedmiu lat, a głównie pięciu lat, są obecnie znacznie lepiej zrozumiałe.” – przypomniał Antoni Macierewicz, w grudniu 2014 roku, komentując sądowe zeznania Komorowskiego w sprawie afery marszałkowej.
W roku 2007 Komisja Weryfikacyjna WSI przekazała do Instytutu Pamięci Narodowej dokumenty, z których wynikało, że w dniu uprowadzenia księdza Jerzego funkcjonariusze WSW monitorowali działanie grupy esbeckich porywaczy. Wojskowi byli w Górsku - miejscu uprowadzenia, jak również w kolejnych miejscach, do których przewożono księdza Jerzego. W jednym z dokumentów znajdował się zapis, iż wojskowi znaleźli się w tych miejscach w związku z prowadzoną przez nich sprawą „Popiel", a taki kryptonim nosiła akcja inwigilacji księdza przez SB. O związkach „wojskówki” z zabójstwem księdza Jerzego mówił także prokurator Andrzej Witkowski, który od wielu miesięcy oczekuje na przywrócenie do śledztwa w sprawie mordu założycielskiego III RP. Odkrycie tych związków i próba postawienia przed sądem Cz.Kiszczaka i ludzi służb wojskowych, były bezpośrednią przyczyną, dla której prokuratorowi dwukrotnie odbierano śledztwo.
Obowiązująca obecnie Strategia Bezpieczeństwa Narodowego RP została sporządzona w roku 2014 i jest wynikiem tzw. Strategicznego Przeglądu Bezpieczeństwa Narodowego (SPBN), zarządzonego w roku 2010 przez byłego lokatora Belwederu. Koncepcje powstałe w ramach SPBN (nad którym m.in. pracowali tacy „eksperci” jak Andrzej Karkoszka, Krzysztof Janik, Adam Rotfeld, Dariusz Rosati, Marek Siwiec czy Zdzisław Lachowski) mimo rażącej ogólnikowości i pseudonaukowego żargonu, zawierały czytelną myśl- współpraca z państwem Putina ma być gwarantem naszego bezpieczeństwa i stabilności. Była to teza kompromitująca - nie tylko w wymiarze politycznym i militarnym, ale naukowym i kompetencyjnym.
Do szczególnie niebezpiecznych trzeba zaliczyć te pomysły SPBN, w których zawarto zapisy niedorzeczne i nieadekwatne do zagrożeń związanych z ofensywą rosyjską. Zmodyfikowane w tzw. doktrynę Komorowskiego miały kształtować długookresową strategię państwa, decydować o uzbrojeniu Sił Zbrojnych, rozstrzygać o sojuszach oraz kierunkach rozwoju armii i służb specjalnych. Warto pamiętać, że w obszarze bezpieczeństwa narodowego III RP nadal kieruje się „doktryną Komorowskiego”.
Podczas zeznań sądowych Krzysztofa Winiarskiego, złożonych 30 października 2015 roku w sprawie afery marszałkowej, usłyszeliśmy o wielorakich kontaktach B. Komorowskiego ze służbami rosyjskimi i wschodnioniemieckimi, o poszukiwaniu „haków” na polityków PiS, o „ochronie” byłego prezydenta, mającej ścisłe powiązania z gangsterami, o przestępczych próbach zastraszania i zdobycia tajnego aneksu do Raportu z Weryfikacji WSI, o związkach Komorowskiego z Fundacją ProCivili, zarządzaną przez WSI. Świadek sugerował również kontakty byłego lokatora Belwederu z przemytnikami broni oraz z ludźmi związanymi ze Stasi i z rosyjskim generałem Igorem Kopylowem.
"Albo Winiarski jest kłamcą i powinien odpowiedzieć, albo mówi prawdę i cała masa ludzi z Bronisławem Komorowskim na czele powinna mieć potężne kłopoty" – uznał Wojciech Sumliński, po wysłuchaniu zeznań Winiarskiego.
Od wielu lat dziennikarz opisuje postać byłego lokatora Belwederu i otwarcie świadczy o powiazaniach polityka PO. „Bronisław Komorowski był reprezentantem rosyjskich interesów w Polsce. To mocne oskarżenie, ale mam na to wszystko dowody” – stwierdził niedawno Sumliński podczas programu Studio Polska na antenie TVP Info.
Mogłoby się wydawać, że przedstawione tu tematy znajdą się w centrum uwagi układu rządzącego PiS i na wiele miesięcy wytyczą obszar zainteresowań polityków, prokuratorów i publicystów. Takie przeświadczenie powinien mieć każdy, kto uwierzył w intencje Prawa i Sprawiedliwości lub pokładał nadzieję w prezydenturze Andrzeja Dudy.
Publikacja Aneksu nie jest nam potrzebna dla rozbudzenia emocji lub zaspokojenia ciekawości pospólstwa, ale po to, by obnażyć i przeciąć patologiczne więzi łączące polityków, biznesmenów i ludzi megasłużb sowieckich. Ten przestępczy triumwirat jest fundamentem tzw. układu III RP. Ujawnienie tych relacji to najżywotniejsza kwestia bezpieczeństwa, która winna być priorytetem władzy deklarującej troskę o sprawy obywateli. Każdy dzień zwłoki oznacza kontynuację mafijnych związków i pozbawia Polaków prawa do wiedzy kształtującej wybory polityczne i świadomość społeczną. Dlatego ten, kto nadal ukrywa Aneks wyrządza Polakom ogromną krzywdę i podtrzymuje patologiczne układy. Przypomnę, że decyzja Andrzeja Dudy o odmowie udostępnienia kopii Aneksu na potrzeby prokuratury, spowodowała już umorzenie śledztwa w sprawie wycieku tajnych dokumentów. Oznacza to, że nie poznamy inspiratorów publikacji tygodnika „Wprost” i nie dowiemy się, kto „grał aneksem” przeciwko politykom ówczesnej opozycji.
Prawda o męczeństwie świętego Jerzego nie jest nam potrzebna, by szukać sensacji. Nawet nie po to, by stawiać sprawców przed sądem, wznawiać procesy, oskarżać i ferować wyroki. Potrzebujemy jej dlatego, by z tej śmierci wyrosło dobro - takie, jakiego ksiądz Jerzy chciał dla Polski i Polaków.
Tym dobrem nie jest III RP – twór komunistycznej sukcesji, powstały na zaprzaństwie i depozycie zbrodniczej wiedzy. Wagę ujawnienia rzeczywistych okoliczności śmierci księdza Jerzego, można zrozumieć wyłącznie w perspektywie tzw. transformacji ustrojowej, u której źródeł leży mord założycielski. Logika tego procesu zakładała bowiem, że zabójstwo księdza, a następnie włączenie wyselekcjonowanej opozycji w proces fałszowania zdarzeń, otworzy drogę do układu „okrągłego stołu” i zbuduje fundament „nowego porządku”. Udział w tym zabójstwie ludzi służb wojskowych PRL oraz włączenie agentury w proces fałszowania prawdy, do dziś stanowią najmocniejszą gwarancję obcych wpływów i wytyczają relacje życia publicznego i politycznego.
Moi rodacy nadal nie rozumieją, że tylko wydarzenia na Majdanie i odwaga Ukraińców uratowały nas od wprowadzenia w życie belwederskich koncepcji bezpieczeństwa, których celem była „redefinicja dotychczasowych tez polityki polskiej”, oparcie jej na gwarancjach udzielanych przez Moskwę i uczynienie z III RP państwa bezbronnego wobec współczesnych wyzwań. Prawna i polityczna ocena tych pomysłów oraz praca nad nową strategią bezpieczeństwa narodowego, jest obowiązkiem służb państwowych i powinnością polityków obecnego układu. Dopóki obowiązuje Strategia Bezpieczeństwa Narodowego RP z roku 2014, nie może być mowy o bezpiecznej Polsce.
Tymczasem zmiana na stanowisku głowy państwa, nie przyniosła żadnej odpowiedzi na te zagrożenia i nie skutkowała odrzuceniem błędnych decyzji i projektów. Przeciwnie – wszystko, co robi i mówi prezydent Andrzej Duda zdaje się potwierdzać zamiar kontynuacji „idei” SPBN oraz świadczyć o braku rozeznania zagrożeń.
Kwestia oceny środowiska belwederskiego ma jeszcze jeden wymiar. Przypomniał o nim Sławomir Cenckiewicz w czerwcu 2015 roku – „Obóz polityczny, który odchodzi z Kancelarii Prezydenta to obóz, który zdefiniował przeciwników politycznych jako wrogów. Analiza całego tego materiału o charakterze bardzo często operacyjnym, ten cały olbrzymi potencjał wiedzy musi zostać udźwignięty przez analityków nowego prezydenta”.
Środowisko Andrzeja Dudy nie tylko nie podjęło tego wyzwania, ale dokonało widowiskowego szalbierstwa, epatując wyborców tzw. raportem otwarcia Kancelarii Prezydenta RP, który w miejsce rzetelnej analizy przynosi zbiór drugorzędnych banałów i miałkich tematów zastępczych.
Zeznania sądowe Krzysztofa Winiarskiego wywołały jednodniową sensację, po której zapadła głucha cisza. Powinny zaś wywołać przerażenie i solidną reakcję instytucji państwowych. Gdyby III RP choć w części była państwem prawa i demokracji, a ludzie deklarujący troskę o te wartości nie byli łgarzami, te zeznania winny spowodować polityczne „trzęsienie ziemi”, zmobilizować służby specjalne i prokuraturę, uruchomić czynności sprawdzające i śledcze. Podobnej reakcji należało oczekiwać w związku z oświadczeniami Wojciecha Sumlińskiego i wiedzą, jaką publicznie ujawnia ten dziennikarz.
Bronisław Komorowski jest bowiem najciemniejszą postacią świata polityki III RP. Jest osobą, za którą rozpościera się cień wielu ponurych tajemnic i niewyjaśnionych spraw. Prezydentura tego człowieka była czasem hańby, destrukcji i nienawiści. To okres, w którym utraciliśmy elementarne poczucie bezpieczeństwa i zdolność do suwerennych działań, w którym znacząco osłabiono potencjał obronny państwa i skierowano polityczne priorytety na „pojednanie” z wrogami Polski. Wyjaśnienie roli Komorowskiego, odkrycie jego związków i afiliacji, powinno być obowiązkiem nowego prezydenta i rządu, który mieni się obrońcą polskich wartości.
Jak zatem wytłumaczyć, że właśnie w tych sprawach i właśnie tam, gdzie pojawia się kwestia odpowiedzialności politycznej lub karnej B. Komorowskiego, gdzie można dostrzec cień „długiego ramienia Moskwy” i ludzi byłych WSW/WSI, nadal panuje złowroga cisza i ujawnia się niechęć do podjęcia trudnych tematów?
Jak wytłumaczyć niepokojącą praktykę „omijania” osoby Komorowskiego szerokim łukiem milczenia, a nawet zatajenia informacji mogących naruszyć obecne status quo polityka Platformy?
Do spraw już wymienionych, dodałbym jeszcze te, w których można dostrzec kontynuację polityki personalnej oraz ucieczkę przed decyzjami ściśle związanymi z oceną komunizmu. Do pierwszych zaliczam pozostawienie ludzi Komorowskiego w kancelarii Prezydenta i w BBN, przedłużenie kadencji M.Gocuła na stanowisku Szefa Sztabu Generalnego WP oraz obecność Lecha Czapli, jako szefa Kancelarii Sejmu.
Czapla to nie tylko były ZOMO-wiec (pisałem o nim obszernie w tekście „Z ZOMO DO SEJMU” z 10 listopada 2010) ale postać szczególnie zasłużona w przejęciu przez Komorowskiego obowiązków prezydenta RP. To właśnie Lech Czapla, w dniu 10 kwietnia 2010 zwrócił się do Andrzeja Dudy (ówczesnego ministra w Kancelarii Prezydenta) z wiadomością, że w związku ze śmiercią prezydenta Kaczyńskiego obowiązki prezydenta przejmuje Bronisław Komorowski. Podczas kolejnej rozmowy Czapla informował, iż przejęcie obowiązków zostanie podane do wiadomości publicznej w specjalnym oświadczeniu Komorowskiego. Jako podstawę decyzji wskazał rozmowę marszałka Sejmu z prezydentem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem oraz rosyjski telegram, w którym stwierdzono, iż Lech Kaczyński nie żyje. Minister Andrzej Duda – bez sprawdzenia wiarygodności tych informacji i bez dostępu do rosyjskich dokumentów, przystał na warunki Komorowskiego.
Pozostawienie Czapli i Gocuła na tak ważnych stanowiskach świadczy o mocnych wpływach byłego lokatora Belwederu i jest widocznym znakiem kontynuacji wyborów personalnych dokonanych przez Komorowskiego.
Z kolei - odmowa uhonorowania pułkownika Ryszarda Kuklińskiego Orderem Orła Białego, odmowa awansu generalskiego dla polskiego bohatera oraz odebrania szlifów generalskich Jaruzelskiemu i Kiszczakowi (o co występowały środowiska kombatanckie i minister Antonii Macierewicz) – wydają się nie tylko przejawem prawdziwych intencji prezydenta Dudy, ale wpisują w kontynuację polityki fałszowania polskiej historii. Tu również łatwo dostrzec cień Komorowskiego, bo należał on do gorliwych obrońców TW Wolskiego, a jako prezydent odmówił przyznania Kuklińskiemu OOB. Przypomnę też, że podczas wizyty w Polsce w roku 1998, Ryszard Kukliński domagał się odtajnienia dokumentów z lat 60-tych i 70-tych, które jego zdaniem potwierdzały całkowite uzależnienie LWP od ZSRR oraz służalczość niektórych generałów wobec Sowietów. „Nie chcę niczego podpowiadać – mówił wówczas Kukliński - ale to właśnie Sejmowa Komisja Obrony, na czele, której stoi poseł AWS Bronisław Komorowski, może wystąpić do Ministerstwa Obrony Narodowej z wnioskiem o otwarcie archiwów sztabu generalnego.”
Komisja mogła, jednak jej przewodniczący nie był zainteresowany apelem Kuklińskiego. Gdy w 1998 roku Prokuratura Wojskowa wydała postanowienie o umorzeniu śledztwa w sprawie pułkownika, ówczesny szef sejmowej Komisji ON - Komorowski, na wniosek grupy posłów SLD wnioskował do ministra sprawiedliwości o udostępnienie utajnionego uzasadnienia W. Jaruzelskiemu i grupie generałów LWP. Dla społeczeństwa dokument pozostał do dziś tajny, ponieważ prokuratura tłumaczyła, iż zawiera on "informacje stanowiące nadal tajemnicę państwową".
Zdecydowanie odrzucam wyjaśnienia, w których zakres obecnych zaniechań w sprawach związanych z Komorowskim tłumaczy się „przypadkowością” lub kładzie na karb „rozważnej taktyki PiS”. W realiach III RP nie pomija się takich rzeczy przez nieuwagę, zaś osoba byłego lokatora Belwederu jest zbyt ważna w jawnych i zakulisowych rozgrywkach. Już w kwietniu 2010 roku pisałem, że wydarzenia z udziałem tego polityka – począwszy od afery marszałkowej, poprzez „prawybory” w PO, aż po skutki zamachu z 10 kwietnia – spinają ten okres niczym logiczna klamra i wyznaczają kierunek, w jakim zmierza III RP. Parasol ochronny nad Komorowskim istniał co najmniej od 2007 roku, przetrwał wszystkie wybory i zawirowania polityczne i doskonale funkcjonuje do dziś.
Jeśli rządząca partia nie wykazuje woli ujawnienia działań byłych WSW/WSI, ucieka od oceny Komorowskiego i nie zamierza podjąć audytu tej prezydentury, można to wytłumaczyć tylko jedną okolicznością – istnienia układu gwarantującego bezkarność byłego lokatora Belwederu i utrzymanie wpływów ludzi z jego środowiska.
Skoro publikację Aneksu do Raportu z Weryfikacji WSI zastępują uniki i mętne dywagacje prezydenckich urzędników, zaś wyjaśnienie zbrodni założycielskiej III RP jest zbywane praktyką prymitywnych wykrętów i przerzucania odpowiedzialności – nie ma mowy o przypadku.
Skoro w miejsce oceny prezydentury Komorowskiego i rzetelnej weryfikacji zeznań świadka Winiarskiego, funduje się nam żałosny „raport otwarcia” i epatuje wyborców kradzieżą sokowirówki – można mówić o świadomych działaniach dezinformacyjnych.
Jeśli w strukturach belwederskich nadal widzimy ludzi Komorowskiego i doświadczamy kontynuacji jego polityki, zaś obecny prezydent ani myśli o uczczeniu polskiego bohatera i napiętnowaniu sowieckich zdrajców – nie wolno udawać, że jest to sytuacja pozbawiona groźnego kontekstu.
Dlatego dostrzegam tylko jedno racjonalne wyjaśnienie i jedną hipotezę – „nowe rozdanie”, z udziałem tzw. dobrej zmiany, musiało powstać w wyniku zakulisowych ustaleń i politycznych transakcji, wśród których znalazł się warunek zapewnienia ochrony środowiska byłego lokatora Belwederu oraz zachowania wpływów triumwiratu III RP.
Ten tekst jest pierwszym, w którym otwarcie stawiam taką hipotezę. Jestem przekonany, że kolejne miesiące pozwolą zweryfikować i ocenić jej prawdziwość.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
73. 28 czerwca br. w czytelni IPN
28 czerwca br. w czytelni IPN będą dostępne dokumenty zabezpieczone w domu Wojciecha Jaruzelskiego. Wczoraj Naczelnik Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Warszawie, na podstawie postanowienia prokuratora IPN w przedmiocie dowodów rzeczowych, przekazał Prezesowi Instytutu Pamięci Narodowej materiały zabezpieczone 29 lutego br. w domu wdowy po Wojciechu Jaruzelskim.
Wśród materiałów są:
Fragmenty usuniętych z Archiwum MON wojskowych akt personalnych Wojciecha Jaruzelskiego sporządzone odręcznie w dwóch wersjach,
Kopie stenogramów spotkań w Magdalence z lat 1988-1989,
Pisma i meldunki kierowane do Wojciecha Jaruzelskiego przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, Zarząd II Sztabu Generalnego i Wojskową Służbę Wewnętrzną Korespondencja z Urzędu do Spraw Wyznań Szyfrogramy z Ministerstwa Spraw Zagranicznych,
Dokumenty proweniencji partyjnej kierowane do Wojciecha Jaruzelskiego, w tym dotyczące stosunków między PZPR a KPZR,
Notatki służbowe MSW dotyczące niszczenia „tajnej makulatury” w 1990 r.,
Materiały Centralnej Komisji Kontroli Partyjnej PZPR dotyczące afery „Żelazo”.
Prokurator IPN postanowił zwrócić wdowie po Wojciechu Jaruzelskim dokumenty niepodlegające przekazaniu do zasobu archiwalnego IPN.
Na początku marca w domu wdowy po Wojciechu Jaruzelskim prokuratorzy zabezpieczyli 17 pakietów dokumentów, które zgodnie z prawem winny być w Instytucie.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
74. Weszła w życie nowelizacja
Weszła w życie nowelizacja ustawy o IPN. Historia jest w jakimś sensie podstawą działań politycznych. A więc jaka historia, taka polityka. Z drugiej strony, nie sposób nie zauważyć, że polityka w niemałym stopniu wpływa na historię, w rozumieniu upowszechniania wiedzy historycznej. W tym przypadku trudna do przecenienia jest rola państwa, począwszy od ustalenia liczby godzin nauczania historii w szkolnictwie publicznym, po regulacje ustawowe dotyczące funkcjonowania Instytutu Pamięci Narodowej. Państwo ma także instrumenty reglamentacji wiedzy historycznej. W tym kontekście warto wspomnieć o tzw. zbiorze zastrzeżonym znajdującym się w zasobach IPN. Krótko po wygranych przez Prawo i Sprawiedliwość wyborach usłyszeliśmy deklaracje o jego odtajnieniu. Nowelizacja ustawy o IPN, która wczoraj weszła w życie, nie przewiduje automatycznego ujawnienia całości zbioru. „Zbiór zastrzeżony” to kolekcja akt zawierająca m.in. informacje o głęboko zakonspirowanej agenturze komunistycznych służb specjalnych (być może częściowo przejętej po 1990 roku przez Urząd Ochrony Państwa oraz inne służby), nie tylko działającej w wywiadzie zagranicznym, ale również na „odcinku krajowym” (czyt. w szeregach opozycji przed i po 1980 roku). Do tej pory zasłaniano się argumentem „zagrożenia bezpieczeństwa państwa”, które miałoby niechybnie nastąpić na skutek ujawnienia zastrzeżonego zasobu archiwalnego IPN. Tyle że bez jego ujawnienia nie będziemy w stanie poznać w pełni naszej własnej historii, a niepełna prawda jest zawsze całościowym kłamstwem. Dzięki dokonującej się na raty lustracji wiemy na przykład, że wszyscy przewodniczący strajków w sierpniu 1980 roku na Wybrzeżu i na Śląsku, którzy następnie podpisywali w Gdańsku, Szczecinie i Jastrzębiu porozumienia z władzami komunistycznymi, które otworzyły drogę do powstania NSZZ „Solidarność”, figurowali w aktach wytworzonych przez Służbę Bezpieczeństwa jako tajni współpracownicy. Czy to oznacza, że „Solidarność” była wymysłem bezpieki? Żadną miarą. Może jednak prowadzić do wniosku, że komuniści posiadali w swoim ręku instrumenty jeśli nie wpływania, to przynajmniej skutecznego sabotowania działań podejmowanych przez powstającą po Sierpniu solidarnościową „konfederację”. Jakże wiele nowego światła nie tylko na dzieje „Solidarności” w latach 1980-1981, ale również na to, co działo się w Polsce po 13 grudnia 1981 roku i po 1989 roku, rzuca zawartość teczki TW „Bolka”, udostępniona przez wdowę po generale Kiszczaku. Jej lektura pozwala na nowo spojrzeć na prezydenturę Lecha Wałęsy (1990-1995), na podejmowane przez niego decyzje (na przykład zgodę z maja 1992 roku na przekształcenie posowieckich baz wojskowych w „polsko-rosyjskie spółki”), a może jeszcze bardziej na jego zaniechania, na czele z zaniechaniem wykonania programu politycznego, który wyniósł go do władzy w 1990 roku, a który obiecywał dokonanie skutecznej dekomunizacji kraju (co ówcześni przeciwnicy Wałęsy nazywali „siekierką”). Po przeczytaniu tych dokumentów jasne staje się, dlaczego 4 czerwca 1992 roku prezydent Wałęsa wraz z innymi uczestnikami „koalicji strachu” obalał rząd Jana Olszewskiego. Więcej wiedzy, mniej monopolu władzy Informacja oznacza władzę. Złamanie monopolu informacyjnego oznacza ograniczenie władzy. Czym bowiem była lustracja, z powodu której rząd Jana Olszewskiego musiał zostać odwołany? Była właśnie upowszechnieniem wiedzy o zasobach archiwalnych po byłej SB; wiedzy, która do tego momentu była ograniczona tylko do byłych funkcjonariuszy bezpieki (także tych, którzy po 1990 roku przeszli do pracy w UOP) i do „krewnych oraz znajomych” tzw. solidarnościowego ministra spraw wewnętrznych. To dzięki decyzji ministra Kozłowskiego Adam Michnik miał niczym nieograniczony dostęp (pozbawiony zresztą jakiejkolwiek podstawy prawnej) do esbeckich akt, które były w zasobach archiwalnych MSW. Ta kwerenda pozwoliła redaktorowi „Gazety Wyborczej” na pozyskanie bezcennej wiedzy o tym „who is who” (kto jest kim) w obejmującym władzę w Polsce obozie solidarnościowym. Lustracja skutecznie niwelowała ten monopol na wiedzę. Być może informacje, które znajdują się w „zbiorze zastrzeżonym” IPN, należą do takiej właśnie kategorii. Być może po jego ujawnieniu trzeba będzie na nowo pisać historię tzw. transformacji gospodarczej Polski po 1989 roku i rodzenia się wtedy „nowej, polskiej przedsiębiorczości” (na przykład w sektorze bankowym czy medialnym). Przed ujawnieniem tych prohibitów można na ten temat jedynie spekulować. III Rzeczpospolita istnieje już siedem lat dłużej niż Rzeczpospolita Druga. Najwyższy czas, aby młode pokolenia Polaków mogły mieć dostęp do pełnej prawdy nie tylko w odniesieniu do początków instalowania władzy komunistycznej w Polsce (walka Żołnierzy Niezłomnych), ale i do jej końca. A właściwie jej „transformacji”. W pierwszych latach po 1989 roku obowiązywało hasło „zostawcie historię historykom”. Potem okazało się, że chodzi tylko o „słusznych”, „pozbawionych nienawiści” historyków, którzy niekoniecznie dociekliwie szperają w archiwach. Wypada więc mieć nadzieję, że dobra zmiana zajdzie także w tym obszarze. Pilnie potrzeba nowego programu: wiedza historyczna plus. Q Flex Prof. Grzegorz Kucharczyk
Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/mysl/160205,zastrzezona-historia.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
75. MON odpowiada na jutrzejszą
MON odpowiada na jutrzejszą publikację Gazety Wyborczej
„Tajny agent Macierewicza”, który ukaże się w jutrzejszym wydaniu Gazety
Wyborczej.
W związku z zapowiedzianym na jutro
tekstem w Gazecie Wyborczej pt. Tajny agent Macierewicza, przesyłam
Państwu odpowiedzi, jakie zostały dzisiaj przekazane ww. dziennikowi:
Minister Antoni Macierewicz poznał
Roberta Luśnię poprzez Wojciecha Ziembińskiego, który polecił go jako
młodego człowieka do pomocy w Ośrodku Badań Społecznych w 1980 r. O
zarzutach współpracy Roberta Luśni z SB minister Macierewicz dowiedział
się w momencie, gdy informację tę przekazał Rzecznik Interesu
Publicznego weryfikując oświadczenia poselskie. Od razu Robert Luśnia
został zawieszony, a następnie wydalony z Ruchu Katolicko-Narodowego i z
koła poselskiego. Jest oczywiste, że wcześniej ani Wojciech Ziembiński,
ani Antoni Macierewicz nie mogli wiedzieć o związkach Roberta Luśni z
SB. Luśnia przed 2001 r. nie pełnił żadnej funkcji publicznej
wymagającej lustrację.
Minister Macierewicz, nie wie kto był
oficerem prowadzącym Roberta Luśnię. Z dokumentów, które referowano
ministrowi wynikało, że chyba nazywał się Nadworny i rozpracowywał
drukarnię Ruchu Młodej Polski (A. Halla) i środowiska prawicowe.
Minister nigdy nie miał kontaktów z tą osobą.
Minister Macierewicz wiedział natomiast,
że mecenas Lew-Mirski podjął się obrony Roberta Luśni w jego procesie
lustracyjnym i to wyczerpuje wiedzę ministra w tym temacie.
Minister Macierewicz NIE utrzymuje
żadnych kontaktów z Robertem Luśnią. Natychmiast po uzyskaniu wiedzy o
współpracy pana Luśni został on wydalony z RKN, było to kilkanaście lat
temu. Od tamtego czasu minister Macierewicz nie widział się i nie
rozmawiał z Robertem Luśnią.
Z panem Konradem Rękasem minister
Macierewicz spotkał się raz na korytarzu w Sejmie, na początku lat 2000.
Minister nie utrzymywał i nie utrzymuje żadnych kontaktów z panem
Rękasem, ani nie zna jego powiązań politycznych. Być może redakcja
Gazety Wyborczej myli Konrada Rękasa z Aleksandrem Rękasem, który zmarł 2
lata temu i był wieloletnim trenerem w skokach do wody ministra
Macierewicza.
Gazeta Wyborcza pyta o prof. Chrisa
Cieszewskiego. Minister Macierewicz poznał go na jednej z konferencji
smoleńskich organizowanych przez prof. Piotra Witakowskiego. Fałszywka
na temat jego współpracy, którą rozpowszechniały niektóre stacje
telewizyjne to potwarz. Pan Cieszewski wystąpił do sądu o autolustrację i
został w pełni i jednoznacznie oczyszczony ze wszystkich zarzutów.
Wyrok jest prawomocny.
Firma Medinvest Corporation, o której
pisze Gazeta Wyborcza była własnością, wybitnego i zasłużonego, zmarłego
już działacza polonijnego Janusza Subczyńskiego, który był twórcą
największej organizacji niepodległościowej w USA o nazwie Pomost. Pan
Subczyński swoim wysiłkiem wsparł działalność pisma “Głos”. Był to wyraz
wsparcia dla publicystyki niepodległościowej w Polsce. “Dziedzictwo
Polskie nie prowadzi działalności od 2007 r. Minister Macierewicz
posiada 10% udziałów w spółce Dziedzictwo Polskie”.
Robert Luśnia zwrócił się z prośbą o
umieszczenie reklam w Głosie i to zostało wykonane. Działo się to w
latach 90, więc w sposób oczywisty nikt nie wiedział wówczas, że był on
współpracownikiem SB w środowisku ministra i całego Głosu w latach 80.
Minister Macierewicz nie ma żadnej wiedzy o umorzonym śledztwie
wzmiankowanym przez Gazetę Wyborczą. Żadne organy nigdy nie zwracały się
w tej sprawie do ministra Macierewicza.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
76. MON informuje: Oświadczenie
MON informuje:
Oświadczenie
Gazeta Wyborcza ma przeprosić Antoniego Macierewicza
Sąd Rejonowy dla Warszawy Mokotowa wydał postanowienie nakazujące
spółce Agora SA przeproszenie ministra Antoniego Macierewicza, poprzez
zamieszczenie przeprosin na pierwszej stronie w wydaniu poniedziałkowym
Gazety Wyborczej.
Gazeta Adama Michnika, nie chcąc wykonać postanowienia Sądu, próbuje
na podstawie nieprawdziwych artykułów atakować ministra Antoniego
Macierewicza. Przypominam, że atak Gazety Wyborczej ma miejsce w
momencie zakończenia największych w Polsce po roku 1989 r. ćwiczeń wojsk
sojuszniczych NATO - Anakonda 16 i po uzyskaniu przez ministra
Antoniego Macierewicza korzystnych dla Polski zapewnień o stacjonowaniu w
Polsce wojsk USA i Sojuszu Północnoatlantyckiego, które będą ogłoszone
za trzy tygodnie na Szczycie NATO w Warszawie.
W związku z opublikowanym dzisiaj tekstem w Gazecie Wyborczej pt.
Tajny agent Macierewicza, przesyłam Państwu raz jeszcze odpowiedzi,
jakie zostały przekazane ww. dziennikowi:
Minister Antoni Macierewicz poznał Roberta Luśnię poprzez Wojciecha
Ziembińskiego, który polecił go jako młodego człowieka do pomocy w
Ośrodku Badań Społecznych w 1980 r. O zarzutach współpracy Roberta Luśni
z SB minister Macierewicz dowiedział się w momencie, gdy informację tę
przekazał Rzecznik Interesu Publicznego weryfikując oświadczenia
poselskie. Od razu Robert Luśnia został zawieszony, a następnie wydalony
z Ruchu Katolicko-Narodowego i z koła poselskiego. Jest oczywiste, że
wcześniej ani Wojciech Ziembiński, ani Antoni Macierewicz nie mogli
wiedzieć o związkach Roberta Luśni z SB. Luśnia przed 2001 r. nie pełnił
żadnej funkcji publicznej wymagającej lustrację.
Minister Macierewicz, nie wie kto był oficerem prowadzącym Roberta
Luśnię. Z dokumentów, które referowano ministrowi wynikało, że chyba
nazywał się Nadworny i rozpracowywał drukarnię Ruchu Młodej Polski (A.
Halla) i środowiska prawicowe. Minister nigdy nie miał kontaktów z tą
osobą.
Minister Macierewicz wiedział natomiast, że mecenas Lew-Mirski
podjął się obrony Roberta Luśni w jego procesie lustracyjnym i to
wyczerpuje wiedzę ministra w tym temacie.
Minister Macierewicz NIE utrzymuje żadnych kontaktów z Robertem
Luśnią. Natychmiast po uzyskaniu wiedzy o współpracy pana Luśni został
on wydalony z RKN, było to kilkanaście lat temu. Od tamtego czasu
minister Macierewicz nie widział się i nie rozmawiał z Robertem Luśnią.
Z Konradem Rękasem minister Macierewicz spotkał się raz na korytarzu
w Sejmie, na początku lat 2000. Minister nie utrzymywał i nie utrzymuje
żadnych kontaktów z panem Rękasem, ani nie zna jego powiązań
politycznych. Ponadto Konrad Rękas nigdy nie pełnił funkcji pełnomocnika
w Ruchu Patriotycznym. Być może redakcja Gazety Wyborczej myli Konrada
Rękasa z Aleksandrem Rękasem, który zmarł 2 miesiące temu i był
wieloletnim trenerem w skokach do wody ministra Macierewicza.
Gazeta Wyborcza pyta o prof. Chrisa Cieszewskiego. Minister
Macierewicz poznał go na jednej z konferencji smoleńskich organizowanych
przez prof. Piotra Witakowskiego. Fałszywka na temat jego współpracy,
którą rozpowszechniały niektóre stacje telewizyjne to potwarz. Pan
Cieszewski wystąpił do sądu o autolustrację i został w pełni i
jednoznacznie oczyszczony ze wszystkich zarzutów. Wyrok jest prawomocny.
Firma Medinvest Corporation, o której pisze Gazeta Wyborcza była
własnością, wybitnego i zasłużonego, zmarłego już działacza polonijnego
Janusza Subczyńskiego, który był twórcą największej organizacji
niepodległościowej w USA o nazwie Pomost. Pan Subczyński swoim wysiłkiem
wsparł działalność pisma „Głos”. Był to wyraz wsparcia dla publicystyki
niepodległościowej w Polsce. „Dziedzictwo Polskie nie prowadzi
działalności od 2007 r. Minister Macierewicz posiada 10% udziałów w
spółce Dziedzictwo Polskie”.
Robert Luśnia zwrócił się z prośbą o umieszczenie reklam w Głosie i
to zostało wykonane. Działo się to w latach 90, więc w sposób oczywisty
nikt nie wiedział wówczas, że był on współpracownikiem SB w środowisku
ministra i całego Głosu w latach 80. Minister Macierewicz nie ma żadnej
wiedzy o umorzonym śledztwie wzmiankowanym przez Gazetę Wyborczą. Żadne
organy nigdy nie zwracały się w tej sprawie do ministra Macierewicza.
Bartłomiej Misiewicz
Rzecznik MON
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
77. Dokumenty z Magdalenki,
Dokumenty z Magdalenki, stenogramy rozmów z Wałęsą, materiały
dotyczące afery "Żelazo". IPN udostępnił dokumenty z domu Jaruzelskiego
IPN udostępnił we wtorek łącznie 47 jednostek archiwalnych.
Wśród nich jest teczka MON z aktami personalnymi Wojciecha
Jaruzelskiego.
Na przekazane materiały składają się:
fragmenty usuniętych z Archiwum MON wojskowych akt personalnych Wojciecha Jaruzelskiego sporządzone odręcznie w dwóch wersjach,
kopie stenogramów spotkań w Magdalence z lat 1988-1989,
pisma i meldunki kierowane do Wojciecha Jaruzelskiego przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, Zarząd II Sztabu Generalnego i Wojskową Służbę Wewnętrzną Korespondencja z Urzędu do Spraw Wyznań Szyfrogramy z Ministerstwa Spraw Zagranicznych,
dokumenty proweniencji partyjnej kierowane do Wojciecha Jaruzelskiego, w tym dotyczące stosunków między PZPR a KPZR,
notatki służbowe MSW dotyczące niszczenia „tajnej makulatury” w 1990 r.,
materiały Centralnej Komisji Kontroli Partyjnej PZPR dotyczące afery „Żelazo”.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
78. Antoni Macierewicz: MON jest
Antoni Macierewicz: MON jest w pełni przygotowane do likwidacji zbioru zastrzeżonego. "Czekamy na nowego prezesa IPN"
— stwierdził Macierewicz.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
79. Cywil od Macierewicza
Cywil od Macierewicza zdegradował pułkownika do stopnia szeregowca. Za kontakty z mediami
18.07.2016
Piotr Bączek, szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego,
zdegradował do stopnia szeregowca płk. Krzysztofa Duszę. Powód? Kontakty
z "Wyborczą", TVN, TOK FM, Radiem ZET i RMF. To pierwszy taki przypadek
w historii służb specjalnych.Orzeczenie o degradacji zostało wydane 14 czerwca. Jak napisał w nim
szef SKW Bączek, przestępstwo płk. Krzysztofa Duszy polegało na tym, że
„działając z zamiarem bezpośrednim i nieposiadając [pisownia oryginału]
upoważnienia Szefa SKW w zakresie kontaktów z mediami, przekroczył swoje
uprawnienia”. Tu następuje wyliczenie wypowiedzi płk. Duszy udzielonych
mediom 18 grudnia 2015
r. Tego dnia, a dokładniej: w nocy z 17 na 18 grudnia Bączek z ekipą
zaufanych ludzi wkroczył siłowo do pomieszczeń Centrum Eksperckiego
Kontrwywiadu NATO, którym kierował płk Dusza.
http://wyborcza.pl/7,75398,20414458,cywil-baczek-degraduje.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
80. - MON informuje: W związku z
- MON informuje:
W związku z dzisiejszym artykułem opublikowanym w jednym z dzienników informuję, że pan Krzysztof Dusza został ukarany karą dyscyplinarną pozbawienia stopnia oficerskiego. Krzysztof Dusza będąc w 2015 r. dyrektorem Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO dopuścił się wyniesienia dokumentów ściśle tajnych i ich nieuprawnionego przechowywania. Część z tych dokumentów dotyczyła tajnych operacji międzynarodowych, część tragedii smoleńskiej.
Z dniem 24 maja 2016 r. na mocy decyzji Szefa SKW, zostały cofnięte wydane funkcjonariuszowi poświadczenia bezpieczeństwa uprawniające go do dostępu do informacji niejawnych krajowych i międzynarodowych. Ponadto warto zaznaczyć, że Prokuratura Okręgowa w Warszawie prowadzi śledztwo w związku z nieuprawnionym przechowywaniem dokumentów niejawnych przez niektórych funkcjonariuszy SKW oddelegowanych do Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO.
Równocześnie informuję, że CEK NATO po koniecznych zmianach kadrowych i organizacyjnych przeprowadzonych w porozumieniu z naszymi zagranicznymi partnerami działa sprawnie.
Bartłomiej Misiewicz
Rzecznik prasowy MON
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
81. Aleksander Ścios NIE BĘDZIEMY RAZEM. KONKLUZJA
http://bezdekretu.blogspot.com/2016/08/nie-bedziemy-razem-konkluzja.html
(...)
aspiracji, by nadal powtarzać mantrę o „wybitnych
strategach”, „cierpliwości” i „mobilizacji”.
konkluzji - wyrażonej w formie pytań. Ze świadomością, że nie uzyskam na nie
odpowiedzi i bez nadziei na zrozumienie moich intencji.
ośmiu latach rządów sukcesorów komunizmu przejęli władzę i mienią się dziś „patriotyczną reprezentacją narodu” –
dlaczego oszukujecie moich rodaków?
prawa i demokracji?
Polaków z apatrydami pozorujecie odbudowę narodu ?
koniunkturalizm okrywacie komunistycznym hasłem „spokój – dialog – kompromis” i chcecie zamazać nieprzekraczalne granice
regułami narzuconymi przez wrogów?
odmawiacie rzeczom ich właściwego
imienia?
zbudowanym na zabójstwie księdza Jerzego? Kto pozwolił taić wiedzę o
życiorysach utytułowanych kapusiów i pod osłoną „zbiorów zastrzeżonych” chronić pospolitych bandytów ?
twardogłowych typów?
to, by mizdrzyć się do zamordystów i zapewniać eurołajdaków, że w III RP „demokracja ma się dobrze”?
– głupowatych pismaków, „ekspertów” z
bożej łaski, zniewolonych dogmatami „intelektualistów”
i zwykłych cwaniaków?
korzyści przyjmować pozę „ofiary” i bezmyślnie liczyć dni do odejścia jakiegoś sędziego?
PO-PSL i prezydentury Komorowskiego – bez medialnych inscenizacji i tragikomedii
o „sokowirówkach” ?
więziennych pryczach, pokażecie kulisy umowy gazowej, kradzieży polskich
stoczni, afery marszałkowej i setek innych występków dzisiejszej „opozycji” ?
gawiedzi, z tropienia politycznych „płotek”
i epatowania trzeciorzędnymi „aferami”?
ośrodków propagandy, oczyścić życie publiczne z ruskich rabów i zgrai agentury
wpływu?
peerelowskich sługusów i ćwierćinteligentów w sędziowskich togach?
milicyjnej „władzy”, profesjonalną i służebną wobec obywateli ?
Polakom media zbudowane na zagrabionym majątku ?
reżim, zadośćuczynicie ludziom dotkniętym agresją policji, służalstwem prokuratur
i bezprawiem sądów?
pewność, że państwo nie jest ich wrogiem?
bezpieczeństwa – bez groźby obcych kombinacji, skutków akcji hybrydowych i arogancji
politycznej agentury wpływu?
możecie stawiać na piedestale prezydenta, który działa wbrew interesom
obywateli i ukrywa przed Polakami informacje o istnieniu i zawartości Aneksu do
Raportu z Weryfikacji WSI?
wyborcom, że mają reprezentanta na czas najgroźniejszych wyzwań?
postępki reżimu belwederskiego, ignorujecie sądowe zeznaniach świadka
Winiarskiego i wiedzę o byłym lokatorze Belwederu?
obcego reżimu, swoim nadzorcom i prześladowcom?
wyłączyliście najwierniejszych sługusów okupanta – ludzi komunistycznych służb wojskowych
i „czerwoną generalicję” LWP ?
powołanych przez Komorowskiego, celebrujecie jego kompromitujące „doktryny” i „strategie bezpieczeństwa narodowego”, podążacie drogą jego „koncepcji” i „sojuszy
strategicznych”?
się na tradycję Żołnierzy Niezłomnych, jeśli głosicie postulat „konsensusu” z sukcesorami komuny i „porozumienia” z antypolską hołotą?
tradycją II Rzeczpospolitej?
bękarta uznajecie za trwały element polskości i w panice uciekacie przed dychotomią My-Oni?
eksperckich, środowisk doradczych i naukowych, dla wyjaśnienia sprawy zamachu
smoleńskiego, jak wielkie środki przeznaczyliście na ten polski obowiązek ?
najlepszych prawników i prokuratorów, stawiających zarzuty zdrajcom i ich
pomagierom?
prawda o zamachu ocaliła Europę przed kolejną agresją Putina?
złogów, z nieudaczników i ludzi współpracujących z wrogiem, że ośmielacie się zapewniać,
iż służby te gwarantują Polakom bezpieczeństwo?
ucieka od trudnych tematów i stoi na straży tajemnic Belwederu, jest
prezydentem na miarę polskich wyzwań i ambicji ?
nazywacie postaci, które na nienawiści oparły swoją władzę, drwiły z praw ludzkich i boskich i chciały nas „pojednać” z wrogami polskości?
kremlowskiego bandyty, o ich haniebnych nawoływaniach do „pojednania zrodzonego z krwi”?
w „odbudowie wspólnoty” z tymi,
którzy żałobę po śmierci rodaków nazywali „nekrofilią”
i szydzili z osób modlących się przed krzyżem?
którzy od lat popełniają kardynalne błędy i już raz oddali władzę za miraże parlamentaryzmu i demokracji III RP? Kto
zagwarantuje, że za cenę tego samego mitu, ponownie nie wystawią Polaków na
hańbę i upokorzenia?
wygasili potencjał narodowej mobilizacji
i skierowali go na polityczne manowce?
zaufania społecznego, dobrowolnie weszli w pułapkę
demokracji i poddali swoje działania
osądowi unijnych nieprzyjaciół?
sprawy mordu założycielskiego sprzed
30 lat, unikają sądzenia zbrodniarzy i rozprawy z sądową kliką, znajdą odwagę wyjaśnienia
zamachu smoleńskiego?
„georealizmu” i piewców unijnej „integracji”?
montować kampanie nienawiści i oczerniać nasz kraj przed międzynarodową
hałastrą?
PO-PSL, po setkach aktów zdrady i zuchwałego bezprawia, najpilniejszą potrzebą
społeczną był „program 500 +” i
szukanie „kompromisu” z nienawistną
watahą?
aspiracji jest populistyczne rozdawnictwo i roszady w spółkach skarbu państwa,
zaś lokowanie miernot w miejsce łajdaków zapewni nam budowę uczciwego państwa?
Andrzeja Dudy od wyznawców Komorowskiego, jeśli nie mają odwagi pytać - o
przyczynę zatajenia Aneksu, o sprzeciw wobec honorowania płk. Kuklińskiego, o odmowę
likwidacji komunistycznych „trybunałów” i ucieczkę od rozliczenia poprzedniej
prezydentury?
kolegów z GW,TVN-u i Polsatu, jeśli chodzą po tych samych ścieżkach obłudy i z
jednakowym tchórzostwem ukrywają przed Polakami tematy niewygodne dla grup trzymających władzę?
pogardzanych „lemingów”, skoro sami
krępują wolną myśl i ograniczają aspiracje do miary potrzeb partyjnych
politruków?
politpoprawności, jeśli i oni wiedzą – co, gdzie i jak można powiedzieć, by nie
podpaść pod miano „radykała” i „wroga” partii rządzącej?
staną się nagle odkrywcami prawdy i odważą na czyny, jakie ludzie honoru
podejmują wobec zdrajców ojczyzny?
Norwegów rozprawią z rodzimą bandą quislingowców
?
Polakom, że część populacji zamieszkującej nad Wisłą nie należy do narodowej
wspólnoty i jest bękartem nieprawego
związku komunizmu z polskością, nie powinien stroić się w patriotyczne szaty
ani pozorować budowy wolnego państwa.
demokracji , niech nie mami nas obroną polskości i polskiej racji stanu.
genezie tego państwa, już prowadzi nas na manowce.
próbuje podobnego szalbierstwa, drwi z naszych marzeń i narodowych aspiracji.
Z takimi - nie chcę mieć nic wspólnego
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
82. Macierewicza nie chroni
Macierewicza nie chroni immunitet gdy narusza dobra osobiste b. szpiega
Szef MON Antoni Macierewicz, tak jak wiceminister sprawiedliwości Patryk
Jaki, może mieć proces cywilny. W czwartek Sąd Okręgowy w Warszawie
uznał, że Macierewicza nie chroni immunitet poselski za ostre słowa o
byłym szpiegu współpracującym z WSI.
To druga decyzja sądu w ciągu kilku ostatnich
dni, która dotyczy granic immunitetu poselskiego. W ubiegły piątek
stołeczny sąd uznał, że immunitet nie chroni wiceministra Patryka
Jakiego za pomówienie podczas debaty sejmowej posła PO.
W
czwartek stołeczny sąd zdecydował, że immunitet nie jest też
przeszkodą, by prowadzić cywilny proces o ochronę dóbr osobistych, jaki
wytoczył Antoniemu Macierewiczowi emerytowany szpieg Aleksander
Makowski. Makowski w PRL-u był w SB, potem współpracował z WSI.
Makowski
pozwał obecnego szefa MON za słowa z konferencji prasowej PiS w Sejmie w
styczniu 2014 r. Polityk jako poseł i wiceszef PiS informował na niej o
swoich zastrzeżeniach do pracy Makowskiego dla WSI. Powołał się na
oceny pracy szpiega formułowane przez byłego szefa UOP Zbigniewa
Siemiątkowskiego, oraz oficerów prowadzących Makowskiego. Były one
niekorzystne dla byłego szpiega. Macierewicz przywoływał na konferencji
opinie, że m.in. może on być konfabulantem inspirowanym z zewnątrz.
O
Aleksandrze Makowskim zrobiło się głośno w 2007 r. po opublikowaniu
raportu z weryfikacji WSI - Macierewicz był szefem komisji
weryfikacyjnej. Szpieg został w nim wymieniony w kontekście operacji
specjalnych w Afganistanie.
Potem wygrał w
sądzie proces o ten raport z MON. Sąd nakazał MON przeprosiny za podanie
w raporcie nieprawdziwych informacji o jego rzekomych nadużyciach i
"hochsztaplerstwie" oraz za ujawnienie szczegółów jego działalności.
Podczas
konferencji w 2014 r. Macierewicz mówił, że trwa kampania reklamowa,
która przedstawia Makowskiego jako polskiego Jamesa Bonda, który
uratował ojczyznę.
Emerytowany szpieg pozwał
go za jedno zdanie z końca konferencji. Przyciskany pytaniami przez
posła Ruchu Palikota Artura Dębskiego wiceszef PiS powiedział, że za
"śmierć polskich żołnierzy w Afganistanie odpowiadają tacy ludzie jak
Aleksander Makowski i reklamujący ich ludzie".
Były szpieg chce przeprosin w mediach oraz 50 tys. zł na rzecz fundacji Sprzymierzeni z Grom.
W
czwartek odbyła się pierwsza rozprawa. Do sądu przyszedł Makowski ze
swoim pełnomocnikiem i mec. Lew Mirski, reprezentujący szefa MON
(Macierewicza nie było z powodu dzisiejszej konferencji podkomisji
smoleńskiej w Sejmie).
Mec. Mirski chciał,
by sąd odrzucił pozew z powodu immunitetu poselskiego. Przekonywał, że
Macierewicz wypowiadał się jako poseł. Mówił, by o immunitecie
zdecydował Sejm. Nie dodał, że PiS ma dziś w nim większość.
-
Macierewicz wskazał patologię układu w WSI. Podzielił się tym w Sejmie i
był do tego zobowiązany. Poseł ma obowiązek kontaktować się z wyborcami
- podkreślał mec. Mirski.
Dodał, że polityk
mówił o sprawach, którymi się sam zajmował - robił to jako szef MON i
szef komisji weryfikacyjnej WSI. - Jego wiedza musi trafić do
społeczeństwa - podkreślał Mirski.
Zapewniał,
że Macierewicz nie zarzucił Makowskiemu morderstwa. - To był ciąg
myślowy, że osoba która się nie nadaje, może doprowadzić do przykrych
następstw [podczas misji wojskowej w Afganistanie] - mówił adwokat.
Sędzia
Marcin Borcuch zdecydował jednak, że pozew z powodu immunitetu nie
będzie odrzucony. Sędzia przypomniał, że ustawa o wykonywaniu mandatu
posła i senatora daje ochronę parlamentarzyście podczas zgłaszania
wniosków w Sejmie, wystąpień lub głosowania na posiedzeniach Sejmu, na
posiedzeniach klubów, a także w związku z inną działalnością związaną
nieodłącznie ze sprawowaniem mandatu.
-
Ustawa nie wymienia wypowiedzi na konferencjach prasowych - zauważył
sędzia. Analizował jednak, czy te wypowiedzi są wymienioną w ustawie
"inną" działalnością poselską. - Owszem poseł ma obowiązek informowania
wyborców, ale chodzi o informacje o jego pracy i Sejmu - zauważył
sędzia. - Immunitetem są objęte wypowiedzi o ustawach, przebiegu pracy
nad nimi.
Przypomniał wyrok Sądu Najwyższego, w którym ograniczono właśnie immunitet, jeśli poseł naruszył czyjeś dobra osobiste.
Sędzia
Marcin Borcuch orzekł więc, że Macierewicz nie wykazał, że jego
wypowiedź ma związek z pracą w Sejmie. - To, że konferencja była w
Sejmie i wypowiadał się na niej poseł, to za mało - uzasadniał sędzia.
Podkreślał, że Macierewicz dzielił się wiedzą, którą zdobył podczas
sprawowania innych funkcji.
Proces na razie nie będzie się jednak toczył. Sąd poczeka na uprawomocnienie się swojej decyzji.
Mec.
Lew Mirski mówił po rozprawie: - To suwerenna decyzja sądu. Nie mam
przekonania, czy będę ją skarżył, bo jak sąd to podtrzyma, to ten pogląd
[ograniczenie immunitetu w sprawach o ochronę dóbr osobistych] się
utrwali - mówił Mirski. Zapewniał, że jego klient nie zasłania się
immunitetem.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
83. Co dalej ze zbiorem zastrzeżonym?
Kolegium IPN z udziałem przedstawicieli MON i służb specjalnych spotka się dzisiaj w sprawie ustalenia zasad odtajniania dokumentów z tzw. zbioru zastrzeżonego. W zbiorze zastrzeżonym znajdują się akta służb PRL „aktualne dla bezpieczeństwa państwa”.
To spotkanie ma na celu ustalenie zasad, zgodnie z którymi będziemy odtajniać dokumenty z tzw. zbioru zastrzeżonego. Wprowadzenie tych zasad jest bardzo ważne, ponieważ do tej pory w tej sprawie panował pewien woluntaryzm
—powiedział przewodniczący Kolegium IPN prof. Jan Draus.
W spotkaniu Kolegium IPN wezmą udział m.in. minister koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński, przedstawiciele MON, w tym najprawdopodobniej szef resortu obrony Antoni Macierewicz, a także przedstawiciele ABW, Agencji Wywiadu i Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.
Prof. Draus, pytany o ewentualne zdjęcie lub nadawanie klauzul tajności dokumentom ze zbioru zastrzeżonego, powiedział, że temat ten będzie poruszany na spotkaniu. Obecne prace dotyczące zbioru zastrzeżonego polegały wyłącznie na przeglądzie zbioru, natomiast nie były jeszcze podejmowane decyzje dotyczące nadawania klauzuli tajności poszczególnym dokumentom.
Kolegium IPN jest za odtajnieniem zbioru zastrzeżonego i jeżeli po 12 miesiącach od wejścia w życie znowelizowanej ustawy dokumentom ze zbioru nie zostaną nadane klauzule tajności, to z mocy prawa staną się one jawne
—dodał przewodniczący Kolegium IPN.
Zgodnie ze znowelizowaną w tym roku ustawą o IPN zbiór zastrzeżony został zlikwidowany (przepisy weszły w życie w czerwcu br.). W zbiorze znajdują się akta, które w opinii współczesnych służb mogą być nadal istotne dla bezpieczeństwa państwa, dlatego IPN nie mógł ujawniać ich na ogólnych zasadach.
Zgodnie z nowelizacją, za przegląd tych dokumentów odpowiadają szefowie ABW i Agencji Wywiadu, minister koordynator służb specjalnych, szef MON i komendant główny Straży Granicznej (w odniesieniu do dokumentów wytworzonych przez b. Wojska Ochrony Pogranicza). Po analizie mają oni zdecydować, które dokumenty otrzymają klauzulę tajności na zasadach ustawy o ochronie informacji niejawnych, a które staną się dokumentami jawnymi.
W ciągu ostatnich pięciu lat ponad 16 tysięcy jednostek archiwalnych zostało wycofanych ze zbioru zastrzeżonego. W ubiegłym roku zbiór ten zmniejszył się o ponad 6,8 tys. jednostek archiwalnych. IPN podkreślał, że to w jego dotychczasowej historii największa liczba jednostek przekazanych do ogólnodostępnej części archiwum Instytutu. Wśród udostępnionych materiałów były m.in. akta osobowe funkcjonariuszy i teczki oficerów zewnętrznych b. Departamentu I MSW.
Na początku roku - jak podawał IPN - zbiór zastrzeżony liczył 417 metrów. W zbiorze zastrzeżonym są archiwalia przekazane przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Agencję Wywiadu (wcześniej UOP), Straż Graniczną oraz dwie służby wojskowe podlegające bezpośrednio ministrowi obrony narodowej: Służbę Kontrwywiadu Wojskowego i Służbę Wywiadu Wojskowego (wcześniej WSI). Są to akta w formie teczek - administracyjnych, operacyjnych i osobowych oraz dokumentacja w postaci kart z kartotek operacyjnych oraz różnego typu dzienników ewidencyjnych. W zbiorze umieszczono również 655 taśm magnetycznych zawierających bazy danych Służby Bezpieczeństwa z lat 80. XX w. (PAP)
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
84. Komunikat Kolegium IPN - 19 września 2016
19 września 2016 r. odbyło się posiedzenie Kolegium IPN poświęcone ocenie kryteriów nadawania klauzul tajności w ramach przeglądu dokumentów znajdujących się w wyodrębnionym, tajnym zbiorze w archiwum IPN, o którym mowa w art. 19 ustawy z dnia 29 kwietnia 2016 r. o zmianie ustawy o IPN - KŚZpNP oraz niektórych innych ustaw.
W spotkaniu uczestniczyli: Antoni Macierewicz, minister obrony narodowej, Mariusz Kamiński – minister koordynator służb specjalnych, członek Rady Ministrów, prof. Piotr Pogonowski, szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Tomasz Zdzikot, podsekretarz stanu MSWiA oraz gen. bryg. Straży Granicznej Jacek Bajger, zastępca komendanta głównego Straży Granicznej, płk Krzysztof Gawęda, dyrektor Biura Ochrony Informacji Komendy Głównej Straży Granicznej, ppłk Piotr Rosłaniec, naczelnik Wydziału Ewidencji i Przetwarzania Danych Zarządu Operacyjno-Śledczego KG SG.
Ze strony Instytutu obok członków Kolegium uczestniczyli dr Jarosław Szarek – prezes IPN, zastępcy prezesa dr hab. Krzysztof Szwagrzyk oraz dr Mateusz Szpytma, a także dr Marcin Stefaniak , dyrektor generalny IPN.
W trakcie spotkania omówiono zasady związane z przeglądem byłego zbioru wyodrębnionego.
Do 31 marca 2017 r. zakończony zostanie przegląd materiałów byłego zbioru wyodrębnionego IPN. Prezes IPN zgodnie z art. 19 ust 2 zastrzega sobie prawo nadania klauzuli tajności i zapewnienia warunków ochrony dokumentów niejawnych.
Na swoim profilu na Facebooku dr hab. Sławomir Cenckiewicz - członek kolegium Instytutu Pamięci Narodowej - odniósł się do licznych pytań i wątpliwości wokół tego, co dalej ze zbiorem zastrzeżonym, o którego losach kolegium debatowało w poniedziałek.
Kierownictwo IPN: Zbiór zastrzeżony zostanie ujawniony najpóźniej 31 marca. „Najważniejsze, by przeciąć peerelowską pępowinę”
Cenckiewicz, jak sam to ujął, przekazał „garść informacji” na temat ewentualnego utajnienia części zbioru:
1) zbiór liczy na dzisiaj ok. 430 metrów, w tym ok. 54 metry to dokumenty wytworzone przez tajne służby LWP;
2) przegląd - zgodnie z ustawą o IPN (załącznik) - musi się zakończyć się w ciągu roku od dnia wejścia nowelizacji ustawy o IPN w życie;
3) przeglądu dokonują przedstawiciele służb delegowani do archiwum IPN - w pomieszczeniach IPN;
4) w czasie przeglądu - o czym również mówi ustawa o IPN - akta nie są udostępniane;
5) klauzule tajności ostatecznie nadaje Prezes IPN, a zatem może on nie zgodzić się ze stanowiskiem przedstawicieli służb dokonujących przeglądu, którzy zarekomendują nadanie klauzuli tajności konkretnym jednostkom archiwalnym;
6) każda rekomendacja służb dotycząca nadania klauzuli tajności konkretnej jednostce archiwalnej musi zostać pisemnie uzasadniona, co wynika z art. 19.1 ust. 2 ustawy o IPN, ale Prezes IPN - po zasięgnięciu powołanej przez siebie komisji składającej się z archiwistów i członków Kolegium, może się z takim uzasadnieniem nie zgodzić;
7) Kolegium IPN zarekomendowało, a ministrowie i podległe im służby przyjęły, że przegląd zostanie zakończony do 31 marca 2017 r. (co miesiąc będą składane dla Prezesa IPN sprawozdania), pozostałe 3 miesiące zostaną przeznaczone na rozstrzygnięcie ewentualnych sporów związanych z nadaniem klauzul tajności jednostkom archiwalnym podlegającym przeglądowi.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
85. Zbiór zastrzeżony IPN - będzie jawny?
Zdecydowana większość dokumentów w zbiorze zastrzeżonym Instytutu Pamięci Narodowej zostanie odtajniona
-– zapowiedział wiceprzewodniczący kolegium IPN Sławomir Cenckiewicz.
Formalnie zbiór wyodrębniony przestał istnieć w czerwcu tego roku na mocy nowelizacji ustawy o IPN. Materiały, które po nim pozostały, będą komisyjnie przejrzane przez IPN i przedstawicieli służb. Sławomir Cenckiewicz ocenia, że większość dokumentów będzie ostatecznie jawna.
Powołana przez prezesa IPN komisja będzie ostateczną instancją, rozstrzygającą zasadność opatrzenia tych dokumentów klauzulami tajności.
