Czas Pielgrzymek do Matki w Częstochowie

avatar użytkownika Franek

W Częstochowie byłem trzy razy na 12 dniowych Pielgrzymkach pieszych. Wychodziłem z Morąga. Był to czas trudny wtedy publiczna manifestacja katolicyzmu nie była „mile” widziana przez ówczesną władzę. Był to czas wielkich  moich duchowych przeżyć. Nie mogę już chodzić na takie Pielgrzymki ale może moim wpisem zachęcę kogoś do pójścia – także w moich intencjach.  Postanowiłem opisać jeden dzień z trasy :

„Dziś spaliśmy u gospodyni samotnej ( Mąż w ciężkiej chorobie leżał w szpitalu). Mimo lata wieczorem napaliła w piecu mogliśmy wysuszyć ubrania (wczoraj padał deszcz). Ja spałem na podłodze na swoim materacu . kolega na tapczaniku. Wieczorem Gospodyni opowiadała nam o swoim mężu który aktualnie jest w szpitalu. 5.30 – Pobudka. Umyliśmy się „w misce” – przypomniały się dawne czasy. Szybko pobiegliśmy na mszę . W miejscowości w której nocuje nasza grupa nie ma kościoła. Dlatego msza jest na polu (łące) . Gospodarz dał stół (na ołtarz) ksiądz (przewodnik) ma zestaw „polowy” do mszy. Takie msze odbywały się kilka razy. Gdy byliśmy w miejscowości z Kościołem nie było problemu. Po mszy wróciliśmy na śniadanie. 7.30 – Wymarsz. Żegnają nas gospodarze którzy nas przenocowali oraz ich rodziny. Na początek zawsze śpiewaliśmy „Dobrze że jesteś …” . Grały i śpiewały „zespoły młodzieżowe” ( były trzy zespoły)  2, 3 osobowe na zmianę. Pierwsza modlitwa to Godzinki. To moja ulubiona modlitwa ale śpiewna np. w lesie ma dodatkowy „wymiar” – brzmi tak jakby podwójnie. Po Godzinie marszu dołączmy do pozostałych grup. Nasz ksiądz przewodnik idzie na końcu grupy i spowiada „chętnych”.  Nasza grupa to „Pogezania” . Grupy maszerują tak iż każdego dnia prowadzi inna grupa. Nieraz roszada była w ciągu dnia. Pierwsza grupa idzie z Biskupem. Z nami chodził Biskup Wojtkowski. Biskup wygłaszał konferencje. Pierwszy odpoczynek po 2.30 godz. Marszu. Padamy zmęczeni na wyznaczone miejsce odpoczynku.  W czasie przerw młodsi pomagają starszym. Po 30 min wymarsz. Następny przystanek na łąkach „bolickich”. To miejsce słynęło z tego że mieszkańcy witali nas na łące gdzie stały zastawione kanapkami stoły. Było tego tak dużo że widok pozostaje w pamięci na długo. Ale zanim przystanek szliśmy kolejne 2.30 min. Zdarzały się po drodze wystawione naczynia z wodą , kompotem, mlekiem do picia. Najhojniejsza była zawsze Diecezja Płocka Po drodze odmawialiśmy różaniec. Pomiędzy dziesiątkami były czytane intencje – te powtarzane przez echo w lasach słowa np. dzieci brzmią do dziś (Np. Mateczko , spraw żeby nasz Tata już nie pił i nas nie bił ). Wzruszenia pielgrzymów nie były skrywane. Po drodze mijamy miejscowości. Przy drogach liczni mieszkańcy serdecznie nas witający. Mimo olbrzymiego zmęczenia machamy tym ludziom rękoma na powitanie. Zbliżamy się do miejscowości gdzie ma być obiad. Z daleka słychać dźwięki muzyki. Strażacy na galowo wyszli na drogę przed Kościół i grali wszystkim grupom na powitanie. Wchodząc do miejscowości najpierw odwiedzamy Kościół . Tam krótka modlitwa. Potem obiad. Jak na poligonie w wojsku. Duże baniaki z zupą oraz jakieś kotlety. Wszystko smaczne, gorące i radośnie dawane. Przerwa obiadowa trochę dłuższa. Po obiedzie wymarsz kolej na drugą i trzecią część Różańca oraz intencje własne i zbierane po drodze od ludzi. Po ostatnim odpoczynku wchodzimy na most w Wyszogrodzie (ten drewniany). W trosce o nie wywołanie rezonansu (rytmem) odmawialiśmy Różaniec. Przed dojściem na nocleg śpiewaliśmy prawie zawsze litanię Loretańską. Po dojściu na miejsce rozlokowaliśmy się na noclegi. Dziś Stodoła i nocleg na sianie. Przed spoczynkiem Apel Jasnogórski i pożegnalne pieśni dziękczynne. Potem spanie. Z reguły bez problemów zasypialiśmy. Co mnie najbardziej zdumiało

