Zabójstwo propagandzisty

avatar użytkownika godziemba
9 września 1951 roku czterej członkowie organizacji „Kraj” zabili w Warszawie propagandzistę Polskiego Radia, Stefana Martykę
 
Martyka był podrzędnym aktorem, który w 1945 roku wkradł się w łaski Arnolda Szyfmana – dyrektora Teatru Polskiego. W 1948 roku doprowadził do pozbawienia Szyfmana stanowiska i sam został dyrektorem teatru. Jego nieudolne rządy trwały do września 1950 roku, kiedy został zdymisjonowany. Został wkrótce, wicedyrektorem, a potem dyrektorem Departamentu Teatrów w Ministerstwie Kultury i Sztuki.
 
Jednocześnie „zasłynął” prowadząc audycję w Polskim Radiu znaną jako ”Fala 49” Pojawiała się ona nieregularnie – przerywając inne programy – z reguły muzyczne. Jej zapowiedź stylizowana była na komunikat wojskowy: "Tu Fala 49, tu Fala 49. Włączamy się". Audycja miała charakter polityczny i propagandowy. Martyka uzasadniał w niej m.in. procesy polityczne wytaczane byłym żołnierzom AK i PSZ, piętnował również "imperializm" amerykański.
 
Zamach przeprowadziło czterech członków organizacji konspiracyjnej „Kraj” -  Ryszard Cieślak, Lech Śliwiński, Tadeusz Kowalczuk i Bogusław Pietrkiewicz. Dowódcą organizacji, posługującej się także nazwą "Krajowy Komitet Porozumiewawczy” był Zenon Sobota, który zaplanował akcję na Martykę. Sobota był przed wojną współpracownikiem „dwójki”, potem żołnierzem AK, występującym pod okupacyjnym nazwiskiem Zenon Tomaszewski. Wedle wspomnień jego żony Marii Tomaszewskiej: „ W kwietniu 1945 r. Aleksander Zawadzki, który potem został przewodniczącym Rady Państwa, zaproponował mężowi stanowisko w administracji. Najpierw został starostą w Będzinie, potem prezydentem Katowic”. Jednocześnie  związał się ze śląską komendą organizacji Wolność i Niezawisłość i z jej ramienia utrzymywał dziwne stosunki  m.in. z płk. Janem Tatajem, dyrektorem Departamentu III  MBP i Józefem Czaplickim, wicedyrektorem tegoż departamentu. 
Gdy po aresztowaniu pod zarzutem malwersacji finansowych miano go przewieźć z Poznania do Warszawy, udało mu się nakłonić konwojenta, aby wstąpili do domu (sic!) . Maria Tomaszewska nakryła stół, na którym pojawił się alkohol. Konwojent zaczął pić, a Sobota uciekł. Ukrywał się i równocześnie w 1949 roku utworzył podziemną organizację "Kraj". Kulisy jej powstania przypominają tzw. V Komendę WiN, całkowicie sterowaną przez UB w ramach operacji „Cezary”.
 
Wedle zeznań Lecha Śliwińskiego:  "9 IX 51 r. rano przybyliśmy do Warszawy na dworzec Śródmieście. Wszyscy udaliśmy się w stronę Wisły, gdzie zamieszkiwać miał Martyka. Oprócz mnie wszyscy otrzymali pistolety. Na skutek pukania, drzwi otworzyła jakaś starsza kobieta i wówczas weszliśmy do przedpokoju. Martyka w tym czasie wychodził z łazienki, wobec czego poprosiliśmy go do pokoju".
 
"W przedpokoju zauważyliśmy – zeznał Tadeusz Kowalczuk - Martykę, jak golił się. Cieślak zwrócił się do niego, aby poszedł z nami do pokoju, co tenże uczynił. Z pokoju Cieślak kazał mnie i Zbyszkowi wyjść, a on pozostał z Martyką zamykając za nami drzwi od tego pomieszczenia. Po wykonaniu polecenia >Zbyszek< zapytał kobietę, która otwarła nam drzwi, gdzie jest gospodyni. Wymieniona wyjaśniła, że żona Martyki śpi. Wobec tego >Zbyszek< kazał ją obudzić, co też zostało wykonane".
 
Ponownie oddajmy głos Śliwińskiemu: "Zażądaliśmy, aby Martyka okazał nam programy radiowe. Martyka w tym czasie siedział w fotelu i schylił się do jakiejś szafki. W tym momencie Cieślak uderzył go rękojeścią pistoletu dwa razy w głowę, na skutek czego Martyka opadł na fotel i zaczął charczeć. Wówczas ja chwyciłem go za gardło, a Cieślak z pistoletu strzelił w głowę. Po dokonaniu zabójstwa wybiegliśmy wszyscy z domu, a następnie każdy oddzielnie udał się w kierunku dworca Śródmieście. Odjechałem do Zabrza".
 