Mamy szansę 99,9 procent tego zbioru ujawnić i udostępnić historykom i dziennikarzom
-– powiedział Sławomir Cenckiewicz.
Zbiór zastrzeżony Instytutu Pamięci Narodowej stanowiło 430 metrów dokumentów.
54 metry to materiały wywiadu i kontrwywiadu wojskowego, 36 metrów to wojska ochrony pogranicza, a reszta to ABW, kontrwywiad, służba bezpieczeństwa i departament I MSW, czyli wywiad
— wskazał wiceprzewodniczący kolegium IPN.
Archiwum IPN zawiera materiały wytworzone przez służby PRL. Część z nich, ze względu na bezpieczeństwo państwa, została opatrzona przez służby specjalne III RP klauzulami tajności. ansa/PAP/ TVP Info
Sławomir Cenckiewicz: mamy szansę ujawnić 99,9 proc. zbioru zastrzeżonego
Materiały najpierw przejrzy IPN i przedstawicieli służb.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
86. Gen. Janusz Bojarski został
Gen. Janusz Bojarski został odwołany ze stanowiska komendanta Akademii Obrony NATO w Rzymie - poinformowało MON w komunikacie. Bojarski był pierwszym Polakiem na tym stanowisku. (http://www.tvn24.pl)
60-letni Bojarski był wcześniej polskim przedstawicielem wojskowym przy komitetach wojskowych NATO i UE. Przedtem kierował Departamentem Kadr MON. Od września 2004 r. był zastępcą szefa Wojskowych Służb Informacyjnych ds. informacyjnych i współpracy międzynarodowej, a w latach 2005-2006 przez kilka miesięcy czasowo pełnił obowiązki szefa WSI. W 2000 r. został wyznaczony na attaché wojskowego w Waszyngtonie, a w latach 1993-1997 był zastępcą attaché w Paryżu. Kierował także oddziałem kontaktów zagranicznych WSI i biurem ataszatów wojskowych MON. W latach 80. służył w jednostce Wojsk Obrony Powietrznej Kraju i pracował w naczelnej redakcji programów wojskowych Polskiego Radia. Absolwent Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Łączności w Zegrzu, studiów podyplomowych na Akademii Obrony Narodowej i Narodowym Uniwersytecie Obrony (National Defence University) w Waszyngtonie (ukończonych z wyróżnieniem), studiów dziennikarskich na UW, a także wielu zagranicznych kursów i szkoleń. (http://www.tvn24.pl)
http://www.tvn24.pl/gen-janusz-bojarski-odwolany-ze-stanowiska-szefa-aka...
Macierewicz: "Klich i Siemoniak lokowali w wojsku oficerów WSI,
którzy mieli negatywną opinię weryfikacyjną. Tacy ludzie będą musieli
pożegnać się z armią"
"Ze strony Rosji mamy do czynienia z całą seria prowokacji" - powiedział minister obrony narodowej.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
87. sowieckie dzieci
Sensacyjne odkrycie w wojskowych archiwach. To może mieć przełomowe znaczenie dla naszej wiedzy o PRL i III RP [WIDEO]
Opublikowane 2016/10/26 w Polska Ludowa/Wiadomości z Polski
http://niezlomni.com/sensacyjne-odkrycie-wojskowych-archiwach-moze-miec-...
Sławomir Cenckiewicz, pełniący obowiązki dyrektora Centralnego Archiwum Wojskowego, poinformował, że w zasobach Wojskowego Biura Historycznego znajdują się sensacyjne dokumenty archiwalne, do których nie mieli dostępu naukowcy.
Tysiące Sowietów z LWP ukrytych w nieznanych historykom kartotekach CAW! Wszystko już jawne!
– nie ukrywał radości Cenckiewicz. Ze strony WBH dowiadujemy się, że:
Jeden z rozpoczętych projektów obejmuje liczącą około 20 tys. kart ewidencyjnych, Kartotekę Żołnierzy Radzieckich służących w Ludowym Wojsku Polskim.
Dokumenty są szczególnie istotne, ponieważ są to akta nie będące dotychczas w powszechnym obiegu naukowym, a ze względu na materię, której dotyczą, są niezwykle interesujące.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
88. "Unikatowe znalezisko"
"Unikatowe znalezisko" Wojskowego Biura Historycznego. Cenckiewicz chwali się na Twitterze
Biuro Historyczne odnalazło i przekazało do IPN akta pierwszego po
wojnie szefa wywiadu wojskowego PRL płk. Nikanora Gołośnickiego ps.
"Ożga" z GRU - poinformowało WBH w czwartek na Twitterze.
Nikanor Gołośnicki, pseudonim "Ożga" to pułkownik radzieckich organów wywiadu wojskowego GRU, szef Oddziału Zwiadu (Oddziału Informacyjnego) Sztabu Głównego Wojska Polskiego.
Tysiące Sowietów z LWP ukrytych w nieznanych historykom kartotekach CAW! Wszystko już jawne - napisał na Facebooku dyrektor Wojskowego Biura Historycznego, członek Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej Sławomir Cenckiewicz.
Jak dodał, Gołośnicki "to jeden z bohaterów "Długiego ramienia
Moskwy"! Rosjanie go czczą umieszczając w różnych leksykonach GRU jako
twórcę "polskiej razwiedki"" - napisał.
Wojskowe Biuro Historyczne podało także, że "Kartoteka Sowietów oddelegowanych do LWP liczy blisko 20 tys. kart". Na niektórych są także fotografie POP-ów! Unikatowe znalezisko - czytamy na Twitterze.
WBH
@WBH_20164 godz.4 godziny temu
Kartoteka Sowietów oddelegowanych do LWP liczy blisko 20 tys. kart! Na niektórych są także fotografie POP-ów! Unikatowe znalezisko!
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
89. WBH @WBH_2016
WBH
@WBH_20168 godz.8 godzin temu
Obsada "polskiego" wywiadu wojskowego w 1945 r. 100/100 Sowieci!Gołośnicki szef - to on wprowadził lektorat... języka polskiego w wywiadzie!
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
90. POP?
Były oficer WSI czołowym działaczem KOD-u
Jednym z czołowych działaczy Komitetu Obrony Demokracji
w Warszawie jest Tadeusz Korablin, były oficer Wojskowych Służb
Informacyjnych - ustalił portal...
Tadeusz Korablin to jeden
z najważniejszych warszawskich aktywistów Komitetu Obrony Demokracji.
Można było go spotkać podczas protestu pod Kancelarią Prezesa Rady
Ministrów, na manifestacjach, ale też na wyjazdowych spotkaniach KOD
– m.in. w Otwocku, kiedy działacze stowarzyszenia zakłócali spotkanie
prezydenta Andrzeja Dudy z mieszkańcami. Na stronie internetowej KOD Mazowsze Korablin mówi o sobie: „Od lutego 2016 roku jestem głównym koordynatorem Grupy Lokalnej Warszawa Wawer”.
W lokalnej osiedlowej gazetce opisuje akcje KOD.
Chwali się, że pismo ma 20 tys. nakładu i dzięki temu może dotrzeć
„zarówno do naszych zwolenników, jak i do szerokiego kręgu osób
obojętnych lub wręcz przeciwnych naszej linii programowej”.
O przeszłości Korablin mówi niewiele. Na swojej stronie, na portalu
społecznościowym, pisze tylko, że na początku lat 80. XX wieku
ukończył Wojskową Akademię Techniczną. W 1999 roku został odznaczony
przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego Brązowym Krzyżem Zasługi.
Ale, jak
wynika z archiwalnych dokumentów wojskowych, Tadeusz Korablin był
oficerem Wojskowych Służb Informacyjnych. Odpowiadał w nich
za bezpieczeństwo informacji niejawnych. Wyjeżdżał na misje do Libanu.
WSI
rozwiązano w 2006 roku. Cztery lata później byli oficerowie tej służby,
razem z gen. Dukaczewskim, założyli Stowarzyszenie „Sowa”. Korablin był
jego członkiem zarządu. Dziś nie widnieje w żadnych oficjalnych
organach Stowarzyszenia.
—opowiada na stronie internetowej KOD Mazowsze emerytowany oficer WSI.
W rozmowie z portalem Korablin snuje też wizję rozwoju KOD. Poucza, czym ma się zająć stowarzyszanie. Mówi, że KOD powinien protestować na ulicach, by pokazać, że „nie ma zgody społecznej na niszczenie demokratycznego państwa prawa”.
W sierpniu Korablinin był inicjatorem akcji KOD
„Poszukiwani przez demokrację”. W miasteczku namiotowym, ustawionym
naprzeciw Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, wywiesił zdjęcia posłów
PiS. Fotografie były tak zmontowane, że ukazywały parlamentarzystów,
jakby pozowali do kartoteki policyjnej.
Wcześniej, bo 8 marca 2016 roku, zorganizował wyjazd działaczy KOD do Otwocka na spotkanie Andrzeja Dudy z mieszkańcami miasta.
-– pisał później Korablin w relacji na stronie KOD Mazowsze.
Bardziej twórczy
Korablin jest na swojej stronie, na portalu społecznościowym. Można tam
znaleźć zdjęcie z wypowiedzią Zbigniewa Hołdysa o Jarosławie Kaczyńskim,
prezesie PiS.
-– czytamy. Sam Korablin opatrzył to zdjęcie dopiskiem :
Korablin prowadzi też rozmowy z zaproszonymi przez KOD Wawer gośćmi. Z mgr. Jerzym Stępniem, byłym prezesem Trybunału Konstytucyjnego, mówił o KOD, łamaniu prawa i oporze społecznym. Gościem KOD Wawer był też Andrzej Celiński, legendarny działacz „Solidarności”, który opowiadał o sytuacji w Polsce po 1975 roku.
Rozmowa dziennikarza TVP Info z emerytowanym oficerem WSI, dziś działaczem KOD, przebiegła następująco:
—mówi Korablin.
-– mówi Korablin i odkłada telefon.
Mateusz Kijowski o pytanie o przeszłość Korablina odpowiada natomiast:
Wojskowe Służby Informacyjne powstały w 1991 roku z przekształcenia Zarząd II Wywiadu
i Kontrwywiadu Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Była to jedyna
służba specjalna w Polsce po 1989 roku, która nie przeszła weryfikacji.
Większość służących w niej żołnierzy pochodziła wprost z osławionego w PRL Zarządu II Sztabu Generalnego – czyli wywiadu wojskowego i Wojskowej Służby Wewnętrznej.
Co ciekawe, przez cały okres swojej działalności w wolnej Polsce WSI
nigdy nie doczekały się ustawy, która regulowałaby zakres ich pracy.
Uprawnienia tej służby były rozrzucone po kilku aktach prawnych. WSI zarzucano, że jest służbą zinfiltrowaną przez wywiad rosyjski.
W 2006
roku oficjalnie służba ta została zlikwidowana, a w jej miejsce
utworzono Służbę Wywiadu Wojskowego i Służbę Kontrwywiadu Wojskowego.
ansa/ TVP Info
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
91. Kiedy zostanie ujawniony
Kiedy zostanie ujawniony tajny aneks raportu o WSI? Sadurska:
"To jest decyzja pana prezydenta, ale ja na temat raportu nie będę się
wypowiadała"
Prowadzący program „Woronicza 17” Michał Rachoń spytał szefową Kancelarii Prezydenta RP, kiedy prezydent Andrzej Duda opublikuje tajny aneks do raportu z weryfikacji Wojskowych Służb Informacyjnych.
— mówiła Małgorzata Sadurska w TVP Info.
Informacją niejawną jest treść raportu, ale ustawa zobowiązuje pana prezydenta do jego publikacji, ripostował Rachoń.
— podkreśliła szefową Kancelarii Prezydenta RP.
TVP Info/ems
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
92. Brawo Michał
Brawo Michał Rachoń,
93. resorciaki w strachu WOJCIECH CZUCHNOWSKI 02 listopada 2016 |
Wraca lustracja, tęskniliście? IPN odtajni tzw. zbiór zastrzeżony, a Cenckiewicz ogłasza: "Polska potrzebuje prawdy!"
IPN odtajni tzw. zbiór zastrzeżony, czyli ostatnie akta komunistycznych
służb specjalnych. Część działaczy prawicy uważa, że odkryje to "całą
prawdę o III RP", ożywi lustrację i przywróci zainteresowanie teczkami
bezpieki. Data odtajnienia: 31 marca 2017 roku.
Głównymi
orędownikami odtajnienia są szef MON Antoni Macierewicz oraz
wiceprzewodniczący Kolegium IPN, „historyk walczący", Sławomir
Cenckiewicz. Już przed wyborami Macierewicz zapowiadał ujawnienie
zawartości zbioru, a gdy PiS zaczął rządzić, zrobił Cenckiewicza szefem
Centralnego Archiwum Wojskowego. Historyk doradzał też PiS przy nowej
ustawie o IPN, w której znalazł się zapis o likwidacji zbioru. Wszedł
też w skład kolegium Instytutu, gdzie nadaje ton pracom.
Na
początku października w tygodniku „Do rzeczy” Cenckiewicz ogłosił
rodzaj manifestu, w którym tłumaczy, jak ważne jest odtajnienie
ostatnich teczek. „Przed całym kierownictwem IPN być może najtrudniejszy
okres, w którym okaże się, czy zdołamy przezwyciężyć naciski i pokusy
związane z ukryciem wiedzy z byłego zbioru zastrzeżonego"- zapowiadał
Cenckiewicz. I zagrzewał do boju: „Z drogi ujawniania tego, co miało być
na zawsze tajne, nigdy nie możemy zboczyć. Polska potrzebuje prawdy! A
prawda oręża IPN!".
Zbiór zastrzeżony coraz mniejszy
Zbiór
zastrzeżony to akta komunistycznych służb specjalnych przejęte po 1989
r. przez służby niepodległej Polski i do jesieni 2015 r. kwalifikowane
jako tajne. Materiały ze zbioru są wydzielone z archiwum IPN i nie
podlegają ustawie odtajniającej wszystkie akta bezpieki. Zastrzeżone
teczki przechowuje się w specjalnych pomieszczeniach, a zgodę na dostęp
do nich wydają szefowie poszczególnych służb.
Tym,
co w zbiorze najbardziej interesuje prawicę, są akta agentury przejętej
po 1989 r. od bezpieki i nadal pracującej – już na rzecz niepodległego
państwa. Według Macierewicza i Cenckiewicza są tam nazwiska, które
„układ Okrągłego Stołu” chciał ukryć przed opinią publiczną, zaś ich
ujawnienie będzie dziś „bombą” i „wyjaśni wiele sekretów".
Osoby
znające zawartość zbioru studzą te oczekiwania, wskazując, że duża jego
część to plany zagranicznych placówek dyplomatycznych, gdzie bezpieka
zakładała podsłuchy, adresy tajnych lokali służb oraz akta spraw
operacyjnych (niekoniecznie o politycznym charakterze) kontynuowanych po
upadku PRL.
Rozmiary zbioru zastrzeżonego
są coraz mniejsze, bo co kilka lat służby odtajniają jego kolejne
partie. Dzisiaj liczy on ponad 361 metrów bieżących, z czego 217 metrów
należy do ABW, 54 m. - do Agencji Wywiadu, a reszta do Straży
Granicznej, SKW i SWW. Jeszcze w 2015 r. pod koniec rządów PO-PSL akta
zajmowały prawie 500 metrów.
Całość zbiorów IPN to ponad 100 kilometrów teczek po służbach specjalnych PRL.
Pobudzona wyobraźnia prawicy
W
połowie października IPN ogłosił termin zakończenia przeglądu teczek ze
zbioru zastrzeżonego. Ma to nastąpić 31 marca 2017 r. Po tej dacie
ujawnione zostaną materiały, do których obecne służby specjalne nie
zgłosiły żadnych uwag. Te, do których służby mają uwagi, poczekają
jeszcze trzy miesiące na ich rozstrzygnięcie.
Wyznaczenie
daty rozbudziło wyobraźnie publicystów i polityków prawicy. „Zbiór
zastrzeżony a rachunek prawdy.", „Czy dojdzie do wybuchu bomby na
polskiej scenie politycznej i biznesowej?", „Przeciąć peerelowską
pępowinę", „Klucz do największych tajemnic III RP", „Krok do
oczyszczenia peerelowskiego bagna” – to tylko kilka tytułów z
prawicowych mediów, które czekają na otwarcie nowych teczek.
Kilka
dni temu podczas konferencji „Zbiór zastrzeżony, nadzieje i
oczekiwania” Cenckiewicz zapowiadał rewelacje, ale jako przykłady podał
znane sprawy dotyczące współpracy z SB: b. senatora Aleksandra Gawronika
(założyciela pierwszej sieci kantorów) i Lecha Grobelnego (właściciela
piramidy finansowej z 1990 r.) Studził go Witold Bagieński, archiwista
IPN: – Wbrew niektórym rozgrzanym głowom nie jest tak, że osoby teraz
aktywne w życiu politycznym znajdują się w dużej ilości w zbiorze
zastrzeżonym, mogą to być pojedyncze przypadki – mówił.
To,
co na razie ujawniono z teczek wyjętych w ostatnich miesiącach ze
zbioru zastrzeżonego, wskazuje, że rację może mieć Bagieński. Były tam
np. materiały o współpracy z SB (krótkiej i mało efektywnej) aktora
Jerzego Zelnika, zobowiązanie dla wywiadu PRL podpisane w latach 80.
przez finansistę Cezarego Stypułkowskiego czy też dokument ze stanu
wojennego, który obciążał Krzysztofa Tchórzewskego, polityka PiS i
ministra energii obecnego rządu. Żaden z tych materiałów nie zawierał
rewelacji ani dowodów na „układ” rządzący III RP.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
94. Sławomir Cenckiewicz :
Sławomir Cenckiewicz
:
10 lat SKW i SWW!
Mija właśnie 10 lat od rozbicia i likwidacji Wojskowych Służb
Informacyjnych oraz powołania Służby Kontrwywiadu Wojskowego i Służby
Wywiadu Wojskowego.
A wszystko zaczęło się wiosną 2006 r., kiedy to 13 marca 2006 r.
prezydent Lech Kaczyński zatwierdził projekty ustaw likwidujących WSI
oraz powołujących SKW i SWW, po czym skierował je do Sejmu RP. 24 maja
2006 r. Sejm przegłosował pakiet prezydenckich ustaw. Za ustawą
głosowało aż 367 posłów, a 45 było przeciw. Likwidację WSI poparli:
kluby PiS, PO, Samoobrony, Ligi Polskich Rodzin, PSL, Narodowego Koła
Parlamentarnego i posłowie niezależni. Przeciw ustawie głosowało 44
posłów SLD i jeden poseł PO (Bronisław Komorowski).
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
95. ...a kiedy przedterminowe wybory?!
Nie będzie w tym roku opinii Instytutu Sehna ws. teczki "Bolka". Biegli przesuwają termin na 31 stycznia 2017
Planowany uprzednio termin wykonania opinii w tej sprawie do 15 listopada tego roku - jak poinformował PAP dyrektor biura prezesa IPN Andrzej Arseniuk - nie będzie możliwy „z uwagi na znaczną ilość materiału dowodowego podlegającego badaniu przez zespół biegłych z zakresu badań pisma ręcznego i dokumentów”, a także z powodu „stałego uzupełniania oraz sukcesywnego dostarczania koniecznego materiału porównawczego dla biegłych”.
Z informacji uzyskanej od biegłych z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie wynika, że wydanie opinii w sprawie nastąpi do dnia 31 stycznia 2017 r.
— dodał Arseniuk.
Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...
96. WYWIAD z ks. Małkowskim
Telewizjarepublika.pl Proszę księdza, ksiądz też znajdował się na liście Służby Bezpieczeństwa kapłanów, przeznaczonych „do uciszenia”. Miał ksiądz na niej numer 1, nawet przed ks. Jerzym Popiełuszką. Czy wiedział ksiądz o tym? Jeśli tak, jak postępowała z księdzem Służba Bezpieczeństwa?
Ks. Stanisław Małkowski: Żyłem w świadomości ciągłego podsłuchu i obserwacji, ale nie tak ostentacyjnej i natrętnej, jak ta, której doświadczył ks. Jerzy. Owszem, czasem widziałem, że za mną jechali, wyprzedzali i nagle hamowali, żeby dać znak, że są przy mnie. Wiedziałem, że wchodzą do domu, kiedy chcą, wiedziałem o włamaniach i pewnych stratach z tym związanych, były wezwania na przesłuchania, na które ja się nie zgadzałem na udzielanie odpowiedzi na jakiekolwiek pytania. Prędko się dowiedziałem, że byłem na tej liście, już nie pamiętam kiedy i od kogo. Przyjąłem to ze spokojem, a nawet pomyślałem, że to zaszczyt być na liście z ks. Jerzym, a to, że zmieniono kolejność, potraktowałem jako znak woli Bożej. Pan Bóg ma dla mnie jeszcze jakieś zadania do wykonania w życiu.
Dziennikarz śledczy, Wojciech Sumliński, dotarł do dokumentów świadczących o tym, że kierowca ks. Jerzego Popiełuszki – Waldemar Chrostowski – był tajnym współpracownikiem SB. Jak podkreśla w swoich książkach Wojciech Sumliński, dokumenty te zniszczono w 1989 roku cyt. „z powodu braku jakiejkolwiek wartości operacyjnej”. Ksiądz znał Chrostowskiego osobiście? Jaką on był wówczas osobą? Czy ksiądz miał jakieś przeczucia z nim związane? Kim w końcu jest kierowca ks. Jerzego – zdrajcą czy bohaterem?
Telewizja + Internet teraz w nc+ za 39.98 zł miesięcznie! Poznaj ofertę nc+.
Chcę dowiedzieć się więcej.
Nie, dziękuję
Znałem w związku z ks. Jerzym, czyli kiedy spotykałem ks. Jerzego, to spotykałem i Waldemara Chrostowskiego, który był obok i służył ks. Jerzemu jako kierowca. Ks. Jerzy był zasadniczo ufny, przyjazny, życzliwy wobec ludzi, niekiedy wręcz naiwny, więc kiedy ostrzegano go przed Chrostowskim, jako postacią wątpliwą, nieszczerą, mój znajomy ksiądz, który wraz z ks. Jerzym oraz Chrostowskim bywał zapraszany razem z ks. Jerzym, nie to, że czekał w samochodzie, tylko wchodził tam, gdzie był zaproszony ks. Jerzy. Mój kolega ksiądz też to zauważył, że tzw. mowa ciała, czyli spojrzenie, sposób wypowiadania się, świadczył o nieszczerości Chrostowskiego. Ostrzegali oni ks. Jerzego przed Chrostowskim, ks. Jerzy tych ostrzeżeń nie przyjmował, ufał Chrostowskiemu, potem to zaufanie słabło i wtedy SB-cy zorganizowali pożar mieszkania Chrostowskiego. Ten pożar spowodował, że ks. Jerzy Chrostowskiego zaprosił do siebie uznając, że skoro jest on prześladowany to nie może być podejrzewany o jakiekolwiek kontakty ze Służbą Bezpieczeństwa, że to nie jest ich człowiek. Przez ten pożar przywrócono zaufanie ks. Jerzego do Chrostowskiego, a nawet Chrostowskiego umieszczono w mieszkaniu ks. Jerzego, na plebanii.
Sąd w sprawie Chrostowskiego orzekł, że kierowcę ks. Jerzego „osądzi historia”...
To dość dziwne, historia? Sąd jest od czego? Ta historia opiera się o tym co było i co jest. Mając wiedzę, zgadzam się z tym, co na temat Chrostowskiego mówił, mówi, pisał i pisze, dziennikarz śledczy Wojciech Sumliński.
Minęły już 32 lata od morderstwa ks. Jerzego. Wiemy, że wersja przedstawiona podczas „procesu toruńskiego” jest – delikatnie mówiąc – daleka od prawdy. Śledztwo w tej sprawie dwa razy odbierano prokuratorowi Andrzejowi Witkowskiemu. Jak ksiądz myśli, dlaczego wciąż nie znamy prawdy na temat śmierci ks. Popiełuszki i czy możemy liczyć na to, że śledztwo wróci do prokuratora Witkowskiego?
Prokurator Andrzej Witkowski w rozmowie z Leszkiem Pietrzakiem, opublikowanej jako książka „Szukając sprawców zła”, wyraził gotowość na powrót do śledztwa ws. przyczyn, okoliczności i zamierzonych skutków, celów zamordowania ks. Jerzego i był na tropie uczestników tej drugiej ekipy, która go zamordowała i był bliski skonstruowania aktu oskarżenia wobec Kiszczaka i Jaruzelskiego. I wtedy nagle – czy to najpierw Wiesław Chrzanowski czy Witold Kulesza – po przywróceniu śledztwa, po dłuższym czasie zresztą, za sprawą prezesa Jarosława Kaczyńskiego, to takie nagłe odsunięcie go od śledztwa, wcześniej osłabienie jego zespołu i takie niejasne początkowo motywy tych dwóch decyzji, świadczą o tym, że są jakieś czynniki państwowe i kościelne bardzo zainteresowane tym, żeby to śledztwo nie było kontynuowane, nie wyjaśniło mordu na ks. Jerzym, żeby nie wyjaśniło prawdy. I pytanie – czy te naciski są tak silne, że nie da się ich pokonać, czy też prawda, która wyzwala, prędzej czy później zwycięży? Wolałbym, żeby zwyciężyła prędzej niż później, tym bardziej, że czas upływa, świadkowie czy sprawcy umierają. Andrzej Witkowski być może jeszcze jest gotów podjąć to śledztwo, ale negatywna opinia wyrabiana mu przez jakichś podpowiadaczy i świadkiem tego była pani reżyser Maria Dłużniewska, która wraz z filmem „Ksiądz” była w Gdyni i gdy powiedziała – prosiłem ją o to, bo ja nie pojechałem do Gdyni – aby poprosiła o przywrócenie śledztwa ws. ks. Jerzego. Po jej prelekcji podchodziło do niej niezależnie kilka osób, wyrażając się bardzo negatywnie o Andrzeju Witkowskim i mówili, że „jeżeli czegoś nie wiemy to i tak się nie dowiemy”, że „śledztwo nie ma żadnego sensu”. Była to zorganizowana akcja podważania zaufania i kwestionowania sensu wznawiania śledztwa ws. mordu na ks. Jerzym. Jeżeli te czynniki sprawcze ukryte, nie będą odsunięte od tej sprawy, jeżeli prokuratura i to nie IPN-owska, bo większe uprawnienia ma prokuratura podległa ministrowi sprawiedliwości, pan Ziobro ma swoich informatorów, kiedy prosiłem go o to, żeby uczynił wszystko, co może, żeby to śledztwo wznowić, okazał pewną rezerwę. Czas pokazał, że w tej sprawie nie zrobił nic. Pytanie więc, kto się znajdzie taki, kto ten – jak określają dziennikarze śledczy – „mord założycielski III RP”, będzie w świetle prawdy rozpoznany. O co tu i komu chodziło? Jeżeli cele w pełni nie zostały spełnione, tak, jak miały być spełnione to trzeba ujawnić i zamiar i konsekwencje faktyczne. Konsekwencją faktyczną było porozumienie ponad podziałami, czyli to, co się obrazowo określa „sojusz >>różowych<< z >>czerwonymi<<”. Po zamordowaniu ks. Jerzego, jeszcze przed jego pogrzebem, na zasadzie „nad śmiercią ks. Jerzego, podajemy sobie ręce”. I powstaje III RP – kontynuacja PRL-u – która trwa do dzisiaj, mimo pewnych korzystnych zmian, jakie w Polsce nastąpiły w ubiegłym roku i jakie następują, ale nie tego pragnie ks. Jerzy z nieba i nie tego pragną ci, którzy chcą być wierni jego postawie szukania prawdy, która wyzwala. Prawda w jego kazaniach, homiliach, cały czas się powtarzała.
Teraz słychać głosy, żeby „nie ruszać śledztwa, bo to zaszkodzi procesowi kanonizacji”. Swego czasu, gdy trwał proces beatyfikacyjny, słyszeliśmy że „to może zaszkodzić procesowi beatyfikacji” – argument ten wysuwał pewien kapłan, bardzo bliski ks. Jerzemu – jak się później okazało – współpracownik TW bezpieki. A dzisiaj ten sam argument słyszałem z ust o. Gabriela Bartosiewicza, promotora procesu beatyfikacyjnych. On po spotkaniu z Andrzejem Witkowskim, kilka miesięcy temu w Domu „Amicus” koło kościoła św. Stanisława Kostki w Warszawie, gdzie ja też mogłem parę słów powiedzieć, bo mnie o to poproszono, usłyszałem, że „nie wolno tej sprawy ruszać, bo to zaszkodziłoby procesowi kanonizacyjnemu ks. Jerzego”. Na całej sali rozległ się szmer, pewna aktorka krzykiem próbowała go uciszyć. Ojciec wstał i wychodząc, powiedział jakiemuś mężczyźnie „powiedziałem to, co miałem powiedzieć”, co budzi podejrzenie, że ten mężczyzna był jakimś oficerem prowadzącym, nie daj Boże.
Są służby specjalne, które są zainteresowane, a w pewnej mierze przedstawiciele władz, ale oni są dezinformowani, żeby tej sprawy nie ruszać, bo to „zaszkodzi”. Komu zaszkodzi? A może komuś pomoże? Te resztki dziedzictwa PRL-u, pokaźne, które jeszcze w Polsce trwają, wreszcie trzeba przezwyciężyć i pokonać. Wymaga to odwagi i pewnej stanowczości charakteru. Są ludzie, którzy się ustawiają jakoś tak z wiatrem, nie chcą pod wiatr, tylko idą z wiatrem. Ksiądz Jerzy był zupełnie daleko, żeby iść z wiatrem i iść z prądem, więc trzeba go naśladować.
Rozmawiała Lidia Lemaniak
http://telewizjarepublika.pl/kierowca-ks-popieluszki-zdrajca-czy-bohater...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
97. Wałęsa odmawia przekazania
14 listopada biegli z
Instytutu Ekspertyz Sądowych im. Sehna w Krakowie, poprosili o
wydłużenie czasu na wydanie ekspertyzy dotyczącej odręcznego pism .
Biegli z Krakowa poinformowali prokuraturę, że potrzeba im więcej
czasu, a to ze względu na "znaczną ilość materiału dowodowego oraz stałe
uzupełnianie i sukcesywne dostarczanie materiału porównawczego do
badań".
– Biegli deklarowali, że w okolicach 15 listopada poznamy efekty ich
pracy i wtedy myślę, że będzie okazja, żeby wrócić do dyskusji – mówił
pod koniec października w RMF FM prezes IPN, dr Jarosław Szarek.
Podkreślił jednak już wtedy, że data ta może ulec zmianieNa przestrzeni lat pismo Wałęsy bardzo się zmieniło. Biegli z IPN
szukają więc jego wpisów sprzed lat, których dokonał w księgach
kondolencyjnych oraz aktach urodzenia jego dzieci.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
98. Cytuję:
"Niedawno powiedziałem swojej Małżonce, że nie będzie tej ekspertyzy tak, jak nie będzie dostępu do "zbioru zastrzeżonego", jak Prezydent nie upubliczni "aneksu do raportu WSI", tak jak i rząd nie zdecyduje się na opublikowanie "audytów" z działalności poprzedników.
Możemy się tylko spodziewać w przyszłym roku przedterminowych wyborów."
Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...
99. Morsik (Michał)!
patrzysz na "piramidę",o bardzo brzydka (ja też ją widzę). Zadanie (trzeba tą "piramidę",usunąć,a nawet zburzyć". Jak zaczniemy (to nie jest pytanie do Ciebie,ale do wszystkich Polaków),od góry czy może,od środka,albo od dołów?. Wyluzuj,od wyciągania "kamyczków" mamy też (choć nie są tego do końca świadomi) i po drugiej stronie.Ja Cię nie chcę pouczać,zacytuję chińską strategię "małymi kroczkami,ale do przodu!".I druga (tą stosuje między innymi,masoneria),"dwa kroki do przodu,jeden w tył",czyli dwa słowa prawdy,jedno kłamstwa.Metody masonów nie polecam (jedno kłamstwo,przeczy dwom słowom prawdy!),tak działają media!.Na polu walki,czasem potrzebny jest,"bezruch",jeśli Rząd RP,Prezydent,przy chwilowym sukcesie,pójdzie za ciosem,poniesie sromotną klęskę!. Mamy przed sobą,bardzo groźnego przeciwnika,(nie nie wojna atomowa,ta w ostateczności),kiedy wszystkie inne metody zawiodą.Dlaczego wybuchła II Wojna Światowa?. Poczytaj tu
http://www.prisonplanet.pl/polityka/wall_street_i_rewolucja,p941305317
100. Petrusie...
...jest tylko jeden problem: my - od blisko 40 lat - wyciągamy ze środka piramidy wciąż ten sam kamyczek, a on wciąż wraca (a może sami go na powrót wciskamy?) na swoje miejsce, bo nie potrafimy go odrzucić daleko od siebie.
Ja już nie mam czasu czekać, nie mam czasu patrzeć przez lupę na te "kroczki" robione jakby zdeformowanymi stopkami japońskich gejsz.
Nie mam czasu czekać aż ktoś-tam "zło dobrem zwycięży". Ja przywykłem najpierw "nie dawać się zwyciężyć przez zło". Niestety, sił już nie starcza...
Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...
101. a może sami go na powrót wciskamy
a może jednak nie?,esbecy nie będą paść się na swoich ofiarach.Emerytury,renty będą im odebrane!. Czy to mały kroczek gejszy?
102. Będą...
...albo nie będą... Już kilka razy miały być zmniejszane. Stary Machiavelli twierdził, że "plagi muszą być zadane wszystkie na raz, żeby przeciwnik nie miał siły się podnieść". Jak na razie, to ja widzę jedynie klapsy na pupkę w kategorii "a, masz!" klepane przez gruba odzież.
Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...
103. plagi muszą być zadane wszystkie na raz, żeby przeciwnik nie mia
a mój śwp.Tata mi mówił,że "Pan Bóg Nierychliwy Ale Sprawiedliwy".Ty jesteś niecierpliwy (ja kiedyś jak Ty też) :).Z swoich rąk budowaliśmy kiedyś schody,po których inni z mozołem wdrapywali się na szyty władzy.Nie tylko ja,wielu z nas piszących tu na forum.Ja z wielu dróg,już nie mając wyboru,mam tylko jedną.Nie doczekam się Polski po Bożemu Sprawiedliwej!. Ale za nami,małymi kroczkami stąpają nasi uczniowie,którzy już dziś są nauczycielami!. Ja to wiem,to oni zbudują nasz kraj od nowa,bo będą budować go dla siebie,i swoich dzieci.Nie jestem kaznodzieją,prorokiem,ale tak w przyszłości będzie!, i ja w to wierzę.
z pozdrowieniem i dobrej nocy :*
104. Emeryci z WSI
Niezrozumiała cisza zapadła nad sprawą ujawnienia aneksu do raportu o likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych. Zapytana w listopadzie tego roku o wspomniany dokument szefowa Kancelarii Prezydenta RP Małgorzata Sadurska wyjaśniła, że decyzja należy do Andrzeja Dudy. Pytanie prowadzącego program telewizyjny było jak najbardziej uzasadnione w kontekście trwającego procesu uwalniania dokumentów ze zbioru zastrzeżonego Instytutu Pamięci Narodowej. Nad każdym pochylić się muszą najpierw archiwiści ze służb specjalnych RP, w szczególności wojskowych, jako że do zbioru tego trafiły materiały ludowego Wojska Polskiego. Część z zawartych w nich informacji jest aktualna i ich ujawnienie zagroziłoby bezpieczeństwu państwa polskiego – przynajmniej teoretycznie, bo żyjemy w erze szpiegostwa satelitarnego. Codziennie jednak zbiór zastrzeżony maleje, a akta z niego pochodzące trafiają do różnych katalogów z oznaczeniem „Z”. Wiadomo, że procedura ta kiedyś się skończy i „zetki” staną się w większości jawne. Co zatem z tajnym aneksem do raportu o likwidacji WSI?
Anna Zechenter
Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/171143,emeryci-z-wsi.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
105. Nie wierzę...
...że "coś" się zmieni. Już nie ma kto zmieniać, nie ma z kim zmieniać, a najważniejsze - nie ma dla kogo zmieniać. No, bo kto dzisiaj chce jakichkolwiek zmian? Chyba tylko telewizor na większy i w promocji.
Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...
106. jeśli
nie ma wiary że coś się zmieni,nadzieja umiera.Jedną i drugą może wzmocnić tylko miłość.
Bez tych trzech życie nie ma sensu!. Powołujemy na ten biedny świat dzieci,sadzimy drzewa,i las.Jaką mamy pewność,co z nich wyrośnie?. Polacy przetrwali rozbiory,dwie wojny światowe,bez (wiary,nadziei,i miłości) nie byliby do tego zdolni.Św.o.Pio twierdził "wszystko jest pod KONTROLĄ",mamy Króla i Królową nad sobą,więc chyba warto żyć :).
107. Ściśle tajne dokumenty
Ściśle tajne dokumenty bezpieki trafią do sieci [WIDEO]
tajnymi dokumentami komunistycznych służb specjalnych krajów Europy
Środkowo-Wschodniej.
tych służb od KGB - mówi prezes Instytutu Pamięci Narodowej dr Jarosław
Szarek. Mimo że historycy nie mają dostępu do sowieckich archiwów w
Moskwie, ujawnione na portalu dokumenty powinny stanowić dużą wartość.
- Posiadamy zapisy cyklicznych spotkań poszczególnych służb z centralą
KGB od 1955 roku. Pokazują one, jak Moskwa ręcznie sterowała służbami w
państwach satelickich - dodaje prezes IPN.
cyfrowej spuścizny komunistycznych służb. - Takim przykładem jest baza
PESEL, założona pod koniec lat 70. XX wieku, która była przecież
wykorzystywana przez bezpiekę - wyjaśnia dr Rafał Leśkiewicz z IPN.
Sporo informacji na ten temat wcześniej trzymano w tzw. zbiorze
zastrzeżonym. O jego likwidacji przesądziła przyjęta przed kilkoma
miesiącami nowa ustawa o IPN-ie. W tym zbiorze znalzło się np. 655 taśm
magnetycznych z różnymi bazami danych wywiadu i kontrwywiadu PRL-u.
Specjalny serwis internetowy powstanie w ramach Europejskiej Sieci
Instytucji Archiwalnych Zajmujących się Tajnymi Aktami. Tworzy ją IPN
oraz podobne instytucje z Bułgarii, Czech, Niemiec, Rumunii, Słowacji i
Węgier. Powstała osiem lat temu międzynarodowa grupa ma na celu m.in.
uproszczenie procedury badania akt komunistycznych służb.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
108. A nie mówiłem!
Będzie opublikowana historia zdarzeń. A mnie - myślę, że nie tylko mnie - interesują nazwiska zdrajców i łapsów, którzy teraz są w samorządach, zarządach, parlamencie, w Pałacu Prezydenckim, w wojsku, w policji, także w "organizacjach pozarządowych", fundacjach... itp.
Tego nikt nie będzie miał odwagi opublikować. "Sami siebie?!"
Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...
109. Tajne służby przeglądają
Tajne służby przeglądają zbiór zastrzeżony. IPN: Pierwsza publikacja w styczniu
https://dorzeczy.pl/kraj/17638/Tajne-sluzby-przegladaja-zbior-zastrzezon...
Trwają intensywne prace związane z odtajnieniem dokumentów znajdujących się w wyodrębnionym tajnym zbiorze archiwum Instytutu Pamięci Narodowej, który obecnie liczy 350,8 mb.
Kilkudziesięciu funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencji Wywiadu, Straży Granicznej oraz Służby Kontrwywiadu i Wywiadu Wojskowego od 16 czerwca br. dokonuje w IPN, zgodnie z obowiązującymi przepisami, przeglądu dokumentów zgromadzonych w tzw. zetce. Dotychczas zweryfikowano 11 737 jednostek archiwalnych. Do przeglądu pozostało ich jeszcze 6859. Co do 6380 jednostek już sprawdzonych służby nie będą wnioskowały o nadanie im klauzuli tajności.
W związku z dużym zainteresowaniem opinii publicznej tymi zasobami w drugiej połowie stycznia 2017 r. IPN opublikuje na stronie internetowej wykaz dokumentów wyłączonych ze zbioru wyodrębnionego w roku 2016 r.
http://www.ipn.gov.pl/pl/aktualnosci/38132,Zbior-wyodrebniony-IPN-topnie...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
110. IPN ujawni tajne akta
Jakim dyplomatom Służba Bezpieczeństwa zakładała podsłuchy? Kto stoi za morderstwem syna Bolesława Piaseckiego? Teczki osobowe esbeków i innych funkcjonariuszy komunistycznego reżimu - to wszystko, i znacznie więcej, znajdzie się w materiałach, które w 2016 r. wyłączono z tzw. zbioru zastrzeżonego i zostaną wkrótce ujawnione przez IPN na stronach internetowych. Chodzi o setki stron wykaz kilku tysięcy dokumentów.
W wykazie, który w drugiej połowie stycznia zamierza opublikować IPN, mogą znaleźć się również dane osób, które obecnie pełnią istotną rolę w życiu publicznym.
- To jest precedens. W dotychczasowej historii IPN jest to pierwsze tak daleko idące przedstawienie dokumentacji zgromadzonej w tzw. zbiorze zastrzeżonym. W zbiorze tym - jak uznano w chwili powstania IPN w 1998 r. - miały się znaleźć wyłącznie te dokumenty organów bezpieczeństwa PRL, które są ważne dla aktualnego bezpieczeństwa państwa. Często jednak okazywało się, że dokumenty trafiały do zbioru zastrzeżonego, mimo że nie powinny się w nim znaleźć (kryteria zastrzegania określiły jednak służby i utajniły je) - powiedział PAP wicedyrektor Archiwum IPN Mariusz Kwaśniak.
To między innymi pochodzące z tzw. zetki i ujawnione w marcu 2016 r. dokumenty dotyczące aktora Jerzego Zelnika, który w latach swojej młodości miał incydentalną i pozbawioną większego znaczenia współpracę z SB. To także sprawa akt zamordowanego Bohdana Piaseckiego, 16-letniego syna Bolesława Piaseckiego - przewodniczącego PAX-u, który w latach 30. był jednym z przywódców Obozu Narodowo-Radykalnego (motywy zabójstwa do dziś nie zostały wyjaśnione). To np. również akta Jerzego Strawy skazanego w 1967 r. za szpiegostwo na rzecz wywiadu USA, a następnie w 1968 r. z tego powodu rozstrzelanego.
- Widać wyraźnie, że tego rodzaju dokumenty w żaden sposób nie narażały aktualnego bezpieczeństwa polskiego państwa, natomiast ich ujawnienie może tylko pomóc dziennikarzom czy historykom w ich pracy - dodał Kwaśniak.
Zgodnie z ostatnią nowelizacją ustawy o IPN z 29 kwietnia ub.r. instytucja zastrzegania dokumentów w tym zbiorze przestała istnieć (formalnie oznacza to likwidację tego zbioru). Z tych samych przepisów wynika, że do 15 czerwca br. m.in. ABW, Agencja Wywiadu oraz służby podległe MON w porozumieniu z IPN mają czas, by dokonać przeglądu dokumentów. Po tej analizie część dokumentów otrzyma klauzulę tajności na zasadach ustawy o ochronie informacji niejawnych, a cześć stanie się dokumentami jawnymi, do których dostęp będą mieli m.in. naukowcy oraz dziennikarze.
Przed nowelizacją procedura odtajniania tzw. zetki przebiegała tak, że służby wnioskowały do prezesa IPN o uchylenie zastrzeżenia wobec danego dokumentu, który następnie na tej podstawie wydawał decyzję administracyjną. Obecnie służby jedynie informują prezesa IPN, że określonym jednostkom archiwalnym nie będą nadawały klauzul tajności; tym samym wyłączając je ze zbioru.
W wykazie jednostek archiwalnych, które w najbliższym czasie opublikuje IPN znajdą się informacje m.in. o teczkach osobowych funkcjonariuszy SB, a także wojskowych służb specjalnych, w tym wywiadu i kontrwywiadu, materiały dotyczące ich wewnętrznego funkcjonowania - np. rozkazy lub rozpracowania poszczególnych osób. Część dokumentów może dotyczyć agentury, czyli tajnych współpracowników służb komunistycznego państwa (być może również tych, którzy po 1989 r. zostali przejęci przez nowe służby). W wykazie można spodziewać się również informacji o tzw. sprawach obiektowych, czyli prowadzonych przez służby obserwacjach ambasad, parafii, uczelni; mogą tam być również akta śledcze oraz informacje o zagranicznych placówkach dyplomatycznych, w których SB np. zakładała podsłuchy.
- To będzie pełne spektrum dokumentów, które z całą pewnością są bardzo wartościowym źródłem informacji o metodach działania komunistycznej bezpieki. W wykazie znajdą się informacje dotyczące tysięcy dokumentów. W tej chwili liczy on kilkaset stron - powiedziała PAP Agnieszka Krzaczkowska, wiceszefowa Wydziału Zarządzania Zasobem Archiwalnym w IPN.
W opublikowanym przez IPN indeksie znajdzie się sygnatura (dzięki niej będzie można sprawdzić to, co już jest umieszczone w zasobie cyfrowym IPN) oraz krótki opis danej jednostki archiwalnej. "Tam będą również dane osobowe, czyli jeżeli kogoś będzie interesowała dana osoba, to być może będzie mógł ją w tym wykazie znaleźć. Z dodatkową informacją, czy np. jego teczka to akta tajnego współpracownika czy tzw. kontaktu informacyjnego lub też np. kontaktu poufnego" - dodała Krzaczkowska.
W chwili nadania depeszy PAP tzw. zbiór zastrzeżony liczy mniej niż 349,65 metrów bieżących (stan z 31 grudnia ub.r.); do zbadania służbom pozostało jeszcze ok. 5,6 tys. jednostek archiwalnych. Łącznie od połowy czerwca ub.r. (czyli od wejścia w życie przepisów nowelizacji ustawy o IPN dającego służbom 12 miesięcy na zakończenie przeglądu) funkcjonariusze sprawdzili ponad 13 tys. jednostek archiwalnych.
- Z liczby tych ponad 13 tys. jednostek ok. 8,8 tys. funkcjonariusze, ale tylko służb cywilnych, uznali za właściwe do udostępnienia na ogólnych zasadach. Wciąż czekamy na decyzje wojskowego wywiadu i kontrwywiadu, ale do tej pory nie wnioskowały one o nienadawanie klauzuli tajności żadnemu ze sprawdzanych dokumentów - zaznaczyła Krzaczkowska.
W ostatnich tygodniach w pomieszczeniach archiwum IPN codziennie pracuje kilkudziesięciu funkcjonariuszy ABW, Agencji Wywiadu, Straży Granicznej oraz Służby Kontrwywiadu i Wywiadu Wojskowego. Praca jest intensywna, ponieważ w drugiej połowie września ub.r. władze IPN uzgodniły m.in. z szefem MON Antonim Macierewiczem oraz ministrem koordynatorem służb specjalnych Mariuszem Kamińskim, że przegląd materiałów z tzw. zetki zakończy się do 31 marca br.
- Kolejne miesiące w kwietniu i w maju aż do połowy czerwca chcemy poświęcić na rozstrzygnięcie ewentualnych kwestii spornych związanych z nadaniem klauzul tajności. Może się bowiem okazać, że służby specjalne będą chciały utajnić coś, co w ocenie IPN nie nadaje się na utajnienie - powiedziała Krzaczkowska. Po tym, gdy dany dokument służba uzna za istotny dla obecnego bezpieczeństwa państwa i będzie chciała utrzymać jego klauzulę tajności trafi on do komisji Instytutu (złożonej z archiwistów i członków Kolegium IPN, w tym jego wiceszefa dr hab. Sławomira Cenckiewicza), która oceni, czy rzeczywiście dany dokument należy utrzymać jako tajny.
Ostateczną decyzję w sprawie utajnienia danej jednostki archiwalnej, zgodnie z art. 19 punkt 2 nowelizacji ustawy o IPN, będzie podejmował prezes IPN.
Niezależnie od tych rozstrzygnięć 15 czerwca br. te dokumenty, których służby nie zdążą przejrzeć lub te, którym nie otrzymają klauzul tajności w trybie ochrony informacji niejawnych, staną się z mocy prawa jawne i podlegające udostępnieniu.
- Tzw. zbiór zastrzeżony przejdzie wówczas do historii - dodali w rozmowie z PAP archiwiści.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
111. Sejmowa speckomisja zajmie
Sejmowa speckomisja zajmie się zbiorem zastrzeżonym IPN
Temat miałby zostać rozpatrzony za dwa tygodnie.
Pod koniec stycznia sejmowa komisja ds. służb specjalnych chce
poznać informację szefów służb o wynikach kwerendy w zbiorze
zastrzeżonym i dowiedzieć się, jak będzie on odtajniany przez IPN -
poinformował w czwartek szef speckomisji Marek Opioła (PiS).
2017 r. W pierwszej kolejności posłowie zajmą się ujawnieniem zbioru
zastrzeżonego z zasobów Instytutu Pamięci Narodowej. Jak powiedział
Marek Opioła, posłowie będą chcieli porozmawiać zarówno z
przedstawicielami IPN, jak i z szefami służb specjalnych, które prowadzą
kwerendę w zbiorze, który ma zostać ujawniony w połowie tego roku.
Speckomisja chce poznać wyniki kwerendy i dowiedzieć się, jak zbiór będzie odtajniany – poinformował Opioła.
Dodał, że ten temat miałby zostać rozpatrzony za dwa tygodnie, czyli
najprawdopodobniej w czasie następnego posiedzenia Sejmu zaplanowanego
na 25-27 stycznia.
Przez najbliższe pół roku speckomisja będzie dyskutować także o
cyberbezpieczeństwie i łączności, zwalczaniu korupcji, systemie
ewakuacji obywateli Polskich przebywających za granicą w razie
niebezpieczeństwa, konfliktach hybrydowych na przykładzie wydarzeń na
Ukrainie, w Iraku i Syrii, aktywności służby rosyjskich na terytorium
Polski, wydarzeniach na Ukrainie oraz koordynacji polskich służby
specjalnych.
Posłowie ze speckomisji jednomyślnie (w obradach nie brał udział
przedstawiciel PO i jedna z posłanek PiS) pozytywnie zaopiniowali też
nowy statut Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Jak powiedział Opioła,
struktura SKW zmieni się, co doprowadzi m.in. do mocniejszego
uwypuklenia zagrożeń związanych z cyberbezpieczeństwem.
Zgodnie z nowelizacją ustawy o IPN z kwietnia 2016 r. instytucja
zastrzegania dokumentów w zbiorze zastrzeżonym przestała istnieć
(formalnie oznacza to likwidację tego zbioru). Z tych samych przepisów
wynika, że do 15 czerwca 2017 r. m.in. ABW, Agencja Wywiadu oraz służby
podległe MON w porozumieniu z IPN mają czas, by dokonać przeglądu
dokumentów. Po tej analizie część dokumentów otrzyma klauzulę tajności
na zasadach ustawy o ochronie informacji niejawnych, a cześć stanie się
dokumentami jawnymi, do których dostęp będą mieli m.in. naukowcy oraz
dziennikarze.
We wrześniu 2016 r. władze IPN uzgodniły m.in. z szefem MON Antonim
Macierewiczem oraz ministrem koordynatorem służb specjalnych Mariuszem
Kamińskim, że przegląd materiałów z tzw. zetki zakończy się do 31 marca
2017 r.
Kwiecień i maj mają być poświęcone na rozstrzygnięcie ewentualnych
kwestii spornych. Ostateczną decyzję w sprawie utajnienia danej
jednostki archiwalnej będzie podejmował prezes IPN.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
112. Wykaz dokumentów wyłączonych z byłego zbioru zastrzeżonego
http://www.ipn.gov.pl/pl/aktualnosci/wykaz-dokumentow-wylacz/38455,Wykaz...
W związku z realizacją art. 19 ustawy nowelizującej ustawę o
Instytucie Pamięci Narodowej z 29 kwietnia 2017 r. , która weszła w
życie 16 czerwca 2016 r. – czyli przepisu nakazującego przegląd
materiałów archiwalnych, stanowiących dotychczas tajny, wyodrębniony
zbiór dokumentów przechowywanych w Instytucie – prezentujemy część
wykazu dokumentów wyłączonych z byłego tajnego zbioru w archiwum IPN.
Wykaz ten obejmuje jednostki archiwalne, które wyłączono z
pomieszczeń magazynowych dawnego zbioru zastrzeżonego do końca 2016
roku, w tym materiały, które opuściły zbiór zastrzeżony według procedury
obowiązującej do 15 czerwca 2016 r. Do materiałów z wykazu
funkcjonariusze służb RP nie wnieśli zastrzeżeń, tzn. uznali je za
jawne. Oznacza to włączenie ich do zasobu ogólnego IPN.
Wykaz powstał na podstawie ewidencji (spisów i aneksów do spisów
zdawczo-odbiorczych) dokumentującej procedurę przenoszenia materiałów ze
zbioru wyodrębnionego do dostępnego zasobu archiwalnego IPN (zbioru
ogólnego). Szczegółowy opis dokumentów ujętych w wykazie zostanie
zamieszczony w aplikacji Cyfrowe Archiwum, dostępnej w każdej czytelni
Instytutu Pamięci Narodowej.
Kolejne części wykazu akt byłego zbioru wyodrębnionego IPN będą
publikowane na stronie internetowej Instytutu w ramach inwentarza
archiwalnego.
Udostępnienie dokumentów zawartych w wykazie odbywać się będzie na
zasadach określonych w ustawie z 18 grudnia 1998 r. o Instytucie
Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi
Polskiemu.
Wykaz dokumentów byłego zbioru zastrzeżonego
„Możemy się spodziewać dużej porcji materiałów dot. wywiadu PRL i jego działalności”
Grzegorz Wołk z Biura Badań Historycznych IPN uchylił rąbka tajemnicy co do zawartości tzw. zbioru zastrzeżonego.
Niepodległa Rzeczpospolita nie może być budowana na aktywach PRL
Instytut Pamięci Narodowej opublikował wykaz dokumentów wyłączonych w 2016 r. z tzw. zbioru zastrzeżonego
niepodległą Rzeczpospolitą budować na aktywach PRL-u – powiedział dr
Jarosław Szarek, prezes IPN. Instytut opublikował dzisiaj wykaz
dokumentów z tzw. zbioru zastrzeżonego.
Wykaz dokumentów, który pojawił się na stronie internetowej IPN ok.
godz. 10.00, obejmuje wyłącznie te jednostki archiwalne, które w 2016 r.
wyłączono z magazynów, gdzie znajdował się były wyodrębniony, tajny
zbiór archiwum IPN.
– 28 lat temu przestała istnieć Polska Rzeczpospolita Ludowa –
niesuwerenne, komunistyczne, totalitarne państwo. Spadek jednak po tym
państwie trwał długo, można powiedzieć: trwa do dzisiaj. Wiele
materiałów, które wytworzyły służby specjalne komunistycznego państwa,
pozostało tajne do dzisiaj. Od tego czasu, końca PRL-u, minęło [...]
pokolenie. Nie ma żadnego uzasadnienia, aby niepodległą Rzeczpospolitą
budować na aktywach PRL-u – powiedział na konferencji prasowej prezes
IPN Jarosław Szarek.
– Od samego początku zdecydowana większość opinii publicznej w Polsce, i
to wykazują wszystkie badania socjologiczne, była za tym, aby ujawnić
tę spuściznę po byłych komunistycznych służbach bezpieczeństwa. Nie
zawsze była taka wola polityczna – dodał prezes IPN.
Poinformował też, że tzw. zbiór zastrzeżony „zostanie w perspektywie
roku ujawniony”.
– Ten proces rozpoczęto już dużo wcześniej; dzisiaj państwu
zaprezentujemy pierwszą część tej pracy. Te materiały zbioru
zastrzeżonego są wspólnie przeglądane przez pracowników służb
specjalnych RP wraz z archiwistami – zaznaczył Szarek. Dodał, że służby
specjalne jak do tej pory nie składają żadnych zastrzeżeń do
przeglądanych materiałów.
Informacje z opublikowanego wykazu dotyczą dokumentów wytworzonych przez
aparat bezpieczeństwa PRL, które trafiły w poprzednich latach do
wyodrębnionego, tajnego zbioru w IPN ze względu na aktualne
bezpieczeństwo polskiego państwa. W opisach wykazu są dane osobowe m.in.
funkcjonariuszy SB, a także informacje o sprawach operacyjnego
sprawdzenia, sprawach operacyjnego rozpoznania, dokumentacja wyposażenia
wywiadowczego, kwestionariusze ewidencyjne, teczki opatrzone skrótami,
m.in. KI, RO, SMW.
Wykaz powstał na podstawie ewidencji (spisów i aneksów do spisów
zdawczo-odbiorczych) dokumentującej procedurę przenoszenia materiałów ze
zbioru wyodrębnionego do dostępnego zasobu archiwalnego IPN (zbioru
ogólnego).
Stanisław Janecki: To wajchowy organizuje opór przeciwko rządom PiS. I to wajchowy był jednym z ojców założycieli III RP
Państwo polskie pokaże swoją siłę wtedy, gdy maksymalnie
ograniczy działanie wajchowego. Niewiele wskazuje na to, że zdarzy się
to szybko.Ktoś przełożył wajchę – słyszymy i czytamy często, gdy nagle
dotychczas święte krowy przestają być nietykalne. Albo gdy zmienia się
klimat, przede wszystkim medialny, wokół różnych ważnych osób, partii,
organizacji czy spółek.
Wajchowy istnieje i całkiem skutecznie działa, choć nie jest łatwo go zidentyfikować. Czasem wajchowy oznacza to samo,
co w socjologii polityki nazywa się centralnym ośrodkiem dyspozycji
politycznej, który może częściowo obejmować struktury władzy, ale wcale
nie musi. Nie jest to jakaś konkretna grupa spiskowa, jak
ta przedstawiona w serialu „Ekstradycja”, a urzędująca w podziemiach
Pałacu Kultury i Nauki. Wajchowy to struktura sieciowa, przybierająca
różne oblicza w zależności od tego, gdzie trzeba
przestawić wajchę. Wajchowy nie jest oczywiście omnipotentny, choć
ślady jego działania widać w wielu ważnych wydarzeniach z końca PRL, szczególnie w operacji miękkiego lądowania szeroko rozumianego establishmentu PRL (biznesowego, politycznego, medialnego czy ludzi tajnych służb) w III RP i właściwie w całej historii III RP,
szczególnie w modelowaniu sceny partyjnej. Sporo wiedzy o wajchowym
znajdziemy zapewne w materiałach odtajnionego właśnie zbioru
zastrzeżonego, będącego w dyspozycji IPN.
Wajchowy
działający sieciowo oznacza, że gdy pojawia się ważny problem,
aktywizują się ci wszyscy, którzy mają możliwości zrobienia czegoś
konkretnego, mają wystarczające zaplecze finansowe i ludzi umieszczonych
w tych punktach, gdzie podejmuje się decyzje a przynajmniej na nie
wpływa. W takim sensie wajchowy to grupa interesów. Gdy przyjrzeć się wielu dużym prywatyzacjom w III RP, widać,
kto miał w tym finansowy interes i kim się posługiwał do jego
zrealizowana. A potem beneficjanci takiej konkretnej prywatyzacji
odwdzięczali się pomagając w innych przedsięwzięciach, przede wszystkim
finansowo. W działaniu wajchowego zwykle chodzi o doraźną grupę
interesów, mobilizowaną do konkretnego przedsięwzięcia. Ale istnieje coś
takiego jak „krysza” czy parasol wielu doraźnych grup interesów, czyli
albo wspomniany już centralny ośrodek dyspozycji politycznej, albo
„grupa trzymająca grupy interesów”. Zwornikiem tego wszystkiego
są ludzie tajnych służb PRL. Mają oni nie
tylko know-how, ale też wpływ na bardzo wiele środowisk, w których
posiadali swoją agenturę. Począwszy od części obecnych rekinów biznesu,
wykreowanych dzięki funduszom operacyjnym tajnych służb czy takim ich
przedsięwzięciom jak Fundusz Obsługi Zadłużenia Zagranicznego. Agentami
służb PRL było wielu zwykłych gangsterów, używanych m.in. do straszenia czy też dyscyplinowania tych, którzy nie chcieli współpracować już w III RP.
Gangsterów kapusiów używano także do finansowania różnych zadań
pieniędzmi, które formalnie nie istniały, bo nie były nigdzie
odnotowane. W końcówce PRL i przez co najmniej dekadę III RP pieniądze z czarnej strefy bardzo często mieszały się z tymi legalnymi.
Ludzie tajnych służb mają przełożenie na media,
bo części z nich pomagali uzyskać koncesje bądź zbudować rynkową
pozycję, za co potem oczekiwali rewanżu i dostawali to, czego chcieli.
