Środowiskowy solidaryzm. Casus P. Lisickiego

avatar użytkownika chinaski

O tym, że z Pawłem Lisickim dzieją się rzeczy niezrozumiałe, niewytłumaczalne,

pisałem

kilka dni temu. Po ilości komentarzy i ich treści, można wnioskować, iż moje zaniepokojenie stanem emocjonalnym redaktora naczelnego "Rzeczpospolitej", dzieli wiele osób- obserwatorów polskiej sceny politycznej oraz opisujących ją mediów.



W ostrą, ale merytoryczną polemikę z P. Lisickim wdał się również J. Kaczyński- negatywny bohater ostatnich tekstów drukowanych w "Rzeczpospolitej", oskarżany w nich o próbę wprowadzenia w Polsce "zapateryzmu":

"Różnych rzeczy się spodziewałem, tylko nie tego, że ktoś uzna, że to ja jestem przede wszystkim odpowiedzialny za to niebezpieczeństwo, które wywołał swoimi działaniami pan Komorowski, że ktoś o to mnie oskarży. Mogę tylko jeszcze dodać, że to ja przestrzegałem przed możliwymi konsekwencjami usunięcia krzyża, kiedy ta sprawa stanęła."(...)Dla mnie najbardziej interesujące w tej sprawie jest pytanie, dlaczego pan Lisicki tego rodzaju bzdury, i to bzdury wierutne, odrażające, pisze. Sądzę, że wynika to z niesłychanie groźnego zjawiska, jakim jest hiperoportunizm, który opanował dzisiaj pewną część ludzi pióra. Pan Lisicki, chciał coś napisać o Komorowskim, ale musiał się jakoś zabezpieczyć, a ponieważ wiadomo, że mnie, nas, PiS wolno atakować bez żadnych ograniczeń, że za to się nie ponosi żadnych konsekwencji, wobec tego wymyślił sobie tę konstrukcję, że głównie winien jest Kaczyński, a Komorowski też, ale tylko troszkę. Ja na coś takiego zgodzić się nie mogę."(źródło)

Trudno się dziwić reakcji J. Kaczyńskiego. Oskarżenia Lisickiego były niezwykle poważne, kontrowersyjne i konsekwentnie powtarzane w kolejnych publikacjach. Po redaktorze naczelnym opiniotwórczego, centroprawicowego, w miarę niezależnego dziennika należy oczekiwać zupełnie innego poziomu krytyki. Zwłaszcza, gdy krytyka dotyczy polityka pogrążonego w osobistej traumie, wielokrotnie niesprawiedliwie atakowanego przez nieodpowiedzialnych politykierów, dziennikarzy, pseudoekspertów od wszystkiego. Z resztą szef PIS podaje konkretne przykłady, która miażdżą główną oś argumentacji P. Lisickiego:

"Teza pana Lisickiego, że dla nas krzyż oznacza nie wypadek, ale – mówiąc wprost – zamach, jest bzdurna. Jej przyjęcie musiałoby oznaczać, że krzyż na każdym grobie mówi nam, iż nie mamy do czynienia z naturalną śmiercią, tylko z morderstwem. Tu pan Lisicki bardzo się zaplątał".

Nie wiem dlaczego Lisicki zdecydował się sygnować swoim nazwiskiem tego rodzaju niemądre teksty. Powierzchowność ich argumentacji jest wręcz zatrważająca. Pozostaje w sprzeczności z innymi, wcześniejszymi komentarzami redaktora naczelnego "Rzeczpospolitej", a także dziełami innych czołowych publicystów dziennika z orłem w koronie. Co gorsza Lisicki stał się (wierzę, że nieumyślnie) bohaterem dla konkurencyjnej "Gazety Wyborczej", dał jej funkcjonariuszom okazję do niebywałej eksplozji agresji skierowanej pod adresem J. Kaczyńskiego. Być może to nowoczesna strategia marketingowa spółki- właściciela "Rzeczpospolitej". W ten sposób chcą dorżnąć czołowy tytuł AGORY??? Ryzykowna gra...

