Pomnik dla L. Kaczyńskiego. Argumenty "ZA"

avatar użytkownika chinaski

L. Kaczyńskiemu należy się w Warszawie pomnik. Nie wiem, czy najwłaściwszym miejscem jego lokalizacji byłyby okolice Pałacu Prezydenckiego, pewnie nie. Powinno to jednak być miejsce o charakterze centralnym, często odwiedzanym przez warszawiaków, osoby przyjezdne, turystów.


L. Kaczyński zasłużył na pomnik w stolicy za swoje dlań niecodzienne zasługi. Jako obywatel Warszawy i jej włodarz starał się przywrócić klimat dawnej przedwojennej metropolii, upamiętnić heroizm jej mieszkańców, stworzyć symbol, element tożsamości, poszanowania przez warszawiaków i pozostałych Polaków wartości, najwyższych cnót.
Dla mnie, i wielu innych obywateli Rzeczpospolitej, jednym z najważniejszych miejsc  narodowej pamięci jest Muzeum Powstania Warszawskiego. Wszyscy wiemy, że bez zaangażowania L. Kaczyńskiego ów instytucja dziś prawdopodobnie by nie funkcjonowała, że wielu Polaków (nie mówiąc o obywatelach innych państw Europy i świata) myliłoby ciągle największy nasz zryw narodowowyzwoleńczy w XX w z powstaniem polskich Żydów w getcie warszawskim. Nikt spośród polskich polityków 1-ligowych nie prezentował tyle zapału, tyle determinacji w zakresie upamiętnienia wydarzeń z lata 1944 r. Dzięki osobistym staraniom poległego Prezydenta udało się uczynić kolejny krok w trudnym dziele przywracania pamięci historycznej, budowy świadomości i dumy narodowej.

Adwersarze prezydentury L. Kaczyńskiego nie są w stanie oddać mu właściwego hołdu. Nie są w stanie wyjść z inicjatywą właściwego upamiętnienia spuścizny poległego Prezydenta, wszelkie działania tego rodzaju są wyraźnie wymuszone przez opinię publiczną, co w sposób oczywisty obniża ich rangę. Pożądane zachowanie wymagało by od rządzących "wzniesienia się" ponad doraźne spory polityczne, przyznania się- przynajmniej pośrednio- do winy, przyjęcia odpowiedzialności za wcześniejsze uczynki (spory o krzesło, o samolot, szydzenie z Prezydenta, deprecjonowanie jego decyzji, etc.).

Obecny obóz władzy wyraźnie przestraszył się zjawiska społecznego, które mięliśmy przyjemność oglądać tuż po katastrofie rządowego Tupolewa 10 kwietnia 2010 r. Olbrzymi solidaryzm Polaków, manifestowanie przez nich postaw patriotycznych, masowe oddawanie hołdu zmarłemu L. Kaczyńskiemu, urealnienie oceny jego prezydentury- pozostawały w sprzeczności z dotychczas obowiązującymi "dogmatami". Władza nie miała zamiaru godzić się na zmianę obowiązującej retoryki; ciepłe słowa na temat dorobku L. Kaczyńskiego (wcześniej w ogóle się o nim nie mówiło, uwagę mediów skupiały jedynie "liczne" prezydenckie weta, uniemożliwiające Tuskowi zmienianie Polski w drugą Irlandię) uderzały bezpośrednio w rządzących. Co gorsza, pozostał przy życiu sobowtór dotychczasowego wroga- brat bliźniak, także polityk, na dodatek bardziej nieustępliwy. Jedynym racjonalnym wyjściem- w oczach ekipy trzymającej władzę- było prędkie zakwestionowanie budzącego się w narodzie symbolu- widzenia L. Kaczyńskiego inaczej niż pokazywały go dotychczas "niezależne" media- jako osoby życzliwej, koncyliacyjnej, mądrej, wielkiego Polaka, patrioty.
W tym celu posłużono się wszelkimi dostępnymi środkami: ściągnięto z prowincji skompromitowanego Palikota, poproszono o pomoc autorytety: Kutza, Olbrychskiego, Kondrata, Owsiaka, Bartoszewskiego, Grabowskiego, etc, etc.
Nieprzypadkowo przebrzmiałe gwiazdy włączyły się w akcje poparcia dla biłgorajczyka. Człowieka, który nie miał żadnych oporów by nazywać L. Kaczyńskiego nawet po jego śmierci pijakiem i kamikadze.
Nieprzypadkowo Marek Kondrat, skończony aktor, dziś biznesmen, namawiał młodzież, by nie traktowała hasła "Polska jest najważniejsza" (, temu hasłu L. Kaczyński podporządkował całą swą służbę Rzeczpospolitej) poważnie. "Najważniejsi jesteście Wy, a nie wasz kraj, wasze państwo"- instruował młodych odtwórca słynnego świra- A. Miałczyńskiego.