Mają też przełożenie na konkretnych dziennikarzy, dawnych swoich
tajnych współpracowników czy kontakty operacyjne. Mają również wpływ
na wielu ludzi kultury, nauki czy tzw. autorytety i poprzez nich
urabiają opinię publiczną. Ludzie tajnych służb mają też ważnych
przyjaciół ze służb za granicą, którzy mogą im pomagać poprzez swoją
agenturę. I to jest najniebezpieczniejszy
i najmniej czytelny element sieci powiązań składających się
na wajchowego. Najniebezpieczniejszy, bowiem poprzez tych ludzi mogą być
realizowane interesy obcych służb i państw, które nawet dla ważnych
postaci tajnych służb PRL mogą być nieczytelne. Albo za granicą są na tych oficerów służb PRL (często potem funkcjonariuszy służb III RP)
takie haki, które nie dają im pola manewru. Wajchowy musi się
oczywiście liczyć z polskim kontrwywiadem czy wywiadem, który część
przedsięwzięć neutralizuje bądź torpeduje. Ale przez większą część
istnienia III RP ludzie tajnych służb PRL mieli w tych służbach swoich kretów bądź tylko kolegów i zapewne wciąż mają.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
113. Jazgot cyngla z Czerskiej
Instytut Pamięci Narodowej już nie zastrzega. Czas na "listy agentów"?
IPN wprowadzi zmiany w spisach teczek osobowych, które zostały po
Służbie Bezpieczeństwa. Osoby uznane przez bezpiekę za jej źródła
informacji mają się znaleźć w oddzielnym, specjalnym katalogu.
To jedna z ważniejszych informacji z wtorkowej
konferencji prezesa IPN Jarosława Szarka. Instytut ogłosił na niej, że
odtajnia 6,5 tys. materiałów z tzw. zbioru zastrzeżonego. To dokumenty,
na których ujawnienie nie chciały się po roku 1989 zgodzić służby
specjalne. Uznawały, że zawarte w nich informacje są dalej istotne dla
ich działalności lub nie powinny być ujawnienie z innych względów (np.
plany placówek obcych państw). Służby III RP przejęły również część
agentury służb PRL. Dane tych osób też były chronione.
Wyłączanie kolejnych części zbioru zastrzeżonego trwa od 2006 r.
Prezes IPN mówi o przełomie
W
2016 r. IPN postanowił ostatecznie zlikwidować zbiór i zostawić jako
zastrzeżone tylko te materiały, które są ważne dla pracy obecnych służb
specjalnych.
Prezes IPN uważa, że likwidacja
zbioru to przełom. - 28 lat temu przestała istnieć Polska
Rzeczpospolita Ludowa, państwo totalitarne i komunistyczne, ale spadek
po niej trwa. Nie ma żadnego uzasadnienia, aby niepodległą
Rzeczpospolitą budować na aktywach PRL. Minęło ćwierć wieku od pierwszej
próby ujawnienia komunistycznej agentury przez rząd Jana Olszewskiego,
który został obalony. Dziś jest ważny dzień, który rozpoczyna ostatni
etap ujawniania dokumentów SB - mówił we wtorek Szarek.
Zbiór
zastrzeżony przez lata funkcjonował jako jeden z mitów prawicy. Miały
się w nim znajdować informacje kompromitujące dla "elit III RP" i
pokazujące "prawdziwy przebieg historii".
Jak
na razie IPN niczego takiego nie zaprezentował. Omawiając jedną z
teczek (pokazaną jako przykład), Sławomir Cenckiewicz z Kolegium IPN
wskazał, że widnieje tam nazwisko Gromosława Czempińskiego (szefa UOP w
latach 90.), który przed 1989 rokiem jako funkcjonariusz SB zajmował się
inwigilacją obywatelki Wielkiej Brytanii (była oficerem łącznikowym CIA
ds. kontaktu z płk. Ryszardem Kuklińskim). - Myślę, że to jeden z
powodów, dla których tę teczkę złożono do zbioru zastrzeżonego -
spekulował Cenckiewicz.
Ale poza tym
rewelacji nie było. Ewidencja odtajnionych materiałów znajduje się na
stronie IPN. Są tam sygnatury jednostek archiwalnych wraz z ich krótkim
opisem. We wtorek ze względu na duże zainteresowanie dostęp do strony
był bardzo utrudniony. Jak podaje IPN "szczegółowy opis dokumentów z
wykazu zostanie zamieszczony w aplikacji Cyfrowe Archiwum, dostępnej dla
naukowców i dziennikarzy w każdej czytelni Instytutu".
IPN: źródła informacji w specjalnym katalogu
Na
konferencji ogłoszono też, że wkrótce do sieci wpadnie cały katalog
inwentarzowy dokumentów bezpieki. Wcześniej dostępny był tylko w
czytelniach. Znajdujące się w nim akta osobowe zostaną podzielone na
teczki funkcjonariuszy, osób rozpracowywanych oraz zakwalifikowanych
przez SB jako różnego rodzaju „źródła osobowe", a więc: tajnych
współpracowników, osobowe źródła informacji, konsultantów itp.
W
ten sposób IPN po raz pierwszy od momentu swojego powstania stworzy
rodzaj "listy agentów", od czego wcześniej odżegnywali się kolejni
prezesi.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
114. Zbiór zastrzeżony bez
Zbiór zastrzeżony bez tajemnic. Wszystko jawne
http://niezalezna.pl/92980-zbior-zastrzezony-bez-tajemnic-wszystko-jawne
Do zbioru zastrzeżonego Instytutu Pamięci Narodowej trafiły m.in. akta światowej sławy muzyka Konstantego Andrzeja Kulki, zarejestrowanego przez służby specjalne PRL jako właściciel lokalu kontaktowego, czy też Jacka Bartosika – funkcjonariusza wywiadu PRL, który zginął na początku lat 90. w zamachu w Libanie. Przez lata w tajnym zbiorze były schowane także dokumenty dotyczące gigantycznych fortun i najbardziej znanych aferzystów: Aleksandra Gawronika, Lecha Grobelnego czy szefa FOZZ Grzegorza Żemka. A także związanych z nimi oficerów służb specjalnych PRL, których zawzięcie bronił były prezydent Bronisław Komorowski - pisze w najnowszym numerze „Gazeta Polska”.
Dziś już wiadomo, dlaczego przez całe lata najpierw blokowano powstanie IPN, a później odtajnienie zbioru zastrzeżonego. Fortuny, które pojawiły się u progu III RP, w dużej części były zaprojektowane przez służby specjalne PRL, podobnie wyglądały kariery czy wykreowane przez komunistyczną bezpiekę autorytety.
Najwięcej akt ze zbioru zastrzeżonego zostało odtajnionych za czasów prezesury śp. profesora Janusza Kurtyki w latach 2006–2010. Wówczas udostępniono do badań archiwa wywiadu i kontrwywiadu cywilnych oraz wojskowych służb specjalnych. Część materiałów znalazło się w opublikowanym w 2007 r. Raporcie z weryfikacji Wojskowych Służb Informacyjnych autorstwa komisji weryfikacyjnej pracującej pod kierownictwem Antoniego Macierewicza, twórcy kontrwywiadu wojskowego.
– To właśnie na wniosek ministra Macierewicza zostały odtajnione akta Grzegorza Żemka ps. Dik. A w jego aktach było nazwisko funkcjonariusza, który przez wiele lat był w Wojskowych Służbach Informacyjnych
– stwierdził prof. Sławomir Cenckiewicz.
Funkcjonariusz, o którym mowa, to Zenon Klamecki, który rozpoczął służbę w Zarządzie II Sztabu Generalnego (wywiad wojskowy PRL) w 1978 r., a zakończył ją w Wojskowych Służbach Informacyjnych. Jego nazwisko znalazło się w Raporcie z weryfikacji WSI, podobnie jak innych zaangażowanych w jakikolwiek sposób w aferę FOZZ. Ich akta były ukryte w zbiorze zastrzeżonym, a bronił ich od początku lat 90. były prezydent Bronisław Komorowski.
Do tajnego zbioru trafiły również dokumenty dotyczące Aleksandra Gawronika – funkcjonariusza Służby Bezpieczeństwa, jej tajnego współpracownika, biznesmena, senatora w III RP. 29 czerwca 2015 r. został on oskarżony o podżeganie do zabójstwa w 1992 r. poznańskiego dziennikarza śledczego Jarosława Ziętary, którego ciała do tej pory nie znaleziono. Dlaczego część dokumentów dotyczących Gawronika trafiła do zbioru zastrzeżonego? Może to mieć związek z przedsięwzięciami podejmowanymi przez niemieckich polityków, których wykonawcą miał być Gawronik.
„W opinii ko [kontaktu operacyjnego – red.] »SEM« jest bardzo prawdopodobne, że kapitał niemiecki chce przez A. Gawronika rozpocząć legalne i oficjalne zasilanie mniejszości niemieckiej w Polsce. Najprawdopodobniej całym przedsięwzięciem mogą być również zainteresowane koła rządowe Republiki Federalnej Niemiec. Poprzez bank A. Gawronika rząd boński mógłby bowiem realizować własną politykę gospodarczą na terenach Pomorza i Śląska”
– czytamy w dokumencie z 1983 r.
Do „Z” trafiły także dokumenty dotyczące Lecha Grobelnego – biznesmena, założyciela w 1988 r. spółki Dorchem Sp. z o.o., która początkowo handlowała chemikaliami fotograficznymi, a po transformacji ustrojowej stała się właścicielem sieci kantorów wymiany walut. Kantorami zajmował się także Gawronik – obydwie fortuny wyrosły dzięki politykowi lewicy Ireneuszowi Sekule. Sekuła, wydając zgodę na oficjalny handel obcą walutą, przeprowadził „rewolucję kantorową”. Do UOP zaczęły napływać sygnały, że Gawronik, otwierając sieć kantorów na granicy zachodniej w ciągu jednej nocy, wiedział od kogoś z rządu o korzystnym kursie dolara. Gawronik zbił na „kantorowym” interesie fortunę – UOP badał jego powiązania z Sekułą, ale sprawa nigdy nie trafiła do prokuratury. Po odtajnieniu z „Z” materiałów dotyczących Sekuły okazało się, że został on zarejestrowany przez Agenturalny Wywiad Wojskowy – tajną komórkę wywiadowczą wchodzącą w skład Zarządu II Sztabu Generalnego jako wywiadowca o pseudonimie „Artur”. Zarówno Ireneusz Sekuła, jak i Lech Grobelny zmarli w niewyjaśnionych okolicznościach. Sekuła miał popełnić samobójstwo, strzelając do siebie trzykrotnie. Grobelny zmarł na skutek zadania mu rany kłutej – sprawcy nigdy nie znaleziono.
Więcej w najnowszym numerze tygodnika „Gazeta Polska”.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
115. @Maryla
Wydaje mi się, że z punktu widzenia czystej socjotechniki, PiS ma teraz najlepsza okazję, żeby dobić bestię i opublikować Aneks. Tamci są w defensywie, cienko piszczą, lemingom rzucili na otarcie łez "Ucho prezesa". Lepszego momentu może już nie być. Ujawnienie Zbioru Zastrzeżonego, ekspertyza potwierdzająca, że w Gdańsku jest lotnisko imienia TW Bolka a za tym powinien pójść Aneks. Czego się boi Duda z Kaczyńskim? Na co czekają?
116. .
117. Długi cień PRL O
Długi cień PRL
O likwidacji zbioru zastrzeżonego, zawartości „prywatnych
szaf” byłych esbeków i nowych projektach – mówi prezes IPN dr Jarosław
Szarek
Instytutu Pamięci Narodowej, rozmawia Małgorzata Rutkowska
Eksperci Instytutu im. Jana Sehna potwierdzili autentyczność podpisu
Lecha Wałęsy na zobowiązaniu do współpracy z SB oraz na innych
dokumentach z „teczki Kiszczaka”. Czy to wreszcie zakończy spór wokół
„Bolka”?
– Kończy, jeżeli chodzi o ostateczne potwierdzenie, iż Lech Wałęsa
został zarejestrowany przez Służbę Bezpieczeństwa jako tajny
współpracownik „Bolek” od 29 grudnia 1970 roku do 19 czerwca 1976 roku. W
pierwszym okresie donosił na stoczniowców i brał za to pieniądze, co
zostało udowodnione w wyniku rzetelnych badań opublikowanych w 2008 roku
przez historyków z Instytutu Pamięci Narodowej, dr. Piotra Gontarczyka i
prof. Sławomira Cenckiewicza, w ich książce „SB a Lech Wałęsa.
Przyczynek do biografii”. Decyzja o jej wydaniu została podjęta
osobiście przez śp. prezesa IPN Janusza Kurtykę. Wszyscy oni stali się
obiektem niewybrednych napaści, pojawiły się groźby likwidacji
Instytutu, obcięto mu budżet. Dzisiaj fakty zaprezentowane w książce
zostały potwierdzone w wyniku postępowania prokuratorskiego na podstawie
odnalezionych kolejnych dokumentów zawierających zobowiązanie do
współpracy podpisane przez Lecha Wałęsę, jego donosy, pokwitowania. I w
tej kwestii to kończy dyskusję na ten temat.
Dzisiaj faktu współpracy Lecha Wałęsy z SB nie podważają nawet ci,
którzy napadali na IPN w 2008 roku.
– W tej kwestii fakty są tak oczywiste, że dyskusja jest zakończona.
Natomiast pozostaje otwarta sprawa – i spory na ten temat będą trwały –
jak fakt współpracy z bezpieką z początku lat 70. XX wieku wpłynął na
decyzje podejmowane przez niego w następnych latach, m.in. jako
przywódcy „Solidarności”, nie wspominając o jego prezydenturze i
kolejnych latach politycznej aktywności. I ta dyskusja już się toczy, a
pojawiające się pytania są jak najbardziej uprawnione. Pomijając już
kwestię szantażu, to przecież sama świadomość tego, iż są ludzie, którzy
mają wiedzę o ciemnej karcie życiorysu, też nie pozostaje bez wpływu na
decyzje, jakie się podejmuje.
I jeszcze rzecz zasadnicza – sam stosunek Lecha Wałęsy do tej sprawy.
– Od laureata Pokojowej Nagrody Nobla, przywódcy „Solidarności” – ruchu,
którego jednym z fundamentalnych przesłań były kwestie moralne, a wśród
nich niezgoda na kłamstwo – można wymagać więcej. Lech Wałęsa w tej
sprawie nie zdobył się na stanięcie w prawdzie, ale wielokrotnie
zmieniał zdanie. Trzeba to wprost powiedzieć: kłamał. Nie wspominając
już o języku, jakim się posługiwał wobec swych adwersarzy. Dał tego
przykład nawet w ostatnich tygodniach.
Sprawa ma jeszcze inny wymiar. Przez lata za Lechem Wałęsą kryły się
wpływowe środowiska, z którymi on się związał. Wśród nich nie brakuje
ludzi powiązanych z peerelowskim reżimem. Oni wiedzą, że teraz przyjdzie
kolej na ich życiorysy. Dlatego będą, wbrew faktom, do końca bronić
Wałęsy.
Ujawnienie dokumentów ze zbioru zastrzeżonego nie wywołało jednak
spodziewanych emocji. Teczki bezpieki nie budzą już zainteresowania? A
może to efekt wieloletniej propagandy antylustracyjnej?
– To prawda, jest pewien niedosyt, bo były duże oczekiwania na nazwiska z
pierwszych stron gazet. Pamiętajmy jednak, że prace nad likwidacją
zbioru zastrzeżonego będą trwały do 31 marca 2017 roku, nie wiemy, co
się pojawi w kolejnych partiach dokumentów. Oczywiście, rola już
udostępnionych akt jest duża, to są tysiące teczek, które trzeba
dokładnie zbadać, i wtedy będzie można powiedzieć, co w nich jest. Nie
zapominajmy, że w Archiwum Instytutu są kilometry akt, które też czekają
na zbadanie. Nie wszyscy historycy chętnie z tego korzystają.
To pokazuje, że na wielu uczelniach dominują układy postkomunistyczne?
– Po pierwsze, przez wiele lat panował klimat, żeby lepiej tymi sprawami
się nie zajmować, nie było też zainteresowania w katedrach historii
najnowszej. Tych tematów nie badano, bo to było źle widziane, trzeba to
wprost powiedzieć. Po drugie, liczba teczek jest tak ogromna, że to
niektórych zniechęca. Trzeba długich, żmudnych badań, a tego nie zrobi
się szybko.
Powszechnie spodziewano się, że w dokumentach, które opuściły zbiór
zastrzeżony, znajdzie się wiedza o przepoczwarzaniu się PRL w III RP.
– Najbardziej interesujące byłyby dokumenty z końca lat 80. pokazujące
mechanizmy tzw. transformacji. Być może te materiały jeszcze się znajdą.
Pamiętajmy jednak o skali zniszczeń dokumentów cywilnej i wojskowej
bezpieki. Na przykład w Gdańsku 90 procent materiałów z lat 80. zostało
zniszczone. Nie wiemy, co znajduje się jeszcze w „prywatnych szafach”
byłych funkcjonariuszy.
Jakie były więc kryteria, którymi kierowano się, zamykając dostęp do
materiałów bezpieki?
– Przedziwne. Na pewno wiemy jedno: tym kryterium nie było to, którym
się posługiwano, czyli ochrona bezpieczeństwa państwa polskiego.
Najlepiej pokazuje to incydentalna, sprzed wielu lat, sprawa podpisania
zobowiązania do współpracy Jerzego Zelnika czy kwestia pojawienia się w
materiałach, które ujawniliśmy, nazwiska ówczesnego porucznika
Gromosława Czempińskiego. W wielu przypadkach nie było żadnego
uzasadnienia, żeby te materiały w tym zbiorze się znajdowały. To
pokazuje nawet to, co w tym momencie ujawniliśmy. Najważniejsze, że ten
zbiór przestaje istnieć.
Nowe archiwalia wpłyną w znaczący sposób na profil badawczy Instytutu?
– Mamy 14 centralnych programów badawczych, wśród nich nowe, m.in.:
„Województwa wschodnie II Rzeczypospolitej”, „Komuniści w II
Rzeczypospolitej”, „Rok 1989 – mechanizmy transformacji ustrojowej”,
„Polacy w Rosji i Związku Sowieckim”, „Wojsko Polskie w strukturach
państwa w XX wieku”. Oczywiście kontynuujemy te dotyczące aparatu
bezpieczeństwa PRL, emigracji, środowisk twórczych… Są tematy, które
materiały wychodzące ze zbioru zastrzeżonego poszerzą. Dostęp do
Archiwum IPN jest podobny jak do innych archiwów. Zachęcamy historyków
spoza Instytutu, żeby zaczęli te sprawy badać.
Można było odnieść wrażenie, że w poprzedniej kadencji badanie aparatu
represji przez IPN zeszło na dalszy plan.
– Instytut został powołany m.in. po to, żeby te kwestie zbadać, ujawnić,
ale ten proces nie jest zakończony. W 2011 roku Rada IPN podjęła
decyzję, że badanie aparatu represji nie jest priorytetowym zadaniem
Instytutu. Stąd też takie na tym polu opóźnienia czy zaniechania.
Jest nadzieja, że znakomity półrocznik IPN „Aparat represji w Polsce
Ludowej 1944-1989”, który nagle przestał się ukazywać kilka lat temu,
powróci?
– Będzie kontynuowany, wkrótce ukaże się kolejny numer, przygotowany tak
jak wcześniej przez Oddział IPN w Rzeszowie. Po pięcioletniej przerwie
na rynek powrócił „Biuletyn IPN” – przez lata najbardziej rozpoznawalna
marka Instytutu. W najbliższą środę ukaże się na rynku, będzie dostępny
m.in. w placówkach Poczty Polskiej, empikach.
Nowa ustawa o IPN nałożyła na Instytut nowe obowiązki. Jak wygląda
sprawa finansowania tak szeroko zakrojonej działalności?
– Paradoksalnie na 2017 rok obcięto nam budżet o 24 miliony w stosunku
do tego, co zaproponowaliśmy. A ten rok jest zasadniczy, ponieważ
zostaliśmy zobowiązani ustawą z czerwca 2016 roku do powołania dwóch
nowych biur: poszukiwań i identyfikacji oraz biura upamiętnień. Te biura
w szkieletowym kształcie powołaliśmy już latem przy zerowym budżecie.
Nie wspominam, że pojawiło się inne zadanie – poszerzenie działalności
edukacyjnej, naukowej o okres od 1917 roku, co wymaga kolejnych kosztów.
Na Archiwum IPN spada też obowiązek przygotowania materiałów do ustawy
dezubekizacyjnej, i to w bardzo krótkim czasie – w ciągu czterech
miesięcy. A w perspektywie jest wojskowa ustawa dezubekizacyjna. To
będzie kolejna sprawa, która jest dla nas nowa, bo wojskowego aparatu
bezpieczeństwa nie badaliśmy do tej pory. Doszło do paradoksalnej
sytuacji, że znaczenia i roli IPN nikt nie kwestionuje, natomiast w tak
znacznym stopniu obcięto budżet Instytutu. Ale podołamy. Powstaje bardzo
dużo nowych inicjatyw.
Priorytetem IPN w sferze edukacji ma być w tym roku 80. rocznica
Operacji Polskiej, zupełnie nieobecnej w świadomości historycznej
Polaków. Amnezja w sprawie co najmniej 111 tysięcy ofiar nie może dłużej
trwać.
– Zrobimy wszystko, żeby ta wiedza dotarła do nauczycieli i znalazła się
w podręcznikach szkolnych, została spopularyzowana. Kilka tygodni temu
Instytut wydał zbiór dokumentów dotyczących Operacji Polskiej z archiwów
gruzińskich. Prowadzimy w ogóle szeroką działalność międzynarodową,
ostatnio podpisaliśmy umowę o współpracy z Archiwum Watykańskim, chcemy
opublikować materiały z kolekcji Kazimierza Papée, ostatniego ambasadora
II RP przy Stolicy Apostolskiej. Nie mówię już o współpracy z
odpowiednikami IPN z tej części Europy czy o kwerendach archiwalnych w
USA, Wielkiej Brytanii i innych krajach zachodnich. Dużym wyzwaniem dla
nas będzie przyszły rok i 100-lecie odzyskania niepodległości, bardzo
ważna będzie sfera edukacji.
Jak układa się współpraca Instytutu z Ministerstwem Edukacji Narodowej?
– Myślę, że dobrze, bardzo dużą popularnością cieszy się cykl wykładów
przygotowany wspólnie z MEN dla nauczycieli i we współpracy z ośrodkami
doskonalenia zawodowego nauczycieli. Dzięki temu rozpowszechniamy wiedzę
o Polskim Państwie Podziemnym, Kresach, Operacji Polskiej NKWD,
emigracji, aparacie represji w PRL. W sferze edukacyjnej chcemy się
skupić na wyposażeniu nauczycieli w narzędzia, dostarczyć im materiały,
które by pozwoliły przedstawiać kwestie mało lub w ogóle nieobecne w
podręcznikach szkolnych, mając nadzieję, że to się zmieni w nowej
podstawie programowej. My nie zastąpimy szkoły, ale możemy pomóc,
przygotowując ofertę edukacyjną, oświatową, co jest bardzo ważną częścią
naszej działalności.
Polityka historyczna IPN ma też ważny wymiar międzynarodowy, zwłaszcza
że państwo polskie codziennie konfrontowane jest z agresywną polityką
pamięci krajów ościennych – Niemiec i Rosji. Kłamstwo o „polskich
obozach zagłady” okazuje się trudne do wytępienia.
– Na istniejącej już stronie internetowej Instytutu
http://truthaboutcamps.eu [MS1], gdzie znajdziemy informacje o
niemieckich obozach zagłady i obozach koncentracyjnych w językach
polskim, angielskim, niemieckim, francuskim, bułgarskim, zamieściliśmy
liczącą ok. 8,5 tys. nazwisk załogę SS obozu KL Auschwitz. Każdy, kto
mówi, że to był „polski obóz”, niech sprawdzi, kto tam pracował.
Życiorysom tym towarzyszy około 350 wyroków, jakie wobec części z nich
zapadły po wojnie. To efekt śledztwa Oddziałowej Komisji Ścigania
Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu IPN w Krakowie. Jednocześnie
początek większego projektu. Dołączymy inne obozy. Było to możliwe
dzięki współpracy z prof. Aleksandrem Lasikiem, który przez 30 lat
prowadził badania naukowe dotyczące tej tematyki, zgromadził dane o ok.
25 tys. funkcjonariuszy SS, a teraz część efektów jego pracy udostępnia
IPN. Takich naukowców będziemy wspierać.
Teraz rodzime media należące m.in. do niemieckich koncernów narzucają
frazę „polskie obozy koncentracyjne” w odniesieniu do powojennych obozów
pracy na terenie Polski. Będzie odpowiedź Instytutu?
– Po II wojnie światowej Polska nie była niepodległym państwem, to było
państwo komunistyczne, które stało się częścią imperium sowieckiego. Te
obozy były tworzone przez komunistów, one nie mogą być nazywane
polskimi. Więziono w nich m.in. polskich patriotów, którzy
przeciwstawiali się niewoli, która przyszła ze wschodu. Można je nazywać
stalinowskimi, komunistycznymi, ale nigdy polskimi. Były na terytorium
Polski, ale to nie Polacy je budowali. Ani państwo polskie, ani Naród
Polski nie ponoszą za nie odpowiedzialności.
Dziękuję za rozmowę.
Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/mysl/175733,dlugi-cien-prl.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
118. Tylko Straż Graniczna
Tylko Straż Graniczna zakończyła przegląd zbioru zastrzeżonego
IPN. Kruk: "Nie wpłynął ani jeden wniosek o nadanie klauzuli tajności"
"Prac nie ukończyły - jak głosi komunikat Instytutu - Agencja
Wywiadu, ABW, Służba Kontrwywiadu Wojskowego, Służba Wywiadu Wojskowego"
IPN we wtorek poinformował,
że tylko Straż Graniczna wywiązała się z podjętego zobowiązania
zakończenia 31 marca br. przeglądu tzw. zbioru zastrzeżonego. Prac nie
ukończyły - jak głosi komunikat Instytutu - Agencja Wywiadu, ABW, Służba Kontrwywiadu Wojskowego, Służba Wywiadu Wojskowego. Niezależnie od opóźnienia, zgodnie z przepisami ustawy o IPN, pełne ujawnienie tzw. zetki, czyli dokumentacji wytworzonej przez aparat bezpieczeństwa PRL i zachowanej w nim ze względu na aktualne bezpieczeństwo polskiego państwa, nastąpi 16 czerwca.
— powiedziała we wtorek dyrektor Archiwum IPN. Podkreśliła, że Straż Graniczna nie złożyła ani jednego wniosku do prezesa IPN o oznaczenie materiałów klauzulą tajności.
— powiedziała Kruk.
Dodała,
że powinno być również znane stanowisko wobec przejrzanej dokumentacji,
które wyrażą ministrowie nadzorujący służby specjalne lub szefowie tych
służb. Dyrektor Archiwum IPN wyraziła nadzieję, że służby specjalne zakończą przegląd w najbliższym czasie, tak by „prezes IPN miał czas na spokojną ocenę wniosków, które do Instytutu zostaną skierowane”. Zgodnie z ustawą o IPN, to prezes Instytutu będzie podejmował ostateczną decyzję w sprawie utajnienia albo ujawnienia danej jednostki archiwalnej.
— tłumaczyła, dodając, że jak do tej pory chodzi o ok. 30 tys. przejrzanych jednostek archiwalnych.
— powiedziała Kruk.Dodała też, że archiwiści IPN dołożą wszelkich
starań, by jeszcze pod koniec roku umieścić informacje o dokumentach
z odtajnionego zbioru w inwentarzu archiwalnym IPN, który dostępny jest w internecie. Tłumaczyła przy tym, że sam proces przenoszenia tajnych materiałów do zbioru jawnego wymaga wielu czynności archiwalnych, dlatego jest on tak długotrwały.
Komunikat w sprawie ujawnienia zbioru zastrzeżonego IPN
przekazał we wtorek w związku „z licznymi pytaniami o stan prac
w sprawie ustalonego na dzień 31 marca br. terminu zakończenia przeglądu
akt tworzących tzw.: „zbiór zastrzeżony”. Termin ten został ustalony
w drugiej połowie września ub.roku na wspólnym spotkaniu m.in. prezesa IPN, Kolegium IPN oraz ministrów nadzorujących służby specjalne.
IPN przypomniał, że zgodnie z nowelizacją ustawy o IPN
z 29 kwietnia 2016 r. przewidziany termin ujawnienia materiałów
z byłego „zbioru zastrzeżonego” nastąpi 16 czerwca br., czyli
12 miesięcy po wejściu w życie znowelizowanych przepisów.
— przypomniał Instytut.
Z przepisów
nowelizacji wynika, że do 15 czerwca br. Agencja Bezpieczeństwa
Wewnętrznego, Agencja Wywiadu (działające w porozumieniu z ministrem
koordynatorem służb specjalnych), służby podległe MON
i Komendant Główny Straży Granicznej (w odniesieniu do dokumentów
wytworzonych przez b. Wojska Ochrony Pogranicza) mają czas, by dokonać
przeglądu dokumentów. Po tej analizie część dokumentacji otrzyma
klauzulę tajności na zasadach ustawy o ochronie informacji niejawnych,
a część stanie się dokumentami jawnymi, do których dostęp będą mieli m.in. naukowcy oraz dziennikarze.
Pomimo tego 19 września ub.r. kierownictwo IPN, a także Kolegium IPN, uzgodniły m.in. z szefem MON
Antonim Macierewiczem oraz ministrem koordynatorem służb specjalnych
Mariuszem Kamińskim, że przegląd materiałów z tzw. zetki zakończy się
wcześniej, czyli do 31 marca br. Zgodnie z planem po tym terminie -
od kwietnia do połowy czerwca - służby i IPN mają rozstrzygać ewentualne kwestie sporne związane z nadaniem klauzul tajności.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
119. "GW" krytycznie o likwidacji
"GW" krytycznie o likwidacji zbioru zastrzeżonego IPN i
ujawnieniu szpiegów. Rzecznik Kamińskiego: Służby wywiązują się z
obowiązku nałożonego przez Sejm
"Służby wywiązują się z nałożonego przez Sejm obowiązku, kierując się przepisami prawa oraz
wymogami bezpieczeństwa narodowego".
—powiedział Żaryn, nawiązując do wtorkowego artykułu w „Gazecie Wyborczej”.
Gazeta napisała, że nazwiska prawie tysiąca oficerów i agentów wywiadu PRL i III RP ujawnia publicznie dostępny katalog Instytutu Pamięci Narodowej.
—napisała „GW”. Według niej, wśród danych są nazwiska legalizacyjne, pod którymi oficerowie występowali za granicą.
Według cytowanego przez „GW” byłego oficera Agencji Wywiadu, to nieprawdopodobny skandal.
—powiedział w „Wyborczej” były oficer AW.
—przypomniał
Żaryn. Dodał, że to ustawodawca zobowiązał m.in. służby specjalne
do przejrzenia dokumentacji ze zbioru zastrzeżonego i przeanalizowania
klauzul nadanych poszczególnym dokumentom.
—zapewnił.
Żaryn
podkreślił, że w wyniku przeglądu tych archiwów zostaną utrzymane
klauzule jedynie na tych dokumentach, których ujawnienie i dziś
rodziłoby zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa.
—podkreślił rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych.Żaryn przypomniał, że w ramach całego procesu ujawniane są materiały
dotyczące funkcjonariuszy komunistycznych służb specjalnych oraz
ich współpracowników.
—mówił PAP rzecznik.
Przypomniał, że podobne działania przeprowadziły też m.in. Niemcy czy Czechy oraz inne kraje postkomunistyczne.
—ocenił.
Według
Żaryna, nie ma dziś podstaw, aby „archiwalia dotyczące funkcjonariuszy
i współpracowników komunistycznych służb były masowo skrywane przed
opinią publiczną”.
Przypomniał, że z ustawy o ochronie informacji niejawnych wynika, iż ochrona danych funkcjonariuszy i współpracowników służb specjalnych nie dotyczy danych znajdujących się w zasobach IPN - „w dokumentach, zbiorach danych,
rejestrach i kartotekach, a także w aktach funkcjonariuszy i żołnierzy
organów bezpieczeństwa państwa, przekazanych do Instytutu Pamięci
Narodowej - Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu”.
Wąsik
odpowiada na zarzuty Czerskiej: To rozliczanie z przeszłością
komunistyczną. "Dane nie mają wpływu na bezpieczeństwo państwa
"Wszystkie informacje, które znajdowały się w zbiorze
zastrzeżonym i również dziś mają istotne znaczenie dla bezpieczeństwa
państwa, nadal będą niejawne".
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
120. W.Sumliński inf.na Facebooku
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
121. Sprawa
publikacji Aneksu coraz bardziej robi sie niepokojaca. Ten krok powinien byc zrobiony, chocby z tego wagledu, ze sprawy by sie posunely naprzod i mielibysmy nowy punkt wyjscia w dalszych staraniach o zrozumienie tego, co sie w Polsce dzieje. Marnuje sie czas.
122. już jedną "przymiarkę mieliśmy "
w Grudniu,pod Sejmem ,
włącznie z" komediantem udającym ofiarę"wtedy nie wyszło,więc haftują dalej
WSi sPOkojna,WSI wesoła
Dobrego Dnia,Polsko
gość z drogi
123. Puczyści w Sejmie? A jak nie
Puczyści w Sejmie? A jak nie wyjdą… Możemy mieć kolejny etap obalania rządu i udanego paraliżowania Sejmu
Prof. Krystyna Pawłowicz
Czy Sejm jest klubem do wynajęcia dla środowisk (dawnych służb
PRL-owskich) otwarcie podważających dziś legalność obecnych władz?
W sobotę 29 IV, o godz. 12.00, w Sali
Kolumnowej Sejmu ma się odbyć „konferencja” nt. „Ochrony praw
funkcjonariuszy i żołnierzy w demokratycznym państwie”.
Wśród uczestników SB-cy i żołnierze LWP
znani z protestów pod Sejmem w grudniu 2016 przeciwko ustawie
ograniczającej przywileje emerytalne tych grup. Zebrani mają powołać
„Inicjatywę Ustawodawczą”, co brzmi jak „rząd tymczasowy”, i „omówić
założenia do obywatelskiego projektu ustawy o zmianie ustawy
‘represyjnej’ [czytaj: dezubekizacyjnej]”.
Czy Sejm jest klubem do wynajęcia dla środowisk (dawnych służb PRL-owskich)
otwarcie podważających dziś legalność obecnych władz i wzywających
do buntu przeciwko nim? Czy w Warszawie nie ma sal do wynajęcia?
Coś
mi się zdaje, że jak wyspecjalizowane, zbuntowane służby
po-komunistyczne wejdą bez przeszkód na teren Sejmu pod pretekstem
(antyrządowej) „konferencji”, to tak łatwo już z Sejmu NIE WYJDĄ…
Możemy mieć kolejny etap obalania rządu i udanego paraliżowania Sejmu. KTO w ogóle wydał zgodę na takie obniżanie prestiżu Sejmu i narażanie go na realne ryzyko nieodpowiedzialnych działań broniącego się desperacko „zbrojnego ramienia” PRL-u?
autor:
Prof. Krystyna Pawłowicz
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
124. szanowna pani profesor
wszystko wskazuje na to,ze ma Pani rację a więc czas na nas ,czyli Lud PISowy i,kochający Polskę ,czas na podpisanie kolejnej LISTY Obecności w dniu 29 Kwietnia Kluby Gazety Polskiej i nie tylko
czas na marsz do Warszawy
gość z drogi
125. Do 15 czerwca nie będzie
Do 15 czerwca nie będzie decyzji ws. klauzul tajności dla dokumentów z "zetki". IPN tłumaczy, że odpowiedzialność nie leży po…
Zgodnie z ustawą, to prezes IPN będzie podejmował ostateczną
decyzję w sprawie utajnienia albo ujawnienia danej jednostki
archiwalnej.
We wtorek odbyło się posiedzenie Kolegium IPN,
na które zaproszono szefów służb i ministrów nadzorujących służby
specjalne, z prośbą o ustosunkowanie się do sprawy przeglądu materiałów
z tzw. zbioru zastrzeżonego, czyli znajdujących się w wyodrębnionym,
tajnym zbiorze w archiwum IPN. Służby powinny
były zakończyć przegląd do 31 marca, jednak tylko Straż Graniczna
wywiązała się z tego w tym terminie. Zgodnie z ustawą o IPN termin ujawnienia materiałów z tzw. zbioru zastrzeżonego nastąpi 16 czerwca.
Po wtorkowym spotkaniu IPN
poinformował, że do 20 maja ministrowie koordynujący działania służb, w
których gestii pozostają materiały z tzw. zbioru zastrzeżonego,
przedstawią rekomendacje dotyczące ewentualnego nadania klauzuli tajności wybranym dokumentom. Zgodnie z ustawą o IPN, to prezes Instytutu będzie podejmował ostateczną decyzję w sprawie utajnienia albo ujawnienia danej jednostki archiwalnej.
W komunikacie przesłanym w środę PAP IPN poinformował, że do tej pory nie wpłynął do prezesa IPN żaden wniosek o nadanie klauzuli jakimkolwiek materiałom archiwalnym z tzw. zbioru zastrzeżonego.
— podał IPN w komunikacie.
Jednocześnie poinformował, że „prezes IPN
dr Jarosław Szarek wyraził obawę, że w obliczu tak dużej liczby
jednostek archiwalnych, które będzie musiała ocenić powołana przez niego
komisja, nie będzie miał możliwości podjęcia ostatecznych decyzji
do 15 czerwca br.”
Prezes IPN dodał, że „odpowiedzialność za ten stan rzeczy nie leży po stronie IPN.
- To późny termin przekazania wniosków oraz ilość akt, do jakich będą
się odnosiły, wpływa na czas ich realizacji. Stwierdził również iż,
wszystkie wnioski, które wpłyną w ustawowym terminie zostaną przez niego
rozpatrzone w najkrótszym możliwym terminie” - napisano w komunikacie IPN.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
126. „Nie sposób utożsamiać się z
„Nie sposób utożsamiać się z Polską, która wśród elit rządzących ma tak wielu ubeków”
Janusz Śniadek z PiS w „Czterech stronach”. więcej
Ciekawy materiał Anity Gargas o porażających wynikach audytu w
Cenzinie – firmie generującej gigantyczne zyski dla WSI. Sprawdź
szczegóły!
Firma Cenzin wzbudziła kontrowersje już w latach 90. ubiegłego wieku.
Jej nazwa pojawiała się na czołówkach gazet – głównie za sprawą afery
ujawnionej przez niemieckich dziennikarzy. Szefowie WSI nie informowali władz o nielegalnym procederze, a osiągane przez nich w ten sposób zyski były dodatkowym źródłem finansowania działalności Wojskowych Służb.
Zdaniem ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza, wszelkie działania podjęte wobec tej firmy pokazują siłę parasola sądowniczego rozpiętego nad ludźmi z WSI.
— zwrócił uwagę minister obrony narodowej Antoni Macierewicz.
Obecnie
Cenzin wchodzi w skład Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Dostarcza amunicję,
wysokiej klasy sprzęt specjalny oraz usługi modernizacyjne m.in. dla
polskich sił zbrojnych, czy policji.
Prezes Cenzin Sebastian Meitz tłumaczył, że rynek, na którym funkcjonuje jego firma jest kluczowym dla bezpieczeństwa Polski. Po objęciu stanowiska we wrześniu 2016 roku był zaskoczony, że zyski firmy były dużo poniżej wartości rynkowej.
— wyjaśniał Sebastian Meitz.
Okazuje się jednak, że zamiast Cenzinu, zarabiały przede wszystkim pośrednicy oraz spółki związane z dyrektorem biura sprzętu wojsk lądowych Cenzinu. Straty powodowały także zadziwiające przeceny broni i innego sprzętu.
Wojciech
Dudziński, prezes firmy, która przeprowadziła audyt w Cenzinie
przyznał, że skala nieprawidłowości w firmie jest zaskakująca, nawet
w porównaniu do takich krajów jak Kosowo.
Nieprawidłowości dotyczyły między innymi zasad prowadzenia gospodarki magazynowej.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
127. Fijołek: Szef MON naciska na
Fijołek: Szef MON naciska na Pałac Prezydencki ws. aneksu do raportu z likwidacji WSI. Jakie efekty przyniesie ta presja?
Wszystko wskazuje na to, że w najbliższych tygodniach (miesiącach) czeka nas poważna dyskusja nad jawnością dokumentów.Mało kto zwrócił w środowy wieczór uwagę na znaczący fragment interesującego skądinąd programu Anity Gargas. Pod koniec audycji, trochę jako puenta podsumowująca zaprezentowane ustalenia, wybrzmiał głos ministra obrony narodowej.
Antoni Macierewicz w krótkiej wypowiedzi dla TVP nawiązał do sprawy ujawnienia aneksu z raportu do raportu o likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych.
— powiedział szef MON.
Trudno odebrać te słowa inaczej niż presja na Pałac Prezydencki;
to bowiem w gestii prezydenta Andrzeja Dudy leży los aneksu. Cała
sprawa jest o tyle ciekawa, że przez szesnaście miesięcy urzędowania
gabinetu Beaty Szydło (a prezydenta jeszcze dłużej) szef MON
był powściągliwy w tej kwestii. Pytany o sprawę, ucinał, że decyzja
w tej sprawie należy do prezydenta. Tym razem nacisk na Pałac jest
wyraźny. Skąd ta zmiana nastawienia?
Wyjścia w tej sprawie są dwa. Pierwsze zakłada, że minister Macierewicz uznał, że dawne środowisko WSI
jest w jakiejś szeroko rozumianej ofensywie i trzeba działać. Świadczyć
o tym może na przykład dyskusyjna decyzja prokuratury, która domaga się
uchylenia prawomocnego wyroku dotyczącego płatnej protekcji przy
weryfikacji oficera WSI (tzw. sprawa
Sumlińskiego). Presja na Pałac - zwłaszcza jeśli okazałaby się skuteczna
- mogłaby pozwolić na odparcie tychże wpływów.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Nagły zwrot w sprawie Sumlińskiego? Prokuratura domaga się uchylenia
prawomocnego wyroku dotyczącego płatnej protekcji przy weryfikacji
oficera WSI
Krytycy szefa MON
wskażą zaś na drugie rozwiązanie. Jak spekuluje się w kuluarach,
minister Macierewicz mógł po prostu ruszyć do własnej kontrofensywy
po ostatnich nie najlepszych dla niego politycznych tygodniach. Sprawa
aneksu pozwoliłaby szefowi MON odbić się, umocnić pozycję, a przy tym odciąć się prezydentowi, którego listy do MON wywołały lawinę komentarzy i spekulacji.
WIĘCEJ: Coś pękło? Tygodnik „wSieci” o kulisach relacji między MON a Pałacem Prezydenckim. Czy czeka nas nowa odsłona „wojny na górze”?
Wydaje się, że prędzej czy później sprawa ujawnienia (lub nie) aneksu do raportu z likwidacji WSI
stanie na porządku dziennym debaty publicznej. Niezależnie od przyczyn,
jakie stoją za powrotem do dyskusji tej sprawy, prezydent będzie musiał
zająć wyraźne stanowisko, wytłumaczyć swoje motywacje, precyzyjnie
nakreślić swoją ocenę sytuacji. Stanowisko MON bowiem mniej więcej znamy i stoi ono w poprzek dotychczasowej polityki Pałacu Prezydenckiego.
Na marginesie
całej sprawy warto również zwrócić uwagę na sprawę zbioru
zastrzeżonego. A konkretnie - na komunikat Instytutu Pamięci Narodowej
w tej kwestii. Kierownictwo IPN przekonuje
w nim, że do 15 czerwca nie będzie możliwe podjęcie ostatecznych decyzji
ws. ewentualnego nadania klauzul tajności dokumentom z tzw. „zetki”.
Skąd ten poślizg? Prezes IPN
uzasadania, że chodzi o zbyt dużą liczbę jednostek archiwalnych, które
będzie musiała ocenić powołana przez niego komisja. Chodzi o jednostki,
które miałyby zostać utajnione. Kto domaga się utajnienia na największą
skalę? Służby wojskowe. Służba Kontrwywiadu Wojskowego - nawet
na poziomie 69 procent. Tak przynajmniej wynika z komunikatu IPN.
Czy minister obrony narodowej i minister koordynator służb specjalnych
zmniejszą liczbę dokumentów skierowanych do utajnienia? Okaże się
wkrótce, wnioski do nich zostały skierowane.
Jak czytamy w komunikacie IPN:
WIĘCEJ: Do 15 czerwca nie będzie decyzji ws. klauzul tajności dla dokumentów z „zetki”. IPN tłumaczy, że odpowiedzialność nie leży po jego stronie
Mariusz Kamiński: „Służby zakończyły przegląd tzw. zbioru zastrzeżonego”. Czas na rekomendacje dla prezesa IPN
Wszystko
wskazuje na to, że w najbliższych tygodniach (miesiącach) czeka nas
poważna dyskusja nad jawnością dokumentów, skalą upublicznienia danych,
jak również klauzulach tajności, jakie mają być nadawane - tak
w „zetce”, jak i w sprawie aneksu. Dyskusja ta powinna zresztą
być zakończona jakąś puentą - chodzi o jasne stanowisko dzisiejszego
obozu rządzącego. Zapowiada się ciekawy czas.
autor:
Marcin Fijołek
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
128. Od wielu lat pojawiają się
Od wielu lat pojawiają się apele o ujawnienie aneksu do raportu WSI, ale dokument pozostaje tajny. Legendarny opozycjonista, a dzisiaj poseł Kornel Morawiecki, domaga się, aby opublikować dokument. - Bardzo proszę pana prezydenta, żeby to zrobił - stwierdził.
Na łamach "Gazety Polskiej" w czerwcu 2015 roku Dorota Kania pisała:
"Raport z weryfikacji Wojskowych Służb Informacyjnych został ujawniony przez prezydenta prof. Lecha Kaczyńskiego 21 lutego 2007 r. Dokument został opracowany przez komisję weryfikacyjną pracującą pod kierownictwem Antoniego Macierewicza, ówczesnego wiceministra obrony narodowej, i zawierał opis nieprawidłowości i patologii, do których doszło w czasie działalności WSI, czyli od 1991 r. do 2006 r., kiedy to nastąpiło ich rozwiązanie"
"Opublikowanie raportu z weryfikacji WSI wywołało wściekłość w wielu środowiskach, które – jak wynikało z dokumentu – były pośrednio bądź bezpośrednio związane z WSI, a wcześniej z komunistyczną bezpieką wojskową. Największe fortuny wyrosły właśnie na bazie tych związków, a wiele karier w mediach czy polityce nie mogłoby się rozwinąć, gdyby nie zaplecze wojskowej bezpieki" - podkreśliła.
CZYTAJ WIĘCEJ: Aneks z weryfikacji WSI – prawda o III RP
Tajny jednak pozostał aneks do raportu. Od lat pojawiają się żądania, aby został ujawniony.
- Bardzo proszę pana prezydenta, żeby to zrobił - powiedział w TVP Info poseł Kornel Morawiecki. - Dlaczego my, Polacy, już prawie trzy dekady po transformacji nie możemy znać prawdy? To jest oburzające – podkreślił.
Odniósł się również do likwidacji zbioru zastrzeżonego IPN, czyli tzw. "zetki".
– Na razie to, co ujawnili, to nie o to chodzi. To jest za mało. Nie rozumiem tego. To jest grzech Okrągłego Stołu, grubej kreski, grzech transformacji, która ma za sobą olbrzymie cienie. Dała nam wolność, ale nie dała nam solidarności, uczciwości i poczucia służby dla ojczyzny – mówił Morawiecki.
http://niezalezna.pl/97845-aneks-do-raportu-wsi-nadal-tajny-posel-morawi...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
129. Prof. Zybertowicz o aneksie do raportu WSI
http://wpolityce.pl/polityka/337773-prof-zybertowicz-o-aneksie-do-raport...
Prof. Andrzej Zybertowicz odniósł się w „Śniadaniu w Trójce” do kwestii ewentualnej publikacji aneksu do raportu ws. likwidacji WSI. Jego zdaniem sprawa nie jest zamknięta.
Znam fragmenty aneksu z czasów, kiedy był on opracowywany. Nie było w nich tych motywów, o których mówi pan minister Macierewicz. Gdy byłem doradcą do spraw bezpieczeństwa prezydenta Kaczyńskiego chciałem zapoznać się z całością raportu, ale uznano wtedy, że prezydent nie miał prawa, żeby mi udostępnić ten raport
—stwierdził Andrzej Zybertowicz.
Profesor przypomniał, że prezydent Lech Kaczyński, gdy sam z nim się zapoznał, odbył wówczas długą rozmowę z ówczesnym sekretarzem stanu w jego Kancelarii Andrzejem Dudą i przedstawił mu swoją opinie.
I prezydent Duda pamięta opinię Lecha Kaczyńskiego, którą także publicznie ujawniono, a która zgłaszała poważne zastrzeżenia. Prezydent Duda nie podjął decyzji, jak dalej będzie procedował za raportem. Sprawa była rozważana, ale nie podjął decyzji. Nie jest ona zamknięta, ale argumenty Lecha Kaczyńskiego są na razie argumentami, które ukierunkowują jego stosunek do aneksu
—stwierdził Zybertowicz.
W programie poruszona została również kwestia wycofania przez PiS projektu dot. ustroju Warszawy. W ocenie dorady prezydenta to znak, że „demokracja w Polsce działa”, bo partia rządząca słucha obywateli”.
Wbrew opowieściom opozycji od początków rządów Prawa i Sprawiedliwości demokracja w Polsce działa. Partia rządząca reaguje na wyrażenie przez wyborców swojego punktu widzenia i swoich interesów. Tam, gdzie widzi, że nieprzemyślana była jakaś koncepcja reformy, wycofuje się. To jest typowe dla demokracji. Elektorat wysyła sygnały, opinia publiczna zgłasza swoje zastrzeżenia, a partia rządząca nie idzie z uporem w kierunku, który wcześniej był obrany tylko koryguje, nowelizuje wcześniejsze rozwiązania. To pokazuje, że żyjemy w systemie demokratycznym
– podkreślił profesor.
W Trójce rozmawiano także o dokumencie Konferencji Episkopatu Polski pt. „Chrześcijański kształt patriotyzmu”.
Sam się zastanawiam, kiedy był najlepszy moment na taki list i w ogóle otrzeźwienie wszystkich stron. I myślę, że najlepszy moment, który przegapiono i ze względu na interes polityczny medialnie osunięto w cień, nie przedyskutowano, to był moment zamordowania z rozmysłem działacza Prawa i Sprawiedliwościowi w Łodzi
—powiedział Zybertowicz.
Pikieta przed Sejmem przeciwko ustawie dezubekizacyjnej
Pikieta przed Sejmem przeciwko ustawie dezubekizacyjnej.
Kilkaset osób manifestowało swoje niezadowolenie z rozwiązań, które
obowiązują od stycznia tego roku. Nowe regulacje obniżają emerytury tym,
którzy służyli organom bezpieczeństwa w PRL.
Fot. PAP/Tomasz Gzell
Na pikietę zorganizowaną przez SLD przyszli między innymi
przedstawiciele związków zawodowych służb mundurowych, byli szefowie
BOR, a także byli generałowie policji - między innymi Marek
Działoszyński, Komendant Główny Policji w latach 2012-2015. Od 1 października 2017 r.
maksymalna emerytura tych osób nie będzie mogła być wyższa niż średnie
świadczenie w ZUS (emerytura - ok. 2 tys. zł, renta - ok. 1,5 tys. zł,
renta rodzinna - ok. 1,7 tys. zł).
Według szacunków MSWiA, obniżonych zostanie ponad 18 tys. emerytur policyjnych, ponad 4 tys. policyjnych rent inwalidzkich i ponad 9 tys. rent rodzinnych.
Osobliwy protest byłych esbeków przed Sejmem. "Na pierwszym
miejscu jest honor funkcjonariusza. Dopiero na drugim miejscu są
pieniądze". ZDJĘCIA
"Reprezentuję głos kadry policyjnej. Nie moglibyśmy stać
obojętnie wobec ustawy obniżającej godność kilkudziesięciu tysiącom
policjantów. Mówimy absolutnie nie!".Zgromadzonych do protestu zagrzewał między innymi gen. Marek
Dukaczewski, były szef Wojskowych Służb Informacyjnych, Włodzimierz
Czarzasty, Ryszard Kalisz czy Janusz Zemke.
— mówił Janusz Zemke.
Z kolei
były oficer policji Zdzisław Czarnecki stwierdził, że protest powinien
odbywać się na Sali Kolumnowej, gdzie została uchwalona ta „haniebna
ustawa”. Wtórował mu Adam Rapacki, były wiceszef MSWiA.
— mówił Rapacki.
Protestujący podnosili również, że najważniejszy dla nich jest honor funkcjonariusza, a dopiero na drugim miejscu są pieniądze.
Następnie
głos zabrał Marek Dukaczewski, były szef Wojskowych Służb
Informacyjnych, który posłużył się iście poetyckim porównaniem.
— żalił się Dukaczewski.
— dodał Dukaczewski.
Głos zabrała także Katarzyna Piekarska, która stwierdziła, że Polska jest państwem chorym z nienawiści, a rząd nie szanuje ani prawa, ani sprawiedliwości.
— powiedziała Piekarska.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
130. Olszewski za ujawnieniem
Olszewski za ujawnieniem aneksu do raportu z weryfikacji WSI
Były premier stoi murem za szefem MON Antonim Macierewiczem.
Nie widzę żadnych przeszkód, by
aneks do raportu z weryfikacji WSI został ujawniony. Nie mam jednak
pewności, czy ten dokument istnieje, czy przetrwał. Aneks został
przekazany na ręce prof. Lecha Kaczyńskiego. Po tragedii smoleńskiej
wszystkie dokumenty po Lechu Kaczyńskim przejął Bronisław Komorowski.
Nie wiemy, czy po przegranych wyborach prezydent Komorowski przekazał je
swojemu następcy, czyli prezydentowi Andrzejowi Dudzie – stwierdził w
wywiadzie dla „Gazety Polskiej” b. premier Jan Olszewski.Zdaniem Olszewskiego „minister Antoni Macierewicz jest postacią szczególną w naszym życiu publicznym”.
– Niewątpliwie z jego nazwiskiem będzie związana sprawa
lustracji, która dopiero dzisiaj znajduje swoje finalne rozwiązanie. To
właśnie z jego nazwiskiem będzie związana akcja likwidacji WSI, co było
przez całe lata nierozwiązywalnym problemem i dopiero działania ministra
Macierewicza przyniosły konkretne rozwiązania w tej materii. Pan
minister Macierewicz odgrywa niezwykle istotną rolę w rządzie pani
premier Beaty Szydło – skonkludował.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
131. Niebawem decyzja, które
Niebawem decyzja, które materiały ze zbioru zastrzeżonego
pozostaną niejawne. Rzecznik ministra-koordynatora służb: Procedura na
ukończeniu
"W najbliższych dniach cywilne służby specjalne prześlą do prezesa IPN stosowne wnioski".
Rzecznik prasowy koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn
zapewnił, że cywilne służby przygotowują decyzje „dotyczące informacji,
które po 15 czerwca 2017 r. powinny pozostawać niejawne”.
— zaznaczył rzecznik ministra.
W poniedziałek w rozmowie z PAP dyrektor Archiwum IPN
Marzena Kruk poinformowała, że Instytut nie otrzymał w ustalonym
terminie - czyli do 20 maja, od Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego,
Agencji Wywiadu i Ministerstwa Obrony Narodowej, nadzorującego wojskowe
służby specjalne, rekomendacji dotyczących dokumentów z tzw. zbioru
zastrzeżonego. Według Kruk, z tego powodu prezes IPN nie zdąży do 15 czerwca ocenić wniosków o nadanie im klauzul tajności.
— dodała.
Zgodnie z ustawą o IPN, termin ujawnienia materiałów z tzw. zbioru zastrzeżonego ma nastąpić 16 czerwca.
Przypomniała, że ze wszystkich zobowiązań wywiązała się do tej pory tylko Straż Graniczna. Na ostatnim posiedzeniu Kolegium IPN
25 kwietnia ministrowie koordynujący działania służb, w których gestii
pozostają materiały z tzw. zbioru zastrzeżonego, zadeklarowali,
że przedstawią rekomendacje dotyczące nadania klauzuli tajności wybranym
dokumentom do 20 maja. Wcześniej zobowiązywali się, że zrobią
to do 31 marca. Rekomendacje te są niezbędne dla Instytutu, ponieważ
zgodnie z przepisami, to prezes IPN podejmie ostateczne decyzje w sprawie utajnienia albo ujawnienia danej jednostki archiwalnej.
Z informacji przedstawionych przez szefów służb podczas posiedzenia kolegium IPN wynika, że służby zakończyły już przegląd materiałów z tzw. zetki i skierowały odpowiednio do szefa MON
Antoniego Macierewicza (nadzorującego Służbę Kontrwywiadu Wojskowego
i Służbę Wywiadu Wojskowego) oraz do ministra koordynującego służby
specjalne Mariusza Kamińskiego wnioski rekomendujące nadanie klauzul.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
132. ABW wkracza do IPN. "To
ABW wkracza do IPN. "To kontrola dotycząca ochrony informacji niejawnych w Instytucie"
Kontrola odbywa się w centrali IPN w Warszawie, oddziałach i delegaturach Instytutu w całym kraju.
— potwierdził w czwartek nieoficjalne informacje PAP rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn.
– podkreślił Żaryn. Zaznaczył, że nie są to działania doraźne, tylko wynikające z planu.
— podał rzecznik.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
133. Niepublikowane wcześniej
Niepublikowane wcześniej materiały SB i MO na nowym portalu IPN. Dotyczą Jana Pawła II
SB o kryptonimie "Zorza II" wobec Jana Pawła II podczas jego
pielgrzymki do Polski w 1987 r. to jeden z tematów nowego portalu IPN.
Archiwiści przedstawią na nim m.in. niepublikowane wcześniej materiały
operacyjne SB i MO. Start portalu - 8 czerwca.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
134. Tylko Agencja Wywiadu
Tylko Agencja Wywiadu przesłała do IPN wnioski w sprawie zbioru zastrzeżonego
Rekomendacji nie przesłały ABW oraz wojskowe służby specjalne: Służba Kontrwywiadu Wojskowego i Służba Wywiadu Wojskowego.
Wcześniej wnioski do prezesa IPN dotyczące nadania klauzul tajności wybranym dokumentom z tzw. zetki przesłała w ustalonym terminie Straż Graniczna.
Z nieoficjalnych informacji PAP wynika, że do chwili nadania depeszy PAP
odpowiednich rekomendacji nie przesłały Agencja Bezpieczeństwa
Wewnętrznego oraz wojskowe służby specjalne: Służba Kontrwywiadu
Wojskowego i Służba Wywiadu Wojskowego.
Pracownicy IPN, z którymi rozmawiała PAP,
podkreślają, że służby nie wywiązały się z własnych deklaracji
z września 2016 r., zgodnie z którymi miały w terminie do 31 marca br.
przedstawić swoje wnioski dotyczące tzw. zetki. Mimo przedłużenia tego
terminu do 20 maja IPN wciąż nie otrzymał rekomendacji od wszystkich służb. W związku z tą sytuacją wiadomo już, że prezes IPN nie zdąży - zgodnie z ustawą o IPN - do 15 czerwca ocenić wniosków służb o nadanie im klauzul tajności.
Termin
ujawnienia materiałów z tzw. zbioru zastrzeżonego na ogólnych zasadach,
czyli m.in. dla dziennikarzy i historyków, ma nastąpić 16 czerwca.
IPN
wielokrotnie podkreślał, że rekomendacje służb dotyczące archiwaliów
z tzw. zbioru zastrzeżonego są niezbędne dla Instytutu, ponieważ zgodnie
z przepisami, to prezes IPN podejmie ostateczne decyzje w sprawie utajnienia albo ujawnienia danej jednostki archiwalnej. W tej sprawie prezes IPN
powołał specjalną komisję złożoną z archiwistów i historyków, którzy
mają oceniać wnioski służb o utajnienie danych materiałów. W związku
z tym, że służby ich nie przekazały i komisja nie działała zgodnie
ze swoim powołaniem, czas analizy wniosków przez komisję wydłuży się
o kolejne miesiące.
Z nieoficjalnych informacji PAP wynika, że część dokumentów, które służby wojskowe będą chciały utajnić, dotyczy tzw. osobowych źródeł informacji (OZI),
inna część dawnej, ale wciąż istotnej dla bezpieczeństwa państwa
infrastruktury wojskowej. Z kolei służbom cywilnym ma zależeć
na utajnieniu m.in. teczek dotyczących wywiadu naukowo-technicznego
z okresu PRL, który pozyskiwał informacje na Zachodzie.