Reakcja "Wyborczej" była faktycznie bezprecedensowa, histeryczna, pospieszna. Opublikowano kilka autorskich komentarzy, w których autorytety winszują Lisickiemu za niespotykaną odwagę. Doszło do tego, że sam S. Blumsztajn namawiał swoich wyznawców do czytania "Rzeczpospolitej", zapowiedział także nowe otwarcie w stosunkach z byłym PISowskim sługusem:  "Teraz nie wiem, czy warto, ale można już rozmawiać"

Agorowcy wczuli się w rolę na tyle mocno, że postanowili pomścić swojego nowego idola, rzucając w kierunku J. Kaczyńskiego stek obelg, chamskich insynuacji:

"Na ten niewinny felieton (Lisickiego- przyp. chinaski) Kaczyński odpowiada rzeczy przerażające. Ta wściekłość, agresja i ten język. Uprzedzam, dalsza lektura jest tylko dla odpornych, dzieci precz.(...)"Bzdury", "wierutne bzdury", "odrażające" - oto parę pojęć jak cepy. Towarzyszy im równie prostacka teza. Oto Lisicki nie mógł napisać swojego tekstu, bo tak uważa. Musiał mieć inny powód, ukryty.(...)Ludzie są z zasady źli, taki właśnie jest świat według Kaczyńskiego.(...)Prezes ogłasza swoje głupstwa jako prawdy objawione i potem się żali: "Nie mogę przystać na to, że mnie się dokopuje tylko dlatego, żeby się ochronić przed zarzutem, że się ośmiela podnosić rękę na Komorowskiego". Konstrukcja tego zdania jest równie koślawa jak to, co ma być jego treścią. Jeszcze jeden dowód, że kłamstwa i bzdury zwykle są ogłaszane topornym językiem ("Potęga smaku").(...)Jest rzeczą oczywistą" i "Taka jest prawda". Te łańcuchy tautologii już znamy. Można przypuszczać, że stoi za nimi pycha, przekonanie o własnej nieomylności. W dodatku w sąsiedztwie idiotycznej tezy, że Komorowski, który zaraz po zaprzysiężeniu grzecznie pobiegł na mszę, chce w Polsce zdejmować krzyże jak Zapatero." (źródło)

Ściek powyższy to robota Grzegorza Sroczyńskiego. Dobitny przykład, jaki stosunek musi prezentować agorowy cyngiel do J. Kaczyńskiego. Fanatyczna nienawiść, nie mająca nic wspólnego z merytoryczną krytyka, wymianą argumentów, obroną "zlinczowanego" kolegi...

Nie wiem, czy Lisicki jest usatysfakcjonowany tego rodzaju przejawem środowiskowego solidaryzmu. Wierze, że nie.
Podobno w poniedziałek ma się ukazać polemiczny tekst redaktora naczelnego "Rzeczpospolitej" Polemiczny wobec wywiadu J. Kaczyńskiego dla pis.org.pl. Po enuncjacjach Sroczyńskiego jestem o niego dziwnie spokojny. Obym się nie pomylił.

3 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. raczej Zdziczenie bez granic.

trafnie to opisał Paweł Zaręba

Tabuny niemłodych intelektualistów i dziennikarek, uwolnionych nagle z kultury, empatii, ze współczucia i z dobrego smaku, pląsają pod muzyczkę Palikota w tańcu śmierci – pisze publicysta Piotr Zaremba

Dzięki filmowi Jerzego Kawalerowicza lepiej zapamiętałem scenę z powieści "Quo vadis". Oto Grek Chilon stał się już dzięki donosicielstwu ważną postacią w Rzymie. Cesarz Neron włóczy go za sobą, przede wszystkim na uroczyste masakry chrześcijan. Na widowni stadionu, gdzie mają się odbyć igrzyska, spotyka go Petroniusz. – Nie wytrzymasz – mówi mu krótko. – Wytrzymam – upiera się Chilon. Ale to Petroniusz miał rację. Ciśnienie łajdactwa bywa zbyt wielkie.

http://www.rp.pl/artykul/517628_Zaremba__Zdziczenie__bez_granic.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika chinaski

2. Maryla

zgoda..tylko jeden niuans: Piotr Zaremba..nie Paweł...

pozdrawiam:)

Zapiski z jaskini lwa
avatar użytkownika Klotylda

3. Ma pan rację ...

Redaktor "Rzepy" jest dobrym dziennikarzem i też się dziwię co się z nim dzieje.
Ala nagroda za wypowiedź już jest , komentował dzisiaj w Polsacie, oczywiście żle mówił o Jarosławie Kaczyńskim.