(Bez cienia związku z czymkolwiek) Historia strzelania do celu

avatar użytkownika triarius

Nadal nie mogę znaleźć drugiego tomu Magnum Opus, com go gdzieś zapodział, więc ostatnio więcej grzebię wśród swoich książek, co je mam, i czasem znajduję rzeczy, którem już, że je mam, dawno zapomniał. Takoż właśnie wyciągnąłem spod stosu książek taką dużą, dość cienką, w niebieskiej lakierowanej obwolucie - i co widzę? Toż toż nic innego, jak "A History of Marksmanship" ("Historia strzelania do celu", lub może "Historia celnego strzelania") by Charles Chenevix Trench!

 

Tak sobie czytam i naszła mnie z nagła myśl, że może bym się z ew. Czytelnikami podzielił paroma drobnymi fragmentami, co mnie czegoś zainteresowały... Dlaczego? Nie mam bladego pojęcia! (Jak mi ktoś powie, dlaczego naszła mnie ta myśl, i mnie o tym przekona, to ogłoszę go Czytelnikiem Miesiąca. Albo coś równie wspaniałego dlań uczynię.)

 

Oto i owe fragmenty (w moim własnym, ma się rozumieć, tłumaczeniu):

 

Ulepszenie prochu znacznie poprawiło efektywność broni palnej. Węgiel drzewny, siarka i saletra były teraz mieszane na mokro, najchętniej przy użyciu ludzkiego moczu. Ktoś pijący wino był uważany za skuteczniejszego od kogoś pijącego piwo, a pijący wino biskup był najlepszy ze wszystkich, szczególnie, kiedy się pobierało prosto z kraniku.

 

[_ _ _]

 

Podczas piętnastego i szesnastego wieku władze Świętego Cesarstwa Rzymskiego zachęcały do formowania gildii strzeleckich, aby zapewnić rezerwę strzelców na wypadek inwazji Turków. Podobne gildie rozwinęły się w Szwajcarii. Z początku koncentrowały się na ćwiczeniu i zawodach w strzelaniu z kuszy, ale do połowy piętnastego wieku zaczęły już używać broni palnej: pierwsza gildia poświęcona wyłącznie strzelaniu z broni palnej została założona w Lucernie w roku 1466. Zawody w celnym strzelaniu miały miejsce w niedziele.

 

[_ _ _]

 

Takie zawody wkrótce stały się niezwykle popularne w środkowej Europie. Ludzie wędrowali całe dnie, aby wziąć udział w strzelaniu, a zwycięzcy powracający do domu byli witani jak bohaterowie. Na sławne spotkanie w Zurichu w roku 1504 strzelcy przybyli z tak daleka, jak Innsbruck i Frankfurt nad Menem: 460 kuszników i 236 arkebuzjerów. Poza sprawą, która ich ściągnęła, dodatkowych emocji dostarczały gry, wyścigi konne, turnieje i pokazy zawodowych szermierzy. Tańce i uczty pomagały spędzać noce. Cyganie i wędrowni aktorzy oferowali swoje towary, co by to mogło być, i nikt nie nawoływał zawodników do rezygnowania, jeśli chcieli celnie strzelać, z uciech cielesnych. (Jak inaczej, jak bardzo inaczej, od namaszczonej, ascetycznej atmosfery Bisley!). Koszt tych spotkań ponosiła lokalna społeczność miejska, często z pomocą loterii.

 

[_ _ _]

 

Wynalazek bardzo interesujący z technicznego punktu widzenia pojawił się we wczesnym piętnastym wieku. [_ _ _] Odkryto, że można wyeliminować [drżenie kuli w locie] wystrzeliwując ją z gwintowanej lufy, co powodowało, że obracała się szybko w czasie lotu. [_ _ _] Efekt gwintowania był oczywisty: znacznie poprawiało skuteczność broni palnej. Jednak powód był szeroko dyskutowany. Niektórzy utrzymywali, że chochliki, które uwielbiały niecelnie kierować dobre chrześcijańskie kule, nie mogły się na takiej wirującej kuli utrzymać, inni, że działanie sił nadprzyrodzonych było w sumie ułatwione w przypadku wirującej kuli, ale było ono dobroczynne, sprawiając, że leciała celniej.