Na początku czerwca szef MON Antoni Macierewicz poinformował, że w resorcie kończą się prace związane z przeglądem dokumentów z tzw. zetki.
— zapowiedział Macierewicz.
Z informacji przedstawionych przez szefów służb na Kolegium IPN pod koniec kwietnia wiadomo, że służby zakończyły już przegląd materiałów z tzw. zetki i skierowały odpowiednio do szefa MON Antoniego Macierewicza (nadzorującego SKW i SWW) oraz do ministra koordynującego służby specjalne Mariusza Kamińskiego wnioski rekomendujące nadanie klauzul.
— podał IPN w komunikacie po posiedzeniu kolegium.
Prezes IPN
Jarosław Szarek zastrzegł wówczas, że późny termin przekazania wniosków
oraz liczba akt, do jakich będą się odnosiły, wpłynie na czas ich
realizacji. Dodał też, że wszystkie wnioski, które wpłyną w ustawowym
terminie, zostaną przez niego rozpatrzone w najkrótszym
możliwym terminie.
Tajny, wydzielony zbiór w archiwum IPN powstał na mocy ustawy o IPN z 1998 r. To dokumentacja wytworzona przez aparat bezpieczeństwa PRL i zachowana w nim ze względu na aktualne bezpieczeństwo polskiego państwa.
Z przepisów ustawy o IPN
wynika, że do 15 czerwca 2017 r. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego,
Agencja Wywiadu (działające w porozumieniu z ministrem koordynatorem
służb specjalnych), służby podległe MON (SKW i SWW)
i Komendant Główny Straży Granicznej (w odniesieniu do dokumentów
wytworzonych przez b. Wojska Ochrony Pogranicza) mają czas, by dokonać
przeglądu dokumentów. Po tej analizie część dokumentacji - po decyzjach
prezesa IPN - otrzyma klauzulę tajności
na zasadach ustawy o ochronie informacji niejawnych, a część stanie się
dokumentami jawnymi, do których dostęp będą mieli m.in. naukowcy
oraz dziennikarze.
Mimo tego we wrześniu ub.r. kierownictwo IPN, a także Kolegium IPN, uzgodniły m.in. z szefem MON
Antonim Macierewiczem oraz ministrem koordynatorem służb specjalnych
Mariuszem Kamińskim, że przegląd materiałów z tzw. zetki zakończy się
wcześniej, czyli do 31 marca br. Zgodnie z planem po tym terminie -
od kwietnia do połowy czerwca - służby i IPN miały rozstrzygać ewentualne kwestie sporne związane z nadaniem klauzul tajności.
Norbert Nowotnik
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
135. Konferencja prasowa prezesa IPN na temat opracowywania tzw. zbio
Konferencja prasowa prezesa IPN na temat opracowywania tzw. zbioru zastrzeżonego – Warszawa, 14 czerwca 2017
http://www.ipn.gov.pl/pl/aktualnosci/40610,Konferencja-prasowa-prezesa-I...
Instytut Pamięci Narodowej nie będzie miał możliwości
zakończenia faktycznego procesu likwidacji tzw. zbioru zastrzeżonego w
terminie do 16 czerwca br., jak przewiduje art. 19 ustawy o IPN.
Poinformowano o tym na konferencji prasowej w siedzibie Archiwum IPN, z
udziałem prezesa Instytutu dr. Jarosława Szarka.
Opóźnienia wynikają z niedotrzymania terminu dokonania przeglądu i
skierowania wniosków o nadanie klauzuli tajności w terminie do 31 marca
br. przez służby specjalne. Okres składania wniosków został później
przedłużony do 20 maja – pomimo tego w tym terminie swoje rekomendacje w
sprawie zbioru zastrzeżonego przesłała do IPN jedynie Straż Graniczna. W
ciągu ostatniego tygodnia do Instytutu wpłynęło natomiast 69 wniosków
Agencji Wywiadu (co stanowi 2,7 proc. stanu zbioru AW na dzień 16
czerwca) oraz 9 wniosków Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ok. 14
proc. stanu zbioru ABW na dzień 16 czerwca).
– Zgodnie z ustawą 16 czerwca powinni państwo otrzymać informację,
ile dokumentów z tzw. zbioru zastrzeżonego uzyskało klauzulę tajności,
którą nadaje Instytut Pamięci Narodowej. Niestety tej informacji dzisiaj
nie możemy podać. Wynika to z tego, iż dopiero w ubiegłym tygodniu
Agencja Wywiadu, a w tym tygodniu Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego
przekazała nam swoje wnioski, którym dokumentom proponują nadać klauzulę
tajności. W sumie to jest ponad 1500 sygnatur. Nie jesteśmy w stanie w
tak krótkim czasie, może kilkudziesięciu godzin, zapoznać się z tymi
dokumentami – oznajmił na spotkaniu z dziennikarzami prezes IPN.
Zastrzegł, że Instytut „zrobił wszystko, żeby taka sytuacja nie miała
miejsca”. Przypomniał też, iż na mocy ustawy to prezes IPN jest
instancją, która ostatecznie decyduje o nadaniu klauzuli tajności
wybranym dokumentom.
Dyrektor Archiwum IPN Marzena Kruk przedstawiła dotychczasowe wyniki
współpracy ze służbami w zakresie przeglądu materiałów ze zbioru
zastrzeżonego. W okresie od 16 czerwca 2016 roku do 13 czerwca 2017 roku
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencja Wywiadu, Straż Graniczna
oraz Ministerstwo Obrony Narodowej skierowały do prezesa IPN 332 pisma
dotyczące nienadawania klauzuli tajności w stosunku do 21053 jednostek
archiwalnych. Wojskowe służby specjalne (Służba Wywiadu Wojskowego i
Służba Kontrwywiadu Wojskowego) nie przesłały dotychczas żadnych
wniosków w tej sprawie. Ogółem do chwili obecnej brakuje stanowiska
służb w odniesieniu do 2363 jednostek archiwalnych podlegających
przeglądowi.
Niektóre z przesłanych wniosków oraz ich uzasadnienia budzą poważne
zastrzeżenia prezesa IPN i powołanej przez niego komisji, mającej poddać
weryfikacji propozycje przedstawione przez przedstawicieli służb
specjalnych.
Wśród dotychczas odtajnionych dokumentów znalazły się akta rezydentur
m.in. w Ottawie, Londynie, Paryżu, Tokio, dokumentacja Pionu „N”
Departamentu I MSW, w tym teczki personalne pracowników kadrowych „N”,
teczki rozpracowania obiektowego dotyczące m.in. działalności CIA, a
także akta operacyjne dotyczące m.in. Normana Daviesa.
Komunikat Archiwum IPN dotyczący tzw. zbioru zastrzeżonego
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
136. Proponuję zacząć nowy wątek, bo...
..."ujawnianie", "publikowanie" będzie trwało ad mortem defaecatam w myśl zasady "my nie ruszamy waszych, wy nie ruszacie naszych". Może być odwrotnie, aby na stałe...
Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...
137. Prof. Cenckiewicz: „Zetki” po
Prof. Cenckiewicz: „Zetki” po 16 czerwca już nie ma, a IPN sam po tej dacie rozstrzygnie, co zostanie ujawnione"
"Nie będziemy już zasięgali opinii tajnych służb, bo one miały czas wypowiedzieć się w tej kwestii do 16 czerwca".
Dla mnie natomiast niektóre materiały są rewelacyjne, szokujące
i zmieniające - nawet mój – bardzo przecież jednoznacznie zły obraz PRL,
jej służb cywilnych i wojskowych a w dodatku ich rolę w transformacji
ustrojowej po 1989 r. Dzisiaj natomiast najważniejsze jest ostateczne
przełamanie ostatniej bariery, która dzieli nas od niemal całkowitego
ujawnienia spuścizny archiwalnej po totalitarnej Polsce Ludowej i jej
przestępczych tajnych służbach mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Sławomir Cenckiewicz,
zastępca przewodniczącego Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej.
wPolityce.pl: 16 czerwca 2017 r. miał być końcem zbioru zastrzeżonego, ale nie będzie. W komunikacie IPN
można przeczytać, że „Instytut Pamięci Narodowej nie będzie miał
możliwości zakończenia faktycznego procesu likwidacji tzw. zbioru
zastrzeżonego w terminie do 16 czerwca br., jak przewiduje art.
19 ustawy o IPN”. Dlaczego?
Dlatego,
że ze względu na opieszałość służb, które na ostatnią chwilę a nie tak
jak było to z nimi ustalone do 31 marca br. przesyłają nam swoje wnioski
dotyczące przeglądu akt. Musimy dopiero teraz przystąpić do weryfikacji
skierowanych do Prezesa IPN wniosków tajnych służb o ponowne utajnienie materiałów znajdujących się w byłym zbiorze wyodrębnionym. A są tego tysiące!
Tylko
Straż Graniczna podległa ministrowi Mariuszowi Błaszczakowi i MSWiA
wywiązała się ze swojego obowiązku. Co uniemożliwiło pozostałym służbom
wywiązanie się z narzuconego im przez ustawę o nowelizacji IPN obowiązku? Może mieli znacznie więcej materiałów do przejrzenia?
To jest
pytanie do służb i nadzorujących je ministrów. Był ustawowy rok
na przegląd, którego z pożytkiem dla nas też w pełni nie zakończono,
oraz na dyskusję o ewentualnym utajnieniu wybranych materiałów.
Szczegóły procedury ustaliliśmy wspólnie z ministrami i służbami
na Kolegium IPN we wrześniu 2016 r. Nie
wywiązano się z tych ustaleń, a lista materiałów do ponownego utajnienia
niepokojąco rosła… Straż Graniczna wywiązała się z zadania wzorowo
i jest to zasługa ministra Błaszczaka który wielokrotnie osobiście
naciskał na sprawność działania i otwartość przy weryfikacji materiałów.
Efekt jest taki, że w praktyce wszystko po WOP jest w zasadzie jawne a całość przeglądu była zakończona przed terminem. Niestety, w innych przypadkach nie było tak dobrze…
Co z materiałami, których nie przejrzały służby i nie wpłynęły jeszcze do IPN? O ich odtajnieniu zadecyduje prezes IPN, czy powołana przez niego komisja, w której zasiada m.in. pan? Kiedy te materiały zostaną odtajnione?
Tego typu materiały stają się z automatu jawne po 16 czerwca br. Archiwiści IPN
dokonają opracowania tych materiałów, zdejmą klauzulę i wciągną
na ewidencję materiałów jawnych. To potrwa na pewno kilka miesięcy.
Natomiast Komisja w której mam zaszczyt zasiadać zajmuje się jedynie
materiałami, które służby rekomendują do ponownego utajnienia i nasza
praca również potrwa dość długo. Po prostu zamiast 16 czerwca być już
po wszystkim, my rozpoczynamy dopiero pracę, którą mieliśmy zacząć
1 kwietnia br.
Służby chcą utajnić kilkaset jednostek archiwalnych. Szef Agencji Wywiadu około 180, szef SKW ponad 480, szef SWW blisko 370. Najwięcej dokumentów chce utajnić ABW,
bo aż ponad 1860 sygnatur. Dlaczego szefowie służb chcą utajnić tak
wiele dokumentów? Jakie argumenty podają za ich utajnieniem?
Jak
widać jest tego sporo, co jest dla nas sporym zaskoczeniem zwłaszcza
kiedy oglądamy konkretne akta które służby chciałby utajnić. Często nie
znajdujemy dlatego żadnego uzasadnienia i Prezes IPN
będzie zapewne korzystał ze swojej ustawowej prerogatywy by wbrew
stanowisku slużb je ujawnić. W chwili, w której z Panem rozmawiam, SKW nie skierowała swojego wniosku, ale ma na to jeszcze parę godzin. SWW skierowała wniosek o utajnienie ok. 260 jednostek.
Ujawnienie metod operacyjnych wywiadu dokonało się już tysiące razy
poprzez ujawnienie w ostatnich latach instrukcji wywiadowczych,
teoretycznych publikacji szkoleniowych i dziesiątek tysięcy spraw
operacyjnych. Natomiast niektóre uzasadnienia przesłane nam w związku
z chęcią utajnienia niektórych teczek zapiszą się w mojej pamięci
na zawsze… Czasem zastanawiam się, jak po 30 latach od formalnego końca PRL można formułować takie myśli i zdania…
Panie profesorze, co zatem zmieni się w sprawie jawności materiałów z „zetki” po 16 czerwca?
„Zetki” po 16 czerwca już nie ma, a IPN
sam po tej dacie rozstrzygnie, co zostanie ujawnione, a co ewentualnie
na jakiś czas pozostanie tajne. Nie będziemy już zasięgali opinii
tajnych służb, bo one miały czas wypowiedzieć się w tej kwestii
do 16 czerwca. Innymi słowy Instytut uzyskuje jeszcze większą
niezależność i podmiotowość względem służb, które nie traktowały nas
przez te kilkanaście lat najlepiej, a władza prezesa IPN w sprawie wszystkich materiałów archiwalnych zgromadzonych w Instytucie staje się realna.
Czy możemy spodziewać się rewelacji w ujawnionym zbiorze zastrzeżonym? Najnowszą historię Polski trzeba będzie pisać na nowo?
Boję
się takich pytań, bo nie ma na nie dobrych odpowiedzi. Historia i to,
co w niej jest przełomowe jest kwestią bardzo subiektywną a w Polsce
dodatkowo mocno spolityzowaną. To co dla Pana, czy mnie jest ważne, dla
innych już takie nie jest. Wolałbym zatem by każdy oceniał to własną
miarą. Dla mnie natomiast niektóre materiały są rewelacyjne, szokujące
i zmieniające - nawet mój – bardzo przecież jednoznacznie zły obraz PRL,
jej służb cywilnych i wojskowych a w dodatku ich rolę w transformacji
ustrojowej po 1989 r. Dzisiaj natomiast najważniejsze jest ostateczne
przełamanie ostatniej bariery, która dzieli nas od niemal całkowitego
ujawnienia spuścizny archiwalnej po totalitarnej Polsce Ludowej i jej
przestępczych tajnych służbach.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
MON: Zbiór zastrzeżony komunistycznych służb wojskowych zlikwidowany
W
wyniku przeglądu zbioru zastrzeżonego odnoszącego się do wojskowych
służb specjalnych PRL minister obrony rekomenduje utrzymanie klauzuli
tajności wobec 105 żołnierzy i współpracowników II zarządu Sztabu
Generalnego WP i WSW - poinformowała w piątek rzeczniczka MON mjr Anna..
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
138. Sławomir Cenckiewicz: w Polsce antykomunizm jest sierotą
http://dzieje.pl/aktualnosci/slawomir-cenckiewicz-w-polsce-antykomunizm-...
W Polsce antykomunizm jest sierotą, dobrze pokazuje to
sytuacja wokół tzw. zbioru zastrzeżonego i honorowania 1. Armii Wojska
Polskiego m.in. przez prezydenta Andrzeja Dudę - mówi PAP historyk dr
hab. Sławomir Cenckiewicz, wiceszef Kolegium IPN i dyrektor Wojskowego
Biura Historycznego.
PAP:
IPN do dzisiaj nie otrzymał od części służb specjalnych rekomendacji w
sprawie dokumentów z tzw. zbioru zastrzeżonego. Mimo że tajne służby
deklarowały, że je Instytutowi przedstawią - najpierw do końca marca, a
później, że do 20 maja. Nic z tego nie wyszło. Co zatem z zapowiedzią
ujawnienia słynnej "zetki", które ma nastąpić 16 czerwca?
Sławomir Cenckiewicz: Trochę tych rekomendacji
wpłynęło w ostatnich dniach, ale jeśli się spojrzy na całość współpracy
tajnych służb z IPN w ostatnim roku na polu likwidacji zbioru "Z" to
sytuacja nie napawa mnie optymizmem. Muszę więc pana rozczarować - 16
czerwca 2017 roku, który rzeczywiście miał być prawdziwym końcem tzw.
zbioru zastrzeżonego wyznaczonym de facto przez nowelę ustawy o IPN,
niestety takim ostatecznym końcem nie będzie. Będzie połowicznym
sukcesem, bo instytucja zbioru zastrzeżonego przechodzi wprawdzie do
lamusa, ale skutki tego potworka prawno-ustrojowego wmontowanego w
strukturę działania IPN jeszcze jakiś czas potrwają.
Ale pokonamy i to, tyle, że we własnym – IPN-owskim zakresie. W
każdym razie 16 czerwca br. nie będzie jeszcze przełomem, o którym
myślałem zabierając się do pisania ustawy o IPN. Tego dnia nie będziemy w
stanie orzec precyzyjnie, które z materiałów po byłej "zetce" są jawne,
a które i w jakiej części zostały utajnione. Mamy połowę czerwca, a do
IPN nie trafiły ostateczne rekomendacje służb specjalnych na temat
materiałów archiwalnych. Nie dokonano nawet w całości przeglądu, co
akurat dla nas – w IPN, jest w gruncie rzeczy doskonałym rozwiązaniem,
bo akta te po 16 czerwca stają się z "automatu" jawne.
PAP: Co dokładnie się stało?
Sławomir Cenckiewicz: Rok temu, gdy Sejm uchwalił
nowelizację ustawy o IPN, zapisano w niej, że cywilne i wojskowe służby
specjalne będą miały 12 miesięcy na dokonanie przeglądu archiwaliów ze
zbioru zastrzeżonego. Czyli był cały rok na ustosunkowanie się do
kwestii, które dokumenty należy utajnić, a które ujawnić opinii
publicznej. Przypomnę, że chodzi o materiały po dawnych służbach PRL,
które w tym tajnym wyodrębnionym zbiorze znalazły się rzekomo ze względu
na znaczenie dla aktualnego bezpieczeństwa państwa. Użyłem słowa
"rzekomo", gdyż instytucja zbioru wyodrębnionego w IPN była nagminnie
nadużywana do tego by ukrywać tam materiały niezwiązane z wymogami
bezpieczeństwa państwa po 1989 r. W każdym razie na spotkaniu z IPN,
jeszcze jesienią ubiegłego roku, szefowie służb, a także szef MON i
minister koordynujący służby, zgodzili się, że dokonają przeglądu
wcześniej – do 31 marca br., tak byśmy na 16 czerwca byli już po
weryfikacji rekomendacji i propozycji służb, ale słowa nie dotrzymano.
Za tę sytuację odpowiadają służby, które - mówiąc wprost -
zlekceważyły IPN i jego prośbę, by wspólnie przyjrzeć się dokumentom ze
zbioru. W gruncie rzeczy jesteśmy daleko w polu, bo nawet jeśli wpłyną
wszystkie rekomendacje służb w ostatnich godzinach przed 16 czerwca br.
To i tak nie zdążymy tego w IPN zweryfikować bo jest to proces niezwykle
żmudny i pracochłonny. Oczywiście po 16 czerwca br. wszystko się
zmienia. Przegląd nie będzie już kontynuowany na dotychczasowych
zasadach – to, czego służby nie zdążyły przejrzeć stanie się z mocy
prawa jawne. Tylko służby podległe ministrowi Mariuszowi Błaszczakowi
zachowały się wzorowo, czyli Straż Graniczna, w której gestii znalazły
się materiały byłych Wojsk Ochrony Pogranicza. Już dawno SG dokonała
przeglądu godząc się w zasadzie na ujawnienie wszystkiego. Co do
wszystkich pozostałych tajnych służb mamy – delikatnie mówiąc – różnego
typu wątpliwości.
PAP: Co to za wątpliwości?
Sławomir Cenckiewicz: Nie sposób z różnych względów
powiedzieć o wszystkim. Dotyczą one po pierwsze rozmiarów dokonanego
przeglądu, opieszałości z nim związanej, a przede wszystkim nie
wywiązania się z wcześniejszych ustaleń, czyli braku przesłania nam w
ustalonym czasie rekomendacji o ewentualne utajnienie archiwaliów, co
pozwoliłoby nam w IPN zweryfikować stanowisko tajnych służb w stosunku
do konkretnych materiałów jeszcze przed datą 16 czerwca.
PAP: Prezes IPN Jarosław Szarek wyznaczył specjalną komisję, w
której Pan zasiada, mającą przeanalizować wnioski służb po to, by je
prezesowi zaopiniować. Bo to szef IPN - zgodnie z ustawą, i to warto
przypomnieć - będzie ostatecznie decydował, które z dokumentów zostanie
objętych klauzulą tajności.
Sławomir Cenckiewicz: Na szczęście ostateczną
instancją w sprawach byłego zbioru wyodrębnionego jest właśnie prezes
IPN. Nasza komisja jest ciałem weryfikującym rekomendacje tajnych służb i
przedkładającym propozycje rozstrzygnięć prezesowi IPN. Ale bez
rekomendacji przesłanych przez tajne służby nie ma się w zasadzie czym
zajmować. I w takiej właśnie sytuacji się znaleźliśmy. Instytut Pamięci
Narodowej - aktualnie – w zasadzie nie wie jakie jest stanowisko tajnych
służb w odniesieniu do - proszę to dobrze zanotować - tysięcy jednostek
archiwalnych, czyli do mnóstwa dokumentów, które dawniej tworzyły zbiór
zastrzeżony! Cała idea przeglądu polegała na tym, żeby go zrealizować
na bieżąco wspólnie w porozumieniu z tajnymi służbami, historykami i
archiwistami Instytutu. Dzięki temu po 16 czerwca tego roku mieliśmy być
już po wszystkim, a więc po przeglądzie służb, po weryfikacji ich
wniosków przez naszą komisję, i po decyzjach prezesa Instytutu.
PAP: To co teraz?
Sławomir Cenckiewicz: Musi minąć 16 czerwca i
wszystko, co w tym zbiorze się znajduje - z wyjątkiem tych dokumentów,
które służby będą chciały utajnić - z automatu stanie się jawne i
dostępne na ogólnych zasadach np. dla historyków czy dziennikarzy.
Natomiast IPN będzie musiał sobie poradzić z weryfikacją pozostałych
materiałów, co do których zapewne na kilka godzin przed końcem dnia 16
czerwca pojawią się rekomendacje tajnych służb. Ten proces będzie
wymagał od nas sporego wysiłku.
PAP: Przełomu nie będzie?
Sławomir Cenckiewicz: Rozumiem, że chodzi Panu o
przełom poznawczy? Moim zdaniem będzie! Dokonane już odtajnienie
materiałów nielegała Andrzeja Madejczyka ps. Lakar, który udając agenta
zachodnioniemieckich tajnych służb kontaktował się z kilkudziesięcioma
znaczącymi działaczami emigracji, dysydentami, opozycjonistami i
hierarchami w Watykanie nagrywając ich i wiążąc finansowo, stanowi
zasadniczy przełom poznawczy. Dla wielu będą to materiały szokujące i
kłopotliwe.
Myślę zresztą, że "zetka" opierała się w istocie na ukryciu kilku
fundamentalnych spraw, do których bez wątpienia należą blisko 40-tomowe
akta Madejczyka, ale również np. akta Edwarda Mazura. Są też inne
sprawy, zmieniające nasz sposób postrzegania kulisów transformacji, ale
są rozproszone w różnych sprawach. Połączenie tej wiedzy da pewien efekt
poznawczy, ale to dopiero przed nami. Ale poza tym wciąż nie wiemy do
końca, co w tym zbiorze się znalazło, bo to są tysiące jednostek
archiwalnych, do których fizycznie należy po prostu zajrzeć, by móc je
ocenić. Ale formalnie rzecz biorąc data 16 czerwca br. będzie wielkim
krokiem ku jawności, bo IPN po raz pierwszy w swojej historii nie będzie
już musiał niczego uzgadniać z tajnymi służbami, które z natury rzeczy
były przeciwne jawności.
Instytut uwolni się od tych nieustannych nacisków i przeszkód w
odniesieniu do własnego zbioru archiwalnego, a historycy wreszcie będą
mogli zająć się badaniami. Dostęp do archiwalnej spuścizny po komunizmie
jest dla mnie najważniejszy! I tak postrzegam swoją rolę w całej tej
sprawie, bez względu na pomówienia, obmowę, groźby, narzekania polityków
i ludzi służb. To wszystko jest dla mnie osobiście bez znaczenia, tak
jak stanowiska i funkcje, które pełnię.
PAP: Wiemy chociaż tyle, że szef MON Antoni Macierewicz,
który nadzoruje SKW i SWW oraz minister koordynujący cywilne służby
specjalne Mariusz Kamiński obecnie analizują te rekomendacje służb i w
najbliższych dniach prześlą je do IPN. Niemożliwa jest chyba taka
sytuacja, że te wnioski nie trafią do IPN.
Sławomir Cenckiewicz: Tak, ale dopiero po
wypracowaniu przez nich stanowiska rozpocznie się praca naszej komisji,
która da podstawę do decyzji prezesa IPN. Nasza komisja zamiast
zakończyć pracę przed 16 czerwca w zasadzie na dużą skalę rozwinie swoją
działalność po tej dacie. I to najbardziej mnie irytuje, bo mieliśmy
zakończyć ten proces przed 16 czerwca 2017 r. Nie z winy IPN to jeszcze
trochę potrwa. Pojawiają się nawet głosy czy powinniśmy po tej dacie w
ogóle procedować, czy po 16 czerwca jest możliwe nadawanie klauzuli
materiałom z byłego zbioru "Z", no ale w tej sprawie istnieje pewien
nierozstrzygnięty spór wśród prawników, z którymi rozmawiałem.
PAP: Komisja jest czteroosobowa, można ją powiększyć...
Sławomir Cenckiewicz: Nie o to w tym wszystkim
chodzi! Nawet jeżeli nasza komisja będzie dwudziestoosobowa, to i tak
prawda jest taka, że Instytut został z tą całą "zetką" de facto sam. Wie
pan, tu chodziło o to, żeby stopniowo i wspólnie pochylać się nad tym,
co służby chciałyby utajnić. Tymczasem odbyły się wyłącznie dwa,
powtarzam - tylko dwa pięciogodzinne spotkania komisji z ministrem
obrony narodowej a później we własnym gronie, by dokonać weryfikacji
rekomendacji przedłożonych przez wywiad wojskowy i cywilny. Później
minister Macierewicz kontynuował tę pracę także indywidualnie. Wiem, że
podobne działania podjął minister-koordynator, ale na podobnie
niewystarczającą skalę.
PAP: Z informacji od służb wiadomo, że np. szef Agencji
Wywiadu będzie chciał utajnienia blisko 180 jednostek archiwalnych, szef
SKW ponad 480, z kolei szef SWW blisko 370. Do tego dojdą jeszcze
dokumenty z ABW, która podała, że będzie chciała utajnić dokumenty
dotyczące ponad 1860 sygnatur. Dlaczego tak dużo?
Sławomir Cenckiewicz: To się zmienia do ostatniej
chwili, ale nie jest to pytanie do mnie! Będziemy te rekomendacje służb
dopiero analizować... Tak łatwo tego nie przepuścimy!
W przypadku SKW wiemy, że jej materiały dotyczą jednak osobowych
źródeł informacji (OZI), chociaż po weryfikacji ministra Antoniego
Macierewicza na szczęście ten zbiór znacząco maleje. Poza OZI pojawiają
się też sygnały, że część materiałów dotyczy dawnej, ale wciąż ważnej
infrastruktury wojskowej. W przypadku służb cywilnych pojawiły się
sygnały, że utajniana ma być sprawa - mówię to ironicznie - "wielkich
osiągnięć wywiadu naukowo-technicznego", który w latach PRL kradł na
Zachodzie technologie przemysłowe, informatyczne i dotyczące segmentu
farmaceutycznego. Nie jest to jednak temat nowy dla IPN, bowiem już w
czasach prezesa Leona Kieresa olbrzymi zbiór podobnych materiałów został
ujawniony i nie pociągnęło to jakikolwiek konsekwencji dla Polski,
czego często obawiają się obecni decydenci.
PAP: Nie przyjmuje pan tego argumentu?
Sławomir Cenckiewicz: Jestem wobec tego niezwykle
sceptyczny... Jest dla mnie – antykomunisty – dyskomfortem, że po blisko
30 latach od formalnego upadku komuny próbuje się wymusić na mnie de
facto akceptację urobku komunistycznych tajnych służb, które – ZAWSZE – w
porozumieniu z KGB dokonywały kradzieży technologii na Zachodzie! Mam
opór by to dzisiaj sankcjonować. Zresztą niektóre z przedłożonych
uzasadnień budzą nasze wątpliwości, żeby wręcz nie powiedzieć, że są
kuriozalne, jeśli się wczytać w materiały, których dotyczą. Od dawna
wiadomo bowiem o działalności pionu naukowo-technicznego Departamentu I
MSW i technologiach, które Sowieci łaskawie pozwalali wdrożyć w
satelickich krajach imperium. To zresztą ten pion wywiadu cywilnego,
który był ściśle powiązany z Sowietami. Dodam, że nie przypadkowo to
właśnie ludzie pionu naukowo-technicznego w 1990 r. otrzymali we
władanie całość służb III RP. Ale o tym nikt z decydentów nie wie lub
nie chce wiedzieć. W każdym razie właśnie tych ludzi usunąłbym z tajnych
służb po 1989 r. jako pierwszych.
PAP: Słyszy się też o tym, że publikacja dokumentów ze zbioru zastrzeżonego to ujawnienie metod operacyjnych wywiadu...
Sławomir Cenckiewicz: Ten argument w zasadzie się
już nie pojawia i należy do arsenału przeciwników wszelkiej jawności
materiałów wytworzonych przez tajne służby w czasach PRL. Jeszcze w 2003
r. mówił o tym szef WSI Marek Dukaczewski. Ale to arsenał dinozaurów
komuny. Obecnie został on nieco "zracjonalizowany" i opiera się na
obawie związanej z kosztami ujawnienia peerelowskiej agentury w krajach
zachodnich. "Co na to nasi sojusznicy" – słyszę czasem i dziwię się, że
nasi sojusznicy w NATO mieliby niepokoić się dekonspiracją - często i
tak już zdekonspirowanej przez nich - agentury komunistycznej.
PAP: Z czego wynika przyjmowanie tej argumentacji przez polskie służby?
Sławomir Cenckiewicz: Z "nawijania makaronu na uszy"
przez ludzi dawnego reżimu, którzy zdołali często narzucić swój pogląd o
długim trwaniu osiągnięć wywiadu PRL i wspólnocie wywiadowczej, która
rzekomo przymyka oczy na okres zimnej wojny. Te bajki krążą w
przestrzeni publicznej przynajmniej od 4 czerwca 1992 r., potem wróciły w
okresie tworzenia IPN, a z nową siłą w okresie likwidacji WSI. Dziś
żyją własnym życiem...
PAP: No dobrze, ale przecież w służbach pracują niezwiązani z
poprzednim systemem ludzie, a obecne władze zdecydowanie deklarują
odrzucenie spuścizny po PRL...
Sławomir Cenckiewicz: Proszę nie być naiwnym. W
Polsce antykomunizm jest sierotą. Nie ma u nas integralnej partii
antykomunistycznej, która nazwałaby przeszłość tak jak ona na to
zasługuje i wyciągnęła z tego wnioski. Są owszem partie mniej lub
bardziej antykomunistyczne, ale jednej, w ścisłym sensie
antykomunistycznej, w duchu Józefa Mackiewicza, po prostu nie ma i już
nie będzie. To problem złożony, związany w dużej mierze z mentalnością
ukształtowaną w komunizmie i tym co klasyk filozofii
katolicko-liberalnej nazwał "homo sovieticus". I ta dyskusja o zbiorze
"Z", opieszałość w kwestii dezubekizacji emerytur ludzi wojskowego
aparatu represji PRL, składanie wieńców i pokłonów Ludowemu Wojsku
Polskiemu przez prezydenta Andrzeja Dudę, niedofinansowanie prac
ekshumacyjnych IPN czy wreszcie obrona alei Armii Ludowej w Warszawie –
są tego najlepszym przykładem. Do tego dołożyłbym jeszcze wiele...
Myślałem, że po 2015 r. ABW odnajdzie w swoich zbiorach rzeczy, które
w archiwach UOP były jeszcze w 1992 r. a które nigdy do IPN nie
wpłynęły. Liczyłem na całość Listy Milczanowskiego, bo to co ma IPN po
m. in. moich interwencjach to w zasadzie 1/3 całości, myślałem o
ujawnieniu całości szafy Lesiaka, bo dotarłem jedynie do części tych akt
w sądzie... No, ale w zasadzie nie ma z kim o tym wszystkim rozmawiać.
Mam poczucie zmarnowanej okazji, choć to dopiero półmetek. Chociaż i tak
cieszę się z tego, co się już udało i co się nam uda w przyszłości.
PAP: Co do wieńców składanych żołnierzom Ludowego Wojska
Polskiego to - jak rozumiem - chodzi o uhonorowanie zwykłych żołnierzy, a
nie ich oficerów podporządkowanych Sowietom. "Krew przelana za ojczyznę
jest jedna" - mówił prezydent Duda w rocznicę forsowania Odry przez 1.
Armię Wojska Polskiego.
Sławomir Cenckiewicz: Otóż ja odrzucam tezę o
jednakiej krwi przelanej za Ojczyznę! To ideowe i polityczne cele
prowadzonej wojny decydują o jej prawdziwym sensie i obliczu. W tym
sensie szlak bojowy I i II Armii WP, pomimo tego, że w jej szeregach
znalazły się tysiące dobrych ludzi z Kresów i przymusowych branek, nie
był szlakiem wyzwolenia, ale zniewolenia Polski. Płk Ignacy Matuszewski
napisał w 1943 r., że nadciąga do Polski armia niewolników – nie
zdrajców, jeśli idzie o masy żołnierskie – ale niosąca nam sowiecką
niewolę, która należy nie tyle widzieć jako "lepszą" od niemieckiej, ale
uzupełnienie tego co wyprawiali Niemcy biorąc na siebie
odpowiedzialność za biologiczną zagładę narodu. Sowieci wieńczyli to
dzieło wpierw zbliżonymi metodami, ale później innymi, może bardziej
perfidnymi bo przebranymi w pozory "polskiej władzy".
Wojsko utworzone pod Moskwą w maju 1943 r. było Stalinowi niezbędne
do pokazania, że przygotowywany przez niego alternatywny wobec legalnego
rządu RP agenturalny ośrodek władzy, ma atrybuty realnej i legalnej
"polskiej władzy" czego armia – odwołując się do doktryny Maxa Webera o
państwie - zawsze jest oznaką. O Polskę biła się i krew przelewała AK,
NSZ, PSZ i cała konspiracja powojenna, ale nie LWP, które po maju 1945
r. rzucono zresztą do brutalnej pacyfikacji podziemia! Tego nie da się w
jakikolwiek sposób ze sobą połączyć mówiąc chociażby o szacunku do tzw.
zwykłego żołnierza.
Swoją drogą, zawsze zastanawiałem się skąd oni wszyscy mają ten dar
rozróżniania "zwykłych" od "niezwykłych" żołnierzy. Zapytałem się kiedyś
prof. Pawła Machcewicza, byłego dyrektora Muzeum II Wojny Światowej,
dlaczego składasz wieńce Armii Czerwonej w Gdyni? Na co on odpowiedział,
że on składa zwykłym żołnierzom Armii Czerwonej. Pytam więc: skąd wiesz
który z nich jest "zwykły", i że akurat ten zwykły nie strzelał do
Polaków w Katyniu? Nie był w stanie nic rozsądnego odpowiedzieć.
PAP: Przypuszczam, że prezydentowi chodziło o szeregowych
żołnierzy, którzy w 1945 roku szli na Berlin z myślą o wyzwoleniu Polski
spod okupacji niemieckiej.
Sławomir Cenckiewicz: I znów… Ale Polska w czasie
wojny biła się o wolność, całość i wyzwolenie spod jakiekolwiek
okupacji, a nie tylko spod okupacji jednej na rzecz drugiej! Biła się z
Niemcami, Sowietami, Ukraińcami, komunistyczną partyzantką w Kraju itd. Z
każdym naszym wrogiem! Po czerwcu 1941 r. Niemcy stały się nagle
wrogiem Sowietów, co nie znaczy, że w walce z Niemcami Sowieci i Polacy
bili się o to samo! Będące częścią sowieckiego frontu białoruskiego i
ukraińskiego 1. i 2. Armia WP, której polski Wódz Naczelny i rząd RP nie
uznawali za polską siłę zbrojną, realizowały sowieckie cele wojny.
Mówienie zatem w 2017 r., że nieśli oni Polsce wolność, a nawet polskie
granice (jak to ujął Pan Prezydent) to grube nieporozumienie. Granice na
Odrze i Nysie były w istocie ustalone przez Stalina już w lipcu 1944
r., późniejsza korekta dotyczyła w zasadzie Szczecina i rozróżniania
Nysy Kłodzkiej od Łużyckiej, a szlak bojowy LWP i całe to wojsko o
niczym tutaj nie decydowały.
PAP: Co do dekomunizacji to chciałbym jeszcze zapytać, już na
koniec, o losy rządowego projektu obniżającego emerytury wojskowym,
którzy - jak w nim zapisano - służyli na rzecz totalitarnego państwa w
latach 1944-1990 i w Wojskowej Radzie Ocalenia Narodowego.
Sławomir Cenckiewicz: W MON powstał gotowy projekt
nowelizacji ustawy o uposażeniu emerytalnym żołnierzy, który regulował
tę kwestię. Przygotowywaliśmy ten projekt bardzo starannie, ale został
on niestety wycofany z agendy sejmowej. Zamiast tego na stronie sejmu, i
to z datą 13 grudnia 2016 r. pojawiło się pisemne uzasadnienie rzekomej
niekonstytucyjności naszego projektu autorstwa prof. Chmaja! Jakie są
losy tej noweli – nie wiem. Wiem natomiast, że nie można się dłużej
godzić na ochronę przywilejów emerytalnych morderców z Informacji
Wojskowej i ciemiężycieli z Wojskowej Służby Wewnętrznej i Zarządu II
Sztabu Generalnego Wojska Polskiego.
Rozmawiał Norbert Nowotnik (PAP)
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
139. Sławomir
Sławomir Cenckiewicz
https://tygodnik.dorzeczy.pl/33581/Koniec-Zetki.html
Likwidacja tajnego zbioru zastrzeżonego IPN. Tak Polska dekonspiruje obcą agenturę – wywiad PRL.
Po roku od wejścia w życie znowelizowanej ustawy o IPN (16 czerwca 2016 r.) możemy optymistycznie ogłosić: tajny zbiór zastrzeżony przestał istnieć! Jednak konsekwencje kilkunastoletniego istnienia tego zbioru, jak też opieszałości, z jaką do sprawy ustawowej likwidacji „Zetki” w ostatnim roku podeszły tajne służby, potrwają jeszcze przynajmniej parę miesięcy.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
140. Informacja Archiwum IPN
Informacja Archiwum IPN dotycząca tzw. ustawy dezubekizacyjnej
Redaktor: Barbara Niedzielko
Data publikacji 14.07.2017
http://www.ipn.gov.pl/pl/dla-mediow/komunikaty/40996,Informacja-Archiwum...
Około 50 tysięcy byłych funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa PRL może mieć obniżone emerytury i renty na mocy tzw. ustawy dezubekizacyjnej. W tylu przypadkach IPN potwierdził dotąd fakt pełnienia służby na rzecz totalitarnego państwa – potwierdza kwerenda w Archiwum Instytutu.
W ramach realizacji ustawy z 18 lutego 1994 r. o zaopatrzeniu emerytalnym funkcjonariuszy Policji, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencji Wywiadu, Służby Kontrwywiadu Wojskowego, Służby Wywiadu Wojskowego, Centralnego Biura Antykorupcyjnego, Straży Granicznej, Biura Ochrony Rządu, Państwowej Straży Pożarnej, Służby Więziennej oraz ich rodzin (Dz. U. z 2016 r., poz. 708 z późniejszym zmianami) z wnioskami do Instytutu Pamięci Narodowej wystąpiły: Zakład Emerytalno-Rentowy MSW (cztery wnioski) oraz Biuro Emerytalne Służby Więziennej (pięć wniosków).
Co do wniosków skierowanych przez Zakład Emerytalno-Rentowy MSW – 9 czerwca 2017 r. Archiwum IPN zakończyło realizację wniosku z 10 lutego br., zawierającego dane osobowe 191 680 byłych funkcjonariuszy. Na podstawie dokumentacji osobowej przechowywanej w IPN:
wystawiono i przesłano do Zakładu 48 666 informacji o przebiegu służby, potwierdzających fakt pełnienia służby na rzecz totalitarnego państwa, o której mowa w art. 13 b ustawy o zaopatrzeniu emerytalnym;
udzielono odpowiedzi, że analiza dokumentacji osobowej 33 517 byłych funkcjonariuszy wymienionych we wniosku nie pozwala na stwierdzenie, że pełnili oni służbę na rzecz totalitarnego państwa, o której mowa w art. 13 b ustawy o zaopatrzeniu emerytalnym;
poinformowano, że w przypadku 109 497 osób, po kwerendzie przeprowadzonej w dostępnych i aktualizowanych pomocach ewidencyjnych Instytutu Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, nie odnaleziono dokumentów osobowych.
Pozostałe, uzupełniające wnioski ZER MSW, przesłane odpowiednio 15 maja br. (dotyczą 1312 funkcjonariuszy), 8 czerwca br. (212 funkcjonariuszy) oraz 10 lipca br. (dotyczą 183 nazwisk), są realizowane.
W przypadku wniosków Biura Emerytalnego Służby Więziennej – Archiwum Instytutu zakończyło realizację wniosków z 16 marca, 10 kwietnia i 8 maja br., dotyczących 29 446 byłych funkcjonariuszy. Na podstawie przechowywanej w zasobie archiwalnym IPN dokumentacji osobowej:
wystawiono 1483 informacje o przebiegu służby, potwierdzające fakt pełnienia służby na rzecz totalitarnego państwa, o której mowa w art. 13 b ustawy o zaopatrzeniu emerytalnym;
udzielono odpowiedzi, że analiza dokumentacji osobowej 5859 byłych funkcjonariuszy wymienionych we wniosku nie pozwala na stwierdzenie, że pełnili oni służbę na rzecz totalitarnego państwa;
poinformowano, że co do 22100 osób w wyniku kwerendy przeprowadzonej w dostępnych i aktualizowanych pomocach ewidencyjnych Instytutu Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu nie odnaleziono dokumentów osobowych.
Realizowane są wnioski Biura Emerytalnego Służby Więziennej z 7 czerwca i 7 lipca br., dotyczące 107 byłych funkcjonariuszy.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
141. Aleksander Ścios
Aleksander Ścios
@SciosBezdekretu
Na przekór radom nieprzyjaciół-https://www.bbn.gov.pl/pl/wydarzenia/7973,Komunikat-Biura-Bezpieczenstwa-Narodowego.html … -życzmy sobie: więcej @Macierewicz_A ,mniej @AndrzejDuda -https://bezdekretu.blogspot.com/2017/04/wiecej-i-mniej-wbrew-radom-nieprzyjacio.html …
czasie, co pozwoli na podjęcie stosownych decyzji kadrowych.
https://twitter.com/lostson_/status/894266968265699328
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
142. Aleksander Ścios
Aleksander Ścios
Uwagi szefa
@BBN_PL do proj.ust.degradacyjnej@MON_GOV_PL anonsują prezydencką linię obrony"weteranów"z tzw. LWP-https://legislacja.rcl.gov.pl/projekt/12300250/katalog/12444502#12444502 …Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
143. Czerepacha u Olejnik
Minister Łapiński: Pan prezydent nie jest pod wpływem WSI. Trudno być pod wpływem instytucji, która nie istnieje
"Nie zajmuję się oceną publicystyki prawicowej czy lewicowej. Zajmuję się tym, co prezydent robi".
o prezydenckich projektach ws. reformy sądownictwa Krzysztof Łapiński, który był gościem programu „Kropka nad i” (TVN24).
Minister odniósł się do rozmów głowy państwa z przedstawicielami klubów parlamentarnych.
— zaznaczył rzecznik prezydenta.
Krzysztof Łapiński został również zapytany o publikacje Jerzego Targalskiego i Doroty Kani ws. działań głowy państwa.
— skomentował gość Moniki Olejnik.
— podkreślił Łapuiński.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
144. Oświadczenie MON
Oświadczenie MON
Informujemy, że płk rez.
Czesław Juźwik został zatrudniony w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego
przez byłego szefa BBN Stanisława Kozieja we wrześniu 2010 r. na stanowisku zastępcy dyrektora Departamentu Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi. W 2007 roku odszedł z zawodowej służby wojskowej i został
zatrudniony w BBN jako pracownik cywilny. Postępowanie sprawdzające w
stosunku do osób cywilnych zatrudnionych w cywilnej instytucji nie może
prowadzić MON.
Podkreślamy, że za politykę kadrową urzędu
odpowiada wyłącznie pracodawca, a więc w tym przypadku szef Biura
Bezpieczeństwa Narodowego, który samodzielnie decyduje o osobach
pracujących w Biurze. Jako pracodawca ma możliwość sprawdzenia przebiegu
kariery zawodowej pracownika. Informacja ta zawarta jest w teczce
osobowej pracownika dostępna szefowi BBN. Wydaje się, że ani szef BBN,
ani żaden z jego urzędników nie podjął wysiłku sprawdzenia osób, które
współpracowały z poprzednim kierownictwem Biura.
Ministerstwo
Obrony Narodowej nie ma żadnej prawnej możliwości oddziaływania na
politykę kadrową prowadzoną przez kierownictwo Biura Bezpieczeństwa
Narodowego.
W związku z komunikatem BBN z 23 września 2017 r.
przypominamy komunikat MON z 3 sierpnia 2017 r. Minister obrony
narodowej Antoni Macierewicz od początku wskazywał na nieprawidłowości
przy zatrudnieniu poszczególnych osób w BBN, które nie zostały
uwzględnione.
ppłk Anna Pęzioł-Wójtowicz
rzecznik prasowy MON
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
145. cenne oświadczenie
zamykające usta oszczercom,którzy próbują za całą tą ZAWIERUCHę winić pana ministra A.Macierewicza
BBN przejety przez Prezydenta Dudę został przejęty z całym "dobytkiem pana Kozieja" a gdzie był pan Paweł Soloch ?
Nonszalancja,brak dbałości ?a może coś więcej....
gość z drogi
146. Chciałbym być optymistą ale
Chciałbym być optymistą ale prawnicy mają dla mnie tak samo stabilny kręgosłup moralny jak dziennikarze czyli są podatni na wpływy i werbunek. Banalnie wręcz.
:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'
147. @Unicorn
niestety mam te same odczucia a tak bardzo chciałabym,by się nam czyli Polsce ,udało a więc nie liczmy ani na prawników ani na dziennikarzy,liczmy na siebie i wtedy damy Radę
pozdr z drogi do Naszej Polski
gość z drogi
148. Ad 142. Aleksander Ścios Maryla, ndz., 27/08/2017 - 20:51
właśnie przeczytałam to pismo i ???
i co raz jaśniej zaczyna sie robić wokół BBNu zresztą celnie określił to Aleksander Ścios co do prawników,to niestety ale to grupa ludzi o bardzo "dziwnych charakterach"o czym właśnie przed chwilą napisał szanowny @Unicorn
gość z drogi
149. Soloch idzie w zaparte
dotarł portal niezalezna.pl, Mirosław Wiklik, mianowany 1 maja 2017 r.
dyrektorem Gabinetu Szefa Biura Bezpieczeństwa Nar
Według ujawnionych przez nasz portal informacji, Mirosław
Wiklik w latach 1985-1990 był członkiem Polskiej Zjednoczonej Partii
Robotnicznej, a w latach 1988-1990 był oficerem politycznym w 6.
Batalionie Powietrznodesantowym.
1 maja 2017 r. został mianowany Dyrektorem Gabinetu Szefa BBN, Pawła Solocha.
Zamieszczona
na stronie BBN informacja mówi, że Wiklik w przeszłości "pełnił służbę
wojskową w 6. Brygadzie Powietrzno-Desantowej, w jednostce GROM, a także
na stanowisku Dyrektora Departamentu Systemu Obronnego Biura
Bezpieczeństwa Narodowego". Po przejściu do rezerwy, w 2010 r., Mirosław
Wiklik podjął pracę w Najwyższej Izbie Kontroli, będąc zatrudnionym
m.in. jako specjalista kontroli państwowej w Departamencie Obrony
Narodowej.
Michał Dworczyk: I prezydentowi, i PiS zależy na reformie sądów. "Dojdziemy do porozumienia w sprawie ustaw"
"Sprawa była już kilkakrotnie omawiana, żadne oficjalne pismo w
sprawie weryfikacji pana Wiklika, ani do SKW, ani do MON nie
wpłynęło".
BBN odpowiada na zarzuty wobec pułkownika Wiklika: "Nie mamy
wobec niego jakichkolwiek zastrzeżeń. Pracuje od czasów prezydentury
Lecha Kaczyńskiego"
1 maja 2017 r. został on mianowany Dyrektorem Gabinetu
Szefa BBN, Pawła Solocha.
Dyrektor gabinetu szefa BBN był oficerem politycznym? Rzecznik Biura: To oburzające, że szarga się jego dobre imię
mamy jakichkolwiek zastrzeżeń wobec płk rez. Mirosława Wiklika -
powiedział w niedzielę PAP rzecznik prasowy Biura Bezpieczeństwa
Narodowego Marcin Skowron. Odniósł się w ten sposób do informacji
portalu niezalezna.pl, z których wynika, że Wiklik w latach 80. był
m.in. członkiem PZPR.
http://niezalezna.pl/204719-doradca-szefa-bbn-general-ktorego-rezim-chwa...
Doradcą szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego, czyli Pawła Solocha, jest generał Romuald Ratajczak. Portal niezalezna.pl ustalił, że w czasie PRL-u przełożeni chwalili Ratajczaka za "właściwą postawę ideowo-polityczną w okresie trwania stanu wojennego".
Wczoraj portal niezalezna.pl ujawnił, że dyrektor Gabinetu Szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego Pawła Solocha, Mirosław Wiklik był w latach 80. członkiem PZPR oraz oficerem politycznym w jednostce powietrznodesantowej.Okazuje się, że w BBN-ie jest więcej osób z zaskakującym życiorysem z czasów PRL-u. Do nich należy także generał Romuald Ratajczak - doradca szefa BBN, Pawła Solocha.
Na stronie BBN można znaleźć informację o spotkaniu w listopadzie ub.r. zastępcy szefa BBN z szefem Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Republiki Chorwacji, generałem Mirko Šundovą.
"W spotkaniu uczestniczyli też Dowódca Dowództwa Wsparcia Sił Zbrojnych Republiki Chorwacji gen. dyw. Mladen Fuzul, a ze strony BBN - dyrektor Departamentu Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi, gen. bryg. Jarosław Kraszewski, doradca Szefa BBN gen. Romuald Ratajczak oraz z-ca dyrektora Departamentu Analiz Strategicznych Paweł Pietrzak" - podało Biuro.
W oficjalnych notkach biograficznych podawane są ordery i medale przyznane gen. Ratajczakowi, jego przebieg służby czy wykształcenie. Brakuje jednak wielu informacji z czasów PRL-u.
Tymczasem - jak ustalił portal niezalezna.pl - w 1981 roku Romuald Ratajczak ukończył Wieczorowy Uniwersytet Marksizmu-Leninizmu, a w 1983 roku jego przełożeni pisali, że:
"wykazał właściwą postawę ideowo-polityczną w okresie trwania stanu wojennego w kraju".
W 1985 roku aktywnie pracował w Podstawowej Organizacji Partyjnej PZPR, był też członkiem egzekutywy.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
150. Soloch do dymisji!
Soloch: publikacje na temat BBN nasuwają skojarzenia z wojną hybrydową w rosyjskim stylu (krótka)
na temat przeszłości oficerów zatrudnionych w BBN nasuwają skojarzenia z
wojną hybrydową w rosyjskim stylu - mówił w poniedziałek w RMF FM szef
BBN Paweł Soloch,
Ostre słowa Pawła Solocha nt. doniesień "GPC": Telenowela nasuwająca skojarzenia z informacyjną wojną hybrydową w stylu Rosji
W ten sposób szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego odniósł się
do artykułu „Gazety Polskiej Codziennie” ujawniającego komunistyczną
przeszłość Waldemara Kozickiego i Macieja Czulickiego, pracowników BBN.
Waldemar
Kozicki jest naczelnikiem wydziału w Departamencie Zwierzchnictwa nad
Siłami Zbrojnymi. Jak się okazuje, w przeszłości był członkiem Związku
Socjalistycznej Młodzieży Polskiej, a w latach 1984-1990 członek PZPR. „GPC” przytacza treść opinii, według której Kozicki w okresie PRL: „reprezentuje sobą godną do naśladowania postawę ideowo-polityczną”.
Natomiast Maciej Czulicki pełni funkcję specjalisty w wydziale kierowanym przez Kozickiego. Ten z kolei należał do PZPR w latach 1988-1990.
— czytamy na łamach „Gazety Polskiej Codziennie”.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
151. Wspierali Putina oraz ludzi
Wspierali Putina oraz ludzi szkolonych przez Sowietów. Teraz z Piątkiem atakują Macierewicza
http://niezalezna.pl/204904-wspierali-putina-oraz-ludzi-szkolonych-przez...
Politycy Platformy Obywatelskiej próbują od jakiegoś czasu wykorzystać absurdalne tezy książki Tomasza Piątka do ataku na szefa MON Antoniego Macierewicza, któremu wcześniej zarzucali... rusofobię. Ale PO, zamiast brnąć w kuriozalne teorie Piątka, powinna przede wszystkim wytłumaczyć się z rosyjskich kontaktów swoich własnych polityków.
Po katastrofie smoleńskiej w modzie było zarzucanie Antoniemu Macierewiczowi rusofobii, chęci wywołania wojny z Rosją itd. Przodowali w tym oczywiście politycy PO. Po wydaniu książki Tomasza Piątka platformersi zmienili front i zarzucają ministrowi obrony narodowej rzekome "powiązania" z Rosją.
"Chodzi o doniesienia medialne o bardzo niebezpiecznych - z punktu widzenia Polski - powiązaniach szefa MON z rosyjskimi służbami. Są niezbędne twarde dowody, że to są kłamstwa. Domagamy się od pani premier pilnych wyjaśnień i zawieszenia w obowiązkach służbowych Antoniego Macierewicza" -
mówiła niedawno posłanka PO Bożena Kamińska. Powoływała się przy tym na artykuł we "Frankfurter Allgemeine Zeintung", gdzie o rzekomych rosyjskich powiązaniach Macierewicza mówił... wiceszef prokremlowskiej partii Zmiana Konrad Rękas.
Proponujemy więc małe résumé prorosyjskiej działalności polityków PO - faktycznej, a nie wymyślonej:
1. Siemoniak i eksperci z kursów GRU
W latach 2011-2014 przedstawiciele MON, SKW i ABW regularnie brali udział w konferencjach dotyczących cyberbezpieczeństwa oraz ochrony tajnych informacji. Organizowało je, w nadzorowanej przez MON placówce, stowarzyszenie założone przez byłych oficerów WSI, w tym uczestników kursów GRU - czyli Krajowe Stowarzyszenie Bezpieczeństwa Teleinformacyjnego i Ochrony Informacji Niejawnej (KSBTiOIN).
Jakich to ekspertów znajdujemy wśród założycieli KSBTiOIN? Choćby płk. Jana Kasperka, który został wiceszefem stowarzyszenia. Kasperek, oficer WSW i WSI, był - jak stwierdzono w raporcie z weryfikacji WSI - dyrektorem Centrum Bezpieczeństwa Teleinformatycznego WSI. W kwietniu 1982 r. został wydelegowany przez służby specjalne na kurs w Związku Sowieckim.
Stowarzyszenie zakładał również ppłk Krzysztof Lisak, w latach 1999-2001 zastępca szefa oddziału w Zarządzie III Wojskowych Służb Informacyjnych. W styczniu 1988 r. Lisak odbył w Moskwie kurs prowadzony przez GRU, czyli zbrodniczy sowiecki wywiad wojskowy.
W gronie inicjatorów działalności KSBTiOIN znalazł się też płk Bogdan Rembacz, w latach 2000-2001 szef wydziału Centrum Bezpieczeństwa Teleinformatycznego WSI. W czerwcu 1988 r. Rembacz wysłany został na kurs w Krasnodarskiej Wyższej Szkole Oficerskiej.
Najważniejszym z kolei ekspertem KSBTiOIN, prowadzącym prelekcje zarówno na konferencjach organizowanych przez to stowarzyszenie, jak i reprezentującym KSBTiOIN na zewnątrz, jest płk Dobrosław Mąka. Od 1976 r. do 1987 r. służył on w tajnym Agenturalnym Wywiadzie Operacyjnym, wchodzącym w skład komunistycznego wywiadu wojskowego. Od 30 sierpnia 1976 do 24 czerwca 1977 r. odbywał Wyższy Akademicki Kurs przy Akademii Dyplomatycznej SZ ZSRR w Moskwie. Między 1980 a 1983 r. Mąka przebywał jako "rzeczoznawca" w attachacie wojskowym przy ambasadzie PRL we Francji. Ekspert KSBTiOIN był zaufanym człowiekiem Kremla, bo odbył aż dwa kursy w GRU: pierwszy w czerwcu 1977 r., drugi - w sierpniu 1989 r. Po transformacji Mąka został attache wojskowym, morskim i lotniczym przy Ambasadzie PRL w Sztokholmie.
W 2011 r. odbyło się pierwsze przygotowane przez tę organizację Krajowe Forum Bezpieczeństwa Informacji, w którym uczestniczył m.in. opisywany wyżej Dobrosław Mąka. Co ciekawe - odbyło się ono w Wojskowym Domu Wypoczynkowym w Ryni (niedaleko Legionowa), który należy do Skarbu Państwa poprzez Agencję Mienia Wojskowego, a wcześniej przez Wojskową Agencję Mieszkaniową. Obie te agendy nadzorowane są przez ministra obrony narodowej, którym w latach 2011-2015 był Tomasz Siemoniak.
Rok później patronat honorowy nad imprezą KSBTiOIN objął dyrektor Departamentu Bezpieczeństwa ABW płk Wojciech Dydek, „prawa ręka” ówczesnego szefa ABW Krzysztofa Bondaryka. Wśród uczestników byli przedstawiciele ABW i SKW, a także Departamentu Informacji Ochrony Niejawnych MON oraz Resortowego Centrum Zarzadzania Bezpieczeństwem Sieci i Usług Teleinformatycznych.
2. Człowiek Komorowskiego z buławą od kursanta KGB
Gen. Stanisław Koziej, jeden z najbliższych ludzi byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego, jako szef BBN ściśle współpracował ze Stowarzyszeniem Wspierania Bezpieczeństwa Narodowego (SWBN).
Prezesem SWBN jest płk Mieczysław Koczkowski, były oficer WSI. Pełnił on m.in. funkcję starszego specjalisty w Zarządzie III tej formacji. Od września 1968 r. - a więc w szczytowym okresie rozpętanej przez komunistów czystki antysemickiej - Koczkowski służył w komunistycznym kontrwywiadzie wojskowym. W marcu 1980 r. odbył kurs specjalistyczny kadry kierowniczej i oficerów kontrwywiadu szczebla taktycznego w Centralnym Ośrodku Szkolenia WSW w Warszawie. A od września 1981 do marca 1982 r. przebywał na sześciomiesięcznym kursie akademickim przy Wyższej Szkole KGB w Moskwie.
Zastępcą płk. Koczkowskiego w SWBN jest gen. Paweł Pruszyński. To były zastępca szefa ABW, a przedtem szef łódzkiej delegatury UOP związany z postkomunistyczną lewicą. Jeszcze wcześniej Pruszyński pracował w SB. W 1978 r. ukończył kurs specjalistyczno-operacyjny pionu paszportów MSW w Warszawie, a między 1980 a 1983 r. odbywał studia w zakresie prawno-administracyjnym oraz ochrony bezpieczeństwa i porządku publicznego w Wyższej Szkole Oficerskiej MSW im. Feliksa Dzierżyńskiego w Legionowie. W 2002 r. polityk PO Konstanty Miodowicz ujawnił opinię służbową o Pruszyńskim wydaną w 1983 r.
"Z pełną odpowiedzialnością i zaangażowaniem wypełniał zadania stawiane przed podchorążymi po ogłoszeniu stanu wojennego. Brał bezpośredni udział w likwidowaniu strajków na terenie zakładów pracy w Warszawie oraz przywracaniu ładu i porządku publicznego na ulicach stolicy. Za udział w działaniach tych wyróżniony był przez komendanta stołecznego i komendanta WSO nagrodami pieniężnymi. Jego postawa, cechy charakteru i zaangażowanie pozwalają wnioskować, że będzie dobrym i samodzielnym funkcjonariuszem SB”
- chwalili Pruszyńskiego przełożeni.