W podobnym tonie wypowiadają sie inne oświecone autorytety:

"Gdyby moja ojczyzna popadła w jakieś tarapaty, myślę tu o sytuacji zbrojnej, to ja natychmiast zostaję dezerterem. Nie zostaję sanitariuszką, nie schodzę do kanału. Pierwsza rzecz, jaką robię, to spierdalam po prostu."  Maria Peszek (cytuje ja w dzisiejszej "Rzeczpospolitej" R.A. Ziemkiewicz)

Wszyscy, którzy nie chcą by najdonośniejszym głosem słyszanym w Polsce były tego rodzaju przekazy i nie boją się im głośno przeciwstawić, nazywani są dziś oszołomami, radykałami, ultrakatolikami. Z automatu muszą słuchać skompromitowanego Radia Maryja, mieszkać w Polsce B, śmiecić w lasach, pracować "na czarno", pragnąć państwa wyznaniowego, nie szanować zasady świeckości państwa, etc.

Od nas samych zależy, czy pozwolimy zdezawuować wartości i ideały dla których żył i zginął L. Kaczyński. Czy pamięć po nich przetrwa trudne lata jednowałdztwa PO? Skoro władza sama nie poczuwa się do uczczenia zasług poległego prezydenta, wymuśmy to na niej. W Warszawie musi stanąć godny pomnik L. Kaczyńskiego, polskiego patrioty, Wielkiego Polaka, który zginał służąc Rzeczpospolitej i jej obywatelom.

6 komentarzy

avatar użytkownika Andrzej Wilczkowski

1. pomnik

W całej rozciągłości - od lokalizacji pomnika poczynając solidaryzuję się ze zdaniem autora. 

O historii pałacu  już pisałem i nie chcę się powtarzać. Przypomnę tylko, że obecność tam pary prezydenckiej Marii i Lecha Kaczyńskich  jest jedynym jasnym epizodem w wielowiekowej historii pałacu namiestnikowskiego.  Resztę powiedział Autor. Gratuluję wypowiedzi.
Andrzej Wilczkowski

avatar użytkownika chinaski

2. Andrzej Wilczkowski

Dzięki za miłe słowo...

pozdr.

Zapiski z jaskini lwa
avatar użytkownika Alicja89

3. Postać tragiczna

Lech Kaczyński to postać jak z dawnych kart historii. Uczciwy, skromny i odważny. Wierny Ojczyźnie. A jednak za życia i po śmierci niszczony i deptany.

avatar użytkownika czarny anioł

4. Szkoda ,że zabrakło

przeciw. Za i przeciw i zobaczymy co zostanie. Taki przekaz jak pana, jest od podstaw fałszywy. Jesli te wywody przeczyta młodzież za 20 lat - to wyjdzie im złoty człowiek.Jak można sie dziwić wszystkim oszustom medialnym,politycznym itd.

Czarnyanioł

avatar użytkownika natenczas

5. > Autorze,

Nic odkrywczego w sprawie pomnika,byli już tacy,którzy wybrali lokalizację

Palikot proponuje pomnik Lecha Kaczyńskiego w Muzeum Powstania Warszawskiego

[...]Palikot twierdzi, że Kaczyński jest osobą podejrzaną w postępowaniu, które dotyczy katastrofy smoleńskiej. Porównuje też tragicznie zmarłego prezydenta do gen. Okulickiego, jednego z dowódców Powstania Warszawskiego. - Pozostaję ze swoimi wątpliwościami czy osoba podejrzana powinna mieć pomnik, ale mamy takie przykłady; jak choćby muzeum
Powstania Warszawskiego i jego dowódcy. Wiemy wszak, że dyskusja o tym czy powstanie było słuszną ofiarą krwi, czy przejawem głupoty i czymś w rodzaju zabójstwa - trwa nie od dziś – opisuje poseł. Palikot uważa, że działalność polityczna Kaczyńskiego również była przykładem „irracjonalnej szarży". [..]
http://www.wprost.pl/ar/204674/Palikot-proponuje-pomnik-Lecha-Kaczynskie...

Pzdr.

Ostatnio zmieniony przez natenczas o sob., 14/08/2010 - 19:58.
avatar użytkownika circ

6. pomyśleć, że naród musi kombinować ad hoc, bo nie ma

w Polsce ludzi, ktorzy mogliby podejmować ważne decyzje i naród by im ufał.
W PSIe też nie widzę rozgarniętych, którzy by szukali mądrzejszych od siebie i prosili o radę.
Kiedy w końcu będziemy mogli zdać się na mądrzejszych od siebie?