 

Aby rozstrzygnąć tę zawikłaną kwestię, przeprowadzono w Mainzu w roku 1547, pod nadzorem arcybiskupa, stosowny eksperyment. Jeden zawodnik został wyposażony w srebrne kule, odpowiednio poświęcone, godne zaufania nawet przeciw wiedźmom i wilkołakom - drugi w zwykłe, niepobłogosławione ołowiane kule. Odległość wynosiła niewiarygodne 200 metrów. Wierzyć się nie chce, ale z dwudziestu ołowianych kul dziewiętnaście trafiło w cel, spośród zaś srebrnych, żadna nie trafiła. To sugerowało, że gwintowane kule są istotnie kierowane diabelską siłą, i na kilka lat utraciły reputację. (My, korzystając z dobrodziejstwa świeckiej edukacji, możemy postawić hipotezę, że miększe ołowiane kule ciaśniej przylegały do gwintu lufy. Co więcej, święte krzyże głęboko wyryte w każdej ze srebrnych kul, nie tylko nie zapewniły im prostego lotu, ale mogły mieć dokładnie przeciwny skutek.)

11 komentarzy

avatar użytkownika Ksiundz Stryj

1. Triarius - reputacja

"To sugerowało, że gwintowane kule są istotnie kierowane diabelską siłą, i na kilka lat utraciły reputację."

Czasami utrata reputacji przez broń wynikała jednak z troski Kościoła o życie ludzkie - chrześcijan znaczy. Dlatego papież Innocenty II zakazał stosowania kuszy.

avatar użytkownika triarius

2. zakazał stosowania...

... wobec chrześcijan, należałoby uzupełnić. (W czym akurat nie widzę nic złego.)

Ale to tak niestety (?) nie działa. Z bronią tak jak z "wolnym rynkiem" - zawsze dany stan KOMUŚ służy. Jeśli zablokujemy nowe bronie, będą sobie na więcej pozwalać ci, którzy dysponują starymi. Różni Raubritterzy na przykład.

Zresztą kto powiedział, że najnieprzyjemniejsza jest akurat śmierć od kuszy? I w tamtych czasach znano parę b. nieprzyjemnych sposobów uśmiercania, także na wojnie. Mam je wymieniać? ;-)

Jedynym skutkiem zakazu użycia kuszy - gdyby to mogło być skuteczne, a nie mogło - byłaby dalsza przewaga ludzi noszących pancerze nad takimi, których na nie nie było stać.

Pewnie jestem lewicowiec, ale nie wydaje mi się, żeby to był jakiś cholernie wzniosły cel. Jak ktoś jest taka wielka arystokracja, to niech walczy i bez tego typu przewag! W końcu ma czas na ćwiczenia, ma środki, nie musi odrabiać pańszczyzny...

Lewico - do mnie! Ja was poprowadzę! ;-)


Pzdrwm

triarius

-----------------------------------------------------

http://bez-owijania.blogspot.com/ - mój prywatny blogasek

http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

avatar użytkownika Ksiundz Stryj

3. "... wobec chrześcijan,

"... wobec chrześcijan, należałoby uzupełnić."

No tak wynikało z kontekstu moich wynurzeń. Nie chciałem dwa razy powtarzać tego samego słowa w dwóch zdaniach:)

"Ale to tak niestety (?) nie działa"

Oczywiście z kuszą nie zadziałało i nie tylko.

"żeby to był jakiś cholernie wzniosły cel."

Dzięki Bogu wielu ludzi Kościoła miało, ma i będzie miało "cholernie wzniosłe cele".
Ja wiem, że wczoraj, dzisiaj i jutro to się nie zmieści w wielu głowach - zwłaszcza tych lewicowych:)

avatar użytkownika triarius

4. ja jednak raczej zoologiczna prawica, niż lewica...

... a tego typu "cholernie wzniosłe cele" jakoś mi słabo imponują. Sorry!

Gdyby KK nic lepszego w swej historii nie osiągnął (o czasach obecnych, od V2 po TW Filozfa, nie wspominam, bo skóra cierpnie), to naprawdę nie byłoby się czym podniecać.

Ja tam znany poganin i w ogóle (trydencki zresztą), ale to, o czym warto mówić, to dla mnie Machault, Palestrina i Monteverdi. Plus zapach kadzidła, gotycka architektura i parę podobnych rzeczy. (Jak Fra Angelico i Caravaggio.)

Niedoważone pomysły na uczynienie z tego padołu łez raju na ziemi pozostawiam lewakom i dobrze by było, gdyby KK też dał sobie spokój.

Do czego nas doprowadziły różne ckliwe hasełka w rodzaju... Każdy chyba zresztą wie, prawda?

Co jest warta "wolność" zdobyta "bez użycia przemocy"? Co jest warta "prawda co was wyzwoli", w rodzaju tej, którą tak gorliwie chłeptaliśmy (ja akurat nie, ale solidarnie się poczuwam)?

Proponuję zacząć rozdzielać sprawy niebiańskie od ziemskich - obie wyjdą na tym dobrze!