1. Ludzie nie chorowali – albo rzadko

2. Ludzie mimo olbrzymiego zmęczenia potrafili sobie wzajemnie pomagać

3. Wieczorem „padaliśmy” a rano wracały siły.

Pamiętam jak jednego dnia byłe wyjątkowo wyczerpany resztkami sił szedłem . Zobaczyłem że jedna z „sióstr” utykała . Podszedłem do niej z koleżanką wzięliśmy ją pod ręce i tak doszliśmy do celu. Nasze zmęczenie przestało istnieć. Ludzie umieli się wspierać. Szedłem trzy razy po 12 dni (Do Częstochowy ) . Intencje wszystkie dziękczynne . Dwa razy byłem w „służbie medycznej” – to trochę więcej obowiązków. Na pytanie „Jak jest na Pielgrzymce – odpowiadam zawsze – „To trzeba przeżyć” żadne słowa opisy (ten także ) tego nie oddają”

Pozdrawiam Wszystkich

PS. W tym czasie kiedy wszystko toczy się szybko warto się zatrzymać. Pomodlić – bo może ta jest jedna z dróg do zmiany sytuacji w Polsce. – Ja w to wierzę.


Filed under: Osobiste

2 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. Ludzie mimo olbrzymiego zmęczenia potrafili sobie wzajemnie poma

Franku,

wiara pomaga nam pokonać wszystkie nasze ludzkie problemy, modlitwa daje siły , czujemy fizycznie obecność i opiekę Boga.

Mieszkam od 10 lat na trasie pielgrzymki, w mojej parafii wypada "postój noclegowy".
Co roku taka wizyta pielgrzymów to święto i oczekiwanie, wspólna modlitwa, zaproszenia na nocleg i posiłek.

Czujemy wszyscy tę wyjątkową więź, która nas łączy z tymi umęczonymi, ale radosnymi ludźmi. A przeciez kazdy z nich dźwiga jakis swój Krzyż w drodze na Jasną Górę, kazdy idzie pod opiekę Matki Boskiej ze swoimi problemami, a po drodze dostaja jeszcze prosby od swoich gospodarzy o modlitwę w ich intencjach.

Tworzymy Wspólnotę wyjątkową - mamy przykazane kochać i czynić dobro - w czasie wspólnej modlitwy nic innego sie nie liczy, nie musimy sie z nikim ścigac o względy Boga, nie musimy walczyć o zajęcie jak najlepszego miejsca - wiemy, ze tylko czyniąc dobro dostaniemy dobro i miłość.

I to jest najważniejsze.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

2. Polskie Pielgrzymki

W starym rodzinnym albumie,jest takie zdjęcie........
oczywiscie czarno-białe
młoda kobieta w bialej spodnicy i białej bluzce,modnie
obcięta na chłopczycę trzyma za rączke,sliczną dziewczynkę z warkoczami
ubraną
rowniez na biało
czarne buciczki,białe skatrpetki i laski goralskie w dłoniach
podobnie
ubrane ,stojące w szeregu,
inne panie......acha i jeszcze małe,białe kapelusiki na głowach........
Kobieca Pielgdzymka pod Jasną Gora,...............wiele,wiele
lat
przed wojną........
sliczna dziewczynka i pani trzymająca ją za rączke
to moja Matenka i Babcia........
pozdr

gość z drogi