W 2013 r. z władzami SWBN - w tym z uczestnikiem kursów w Wyższej Szkole KGB płk. Koczkowskim oraz z esbekiem gen. Pruszyńskim - gen. Stanisław Koziej spotkał się osobiście. Podczas spotkania, które odbyło się w siedzibie Uniwersytetu Śląskiego, Koziejowi wręczono Buławę Hetmańską, a także nadano godność członka honorowego SWBN.
3. Smoleńsk, Rosjanin i bułgarskie rakiety
Jeszcze śmielej - tyle że na polu obronności - poczynała sobie za rządów PO spółka Polit Elektronik, będąca wyłącznym przedstawicielem na Polskę rosyjskiej firmy RAC „MiG”. Najpierw, prowadząc zwykłą działalność gospodarczą i nie mając nawet strony internetowej, wygrała wraz ze spółką MAW Telecom wart prawie 70 mln zł przetarg na remont dwóch rządowych tupolewów. To właśnie konsorcjum obu tych firm skierowało samoloty do zakładów w Samarze i Rybińsku, kontrolowanych przez oligarchę Olega Deripaskę i byłego agenta KGB Siergieja Czemiezowa.
Następny kontrakt, tym razem związany z „usługami szkolenia specjalistycznego w zakresie szkolenia odświeżającego oraz szkolenia symulatorowego personelu latającego JW2139 na statkach powietrznych Tu-154M”, Polit Elektronik zdobył w sierpniu 2010 r.
29 czerwca 2011 r. podpisano umowę rejestrującą w KRS Polit Elektronik, tym razem z końcówką „sp. zoo.”. Prezesem nowej spółki został Dariusz Kamiński, dotychczasowy właściciel Polit Elektronik. Stanowiska wiceprezesów objęli - uwaga - Rosjanin Aleksiej Biełow oraz Janusz Zdeb, dyrektor generalny MAW Telecom, czyli firmy, która wraz z Polit Elektronik zwyciężyła przetarg na remont Tu-154.
W lutym 2012 r. branżowe czasopismo „Raport Wojsko-Technika-Obronność” donosiło:
„Inspektorat Uzbrojenia kupił bez przetargu 4 silniki RD-33 do napędu myśliwców MiG-29. Za silniki warte rynkowo mniej niż 25 mln zł zapłacił prywatnemu pośrednikowi ponad 85 mln zł. [...] Należące do MON Wojskowe Zakłady Lotnicze Nr 4 w Warszawie chciały zaoferować silniki używane, ale ze znacznymi resursami, po ok. 10 mln zł. Inspektorat Uzbrojenia nie dopuścił nawet do złożenia oferty i wybrał bez przetargu prywatne przedsiębiorstwo Polit-Elektronik”.
Szczęście sprzyjało firmie od remontu tupolewa także w następnych latach. W 2014 r. rząd PO-PSL wydał prawie 120 mln zł na bułgarskie rakiety przestarzałej sowieckiej konstrukcji z lat 50., używane dziś głównie w państwach afrykańskich i w Afganistanie. Sprzedawcą było polsko-bułgarskie konsorcjum, w którego skład wchodziło... Polit Elektronik sp. zoo.
4. Komputery od firmy rosyjskiego konsula
Jedną z najbardziej bulwersujących spraw za rządów PO-PSL było ujawnione przez „Gazetę Polską” biznesowe eldorado spółki Unizeto, której prezesem do 2015 r. był Andrzej Bendig-Wielowieyski, absolwent sowieckiej uczelni i honorowy konsul Rosji w Polsce. Tę funkcję powierzył mu w 2007 r. ambasador nadzwyczajny i pełnomocny Rosji Władimir Grinin - znany później przede wszystkim jako główny uczestnik gry dyplomatycznej Moskwy mającej na celu obniżenie rangi wizyty Lecha Kaczyńskiego w Katyniu.
Cztery dni po katastrofie smoleńskiej w 2010 r. w rozmowie z „Głosem Szczecińskim” Bendig-Wielowieyski mówił:
„W moim przekonaniu relacje Polski i Rosji zmieniają się nieodwracalnie, pozytywnie [...] Widziałem w przekazach czysto ludzkie współczucie, autentyczne odruchy, nie było nic wyreżyserowanego, nawet w postawie tak zaprawionych polityków jak premier Rosji. To były szczere i spontaniczne gesty współczucia”.
We wrześniu 2014 r. spółka Unizeto wygrała gigantyczny przetarg na obsługę systemów informatycznych KRUS. Spółka rosyjskiego konsula honorowego informatyzowała także za rządów Platformy ZUS i Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia. Wdrażała też system obiegu dokumentów w Rządowym Centrum Bezpieczeństwa. Certyfikaty zabezpieczeń Unizeto były również używane przez Państwową Komisję Wyborczą.
Wcześniej - 8 września 2008 r. - spółka rosyjskiego konsula podpisała umowę ze Służbą Wywiadu Wojskowego (SWW) na dostawę urządzeń teleinformatycznych w wykonaniu specjalnym, o wysokim poziomie zabezpieczeń, umożliwiających przetwarzanie informacji o klauzuli ściśle tajne. Wartość kontraktu wyniosła 1,2 mln zł brutto.
Kilkanaście dni później Unizeto Technologies zawarła kontrakt z Departamentem Zaopatrywania Sił Zbrojnych MON na dostawę 247 sztuk komputerów. Wartość zamówienia wyniosła ok. 1,6 mln zł brutto.
Firma kierowana przez konsula honorowego Rosji dostarczała także i instalowała sprzęt informatyczny, a nawet wykonywała remonty, w Urzędzie do Spraw Cudzoziemców. Ów organ administracji rządowej odpowiedzialny jest za ewidencję obcokrajowców w Polsce oraz udzielanie im zgody na wjazd i pobyt w RP.
5. Marsz PO ze wsparciem człowieka szkolonego przez KGB
Jak ujawniła w maju 2017 r. "Gazeta Polska", poseł Sławomir Nitras z PO dwa miesiące przed Marszem Wolności ustalał w Szczecinie wspólną taktykę walki z rządem PiS. Jego rozmówcami byli szkolony przez KGB oficer WSI, były szef UOP Andrzej Milczanowski oraz dawni esbecy. Wśród przyjętych metod wymieniono "czynne przeciwstawianie się władzy", "zaostrzenie form protestu", a nawet "okupację".
Ów kursant KGB to płk Wiesław Kowalski - przedstawiony na spotkaniu jako były szef szczecińskiej delegatury ABW. Ale w rzeczywistości Kowalski ma znacznie bogatą przeszłość: był oficerem WSI, wymienionym w słynnym raporcie z weryfikacji tej instytucji, m.in. w związku ze znajomością z bossem mafii paliwowej Arkadiuszem Grochulskim. Natomiast w PRL Kowalski pracował w komunistycznym kontrwywiadzie wojskowym, czyli WSW. Zaczynał w 1969 r., jako słuchacz w szkole chorążych w Centralnym Ośrodku Szkolenia WSW im. Feliksa Dzierżyńskiego w Mińsku Mazowieckim. Od 1982 r. jako starszy oficer Wydziału III Oddziału WSW w Bydgoszczy obsługiwał 31 Pułk Inżynieryjno-Budowlany w Pile i tamtejszą Wyższą Oficerską Szkołę Samochodową w Pile. W latach 1984-1985 delegowany był do Syrii w charakterze szyfranta-kierownika Stacji Pocztowej Polskiego Kontyngentu Wojskowego ONZ. A między wrześniem 1987 r. a lipcem 1988 r. odbywał dziesięciomiesięczny kurs podwyższania kwalifikacji w Wyższej Szkole KGB w Moskwie.
6. Moskwa atakuje, SKW współpracuje
W czasie, gdy wiele ważnych instytucji państwowych zaopatrywało się w spółce honorowego konsula Rosji, w Polsce bezkarnie działali rosyjscy hakerzy pracujący na rzecz Kremla.
Z analiz fińskiej firmy F-Secure wynika, że tajemnicza grupa Diuków (The Dukes) przez przynajmniej 7 lat zbierali informacje dotyczące polskiej polityki zagranicznej oraz obronnej. Największe nasilenie agresywnych działań hakerów miało miejsce w kwietniu 2009 r. oraz wiosną i wczesnym latem 2015 r. Celem ataków były instytucje rządowe oraz związane z rządem, takie jak MSZ, MON ambasady, kontrahenci wojskowi oraz think tanki.
Fińscy specjaliści z F-Secure pisali w raporcie:
„Ten rodzaj działań miał na celu gromadzenie informacji o nastrojach wobec omawianych wówczas planów budowy w Polsce amerykańskiej bazy obrony przeciwrakietowej [...]. Jeśli chodzi o terminy tych kampanii, zastanawiające jest to, że rozpoczęły się zaledwie 11 dni po tym, jak 5 kwietnia prezydent Barack Obama wygłosił przemówienie, w którym zadeklarował zamiar rozmieszczenia tych środków obrony przeciwrakietowej”.
10 kwietnia 2015 r., w piątą rocznicę katastrofy smoleńskiej, Diukowie znów zaatakowali polskie instytucje. Zrobiono to poprzez wysyłanie zainfekowanego dokumentu tekstowego o nazwie „Nowe szczegóły katastrofy polskiego samolotu.docx”. Złośliwe oprogramowanie CosmicDuke wyszukiwało na zawirusowanym komputerze najważniejsze pliki o 35 różnych rozszerzeniach, które następnie były szyfrowane i przesyłane na wskazane serwery.
Diukowie to niejedyna grupa hakerska z Rosji, penetrująca za rządów PO Polskę. Do znacznego nasilenia „awarii” informatycznych doszło tuż przed katastrofą smoleńską. 5 kwietnia 2010 r. nastąpiło przerwanie pracy serwerów MSZ, a resort został na wiele godzin sparaliżowany. 10 kwietnia 2010 r. doszło do kolejnej przedziwnej „awarii”: centrala MSZ pozbawiona została prądu i przestał działać internet.
Co na to polskie służby? Wobec rosyjskich cyberataków były przeważnie bezradne. Jedyną „odpowiedzią” kontrwywiadu było zawarcie przez ówczesne kierownictwo Służby Kontrwywiadu Wojskowego porozumienia o współpracy z.... rosyjską Federalną Służbą Bezpieczeństwa.
7. Komorowski, Patruszew i ordery
2 lutego 2011 r. Warszawę odwiedził Nikołaj Patruszew - sekretarz Rady Bezpieczeństwa Rosji. Spotkał się z ówczesnym szefem BBN - gen. Stanisławem Koziejem. Obie instytucje podpisały plan współpracy na dwa lata. Patruszew to były agent KGB, potem FSB.
Kilka miesięcy wcześniej miała miejsce niewyjaśniona do dziś katastrofa smoleńska, w której zginęła Para Prezydencka, najważniejsi dowódcy Wojska Polskiego, szefowie kluczowych instytucji i parlamentarzyści. Zaledwie miesiąc po tej tragedii Bronisław Komorowski - pełniący wtedy funkcję głowy państwa - nadał 20 Rosjanom odznaczenia państwowe za „wybitne zasługi i zaangażowanie w działania podjęte przez stronę rosyjską po katastrofie polskiego samolotu specjalnego pod Smoleńskiem”. Wśród odznaczonych byli m.in. rosyjscy lekarze medycyny sądowej, milicjanci i strażacy. Były też i przeprosiny. 8 czerwca 2010 r. rzecznik rządu Tuska Paweł Graś przepraszał Rosjan za wypowiedź dotycząca kradzieży kart kredytowych Andrzeja Przewoźnika na miejscu tragedii.
Graś obarczył bowiem odpowiedzialnością za ten postępek funkcjonariuszy OMON (rosyjskie siły specjalne), gdy tymczasem kradzieży dopuścili się rosyjscy żołnierze.
„Funkcjonariuszom OMON smoleńskiego obwodu chcę powiedzieć: przepraszam. To był zwykły błąd. Życzę wam wszystkiego dobrego i szczęścia”
- mówił skruszony Graś... po rosyjsku.
8. Tusk i bezczeszczenie zwłok przez Rosjan
W kwietniu 2016 r. „Gazeta Polska” ujawniła, że już 24 września 2010 r. ówczesny premier Donald Tusk (PO) został powiadomiony, że Rosjanie w trumnie prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego złożyli zwłoki innej osoby. O zamianie ciał dowiedziała się też wtedy komisja Millera i prokuratura wojskowa. Mimo to informacji tej nie przekazano bliskim prezydenta, a ekshumację zablokowano. Co więcej Tusk w marcu 2012 r. sugerował, że rodziny smoleńskie domagające się ekshumacji mają problemy emocjonalne:
„Nie powinienem komentować determinacji niektórych rodzin na rzecz ekshumacji zwłok, nawet jeśli nie rozumiem tej determinacji, bo nie rozumiem. Ale widocznie jest jakaś potrzeba, która tkwi w zranionych uczuciach rodzin ofiar”.
Do ekshumacji Kaczorowskiego doszło ostatecznie w 2012 r. Potwierdziło się, że w jego trumnie jest ciało innej osoby.
9. Wydawca Piątka i założyciel PO
W wydanej przez Marcina Celińskiego książce Tomasza Piątka sporo miejsca poświęcono rzekomo rzekomo bliskim związkom szefa MON z tajnym współpracownikiem SB Robertem Luśnią. Tymczasem w Radzie Patronackiej pisma „Liberté!”, którego wicenaczelnym jest Celiński, zasiada Andrzej Olechowski. Był on w PRL współpracownikiem komunistycznego wywiadu, a dokładniej - kontaktem operacyjnym Wydziału X Departamentu I MSW o pseudonimie Must. Z ramienia służb prowadził go Gromosław Czempiński - komunistyczny szpieg, członek PZPR i pracownik SB, zajmujący się m.in. Watykanem. Jak powszechnie wiadomo - Andrzej Olechowski to współzałożyciel Platformy Obywatelskiej, tak głośno krzyczącej dziś o rzekomych powiązaniach Antoniego Macierewicza z Rosją.
Na koniec jeszcze parę słów o Tomaszu Piątku. Marcin Celiński, wydawca jego głośnej książki o Antonim Macierewiczu, jest zastępcą redaktora naczelnego kwartalnika „Liberté!”, który wydawany jest z kolei przez Fundację Industrial. Przez kogo finansowane jest pismo i fundacja?
Partnerami kwartalnika są związana z niemiecką partią FDP Fundacja im. Friedricha Naumanna i portal 4.liberty.eu, sponsorowany przez tę właśnie fundację. Fundacja Naumanna, która od lat wspiera finansowo wydawcę „Liberté!”, jest zaś utrzymywana wprost z niemieckiego budżetu federalnego. Mówiąc krótko: kwartalnik Celińskiego wydawany jest częściowo za pieniądze niemieckiego rządu.Warto dodać, że na czele Fundacji Naumanna stoi Steffen Saebisch, niemiecki polityk z liberalnej partii FDP.
Wśród sponsorów pisma Celińskiego znajdujemy też Europejskie Forum Liberalne (EFL), którego przewodniczącym (a wcześniej wiceprzewodniczącym) jest niemiecki polityk FDP Jürgen Martens - w latach 2009-2014 minister sprawiedliwości Saksonii. Co ciekawe, na liście donatorów EFL jest... Fundacja im. Friedricha Naumanna (a także Open Society Institute). Wszystkie tropy finansowe prowadzą więc do FDP.
Przypomnijmy, że Piątek w wydanej przez Celińskiego książce zarzuca Antoniemu Macierewiczowi powiązania z najbliższym otoczeniem Władimira Putina. A co o Rosji i Putinie sądzi przewodniczący FDP Christian Lindner?
Niedawno powiedział on tygodnikowi "Focus", że jeśli Rosja zrezygnuje z manewrów wojskowych Zapad, to Zachód powinien... umożliwić jej powrót do grupy najbardziej uprzemysłowionych państw świata G8. I dodał:
"Lepiej jest rozmawiać z Putinem niż rozmawiać o nim. Powinniśmy stworzyć Putinowi możliwość wyjścia ze ślepej uliczki konfliktu".
Nieco wcześniej szef FDP twierdził zaś, że aneksja Krymu powinna stać się „trwałym prowizorium”, które nie powinno blokować kontaktów z Rosją w innych dziedzinach. Wypowiedzią tą Lindner zrobił prawdziwy prezent Putinowi i jego mediom, które ogłosiły, że „europejscy politycy uznają Półwysep Krymski jako de facto rosyjski” (kremlowska agencja prasowa RIA Nowosti), „Niemieccy posłowie wzywają do jak najszybszego uznania przynależności Krymu do Rosji“, „Niemcy chcą stawić czoła Trumpowi i uznać Krym jako część rosyjskiego terytorium”.
Takich to sponsorów ma pismo człowieka, który wydał książkę Piątka, tropiącą rosyjskie „powiązania” Antoniego Macierewicza.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
152. gras dozorca niemieckiego domu,
katoryj gawarił pa ruski pilnując Tuska,ciekawy układ i jeszcze ciekawsze,ze to nadal TRWA,a kto "pilnuje" obecnego Prezydenta ?BBN i jego skład personalny wiele daje do myślenia
nocne pozdrowienia
gość z drogi
153. WSIoki organizuja kolejna drakę
Siemoniak o gen. Motackim: Nie powinien być dowódcą dywizji NATO, kolejna ofiara wojny prezydent-szef MON
Krzysztof Motacki to wykształcony i rzetelny generał, natomiast nie
powinien być dowódcą dywizji NATO - uważa wiceszef PO, były minister
obrony narodowej Tomasz Siemoniak. Służby kontrwywiadowcze powinny
przeciąć wątpliwości - powiedział w środę w TOK FM.
TVP Info
Szef @MON_GOV_PL @Macierewicz_A: generał #Motacki żadnego kursu #GRU nie przeszedł
#wieszwiecej
http://www.tvp.info/34249507/general-motacki-zadnego-kursu-gru-nie-przeszedl …
We wtorek portal Onet.pl podał, że minister Macierewicz mianował dowódcą
Wielonarodowej Dywizji Północ-Wschód w Elblągu oficera po kursie
nadzorowanym przez radziecki wywiad wojskowy GRU.Dokumenty gen. Krzysztofa
Motackiego zostały bardzo dokładnie sprawdzone; on sam na własną prośbę
poddał się również badaniu wariografem – oświadczył w rozmowie z
portalem Niezalezna.pl minister obrony narodowej Antoni Macierewicz.
Odniósł się w ten sposób do ujawnienia przez wojskowego, że uczestniczył
w kursie w Rosji.Gen. Motacki w rozmowie z Onetem przyznał, że skończył kurs w zakresie
rozpoznania wojskowego w ZSRR. Przekonuje jednak, że nie był to kurs
GRU, lecz „okołowojskowy”.
Onet poinformował, że szef MON wiedział o przeszłości generała. –
Dokumenty pana generała zostały bardzo dokładnie sprawdzone. On sam na
własną prośbę poddał się również badaniu wariografem – oświadczył
Macierewicz w rozmowie z portalem Niezależna.pl.
Był wszechstronnie sprawdzony kontrwywiadowczo i mogę z całą
stanowczością zapewnić, że żadnego kursu GRU nie przeszedł. Wszelkie
informacje, jakoby tak miało się stać, są po prostu nieprawdziwe –
podkreślił minister obrony.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
154. Soloch do dymisji!
Soloch o sporze MON-BBN: rozwiązaniem jest debata, a nie walka
Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego apeluje o zaprzestanie agresywnych działań.
Soloch: BBN zwróciło się o dokładniejsze informacje o swoich pracownikach
Szef
Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch powiedział w środę w TVP
Info, że w ramach trwającego sprawdzania pracowników, Biuro zwróciło się
o dokładniejsze informacje na temat osób zatrudnionych w tej
instytucji.
programie "W Punkt" był Tomasz Szatkowski - podsekretarz stanu w
Ministerstwie Obrony Narodowej. We wtorek portal Onet.pl po ..
Zbadaliśmy tę sprawę dość dokładnie. Pan generał Motacki nie był nigdy oficerem wojskowych służb wewnętrznych , miał specjalność ogólnowojskową nastawianą na to, by rozpoznawać. W związku z tym, że mieliśmy tę wiedzę, chcieliśmy sprawdzić, jak te kursy wyglądały. Pan generał wówczas poprosił o przebadanie go wariografem i to było brane pod uwagę na stanowisku - podkreślił Tomasz Szatkowski.
MON o sprawie pułkownika Juźwika
– Rolą Ministerstwa Obrony Narodowej nie jest układanie kadr w BBN. Teczka pułkownika Juźwika była dostępna dla pana Solocha, ale z jego relacji wynika, że nigdy tego typu badań nie przeprowadzał. Te dokumenty były dostępne w IPN-ie - powiedział Tomasz Szatkowski.
Różnica zdań między MON a BBN
– Jest przekaz, który jest przekazem oficjalnym. Występuje jednak szereg różnego rodzaju komunikatów ze strony BBN-u, o których dowiedzieliśmy się przez media. Formalne uwagi dotyczą systemu kierowania i dowodzenia, czyli tego, że powinno powstać dowództwo połączone. To zbieżna koncepcja z tym, co proponował pan generał Różański. Ten model w sytuacji zagrożenia wytworzyłby jednak chaos. To wskazały nasze ćwiczenia, które testowały strukturę błędnego systemu dowodzenia. Dochodzi wówczas do konkurencji, jest szef sztabu, który ma kontakty z NATO, ale nie dowodzi wojskami w strefie bezpośrednich działań wojennych - wyjaśniał Szatkowski.BBN powołuje się na innego rodzaju argumenty. Twierdzi, ze występowałaby większa spójność dowodzenia w NATO. Wojska NATO mają różnego rodzaju systemy bezpieczeństwa. Dla nas ten system musi być kompatybilny w ramach operacji natowskiej, ale musimy myśleć też o tym, że nie daj Bóg, gdybyśmy sami mieli prowadzić operację wojenną. Pojawiają się tez inne postulaty, które nie zostały nam przekazane w sposób oficjalny. Np. postulat, żeby pan prezydent mianował kolejnych dowódców. Najpierw było to nieoficjalne zdanie, potem zostało wyartykułowane przez szefostwo BBN-u. - mówił Tomasz Szatkowski.
Wspólna dyskusja
– Gdy po raz pierwszy słyszałem informacje, że BBN miał zastrzeżenia co do naszego raportu, byłem zaskoczony, że może być tego typu sytuacja. Dla mnie środkiem rozwiązania tego sporu, było spotkanie, które miało miejsce 31 marca, gdzie pan prezydent wraz z kierownictwem MON, dowódcami sił zbrojnych, wspólnie usiedliśmy i wszelkie wątpliwości zostały wyjaśnione - stwierdził Szatkowski.
Wojna hybrydowa wobec BBN? Dworczyk odpowiada: Wypowiedź ministra Solocha była "całkowicie niezrozumiała i…
"W zestawieniu z
rzeczywistością tego rodzaju określenia pozbawiają nas możliwości merytorycznego dialogu".Gen. Krzysztof Motacki został wyznaczony na stanowisko dowódcy
Wielonarodowej Dywizji Północ-Wschód w Elblągu na wyraźną sugestię
obozu prezydenckiegopowiedział wiceszef MON Michał Dworczyk. Według BBN, Kancelaria Prezydenta, ani Biuro nie wskazywały generała na to stanowisko.
Dworczyk był pytany w środę w TVP Info o sprawę gen. Krzysztofa Motackiego, który - jak podał portal Onet.pl - został mianowany na dowódcę Wielonarodowej Dywizji Północ-Wschód w Elblągu po kursie nadzorowanym przez radziecki wywiad wojskowy GRU.
—powiedział Dworczyk. Dodał,
że gen. Motacki został wyznaczony na stanowisko na wyraźną sugestię
obozu prezydenckiego, ale - jak zastrzegł - zanim to nastąpiło,
przeszedł badania na wariografie.
Wiceszef MON
tłumaczył, że „takie osoby muszą zostać zweryfikowane nie tylko
w standardowej procedurze służby kontrwywiadu wojskowego, ale również
przy użyciu dodatkowych procedur”. Jak mówił, po przejściu „pogłębionego
badania” i na prośbę płynącą z „ośrodka prezydenckiego”, Motacki został
wyznaczony na obecne stanowisko.
BBN
w środowym komunikacie zapewniło, że Kancelaria Prezydenta, ani Biuro
Bezpieczeństwa Narodowego nie podejmowały żadnych działań, mających
na celu wskazanie gen. bryg. Krzysztofa Motackiego na stanowisko dowódcy
Wielonarodowej Dywizji Północ-Wschód w Elblągu.
—czytamy w komunikacie BBN.
Dworczyk był też pytany o słowa szefa BBN Pawła Solocha, który na antenie RMF FM stwierdził, że publikacje na temat BBN „nasuwają skojarzenia z wojną hybrydową w rosyjskim stylu”.
—wyjaśnił potem szef BBN na łamach „Rzeczpospolitej”.
Wiceszef MON
powiedział, że słowa Solocha były dla niego „zdumiewające”. Jak dodał,
zna i ceni Solocha, ale jego wypowiedź była „całkowicie
niezrozumiała i nieodpowiedzialna”.
—podkreślił.
Dworczyk był pytany również o gen. bryg. Jarosława Kraszewskiego. W czerwcu SKW wszczęła postępowanie sprawdzające wobec Kraszewskiego, co oznaczało odebranie mu dostępu do informacji niejawnych. MON
zapewniło, że niezwłocznie po zakończeniu postępowania sprawdzającego
wobec gen. Kraszewskiego, wszystkie niezbędne informacje w tej sprawie
zostaną przekazane szefowi BBN.
Prowadzący rozmowę wskazał, że zdaniem szefa BBN prezydent nie otrzymywał informacji na temat powodów, dla których postępowanie jest prowadzone.
—mówił Dworczyk. Podkreślił, że „nie ma nic nadzwyczajnego” w tym, że „postępowanie toczy się kilka miesięcy”.
—zapewnił Dworczyk.
Odnosząc się do dialogu na linii MON-prezydent,
Dworczyk ocenił, że oba ośrodki są zgodne „co do diagnozy”, jednak -
jak przyznał - „pojawiają się problemy z wypracowaniem
szczegółowych rozwiązań”.
—mówił Dworczyk.
Dopytywany, czy ta sprawa jest „sednem sporu” między BBN a MON, wiceminister odparł, że „tak to rozumie”.
Brak publikacji aneksu do raportu z likwidacji WSI wygląda niepokojąco
Jedną z podstawowych nadziei prawicowego elektoratu było dowiedzenie się co zawiera najsłynniejszy aneks w Polsce.
Na portalach
internetowych pojawiają się apele skierowane do pana prezydenta Andrzeja
Dudy, domagające się opublikowania aneksu do raportu z likwidacji WSI.
Liczenie na to, że ludzie zapomną o tym dokumencie jest zupełnie
bezpodstawne. Zresztą są sygnały, że i w Pałacu Namiestnikowskim ten
temat jest poruszany. Na stronie dorzeczy.pl można znaleźć relację
ze „Śniadanie w Trójce” z dnia 29 kwietnia 2017, gdzie wypowiada się
doradca prezydenta profesor Andrzej Zybertowicz. Tak mówi o rozterkach
głowy państwa: „Sprawa nie jest zamknięta, natomiast argumenty Lecha
Kaczyńskiego są dla Andrzeja Dudy jak na razie argumentami, które
ukierunkowują jego stosunek do aneksu”.
Pan profesor Zybertowicz porusza też jeden interesujący wątek:
Porównajmy to z wypowiedzią pana prezydenta Andrzeja Dudy dla TVN24,
relacjonowaną na stronie dziennik.pl z dnia 18.10.2015. Obok
ewidentnych komunałów: „Uważam, że ta sprawa nie jest w tej chwili
najważniejsza. Ja mam znacznie poważniejsze sprawy do załatwienia”, pan
prezydent zaznacza, że do tej pory nie zapoznał się z treścią aneksu.
I to trochę zadziwia. Czy jest prawdopodobne by prezydent Lech Kaczyński konsultował
sprawę publikacji aneksu z kimś, kto nie ma zupełnie pojęcia o tym,
co jest jego zawartością? To by było chyba bez sensu. Oczywiście można
założyć, że rozmowy odbywały się na dużym stopniu ogólności, ale wtedy
raczej nie trwały by długo.
Aneks pozostający w ukryciu nie
sprzyja budowaniu wizerunku obecnej prezydentury, a także bije w PiS.
Jednym z koronnych zarzutów do Bronisława Komorowskiego było to,
że wtargnął do Pałacu Namiestnikowskiego jeszcze w tragiczną sobotę
10 kwietnia 2010 roku, by jak najszybciej przejąć właśnie ten aneks.
Wydawało się, że po wygranych wyborach przez naszego prezydenta
opublikowanie tego jakże enigmatycznego dokumentu będzie
wręcz obligatoryjne.
A dziś mamy do czynienia z kolejną już
odsłoną niedomówień, zagadkowego przemilczania tematu i wywoływania
czasem wręcz fantastycznie brzmiących domysłów.
Pikanterii
sprawie dodaje fakt, że ten dokument jest oficjalnie częścią Raportu
Macierewicza, opublikowanego w Monitorze Polskim nr 11 w dniu 16 lutego
2007. A wiadomo, że stosunki pałacu prezydenckiego z obecnym ministrem
obrony odbiegają od idyllicznych.
Za Wikipedią:
Jesienią
2015 roku Antoni Macierewicz zapewniał w Chicago, że po wygranych przez
PiS wyborach dokument będzie opublikowany. Prezydent uzyska
kontrasygnatę od nowego premiera i po sprawie. W III RP nie
przeprowadzono ani lustracji, ani dekomunizacji, a prześwietlanie
ciemnych interesów pomimo działań różnych komisji idzie niezwykle
opornie. Należałby wreszcie prześwietlić czy oplatająca nas sieć nie
jest kontrolowana przez
obce służby. Należałoby wyjaśnić jak powstawały fortuny, bo jeśli
kosztem grabienia majątku narodowego, to obywatele oczekują rozliczenia
tych „biznesmenów”. Ponoć w samych mediach WSI miała zgodnie z tym co podały Wiadomości w 2007 roku 115 swoich ludzi. Pewnie część z nich do dzisiaj ma się dobrze.
Podobnie
wygląda sytuacja ze Zbiorem Zastrzeżonym. Wydawało się, że po jego
ujawnieniu nastąpi trzęsienie ziemi i spadną korony. Niby od 16 czerwca
w IPN nie ma już ZZ, ale jak poinformował prezes Instytutu ponad 1500 jednostek archiwalnych „pozostanie jednak na razie w zawieszeniu”.
Sukcesy gospodarcze cieszą, ale bez wyjaśnienia tajemnic sięgających jeszcze pewnie głębokiego PRL,
nigdy nie będziemy mieli poczucia, że żyjemy w uczciwym państwie. Tym
bardziej, że te agenturalne złogi z pewnością promieniują
na aktualną rzeczywistość.
Ryszard Makowski
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
155. BBN: użycie wojsk za granicą
BBN: użycie wojsk za granicą wymaga postanowienia prezydenta. MON: PKW działał zgodnie z postanowieniem
Użycie sił zbrojnych za granicą wymaga postanowienia prezydenta - przypomniało BBN, odnosząc się do doniesień o próbie przedłużenia przez MON misji lotników nad krajami bałtyckimi. Polski Kontyngent Wojskowy działał na podstawie postanowienia prezydenta RP - poinformowało z kolei MON.
Radio Zet podało, że MON chciało „bez zgody prezydenta przedłużyć misję polskich F-16 na Litwie, jednak Pałac Prezydencki zorientował się i interweniował”.
— powiedział PAP pytany o to rzecznik BBN Marcin Skowron.
— dodał.
MON
napisało w czwartek na Twitterze, że „Polski Kontyngent Wojskowy Orlik
7 realizował zadania w oparciu o postanowienia prezydenta RP.
— dodał resort obrony.
Według Radia Zet, gdy polskie F-16 wróciły do kraju, lecz Amerykanie poprosili o wzmocnienie ich patroli, MON uznało, „że skoro samoloty startują z polskiego lotniska, to nie trzeba prezydenta pytać o zgodę, nawet jeśli latają nad Litwą, Łotwą czy Estonią”.
— podało Radio Zet.
Powitanie PKW Orlik 7, kończącego pięciomiesięczną misję w ramach Baltic Air Policing, odbyło się w poniedziałek.
Pierwsze
postanowienie o użyciu kontyngentu, prezydent Andrzej Duda, na wniosek
rządu i z kontrasygnatą premier Beaty Szydło, podpisał 13 kwietnia.
Określiło ono maksymalną liczebność kontyngentu na 140 żołnierzy
i pracowników wojska, a okres użycia wojska - na 18 kwietnia-15 września
(daty różnią się od faktycznego okresu dyżuru ze względu na konieczność
przebazowania żołnierzy przed i po misji).
Rotacyjną misję Baltic Air Policing (BAP) NATO pełni w 2004 r. W 2012 r. przedłużono ją bezterminowo. Polacy dyżurują w niej od roku 2006.
Po raz
pierwszy w skład polskiego kontyngentu stacjonującego na Litwie weszły
F-16, wcześniej Polska wysyłała nad kraje bałtyckie myśliwce MiG-29.
Była to zarazem druga misja zagraniczna polskich F-16. W lipcu 2016 r.
kontyngent z czterema wielozadaniowymi myśliwcami odleciał do Kuwejtu,
by wspierać operacje Inherent Resolve (OIR) przeciwko tzw. Państwu Islamskiemu.
Zgodnie z ustawą o zasadach użycia lub pobytu Sił Zbrojnych RP poza granicami państwa o użyciu jednostek wojskowych za granicą postanawia prezydent RP na wniosek Rady Ministrów lub jej prezesa, w zależności od charakteru misji.
Podsekretarz stanu w @MON_GOV_PL @T_Szatkowski o koncepcji reformy systemu dowodzenia.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
156. Szef SKW: W czerwcu
Szef SKW: W czerwcu wystąpiłem do prezydenta o aneks z weryfikacji WSI
W jego ocenie dokument ten powinien zostać ujawniony.
W czerwcu wystąpiłem do
prezydenta Andrzeja Dudy o przekazanie aneksu z weryfikacji WSI, do
dzisiaj nie otrzymałem odpowiedzi – powiedział „Gazecie Polskiej” szef
SKW Piotr Bączek. W jego ocenie dokument ten powinien zostać ujawniony.Bączek przypomniał, że zgodnie z przepisami „to szef SKW jest
dysponentem materiałów do komisji weryfikacyjnej, a także dysponentem
wszelkiej dokumentacji, w tym także aneksu”.
– W czerwcu bieżącego roku wystąpiłem do pana prezydenta Andrzeja Dudy o
przekazanie aneksu z weryfikacji byłych Wojskowych Służb
Informacyjnych. Podjąłem taką decyzję ze względu na zapisy ustawowe,
które wskazują, że szefowie SKW i SWW dostosowują i opisują nowe
okoliczności, które mogą zaistnieć po zakończeniu działalności komisji
weryfikacyjnej – podkreślił.
–Nasz wniosek, czyli SKW, do pana prezydenta Andrzeja Dudy, wynika z
przepisów ustawowych i wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Niestety, do
dnia dzisiejszego nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Moim zdaniem aneks z
weryfikacji Wojskowych Służb Informacyjnych powinien zostać ujawniony –
powiedział Bączek „Gazecie Polskiej”.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
157. Dukaczewski i Janicki żalą
Dukaczewski i Janicki żalą się u Gozdyry ws. dezubekizacji: "Będę musiał żyć za 1760 zł emerytury, a miałem 10300 zł"
"Pan generał Janicki ma określoną wiedzę i jak rozumiem, z tej
wiedzy będzie chciał zrobić użytek w interesie swoich podwładnych z
BOR".
Będę musiał. Nie mam innego wyjścia. Nie mam żadnego majątku.
Patriotyzm jest czymś co ma się w sobie, co nie oznacza, że gromadzony
jest jakiś majątekpowiedział gen. Marek Dukaczewski w programie „Skandaliści” na antenie Polsatu.
Były
szef Wojskowych Służb Informacyjnych mówił o tym, że może stracić
emeryturę, z której żyje. Odnosił się w ten sposób do kwestii ustawy
dezubekizacyjnej, która jego samego nie dotknie. Przekonywał jednak,
że może powstać ustawa, która zmniejszy emerytury również wojskowym
z czasów PRL.
– powiedział Dukaczewski.
Były szef WSI był szkolony przez sowiecki wywiad GRU. Zdaniem Dukaczewskiego, nie ma w tym nic nagannego.
– powiedział.
Dukaczewski obrażał też generała Ryszarda Kuklińskiego.
– powiedział.
– dodał.
– mówił.
W pewnym momencie programu połączono się z gen. Marianem Janickim, byłym szefem BOR,
które ustawa dezubekizacyjna objęła. Ustawa spowodowała też, że samotna
matka Janickiego będzie otrzymywać mniejszą emeryturę.
– powiedział Janicki.
Janicki mówił też o tym, że w Sejmie i spółkach Skarbu Państwa są byli członkowie PZPR. Wymienił m.in. Stanisława Piotrowicza.
– stwierdził były szef BOR.
Następnie Janicki ogłosił ważną deklarację nt. Swojej przyszłości.
– powiedział.
– stwierdził.
Do tych słów odniósł się Marek Dukaczewski.
Komunikat MON
W związku z informacjami medialnymi informujemy, że
pan Jan Kudrelek nie jest i nigdy nie był żołnierzem, funkcjonariuszem,
ani pracownikiem Służby Kontrwywiadu Wojskowego
Tvn24.pl: Były esbek zatrudniony w SKW. Piosenkę o nim napisał Paweł Kukiz
tvn24.pl ustalił, że do pracy w centrali Służby Kontrwywiadu Wojskowego
został przyjęty były funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa, Jan
Kudrelek. MON oraz koordynator służb specjalnych milczą w tej sprawie.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
158. Minister Macierewicz: Raport
Minister Macierewicz: Raport dot. WSI powinien być
opublikowany. Jeżeli nie jest, to powinno się wydać SKW ten dokument
jeżeli to niezbędne
"SKW chcąc uzupełnić bądź stworzyć nowy aneks powinna otrzymać wszystkie dokumenty".Tylko prezydent jest upoważniony, aby decydować o opublikowaniu aneksu do likwidacji WSI .Szef MON mówił o tym, że SKW
poprosiła Kancelarię Prezydenta o udostępnienie aneksu w celu jego
uzupełnienia. Służba jednak nie doczekała się odpowiedzi
ze strony Kancelarii.
—wyjaśnił Macierewicz.
—dodał.
Łapiński: W sprawie aneksu WSI prezydent podtrzymuje decyzję Lecha Kaczyńskiego
Andrzej Duda na razie podtrzymuje decyzję śp. prezydenta Lecha
Kaczyńskiego, który nie zdecydował się na ujawnienie aneksu -
poinformował w środę rzecznik prezydenta Krzysztof Łapiński.
Aleksander Ścios
Szef SKW-"Wszyst. prośby o zwrot aneksu były bezskuteczne"-http://niezalezna.pl/205532-szef-skw-zdradza-quotgazecie-polskiejquot-w-czerwcu-wystapilem-do-prezydenta-o-aneks-z-weryfikacji-wsi … To obstrukcja @AndrzejDuda czy ukr.inf.o zniszczeniu dok?
premiera Olszewskiego o aneks do raportu WSI: Nie wiem, czy odnalazł się po kadencji prezydenta Komorowskiego
"10 kwietnia 2010 r., kiedy nastąpiła smoleńska katastrofa,
raport był w podręcznym sejfie prezydenta. Nie wiem czy jest w
dyspozycji prezydenta".
sprawę ujawnienia aneksu dot. likwidacji WSI. Przewodniczący koła
poselskiego Wolni i Solidarni nie ma złudzeń: - Prezydent Andrz ...
. Co z aneksem ws. likwidacji WSI? Szef sejmowej kom. obrony narodowej: "Porozmawiajmy, byśmy nie snuli niepotrzebnych domysłów"
"Nie mówię o tym, że upubliczniony miałby zostać cały aneks, bo
to mogłoby być szkodliwe dla służb i bezpieczeństwa państwa, ale warto
pokusić się o analiz
Macierewicz: Prezydent powinien zwrócić SKW aneks do raportu WSI. Blokowanie niekorzystne dla Polski
aneks do raportu z weryfikacji WSI ze względu na zawarte w nim, a
potrzebne kontrwywiadowi wojskowemu informacje - uważa minister obrony
narodowej Antoni Macierewicz.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
159. Soloch: jeżeli prezydent
Soloch: jeżeli prezydent podejmie jakieś decyzje ws. aneksu WSI, to będą one komunikowane
Jeżeli
będą jakiekolwiek decyzje prezydenta ws. aneksu do raportu z
weryfikacji WSI, to zostaną one zakomunikowane - powiedział szef BBN
Paweł Soloch. Dodał, że na przeszkodzie opublikowania treści aneksu stoi
wyrok TK i "niezbędne byłyby kroki legislacyjne, jeżeli taka decyzja
miałaby...
Aleksander Ścios
Nie doceniałem szefa @BBN_PL.Dwie fałszywe insynuacje:o negatywnej opinii prez.Kaczyńskiego i"niezbędności kroków legisl."-to jednak sztuka.
Aleksander Ścios
Znajduję tylko dwie przyczyny,dla których @AndrzejDuda nie chce opubl.Aneksu:1-chroni interesy b.WSI.2-dok.został zniszczony za kadencji BK
Aleksander Ścios
To ważna informacja. I z dobrego źródła. Jeśli Aneks jest, tym gorzej wgląda gra @AndrzejDuda wokół tego tematu.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
160. Tak zachowawczy nie był nawet Bronisław Komorowski
Szkoda. Łapiński nawet nie połapał się, że nie chodzi o opublikowanie tego aneksu, lecz o jego zwrot do ustawowego dysponenta, czyli do SKW.
michael
161. @Michaelu
Soloch i Lapiński wiedza od czerwca, Soloch na pewno, bo dostał pismo z SKW. SOLOCH NA BRUK!
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
162. Aleksander Ścios14
Nie
można jednak wykluczyć, że przed drugą kadencją A. Dudy, jego
środowisko zechce uwiarygodnić „namaszczonego” i na krótko „odpali”
Aneks. W sposób bezpieczny i kontrolowany, co przy dyspozycyjności
obecnych mediów nie stwarza żadnego problemu.
Analogia do ZZ nie
jest chyba właściwa, bo w przypadku tego zbioru, IPN poinformował, że
„ponad 1500 jednostek archiwalnych pozostanie jednak na razie w
zawieszeniu”. Problem w tym, że nikt ze szczęśliwych wyborców PiS nie
zwrócił uwagi na taki szczegół. Bo nie nagłośnili go w „wolnych
mediach”.
Dziś środowisko prezydenckie, z premedytacją używa
fałszywych argumentów na rzecz ukrywania Aneksu. Wypowiedź Solocha, w
której sięgnął po dwa użyteczne łgarstwa, ujawnia też intencje A. Dudy.
Szef BBN oświadczył bowiem:
„Aneks
jest tajny, jeżeli będą decyzje prezydenta jakiekolwiek w tym
względzie, to będą one zakomunikowane, natomiast ja przypomnę opinię na
temat aneksu śp. prezydenta prof. Lecha Kaczyńskiego. Na przeszkodzie
opublikowania treści aneksu stoi też wyrok Trybunału Konstytucyjnego i
potrzebne byłyby niezbędne kroki legislacyjne, jeżeli taka decyzja
miałaby zapaść”.
Wprawdzie prezydent Lech Kaczyński nigdy nie
deklarował, że nie opublikuje Aneksu (przeciwnie – usilnie do tego dążył
i był zainteresowany dostosowaniem dokumentu do reguł narzuconych przez
TK), to kłamstwo jest dziś główną linią obrony pana Dudy i jego
towarzystwa. Poprzedza użycie kolejnej broni – zarzutu, jakoby domaganie
się zwrotu dokumentu do SKW i przypominanie o sprawie przez ministra
Macierewicza, miało wymiar „brudnej, politycznej gry”, wymierzonej w
pana prezydenta. Myślę, że środowisko pana Dudy wkrótce sięgnie po takie
dictum.
Nie jest też prawdą, jakoby orzeczenie TK blokowało publikację lub przygotowanie Aneksu wymagało „kroków legislacyjnych”.
W
roku 2015 wyraźnie o tym mówili Antoni Macierewicz i Piotr
Woyciechowski, zaś Sławomir Cenckiewicz przypomniał, że „aneks jest
dostosowany do reguł, które prezydentowi narzucił Trybunał
Konstytucyjny”. Chodzi o wymóg anonimizacji danych.
Nie ma zatem żadnych, formalnych przeszkód, by Aneks został opublikowany.
Z
pewnością na moim blogu będę o tym pisał, ale też starał się sprostać
sugestii wyrażonej w Pańskim komentarzu: „powinniśmy żądać albo zwrotu
aneksu do SKW albo publikacji pełnej treści, bez jakiegokolwiek
"korektora", a ewentualną wartość dowodową oddać do oceny prokuraturze
generalnej, następnie postawić mądre zarzuty i przeprowadzić uczciwe
procesy, z oczywistą koniecznością zmierzenia się z dokładnie tymi
samymi atakami co przy publikacji głównego raportu”.
Trzeba mieć
świadomość, że tylko do pewnego momentu można liczyć na wsparcie
wyborców PiS. Gdy między Dudą a Kaczyńskim zostanie ogłoszony stan
„dialogu i porozumienia”, zaś temat Aneksu ulegnie wyciszeniu (to tylko
kwestia czasu), zniknie on też ze świadomości odbiorców „wolnych
mediów”.
Dworczyk: Aneks do raportu z weryfikacji WSI powinien trafić do SKW. Jego przekazanie nie powinno sprawiać problemów
"Jeżeli są jakieś przesłanki, które nakazują nie publikować aneksu, to powinien wrócić do jego autora" - mówi wiceminister.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
163. Sumliński: Milczenie Andrzeja
Sumliński: Milczenie Andrzeja Dudy ws. aneksu z weryfikacji WSI budzi niepokój
To
co dzieje się wokół aneksu jest elementem większej całości. Obietnice w
zakresie zmian społecznych są przez władzę realizowane, natomiast żadna
ze spraw opatrzonych klauzulą tajności nie została dotąd wyjaśniona.
Mowa
tu o sprawie aneksu ws. WSI, mowa tu o śmierci ks. Jerzego Popiełuszki,
mowa o śmierci Andrzeja Leppera. Jest to zdumiewające i niepokojące dla
mnie, który poparłem „dobrą zmianę”, oraz dla milionów Polaków. Podczas
spotkań autorskich słyszę jak wielkie jest oczekiwanie by również ta
sfera została wreszcie poruszona. Sprawa aneksu jest istotą, jedną z
najważniejszych, które miały być wyjaśnione. Dla mnie zajmuje ona
czołowe miejsce wraz ze sprawą śmieci ks. Jerzego. stawiam obie te
sprawy w jednym szeregu.
Zanim Andrzej Duda został prezydentem
zadeklarował, że natychmiast po ewentualnej wygranej aneks odtajni.
Minęły dwa lata, a informacji ze strony Pałacu Prezydenckiego żeby aneks
miał zostać ujawniony, brak. Nie wiemy więc kiedy i czy w ogóle to
nastąpi.
Pamiętam oczywiście, że prezydent Lech Kaczyński również
aneksu nie ujawnił. Słyszeliśmy wówczas, że aneks ma pewne elementy,
które – jak zrozumiałem – trzeba wyczyścić, poprawić, aby zapewnić
państwu polskiemu bezpieczeństwo. Prezydent Kaczyński miał więc
zastrzeżenia w tej kwestii, ale o ile pamiętam nie były one o
charakterze „nie, bo nie”. Na logikę, po co ten aneks powstał? Nie po
to, żeby zamknąć go w pancernej szafie. Powstał by pokazać opinii
publicznej jak ten system funkcjonował, aby patologiczna przeszłość nie
miała wpływu na teraźniejszość i przyszłość.
Tymczasem minęły
ponad dwa lata prezydentury pana Andrzeja Dudy i nie ma na ten temat
żadnej informacji. Jest to, powtarzam, zdumiewające jeżeli weźmiemy pod
uwagę całokształt i deklaracje prezydenta. Wciąż wierzę, że są to dziwne
sytuacje, że otoczył się niewłaściwymi ludźmi, którzy mu niewłaściwie
podpowiadają. Mamy w historii mnóstwo przykładów złych decyzji dobrych
ludzi. W tych kategoriach próbuję na tę sytuację spoglądać i to jest ta
lepsza wersja. Niestety coraz więcej jest ze strony Pałacu
Prezydenckiego decyzji, które budzą jeśli nie niepokój, to stanowią
pytania bez odpowiedzi. Nie doszedłem jeszcze do punktu, do którego
doszło już wielu – mówiąc o prezydencie jako o „zdrajcy”. Nie zamierzam
tak o Andrzeju Dudzie mówić, na ten moment nic nie uprawdopodobnia
takiej tezy.
Natomiast jestem człowiekiem, który stawiał Andrzeja
Dudę w kontrapunkcie do jego niesławnego poprzednika Bronisława
Komorowskiego – łotra nad łotrami. Żyłem nadziejami, że będzie to
przeciwieństwo Komorowskiego, że jeśli da słowo, to go po prostu
dotrzyma. Że jeżeli tamten otaczał się ludźmi WSI, to ten prezydent tego
na pewno nie uczyni.
Komorowski chciał zdobyć aneks w sposób
przestępczy przy pomocy WSI, wówczas gdy jeszcze prezydentem nie był i
nie miał takich możliwości. Do tego zmierzały kontakty z nieżyjącym
pułkownikiem Tobiaszem i idącym do więzienia pułkownikiem Lichockim. W
prokuraturze stwierdził, że wyraził zainteresowanie propozycją obu
panów, że oni ten aneks zdobędą. Nie miał do tego prawa. Współdziałał w
przestępczym spisku. Gdy został prezydentem miał dostęp do aneksu, ale
oczywiście go nie ujawnił – wszak jest jego negatywnym bohaterem…
Wydawało się więc, że przychodzi prezydent jakiego sobie wymarzyliśmy i
że powiedzmy w ciągu roku, aneks poznamy. To, że wciąż wokół tej sprawy
panuje milczenie budzi kolejne pytania i niepokój.
Jak zawsze,
idąc za prokuratorem Witkowskim szukam odpowiedzi na pytania o
teraźniejszość w przyszłości. Uważam, że odpowiedź na pytania o
zawirowania wokół aneksu znajdziemy w przeszłości. Na dziś, daleki
byłbym od twierdzenia, że w przeszłości pana Andrzeja Dudy. Być może w
przeszłości osób z jego otoczenia, a którym on ufa. Ta sprawa z całą
pewnością znajdzie wyjaśnienie i będzie ono bardzo proste.
źródło: parezja.pl
https://codziennik24.pl/2017/10/13/sumlinski-milczenie-andrzeja-dudy-ws-...
164. „Prezydent Kaczyński
„Prezydent Kaczyński zobowiązał nas do dostosowania aneksu do wymogów TK”
Liczący ponad 800 stron aneks zawiera 10 tys. nazwisk.
Aleksander Ścios
"Ustawa nie przewiduje możliwości nieopublikowania aneksu do Raportu z Weryfikacji WSI" - @Macierewicz_A
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
165. Płk Juźwik: Prowadzone są
Płk Juźwik: Prowadzone są aktywne działania operacyjne MON przeciwko BBN, a tym samym przeciw prezydentowi
były oficer kontrwywiadu mogę powiedzieć, że odnoszę nieodparte
wrażenie, iż prowadzone są aktywne działania operacyjne przeciwko biuru,
a tym samym przeciwko prezydentowi - mówił w programie "Czarno na
białym" w TVN24 pułkownik Czesław Juźwik, który musiał odejść z Biura
Bezpieczeństwa Narodowego, gdy ujawniono jego teczkę z przeszłością w
komunistycznym kontrwywiadzie.
Bączek: aneks do raportu z weryfikacji WSI powinien być zwrócony SKW
do raportu z weryfikacji WSI powinien zostać zwrócony Służbie
Kontrwywiadu Wojskowego; SKW powinna otrzymać ten dokument także do
bieżącej działalności - powiedział w czwartek szef SKW Piotr Bączek.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
166. MON: komentarz do wypowiedzi
Zastrzeżenia Trybunału Konstytucyjnego dotyczyły przede wszystkim
publikacji nazwisk osób odpowiedzialnych za nieprawidłowości oraz prawa
tych osób do odwołania się od decyzji Komisji Weryfikacyjnej.Równocześnie Szef SKW przypomina, że w czerwcu br. zwrócił się do
Prezydenta RP Andrzeja Dudy o przekazanie do SKW Aneksu a nie o jego
publikację. Wynika to z obowiązków ustawowych nałożonych na SKW, w tym
m.in. z przejęcia przez tę Służbę zadań Komisji Weryfikacyjnej po jej
rozwiązaniu.
Łapiński: Konkluzja w sprawie nieujwaniania aneksu do raportu WSI zamyka sprawę
w sprawie nieujawniania aneksu do raportu z weryfikacji Wojskowych
Służb Informacyjnych, do której doszło między prezydentem Andrzejem Dudą
a prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim, zamyka tę sprawę - ocenił
rzecznik prezydenta Krzysztof Łapiński.
Komunikat MON
rzecznika Prezydenta RP pana Krzysztofa Łapińskiego szef SKW informuje,
że Trybunał Konstytucyjny orzeczeniem z dnia ...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
167. Przypominam
trzy głosy wypowiedziane tuż po zwycięstwie Dudy w wyborach prezydenckich.
I cóż to się porobiło, że minęły 2 lata - haniebnego milczenia, udawania i ściemniania, a p 2 latach prezydent z prezesem zadekretowali, że długie ramię Moskwy należ dalej chronić i utajnić...
168. ,
Po wspólnym kaczyńsko-dudowym komunikacie, że "lepiej będzie" nie ujawniać Aneksu, w pocie czoła pracują różnego rodzaju uspokajacze, którzy próbują elektoratowi wyjaśnić, że chodzi przecież o mądrość etapu i "lepiej będzie" zająć się czymś innym, a nie popełniać myślozbrodni o zdradzie i kolejnej odsłonie grubej kreski dla zdrajców.
- uspokajacz nr 1 z TVP - Marcin Wolski: Publikacji Aneksu nie chciał MON [sic! - kazef]
https://www.fronda.pl/a/marcin-wolski-dla-frondy-aneks-wsi-byc-moze-maci...
- uspokajacz nr 2 z "Gazety Polskiej" - Tomasz Sakiewicz: Zamieszanie z aneksem było prowokacją wobec Kaczyńskiego {sic! - kazef]
https://www.fronda.pl/a/tomasz-sakiewicz-dla-frondy-aneks-wsi-i-proba-zr...
- uspokajacz nr 3 z Polsko-Rosyjskiej Grupy Do Spraw Trudnych. Z tytułem profesora, ale napięcie związane z Aneksem, sprowadziło go na mało profesorskie poziomy artykulacji przekonań. Cytat:
"Tak więc ci, którzy chcą pluć dziś na prezydenta Dudę, plują tak samo na pamięć Lecha Kaczyńskiego, i będą mieć także dodatkowy kłopot, bo będą musieli powiedzieć ''Jarosław Kaczyński jest zdrajcą'' - tak samo jak Andrzej Duda i jak Lech Kaczyński. Otóż uważam, że ci, którzy tak mówią są ludźmi nierozumiejącymi na czym polega dobro państwa polskiego."
https://www.fronda.pl/a/prof-andrzej-nowak-dla-frondy-celem-rozmow-duda-...
169. A. Ścios W INTERESIE WSI
https://bezdekretu.blogspot.com/2017/10/w-interesie-wsi.html
Kto i jak zbadał, czy afera marszałkowa i zawiązany wówczas sojusz rosyjskiej agentury ze służbami III RP, miał, czy też nie miał wpływu na działania zmierzające do zastawienia pułapki smoleńskiej i doprowadzenia do śmierci 96 Polaków?
Czy bez gruntownego śledztwa, w sprawie relacji ludzi WSI z politykami PO-PSL oraz ustalenia, jaki wpływ miały te relacje na działania związane ze Smoleńskiem, można myśleć o rozwikłaniu tajemnic zamachu lub rozprawie z obcą agenturą?
Skoro w latach 2007-2008, prowadzono brutalną operację wymierzoną w członków Komisji Weryfikacyjnej WSI, podczas której dopuszczono się szeregu poważnych przestępstw, zaś B. Komorowski usilnie zabiegał o dostęp do aneksu i nie cofnął się przed atakami na prezydenta Lecha Kaczyńskiego, skoro środowisko WSI tak wielką wagę przywiązywało do dyskredytacji tajnego dokumentu, a w latach późniejszych doradzało jego całkowite zniszczenie – czy tę tematykę wolno uważać za nieistotną, w perspektywie wydarzeń, które rozegrały się w 2010 roku?
Czy w latach poprzedzających Smoleńsk, mogło dojść do równie dynamicznej działalności ludzi b. WSI oraz reaktywacji ich wpływów, gdyby B. Komorowski poniósł odpowiedzialność za udział w aferze marszałkowej i nie mógł kandydować na stanowisko prezydenta?
Jeśli były lokator Belwederu oraz ludzie z kręgów WSI, posiadają informacje na temat zawartości aneksu i wiedzą, co naprawdę wydarzyło się 10 kwietnia, podczas, gdy Polakom odebrano prawo do posiadania tej wiedzy, jakie zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego tworzy taka dysproporcja oraz związana z nią możliwość prowadzenia gier i kombinacji operacyjnych przez środowisko b. WSI?
Każde z pytań, związanych z aferą marszałkową, procesem likwidacji WSI oraz aneksem do Raportu z Weryfikacji, pozostanie bez odpowiedzi.
Wbrew logice i elementarnym zasadom bezpieczeństwa uznano, że najważniejsza afera okresu rządów PO-PSL nie zasługuje na uwagę, a Polacy nie mają prawa poznać zawartości dokumentu, o który w latach ubiegłych toczyły się dramatyczne rozgrywki.(..)
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
170. Wojciech Sumliński o utajnieniu Aneksu
http://thenowypolskishow.co.uk/sumlinski-aneks-wsi
171. Minister Łapiński: Nie ma
Minister Łapiński: Nie ma decyzji w sprawie przekazania SKW aneksu do raportu z weryfikacji WSI
"To nie jest chyba jakaś najważniejsza kwestia teraz, która dotyczy polskich sił zbrojnych".
Łapiński pytany był w niedzielę w Radiu Zet o przekazanie aneksu z likwidacji WSI do SKW.
— powiedział Łapiński.
W październiku
„Gazeta Polska” napisała, że szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego Piotr
Bączek w czerwcu zwrócił się do prezydenta Andrzeja Dudy o przekazanie
aneksu z weryfikacji WSI. W jego ocenie, dokument ten powinien zostać ujawniony. Bączek przypomniał, że zgodnie z przepisami „to szef SKW jest dysponentem materiałów do komisji weryfikacyjnej, a także dysponentem wszelkiej dokumentacji, w tym także aneksu”.
Jak
napisała „Gazeta Polska”, według nieoficjalnych informacji w aneksie
znalazły się nieznane wcześniej fakty dotyczące genezy polskiej mafii,
w której niezwykle istotną rolę odgrywali żołnierze oraz tajni
współpracownicy wojskowych służb specjalnych PRL-u.
Według gazety, w dokumencie opisano też kulisy działania fundacji Pro Civili i udział jej członków w różnego rodzaju operacjach wojskowych. W tajnym aneksie - pisze „GP”
- udokumentowano również nielegalny handel bronią, inwigilację mediów
i parlamentarzystów, inwigilację Kościoła oraz nieopisywane wcześniej
działania wojskowych służb specjalnych w sprawie afery FOZZ.
Aleksander Ścios
Czytelne ultimatum @AndrzejDuda:"komorowszczyzna" i władza PAD nad armią albo blokada nominacji gen. i reformy SZ -
http://www.prezydent.pl/kancelaria/aktywnosc-ministrow/art,979,min-szczerski-najpierw-uzgodnienie-systemu-dowodzenia-armia-potem-uzupelnienie-brakow-kadrowych.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
172. Duda: Raport z likwidacji WSI
Duda: Raport z likwidacji WSI nie będzie ujawniony
generalskie będą wręczone w odpowiednim czasie, wtedy kiedy
modernizacja i rozwój polskiej armii zostaną w odpowiedni sposób
zaplanowane. Nie widzę powodów do ujawniania aneksu do raportu z...
Prezydent, który w piątek był gościem programu "Poranek Siódma9"
emitowanego na antenie rozgłośni katolickich, pytany, czy zna treść
aneksu z raportu z likwidacji WSI i czy jest szansa, że ten aneks zostanie ujawniony, odpowiedział, że zna jego treść.
