Zmarł ks. Zygmunt Malacki
Po długiej chorobie zmarł w sobotę 7 sierpnia o godzinie 21.50 ks.Prałat Zygmunt Malacki. Pochodzi z Podlasia, urodził się 21 września 1948 roku w Nakorach.
Po długiej chorobie zmarł w sobotę 7 sierpnia o godzinie 21.50 ks.Prałat Zygmunt Malacki.
Pochodzi z Podlasia, urodził się 21 września 1948 roku w Nakorach. Święcenia kapłańskie przyjął 15 czerwca 1975 w Archikatedrze św. Jana Chrzciciela z rąk kardynała S. Wyszyńskiego.
- Wikariusz w parafii w Wiązownie i na warszawskim Bródnie.
- Rektor kościoła akademickiego św. Anny (1984 - 1998).
- Sekretarz Komisji Episkopatu Polski do spraw Duszpasterstwa Akademickiego (1988 - 1996).
- Proboszcz parafii św. Stanisława Kostki w Warszawie od 1998 roku do śmierci.
- Duszpasterz ludzi świata pracy w Archidiecezji Warszawskiej
To tylko niektóre funkcje, które pełnił w Kościele.
Poza tym był inicjatorem wielu ciekawych przedsięwzięć:
- Kierownik i jeden z pomysłodawców Warszawskiej Akademickiej Pielgrzymki Metropolitalnej
- Twórca Drogi Krzyżowej ulicami warszawskiej Starówki w Wielki Piątek
- Założyciel fundacji: "PRO BONO", "BONUM" oraz fundacji im. Księdza Jerzego Popiełuszki
- Współfundator Fundacji Academia Iuris.
Od czasu objęcia probostwa w parafii św. Stanisława Kostki przebudował prezbiterium świątyni, zakończył budowę Domu Pielgrzyma "Amicus" im. Sługi Bożej Ks. Jerzego Popiełuszki. Wraz z zespołem współpracowników stworzył Muzeum ks. Jerzego.
W parafii ks. Malacki opiekował się grupą akademicką, Akcją Katolicką, rodzicami dzieci pierwszokomunijnych, służbami czuwającymi przy grobie Ks. Jerzego, Duszpasterstwem Ludzi Pracy I Rajców, Wspólnotą Rodzin, Klubem Seniora i akcją charytatywną.
W każdą ostatnią niedzielę miesiąca odprawiał Msze za Ojczyznę będące kontynuacją Mszy za Ojczyznę, które sprawował niezapomniany bł. ks. Popiełuszko.
Nic dziwnego, że został finalistą III edycji konkursu „Proboszcz roku”.
W 2006 roku ks. Zygmunt został odznaczony medalem "Zasłużony dla Miasta Stołecznego Warszawy".
W IPN odebrał nagrodę Kustosza Pamięci Narodowej.
Ks. Zygmunt Malacki kochał góry. Uwielbiał tatrzańskie szlaki. Wraz ze swoimi wychowankami postawił krzyż papieski na Przysłopie Miętusim w Tatrach Zachodnich (w rejonie Doliny Kościeliskiej).
W seminarium duchownym w Warszawie przez pół roku dzielił pokój z klerykiem Jerzym Popiełuszką, o którego upamiętnienie i beatyfikację potem zabiegał. Wydaje się, że oczekiwanie na wyniesienie na ołtarze ks. Jerzego dodawało mu siły do walki z chorobą i to właśnie on opiekował się matką błogosławionego podczas uroczystości na pl. Piłsudskiego w czerwcu tego roku.
Oto wspomnienie o nim Mileny Kindziuk redaktor "Niedzieli"
Odchodził spokojny, jak Hiob
W sobotę 7 sierpnia zmarł ks. prałat Zygmunt Malacki. Ponad trzy lata walczył z chorobą nowotworową, przez ostatni miesiąc leżał w szpitalu. Cierpiał potwornie, zmagając się z bólem. I świadomością odchodzenia. Że jego dni są policzone, wiedział zresztą od dawna. Kiedy byłam u niego w domu tuż przed zabraniem do szpitala, i nieudolnie próbowałam mówić, że "będzie dobrze", że "wyzdrowieje", on bez namysłu odparł: "Z Panem Bogiem się nie dyskutuje".
Było to trudne spotkanie. Ks. Zygmunt, ogromnie zbolały, poruszający się z wielkim trudem, wynajdywał wciąż nowe tematy rozmowy i prosił, żebym jeszcze nie wychodziła. Wspominaliśmy górskie wędrówki, rozpoznawaliśmy wspólnych znajomych na zdjęciach sprzed lat, rozmawialiśmy o sprawach bieżących, o projektach związanych z kanonizacją ks. Jerzego... Na koniec ks. Malacki wręczył mi książkę. Z dedykacją, w której znalazła się fraza: "...z podziękowaniem za lata pomocy...".
Choć słowo "pożegnanie" wtedy nie padło, i on, i ja, dobrze wiedzieliśmy, a raczej czuliśmy, że jest to spotkanie pożegnalne. Gdy wychodziłam, powiedział raz jeszcze: "Z Panem Bogiem się nie dyskutuje". Świadomy był do końca. Spokojny, jak Hiob, blisko Boga. Zaczynał tylko płakać, gdy słyszał, że "Wujaszkowa rodzina" (bo mówiliśmy na niego: "Wujas"), non stop się za niego modli i na niego czeka...
Z jego ust nie padnie już słynne "Aniołku". Nie zorganizuje już żadnej górskiej wyprawy w Tatry, które kochał tak bardzo. Nie wygłosi już żadnego kazania. Nie będzie przygotowywał kanonizacji ks. Popiełuszki. Jego cząstka na zawsze zostanie jednak w świecie, który opuścił. I w Kościele Warszawskim, w którym wyrył na stałe piętno, choćby wprowadzając wielkopiątkową Drogę Krzyżową ulicami Starówki, przede wszystkim zaś tworząc Muzeum księdza Jerzego.
Ufam, że po drugiej stronie po księdza Zygmunta wyszedł bł. Jerzy Popiełuszko, podał mu rękę i wprowadził prosto do Nieba.
Niebieski orszak z ks. Jerzym już go witają u bram Nieba - CZEŚĆ JEGO PAMIĘCI.
źródła: "Duchowieństwo Archidiecezji Warszawskiej" - Ks.Grzegorz Kalwarczyk
http://www.archidiecezja.warszawa.pl/homepage/aktualnosci_nowosci/?a=4455
Ilustracja: jedno z ostatnich zdjęć ks. Malackiego z rodziną Popiełuszków w drodze na beatyfikacje.
autor W.Ł.
- sgosia - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
1 komentarz
1. odszedł dobry kapłan i dobry człowiek.
Niech Aniołowie zawiodą Cię do Nieba.
ciociababcia