Pzdrwm

triarius

-----------------------------------------------------

http://bez-owijania.blogspot.com/ - mój prywatny blogasek

http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

avatar użytkownika Ksiundz Stryj

5. triarius - odniosę się do jednego

Toleruję Waści przekonania.

Jednak jako wierzący, choć nie bardzo praktykujący, muszę powiedzieć jedno: nie da się rozdzielić spraw niebiańskich od ziemskich.

avatar użytkownika triarius

6. ja nie mówię o tym, zresztą naprawdę...

... trudno mnie uznać za wroga KK, raczej przeciwnie (choć V2 nie znoszę, zresztą pamiętam katolicyzm sprzed, więc to nie jest zgrywa).

Chodzi mi o to, że chyba jednak to powinna być Wartość, Wyzwanie, Obowiązek, co tam jeszcze, a nie, tak jak ludzie sobie wyobrażają, jakiś sposób na osiągnięcie ziemskich celów, gwarancja świeckiego sukcesu i te rzeczy.

Dziesięć przykazań nie da nam, ani nikomu, politycznego zwycięstwa. Łudzenie się, że wkrótce chrześcijaństwo się odrodzi i powstanie nowa cywilizacja - która będzie dokładnie taka, jak byśmy chcieli, to tylko bajki, które pozwalają nam nic konkretnego nie robić i żyć z czystym sumieniem.

Tylko o to mi chodzi, i aż o to.


Pzdrwm

triarius

-----------------------------------------------------

http://bez-owijania.blogspot.com/ - mój prywatny blogasek

http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

avatar użytkownika Ksiundz Stryj

7. triarius - faktycznie, uściślijmy

"Dziesięć przykazań nie da nam, ani nikomu, politycznego zwycięstwa."

Nie rozpatruję tutaj wiary w kategoriach politycznych, jeno osobistych. W tym sensie nie potrafię "rozdzielić spraw niebiańskich od ziemskich". Ja również się nie łudzę, ale dbam aby żyć w zgodzie z zasadami wiary. Tylko tyle, a może aż tyle.

avatar użytkownika triarius

8. ależ ja nikogo do tego typu rozdzielenia...

... nie namawiam!

Po prostu dla wielu, nawet b. inteligentnych, ludzi, religia to jakaś magia. "Jak będziemy przestrzegać przykazań, to musimy wygrać". A to niestety bzdura.

Gadamy sobie zresztą na ten temat na moim blogasku, na przykład tutaj: http://bez-owijania.blogspot.com/2010/07/bez-cienia-zwiazku-z-czymkolwie...

I ci ludzie, b. gorliwi katolicy, i niektórzy ostro wyszkoleni teologicznie, zdają się ze mną zgadzać w tej kwestii.

Tak więc bez paniki - ja tu wcale katolicyzmu nie atakuję!


Pzdrwm

triarius

-----------------------------------------------------

http://bez-owijania.blogspot.com/ - mój prywatny blogasek

http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

avatar użytkownika Ksiundz Stryj

9. "A to niestety bzdura." ...

"A to niestety bzdura." ... metafizyczna, a nawet racja - magiczna, boć zawsze się znajdzie taki, co akuratnie dekalogu nie przestrzega i miast nie zabijać zabije z ochotą. I jego jest na wierzchu na ziemskim padole.
"Tak więc bez paniki - ja tu wcale katolicyzmu nie atakuję!"

Ależ rozumiem teraz, zwalczasz Waćpan pogląd nieracjonalny z punktu widzenia uprawiania polityki. I co do tego sporu nie ma. Ale też nie krytykuję idealizmu tych ludzi - mają do niego prawo. I dobrzeć, że tacy wśród nas jeszcze są.

avatar użytkownika triarius

10. zobacz jak się ta dyskusja rozwinęła...

... na moim blogasie.

Wszystko co mówię, to że religia powinna być WARTOŚCIĄ, CELEM, IDEAŁEM, WYZWANIEM, OBOWIĄZKIEM, a nie jakąś szemraną gwarancją ziemskich, świeckich sukcesów.

I, jak się okazało, to samo mówi Św. Tomasz.


Pzdrwm

triarius

-----------------------------------------------------

http://bez-owijania.blogspot.com/ - mój prywatny blogasek

http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

avatar użytkownika Ksiundz Stryj

11. triarius - św Tomasz

"I, jak się okazało, to samo mówi Św. Tomasz"

Jakby przenicować nasz język to okazałoby się, że w dużej mierze "gadamy" Pismem Św. i Ojcami Kościoła - taka kultura... śródziemnomorska.
A na Waści blog zajrzę z przyjemnością, dziękuję za informację:)