"Nie widzę powodu, dla którego miałby być ten aneks ujawniony do dyspozycji publicznej" - oświadczył Andrzej Duda.
"Jeżeli
służby, czy inne podmioty, czy inne organa państwa, które są do tego
uprawnione, chcą się zapoznać z tym aneksem, to zwracam uwagę na treść
ustawy - nie jest to jedyny egzemplarz aneksu - ten, który znajduje się w
gestii prezydenta RP. Także rząd swego czasu otrzymał ten aneks" -
dodał.
Prezydent podkreślił, że materiały - na podstawie których
aneks został przygotowany - powinny się znajdować w dyspozycji
odpowiednich służb.
"Kiedyś były one tutaj w BBN, ale za czasów
rządów PO zostały stąd zabrane prawie siłą i dzisiaj jak sądzę znajdują
się gdzieś w archiwach służb, więc również i służby powinny mieć do nich
dostęp. Jeżeli nie mają, to powinny być prowadzone tutaj odpowiednie
postępowania i poszukiwanie tych, którzy są winni, że tych dokumentów
nie ma" - zaznaczył Andrzej Duda.
Wojskowym Służbom Informacyjnym - powołanym w 1991 r., a rozwiązanym jesienią 2006 r. przez rząd PiS
- zarzucano wiele nieprawidłowości, m.in. brak weryfikacji z lat PRL,
tolerowanie szpiegostwa na rzecz Rosji, udział w aferze FOZZ, nielegalny
handel bronią. W lutym 2007 r. prezydent Lech Kaczyński upublicznił
sygnowany przez szefa komisji weryfikacyjnej Antoniego Macierewicza
raport z weryfikacji WSI. Na podstawie raportu wszczynano śledztwa ws.
przestępstw WSI; większość umorzono.
W 2008 r. Trybunał
Konstytucyjny uznał, że samo opublikowanie raportu w 2007 r. przez
prezydenta Kaczyńskiego było legalne. Za sprzeczne z konstytucją
TK uznał natomiast pozbawienie osób z raportu - przed jego publikacją -
prawa do wysłuchania przez komisję weryfikacyjną WSI, dostępu do akt
sprawy oraz odwołania do sądu od decyzji o umieszczeniu ich w raporcie.
Za zbyt niejasny TK uznał też zwrot ustawy o umieszczeniu w raporcie
osób, których "działania wykraczały poza obronność".
"Polacy ocenią, czy jestem odważnym prezydentem"
To moi rodacy ocenią, czy ta prezydentura była wykonywana dobrze.
Nie chodzi tylko o to, czy ona była wykonywana odważnie, czy nie. Przede
wszystkim chodzi o to, czy ona była wykonywana dobrze – bo to jest
najważniejsze - mówił Andrzej Duda w wywiadzie.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
173. Antoni Macierewicz: Za
Antoni Macierewicz: Za „buntem generałów” stoją ludzie ze „złotego funduszu”
Szef MON udzielił wywiadu „Gazecie Polskiej”.
»złotego funduszu« na kluczowych stanowiskach” – mówi w wywiadzie dla
„Gazety Polskiej” szef MON Antoni Macierewicz. Według niego to ludzie z
tego PRL–owskiego funduszu stoją za tzw. buntem generałów.
Szef MON podkreśla w wywiadzie dla środowej
„GP”, że „złoty fundusz”, którego oficjalna nazwa brzmi Fundusz
Przyspieszonego Rozwoju, „próbował reaktywować w 2012 roku minister
Tomasz Siemoniak”.
Pytany, jaki wpływ mają ludzie z funduszu na kształt polskiej
armii, odpowiedział: „Do niedawna bardzo istotny i chcą mieć go nadal. I
na pewno im dłużej jest blokowana możliwość mianowania nowych
generałów, tym bardziej utrwala się wpływ takich ludzi na polską armię”.
Minister obrony dodał, że pierwszy raz z informacją o istnieniu
„złotego funduszu” zetknął się zaraz po objęciu ministerstwa, przy
zapoznawaniu się z życiorysami ludzi przedstawianych do awansu. Nie
odpowiedział na pytanie, kto przedstawiał te osoby do awansu.
Jak wyjaśnił Macierewicz, fundusz to sformalizowana grupa ludzi, którzy
przynależność do niego mieli zapisaną w oficjalnych dokumentach
personalnych żołnierza.
Struktura z lat 80
„To
byli młodzi ludzie, wyselekcjonowani na początku lat 80. z całej kadry
oficerskiej, jako ci, którzy będą w przyszłości dowodzili polską armią.
Wojsko miało czuwać nad ich rozwojem i przygotowaniem do roli dowódców” –
powiedział szef MON.
Macierewicz podkreślił, że grupa ta została nazwana „złotym funduszem”
ze względu „na przywileje finansowe, możliwości wszechstronnego
szkolenia i zapewnionej drogi awansu”.
„W wojskowych służbach specjalnych PRL tego typu strukturę nazywano
kadrą perspektywiczną. Ta nazwa funkcjonowała także w oficjalnych
dokumentach. Gdy zostałem ministrem obrony narodowej, zobaczyłem w armii
ludzi ze złotego funduszu na kluczowych stanowiskach. To niewielka
grupa, ale wciąż bardzo wpływowa – nawet jeśli znajduje się dzisiaj poza
armią” – powiedział minister.
„I przypomnę tylko, że peerelowski pomysł Funduszu Przyspieszonego
Rozwoju próbował reaktywować w 2012 roku minister Tomasz Siemoniak” –
dodał.
Szef MON, pytany, czy ci ludzie stoją za „buntem generałów”,
odpowiedział: „Tak, a ich wpływy można było zaobserwować, gdy z wojska
odeszło kilku generałów współodpowiedzialnych za osłabianie polskiej
armii. Rozpoczął się wówczas medialny, zmasowany atak, który wciąż
trwa”.
„I nikt nie czuje się zażenowany tym, że chodzi o funkcjonariuszy
wojskowej bezpieki, i tych, którzy bili czołem przed gen. Stanisławem
Koziejem czy prezydentem Bronisławem Komorowskim. Robili to wówczas, gdy
milczenie gen. Mieczysława Cieniucha, dowodzącego »grupą wsparcia« dla
ekspertów pracujących w Smoleńsku, pomagało upowszechniać kłamstwo
smoleńskie. Robili to także wówczas, gdy na kilka miesięcy przed agresją
rosyjską na Ukrainę Bronisław Komorowski ogłaszał doktrynę, że przez
dwadzieścia lat nie będzie wojny w Europie, a Rosja nam nie zagrozi” –
podkreślił Macierewicz.
„Wówczas nie mieli odwagi ani bronić swoich towarzyszy broni leżących w
błocie smoleńskim, ani Polaków skazywanych na bezradność wobec Rosji!
Tchórzliwe milczenie było wtedy nazywane odwagą, dziś odwagą nazywa się
atakowanie wzmacniania armii. Co więcej, środowiska postkomunistyczne
oraz liberalne używają tego paliwa w sposób szczególnie bezwzględny i
konsekwentny. Niestety, ze strony środowisk patriotycznych, ze strony
obozu dobrej zmiany zakres przeciwstawienia się temu atakowi jest
niewielki” – ocenił szef MON.
Indywidualne podejście
Według Macierewicza na
obecną sytuację w armii miały wpływ decyzje podejmowane jeszcze w latach
80. poprzedniego stulecia. Przywołał rozmowę między Wojciechem
Jaruzelskim i Michaiłem Gorbaczowem, „podczas której Jaruzelski
zapewnił, że jeśli chodzi o polską armię, to on na pokolenia
zabezpieczył dominację środowisk związanych ze Związkiem Sowieckim”.
„Wydawało się wówczas, że mamy do czynienia z pewną bufonadą w wykonaniu
Jaruzelskiego - ot, takim rzuceniem nieuprawnionego stwierdzenia,
niemającego żadnego zakorzenienia w faktach. Później jednak zapoznałem
się z dokumentami dotyczącymi systemu nazwanego »złotym funduszem«” –
powiedział minister.
Szef MON podkreślił, że nie można z góry przekreślać wszystkich,
którzy przeszli przez tzw. złoty fundusz.
– Do każdej osoby należy podejść indywidualnie i tak właśnie postępuję.
Jeżeli ktoś nie popełnił przestępstwa zdrady Polski, nie uwikłał się w
trwałe zależności i gotów jest budować nową armię, to zawsze będzie miał
drogę otwartą – powiedział.
Szef SKW: Prezydenccy ministrowie powinni sobie odpowiedzieć, czy chcą stać we wspólnym froncie z PO przeciwko SKW
"Postępowanie kontrolne prowadzone przez SKW wobec gen. bryg. Jarosława Kraszewskiego jest zgodne z wszelkimi przepisami".
Soloch: W odpowiedzi prof. Pawłowicz. Sytuacja, w której gen.
Kraszewskiemu zawieszono dostęp do informacji niejawnych budzi moje
najdalej idące obawy
Najwyższe obawy o faktyczne intencje budzi również sam moment wszczęcia postępowania.
Zaangażowanie gen. J. Kraszewskiego do służby dla Prezydenta RP było jedną z pierwszych moich decyzji personalnych po objęciu stanowiska szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Wcześniej
mieliśmy okazję współpracować w czasie prezydentury śp. prezydenta
Lecha Kaczyńskiego, jako podwładni ówczesnego szefa BBN śp. Władysława Stasiaka.
Moja
ocena gen. J. Kraszewskiego, jego kompetencji i oddania służbie dla
Państwa, była i pozostaje na najwyższym poziomie. Nie bez znaczenia jest
też jego bogate doświadczenie - wspominając chociażby, że jako prymus
ukończył Wyższą Szkołą Oficerską Wojsk Rakietowych i Artylerii
w Toruniu, a także Akademię Dowódczo-Sztabową Armii USA
w Kansas. Był także uczestnikiem misji bojowej w Iraku oraz twórcą
Wielonarodowej Brygady Polsko-Litewsko-Ukraińskiej w Lublinie.
Za przykład
jego profesjonalizmu i dokonań niech posłuży także fakt, że jako szef
Wojsk Rakietowych i Artylerii Wojsk Lądowych był odpowiedzialny
za rozpoczęcie procesu ich modernizacji, czego bezpośrednim efektem
są wprowadzane dziś na uzbrojenie najnowocześniejsze
armatohaubice „Krab”.
Krótko po zatrudnieniu gen. J. Kraszewskiego w BBN
z satysfakcją odebrałem wniosek ministra obrony narodowej Antoniego
Macierewicza, o awansowanie go do stopnia generała brygady. Tę nominację
Prezydent Andrzej Duda wręczył 1 marca 2016 r. z okazji Narodowego Dnia
Pamięci Żołnierzy Wyklętych.
Moja satysfakcja była tym
większa, że gen. J. Kraszewski, pomimo spełnienia wszelkich warunków
formalnych, a także zajmowania stanowisk o etacie generalskim, przez
osiem kolejnych lat rządów koalicji PO-PSL nie był awansowany przez ówczesnych ministrów obrony.
Obecna
sytuacja, w której gen. J. Kraszewskiemu zawieszono dostęp
do informacji niejawnych budzi moje najdalej idące obawy. Przede
wszystkim nie do zaakceptowania jest fakt, że Pan Prezydent nie
otrzymuje ze strony Ministerstwa Obrony Narodowej oraz podległej
mu Służby Kontrwywiadu Wojskowego jakikolwiek informacji co do powodów
wszczęcia postępowania sprawdzającego. Nie mogę także zrozumieć powodów,
dla których postępowanie trwa już prawie pół roku i w tym czasie nie
przedstawiono jakichkolwiek zastrzeżeń wobec gen. J. Kraszewskiego.
Najwyższe obawy o faktyczne intencje budzi również sam moment wszczęcia postępowania, które miało miejsce dokładnie w czasie, kiedy BBN – w imieniu Prezydenta RP – prowadziło z MON
rozmowy o szeregu kluczowych kwestii, jak reforma systemu kierowania
i dowodzenia Siłami Zbrojnymi, Strategiczny Przegląd Obronny czy kształt
polityki kadrowej w Siłach Zbrojnych. We wszystkich tych sprawach gen.
J. Kraszewski był odpowiedzialny za realizację moich
wytycznych i poleceń.
Fakt, że jedynym dziś efektem działań SKW jest utrudnianie Prezydentowi RP sprawowania
zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi, każe mi niestety sądzić, że sprawa
gen. J. Kraszewskiego nie jest przyczyną, ale skutkiem nieporozumień
z Ministerstwem Obrony Narodowej.
Ewentualne odejście gen. J. Kraszewskiego nie wyjaśniłoby systemowych przyczyn obecnego sporu
i nie stanowiłoby rozwiązania problemu. Takim rozwiązaniem byłaby
uczciwa i merytoryczna dyskusja, przede wszystkim z pełnym poszanowaniem
konstytucyjnych uprawnień obu stron – na którą Pan Prezydent Andrzej
Duda, a także podległe mu BBN, jest zawsze otwarty.
Sytuacja
w której znalazł się adresat Pani apelu gen. J. Kraszewski jest
oczywiście trudna. Jednakże jako jego przełożony nie widzę dziś powodów,
a także nie mógłbym się pogodzić z odejściem tak doświadczonego
i perspektywicznego oficera. Jego rezygnacja, w sytuacji w której nie
dysponujemy jakimikolwiek informacjami podważającymi jego wiarygodność,
byłaby swoistym wywieszeniem białej flagi. A przecież – zgodzi się Pani
ze mną – nie takiej postawy oczekujemy od oficerów Wojska Polskiego.
We wtorek w SKW doszło do rozmów z gen. Kraszewskim. Przeciąga się klincz ws. postępowania kontrolnego wobec doradcy prezydenta
W tle są nasilające się informacje medialne i sygnały z Pałacu
świadczące o tym, że prezydent chce wykorzystać spodziewaną
rekonstrukcję rządu do wymuszenia zmiany na…
Macierewicz o istnieniu w wojsku "Złotego Funduszu" : "Cofamy się przed ludźmi, którzy nie są godni nosić munduru wojskowego"
"Wojciech Jaruzelski rzucił kiedyś w rozmowie z Michaiłem
Gorbaczowem iż „na pokolenia zabezpieczył dominację środowisk związanych
ze Związkiem Sowieckim” w…
BBN odpowiada na słowa szefa SKW: "Wypowiedzi sugerujące, że prezydenccy ministrowie działają na rzecz opozycji - prowokacyjne"
"Im mniej słychać o działaniach służb specjalnych, to oznacza,
że tym lepiej pracują" - powiedział PAP zastępca szefa BBN Dariusz
Gwizdała
Kraszewskiego rozpoczęło się pod koniec czerwca, po uzyskaniu nowych
informacji dot. zainteresowanej osoby. Tyle mogę powied ...>
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
174. Komunikat MON
Komunikat MON
pt. „Łowczyni Szpiegów” w telewizji TVN24, Służba Kontrwywiadu
Wojskowego informuje, że osoba, która wypowiada się w która wypowiada się w zwiastunie programu odeszła ze służby na własną
prośbę i na skutek postępowania dyscyplinarnego została uznana za winną
podejmowania nielegalnych działań operacyjno-rozpoznawczych, bez zgody
przełożonych i na szkodę służby.
Działania te były prowadzone w tajemnicy
przed polskimi służbami, poza granicami kraju i godziły w
bezpieczeństwo państwa polskiego oraz zagrażały polskim żołnierzom
realizującym zadania specjalne. Sytuacje takie stanowią poważne
odstępstwo od kanonu działań służb specjalnych, stwarzają bardzo poważne
zagrożenie i nie będą akceptowane.
W związku z tym, toczy się
postępowanie przeciwko tej osobie przed prokuraturą z art. 231 § 1 kk
czyli o nadużycie uprawnień służbowych. Wszelkie wypowiedzi tej osoby
należy traktować jako realizację linii obrony i próbę wpływania na
rozstrzygnięcie postępowania.
Ponadto, MON zwraca także uwagę, że
wbrew nieprawdziwym twierdzeniom, od lat rozpowszechnianym przez
środowisko WSI, raport z likwidacji WSI jest dokumentem jawnym i został
przetłumaczony na wszystkie języki kongresowe. Osoba tłumacząca raport
na język rosyjski tłumaczyła dokument jawny, po odtajnieniu raportu
przez Prezydenta RP i nie uczestniczyła w żadnych niejawnych pracach.
W związku z faktem, iż w/w sprawy są
przedmiotem licznych manipulacji medialnych, a z uwagi na niejawność
szczegółów, nie wszystkie informacje mogą zostać przestawione opinii
publicznej, zwracamy się z prośbą do przedstawicieli mediów o zachowanie
szczególnej staranności i rzetelności.
ppłk Anna Pęzioł-Wójtowicz
RZECZNIK PRASOWY MON
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
175. Wypada dodać do tego komunikatu, że postępowanie
powinno się toczyć nie tylko wobec tej osoby, ale także wobec właścicieli i twórców programu TVN, którzy udostępnili antenę tej osobie oraz celowo rozpowszechniają oszczerstwa dotyczące raportu WSI. Powinna na wstępie zapaść decyzja o karze finansowej dla TVN i zakaz dalszego rozpowszechniania kłamstw.
176. Radio ZET: Antoni Macierewicz
Radio ZET: Antoni Macierewicz musi przeprosić słynnego agenta WSI
agenta WSI Aleksandra Makowskiego, podało Radio ZET. Sąd Okręgowy w
Warszawie zdecydował też, że ma wpłacić 25 tys. złotych na Fundację Byłych Żołnierzy Jednostek Specjalnych "Grom".
Poszło o słowa Macierewicza, że "Makowski odpowiada za śmierć polskich żołnierzy w Afganistanie", które padły podczas konferencji prasowej w Sejmie w 2014 roku, przypomina Radio ZET.
Aleksander
Makowski, były oficer wywiadu PRL, był głównym uczestnikiem tajnej
operacji WSI "Zen" w Afganistanie - ta została ujawniona w raporcie z
weryfikacji Wojskowych Służb Informacyjnych.
Wyrok sądu nie jest prawomocny.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
177. Dukaczewski kontra
Dukaczewski kontra Macierewicz: uprawomocnienie wyroku Sądu
Szef MON nie będzie musiał płacić byłemu szefowi WSI. więcej
25 września tego roku Sąd Okręgowy w Warszawie pozbawił wykonalności
tytuł egzekucyjny pozwalający Markowi Dukaczewskiemu na ściągnięcie od
ministra Antoniego Macierewicza kwoty 102 828 zł przeznaczonej na
zamieszczenie przez niego przeprosin w dziennikach i w „Rzeczpospolita” i
„Gazeta Wyborcza”.
Wyrokiem sądu były szef WSI ma również zwrócić szefowi MON kwotę 9.815 zł tytułem zwrotu kosztów postępowania w sprawie.
Wyrok sądu kończy sprawę ciągnącą się od kilku lat. W 2006 r. Antoni
Macierewicz – wówczas wiceminister obrony narodowej i jednocześnie szef
Komisji Weryfikacyjnej ds. WSI – mówił o nieprawidłowościach w służbach
wojskowych. Minister stwierdził wówczas, że gen. Dukaczewski jest
„współodpowiedzialny za nieprawidłowości o charakterze przestępczym w
WSI”.
Za to stwierdzenie były oficer wywiadu wojskowego PRL pozwał Antoniego
Macierewicza o zniesławienie i wytoczył procesy cywilny i karny.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
178. I CO NA TO PROF. ZYBERTOWICZ?
Polsat kończy 25 lat. Gala urodzinowa w Teatrze Wielkim. Na widowni m.in. Andrzej Duda
Na scenie wystąpił też Paweł Kukiz, który zaśpiewał utwór „Bo tutaj jest jak jest”.
---------------------
rozrywkowe. Na polsat.pl znajdziesz informacje, program tv, dowiesz się więcej o
...
http://www.polsat.pl/
Właściciel telewizji Polsat Zygmunt Solorz-Żak był współpracownikiem służb
specjalnych PRL w latach 1983-85 - podano w programie TVP "Misja specjalna".
Według autorów reportażu na zachowanych w IPN mikrofilmach zachowały
się informacje na temat Solorza-Żaka, który posługiwał się różnymi
nazwiskami: Zygmunt Krok i Zygmunt Solorz; jest też zobowiązanie do
współpracy z 15 lipca 1983 r., w którym przybrał on pseudonim "Zegarek",
później miał też posiadać pseudonim "Zeg".
W dyskusji po emisji reportażu prof. Andrzej Zybertowicz, uznał, że
Solorz-Żak działał jako "element środowiska służb specjalnych".
Przypomniał, że w 1989 r. uzyskał on kredyt z FOZZ z operacji kierowanej przez wywiad wojskowy PRL (ta informacja pojawiła się na procesie ws. FOZZ - PAP).
Z akt IPN, na które powołali się autorzy materiału wynika, że w
październiku 1983 r. Solorz przeszedł wstępne przeszkolenie
zorganizowane dla niego przez specsłużby. "Oficer scharakteryzował go
jako osobę przedsiębiorczą i operatywną".
http://dzialalnosc-gospodarcza.info/grupy/polsat-solorz-zak-i-reszta-wklejam-bo-ciekawe,watek,1629217.html
Solorz-Żak, właściciel Telewizji Polsat, był blisko przejęcia sieci
CenterNet, piątego infrastrukturalnego operatora telefonii komórkowej w
Polsce - dowiedziała się Rzeczpospolita.
Z informacji Rzeczpospolitej wynika, że szef Telewizji Polsat był
zainteresowany przejęciem spółki CenterNet, która obecnie świadczy
usługi telefonii komórkowej pod swoją marką oraz pod kierowaną do
słuchaczy Radia Maryja marką wRodzinie. W tym celu prowadził rozmowy z
Romanem Karkosikiem.
http://media2.pl/telekomunikacja/61431-szef-polsatu-chcial-przejac-cente...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
179. http://niezalezna.pl/211238-p
http://niezalezna.pl/211238-prezydent-duda-byl-na-gali-polsatu-a-tam-zar...
Andrzej Duda uczestniczył w uroczystej gali z okazji 25-lecia telewizji Polsat. Już samo uczestnictwo prezydenta oraz złożenie gratulacji Zygmuntowi Solorzowi wydało się niesmaczne. Ale głowa państwa obejrzała także na żywo z Solorzem skecz twórców "Ucha prezesa". A tam kpiono z Jarosława Kaczyńskiego i z katastrofy smoleńskiej...
Andrzej Duda oglądał skecz "Ucha prezesa" - serialu, w którym nazywany jest "Adrianem" - u boku samego Zygmunta Solorza.
W scence wykonanej na oczach prezydenta kabareciarz Robert Górski, parodiujący w "Uchu prezesa" Jarosława Kaczyńskiego, kpił ze słów prezesa PiS wygłoszonych podczas jednej z miesięcznic smoleńskich:
Daga
Panie Prezydencie @AndrzejDuda
czyż
godność i szacunek dla ofiar katastrofy oraz nawet dla środowiska z
którego Pan się wywodzi -a z którego ewidentnie wczoraj kpiono- nie
nakazywała wstać i wyjsc?
smutne, jestem zawiedziona.. znowu
Eunika Chojecka
Na #25Polsat Duda w loży z Solorzem-Żakiem oglądają #UchoPrezesa, a @pkukiz śpiewa "Bo tutaj jest jak jest". SPOKO. ZAŚPIEWAJCIE "ŻEBY BYŁO JAK BYŁO" "patrioci"... Na galę TVN-u też byście poszli? #CofamPoparciePAD https://twitter.com/RobertFelus/status/940298074563411968 …
Marcel Zatoński
Tymczasem
lider dużej partii śpiewa na urodzinach telewizji miliardera, tuż po
segmencie ze "Świata według Kiepskich". Polska, 2017
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
180. Krzysztof Łapiński w "Tak jest".
Polityka to nie jest jakaś kwestia oparta tylko na osobistych relacjach. Jest coś takiego jak dobro wspólne i też ważne jest powołanie, żeby rząd funkcjonował - mówił rzecznik prezydenta Krzysztof Łapiński w "Tak jest", komentując ponowną nominację Antoniego Macierewicza na ministra obrony narodowej. Łapiński ocenił, że zaprzysiężenie Macierewicza na ministra obrony narodowej "odbyło się w należytym szacunku z obu stron".
- Pan prezydent wyraził podczas tego wystąpienia w tym dniu oczekiwanie wobec całego rządu, premiera i wszystkich ministrów dobrej współpracy i naprawienia ewentualnych mankamentów, które się zdarzały - stwierdził Łapiński. - Ma nadzieję, że współpraca z tym rządem, z tym premierem, będzie się układać dobrze - dodał. Rzecznik prezydenta ocenił, że "politykę robią ludzie, a nie maszyny, czy roboty i czasami się zawsze coś może zdarzyć, czy jakieś napięcie, czy spór". - Prezydent ma nadzieję, że w przyszłości te sytuacje da się wyeliminować - stwierdził Łapiński. Na pytanie, czy dla prezydenta nie było upokarzające, że zaprzysięgał ministra, z którym "walczy prawie dwa lata", odpowiedział, że "polityka to nie jest jakaś kwestia oparta tylko na osobistych relacjach, jest coś takiego jak dobro wspólne i też ważne jest powołanie, żeby rząd funkcjonował". - To nie jest tak, że jak na jakimś etapie współpraca bywała czy trudniejsza, czy inna, to nie można znaleźć porozumienia - dodał.
"Wojny nie ma" Łapiński zapewnił też, że pomiędzy prezydentem a ministrem Macierewiczem "żadnej wojny nie ma". - Są dwie kwestie, w których są pewne różnice zdań. Jedna pewnie za chwilę będzie rozwiązana, bo generał Kraszewski się odwołał [generał Jarosław Kraszewski odwołał się od decyzji o cofnięciu mu dostępu do informacji niejawnych - red.), a druga kwestia, merytoryczna, dotycząca systemu kierowania i dowodzenia armią - powiedział. - Jest pewna różnica zdań w pewnym aspekcie, jak ma wyglądać system kierowania i dowodzenia armią, jak mają być usytuowane w różnych wariantach na czas ewentualnej wojny czy pokoju dowództwo i kierowanie armią - doprecyzował Łapiński. Ocenił też, że dyskusja na te tematy jest "merytoryczna" i "na poziomie eksperckim". Dodał, że obie instytucje mają w wielu aspektach "takie same myślenie". Oceniając nowego premiera, Łapiński stwierdził, że życzy premierowi Mateuszowi Morawieckiemu, żeby był "tak dobrym premierem jak premier Beata Szydło". Dodał, że to, czy będzie tak samo dobry, czy lepszy, ocenią Polacy. - Pani premier bardzo wysoko podniosła poprzeczkę - podsumował.
https://www.tvn24.pl/lapinski-o-morawieckim-i-nominowaniu-macierewicza-n...
W. Gadowski: Antoni Macierewicz jest atakowany dlatego, że od 1981 r. w Polsce władzę bezpośrednio sprawuje krąg ludzi armii
Dlaczego
tak atakowany jest Antoni Macierewicz? Dlatego, że od 1981 roku w
Polsce władzę bezpośrednio sprawuje krąg ludzi armii: czy to są agenciny
wojskowe, czy to trepy, czy byli oficerowie sprzedajnej armii LWP –
nieważne. Do dziś główną rolę w Polsce odgrywa armia, jej interesy, jej
ludzie, jej pieniądze. Szeroko rozumiana armia, także ci oficerowie,
którzy dali się kupić czerwonemu układowi. […] Antoni Macierewicz musi
bardzo szkodzić interesom […] armii, która rządziła w Polsce właściwie
od Okrągłego Stołu – powiedział w swoim „Komentarzu tygodnia” red.
Witold Gadowski.
---------------------
" prezydent Duda stawił się karnie na odpytowkę do medium TW Zega (Polsatu Solorza), gdzie oprócz bieżącego wydarzenia - uruchomienia procedury przeciw Polsce przez UE, prezydent szeroko zaprzątał uwagę widza i poprowadził rozgawor wokół spraw ministerstwa obrony, niedwuznacznie wyrażając swoje oczekiwanie co do odejścia ministra. Motywował swoje miękkie słowa prawilno tj. przy pomocy tych samych wytrychów, które uruchamia od dawna Siemoniak i całe to środowisko."
http://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2017-12-20/prezydent-o-trudnej-wspolp...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
181. Antoni Macierewicz w Radiu Maryja
Polecam zwłaszcza końcówkę, która wprost odnosi się do haniebnego uczestnictwa prez. Dudy w imprezie Polsatu.
[TYLKO U NAS] A. MACIEREWICZ: SĄ JESZCZE LUDZIE, KTÓRZY KPIĄ Z DĄŻEŃ NIEPODLEGŁOŚCIOWYCH, KTÓRZY PORÓWNUJĄ LUDZI ODBUDOWUJĄCYCH NIEPODLEGŁE PAŃSTWO DO ZBRODNIARZY JARUZELSKIEGO
/w Informacje, Polska
Radio Maryja
Są jeszcze tak liczni ludzie, […] którzy kpią sobie z dążeń niepodległościowych, którzy potrafią nazwać budowanie niepodległej Ojczyzny faszyzmem, nazizmem. Ba, ośmielają się porównywać tych, którzy dzisiaj odbudowują niepodległe państwo polskie, do zbrodniarzy Jaruzelskiego, którzy potrafią mówić, że to właśnie Jaruzelski, że to właśnie ci, którzy mają ręce umaczane w polskiej krwi, byli ludźmi działającymi na rzecz Polski – powiedział w felietonie „Głos Polski” na antenie TV Trwam i Radia Maryja minister obrony narodowej Antoni Macierewicz.
Szef MON w swoim felietonie nawiązał do historycznych rocznic wydarzeń grudniowych: wprowadzenia stanu wojennego w 1981 roku oraz wydarzeń na Wybrzeżu z 1970 roku.
Co roku mówimy o tym, że trzeba pamiętać o tych, którzy oddali swoje życie po to, abyśmy mogli dzisiaj odbudowywać niepodległość Polski. Te słowa mogą wydawać się banalne, ale zmienia się to, gdy przypomnimy sobie, w jaki sposób ci ludzie ginęli – akcentował Antoni Macierewicz.
O polską niepodległość walczyło wiele pokoleń, nie tylko w grudniu 1970 i 1981 roku, ale również wcześniej – zwrócił uwagę minister.
Szef resortu obrony zauważył, że poprzez pozwolenie na dominację kłamstwa w sferze publicznej przez ostatnie 28 lat, pamięci narodowej nie uczyniono podstawą wychowania najmłodszych pokoleń Polaków.
Było również przyzwolenie na bratanie się najwyższych autorytetów z ludźmi, którzy służyli kłamstwu – zaznaczył Antoni Macierewicz.
Jeśli młode pokolenie nie będzie potrafiło rozróżnić narodowych bohaterów od zdrajców, będzie to efektem braku reakcji na obsadzanie na wysokich urzędach ludzi, którzy aprobują zdradę – wskazał minister.
182. Nie było oferty funkcji
Nie było oferty funkcji marszałka Sejmu dla Macierewicza. A jego losie jako ministra zdecydował Duda
http://niezalezna.pl/213648-nie-bylo-oferty-funkcji-marszalka-sejmu-dla-...
Antoni Macierewicz, zdymisjonowany ze stanowiska ministra obrony narodowej, nie otrzymał do południa żadnej innej propozycji, w tym urzędu Marszałka Sejmu. Losy ministra ważyły się do ostatniej chwili, ale przy dymisji Macierewicza uparł się prezydent Andrzej Duda.
Jeszcze rano informowaliśmy o tym, że Antoni Macierewicz pozostanie na stanowisku. Mieliśmy o tym informację z dwóch źródeł. M.in. jeszcze dziś rano umawiano w MON na jutro wywiad zastępcy Macierewicza - Tomasza Szatkowskiego - dla "Rzeczpospolitej".
W ostatniej chwili zmiany na stanowisku szefa MON zażądał jednak prezydent Andrzej Duda. I to jego upór zdecydował. Na dzisiejszej uroczystości widać było roześmianego gen. Jarosława Kraszewskiego, którego bliskim współpracownikiem w BBN był zdemaskowany przez "Gazetę Polską" były oficer WSW Czesław Juźwik.
Jak się dowiedzieliśmy - Antoni Macierewicz nie otrzymał w związku z dymisją żadnej innej propozycji, choć doniesienia medialne mówiły m.in. o funkcji Marszałka Sejmu.
------------------------------------------------------------------
Sławomir Cenckiewicz
Pożegnaliśmy się w MON z naszym Szefem ministrem
@Macierewicz_A To była ciężka praca o przywrócenie polskiej Armii siły, szacunku i wzorców! Dziękuję Panie Ministrze! Niech żyje Polska!Biura Historycznego im. gen. broni Kazimierza Sosnkowskiego, zdradził,
co w mowie pożegnalnej do podwładnych powiedział odchodzący minister
Antoni Macierewicz. "Zapamiętam na zawsze te słowa" - stwierdził
historyk.
"Z mowy pożegnalnej Pana Ministra Antoniego Macierewicza zapamiętam na zawsze słowa" - rozpoczął swój wpis Sławomir Cenckiewicz. I zacytował fragment pożegnalnego przemówienia ministra Macierewicza:
Gdybyście odmówili wyjaśnienia tragedii w Smoleńsku i
okoliczności śmierci Prezydentów RP i Żołnierzy, to byłoby tak jakbyście
zapomnieli o tych spod Monte Cassino i Tobruku. Pamiętajmy o
wszystkich!
Sławomir Cenckiewicz zamieścił też następujący wpis:
Historyk odniósł się też do swojej dalszej przyszłości w MON:
Szanowni, proszę nie pytać mnie o moją przyszłość i Wojskowe
Biuro Historyczne. Jestem pracownikiem MON i od nowego Szefa już teraz
wszystko zależy. Wszyscy czekamy na Ministra Mariusza Błaszczaka! I
gratulujemy nominacji! Dla chwały Polski!
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
183. Cała ta zmian rządu oznacza
Cała ta zmian rządu oznacza tak naprawdę tylko jedno: Stare Kiejkuty (dawne Wojskowe Służby Informacyjne – przyp. red.) się doczekały i dopięły swego. Naciskały na prezydenta Andrzeja Dudę by odsunął Antoniego Macierewicza od dłuższego czasu i prezydent Duda ustąpił. Zaakceptował to Naczelnik Państwa, który cofa się na całej linii.
Macierewicz podpadł Kiejkutom po pierwsze dlatego, że w 1992 r. zrobił lustrację, której miało nie być.
Po drugie rozwiązał WSI. Choć nie do końca był w tym konsekwentny, ale jednak to zrobił.
Po trzecie anulował przetarg na Caracalle a przecież łapówki zostały już za ten złom wzięte i skonsumowane.
Po czwarte zrobił kurację przeczyszczającą w wojsku.
Po piąte wreszcie ujawnił złoty fundusz, czyli system awansów w wojsku, który był zagwarantowany jeszcze od czasów generała Wojciecha Jaruzelskiego.
Jarosław Kaczyński i cała dobra zmiana cofa się pod żydowski parasol ochronny pana Danielsa. Ciekawe jak na to zareagują wyborcy PiS-u, którzy będą teraz musieli zaakceptować starych kiejkutów w samym sercu dobrej zmiany.
Stanisław Michalkiewicz
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
184. Panie Ministrze Antoni Macierewicz
wielki szacunek,za WSZYSTKO co zrobił Pan dlaPolski
a prezydentowi,wstyd,jego kompanom również
gość z drogi
185. Macierewicz do żołnierzy:
drużynę. Armią, która nigdy się nie podda. Jesteście spadkobiercami
żołnierzy niepodległości. Jesteście polską armią .
wywołała spore zaskoczenie w świecie polityki. – Prezydent zostanie
zapamiętany dla mnie jako publicysta, poruszały mnie je ...
Macierewicza to dużo więcej niż skandal. To ogromny błąd wymuszony przez
prezydenta Andrzeja Dudę w ostatniej chwili. " - mó
pożegnanie Macierewicza ze współpracownikami: Gdybyście odmówili
wyjaśnienia tragedii w Smoleńsku to tak, jakbyście zapomnieli o tych
spod Monte Cassino i Tobruku
Twitterze umieścił kilka zdań z mowy pożegnanej Antoniego Macierewicza,
jaką wygłosił były już minister Obrony Narodowej .
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
186. Jan Olszewski: "Można
Jan Olszewski: "Można powiedzieć, że dymisja Macierewicza to zwycięstwo BBN, jednak może być…
"Formalnie to, co się stało, to wielki sukces prezydenta, ale nie wiemy, jak to się dalej potoczy".
Najbardziej zaskakująca jest decyzja o dymisji Antoniego
Macierewicza ze stanowiska ministra obrony narodowej. Ta decyzja będzie
miała bardzo daleko idące konsekwencje— tak rekonstrukcję rządu ocenił w rozmowie z „Super Expressem” Jan Olszewski, premier w latach 1991-1992.
Wyjaśnił, że zmiana na stanowisku szefa MON może opóźnić reformy armii, których skuteczność jest ważniejsza niż personalne konflikty.
Dopytywany
o to, czy możliwy jest rozłam w obozie dobrej zmiany, premier Olszewski
przyznał, że o konsekwencjach politycznych dowiemy się za jakiś czas,
bo teraz jest za wcześnie na oceny.
— stwierdził.
Rozmowa dotyczyła również nowego szefa MON
Mariusza Błaszczaka. Premier Olszewski wyjaśnił, że Jarosław Kaczyński
podobno od dawna planował taki manewr. Dodał jednak, że minister
Błaszczak nie ma doświadczenia w dziedzinie obronności.
— stwierdził Jan Olszewski.
Podkreślił,
że ważna jest tutaj odporność ministra Błaszczaka, jednak sam nie
sądzi, żeby minister miał wyrobione zdanie na temat reformy armii
i konfliktu pomiędzy BBN a Antonim Macierewiczem.
— ocenił były premier Jan Olszewski.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
187. Macierewicz szefem podkomisji
Macierewicz szefem podkomisji wyjaśniającej katastrofę smoleńską. Na wniosek ministra Błaszczaka
wniosek ministra obrony Mariusza Błaszczaka, były szef MON Antoni
Macierewicz został szefem podkomisji wyjaśniającej katastrofę smoleńską -
informuje portal niezależna.pl.
Koordynator służb specjalnych: Trwa analiza dokumentów SKW i odwołania gen. Kraszewskiego
kancelarii premiera trwa analiza dokumentów SKW dotyczących gen.
Jarosława Kraszewskiego i jego odwołania od decyzji, wstrzymującej mu
dostęp do informacji niejawnych - powiedział w czwartek koordynator
służb specjalnych Mariusz Kamiński.
Dziś gościem Ewy Stankiewicz w
programie "Otwartym Tekstem" będzie Piotr Nowacki - człowiek, którego
szanuje się m.in. za odwagę cywilną i uczciwość. Nowacki a .
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
188. Trwa zbiórka pod petycją o
Trwa zbiórka pod petycją o przywrócenie A. Macierewicza na szefa MON
W internecie trwa zbiórka podpisów pod petycją do prezydenta RP
Andrzeja Dudy i premiera Mateusza Morawieckiego ws. przywrócenia
Antoniego Macierewicz na stanowisko szefa Ministerstwa Obrony Narodowej.
Podpisało się pod nią już blisko 7,5 tysiąca osób.
https://secure.avaaz.org/pl/petition/Prezes_Rady_Ministrow_Mateusz_Moraw...
Jednocześnie zbierane są podpisy w obronie Ministerstwa Środowiska.
Inicjatorem przedsięwzięcia jest Ekologiczne Forum Młodzieży.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
189. próbowałam podpisać,ale nie działa
"przycisk" Podpisz,będę próbować dalej
serdeczne pozdrowienia:
/co sekundę lecą następne podpisy,a więc tłok ogromny :)/
gość z drogi
190. jest już
"7 933 już podpisało. Niech będzie nas 100 000"
świetnie ,niech PAD i te stare kirkuty tO zobaczą :)
gość z drogi
191. Szef Służby Kontrwywiadu
Szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego odejdzie ze stanowiska. Piotr Bączek otrzyma nową funkcję
— oświadczył Bączek w rozmowie z Niezależną.
Piotr Bączek jest jednym z najbliższych współpracowników odwołanego szefa MON Antoniego Macierewicza. W latach 2006-2008 był członkiem Komisji Weryfikacyjnej ds. Wojskowych Służb Informacyjnych.
MON: Szef SKW Piotr Bączek podał się do dymisji
Służby Kontrwywiadu Wojskowego Piotr Bączek podał się do dymisji -
poinformowało PAP w piątek Ministerstwo Obrony Narodowej. W SKW był pierwszy dyrektorem zespołu studiów i analiz, członkiem Komisji Weryfikacyjnej WSI w latach 2006-08.
Był ekspertem sejmowej komisji śledczej ds. "nacisków", pracował w
Biurze Bezpieczeństwa Narodowego za czasów Lecha Kaczyńskiego. Był też
doradcą parlamentarnego zespołu ds. katastrofy smoleńskiej. Został
odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi przez prezydenta Kaczyńskiego.
Funkcję szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego pełnił od listopada 2015
roku. Zastępcami szefa SKW są ppłk Marek Utracki i płk Tomasz
Grudziński.
„Nowe otwarcie”, „nacisk na
gospodarkę”, „zwrot ku centrum” – to od wczoraj najczęściej powtarzane
hasła określające cele rządu poddanego rekonstrukcji.
Od władz państwowych,
a zwłaszcza od władz Prawa i Sprawiedliwości oczekujemy ponadto, że
minister Antoni Macierewicz dostanie szansę służenia Ojczyźnie .Od władz państwowych, a zwłaszcza od władz Prawa i Sprawiedliwości
oczekujemy ponadto, że minister Antoni Macierewicz dostanie szansę
służenia Ojczyźnie na stanowisku odpowiadającym Jego kwalifikacjom
merytorycznym i moralnym - czytamy w oświadczeniu Akademickiego Klubu
Obywatelskiego im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Poznaniu .
Antoni Macierewicz: o dymisji dowiedziałem się w Pałacu
Pałacu Prezydenckiego nie wiedział o dymisji, dowiedział się od niej od
prezydenckiego ministra Krzysztofa Szczerskiego. Pytany w środę w TVP Info, czy odwołanie było dla niego zaskoczeniem,
odpowiedział "i tak, i nie". - Jeżeli chodzi o bieżące wydarzenia - tak,
było zaskoczeniem; jeżeli chodzi o pewna ocenę generalną, długofalową,
polityczną, nie było zaskoczenia - dodał. Pismo, które otrzymałem, nie stanowiło, że to jest dymisja,
dowiedziałem się od pana ministra Szczerskiego, gdy przyjechałem do
Pałacu - powiedział. - Ja nie uważałem, że powinienem zostać odwołany, w
tym sensie, że nie składałem dymisji, ale też - żeby było jasne - w
żaden sposób nie mam zamiaru tego kontestować, taką podjęto decyzję
polityczną i ja się jej podporządkowuję - zapewnił.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
192. (Brak tytułu)
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
193. Totalna opozycja murem za
Totalna opozycja murem za esbekami?! Schetyna obiecuje b.
szefowi WSI przywrócenie emerytur, Kamiński występuje na wiecu z
okrzykiem: "Czołem…
"Uzyskaliśmy od przewodniczącego Grzegorza Schetyny zapewnienie, że PO przywróci ustawowo takie emerytury, jakie były kiedyś".
Kierownictwo Platformy Obywatelskiej obiecało przywrócenie emerytur ludziom dawnej bezpieki PRL.
Deklaracja padła podczas spotkania Grzegorza Schetyny z Markiem
Dukaczewskim i Marianem Janickim. O sprawie poinformował sam Janicki
podczas protestu byłych esbeków przed Sejmem 11 stycznia 2018. Na spotkaniu byłem ja, byli generałowie Marek
Dukaczewski i Adam Rapacki. Uzyskaliśmy od przewodniczącego Grzegorza
Schetyny zapewnienie, że PO przywróci ustawowo takie emerytury, jakie były kiedyś. PO przygotowała ustawę, która przywróci nam godność– mówił gen. Janicki który przemawiał na manifestacji służb mundurowych przed Sejmem
11 stycznia 2018. Demonstranci zebrali się na okoliczność złożenia
w Kancelarii Sejmu Obywatelskiego projektem ustawy przywracającej
emerytury funkcjonariuszom służb mundurowych. Obywatelski Komitet
Inicjatywy Ustawodawczej Federacji Służb Mundurowych zebrał 250
tys. podpisów.
Jak powiedział na konferencji prasowej w Sejmie były szef WSI Marek Dukaczewski, pomoc totalnej opozycji w złożeniu projektu ustawy jest nieoceniona.
— powiedział Dukaczewski.
Projekt złożył przewodniczący komitetu Andrzej Rozenek.
Jak donosi „GPC”, do rozmowy lidera PO z byłymi
szefami Wojskowych Służb Informacyjnych i Biura Ochrony Rządu –
generałami Markiem Dukaczewskim i Marianem Janickim – doszło w sejmowym
pokoju klubu Platformy. Informację o spotkaniu ujawnił sam gen. Janicki, który podczas wiecu.
Według „GPC”
Schetyna i politycy z wąskiego kierownictwa Platformy zobowiązali się
do przywrócenia emerytur funkcjonariuszom komunistycznej bezpieki
i rozliczenia polityków PiS za dezubekizację.
Na demonstracji
nie zabrakło przedstawicieli totalnej opozycji. Michał Kamiński witał
byłych mundurowych serdecznym okrzykiem „Czołem funkcjonariusze”.
Manifestacją byłych esbeków nie zainteresowały się jednak media. Zawiódł nawet TVN, nad czym byli mundurowi ubolewali na portalach społecznościowych.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
194. Oto jak manipulują Wirtualne
Pospieszalski wytknął marszałkowi Senatu obecność na gali 25-lecia
Polsatu. „U bohatera ‘Resortowych dzieci’”. Tekst w którym mamy do
czynienia ze 100 procentową manipulacją, przekłamaniem, nieprawdą!hodzi o fragment:
Fronda musiała też po przegranym procesie przeprosić Monikę
Olejnik oraz usunąć z „Resortowych dzieci” nieprawdzie informacje o
dziennikarce. Natomiast według wyroku pierwszej instancji wydawca i
autorzy książki mają przeprosić Piotra Bachurskiego, wydawcę
„Warszawskiej Gazety” i „Gazety Finansowej”, oraz zapłacić mu 80 tys. zł
zadośćuczynienia. Firma zapowiedziała złożenie odwołania.
A prawda, którą nie chcą publikować Wirtualne Media wygląda tak:
Pani Monika Olejnik nie wygrała żadnego procesu, została
zawarta ugoda i nie zostały usunięte z książki żadne fragmenty, które
dotyczyły Moniki Olejnik!
Dla przypomnienia oświadczenie Prezesa Wydawnictwa Fronda Michała Jeżewskiego dotyczącego tej manipulacji z roku 2014:
Wyrażam sprzeciw wobec dezinformacji, jaką na swoim profilu
facebookowym umieściła wczoraj (27.11.2014 r.) p. Monika
Wasowska/Olejnik (negocjacje prowadziłem z p. Moniką Wasowską – dlatego
też używam podwójnego nazwiska). Pani redaktor napisała Wygrałam z
Frondą, wydawcą „Resortowych dzieci”.
Fakty wyglądają następująco:
21 listopada 2014 roku w Sądzie Okręgowym w Warszawie podpisałem z
przedstawicielem p. Wasowskiej/Olejnik wynegocjowaną wcześniej ugodę.
Efektem negocjacji są przeprosiny w dziennikach „Rzeczpospolita”,
„Gazeta Polska Codziennie” oraz w tygodniku „wSieci”. W tekście ugody p.
Wasowska/Olejnik oświadcza, że umieszczenie tych przeprosin wyczerpuje
wszelkie jej roszczenia związane z wydaniem przez moją oficynę książki
”Resortowe dzieci. Media”.
Po przeczytaniu wpisu p. Wasowskiej/Olejnik żałuję mojej ugodowej
decyzji. Miałem nadzieję, że są sytuacje kiedy zwaśnione strony mają
szanse zachować się godnie. Siadamy do stołu, negocjujemy, informujemy o
wynikach naszego kompromisu. Zachowanie p. Wasowskiej/Olejnik podważa
moją wiarę w możliwość prowadzenia rozmów ponad podziałami. Jednak
nieprawdą jest, że „Monika Olejnik pozwała wydawnictwo Fronda za
umieszczenie jej wizerunku na okładce”, że „Monika Olejnik wygrała
proces”, że „zgodnie z orzeczeniem sądu”. Również portal wyborcza.pl
informuje o wygranej p. Moniki na podstawie wyłącznie jej wpisu na
facebooku. A przecież wystarczyło sprawdzić te informacje w sądzie lub u
mnie w redakcji.
Kolejna nieprawda jaką rozsiewa porta wirtualnemedia.pl to ta, że autorzy
książki mają przeprosić Piotra Bachurskiego, wydawcę „Warszawskiej
Gazety” i „Gazety Finansowej”, oraz zapłacić mu 80 tys. zł
zadośćuczynienia.
Prawda jest taka, że jedna z autorek książki "Resortowe
Dzieci" Dorota Kania wygrała prawomocnie proces karny z Panem
Bachurskim.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
195. Były szef MON: „Był ogromny
Były szef MON: „Był ogromny nacisk polityczny, by złamać prawo i odstąpić od badania zagrożeń związanych z osobą gen.…
„Osoba najbliższa prezydentowi w wymiarze bezpieczeństwa armii,
kierująca departamentem zwierzchnictwa sił zbrojnych, musi być poza
wszelkimi podejrzeniami”.
ukaże się obszerny wywiad Doroty Kani z Antonim Macierewiczem. Już
tytuł rozmowy mówi wiele - „Dobry czas nie jest dany r ...
starego porządku” – w ten sposób były szef MON Antoni Macierewicz
odpowiedział we wtorek na pytanie, czy zamierza stworzyć własne
ugrupowanie.
Antoni Macierewicz, który jest wiceprezesem Prawa i Sprawiedliwości,
zapewnił w Telewizji Republika, że ostatnie dwa lata rządów PiS były
przełomowe.
– Po raz pierwszy od wielu dziesiątków lat przyszedł
rząd, który naprawdę robił to, co zapowiadał, a zapowiadał program
zgodny z wolą narodu i realnymi polskimi potrzebami – powiedział.
Zaznaczył, że rząd zaczął realizować ten program „w tempie niebywałym”.
Ale – jak zastrzegł – ten czas „trzeba wykorzystać do końca, bo
niewykorzystanie może się zemścić bardzo dramatycznie na losie całego
narodu”.
rozpoczęła badanie reprywatyzacji kamienicy przy ul. Łochowskiej 38 na
warszawskiej Pradze-Północ. Po budynek zgłosił się kur ...
od pana ministra Szczerskiego, kiedy przyjechałem do Pałacu
Prezydenckiego. Pomyślałem, że moje diagnozy, że do takiej sytuacji może dojść,
potwierdziły się. Ważne jest, żeby dobra zmiana toczyła się bez
przeszkód. Nie ukrywam, że dla mnie sprawa armii, sprawa smoleńska, jest
kluczowa. Będę wspierał ministra Błaszczaka - mówił na antenie TVP INFO
były minister obrony narodowej, Antoni Macierewicz.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
196. Patryk Jaki: będziemy badać
Patryk Jaki: będziemy badać wątek służb specjalnych w procesie reprywatyzacji
procesie reprywatyzacji - powiedział we wtorek wiceminister
sprawiedliwości Patryk Jaki, odnosząc się do przesłuchania przed komisją
weryfikacyjną kuratora ustanowionego ws. kamienicy przy Łochowskiej 38,
który był pracownikiem SKW.
„Zachowanie gen. Dukaczewskiego jest groźne dla bezpieczeństwa państwa”
Kowalski, historyk wojskowości, był gościem programu „O co chodzi”.
zobacz więcej
Gość programu „O co chodzi” skomentował słowa byłego szefa BOR generała
Mariana Janickiego, który stracił wysoką emeryturę i który przekonuje w
mediach, że wypowiada posłuszeństwo RP. Janicki nie zgadza się z
dzisiejszym ładem prawnym, a obecną sytuację odczytuje jako zwalniającą
go z tajemnicy państwowej.
Dr Lech Kowalski zauważył, że taka postawa nie dotyczy tylko
generała Janickiego. – Z podobnym przesłaniem odwiedza garnizony
wojskowo-esbeckie generał Dukaczewski, były szef WSI. Jest podejmowany
niczym ich człowiek. Był między innymi w Legionowie, Pile. Jest
fetowany. To wygląda niczym sabat czarownic. Oni się skarżą. Generał
wysłuchuje. Obiecuje – mówił dr Kowalski.
http://www.tvp.info/35628226/zachowanie-gen-dukaczewskiego-jest-grozne-d...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
197. Gen. Różański ręczy za gen.
Gen. Różański ręczy za gen. Kraszewskiego i poucza: "Ocenę min.Błaszczakowi to wystawiMY wtedy, gdy będzie kończyć swoją misję. Życzę mu jak najlepiej, bo jeśli będzie dobrym ministrem, będzie dbał o armię, to kraj (czyt. Błaszczak) będzie bezpieczny"
https://www.tvn24.pl/gen-rozanski-o-gen-kraszewskim-recze-za-niego-swoja...
Gen, Różański miał konszachty z Dudą i BBN za plecami AM. Chciał być szefem Sztabu Gen w wersji prop. przez BBN. Sporo powiedział poniżej, jego roli przy odwołaniu AM można się tylko domyślać.
http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/561502,gen-miroslaw-roza...
198. Wróćmy do tematu, bo się rozjechało.
Ujawni więc, czy nie ujawni?
"Aneks" w jego pierwotnej formie poznali, zgodnie z prawem, Prezydent Lech Kaczyński, premier Jarosław Kaczyński i ówczesny marszałek sejmu Ludwik Dorn. Był to "rzut na taśmę". Niebawem, bowiem Dorna zastąpił Komorowski i on już, jako nowy marszałek "Aneksu" nie przeczytał. Przeczytał go, łamiąc prawo, później - 10 IV 2010 r...
Co dalej? Ano "prawnicy" i inni specjaliści od gmatwania nakazali "zanonimizowanie" "Aneksu" jako warunek publikacji. I, podobno, to wykonano.
Jaką wartość obecnie przedstawia "Aneks" z wymazanymi personaliami polityków-bandytów, polityków-mafiosów, polityków-przemytników, wreszcie polityków zlecających zabójstwa?
"Aneks" zanonimizowany, dla nas - najbardziej nim zainteresowanych - jest bezwartościowy.
Takiego "aneksu" lepiej nie publikować, bo tylko ludzi wkurwi... (z przeproszeniem za wulgaryzm, ale inaczej nie można wyrazić negatywnych emocji).
PS. Czy ktoś kiedyś zdobędzie się na odwagę, żeby zmienić wyrok TK i odtajni nazwiska? Wżyciutymojajedyna! Od okrągłego stołu obowiązują "pacta": wy nie ruszacie naszych, my nie ruszamy waszych. Choćby na ich rekach była krew JPII, Ks. Popiełuszki, nie wspominając Petelickiego, Leppera, Papały i wielu, wielu innych.
O 96 zamordowanych w Smoleńsku pytacie? Nie, nie zapomniałem, ale nie ruszać się wzajemnie to "pacta sunt servanda".
Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...
199. kurator HGW ze WSI
Sąd odrzucił kolejny pozew przeciwko Macierewiczowi
2009-03-03 18:01
A. Macierewicz
Sąd Okręgowy w Warszawie w ogłoszonym w dniu dzisiejszym postanowieniu odrzucił pozew Zbigniewa Lichockiego skierowany przeciwko Antoniemu Macierewiczowi. Obecny Dyrektor Biura Prawnego SKW pozwał Macierewicza za wypowiedzi udzielone w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" w grudniu 2007 r. pt. "Tajny plan Platformy". Antoni Macierewicz, wówczas kandydat PiS do sejmowej speckomisji stwierdzał tam, że Lichocki został przyjęty do SKW aby szukać haków przeciw niemu i innym uczestniczącym w weryfikacji żołnierzy likwidowanych WSI. Dodał, że gdy Lichocki pracował w UOP, uczestniczył w 2002 r. w zatrzymaniu prezesa PKN Orlen Andrzeja Modrzejewskiego (katowicka prokuratura postawiła już zarzuty w tej sprawie m.in. ówczesnemu szefowi UOP Zbigniewowi Siemiątkowskiemu). Zbigniew Lichocki jest dziś radcą prawnym, w PRL był prokuratorem wojskowym, służył w UOP, ABW oraz SKW, z której pod koniec 2006 r. zwolnił go Macierewicz. Wrócił do SKW po zmianie ekipy rządowej w listopadzie 2007 r. Lichocki domagał się od Macierewicza przeprosin w "Rzeczpospolitej" i 10 tys. zł na cel charytatywny. W swoim orzeczeniu sąd stwierdził iż Macierewicza chroni immunitet gdyż wypowiadał się do prasy jako poseł, mówił o sprawach, o których jako poseł się dowiedział.
Na jednej z poprzednich rozpraw Lichocki przyznał, że jest objęty zawiadomieniem Macierewicza o domniemanych przestępstwach obecnego kierownictwa SKW które bada prokuratura w Ostrołęce oraz doniesieniem Komisji Weryfikacyjnej WSI o złożenie nieprawdziwego oświadczenia weryfikacyjnego. Antoni Macierewicz domagał się odrzucenia pozwu ze względu na niedopuszczalność drogi sądowej. Twierdził, że udzielając wywiadu wykonywał zapisy ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora a takie działania są chronione immunitetem, którego w tej sprawie mu nie uchylono.
Ten pogląd podzieliła we wtorek sędzia Janina Dąbrowicka odrzucając pozew. Sąd uznał, że Macierewicz wypowiadał się do "Rzeczpospolitej" jako poseł na Sejm. Tak zresztą jest zatytułowana z nim rozmowa przeprowadzona przez red. Małgorzatę Subotić: „z posłem, byłym weryfikatorem WSI” - przytoczył sąd.
Według wtorkowego postanowienia, wypowiedzi Macierewicza były realizacją przez niego mandatu poselskiego, ponieważ mówił on o sprawach, o których dowiedział się jako poseł i wyrażał swoje poglądy wobec uzyskania niepokojących go informacji o szykanowaniu osób, które weryfikowały żołnierzy b. WSI -podkreśliła sędzia.
3 marca 2009
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
200. przepraszam,ale czy to ten sam Z.Lichocki
co to pozwolił się "zrobic" kuratorem "ducha" 128 letniego Józefa Pawlaka ?
gość z drogi
201. Znowu nie "w temacie"...
Nie Zbigniewa a Aleksandra Lichockiego vel Lichodzkiego. Jako Lichocki występował w dokumentach ws. "Aneks" vs Komorowski; jako Lichodzki w tekstach publikowanych przez Wojciecha Sumlińskiego. Ale to ten sam Olek... Czy to imię to jakieś fatum dla Polski?
Ktoś skutecznie miesza...
Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...
202. @gość z drogi
TAK, WBREW TEMU, CO MIESZA MORSIK, TO TEN SAM LICHOCKI - ZBIGNIEW LICHOCKI. KURATOR I JEDNOCZESNIE DYREKTOR BIURA PRAWNEGO SKW - podwładny gen. Noska. Wywalony w 2007 roku z UOP przez PiS, zatrudniony ponownie przez PO w 2008 r i zwolnił sie sam po dojściu do władzy PS w 2015 r.
rozpoczęła badanie reprywatyzacji kamienicy przy ul. Łochowskiej 38 na
warszawskiej Pradze-Północ. Po budynek zgłosił się kur ...
Kurator rzekomego spadkobiercy kamienicy był dyrektorem Biura Prawnego SKW
Aleksander Ścios
P.Zaremba popełnił w„PolskaTimes”tekst”Pięć mitów na temat rekonstrukcji”w którym rozpisuje się,jak to Ścios"związany z Macierewiczem"zarzucił Dudzie,premierowi i prezesowi zdradę.Nie ma takich zarzutów w moich tekstach.Nie wymagam,by żurnaliści je rozumieli,ale niechby nie łgali
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
203. szanowna pani prezes :)
dzięki za wsparcie :)
gość z drogi
204. B. szef MON: Aneks z
B. szef MON: Aneks z likwidacji WSI? "Przez pewien czas nie zdawałem sobie sprawy z jego wagi"
"Uświadomiłem sobie, że w aneksie tkwią korzenie zjawisk, z którymi mamy do czynienia w dniu dzisiejszym."
B. szef MON stwierdził, że w aneksie są wskazane osoby, które odpowiadały za obecne problemy gospodarcze w Polsce.
—podkreślił.
Aneks do raportu z weryfikacji Wojskowych Służb Informacyjnych powinien zostać ujawniony przez prezydenta Andrzeja Dudę – powiedział w czwartek były szef MON Antoni Macierewicz. Dodał, „że zerwanie z tą pępowiną sowiecką powinno się do końca zrealizować”.