Po zabójstwie władze komunistyczne zainicjowały wielką kampanię propagandową. Znana ówczesna propagandzista  Wanda Odolska w "Trybunie Ludu" w artykule "Z nienawiści do sztuki i prawdy" napisała: "Zastrzelili Stefana Martykę. Udało się. Udało się dlatego, że my wszyscy od sześciu lat przywykliśmy żyć w klimacie praworządności, bezpieczeństwa i spokoju. Nikt nie ma potrzeby ani ochoty nie ufać człowiekowi, który idzie ulicą, ani człowiekowi, który obok nas pracuje w urzędzie. Napad był ordynarnym zamachem bandyckim. Głos Stefana Martyki na radiowej >Fali 49< niósł daleko w eter prawdę. Twardo i ostro Stefan Martyka wypowiadał każde słowo, w które wierzył. Słowa oburzenia o trupach koreańskich dzieci, o nieszczęsnym Murzynie Mac Ghee, słowa gniewu, gdy wymieniał z imienia i nazwiska morderców gestapowskich, przywracanych do łask i zapraszanych do sztabów anglo-amerykańskich".
 
W dniu pogrzebu komunistyczna prasa donosiła: „Od samego rana pod Teatrem Narodowym gromadzą się kolejki mieszkańców stolicy. Powiewają flagi narodowe i robotnicze. U stóp katafalku spoczywa wieniec z cyklamenów i róż od Ministerstwa Kultury i Sztuki. Po południu na placu Teatralnym gromadzi się ponad 25 tys. osób. Stoją wokół wysokiego, pokrytego czerwienią podwyższenia, na którym spoczywa trumna”.
Przemówienie wygłosił wiceminister kultury i sztuki - Włodzimierz Sokorski, który powiedział "Stefan Martyka brzydził się kłamstwem i kłamstwo zwalczał. Jego spokojny, miękki głos na fali polskiego radia zrywał z zakrytych nienawiścią twarzy zdrajców i agentów anglosaskich maskę kłamstwa i pokazywał ich narodziny w nagiej prawdzie pospolitej zbrodni".
 
Po śmierci Stefana Martyki w "Narodowej Kulturze" ukazał się wiersz Jerzego Litwiniuka:

szli ulicami Warszawy
ślepi od nienawiści (...)
błąkali się po omacku a każdy obłędnie roił
Że jest ziarenkiem piasku
W żelaznych trybach historii
Gromieni naszą brawurą ofiarnym trudem i troską
Znaleźli wreszcie odpowiedź.
Jedyną. Faszystowską.
"Tu mieszka Stefan Martyka?"
"To ja"
Rzygnęli ołowiem.
 
Z kolei Marek Hłasko w „Pięknych, dwudziestoletnich” tak opisał sprawę Martyki:: „Niejaki Stefan Martyka, aktorzyna trzeciorzędny, który prowadził w Polskim Radiu audycję pod tytułem >Fala 49< . Bydlę to włączało się przeważnie w czasie muzyki tanecznej, mówiąc: >Tu Fala 49, tu Fala 49. Włączamy się<. Po czym zaczynał opluwanie krajów imperialistycznych; przeważnie jednak wsadzał szpilki w pupę Amerykanom, mówiąc o ich kretynizmie, bestialstwie, idiotyzmie i tego rodzaju rzeczach - następnie kończył swą tyradę słowami: >Wyłączamy się<. Pewnego dnia jakiś student położył Martykę trupem; z początku sądzono, że jest to zemsta Jana Cajmera, który był wtedy dyrektorem orkiestry tanecznej Polskiego Radia: w czasie audycji Cajmera Martyka włączał się najczęściej. Wkrótce jednak ustalono, że morderca Martyki był stałym gościem Ośrodka Informacyjnego Ambasady USA i Ośrodek zamknięto".
 
Prowadzone pod kierunkiem płk. Jacka Różańskiego śledztwo doprowadziło do aresztowania na przełomie czerwca i lipca 1952 roku 111 członków organizacji "Kraj", w tym czterech uczestników zamachu. Zenon Sobota popełnił samobójstwo podczas próby zatrzymania.
 
W sądzie prokurator  Midro grzmiał: "Wybór ofiary, podobnie jak i cała działalność bandy - nie jest przypadkiem. Pochodzenia robotniczego Stefan Martyka zdobywa wykształcenie i pracę w ciężkich warunkach Polski sanacyjnej, w której było prawie 25 proc. analfabetów i w której urzędowo mówiło się o >nadprodukcji inteligencji<. W czasie okupacji Martyka wstąpił do AK. Podobnie jak wielu innych b. akowców Stefan Martyka nieświadomy zdrady kierownictwa AK wierzył, że w AK walczy o Polskę Niepodległą. Po wyzwoleniu Martyka całym sercem staje w jednym szeregu z polską klasą robotniczą, z polskimi masami pracującymi. Porywa go patos budownictwa Polski Ludowej. W audycjach >Fali 49< demaskuje nie tylko zagraniczne ośrodki wroga, Martyka demaskuje również tę znikomą już dziś w Polsce grupę, która służąc spółce Rockefellera i Kruppa, kolportuje szeptem wrogą propagandę, siejąc dywersyjną plotkę, zohydzając wszelki wysiłek narodu, wzbudzający podziw świata".
 
22 września 1952 roku sąd skazał  Ryszarda Cieślaka, Lecha Śliwińskiego, Tadeusza Kowalczuka i Bogusława Pietrkiewicza na karę śmierci.  Bierut jako przewodniczący Rady Państwa nie skorzystał z prawa łaski i 13 maja 1953 wszystkich czterech stracono w więzieniu na Rakowieckiej.
Na jesieni 1952 roku odrębne procesy wytoczono innym członkom "Kraju", skazując ich na długoletnie kary więzienia, natomiast adiutant Soboty, Tadeusz Klukowski został skazany na śmierć. Tym procesom „odpryskowym” poświęcę kolejny esej.
"Fala 49" została na antenie. Wkrótce przekształcono ją w program "Fala 49 odpowiada", w którym dziennikarze PR odpowiadali (zgodnie z duchem ówczesnej propagandy) na niektóre, często bardzo krytyczne wobec władz, listy radiosłuchaczy. Program ten pełnił bowiem rolę "wentyla bezpieczeństwa" – namiastki wolności słowa.
Wanda Odolska zmarła pod koniec lat 60. Pod rozgłośnię radiową na Malczewskiego w Warszawie podstawiono autokar dla chętnych w udziale w jej pogrzebie. Autokar odjechał pusty. Antoni Słonimski mając na uwadze Józefa Cyrankiewicza jako przełożonego Wandy Odolskiej napisał w wierszu "o ty mój przełożony z lewej do prawej nogawki".
 
W maju 1993 wyrok na sprawców zabójstwa Martyki został unieważniony w części dotyczącej działalności w "Kraju". Sąd odmówił jednak uwolnienia zamachowców od winy za morderstwo. W uzasadnieniu napisano: "Nie da się usprawiedliwić zamachu terrorystycznego, jakim było zastrzelenie we własnym mieszkaniu Stefana Martyki, ponieważ poświęcone dobro, którym było życie ludzkie, pozostało w rażącej dysproporcji do dobra, które zamierzano uzyskać. Zastrzelenie Stefana Martyki nie było gestem obronnym, lecz aktem terroru politycznego, który nie był i nie może być w przyszłości, jako środek politycznego działania, dopuszczony. Stefan Martyka był aktywnym propagatorem obcej i narzuconej społeczeństwu polskiemu ideologii i niewątpliwie wpływał przez swoją działalność na kształtowanie opinii publicznej. Bez względu jednak na ocenę tej działalności, ograniczała się ona wyłącznie do sfery ideologicznej".
 
 
Wybrana literatura:
 
P. Lipiński – Nietoperz cicho śmignął
Konspiracja antykomunistyczna i podziemie zbrojne w Wielkopolsce w latach 1945–1956
R. Kołodziejczyk – Mój przyjaciel Tadeusz Klukowski
G. Majchrzak – Armia Krajowa na „Fali”
 
Etykietowanie:

2 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. dzisiaj nie ma kary smierci

ale działają "nieznani sprawcy" i "panowie od śrubek"
Ręka podniesiona na "zbrojne ramię władz" propagandzistę, MUSI zostac ukarane.

"22 września 1952 roku sąd skazał Ryszarda Cieślaka, Lecha Śliwińskiego, Tadeusza Kowalczuka i Bogusława Pietrkiewicza na karę śmierci. Bierut jako przewodniczący Rady Państwa nie skorzystał z prawa łaski i 13 maja 1953 wszystkich czterech stracono w więzieniu na Rakowieckiej."

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika godziemba

2. Maryla,

Obawiam się, że fachowcy Lesiaka zostaną znów zatrudnieni. Jak nie bać się żyjąc w POtotaliryzmie.

Pozdrawiam

Godziemba