„Przez pewien czas nie zdawałem sobie sprawy z wagi tego aneksu. Tak rzeczywiście przez pewien czas sądziłem. (…) Dopiero teraz, po 2015 r. jak zaczęły przychodzić informacje dotyczące różnych spraw gospodarczych, jakie się działy w wojsku zwłaszcza, w różnych sferach wojska przy różnych zamówieniach, uświadomiłem sobie, że tam właśnie, w tym aneksie tkwią korzenie różnych zjawisk, z którymi mamy do czynienia po dzień dzisiejszy” – mówił Macierewicz w Radiu Maryja i TV Trwam.
B. minister obrony przyznał, że nie potrafi powiedzieć czy to jest powodem, dla którego raport nie jest ujawniany.
„To jest wyłącznie w rękach pana prezydenta. To pan prezydent ma obowiązek, bo tak mówi ustawa, ujawnić ten raport. Jeżeli mówimy w wymiarze ustawowym, on to zrobić powinien. Nie ma tutaj manewru” – podkreślił b. minister.
„Oczywiście trzeba wziąć pod uwagę fakt, że w 2008 r. Trybunał Konstytucyjny orzekł, że bez zanonimizowania nazwisk szarych żołnierzy, bo to ich dotyczy, którzy nie pełnią wysokich stanowisk, raport nie może być opublikowany. Trzeba by z tych wielu nazwisk, które tam są przywołane zostawić tylko nazwiska ludzi na najwyższych stanowiskach w armii czy w państwie. To jest zabieg, który naprawdę nie zajmuje dużo czasu” – podkreślił.
Macierewicz zwrócił uwagę, że „naród ma prawo poznać mechanizmy, które rządziły tym co nazywano III Rzeczpospolitą, a co było w istocie kontynuacją w dużym stopniu czasów PRL-owskich, w wielu wymiarach dominacji agentury rosyjskiej nad życiem gospodarczym, społecznym i politycznym Polski”. „Tutaj więc to zerwanie z tą pępowiną sowiecką powinno się do końca zrealizować” – dodał.
Zdaniem b. szefa MON „aneks jest istotnym elementem”. „Tak jak bez wyjaśnienia dramatu smoleńskiego nie rozwiążemy bardzo wielu choćby personalnych spraw w armii polskiej i państwie polskim, tak to samo dotyczy aneksu do raportu WSI” – zaznaczył b. minister.
„Myślę, że wiele problemów na linii różnych instytucji państwowych, różnych konfliktów, sporów czy problemów też wtedy będzie łatwiejsze do rozwiązania. Nie jest specjalną tajemnicą, że BBN zostało w dużym stopniu przez te osiem lat zostało ukształtowane przez ludzi, którzy formowali się pod wpływem sowieckim. Taka była kariera pana gen. Kozieja (szef BBN 2010-2015) i to wszyscy świetnie wiedzą” – ocenił.
Macierewicz podkreślił, że dwa działania – opublikowanie aneksu dot. WSI i wyjaśnienie dramatu smoleńskiego „będą bardzo istnym krokiem odrywającym nas od tej przeszłości”.
Wojskowym Służbom Informacyjnych – powołanym w 1991 r., a rozwiązanym jesienią 2006 r. przez rząd PiS – zarzucano wiele nieprawidłowości, m.in. brak weryfikacji z lat PRL, tolerowanie szpiegostwa na rzecz Rosji, udział w aferze FOZZ, nielegalny handel bronią. W lutym 2007 r. prezydent Lech Kaczyński upublicznił sygnowany przez szefa komisji weryfikacyjnej Antoniego Macierewicza raport z weryfikacji WSI. Na podstawie raportu wszczynano śledztwa ws. przestępstw WSI; większość umorzono.
W 2008 r. Trybunał Konstytucyjny uznał, że samo opublikowanie raportu w 2007 r. przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego było legalne. Za sprzeczne z konstytucją TK uznał natomiast pozbawienie osób z raportu – przed jego publikacją – prawa do wysłuchania przez komisję weryfikacyjną WSI, dostępu do akt sprawy oraz odwołania do sądu od decyzji o umieszczeniu ich w raporcie. Za zbyt niejasny TK uznał też zwrot ustawy o umieszczeniu w raporcie osób, których „działania wykraczały poza obronność”.
Po tym ostatecznym wyroku TK, prezydent Lech Kaczyński nie opublikował gotowego aneksu do raportu. Prezydent Kaczyński mówił, że „zbyt wiele jest tam fragmentów, w których fakty zastąpiono interpretacjami”. To stanowisko podtrzymał prezydent Bronisław Komorowski.
Prezydent Andrzej Duda w listopadzie ub.r. w programie „Poranek Siódma9” emitowanym na antenie rozgłośni katolickich, pytany, czy zna treść aneksu z raportu z likwidacji WSI i czy jest szansa, że ten aneks zostanie ujawniony, odpowiedział, że zna jego treść. „Nie widzę powodu, dla którego miałby być ten aneks ujawniony do dyspozycji publicznej” – oświadczył Andrzej Duda.
A. Macierewicz: Nie potwierdzę, że dobrze się stało, że mnie odwołano
Oczywiście
nie potwierdzę, że dobrze się stało, że mnie odwołano, bo tak
najnormalniej w świecie nie uważam. Chciałem podstawowe sprawy
dokończyć, a nie przerywać – podkreślił w programie „Rozmowy
niedokończone” na antenie Radia Maryja i TV Trwam były szef MON Antoni
Macierewicz.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
205. zawsze podziwiałam i podziwiam pana A.Macierewicza
za klasę ,a teraz trzymam kciuki za Smoleńsk
Panie Ministrze,jak zawsze jesteśmy z panem
Co do Aneksu,to powinien być bezwzględnie ujawniony,ale ten pREZYDENT
na pewno tego nie uczyni
Dobrego Nowego Dnia :)
gość z drogi
206. czyszczenie MON z ludzi AM
Bartosz Kownacki został – według nieoficjalnych informacji – odwołany z funkcji wiceministra obrony narodowej. Ze strony internetowej MON zniknęły też sylwetki innych bliskich współpracowników Macierewicza: – Bartłomieja Grabskiego, który odpowiadał za politykę kadrową oraz Dominika Smyrgały, odpowiedzialnego za szkolnictwo wojskowe.
Bartosz Kownacki został wiceministrem obrony narodowej zaraz po wygranych przez PiS wyborach w 2015 roku. Należał do jednych z najbliższych współpracowników byłego już szefa resortu Antoniego Macierewicza. W MON Kownacki odpowiadał m.in. za zakup sprzętu dla wojska. O jego dymisji mówiło się od kilku dni. Kownacki unikał kontaktu z mediami.
Informację o jego dymisji jako pierwszy podał portal wp.pl.
MON póki co nie komentuje tych informacji.
Bartosz Kownacki, nim trafił do MON, był asystentem Jana Olszewskiego. Później był członkiem Komisji Weryfikacyjnej WSI. Stamtąd trafił do Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Pracował też w Kancelarii Prezydenta w czasach Lecha Kaczyńskiego.
źródło: TVP INFO, TVN24
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
207. Soloch do dymisji!
Szef BBN: Widać zmianę w postawie europejskich partnerów względem Polski
widoczna zmiana linii naszych partnerów europejskich; z ich strony
padają zupełnie inne sygnały, niż było to jakiś czas temu, my wychodzimy
tym sygnałom naprzeciw - mówił w sobotę szef Biura Bezpieczeństwa...
Sebastian Chwałek i Marek Łapiński nowymi wiceministrami obrony narodowej
Chwałek i Marek Łapiński zostali w poniedziałek powołani przez premiera
na stanowiska wiceministrów obrony narodowej. Mateusz Morawiecki
odwołał dotychczasowych wiceszefów MON; Bartosza Kownackiego, Dominika Smyrgałę i Bartłomieja Grabskiego - poinformował resort obrony.
Jak wynika z komunikatu MON, Chwałek, który został sekretarzem stanu, będzie odpowiadał za modernizację armii i wojskową służbę zdrowia. Będzie też sprawował nadzór nad spółkami sektora zbrojeniowego.
Marek Łapiński w randze podsekretarza stanu, będzie odpowiedzialny za strategię obronną, budżet i sprawy socjalne.
Tomasz Zdzikot, który na sekretarza stanu w MON został powołany w
ubiegły poniedziałek, ma nadzorować departament prawny, kwestie związane
z teleinformatyką, infrastrukturą oraz wyższym szkolnictwem wojskowym.
Dotychczasowy podsekretarz stanu Tomasz Szatkowski będzie nadal zajmował się sprawami międzynarodowymi.
Bartosz Kownacki i Bartłomiej Grabski wiceministrami w MON byli od
listopada 2015 roku. Kownackiemu, podlegały sprawy związane z
uzbrojeniem i modernizacją armii oraz zakupami uzbrojenia i sprzętu
wojskowego; Grabski odpowiadał za sprawy związane z infrastrukturą
wojskową oraz sprawy socjalne;
Dominik Smyrgała odpowiedzialny był za obszar nauki i szkolnictwa wojskowego. Wiceszefem MON był od grudnia 2017 roku.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
208. W związku ze zdymisjonowaniem
W związku ze zdymisjonowaniem wiceszefów MON Dominika Smyrgały i Bartłomieja Grabskiego, składam im wszystkim serdeczne podziękowania za pełną poświęcenia służbę Polsce - napisał w sobotę na Twitterze b. szef MON Antoni Macierewicz.
W związku ze zdymisjonowaniem podsekretarzy stanu @DoSmyr i B. Grabskiego oraz dyrektora generalnego B. Ścibuta a także dyrektorów departamentów i wyższych urzędników #MON, składam im wszystkim serdeczne podziękowania za pełną poświęcenia służbę Polsce— napisał Macierewicz.Bogdana Ścibuta na stanowisku dyrektora generalnego MON zastąpił w ubiegłym tygodniu Andrzej P. Jarema.
W kolejnym wpisie b. szef MON dodał, że wymienionym urzędnikom resortu obrony jest wdzięczny „za ponad dwuletnią pracę nad odbudową Wojska Polskiego”, organizację szczytu NATO w Warszawie, wkład włożony w obecność w Polsce wojsk Stanów Zjednoczonych, a także modernizację armii i budowę Wojsk Obrony Terytorialnej.
Szczególne podziękowania przekazuję zespołowi ministra @DoSmyr za skuteczne przygotowanie planów i rozmów dotyczących utworzenia w Polsce stałych baz i zwiększenia kontyngentu wojsk amerykańskich
— podkreślił Macierewicz.W piątek wieczorem w mediach pojawiła się nieoficjalna informacja o odwołaniu dotychczasowych wiceszefów resortu obrony Bartosza Kownackiego, Dominika Smyrgały oraz Bartłomieja Grabskiego. Tego samego dnia ze strony internetowej ministerstwa zniknęły nazwiska dotychczasowych wiceministrów oraz Tomasza Zdzikota, który został powołany na to stanowisko we wtorek.
Resort obrony nie potwierdził tych doniesień mediów.
9 stycznia prezydent Andrzej Duda na wniosek premiera Mateusza Morawieckiego dokonał zmian w składzie rządu - m.in. dotychczasowy wicemarszałek Sejmu Joachim Brudziński został szefem MSWiA w miejsce Mariusza Błaszczaka, który z kolei zastąpił Antoniego Macierewicza na stanowisku szefa MON.
11 stycznia szefem gabinetu politycznego nowego szefa MON został Łukasz Kudlicki, a Andrzej P. Jarema nowym dyrektorem generalnym. Wcześniej obaj pełnili te funkcje w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji.
Po zmianach w resorcie obrony funkcję rzeczniczki prasowej MON przestała też pełnić płk Anna Pęzioł-Wójtowicz.
--------------------------------------------
Antoni Macierewicz pozwie Onet.pl za kłamstwa nt. rzekomego szantażu jakiego były szef MON miał się dopuścić względem Mateusza Morawieckiego i jego ojca Kornela Morawieckiego.
Wojciech Czuchnowski, dziennikarz „Gazety Wyborczej” napisał, że dymisja Antoniego Macierewicza została poprzedzona „próbą gry aktami komunistycznych służb specjalnych”.
Odejście Antoniego Macierewicza poprzedziła próba gry aktami komunistycznych służb specjalnych, mająca obciążyć Mateusza Morawieckiego i jego ojca Kornela
— przekonywał w swoim tekście Czuchnowski.
Jak widzimy w fragmencie tekstu, Czuchnowski nie stwierdził, że to Antoni Macierewicz stał za tymi rzekomymi wydarzeniami. Nie przeszkodziło to portalowi Onet.pl zasugerować wprost, że zrobił to właśnie były szef MON.
„Gazeta Wyborcza”: Macierewicz próbował szantażować Morawieckiego
— brzmiał tytuł na portalu Onet.pl.Do sprawy odniósł się sam Antoni Macierewicz na Twitterze.
Potwierdzam! Konsekwencje prawne zostaną wyciągnięte w odpowiedzi na te absurdalne kłamstwa
— napisał były szef MON na Twitterze.
https://wpolityce.pl/polityka/377532-antoni-macierewicz-pozwie-onetpl-ko...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
209. No i Blumsztajn się doigrał!
Seweryn Blumsztajn dziennikarz
„Gazety Wyborczej” w TVN24 snuł teorie o tym, że Antoni Macierewicz tuż
przed dymisją rozpoczął "grę teczkami". Macierewicz przed dymisją zaczął grać teczkami, wyjął teczki na
Morawieckiego – powiedział dziennikarz "Wyborczej". Gdy był pytany przez
Pawła Lisickiego, redaktora naczelnego "Do Rzeczy" skąd ma taką wiedzę
odpowiedział – z "Gazety Wyborczej".
Na te "rewelacje" szybko zareagował Antoni Macierewicz. – W związku z
oszczerczą wypowiedzią Seweryna Blumsztajna, kieruję sprawę na drogę
sądową – napisał na Twitterze były minister.
Teraz wątpliwości Blumsztajna rozstrzygnie sąd.
11 stycznia 2018 AntoniMacierewicz został powołany przez swojego
następcę, Mariusza Błaszczaka, na przewodniczącego Podkomisji ds.
Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego pod Smoleńskiem (podkomisji
powołanej przy Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa
Państwowego).
Blumsztajn obnażył kulisy ataku "GW" na Macierewicza. Wiedzę o "graniu teczkami" przez byłego…
Seweryn Blumsztajn z „Gazety Wyborczej” przyznał w „Loży prasowej” w TVN24,
że wiedzę o rewelacjach na temat rzekomego „grania teczkami przez
ministra Antoniego Macierewicza przed dymisją” miał
z …”Gazety Wyborczej”.
—stwierdził Seweryn Blumsztajn.
Na pytanie Pawła Lisickiego z „Do Rzeczy” skąd ma taką wiedzę, odparł:
—powiedział Blumsztajn.„Gazeta Wyborcza” chciała skompromitować byłego szefa MON
Antoniego Macierewicza, a po raz kolejny sama się ośmieszyła.
Rozbrajająca szczerość Seweryna Blumsztajna obnażyła jedynie faktyczne
intencje redakcji z Czerskiej.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
210. Łapiński: będą kolejne
Łapiński: będą kolejne spotkania prezydenta, kierownictwa MON i szefostwa BBN
kolejne spotkania prezydenta Andrzeja Dudy, kierownictwa MON i szefostwa BBN - powiedział w środę rzecznik prezydenta Krzysztof Łapiński. Jak dodał, sądzi, że wszystkie te kwestie, które w jakiś sposób do tej pory nie były załatwione, będą wyjaśniane. Jak dodał, myśli, że "współpraca będzie dobra i uda się dograć te kwestie takie strategiczne, czyli np. dogadać kwestie jak ma wyglądać system kierowania i dowodzenia armią".
Dopytywany, czy planowane są już jakieś konkretne rozmowy w tej sprawie Łapiński odparł: "Myślę, że w najbliższym czasie będzie dyskusja o tych tematach i o innych"
Dziś CBA zatrzymała 8 osób
podejrzanych o przestępstwa. – Jest to bardzo ciekawa sprawa prowadzona
przez Prokuraturę Regionalną w Katowicach na podstaw
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
211. Minister Koordynator Służb
Minister Koordynator Służb Specjalnych: Decyzja ws. odwołania gen. Kraszewskiego zapadnie w ciągu kilku tygodni
"Urzędnicy, którzy są odpowiedzialni za rozpatrzenie tego odwołania pracują nad materiałami, które przesłało SKW".
Aleksander Ścios
Tłumacząc komunikat @BBN_PL
na język polski: "zmiany w systemie kierowania i dowodzenia",oznaczają
system w/g koncepcji"komorowszczyzny",zaś "usprawnienie polityki
kadrowej w WP" to zapowiedź powrotu "trepów" LWP
Aleksander Ścios
Lokator Pałacu przyjął"zrekonstruowane"szefostwo MON.Nie ma wątpliwości,że wszelkie"sporne kwestie"zostaną roztrzygnięte wg.dyspozycji Pałacu.
Życzeniu Siemoniaka-"więcej Andrzeja Dudy,mniej Antoniego Macierewicza” stało się zadość -
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
212. Pilne zmiany w systemie
Pilne zmiany w systemie kierowania i dowodzenia siłami
zbrojnymi, prace nad nową strategią bezpieczeństwa i usprawnienie
polityki kadrowej to ustalenia ze spotkania prezydenta z kierownictwem
MON - poinformowały BBN i resort obrony.
Jak podały we wspólnym komunikacie prezydenckie BBN i MON po
spotkaniu prezydenta Andrzeja Dudy z ministrem obrony Mariuszem
Błaszczakiem, "w czasie dyskusji o funkcjonowaniu Sił Zbrojnych RP,
szczególnie w kontekście sprawowanego przez Prezydenta RP
zwierzchnictwa, zadeklarowano przeprowadzenie pilnych zmian w systemie
kierowania i dowodzenia".
"Ustalono także, że w najbliższym czasie podjęte zostaną działania
mające na celu usprawnienie polityki kadrowej w Wojsku Polskim" -
poinformowały BBN i MON. Podjęto też decyzję o uruchomieniu prac nad
nową Strategią Bezpieczeństwa Narodowego RP, "realizowanych we
współpracy strony prezydenckiej oraz rządowej".
W spotkaniu uczestniczyli sekretarze stanu w MON Sebastian Chwałek i
Tomasz Zdzikot, podsekretarze stanu w ministerstwie obrony Marek
Łapiński i Tomasz Szatkowski oraz szef BBN Paweł Soloch wraz z zastępcą
Dariuszem Gwizdałą.
Jak mówił PAP przed poniedziałkowymi rozmowami szef BBN, między
ośrodkiem prezydenckim i MON odbyły się już robocze spotkania;
poniedziałkowa wizyta w BBN miała być także okazją do przedstawienia
zwierzchnikowi sił zbrojnych nowo powołanych wiceministrów. Soloch
podkreślał dobry klimat kontaktów między kancelarią prezydenta i
resortem obrony.
Błaszczak objął stanowisko ministra obrony 9 stycznia, zastępując
Antoniego Macierewicza. Wcześniej między ośrodkiem prezydenckim a MON
zarysowały się rozbieżności w poglądach na przyszły system kierowania i
dowodzenia siłami zbrojnymi. Zmiana wprowadzonej w 2014 r. struktury z
dwoma głównymi dowództwami - generalnym i operacyjnym - i Sztabem
Generalnym w roli naczelnego organu planowania, była jedną z pierwszych
zapowiedzi Macierewicza po objęciu przezeń stanowiska szefa MON.
Ośrodek prezydencki i resort obrony były zgodne w kwestii
przywrócenia odrębnych dowództw rodzajów sił zbrojnych, różnice
dotyczyły natomiast prerogatyw prezydenta i samej struktury dowódczej.
Koncepcja MON nie przewidywała - uznanego przez BBN za niezbędne -
połączonego dowództwa, koordynującego działania wojsk lądowych,
powietrznych, specjalnych, marynarki i obrony terytorialnej. Resort
obrony opowiadał się zarazem za powołaniem inspektoratu szkolenia i
dowodzenia, którego szefa mianowałby minister obrony, podczas gdy
dowódców rodzajów sił zbrojnych mianuje prezydent.
Brak uzgodnień w sprawie przyszłego systemu kierowania i dowodzenia
armią były powodem odłożenia nominacji generalskich 15 sierpnia i 11
listopada 2017 r.
Antoni Macierewicz dosadnie komentuje okładkę "Wprost": "Na szczycie szklanej góry, jest Wprost z mądrościami dwiema i tylko...…
"Uczone są łososie W pomidorowym sosie I tresowane szczury Na
szczycie szklanej góry, Jest #Wprost z mądrościami dwiema I tylko…
prawdy nie ma".
„Kulisy upadku Macierewicza. Jak Kaczyński stracił zaufanie do szefa MON i dlaczego Morawiecki nie chciał go w rządzie” - krzyczy tytuł z okładki „Wprost”.
Odpowiedział na to sam Antoni Macierewicz, posługując się fragmentem wiersza Jana Brzechwy „Na wyspach Bergamutach”.
Prezydent o dymisji Macierewicza: Taka była wola większości parlamentarnej
Rządowi
Beaty Szydło nie wszystko udało się zrobić; było też pewne zmęczenie,
znużenie - powiedział w poniedziałek prezydent Andrzej Duda. Wierzę, że
rekonstrukcja usprawni działanie rządu i przyniesie "jeszcze bardziej
eksperckie podejście" do spraw, które muszą być załatwione - dodał.
Ale konflikt właśnie w tej sferze obronności między minionym
ministrem a Panem Prezydentem był dość wyraźny. Pan był zresztą
oskarżany przez zwolenników ministra Macierewicza o to, że doprowadził
do jego dymisji. Czy to prawda?
Przede wszystkim obaj realizowaliśmy program, z którym szliśmy do
wyborów: ja do wyborów prezydenckich, pan minister – do parlamentarnych.
Ten program był realizowany. Oczywiście można się spierać, czy ten
program był realizowany wystarczająco szybko; czy program był
realizowany w szczegółach we właściwy sposób ‒ mówimy tu choćby o
powołaniu Obrony Terytorialnej. Tu absolutnie wspierałem pana ministra
Macierewicza, bo rzeczywiście ta nowa formacja, jaką jest Obrona
Terytorialna ‒ a w związku z tym zmierzanie ku zwiększeniu liczebności
polskiej armii ‒ była potrzebna, i co do tego jestem przekonany. Można
dyskutować o rozwiązaniach szczegółowych: czy nie przyjąć jakichś innych
rozwiązań, większych zachęt do tego, by przede wszystkim młodzi ludzie
chcieli się zgłaszać do podstawowego przeszkolenia wojskowego i żeby
mogli właśnie te funkcje obronne, wojskowe także realizować. No bo
dzisiaj mamy do czynienia z taką sytuacją, że właściwie jedno pokolenie
nie odbyło żadnego przeszkolenia wojskowego. To się skończyło w
momencie, gdy kończyłem liceum – bo właściwie wtedy osoby wykształcone
przestały iść do wojska, przestano je brać do wojska. I nawet takie
krótkie szkolenie, które było prowadzone dla osób po studiach,
obejmowało właściwie szczątkową liczbę osób. A potem w ogóle
zrezygnowano z poboru i powszechnej służby wojskowej na rzecz zawodowej
służby wojskowej ‒ i dzisiaj mamy tak naprawdę malutką armię jak na
wielkość polskiego państwa. To wymaga odbudowy. Armia wymaga, po
pierwsze unowocześnienia, jeżeli chodzi o wyposażenie, a po drugie
wymaga jednak zwiększenia liczebności.
Wszyscy się zgadzają co do tego, ale Pan Prezydent nie odpowiedział na moje pytanie…
Mieliśmy również różne kwestie, co do których rzeczywiście nie było
między nami jednomyślności. Natomiast jeśli chodzi o samo odwołanie –
odbyło się ono zgodnie z obowiązującymi przepisami: Pan Premier do mnie,
jako Prezydenta, złożył wniosek o dymisję, ja ten wniosek przyjąłem i
dymisji Pana Ministra rzeczywiście dokonałem na wniosek Pana Premiera.
Ale rozumiem, że to był wniosek, który wynikał z tego, że taka była wola
większości parlamentarnej.
Właśnie – teraz mamy nowego premiera, rząd po rekonstrukcji.
Jak Pan to ocenia? I dlaczego właściwie została przeprowadzona
rekonstrukcja rządu i zmiana premiera?
Poprzedni rząd dokonał wielu bardzo dobrych działań związanych z
realizacją wspomnianego programu. Można wymieniać: wprowadzenie
najniższej stawki godzinowej, znaczące podwyższenie stawki minimalnej.
Przypomnę: płaca minimalna została podwyższona bardziej, niż oczekiwały
tego związki zawodowe w Radzie Dialogu Społecznego. Więc to nawet dla
związków zawodowych było zaskoczenie, że rząd pani premier Szydło
zdecydował się na tak daleko idące podwyższenie płacy minimalnej. No i
przede wszystkim oczywiście Program 500+, który zmienił życie wielu
polskich rodzin posiadających dzieci, stając się w pewnym sensie kołem
zamachowym gospodarki. Nie jest dla nikogo tajemnicą, że byłem wczoraj w
Zakopanem ‒ mieliśmy konkurs skoków narciarskich w ramach Pucharu
Świata, uczestniczyłem także w zawodach charytatywnych, gdzie wspierano
dzieci z niepełnosprawnością, przede wszystkim niepełnosprawnością
umysłową ‒ i rozmawiałem w związku z tym z mieszkańcami Zakopanego.
Mówili, że teraz ruch turystyczny znacząco się zwiększył, widać, że
ludzie mają pieniądze, że w tej chwili dużo więcej ludzi przejeżdża z
dziećmi chociaż na kilka dni, żeby wypocząć, żeby dzieciom coś pokazać,
pokazać polskie góry. To jest przecież to, o co nam chodziło. Tego
właśnie chcieliśmy. To jest otwarcie dzieci na możliwości wypoczynku, to
jest otwarcie przestrzeni dla dzieci na możliwość poznania kraju, a
bardzo często także możliwość wyjazdu zagranicznego z rodzicami. Mnie to
ogromnie cieszy i uważam to za wspaniałe osiągnięcie rządu. Natomiast
nie wszystko udało się zrobić. Było też pewne zmęczenie, znużenie ‒
przynajmniej ja tak rozumiem to, co mi przekazywano ze strony większości
parlamentarnej, ze strony rządu. Zdecydowano się na zmiany, które miały
usprawnić funkcjonowanie rządu, w niektórych momentach przyspieszyć
działanie, miały przynieść jeszcze bardziej eksperckie podejście do
ważnych spraw, które uważamy, że muszą być jeszcze załatwione ‒ i
wierzę, że tak właśnie będzie.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
213. Prezes PiS o dymisji
Prezes PiS o dymisji Macierewicza: "Decyzja nie była prosta, ale nie było innego wyjścia. Nie jest tajemnicą, że były naciski prezydenta"
https://wpolityce.pl/polityka/379087-prezes-pis-o-dymisji-macierewicza-d...
Nastawiamy się na długi marsz; aby uczynić z Polski kraj nowoczesny, wolny od balastu przeszłości, potrzeba nie dwóch, lecz co najmniej trzech kadencji - mówi prezes PiS Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla „GP”. Przyznaje, że były naciski ze strony prezydenta Andrzeja Dudy na dymisję Antoniego Macierewicza.Kaczyński w wywiadzie, który ma się ukazać w środowym wydaniu „Gazety Polskiej”, był pytany, jak ocenia szansę na samodzielne rządy po wyborach w 2019 roku. Prezes PiS wyraził przekonanie, że PiS może raz jeszcze otrzymać kredyt zaufania od Polaków i po 2019 roku rozpocząć kolejny etap zmieniania Polski.
Obszarów, które trzeba w naszej rzeczywistości nie tylko zmodernizować, lecz wręcz przeorać, jest tyle, że aby uczynić z Polski kraj nowoczesny, wolny od balastu przeszłości, przyjazny obywatelom, potrzeba nie dwóch, lecz co najmniej trzech kadencji. Zatem nastawiamy się na długi marsz i to on jest naszym celem
— mówi prezes PiS.
Pytany o kulisy zmian w rządzie, w tym o odwołanie Antoniego Macierewicza z funkcji szefa MON, a także o naciski ze strony prezydenta Andrzeja Dudy w tej spawie, odparł, że „dla nikogo nie jest tajemnicą, iż one były, i to bardzo intensywne”.
Naprawdę nie było innego wyjścia. Dla skutecznej realizacji naszego projektu politycznego tak trzeba było postąpić, choć dla nikogo z nas - mogę powiedzieć, że szczególnie dla mnie - ta decyzja nie była prosta. Znam Antoniego od 40 lat. Raz współpracowaliśmy, innym razem działaliśmy równolegle, ale byliśmy w bardziej lub mniej intensywnym kontakcie. Tak niestety ułożyły się teraz sprawy, że mimo sentymentu, zasług, trzeba było postąpić tak, jak postąpiliśmy
— powiedział Kaczyński.
Kaczyński przyznał też, że miał nadzieję, iż resortem spraw zagranicznych pokieruje inna osoba niż Jacek Czaputowicz.
Niestety, niemal w ostatniej chwili wycofała się z pełnienia tej misji. Z tego punktu widzenia kandydatura pana ministra Czaputowicza jest pewnym eksperymentem, ale wierzę, że udanym
— powiedział.
Dopytywany zaznaczył, że nie może zadeklarować, że obecny skład rządu pozostanie do wyborów parlamentarnych.
Różne rzeczy mogą się wydarzyć, o których dziś nawet nie myślimy. Mogę jednak powiedzieć, iż nie jestem zwolennikiem częstej wymiany ministrów. Bo oczywiście pozycja premiera jest niepodważalna. Ten skład ma za zadanie doprowadzić do wygrania wyborów w 2019 roku. Ma uruchomić projekty, które nam w tym pomogą, i ciężko pracować wszystkimi siłami podczas kampanii wyborczej
— powiedział Kaczyński.
Jak zaznaczył, jeśli PiS ma utrzymać władzę przez więcej niż jedną czy dwie kadencje, to warunkiem niezbędnym do osiągnięcia tego celu jest jedność oraz „radykalne eliminowanie patologii”.
I determinacji w tej sprawie nam nie zabraknie
— zapewnił.
W tym kontekście przyznał, że „jak najgorzej” odebrał wynik głosowania w Senacie w sprawie senatora Stanisława Koguta. 19 stycznia Izba nie wyraziła zgody na zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie senatora PiS, o co wnioskowała prokuratura
Senatorowie, którzy nie poparli wniosku prokuratury, zachowali się tak, jakby nie rozumieli, w jakiej są partii. Ich działanie jest szkodliwe, nieracjonalne i na pewno będzie miało wpływ zarówno na sondaże, jak i wzmocnienie dyskusji na temat celowości utrzymania izby wyższej
— powiedział Kaczyński.
Poza tym - kontynuował prezes PiS - „zaprzeczyli oni celowi immunitetu, który jest przecież nie po to, by chronić kolegę, lecz by zapewnić swobodę działania politycznego, chronić posłów czy senatorów przed zemstą jakichś lokalnych klik, mających przełożenie choćby na sądy czy prokuraturę”.
Senatorowie poszli drogą źle rozumianego koleżeństwa, wkroczyli w przestrzeń bardzo szkodliwej lojalności korporacyjnej
— powiedział.
Lider PiS był też pytany czy celem rekonstrukcji rządu było „przesunięcie się PiS do centrum”.
Celem rekonstrukcji nie jest żadne przesunięcie do środka. Cały ten marsz do środka to jest taki mit, który funkcjonuje w naszej publicystyce, przynajmniej jej części - także prawicowej, a który ma się nijak do rzeczywistości
— powiedział Kaczyński.
Zaznaczył, że podziały na polskiej scenie politycznej są znacznie bardziej skomplikowane niż podział na lewicę, prawicę i centrum; „dotyczą realnych interesów poszczególnych grup oraz ich identyfikacji ideologicznej”.
Zmiany w rządzie miały dwa cele: zdynamizowanie procesu dokonywania zmian w Polsce, a po drugie wygranie nadchodzących wyborów. I to już tych pierwszych, czyli samorządowych
— wyjaśnił prezes PiS.
Zaznaczył, że będzie to „zadanie arcytrudne”, szczególnie w dużych miastach. Podkreślił, że PiS jest jednak w w tej kwestii zdeterminowane, bo „z przychylnymi dobrej zmianie samorządowcami reformowanie Polski, rozbijanie postkomunistycznych klik, kast byłoby znacznie skuteczniejsze”.
Prezes PiS o dymisji Macierewicza: "Decyzja nie była prosta,
ale nie było innego wyjścia. Nie jest tajemnicą, że były naciski
prezydenta
"Dla skutecznej realizacji naszego projektu politycznego tak trzeba było postąpić".
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
214. BBN i MON: ruszają prace
BBN i MON: ruszają prace zespołu ds. zmian w systemie dowodzenia
prace zespołu, który opracuje zmiany w systemie kierowania i dowodzenia
siłami zbrojnymi; zmiany będą dokonywane w ścisłej współpracy strony
prezydenckiej i rządowej – zapowiedziały w piątek BBN i MON.
W skład zespołu wejdą przedstawiciele MON, w tym Sztabu
Generalnego WP, oraz BBN. "Zmiana struktury będzie realizowana w ścisłej
współpracy strony prezydenckiej i rządowej. Wprowadzane zmiany
dostosują system dowódczy do realnych potrzeb oraz zadań stojących przed
polskimi siłami zbrojnymi" – zapewniły BBN i resort obrony.
Wprowadzenie pilnych zmian w systemie kierowania i
dowodzenia zostało zapowiedziane po poniedziałkowym spotkaniu prezydenta
z ministrem obrony Mariuszem Błaszczakiem i jego zastępcami.
Zapowiadając spotkanie szef BBN Paweł Soloch podkreślał
dobry klimat między Kancelarią Prezydenta i MON i to, że obu ośrodkom
udało się uzgodnić niektóre punkty, np. rolę szefa Sztabu Generalnego w
przyszłym systemie.
Błaszczak objął stanowisko ministra
obrony 9 stycznia, zastępując Antoniego Macierewicza. Wcześniej między
ośrodkiem prezydenckim a MON zarysowały się rozbieżności w poglądach na
przyszły system kierowania i dowodzenia siłami zbrojnymi.
Zmiana wprowadzonej w 2014 r. struktury z dwoma głównymi
dowództwami - generalnym i operacyjnym - i Sztabem Generalnym w roli
naczelnego organu planowania, była jedną z pierwszych zapowiedzi
Macierewicza po objęciu przez niego stanowiska szefa MON.
Ośrodek prezydencki i resort obrony były zgodne w kwestii
przywrócenia dowództw poszczególnych rodzajów sił zbrojnych, różnice
dotyczyły natomiast prerogatyw prezydenta i samej struktury dowódczej.
Koncepcja MON nie przewidywała połączonego dowództwa, koordynującego
działania wojsk lądowych, powietrznych, specjalnych, marynarki i obrony
terytorialnej. BBN uważało taki połączone dowództwo za niezbędne. Resort
obrony opowiadał się zarazem za powołaniem inspektoratu szkolenia i
dowodzenia, którego szefa mianowałby minister obrony, podczas gdy
dowódców rodzajów sił zbrojnych mianuje prezydent.
Brak uzgodnień w sprawie przyszłego systemu kierowania i
dowodzenia armią były powodem odłożenia nominacji generalskich 15
sierpnia i 11 listopada 2017 r
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
215. Minister Błaszczak zdradza
Narodowej nie ulegnie zmianie, zapewnił o tym Mariusz Błaszczak. –
Program „Wisła” jest jednym z priorytetów ministerstwa obrony
Nie mogło zabraknąć tematu systemu dowodzenia armią. – Podzielam pogląd
mojego poprzednika, jak też Biura Bezpieczeństwa Narodowego, że obecny
system kierowania i dowodzenia Siłami Zbrojnymi wymaga zmiany. Określone
w nim kompetencje dla poszczególnych organów dowodzenia nie są
optymalne. Obecnie z moimi współpracownikami analizujemy różne
rozwiązania. Najważniejsze jest to, by system kierowania i dowodzenia
był optymalny dla funkcjonowania Wojska Polskiego – zakończył
Błaszczak.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
216. 14 kandydatów na awanse
14 kandydatów na awanse generalskie. Soloch: To w większości oficerowie pełniący stanowiska dowódcze
"Pewne nazwiska, dotyczące np. najwyższych dowódców powtarzają się z propozycjami Antoniego Macierewicza".
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
217. machniom?
Szef BBN o awansach generalskich: To krok w kierunku wzmocnienia sił zbrojnych
To jest krok w kierunku wzmocnienia sił zbrojnych, to porządkuje
strukturę wojska - powiedział dzisiaj szef Biura Bezpieczeństwa
Narodowego Paweł Soloch, odnosząc się do nominacji na stopnie
generalskie.
Szef BBN dla „RZ”: Przyszły generał powinien mieć doświadczenie
Zdecydowanie jestem za tym, aby ścieżka kariery wojskowej była
jasna, kadra wojskowa była odmładzana, ale oczywiście posiadała
odpowiednie doświadczenie. Przyszły generał powinien mieć doświadczenie
dowódcze oraz sztabowe - mówi Szef BBN Paweł Soloch.
Jest decyzja w sprawie generała Kraszewskiego. Dokument czeka tylko na podpis Mariusza Kamińskiego
problemów generała Jarosława Kraszewskiego. Jak donosi RMF FM, minister
Mariusz Kamiński zdecydował o przywróceniu współpracownikowi prezydenta
dostępu do tajnych danych.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
218. Czerska i okolice
Jacek Gądek
01.03.2018
Prezydent Andrzej Duda zaliczy dzisiejszy dzień do bardzo udanych. Nie dość, że pokazał się jako zwierzchnik armii, to jeszcze - póki co to nieoficjalnie doniesienie - odzyskał najważniejszego doradcę ds. wojska. A na koniec subtelnie wbił szpilki w Antoniego Macierewicza.
Uśmiech nie opuszczał głowy państwa, ale i ministra obrony Mariusza Błaszczaka. Zwłaszcza przy nominacji dla gen. Leszka Surawskiego - od dziś już czterogwiazdkowego, najwyższego stopniem polskiego generała. Wcześniej jego awans blokował Macierewicz.
U schyłku rządów byłego ministra w wojsku i polityce obronnej istniał gigantyczny deficyt zaufania. Nikt z Pałacu nie wierzył nikomu z ekipy Macierewicza. I vice versa.
Dziś prezydent bardzo mocno podkreślił tę miękką wartość. - Gratuluję zaufania, bo te awanse oznaczają zaufanie ze strony ministra Mariusza Błaszczaka i z mojej strony - podkreślił Andrzej Duda mówiąc do awansowanych 14 generałów. Dzisiejsze nominacje to jak "gruba kreska", którą prezydent i nowy minister oddzielają to, co było, od tego, co sami teraz tworzą. A byłemu ministrowi pozostał już tylko pałacyk przy ul. Klonowej, gdzie ze swoją Podkomisją Smoleńską pisze raport na rocznicę 10 kwietnia.
Dziś nieoficjalnie RMF FM podało, że decyzja o przyznaniu na powrót gen. Jarosławowi Kraszewskiemu dostępu do tajnych informacji czeka już tylko na podpis ministra-koordynatora służb specjalnych. Kraszewski to najbardziej zaufany doradca prezydenta ds. wojska - o niego przez ponad pół roku Duda toczył batalię z Macierewiczem i ostatecznie wygrał. Nowe otwarcie w relacjach Pałacu Prezydenckiego z MON-em stało się zatem faktem.
W swoim krótkim przemówieniu Andrzej Duda wymienił z nazwiska ministra Błaszczaka. Nie mówił o kontynuacji. Nie mówił o zasługach jego poprzednika. I to mimo, że wojsko wybitnie potrzebuje ciągłości. Żadnego słownego ukłonu wobec Macierewicza nie było.
Nawet jeśli nie taka była intencja Dudy, to i tak subtelnie wbił szpilkę poprzedniemu ministrowi obrony. Jak?
Podkreślił, że na nowych generałach będzie spoczywać odpowiedzialność za dwie najważniejsze sprawy dla armii: wielką reformę dowodzenia armią oraz gigantyczne inwestycje w nowe uzbrojenie. Macierewicz tymczasem zakazywał generałom kontaktów z prezydentem, choć i tak dochodziło do nieoficjalnych rozmów - za plecami ministra. Sytuacja była absurdalna, bo generałowie nie mogli rozmawiać z konstytucyjnym zwierzchnikiem Sił Zbrojnych.
Duda podczas dzisiejszych nominacji podkreślał więc, że awansowani generałowie jako dowódcy i eksperci "będą służyli radą zarówno panu ministrowi (...) jak i prezydentowi". To wyraźna zmiana: Macierewicz kneblował generałów, a teraz Duda i Błaszczak deklarują, że chcą ich rad. Z czasem będzie można ocenić szczerość tej deklaracji. Pewne jednak jest, że skoro ani prezydent, ani tym bardziej minister nie znają się na armii, to powinni liczyć na generałów, którym dają awanse.
Wróćmy do dwóch głównych zadań dot. armii. Za rządów Macierewicza w MON oba utknęły. Pałac i minister spierali się o reformę dowodzenia i kierowania wojskiem - teraz są już jednak sygnały o zbliżeniu stanowisk. Podobnie sprawa zbrojeń: negocjacje kontraktu za zakup od USA systemu Patriot są na finiszu - w tym oczywiście jest też zasługa poprzedniego kierownictwa MON, ale akurat nie Macierewicza tylko wiceministra Bartosza Kownackiego.
Inną palącą sprawą jeśli chodzi o modernizację, są śmigłowce. Kolejne deklaracje Macierewicza o ich zakupie budziły już tylko uśmiech politowania. Sam Andrzej Duda wcześniej mówił tu wprost o nieudolności Macierewicza.
Słowa prezydenta o potrzebie armii "dobrze wyszkolonej i zdyscyplinowanej, o wysokim morale" można uznać za przytyk do wciąż lichych Wojsk Obrony Terytorialnej. A także do obniżenia przez Macierewicza zdolności wojsk operacyjnych, które są dla państwa wyjątkowo cenne.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114871,23087639,andrzej-duda-su...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
219. !
Piotr Bączek: "Jest dla mnie chichotem historii, że gen.Kraszewskiemu przywrócono poświadczenie akurat dzisiaj, akurat w ten dzień uhonorowania żołnierzy wyklętych". Ta sprawa „ma drugie, a nawet trzecie dno"
220. @kazef
mam podobne odczucie. Widać trzeba było spłacić dług . Tylko gdzie tu Polska?
A jakie wielkie słowa padały.......po prostu wstyd.
zakończyło się postępowanie odwoławcze dotyczące decyzji o cofnięciu
poświadczenia bezpieczeństwa osobowego gen. Jarosławowi Kraszewsk ...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
221. Macierewicz: Jeżeli Wojsko
Macierewicz: Jeżeli Wojsko Polskie ma być naprawdę polskie, to
nie może być w nim ludzi związanych z systemem komunistycznym. WIDEO
"Trzeba się dzisiaj pochylić nad polityką, jaką prowadzimy w
aspekcie utrzymania niepodległości Polski" - podkreślił Antoni
Macierewicz.
Podkreślił, że tzw. ustawa degradacyjna nie może ograniczyć się do najbardziej znanych osób.
Były szef MON
w cotygodniowym felietonie „Głos Polski” w Radiu Maryja i Telewizji
Trwam, w związku z obchodzonym Dniem Żołnierzy Wyklętych podkreślił,
że obowiązkiem jest wcielanie w życie ich ideałów i wartości, budowanie
Polski, jaka wynikała z ich marzeń i dążeń.
—wskazał wiceprezes PiS.
Macierewicz
zaznaczył, że zastanawia się, jaki będzie kształt ustawy, która
zobowiązuje władze państwowe do odsunięcia i zdegradowania ludzi, którzy
nosili polskie mundury i tytuły oficerskie, a którzy na nie nigdy
nie zasłużyli.
—mówił b. minister.
Macierewicz dodał, że „nie można jednak pozostać tylko przy symbolicznym rozwiązaniu tej sprawy”.
—podkreślił.
Rada Ministrów
w czwartek przyjęła projekt tzw. ustawy degradacyjnej - nowelizacji
ustawy o powszechnym obowiązku obrony, który przewiduje możliwość
pozbawiania stopni wojskowych - również pośmiertnie - żołnierzy w stanie
spoczynku, którzy byli członkami m.in. WRON, KBW, pełnili służbę w organach bezpieczeństwa państwa wymienionych w ustawie lustracyjnej.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
222. Macierewicz: Z jednej strony
odwoławcze dotyczące decyzji o cofnięciu poświadczenia bezpieczeństwa
osobowego gen. Jarosławowi Kraszewskiemu. Fakty są bezsporne - mam więc pełne zaufanie w tej sprawie do Ministra
Piotra Bączka i Służby Kontrwywiadu Wojskowego – ocenia w rozmowie z
Mateuszem Kosińskim Antoni Macierewicz, były szef MON, szef komisji ds.
ponownego zbadania katastrofy w Smoleńsku.
TelewizjaRepublika.pl: Z czego może wynikać odmienne zdanie
Służby Kontrwywiadu Wojskowego i ministra koordynatora służb specjalnych
w sprawie poświadczenia bezpieczeństwa gen. Kraszewskiego?
Antoni Macierewicz: Proszę mnie nie namawiać, bym
wchodził w czyjąś skórę... Moja wiedza na ten temat pozwala mi ocenić,
że z jednej strony była decyzja merytoryczna – ta podjęta przez SKW, a z
drugiej strony jest decyzja na szczeblu politycznym, która kieruje się
innymi regułami.
A czy ta zmiana decyzji mogła wyniknąć z tego, że w toku
badań prowadzonych przez ministra koordynatora pewne wątpliwości zostały
rozwiane?
Fakty są bezsporne - mam więc pełne zaufanie w tej sprawie do Ministra Piotra Bączka i Służby Kontrwywiadu Wojskowego.
Czy nie zaszkodziła w pewnym momencie nadmierna medialność
tematu? Część mediów doszukiwała się w sprawie gen. Kraszewskiego wątków
konfliktu politycznego i to było podkreślane…
Sytuacja w mediach rzeczywiście jest szczególna. Z jednej strony są
ludzie, którzy mówią nieprawdę i mają pewność, że nie poniosą za to
żadnej odpowiedzialności. Z drugiej - są ludzie, którzy szanują
tajemnice państwową i w związku z tym nie mogą ujawniać faktografii,
która była źródłem takiej a nie innej decyzji. Przecież wielokrotnie
słyszeliśmy, że SKW podjęła taką decyzję, bo ktoś komuś dał w prezencie
butelkę wódki, albo, że ktoś jeździł motocyklem. To socjotechnika, którą
pamiętam jeszcze z czasów, gdy dezawuowano moje działania w związku z
lustracją w 1992 roku czy później, gdy publikowałem raport ws. WSI.
Wtedy media były pełne kłamstw, fantazjowano i bagatelizowano
rzeczywistość także w kwestiach zasadniczych dla bezpieczeństwa państwa.
Bo ludzie, którzy to robili wiedzieli, że są bezkarni, a ci, których
oskarżano - mają zamknięte usta. Po trzydziestu blisko latach okazało
się, że tzw. lista Macierewicza była całkowicie prawdziwa włącznie z
nazwiskami budzącymi wówczas najżywsze emocje i oskarżenia wobec mnie,
n.p. Lecha Wałęsy. Oczywiście, nikt nie raczył mnie przeprosić za
trzydzieści lat wylewania na mnie i moją rodzinę pomyj. I co ważniejsze -
straty dla Państwa i Polaków ukrywania przez lata prawdy są już nie do
odrobienia...
A czy procedura przyznawania i odbierania poświadczenia
bezpieczeństwa w tej chwili działa bez zarzutów? Czy może należałoby w
tej procedurze dokonać pewnych zmian?
W zakresie, z którym tu mamy do czynienia, ustawa jest całkowicie
jasna, a SKW dopełniła wszystkich swoich obowiązków. Tak więc, to nie
jest problem przepisów. To zupełnie inny problem.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
223. Prezydent Duda wraz z szefem
Prezydent Duda wraz z szefem MON odbył wizytę w Sztabie Generalnym WP. Rozmawiano m.in. o…
"Chcemy przywrócenia dowódczej roli szefa Sztabu Generalnego. W tym kontekście prezydent zapoznał s
—powiedział Soloch. Przypomniał, że nad konkretnymi propozycjami cały czas pracuje wspólny zespół złożony z przedstawicieli MON i BBN.
—zapowiedział.
—zaznaczył.
Podkreślił, że „przeprowadzaniu zmian sprzyja bardzo dobra współpraca prezydenta z ministrem obrony oraz MON z BBN”.
Różnice zdań między ośrodkiem prezydenckim i MON w sprawie przyszłego systemu dowodzenia były powodem dwukrotnego odłożenia nominacji generalskich w wojsku w ubiegłym roku.
Rozbieżności dotyczyły prerogatyw prezydenta i samych struktur. Zarówno ośrodek prezydencki, jak i MON
zgadzały się, że należy zmienić obowiązujący od 2014 r. system - który
wprowadził dwa główne dowództwa - generalne i operacyjne, a Sztab
Generalny uczynił głównym ośrodkiem planowania strategicznego, ale nie
dowodzenia - i przywrócić odrębne dowództwa rodzajów sił zbrojnych.
BBN
postulowało jednak utrzymanie połączonego dowództwa, mającego
koordynować współdziałanie sił lądowych, powietrznych, morskich
i specjalnych oraz obrony terytorialnej. Koncepcja MON
nie przewidywała połączonego dowództwa, resort proponował powołanie
inspektoratu szkolenia i dowodzenia, którego szef byłby mianowany przez
ministra obrony, podczas gdy dowódców rodzajów sił zbrojnych
mianuje prezydent.
Na początku lutego zaczął prace zespół opracowujący zmiany w strukturze dowódczej. Jak podkreślały we wspólnym komunikacie BBN i MON, zmiany zostaną dokonane w ścisłej współpracy strony prezydenckiej i rządowej. W skład zespołu weszli przedstawiciele MON, w tym Sztabu Generalnego WP, oraz BBN.
Jak dowiedziała się PAP, w tym miesiącu ma się odbyć doroczna odprawa kierowniczej kadry MON i sił zbrojnych z udziałem prezydenta.
https://bezdekretu.blogspot.com/2017/08/prezydent-musi-byc-niczym-latarn...
Przez ponad dwa lata nikogo nie dziwiło, że pan prezydent z rozmysłem i wielką determinacją unika tematów, które łączył wspólny mianownik - dotyczyły środowiska b.WSI lub dotykały obszaru odpowiedzialności Bronisława Komorowskiego – politycznego patrona tego środowiska.
Otoczenie Andrzeja Dudy nigdy nie podjęło recenzji działań Belwederu w latach 2010-2015, w związku z kwestiami bezpieczeństwa narodowego, nie przeprowadzono żadnego audytu w BBN i Kancelarii Prezydenta (np. w/s dokumentów wywożonych z BBN w dniu porażki wyborczej BK), zignorowano liczne apele o wznowienie śledztwa w sprawie zabójstwa księdza Jerzego (kwestia udziału wojskowej bezpieki, podnoszona przez prok. Witkowskiego), przemilczano prośby o pośmiertne uhonorowanie gen Kuklińskiego Orderem Orła Białego oraz degradację Kiszczaka i Jaruzelskiego, utajniono Aneks do Raportu z Weryfikacji WSI, a nawet odmówiono odpowiedzi – czy tajny dokument znajduje się w posiadaniu prezydenta. Na stronie BBN nadal straszy „doktryna Komorowskiego” i tzw. Strategia Bezpieczeństwa Narodowego, sporządzona przez S.Kozieja, a w wśród urzędników Biura, można znaleźć szereg postaci z czasów Komorowskiego. Gdy w czerwcu 2015, Sławomir Cenckiewicz postulował: „Obóz polityczny, który odchodzi z Kancelarii Prezydenta to obóz, który zdefiniował przeciwników politycznych jako wrogów. Analiza całego tego materiału o charakterze bardzo często operacyjnym, ten cały olbrzymi potencjał wiedzy musi zostać udźwignięty przez analityków nowego prezydenta” – nikt nie odważył się domagać od „naszego” prezydenta tak arcyważnych działań.
W efekcie, środowisko Andrzeja Dudy nie tylko nie podjęło żadnych wyzwań, ale dokonało widowiskowego szalbierstwa, epatując wyborców tzw. „raportem otwarcia Kancelarii Prezydenta”, który w miejsce poważnej analizy przynosił zbiór drugorzędnych frazesów na poziomie bilansu gminnego buchaltera.
Nie dziwiło także to, że w działaniach prezydenta można było dostrzec intencję kontynuowania niektórych aspektów „komorowszczyzny”. Ludzi lokatora Belwederu pozostawiono w KP i w BBN, do ochrony obiektów prezydenckich zaangażowano te same firmy ochroniarskie (w tym prowadzone przez b.esbeków), przedłużono kadencję gen. Gocuła na stanowisku Szefa Sztabu Generalnego, wzorem poprzednika - ukryto Aneks do Raportu WSI i odmówiono udostępnienia dokumentu prokuraturze, wznowiono „strategiczne partnerstwo” z chińskimi komunistami, a w obszarze obronności próbowano zakonserwować układ z czasów Komorowskiego. Regułą stał się udział urzędników BBN w imprezach-dyskusjach, w których w latach ubiegłych uczestniczyli też ludzie Komorowskiego (np. organizowanych przez Stowarzyszenie Euro-Atlantyckie, którego jednym z założycieli i wieloletnim prezesem był Komorowski).
Już we wcześniejszych odsłonach „esbeckiego gambitu” (operacji wymierzonej w ministra obrony narodowej), można było podziwiać zdumiewającą logikę działań pana prezydenta.
Gdy w marcu br. środowisko Andrzeja Dudy skorzystało z przekazu TVN, by nagłośnić „dyscyplinujący” list do Antoniego Macierewicza, okazało się, że na poczesnym miejscu tej korespondencji znajduje się tematyka „zaniepokojenia brakiem obsady ataszatów” w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Szwecji, Bułgarii czy na Ukrainie, a pan prezydent domaga się natychmiastowego „podjęcia stosownych działań w sprawie obsady stanowisk attache”.
To zaskakujące, bo właśnie sprawa personelu ataszatów „od zawsze” leżała w centrum zainteresowania b. WSI, a na forum internetowym stowarzyszenia „Sowa” łatwo znaleźć teksty, w których powiela się ataki funkcjonariuszy medialnych na szefa MON i stawia zarzuty usuwania z placówek ludzi związanych z tym środowiskiem. W obronie attache wojskowego w Waszyngtonie, gen. Jarosława Stróżyka (od 1996 w WSI, powołanego na attache 29 kwietnia 2010) wystąpił nawet wybitny znawca obyczajów anglosaskich, M. Dukaczewski. Przez wiele lat, oficerowie WSI zajmowali stanowiska polskich attache na placówkach zagranicznych. Lista 90 oficerów – attache wojskowych, opublikowana na str.35-39 Raportu z Weryfikacji WSI pokazuje skalę zjawiska i dowodzi, że ten obszar znajdował się w wyłącznej dyspozycji „wojskówki”. Kariery J.Bojarskiego, J.Stróżyka i wielu innych kierowanych na ataszaty po roku 2007, świadczą natomiast, że likwidacja WSI nie ukróciła wpływu na obsadę stanowisk. Trudno uznać za przypadkowe, że właśnie w ośrodku propagandy, którego założycielem był współpracownik służb wojskowych PRL i które przez wiele miesięcy nagłaśniało temat obsady ataszatów, pojawił się „dyscyplinujący” list pana prezydenta. Tak, jak trudno uwierzyć, by temat ten na tyle zaprzątał uwagę pana prezydenta, że zdecydował się na listowne pouczenia Antoniego Macierewicza. Panu Dudzie nie przeszkadzało, gdy polskie interesy reprezentowali byli oficerowie z nadania „długiego ramienia Moskwy”. Dopiero ich usunięcie wywołało zainteresowanie i reakcję ośrodka prezydenckiego.
Wiele wskazuje, że te same motywacje, sprowadzone do kwestii personalnych, a szerzej – obrony układu stworzonego przez poprzednika, leżą też u podstaw decyzji o odmowie wręczenia nominacji generalskich w dniu 15 sierpnia. Oficjalna argumentacja, przedstawiona przez prezydenta : „trwające prace i brak uzgodnień dotyczących nowego systemu kierowania i dowodzenia Siłami Zbrojnymi RP nie stwarzają warunków do merytorycznej oraz uwzględniającej potrzeby armii oceny przedstawionych kandydatur do awansów generalskich” – nie zasługuje na wiarę.
Od października ubiegłego roku, Andrzej Duda i jego urzędnicy uczestniczyli w licznych spotkaniach (m.in. w Dowództwie Generalnym RSZ, w Dowództwie Operacyjnym i Sztabie Generalnym Wojska Polskiego), podczas których omawiano zmiany w systemie dowodzenia wojskiem. W listopadzie 2016, szef BBN, Paweł Soloch stwierdził, że „prezydent czeka na rekomendacje trwającego w MON Strategicznego Przeglądu Obronnego”. "Zakładam – dodał Soloch, „że do końca roku będziemy w podstawowych zarysach wiedzieli, jak głęboko będzie ten system zmieniany".
Wyjątkowo fałszywie, a wręcz niegodziwie brzmią komunikaty BBN, w których czytamy, że „prezydent oczekuje szybkiego zakończenia prac nad projektem reformy systemu dowodzenia i kierowania siłami zbrojnymi”. Takie żądania, pod adresem ministra Macierewicza formułuje polityk, który przez połowę swojej kadencji nie podjął żadnej inicjatywy ustawodawczej na rzecz obronności i wykazywał rażącą indolencję i ignorancję w kwestiach bezpieczeństwa narodowego. Formułuje zaś, za pośrednictwem „specjalisty od obrony cywilnej i pożarnictwa”, urzędnika, który nie miał czasu sporządzić (po wielokroć zapowiadanego) „przeglądu i audytu szeroko pojętego bezpieczeństwa narodowego” i jak żaden inny zasługuje na miano „mistrza nic nierobienia”.
Wiceminister obrony Tomasz Szatkowski przypomniał, że „podczas pracy nad Strategicznym Przeglądem Obronnym komunikacja z BBN była bardzo dobra, zaś przedstawiciele BBN-u brali udział we wszystkich tych częściach SPO, w których chcieli brać udział”, zaś w komunikacie MON z 8.08. br. podkreślono, że „Na prośbę Szefa BBN odbył się cykl spotkań konsultacyjnych z udziałem podsekretarza stanu w MON Tomasza Szatkowskiego, mających na celu wymianę poglądów oraz udzielenie niezbędnych wyjaśnień Szefowi BBN. Dodatkowo w maju br. do konsultacji Prezydenta RP został przesłany przez MON projekt nowelizacji ustawy o urzędzie Ministra Obrony Narodowej oraz niektórych innych ustaw w zakresie reformy SKiD.”
Oznacza to, że prezydencki zarzut „braku uzgodnień”, w sprawie systemu dowodzenia wojskiem, jest kiepskim pretekstem do rozpętania nowej awantury. Po co Andrzej Duda próbuje generować kolejny konflikt, który nie tylko trudno uzasadnić, ale nawet go dostrzec? To tym bardziej zaskakujące, że ani prezydent ani szef BBN słowem nie wspominają o realnym problemie - postać kluczowa w procesie podejmowania prezydenckich decyzji o awansach generalskich, dyrektor Departamentu Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi gen. bryg. Jarosław Kraszewski, stracił dostęp do informacji niejawnych i (przynajmniej na razie) nie może wykonywać swoich obowiązków.
Gdyby odmowa wręczenia nominacji, była motywowana taką przesłanką, świadczyłoby to o małostkowości i mściwości pana prezydenta. Mało to wiarygodne, bo jak trafnie zauważyła premier Szydło – „postępowanie w sprawie gen. Kraszewskiego nie powinno mieć wpływu na procedurę dotyczącą awansów”.
Decyzja Andrzeja Dudy ma zatem głębsze i poważniejsze tło. Zostało ono wyraźnie naświetlone w komunikacie MON z dn.8.08.br.: „Kluczowym czynnikiem tych zmian jest ukształtowanie nowej kadry dowódczej. Bez niej wszystkie pozostałe reformy mogą zostać zaprzepaszczone” i powtórzone następnego dnia przez ministra Macierewicza – „jak bardzo potrzebne są nowe kadry generalskie i oficerskie w Wojsku Polskim. Bez nowych kadr nie nastąpi realna zmiana, która jest niezbędna dla rzeczywistego wzmocnienia armii.”
Dopiero w takim kontekście, decyzja pana prezydenta jawi się jako celne, precyzyjne uderzenie – nie tylko w politykę kadrową szefa MON, który od wielu miesięcy wymienia wyższych oficerów zakorzenionych w „ludowym wojsku”, ale w cały system realnych reform organizacyjnych, personalnych, strategicznych i modernizacyjnych, zapoczątkowanych w armii przez Antoniego Macierewicza. Kluczem do dokonania głębokich zmian, są nowe kadry oficerskie i generalskie. Blokując nominacje, pan prezydent staje się (choćby mimowolnym) rzecznikiem dziesiątków „pokrzywdzonych” oficerów i generałów, którzy niemal każdego dnia wylewają żale w ośrodkach propagandy III RP – dając tym żelazny dowód, że nie tylko nie zasługują na miano oficerów, ale nawet mężczyzn.
Słusznie pokomunistyczne lobby, zakorzenione dotąd w polskiej armii, uważa zmiany kadrowe za największe zagrożenie dla swoich interesów. Uzasadnione obawy budzą też dwie wojskowe ustawy: tzw. dezubekizacyjna i degradacyjna, które po rocznej peregrynacji wśród luminarzy „dobrej zmiany”, mają wreszcie szanse na uchwalenie przez Sejm. W połączeniu z obecną polityką kadrową szefa MON, stanowiłby prawdziwy „młot na czerwonych” i pozwoliły skutecznie oczyścić Siły Zbrojne z wpływów „długiego ramienia Moskwy”.
Tym pilniejsza staje się potrzeba szybkiego usunięcia Antoniego Macierewicza. To priorytet „esbeckiego gambitu” i akcji propagandowych w ramach wojny hybrydowej. Ten cel został wyraźnie sformułowany przez polityka, który często chwalił Andrzeja Dudę i był też darzony uznaniem przez pana prezydenta. „Tak naprawdę politycznym rozwiązaniem tego konfliktu jest odejście Macierewicza” – oznajmił niedawno Tomasz Siemoniak, autor innej doskonałej rady – „więcej Andrzeja Dudy, mniej Antoniego Macierewicza”.
To zrozumiałe, bo na tle realnych osiągnięć „dobrej zmiany” i strategii unikania tematów związanych ze środowiskiem b. WSI, działania szefa MON stanowią poważną „anomalię” i faktycznie zagrażają układowi pokomunistycznemu.
Niezależnie, jak bałamutne powody wskazuje dziś prezydent i jego urzędnicy, i jak dalece żurnaliści „wolnych mediów” wtórują kłamstwu o „sporze kompetencyjnym” itp. motywach, reakcje ośrodka prezydenckiego skutecznie paraliżują zmiany w polskiej armii i są wymierzone w osobę szefa MON.
W połączeniu z niedawnym wetem ustaw sądowych i (słusznie) przewidywaną blokadą tzw. medialnej ustawy dekoncentracyjnej, stworzy to swoisty „pakiet ochronny” na rzecz zachowania wpływów sukcesorów komuny i – w zgodzie z przeznaczeniem „latarni” - wytyczy kierunek kolejnych ataków.
Paweł Wroński
Prezydent Duda wśród okrzyków: "hańba" i "konstytucja" wygłosił na UW swoje najlepsze przemówienie. Prosił o wybaczenie w imieniu Rzeczpospolitej wygnanym w 1968, wyrażał szacunek dla uczestników protestów w tym Karola Modzelewskiego i Adama Michnika.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
224. Prezydent: Źle się stało, że
Prezydent: Źle się stało, że ustawa o IPN została przyjęta w tym właśnie momencie i w takiej formie [WYWIAD]
Źle
się stało, że ustawa o IPN została przyjęta w tym właśnie momencie i w
takiej formie. W przeddzień Dnia Pamięci o Ofiarach Holokaustu. Ale to
naturalne, że żądamy respektowania prawdy historycznej, w tym uczciwej..
Wypowiedź premiera Morawieckiego w Monachium – jak pan ją ocenia? Wzbudziła wielkie kontrowersje.
Jestem
pewien, że premier nie miał intencji urażenia czyjejkolwiek
wrażliwości. Dlatego jego wypowiedź oceniam jako niezręczną. Zagłada
narodu żydowskiego, wszystko to, co wówczas się działo, to materia
bardzo trudna. Po pierwsze dlatego, że budzi zrozumiałe i uzasadnione
emocje. Dla wielu ludzi to wciąż trauma. Po drugie, nam, urodzonym wiele
lat po wojnie, trudno jest w ogóle wczuć się w tamte sytuacje. Stąd
bardzo trzeba ważyć słowa i oceny. Także my się tego domagamy jako
Polacy. Nasz naród też przeżył tragedię. Polaków nie mordowano w takiej
skali jak Żydów, których skazano na całkowitą zagładę, ale polskie
rodziny też straciły zabitych i pomordowanych najbliższych. Brat mojego
dziadka jako partyzant padł ofiarą zdrady i został zakatowany przez
Niemców w Tarnowie.
Skoro premier wśród „sprawców” wymienił też Polaków, chodziło mu o zupełnie inny typ współudziału niż w przypadku Niemców.
To dla mnie oczywiste. Dlatego mówię o niezręczności, a nie o złej intencji.
Czy ma pan poczucie, że w Polsce bardziej otwarcie wypowiada się antysemickie opinie, także w mediach? A może to przesadny opis?
Dla
mnie antysemityzm jest czymś wstrętnym, podłym. Boleję nad tym, że
sytuacja podsyciła takie zachowania. Uważam, że antysemickie wypowiedzi i
zachowania powinny być bezwzględnie ścigane i karane. Są odpowiednie
przepisy i trzeba je egzekwować.
Czego jest więcej: presji Izraela czy polskich nieodpowiedzialnych reakcji?
Proszę wybaczyć, ale nie jest moją rolą występowanie w roli statystyka i komentatora.
Prezydent może komentować do woli.
Więc
jestem politykiem i mówię: źle się stało, że ta ustawa została przyjęta
w tym właśnie momencie i w takiej formie. W przeddzień Dnia Pamięci o
Ofiarach Holokaustu. Ale i w czasie kampanii wyborczej w Izraelu.
Holokaust jest tam tematem szczególnie drażliwym ze względu na ogromny
kontekst emocjonalny. Stąd też, niestety, bywa rozgrywany politycznie.
Chcąc prowadzić sprawy kraju w sposób profesjonalny, trzeba te czynniki
uwzględniać.
Mówi się, że PiS podjął decyzję nagłego uchwalenia tej ustawy, żeby przyćmić wrażenie materiału w TVN o „polskich nazistach”.
Gdyby
tak było, wskazywałoby to na skrajną nieodpowiedzialność, żeby nie
powiedzieć głupotę. Ale nie mam żadnych danych, żeby tak twierdzić.
Jeśli trybunał zakwestionuje przepisy tej ustawy, pan jest gotów zgłosić własny projekt, żeby wypełnić powstałą lukę?
Nie myślałem o inicjatywie, ale na pewno rozmawiałbym z marszałkami, przedstawicielami większości parlamentarnej i panem premierem, co dalej robić w takiej sytuacji.
Na Uniwersytecie Warszawskim pan prezydent zwrócił się z przeprosinami do emigrantów z Marca ,68.
To
był apel, prośba o wybaczenie. Powiedziałem, że ja nie czuję się
odpowiedzialny za antysemickie działania władz komunistycznych w 1968 r.
i potem. Ja urodziłem się w 1972 r. i moja rodzina z PZPR nie miała
nigdy nic wspólnego. Jako prezydent uważam, że dzisiejsza Polska też za
to nie odpowiada, tak jak nie opowiada za zbrodnie komunistyczne. Ale
wiem, że wielu ludzi, których zmuszono do wyjazdu z PRL, z paszportem w
jedną stronę, ma w sercu żal. Dlatego nie przepraszałem, tylko prosiłem o
wybaczenie. I nie dla siebie ani obecnej Polski. To jednak różnica.
Byłem
wcześniej na koncercie poświęconym Marcowi. Spotkałem tam wiele osób,
które musiały wtedy komunistyczną Polskę opuścić z paszportem w jedną
stronę. One nie mają pretensji do mojego pokolenia czy do obecnej
Polski. Wiedzą, kto ich skrzywdził. Ale ogólny żal, taki smutek jest
wyczuwalny. Z drugiej strony to była wielka strata przede wszystkim dla
Polski. Komuniści wypędzili dużą grupę ludzi inteligentnych, zdolnych.
Oni robili potem kariery w Izraelu, w Ameryce, Szwecji, Danii, wielu
okazało się ludźmi sukcesu. Szkoda, że to nie był nasz wspólny sukces.
Byłbym bardzo zadowolony, gdyby wrócili, oni lub przynajmniej ich
dzieci.
Czy w roku 1968 doszło do eksplozji polskiego antysemityzmu?
Na
pewno próbowano wzbudzić antysemickie nastroje i tu czy ówdzie to się
udało. Ale ja czytałem ostatnio artykuł Czesława Bieleckiego. Jego
rodzinna historia została zdeterminowana przez Marzec, rodzice wyjechali
do Izraela. On widział to na własne oczy. Pisze o antysemityzmie
partyjnej frakcji, która chciała zrobić krzywdę innej frakcji. Ale też
pisze o wielkiej konsolidacji ludzi przeciw komunie. Polacy i Żydzi
stawali wtedy razem. Zacytuję zresztą Seweryna Blumsztajna:
„Powiedzenie, że Polacy odpowiadają za Marzec ,68 to brednia. To było
zorganizowane przez komunistów”. Adam Michnik 20 lat temu też tak mówił.
Teraz gazeta Michnika żąda wzięcia oficjalnej odpowiedzialności za Polskę Gomułki.
To niech byli funkcjonariusze PZPR przeproszą. Tak jak powiedziałem, ani dzisiejsza Polska, ani ja nie mamy takiego obowiązku.
Niedawno minęła połowa pańskiej kadencji. Co jest pana największym osiągnięciem?
Mam
sporo satysfakcji, bo spełniłem dużą część moich wyborczych zobowiązań –
na czele z obniżeniem wieku emerytalnego. To był przecież mój projekt
ustawy, choć wsparty przez rząd i parlament. Ale za największy sukces
całego naszego obozu uważam wprowadzenie programu 500 plus. Na
spotkaniach ludzie mówią, że to wsparcie zmieniło życie ich rodzin. Nie
wierzyli, że to możliwe. To prawdziwa dobra zmiana. Obok tego mamy
rekordowo niskie bezrobocie, znaczący wzrost płacy minimalnej i
najniższej stawki godzinowej. A to wszystko przy mocnym wzroście
gospodarczym, ogromnej poprawie wpływów z podatków, zwłaszcza VAT,
świetnych wynikach polskich wielkich firm. Mam nadzieję, że te kolejne
czynniki pozwolą na dalsze działania prospołeczne i dalszą poprawę
jakości życia polskich rodzin.
Obietnic odnoszących się do kwoty wolnej od podatku już się całkiem nie udało dotrzymać.
To
prawda, ale musi pan przyznać, że kwota wolna wzrosła. Nie do poziomu 8
tys. zł, o którym mówiliśmy, bo musiałem się zgodzić z argumentem, że
budżet obciążony 500 plus tego już nie wytrzyma. Ale jak wspomniałem,
kadencja trwa, a sytuacja gospodarcza jest dobra, więc proszę o
cierpliwość.
Panie prezydencie, zaraz po
wyborze mówił pan ludziom na Krakowskim Przedmieściu: jeśli ktoś wam
mówi, że nie ma na coś pieniędzy, nie wierzcie mu.
Poprzedni
rządzący mówili, że na nic nie ma pieniędzy. Stąd znakomita większość
ludzi nie wierzyła nawet w to, że możliwy jest program 500 plus. Ja się
do tego odnosiłem.
A pana porażka?
Porażki
nie doznałem, ale nie wszystko się jeszcze udało do końca zrealizować.
Do tej pory nie uchwalono przygotowanych przeze mnie ustaw dotyczących
poprawy sytuacji ludzi mających kredyty przeliczane na franki
szwajcarskie. One od dawna są w Sejmie, ale nie pracuje się nad nimi.
Może dlatego, że kurs franka szwajcarskiego wobec złotówki jest teraz
znacznie lepszy dla kredytobiorców, niż to było dwa lata temu. Niemniej
sądziłem, że pozytywne opinie Narodowego Banku Polskiego i Komisji
Nadzoru Finansowego ułatwią ich przyjęcie. Skierowałem ministra
Pawła Muchę do uczestnictwa w tych pracach. Niestety ustaw wciąż nie
uchwalono. Ale kadencja się jeszcze nie kończy, ani moja, ani
parlamentu.
A widzi pan jakąś porażkę polityczną? Sprzeciw wobec ustaw sądowych oddzielił pana na chwilę od pańskiego obozu.
Uważam
reformę sądownictwa za sukces. Z jednej strony fakt, że się ona odbywa.
Z drugiej, że odbywa się spokojniej, dzięki moim wetom. A to, że ktoś
się ze mną nie zgadza? W polityce to normalne.
Przedstawiano pana jako hamulcowego zmian, jeśli nie zdrajcę.
Ja jestem prezydentem Rzeczypospolitej, o czym niektórzy koledzy i dziennikarze chyba zapomnieli.
Zabolało to pana?
Niespecjalnie. Wiem, że postąpiłem słusznie.
Ustawa
o Krajowej Radzie Sądownictwa, przyjęta w pana wersji, została właśnie
przetestowana. Wybrano w Sejmie skład KRS. Czy o to panu chodziło?
Zapowiedź,
że jedno ugrupowanie parlamentarne nie wyłoni sobie wszystkich członków
KRS, została dotrzymana. W ich wyłanianiu wziął udział także klub
parlamentarny Pawła Kukiza. A co najważniejsze, każdy klub mógł zgłaszać
kandydatów. Niestety inne ugrupowania zbojkotowały ten wybór. To ich
decyzja.(...)
Z jakich sukcesów w polityce zagranicznej jest pan szczególnie dumny?
Po
pierwsze, ze szczytu NATO w Warszawie i postanowień dotyczących
natowskiej, w szczególności amerykańskiej, obecności wojskowej w Polsce.
Oczywiście, to także zasługa innych, choćby ministra Macierewicza i
ministra Waszczykowskiego. Ale ja objechałem wtedy ponad 20 krajów NATO,
żeby o tym rozmawiać. Kiedy jako prezydent elekt powiedziałem
sekretarzowi generalnemu Sojuszu Jensowi Stoltenbergowi, że moim celem
jest rzeczywista obecność sił NATO w Polsce, spojrzał na mnie ze
zdziwieniem. Początkowo dawał do zrozumienia, że tego nie da się zrobić.
A jednak dzięki pracy i determinacji to się udało. I Polska jest dziś z
pewnością znacznie bezpieczniejsza niż 2,5 roku temu.
Drugi
sukces to wprowadzenie nas do Rady Bezpieczeństwa ONZ. Nie nasza ekipa
to zaczęła, ale moje wystąpienie przed państwami Unii Afrykańskiej w
Etiopii z pewnością wpłynęło na wynik glosowania. Nikt nie zagłosował
przeciw Polsce! To był jeden z najlepszych wyników w historii ONZ.
No
i wreszcie projekt Trójmorza zainicjowany wspólnie z prezydent
Chorwacji Kolindą Grabar-Kitarović. Uznawano to początkowo za
fantasmagorię. A szczyt w Warszawie z udziałem Donalda Trumpa owocuje
już konkretnymi projektami w dziedzinie infrastruktury. To są też
konkretne przedsięwzięcia energetyczne wspólne z Litwą, przygotowywane
interkonektory gazowe, projekty kolejowe, jak choćby Rail Baltica,
projekty drogowe, jak Via Carpatia czy Via Baltica. I wiele innych na
przestrzeni pomiędzy Bałtykiem, Morzem Czarnym i Adriatykiem. Sporo się
dzieje i o to właśnie chodzi.
Świętował pan dymisję Antoniego Macierewicza?
Nie przesadzajmy. Na pewno uważałem i uważam resort
obrony za przedmiot mojego szczególnego zainteresowania, bo jestem
zwierzchnikiem sił zbrojnych. I zależało mi na dobrej współpracy z
ministrem. Z panem ministrem Mariuszem Błaszczakiem współpracowało mi
się dobrze, kiedy był szefem MSW, i współpracuje się także teraz, gdy
został szefem MON.
To pan wymusił tę dymisję? Czy premier Morawiecki i prezes Jarosław Kaczyński też chcieli się z ministrem Macierewiczem rozstać?
W życiu z reguły decyduje wiele czynników.
Postawił pan jakieś ultimatum?
Mieliśmy rozmaite rozmowy, dzieliliśmy się opiniami. Moje stanowisko wszyscy znali, także prezes Jarosław Kaczyński.
A
może prezes Kaczyński zasłonił się panem? Chciał się pozbyć
Macierewicza, ale twardemu elektoratowi pokazywał jako powód tej dymisji
pana.
W polityce swoje koncepcje realizuje
się w różny sposób. Ja mówiłem, że moja współpraca z ministrem jest
faktycznie zablokowana. Z punktu widzenia państwa to było nie do
przyjęcia.
Co było jego główną wadą jako ministra?
Antoni Macierewicz nie jest już ministrem. Było, minęło.
Czuje się pan silnym prezydentem ?
Na
pewno nie jestem prezydentem z konstytucji Francji. Ale na ile nasza
konstytucja daje mi uprawnienia, to tak, korzystam z nich. Proszę sobie
przypomnieć, czy niektórzy moi poprzednicy zobowiązali się do tak
poważnych działań politycznych, jak obniżenie wieku emerytalnego i
zrealizowali je? Czy sprzeciwili się swojemu obozowi politycznemu w
poważnej sprawie, porównywalnej z reformą wymiaru sprawiedliwości?
Pan jest lepszy od poprzedników?
Uważam,
że prof. Lech Kaczyński był, jako prezydent, nie tylko świetnym
prawnikiem i doświadczonym politykiem, ale miał również wielką odwagę.
Ja tamtą prezydenturę widziałem z bliska i mogę śmiało powiedzieć, że
Lech Kaczyński był wielkim prezydentem. W 2000 r. prezydent Aleksander
Kwaśniewski miał niewątpliwy wielki sukces, bo został wybrany na kolejną
kadencję. Ja na pewno uważam się za prezydenta skutecznego. Jeżeli
jestem do czegoś przekonany i leży to w moich konstytucyjnych
możliwościach, to po prostu to robię. Czy dobrze, to ocenią Polacy i
historia.
Trwa pan przy zamyśle zafundowania
nam jesienią tego roku referendum konstytucyjnego. Przystąpi pan do
niego z konkretną wizją ustrojową?
Będę miał
swoją agendę. Moje pytania będą pochodną debat konstytucyjnych, które
organizujemy we wszystkich regionach kraju. Ale zamierzam spytać o
pozycję prezydenta, ona jest obecnie zbyt niejednoznaczna. Prezydent
jest niby częścią władzy wykonawczej, ale z większości instrumentów
władzy, poza tymi blokującymi, korzysta w sposób pośredni, w różnych
formach porozumienia z rządem. Zamierzam spytać Polaków: albo prezydenta wzmacniamy, albo ograniczamy do roli ceremonialnej jak w Niemczech.(..)
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
225. Soloch przed odprawą:
Soloch przed odprawą: Konsensus z MON ws. dowodzenia, potrzeba przyspieszenia modernizacji armii i sprawa gen. Kraszewskiego
https://wpolityce.pl/polityka/385957-nasz-wywiad-soloch-przed-odprawa-ko...
Chcemy przyspieszyć tempo pozyskiwania sprzętu i uzbrojenia. Pan minister Błaszczak ma tutaj pewne konkretne pomysły, jak chociażby powołanie agencji ds. uzbrojenia— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Paweł Soloch, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
wPolityce.pl: Panie ministrze, w czwartek doroczna odprawa rozliczeniowo-koordynacyjna kierowniczej kadry Ministerstwa Obrony Narodowej i Sił Zbrojnych RP. Tegoroczna po pewnym przesileniu politycznym i sporej zmianie w kierownictwie MON. Jak wpływa to na codzienną pracę, a także na problemy poruszane na odprawie?
Paweł Soloch, szef BBN: Faktycznie, będzie to pierwsze takie spotkanie z udziałem nowego ministra obrony narodowej i będzie to dobry moment na pewne resume tych pierwszych dwóch miesięcy współpracy. W naszej ocenie współpraca wygląda dobrze. Wyrazem tego powinno być chociażby - i tego się spodziewamy - wspólne stanowisko prezydenta Andrzeja Dudy i ministra Mariusza Błaszczaka w sprawie reformy systemu kierowania i dowodzenia armią.
W tej sprawie w ostatnich miesiącach tlił się dość intensywny spór na linii MON - Pałac Prezydencki, BBN. Czy jest tutaj kompromis?
Należy oczekiwać, że zarówno ze strony prezydenta jak i ministra obrony padną wspólne deklaracje w tym zakresie. Nie chcę uprzedzać faktów i poszczególnych wystąpień, ale uważam, że osiągnęliśmy konsensus. Mam nadzieję, że te ustalenia w najbliższym czasie zostaną przełożone na konkretne zapisy w ustawach. Liczę, że ta sprawa wybrzmi jednoznacznie.
Dialog przyspieszył po zmianie kierownictwa MON?. Dziś nie mamy polityki epistolarnej, ale codzienne rozmowy.
W niektórych sytuacjach - zwłaszcza urzędniczych – niezbędne jest korzystanie z formy pisemnej. W innych, szczególnie kiedy panuje wzajemne zaufanie i zrozumienie, wiele rzeczy może być z powodzeniem konsultowanych także w ramach bezpośrednich rozmów. I to dziś ma miejsce.
Zapytam o zastrzeżenia prezydenta do tempa modernizacji armii. Czy temat pojawi się na odprawie?
To jeden z ważniejszych obszarów, któremu poświęcimy uwagę. Chcemy przyspieszyć tempo pozyskiwania sprzętu i uzbrojenia. Pan minister Błaszczak ma tutaj pewne konkretne pomysły, jak chociażby powołanie agencji ds. uzbrojenia.
Swoją drogą problemy w tym obszarze – nieterminowość, brak ciągłości w realizacji planów, kwestie związane z offsetem i jego koszty – to historia, która towarzyszy nam od wielu lat i musimy jej stawić czoła. Jednocześnie zależy nam zarówno na tym, aby polski przemysł miał zamówienia, jak i na tym, aby Siły Zbrojne otrzymywały sprzęt najlepszej jakości i taki, który jest im potrzebny.
Jakie jeszcze tematy pojawią się w rozmowach na odprawie?
Obok tematów wspomnianych wcześniej, jak reforma systemu kierowania i dowodzenia oraz modernizacja techniczna, z pewnością będziemy rozmawiać o polityce personalnej w Siłach Zbrojnych, budowie Wojsk Obrony Terytorialnej czy chociażby codziennym bezpieczeństwie żołnierzy w czasie ćwiczeń na poligonach.
Bardzo możliwie, że postawiony zostanie także temat trwających w BBN prac nad rekomendacjami do nowej Strategii Bezpieczeństwa Narodowego.
W wymiarze zagranicznym Prezydent na pewno zaakcentuje nasze priorytety w polityce sojuszniczej. Sukces szczytu NATO w Warszawie nie może sprawić, że nasza determinacja w sprawie zwiększenia obecności NATO, w tym USA, na wschodniej flance będzie mniejsza. W szerszym kontekście mamy również sprawę naszego członkostwa w Radzie Bezpieczeństwa ONZ i naszej aktywności wojskowej w ramach ONZ.
Chcemy też podkreślić, że zależy nam na rozwoju europejskiej współpracy obronnej, ale widzianej w perspektywie transatlantyckiej. Współpraca obronna w UE musi być skoordynowana z NATO i nie może podważać wiodącej roli Sojuszu.
Wszystko to rozpatrujemy w kontekście głównego zagrożenia, jakim pozostaje Rosja. Mieliśmy tego przejawy w ostatnich dniach w Wielkiej Brytanii. Z naszej strony jest tutaj pełna solidarność z Brytyjczykami, co wyraził też prezydent Duda. Kwestie rosyjskie na pewno wiec wybrzmią podczas samej odprawy.
Panie ministrze, dopytam jeszcze o coraz głośniejsze plotki i sygnały z MON, które mówią o tym, że przywracani są do pracy ludzie, którzy byli odsunięci przez poprzednie kierownictwo MON nieco na margines. Czy wie Pan coś o tych plotkach?
To decyzje pana ministra Mariusza Błaszczaka. My nie zajmujemy się kwestiami personalnymi poza tym, co jest w kompetencjach prezydenta, czyli przede wszystkim obsadą najwyższych stanowisk dowódczych i nominacjami generalskich.
Na koniec pytanie o sprawę gen. Jarosława Kraszewskiego: czy w BBN panuje ulga po decyzji ministra Mariusza Kamińskiego i premiera Mateusza Morawieckiego?
Cieszymy się, że generał będzie mógł powrócić do wykonywania zadań obejmujących także dostęp do informacji niejawnych. To istotne chociażby w kontekście przygotowań do tegorocznego szczytu NATO w Brukseli.
Antoni Macierewicz powiedział, że decyzja w tej sprawie była bardziej polityczna, mniej merytoryczna.
Jestem w pełni przekonany, że minister koordynator służb specjalnych podjął decyzję na podstawie dokładnej analizy materiałów źródłowych i ma ona charakter w pełni merytoryczny.
Rozmawiał Marcin Fijołek
Pani ministrze na koniec zapytam jeszcze o relacje BBN-u i Kancelarii Prezydenta z MON. Zarówno minister Mariusz Błaszczak i prezydent Andrzej Duda chwalą sobie współpracę. Co się zatem zmieniło?
Przypomnę,
że działania związane z budową systemu kierowania i dowodzenia armią
były wcześniej już wariantowo wypracowane, ale nie rozstrzygnięte
z poprzednią ekipą. Media informowały o pewnych obszarach, w których nie
było porozumienia. Teraz jest taki okres, kiedy ta współpraca idzie
w moim przekonaniu w dobrym kierunku.
Rozmawiał Kamil Kwiatek
Aleksander Ścios
@SciosBezdekretu
Ta"wspólna wizja ośrodka prezydenckiego i MON ws.zmian systemu dowodzenia armią"-https://wpolityce.pl/polityka/386046-prezydent-duda-jest-wspolna-wizja-osrodka-prezydenckiego-i-mon-ws-zmian-systemu-dowodzenia-armia- … oznacza dyktat Pałacu ws.armii,rozmycie odpowiedzialności za dowodzenie w czasie wojny oraz stworzenie wadliwego systemu wg.koncepcji gen.Kozieja.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
226. Aleksander Ścios
Aleksander Ścios
Jakie normalne państwo dopuściłoby do sytuacji,w której b.funkcjonariusze tzw."służb ochrony państwa"grożą urzędnikom i szkalują to państwo na forum międzynarodowym?
Rząd nieudaczników,który przyzwala na taką butę b.esbeków,nie daje Polakom żadnych gwarancji bezpieczeństwa.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
227. Aleksander Ścios
Aleksander Ścios
Odmowa podpisania nawet tak szalbierczej ustawy degradacyjnej -https://bezdekretu.blogspot.com/2018/03/ustawa-degradacyjna-w-interesie-wsi.html … -jest demonstracją coraz mocniejszych wpływów "wojskówki" i jawnego powrotu do "komorowszczyzny".
Aleksander Ścios
Ta ważna decyzja-http://niezalezna.pl/221257-komunistyczni-zbrodniarze-nie-beda-zdegradowani-prezydent-odmowil-podpisania-ustawy … -umacnia rolę lokatora Pałacu jako gwaranta interesów układu IIIRP i niesie wyraźną zapowiedź drugiej kadencji.
Macierewicz: „Bardzo źle się stało dla
niepodległości Polski, dla odbudowy niepodległej armii, to zły znak i
zła decyzja”
Bardzo źle się stało dla niepodległości Polski, dla
odbudowy niepodległej armii, to zły znak i zła decyzja – tak były szef
Ministerstwa Obrony Narodowej Antoni Macierewicz ocenił weto prezydenta
do tzw. ustawy degradacyjnej.
Prezydent Andrzej Duda poinformował w piątek, że zdecydował o
zawetowaniu tzw. ustawy degradacyjnej, która daje możliwość pozbawiania
stopni wojskowych osób i żołnierzy rezerwy, którzy w latach 1943-1990
swoją postawą „sprzeniewierzyli się polskiej racji stanu„.
Podkreślił, że ma ogromne wątpliwości dotyczące tej ustawy. Dotyczą
one m.in. braku środka odwoławczego w przypadku pozbawianych stopni
wojskowych członków Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego (WRON).
-„To nie jest dobra wiadomość, to smutna wiadomość dla Polski” – powiedział w piątek w Radiu Wnet Macierewicz. „Bardzo
żałuję, że doszło do takiego momentu, kiedy prezydent RP, wybrany w
wolnych wyborach przez obóz patriotyczny, formułuje takie stanowisko,
które jest sprzeczne w sposób zasadniczy z podstawowymi wskazaniami
ruchu niepodległościowego. Bardzo negatywnie odciśnie się to na morale
armii” – stwierdził były szef MON.
Jego zdaniem, decyzja prezydenta może wzmocnić środowiska, które wywodzą się m.in. „z układu stanu wojenne”. „To
będzie traktowane jako gest w ich stronę i jest gestem w ich stronę.
Wzmocni ich wpływy i doprowadzi do bardzo istotnych dylematów dla ludzi
obozu patriotycznego. To następny krok w bardzo złą stronę, z jakim mamy
do czynienia w ciągu ostatnich miesięcy” – ocenił Macierewicz.
Według niego, ludzie związani „z tamtym okresem w wojsku” będą uważali prezydenta za swojego obrońcę. „Będą
uważali, że taką obronę uzyskali. Tego się domagali działacze KOD-u,
różni inni ludzie w ciągu ostatnich miesięcy. (…) Bardzo źle się stało
dla niepodległości Polski, dla odbudowy niepodległej armii, to zły znak i
zła decyzja” – zaznaczył.
Macierewicz zwrócił uwagę, że decyzja prezydent ma znaczenie nie
tylko polityczne. „W wymiarze ogólnospołecznym to znak cofnięcia
przemian w Polsce do bardzo wczesnego etapu umów w Magdalence. To
naprawdę jest bardzo zła decyzja dla procesu odbudowy niepodległości
Polski, a zwłaszcza procesu odbudowy siły, morale, jednoznacznego
stanowiska odbudowy polskiego wojska” – powiedział.
Jego zdaniem, to, co zostało uchwalone przez Sejm, bardzo odbiega od
tego, co przygotowano pierwotnie w MON. „Nasi koledzy, którzy przejęli
odpowiedzialność za ministerstwo w styczniu 2018 r., bardzo ograniczyli
zakres osób, które są brane pod uwagę przy ewentualnej degradacji” –
zaznaczył były szef MON.
W uzasadnieniu weta prezydent podkreślił m.in., że jest dla niego
mało dyskusyjne, czy należy odebrać stopnie wojskowe kierownictwu WRON.
Wskazał jednak, że nie tylko ci ludzie składali się na WRON. Oświadczył
również, że rozwiązanie, iż członkowie WRON nie mają możliwości złożenia
żadnych wyjaśnień, żadnego środka odwoławczego i po wydaniu
obwieszczenia tracą stopień wojskowy, jest czymś, z czym nie może się
zgodzić.
Ponadto – jak stwierdził prezydent – tzw. ustawa degradacyjna daje
możliwość odebrania stopnia wojskowego osobie nieżyjącej. Gdy jednak nie
ma nikogo z rodziny ani organizacji kombatanckiej, która w takim
przypadku przystąpiłaby do postępowania, nie ma osoby ani instytucji,
która reprezentowałaby interesy osoby nieżyjącej. Według prezydenta „od
strony moralnej to bardzo poważny mankament” tej ustawy.
Szef BBN: Mamy z Niemcami podobne poglądy na Rosję, NATO i UE
Polska
i Niemcy maja podobne poglądy na zagrożenia za strony Rosji, reformę
struktury dowódczej NATO i rolę UE w sprawach bezpieczeństwa –
powiedział szef BBN Paweł Soloch, który w piątek wrócił z rozmów w
Berlinie.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
228. W Pałacu Prezydenckim, z
W Pałacu Prezydenckim, z udziałem prezydenta Andrzeja Dudy i szefa MON Mariusza Błaszczaka, odbyły się w piątek konsultacje w sprawie tzw. ustawy degradacyjnej. W spotkaniu uczestniczył także m.in. prezes IPN Jarosław Szarek, szef Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk, szef BBN Paweł Soloch, prezydenccy ministrowie Wojciech Kolarski i Anna Surówka-Pasek, przewodniczący Solidarności Piotr Duda oraz szef sejmowej komisji obrony Michał Jach.
30 marca Andrzej Duda zawetował ustawę o odbieraniu stopni wojskowych osób i żołnierzy rezerwy, którzy w latach 1943-90 swoją postawą sprzeniewierzyli się polskiej racji stanu. Zapowiedział zarazem dyskusję z szefem MON, szefem Urzędu ds. Kombatantów i Osób represjonowanych i organizacjami kombatanckimi nad tym, „w jaki sposób załatwić tę trudną sprawę”. Celem zawetowanej ustawy było „stworzenie możliwości prawnych pozbawienia stopnia oficerskiego i podoficerskiego m.in. Wojciecha Jaruzelskiego oraz Czesława Kiszczaka”, a także innych osób, które były członkami Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego”.
Michał Jach powiedział PAP po konsultacjach, że wszyscy się zgadzają, iż trzeba uszanować ofiary m.in. tych generałów, którzy mieli być zdegradowani zgodnie z zawetowaną przez prezydenta ustawą.
Pan prezydent wraz z przedstawicielami rządu będą szukać takiej formuły, żeby nie w formie administracyjnej, ocenić tych ludzi jednoznacznie
— podkreślił poseł PiS.
Pytany, czy na spotkaniu padła deklaracja stworzenia nowej ustawy degradacyjnej, odparł, że nie. Dodał, że spotkanie w Pałacu Prezydenckim „to była wstępna dyskusja”.
Myślimy o jakiejś formie jednoznacznego potępienia tych ludzi za to, co zrobili ojczyźnie. Są na to jakieś możliwości
— zauważył Jach.
Dopytywany, czy może to być np. uchwała Sejmu, odpowiedział, że „na przykład może być uchwała”.
Żeby Rzeczpospolita w sposób jednoznaczny oceniła tych ludzi bo to byli namiestnicy Moskwy. Poza tym jest prawomocnego orzeczenia sądu o tym, że generał Jaruzelski, Siwicki czy Kiszczak to była grupa przestępcza o charakterze zbrojnym
— powiedział szef sejmowej komisji obrony.
Tu chodzi o może mniej formalne potępienie tych ludzi, ale takie, które byłoby dla obywateli jednoznaczne i zrozumiałe
— dodał Jach.
Ustawę o pozbawianiu stopni wojskowych - także pośmiertnie - osób, które w latach 1943-90 sprzeniewierzyły się polskiej racji stanu, Sejm uchwalił 6 marca. Jej projekt został przyjęty przez Radę Ministrów i skierowany do Sejmu 1 marca – w Narodowym Dniu Żołnierzy Wyklętych.
W ustawie zapisano automatyczne pozbawienie stopni wojskowych członków WRON, przewiduje ona ponadto odbieranie stopnia osobom, które „pełniąc funkcje służbowe lub zajmując stanowiska dowódcze kierowały działaniami mającymi na celu zwalczanie polskiego podziemia niepodległościowego w latach 1943-1956 albo uczestnicząc w tym okresie w zwalczaniu polskiego podziemia niepodległościowego dokonywały drastycznych czynów”; inicjowały lub dopuszczały się prześladowań żołnierzy ze względu na wyznawaną religię lub pochodzenie oraz wydawały rozkazy użycia broni palnej wobec ludności cywilnej.
W czasie prac sejmowych negatywne opinie o projekcie ustawy wyraziły Związek Żołnierzy WP, Federacja Stowarzyszeń Rezerwistów i Weteranów Sił Zbrojnych RP oraz Zrzeszenie Weteranów Działań poza Granicami Państwa. Zarzucały one naruszenie konstytucji i brak szacunku dla stopnia wojskowego, zwracały też uwagę, że kwestie pozbawienia stopnia są już wystarczająco uregulowane.
Aleksander Ścios
@SciosBezdekretu
Podczas tzw."rekonstrucji rządu"środowisko prezydenckie przejęło resorty obrony narod.i spraw zagranicznych. Dziś Bogusław Winid-nominant Sikorskiego,"doświadczony dyplomata ze stajni Geremka" został doradcą lokatora Pałacu ds.polityki zagranicznej i bezpieczeństwa.
Dworczyk: Jestem bardzo niezadowolony z braku ustawy degradacyjnej. Liczyłem na podpis prezydenta
— odpowiedział Dworczyk. Zaznaczył jednocześnie, że prawo weta jest suwerennym prawem głowy państwa.
— dodał polityk.
Rzecznik prezydenta: „Wetując ustawę degradacyjną, potencjalnie uratował państwo od narażenia się na pewien rodzaj śmieszności”
— powiedział Łapiński w TVP1. Dodał, że „w tej ustawie był jeden poważny mankament” – odbieranie stopnia wojskowego z mocy prawa członkom WRON.
Łapiński
podkreślił, że prezydent wyrażał negatywna ocenę okresu, do którego
odnosiła się ustawa, i „popierał aksjologię tej ustawy”. Duda zwracał
zarazem uwagę – przypomniał rzecznik - że w odniesieniu do członków WRON odebranie stopnia miało na stępować automatycznie, z mocy prawa, bez drogi odwoławczej.
Według
rzecznika „na gruncie europejskich konwencji byłoby praktycznie pewne”,
że gdyby do europejskich sądów zwróciła się rodzina zmarłego członka
Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, np. gen. Wojciecha Jaruzelskiego,
sądy orzekłyby naruszenie podpisanych przez Polskę konwencji i nakazały
przywrócenie stopnia generalskiego.
— powiedział Łapiński.
Przypomniał,
że ustawa przyznawała zarazem prawo do odwołania od decyzji
po pozbawieniu stopnia w przypadku oficerów z czasów stalinowskich.
Zaznaczył,
że prezydent deklarował gotowość rozmów o uregulowaniu kwestii
odbierania stopni, ale „decyzja obozu rządowego jest taka, żeby tej
sprawy już ustawą nie regulować”. Jak dodał Łapiński, pozostaje droga
moralnej oceny „poprzez na przykład uchwałę sejmową”.
Podobną
konkluzję Łapiński wyraził po konsultacjach, jakie odbyły się w ubiegły
piątek z Pałacu Prezydenckim, a uczestniczył w nich m. in. minister
obrony Mariusz Błaszczak.
30 marca Andrzej Duda zawetował
wniesioną jako projekt rządowy ustawę o odbieraniu stopni wojskowych
osób i żołnierzy rezerwy, którzy w latach 1943-90 swoją postawą
sprzeniewierzyli się polskiej racji stanu. Jako powód podał przepisy
pozbawiające stopni wojskowych członków WRON
z mocy prawa, bez możliwości złożenia wyjaśnień i bez trybu
odwoławczego, a także brak zapewnienia odpowiedniej reprezentacji
interesów osób nieżyjących.
Kilka dni po ogłoszeniu
prezydenckiego weta prezes PiS Jarosław Kaczyński oświadczył: „Uznaliśmy
tę sprawę w tym momencie za zamkniętą”. Dodał, że PiS nie będzie brało
udziału w przygotowywaniu „nowej ustawy degradacyjnej”.
Aleksander Ścios
@SciosBezdekretu
Jedynym decydentem w/s Aneksu jest prezydent. Na nim również ciąży obowiązek publ.dokumentu(art. 70c. ust.3ust.z 14.12.2006).
Po co zatem ta"informacja" @AndZyberto i na jakiej podstawie prawnej decyzję o ukryciu Aneksu miałby podejmować prezes @pisorgpl ?
Lokator Pałacu ukrył przed nami Aneks,blokował zmiany w armii,doprowadził do dymisji A.Macierewicza i żałosnej"rekonstrukcji rządu",chronił sądową kastę i komunistycznych bandytów.
Dlatego"referendum"organ.przez tego pana-w obronie sukcesji IIIRP zasługuje na bojkot i odrzucenie.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
229. Co z projektem reformy
Co z projektem reformy dowodzenia? Szef BBN: Powinien zostać ogłoszony dosłownie na dniach
dowodzenia, który dosłownie na dniach, mam nadzieję, zostanie ogłoszony -
powiedział w poniedziałek szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł
Soloch. Jak zaznaczył, projekt ten jest owocem wspólnej pracy BBN
i resortu obrony.
Soloch w wieczornej rozmowie z Polsat News został zapytany
o przyszłość reformy systemu dowodzenia, która była przedmiotem sporu
pomiędzy Kancelarią Prezydenta a b. szefem MON Antonim Macierewiczem.
— odpowiedział szef BBN.
Dodał,
że projekt ten jest efektem wspólnej pracy BBN i resortu obrony,
i wszystko wskazuje na to, że będzie zgodny z uzgodnieniami pomiędzy
tymi instytucjami, ale - zaznaczył - „ostateczny kształt nadaje mu MON”.
Błaszczak
objął stanowisko ministra obrony 9 stycznia, zastępując Antoniego
Macierewicza. Wcześniej między ośrodkiem prezydenckim a MON zarysowały
się rozbieżności w poglądach na przyszły system kierowania i dowodzenia
siłami zbrojnymi. Obie instytucje zgadzały się np. w kwestii
przywrócenia odrębnych dowództw rodzajów sił zbrojnych, różnice
dotyczyły m. in. prerogatyw prezydenta, ale i samej struktury dowódczej.
Brak
uzgodnień w sprawie przyszłego systemu kierowania i dowodzenia armią
były powodem odłożenia nominacji generalskich 15 sierpnia i 11 listopada
2017 r.
W lutym zaczął prace zespół opracowujący propozycje
zmian w strukturze dowódczej. W skład zespołu weszli przedstawiciele
MON, w tym Sztabu Generalnego WP, oraz BBN.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
230. Wojsko Polskie czekają spore
Wojsko Polskie czekają spore zmiany w dowodzeniu. Znamy szczegóły
Rodzajów Sił Zbrojnych jako najważniejszy żołnierz; do czasu osiągnięcia
pełnej zdolności do działania, WOT podlega resortowi obrony - wynika z
projektu zmian w systemie dowodzenia, który został upubliczniony na
stronie Rządowego Centrum Legislacji. Opublikowany 11 czerwca projekt nowelizacji ustaw o powszechnym
obowiązku obrony i o urzędzie ministra obrony został przygotowany przez
Ministerstwo Obrony Narodowej we współpracy z Biurem Bezpieczeństwa
Narodowego i w konsultacjach z prezydentem. Zmiany te - jak wskazuje MON
- są konieczne do wprowadzenia zmian w Systemie Kierowania i Dowodzenia
Siłami Zbrojnymi.Projekt noweli wzmacnia rolę szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego
jako najważniejszego pod względem pełnionej funkcji żołnierza w czynnej
służbie wojskowej. Będzie on pierwszym żołnierzem Rzeczpospolitej.
Obecnie jest on na równi z innymi dowódcami.
Według projektu Szef Sztabu Generalnego w czasie wojny będzie organem,
który dowodzi Siłami Zbrojnymi RP do czasu mianowania Naczelnego Dowódcy
Sił Zbrojnych i przejęcia przez niego dowodzenia. "Szef Sztabu
Generalnego Wojska Polskiego do czasu mianowania Naczelnego Dowódcy Sił
Zbrojnych (na czas wojny - red.P) i przyjęcia przez niego dowodzenia,
dowodzi Siłami Zbrojnymi poprzez dowódców rodzajów Sił Zbrojnych" -
zapisano w projekcie.
Projekty noweli zakłada ponadto, że dowódca Wojsk Obrony Terytorialnej,
do czasu osiągnięcia przez tę formację "pełnej zdolności do działania"
będzie podlegał bezpośrednio szefowi resortu obrony.
W ocenie skutków regulacji wskazano, że wprowadzone zmiany mają na celu
m.in. dostosowanie polskiego systemu dowodzenia armią, do modelu
obowiązującego w NATO.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
231. Wojskowe Biuro Historyczne
Wojskowe Biuro Historyczne ujawniło przypadki bezprawnego niszczenia dokumentacji archiwalnej w archiwach wojskowych w Gdyni, Nowym Dworze Mazowieckim i Rembertowie w latach dwutysięcznych.
Według przekazanych informacji, skala dokonanych zniszczeń jest olbrzymia. Zniszczono setki tysięcy stron, wśród których znajdowały się bezcenne – z punktu widzenia badań naukowych i archiwalnych – materiały dotyczące PRL.
- Jestem przekonany, że sprawa zostanie pieczołowicie zbadana, gdyż wszystko wskazuje na to, że doszło do przestępstwa – zaznaczył minister Mariusz Błaszczak.Zniszczono, między innymi, akta Szefostwa Wojsk Ochrony Pogranicza z lat 1975-85, materiały archiwalne Wojskowej Służby Wewnętrznej z lat 1976-70 oraz dokumenty Zarządu II Sztabu Generalnego z roku 1973.
Zgodnie z Ustawą o Instytucie Pamięci Narodowej, Wojska Ochrony Pogranicza, Zarząd II Sztabu generalnego oraz Wojskowa Służba Wewnętrzna uznano za „organy bezpieczeństwa państwa” i wszelkie dokumenty wytworzone przez wspomniane struktury powinny być przekazane do IPN.
Niszczono materiały o bezcennym znaczeniu dla badania komunistycznej przeszłości Polski. Wśród nich były, m.in., meldunki o nastrojach w Ludowym Wojsku Polskim w latach 60-tych, 70-tych i 80-tych, akta Głównego Zarządu Politycznego, akta partyjne, dokumenty dotyczące słuchaczy i kursantów akademii sowieckich, akta Sztabu Generalnego, akta Naczelnej Prokuratury Wojskowej i Wojskowej Akademii Politycznej, materiały personalne, akta dotyczące broni atomowej, a nawet dokumentacja i korespondencja wiceministra Obrony narodowej z końca lat dziewięćdziesiątych.
Dyrektor WBH złożył zawiadomienie do dyrektora Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu o możliwości popełnienia przestępstwa przez kierownictwo i pracowników Centralnego Archiwum Wojskowego.
http://www.mon.gov.pl/aktualnosci/artykul/najnowsze/niszczono-akta-wojsk...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
232. Polski generał straszy wojną.
Polski generał straszy wojną. „Wojna już trwa. Dotrze do Polski, jeśli…”
„Jeśli czekamy na wojnę, to ona już trwa. To Syria, Irak,
Afganistan, Jemen i Ukraina. Pytanie, czy dotrze do Polski. Tak, jeśli
Polska będzie niestabilna, podzielona i skłócona z sojusznikami. Wtedy
będzie doskonałym celem dla Rosji” – straszył uczestników festiwalu
Pol’and’Rock generał Mirosław Różański, były dowódca generalny polskich
sił zbrojnych.
Usunięty przez Prawo i Sprawiedliwość wojskowy nie pozostawiał suchej
nitki na rządzących. Taktykę jaką przyjął w rozmowie z Bogusławem
Wołoszańskim można nazwać „wojną totalną” – wszystko co robi obecny
rząd, jest złe.
„Jeśli nic się nie zmieni, to wojna może dotrzeć do Polski” – mówił generał i dopowiadał – „To
politycy tworzą niebezpieczne sytuacje i oni swoją polityką generują
napięcie. Zła polityka przeradza się w konflikt zbrojny. A to my mamy
wpływ na to, kto nami rządzi. Politycy grają na emocjach i budują na tym
swoją popularność, ale od was zależy wyczuwanie prawdziwych intencji
ich działania.”
Różański nie bał się również dość mocno „naciąganych” porównań. Sytuację międzynarodową Polski zestawił m.in. z Syrią.
„Jak wygląda teraz nasza polityka zagraniczna? Nie lubimy
Niemców, mamy problemy z Ukrainą. Dokładnie tak jak Syria ze swoimi
sąsiadami. Społeczeństwo syryjskie jest podzielone, a u nas jest podział
na lepszy i gorszy sort. Nasze elity są nieodpowiedzialne. Rosja może
zaatakować słaby i zdestabilizowany kraj, do tego obrażony na UE i nie
potrafiący dogadać się z NATO.”
W dyskusji pojawił się również temat ilości zawodowych żołnierzy.
Generał wiedząc o tym, że na sali znajduje się głównie lewacka młodzież,
skorzystał z okazji, aby wypowiedzieć myśl, która wywoła salwę braw.
„Przygotowanie obronne nowoczesnego kraju nie wymaga kolejnych 50 tysięcy żołnierzy na ziemi” – podsumował.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
233. Skandal! Czy prezydent wie,
zaproszone na obchody Święta Wojska Polskiego znalazł się... Stanisław
Woźniak. Okazuje się, że mężczyzna to oficer z Zarządu II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego i b. Szef Biura Studiów i Analiz Wojskowych Służb Informacyjnych.
gen. Stanisława Woźniaka. Okazało się, że gen. Woźniak to ważna postać
z Zarządu II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego.Woźniak pełnił stanowisko Szefa Biura Studiów i Analiz Wojskowych Służb Informacyjnych. 11 listopada 1993 roku Prezydent RP, Lech Wałęsa wręczył mu nominację na stopień generała brygady.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
234. "W Wojskowym Biurze
W ocenie szefa Wojskowego Biura Historycznego, najważniejsze jest zbadanie, którzy z sowieckich oficerów zostali w PRL i wsiąknęli w społeczeństwo. - Na ile ci Sowieci (...) tworzyli grupę, środowisko, które zabezpieczało dodatkowo jeszcze Polskę Ludową, a może po roku 1989 już wolną Polskę pod kątem realizacji jakiś interesów sowieckich, a później rosyjskich"
https://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/1686857,Sowieci-w-PRL-Odnaleziono-kartoteke-20-tysiecy-zolnierzy-Armii-Czerwonej
Wojskowe Biuro Historyczne @WBH_2016
Uzupełnieniem kartoteki Sowietów oddelegowanych do LWP są akta oficerów Armii Czerwonej! W WBH odnaleziono ich blisko 8 tys.!
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
235. Warszawa: Emerytowani
Warszawa: Emerytowani generałowie apelują, by "nie zaprzepaścić osiągnięć III RP"
stu emerytowanych generałów głównych formacji mundurowych zaapelowało,
by "nie zaprzepaścić osiągnięć III RP". "Nikt kto służył i pracował
uczciwie, nie może być wykluczony z polskości" - podkreślono w apelu,
który został odczytany w czwartek przed Grobem Nieznanego...
Wśród sygnatariuszy apelu znaleźli się m.in.: b. zastępca naczelnego dowódcy NATO
ds. transformacji gen. Mieczysław Bieniek, b. oficer służb PRL i b.
szef UOP gen. Gromosław Czempiński, b. szef ABW gen. Krzysztof Bondaryk,
byli dowódcy Sztabu Generalnego WP gen. Mieczysław Cieniuch i gen.
Mieczysław Gocuł, b. inspektor Sił Powietrznych gen. Tomasz Drewniak, b.
Komendant Główny Policji gen. Marek Działoszyński, b. szef WSI gen.
Marek Dukaczewski oraz b. szef Biura Ochrony Rządu gen. Marian Janicki.
Resort obrony narodowej nie chciał komentować apelu.
W październiku 2017 r. zaczęła działać
tzw. "ustawa dezubekizacyjna". Na jej podstawie prawie 39 tys. b.
funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa PRL ma obniżone emerytury i
renty; nie mogą być one wyższe od średniego świadczenia wypłacanego
przez ZUS.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
236. Dwustu generałów i admirałów
Dwustu generałów i admirałów pomyliło epoki i przeniosło się w czasy Układu Warszawskiego
https://wpolityce.pl/polityka/420523-dwustu-generalow-i-admiralow-pomyli...
To nie jest manifest z okazji okrągłej rocznicy powstania Układu Warszawskiego, choć mogłoby się tak wydawać. 8 listopada 2018 r. na Placu Piłsudskiego w Warszawie generał dywizji Straży Granicznej Dominik Tracz odczytał apel. Podobno miał to być element świętowania setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Apel jest dziełem tajemniczej inicjatywy „100 generałów na 100-lecie niepodległości”. Podpisało go ponad dwustu emerytowanych generałów i admirałów i zaadresowało do władz Rzeczypospolitej.
Wśród sygnatariuszy są m.in. kosmonauta i członek WRON Mirosław Hermaszewski; ostatni dowódca WSI Marek Dukaczewski; szef sztabu generalnego z czasów prezydentury Lecha Wałęsy i Aleksandra Kwaśniewskiego – Tadeusz Wilecki; oficer Służby Bezpieczeństwa, a w III RP wiceminister w MSW i szef Straży Granicznej Andrzej Anklewicz; oficer wywiadu PRL i SB oraz były szef UOP Gromosław Czempiński; szef BOR w czasie katastrofy smoleńskiej Marian Janicki; szefowie sztabu generalnego w III RP Mieczysław Cieniuch i Mieczysław Gocuł; dowódcy generalni rodzajów sił zbrojnych III RP Lech Majewski i Mirosław Różański; oficer UOP, a potem szef ABW Krzysztof Bondaryk; były milicjant, a potem zastępca komendanta głównego policji i wiceminister MSW Adam Rapacki; były milicjant, a później zastępca szefa policji Kazimierz Szwajcowski czy były milicjant, a potem komendant główny policji Tadeusz Budzik.
Odczytany przez gen. Tracza manifest nazwano „Apel generałów i admirałów Rzeczypospolitej Polskiej z okazji 100. rocznicy odzyskania niepodległości w 1918 r.”. To jeden z najbardziej kuriozalnych tekstów, jakie powstały w kręgach dowódczych w historii III RP i chyba najbardziej niestosowny, jaki można do kogokolwiek adresować w związku z setną rocznicą odzyskania niepodległości. Przede wszystkim, gdy generałowie, nawet emerytowani, biorą się za pisanie apeli, brzydko to pachnie politykowaniem, samowolką, a nawet rokoszem, co mundurowi nie przystoi i jest sprzeczne ze składaną przysięgą. Apel rozpoczyna się od „gimnazjalnych”, a może nawet jeszcze mniej zaawansowanych refleksji nad odrodzeniem niepodległej Polski. Próbka: „Ustanowiono polski porządek prawny, jednolite wojsko polskie, polską policję, wymiar sprawiedliwości, administrację i szkolnictwo, powstała polska narodowa świadomość i jedność terytorialna”. Kwiatki zaczynają się, gdy autorzy apelu dochodzą do czasów po II wojnie światowej. Otóż wtedy „zostaliśmy oddani w strefę wpływów naszego wschodniego sąsiada”. Czyli nie było sowieckiej okupacji wprowadzonej na bagnetach Armii Czerwonej, tylko „zostaliśmy oddani w strefę wpływów” – tak jakbyśmy się znaleźli pod wpływem jakiegoś pogodowego niżu. Ot, taka obiektywna przypadłość. A skoro było tak pięknie, to „odbudowano kraj z ruin, zlikwidowano analfabetyzm, wdrożono wiele działań rozwijających naszą Ojczyznę”.
Ze słów apelu wynika, że PRL była fajna, co by o niej nie mówić. A skoro była fajna, trudno zrozumieć, że „jednak Polacy nigdy nie zrezygnowali z marzeń o pełnej niezależności”. Nie zrezygnowali, a traf chciał, że nastąpiło „bankructwo idei komunizmu”. Takie słowa o własnej przeszłości w partii komunistycznej części sygnatariuszy apelu może dziwić, bo gdy byli komunistami wcale nie chcieli bankructwa „idei komunizmu”. No, ale skoro się zdarzyło, a w dodatku przyszło „wsparcie demokratycznego świata”, udało się „ponownie odzyskać całkowitą suwerenność i odbudować niepodległe państwo”. Wszyscy odbudowali, a komuniści chyba nawet stali na czele tej odbudowy: „I znowu, jak przed laty, z różnych życiorysów, doświadczeń, często zwaśnionych obozów politycznych, ale zaangażowanych we wspólny cel, powstała Polska Niepodległa”. I ta Polska „jest Ojczyzną wszystkich Polaków. I tych urodzonych, tworzących Ją przed 1989 rokiem i tych po 1990 roku”. To oczywiste, że szczery komunista, mimo „bankructwa idei komunizmu” może być bardzo użyteczny w odbudowie i budowie demokratycznej ojczyzny, gdyż komuniści to chłopaki szczere i zaangażowane w sprawy wspólne, tylko trzeba im dać szansę. A III RP tę szansę im dała. Nic dziwnego, że efekt jest wspaniały: „Odbudowana III RP i ostatnie dwudziestoośmiolecie to najlepszy okres w historii Polski od ponad 300 lat”. Wprawdzie za komuny wielu sygnatariuszy apelu generałów mówiło to samo, ale kto by nie zmienił zdania, gdy nowszy wspaniały świat jest lepszy od nowego wspaniałego świata.
Nie ma już wprawdzie miłującego pokój i gwarantującego nam bezpieczeństwo Układu Warszawskiego, ale „żyjemy w pokoju, w bezpiecznych granicach w ramach wspólnoty Unii Europejskiej i Sojuszu Północnoatlantyckiego”. A w związku z tym „nikt, kto myśli po polsku nie może zaprzeczyć, że nasza obecność w NATO i UE to fundamenty polskiej niepodległości”. Zupełnie jak Układ Warszawski i RWPG były fundamentami niepodległości PRL. Wszystko było pięknie, a wręcz sielankowo, bo „mieliśmy wspólne cele, wspólne priorytety. Przez 28 lat, mimo zmian rządów, mieliśmy stabilną politykę zagraniczną, jednolitą armię, administrację, służby specjalne, rozwijaliśmy samorządność i przedsiębiorczość”. I wszyscy, łącznie z komunistami dobrze się w tej Polsce czuli. Ale w 2015 r. do władzy doszli ludzie, którym sielanka i zgoda, szczególnie z komunistami oraz kursantami KGB i GRU, nie były w smak. Nie rozumieją oni i nie doceniają wspólnej pracy dla Polski, zasady, że „nikt, kto służył i pracował uczciwie nie może być wykluczony z polskości, nie wolno mu odmawiać patriotyzmu. Nie wolno dzielić obywateli na różne ‘sorty’”. Oczywiście, że nie wolno, jeśli komunista, esbek czy kursant KGB i GRU ciężko pracuje dla Polski i bardzo się dla niej poświęca.
Nie wolno dzielić Polaków na „plemiona”, grzebać w życiorysach ludzi naprawdę oddanych Polsce, nawet jeśli to była PRL, a pracą obecnych stachanowców demokracji trzeba się było wtedy dzielić z Łubianką. Dlatego sygnatariusze apelu grzmią: „Nie pozwólmy zniweczyć dorobku Polski. Nie zgadzajmy się na naruszanie praw gwarantowanych w naszej Konstytucji”. Chyba powinno być „nie pozwolimy”, wszak to mundurowi, wiec sami wystarczą, nawet w dwustu, by demokrację obronić. Sygnatariusze sami to zresztą po chwili rozumieją, więc stwierdzają: „Na żołnierzach, oficerach Wojska Polskiego i innych polskich formacjach mundurowych, na pracownikach polskiej administracji, na nas spoczywa odpowiedzialność za państwo i jego niepodległość”. To oczywiste, skoro to oni współtworzyli nowy wspaniały świat, mają prawo, a nawet obowiązek go bronić. Wszelkimi sposobami.
Emerytowani generałowie i admirałowie, niewątpliwie ludzie kryształowego charakteru i szczerze oddani Polsce, słusznie apelują do „oficerów Wojska Polskiego, Policji, Straży Granicznej, Państwowej Straży Pożarnej, Służby Więziennej, służb specjalnych i oficerów innych formacji mundurowych” – jako „byli dowódcy i przełożeni”. Nie wolno „zaprzepaścić osiągnięć III RP”. Te osiągnięcia nie byłyby możliwe bez nawróconych komunistów, esbeków i kursantów KGB oraz GRU. Dlatego słusznie nie wolno zgadzać się „na unieważnienie życiorysów, wielu lat ciężkiej służby dla zapewnienia bezpieczeństwa i obronności naszej Ojczyzny”. To przecież nie ich wina, że zbankrutowała idea komunizmu. Znakomicie się odnaleźli w świecie postkomunistycznym i współtworzyli „najlepszy okres w historii Polski od ponad 300 lat”. Dlatego mają pełne prawo pisać apele, a nawet je czytać przed świętym dla Polaków Grobem Nieznanego Żołnierza.
autor: Stanisław Janecki
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
237. Aleksander Ścios
środa, 13 marca 2019
CZYJ INTERES? KACZYŃSKI PYTA O ANEKS