Zapal Tadek Biełamora
tu.rybak, sob., 10/07/2010 - 00:44
Oj, będzie dużo cytatów, ale po prostu nie mogłem sobie odmówić. Okazało się, że księża powinni, jak by tu powiedzić kolokwialnie, "wsadzić mordy w kubeł" gdyby tylko chcieli powiedzieć coś złego o PO i jej kandydacie Komorowskim. Gdyby mieli powiedzieć coś dobrego, a, to co innego, proszę, proszę... Wtedy jest w porządku.
Wpierw cytaty z zatroskanego jak zawsze, cywilnego biskupa na Platformie:
Jak to możliwe, że praktykujący katolik nazywany jest przez księdza szatanem?
To przejaw choroby, która trawi duszę polskiego Kościoła, choroby upolitycznienia. Odżyła z nieoczekiwaną siłą po kilkunastu latach przerwy.
Poza apelami o głosowanie na "człowieka sumienia" biskupi raczej milczeli.
Głośni byli proboszczowie i Radio Maryja. Mimo to wygraliśmy. Jednak teraz będzie trzeba lat, by Kościół nadrobił tę utratę zaufania. Udało się to dość szybko osiągnąć na początku lat 90., ale wtedy mieliśmy oparcie w autorytecie Jana Pawła II.["Gowin: Wybory przegrał Kościół ", rozmowa z posłem J. Gowinem PO, "Polska the Times", 9 VII 2010 r.]
I cóż możesz zrozumieć z tego drogi Czytelniku? Tyle, że Kościół utracił zaufanie. Czyje? Etatowego katolika Platformy i niej samej. I jeszcze, że trzeba będzie czasu by to nadszarpnięte zaufanie odbudował. Gowinowi oczywiście nie przeszkadza towarzystwo, w którym się obraca. Ale tak to jest z tym okiem i belką...
W tym samym duchu wypowiedział się zwykły biskup na Platformie:
Załóżmy, że jakiś proboszcz powiedział, że głosowanie na kandydata Platformy jest grzechem. Czy zgadza się ksiądz biskup z opinią Janusza Palikota, że „Komorowski wygrał z klerem”?
Mnie też opowiadali o takich wypadkach ludzie, którzy byli świadkami podobnych wypowiedzi w kościołach pod Krakowem. Jedna z kobiet wstała nawet i powiedziała: „Proszę księdza, my nie po to tu przyszliśmy”. A w kampanii było różnie. Cała propaganda Radia Maryja popierała jednego z kandydatów.
Nie przebierano w słowach. To skandal i księżmi, którzy dopuszczali się takich wypowiedzi poza ciszą wyborczą, powinni się zająć biskupi. Tymi, którzy łamali ciszę – państwo. ["Księży agitatorów trzeba dyscyplinować", rozmowa z bp. T. Pieronkiem, "Rzeczpospolita", 8 VII 2010 r.]
Ale prawdziwy biskup może więcej niż biskup świecki i może dyscyplinować! Ech, łezka się w oku kręci. Kołyma? Magadan?
Rycerz Jedi Platformy, szef komitetu wyborczego Komorowskiego, poseł Nowak umiał równie celnie naszkicowac sytuację:
Zaangażowanie kleru przeciw nam to istotny agregat negatywnych sił, z którymi musieliśmy się zmierzyć. Znaczna część księży była po stronie PiS. Ja jestem człowiekiem wierzącym, ale nie używam wiary jako oręża politycznego i tym się m.in. różni PO od PiS. Kościół popełnił duży błąd przekraczając granice zaangażowania politycznego. Żałuję, że niektórym księżom ambona pomyliła się z trybuną polityczną.
Część duchowieństwa tak jawnie angażując się przeciwko PO i Komorowskiemu, nie tylko nas rani, ale przede wszystkim buduje wizerunek kościoła zaangażowanego politycznie. ["Nowak: Kościół popełnił duży błąd w wyborach", rozmowa z posłem S. Nowakiem (PO), onet.pl, 6 VII 2010 r.]
Zraniony Nowak. Agregat negatywnych sił. Czarny kler - ciemna strona. To w ogóle zadziwiający człowiek wierzący. Nie znam drugiego, który by mówił o swoim kościele - kler. Ale czy ja mogę ogarnąć swoimi zmysłami geniusz Nowaka? Przypomnę, że wcześniej Nowak równie celnie walczył z klerem ["Nowak jeden z drugim", mój starszy tekst, 7 V 2010 r.]
Ale czy wyżej wymienieni biskup cywilny Gowin, biskup Pieronek i ministrant Nowak mogli mieć na myśli kardynała Dziwisza i arcybiskupa Kowalczyka, nowego prymasa Polski? Chyba nie.
Nowy prymas zapowiadał publicznie, że jego ingres będzie miał miejsce dopiero po kampanii wyborczej. Okazało się jednak, że jego data została “przypadkowo” wyznaczona na czas najbardziej newralgiczny, czyli na półmetek pomiędzy pierwszą, a drugą turą wyborczą.
Przez “przypadek” też w pierwszej ławce zasiedli wyłącznie politycy lewicowi lub wspierający “lewą nogę”, czyli Kwaśniewski, Oleksy, Wałęsa, Pawlak i Komorowski. Moim zdaniem zabrakło tylko Jaruzelskiego i Kiszczaka a ”siedmiu wspaniałych Trzeciej RP” byłoby w komplecie.
Podobna sytuacja miała miejsce w sierpniu 2005 r., kiedy to na Rynku Głównym w Krakowie odbywał się ingres kard. Stanisława Dziwisza. Wtedy też w pierwszej ławce miejsca zajmowali Kwaśniewski i Cimoszewicz, ówczesny kandydat SLD na prezydenta.
Przez “przypadek” także Wałęsa wchodząc do katedry w Gnieźnie poparł “spontanicznie” przed kamerami telewizyjnymi Komorowskiego jako kandydata na prezydenta. ["Ingres w Gnieźnie, czyli sojusz ołtarza z tronem", ks. T. Isakowicz-Zalewski, bibuła.com, 28 VI 2010 r.]
Jest jeszcze ksiądz-celebryta, ten który na wszelki wypadek, jeśli idzie na przyjęcie jeść bezę, to zdejmuje koloratkę["Wszystko jedno", mój starszy tekst, 7 II 2010 r.], czyli ksiądz redaktor Sowa:
A jak się zachował Kościół w czasie tej kampanii wyborczej według księdza?
Myślę, że ta kampania nie należy do szczególnie przyjemnych doświadczeń Kościoła. I sądzę, mam taką nadzieję, że wielu księży zdało sobie sprawę, może nawet już przed wczorajszą niedzielę i uderzyło się w piersi, ponieważ mieliśmy do czynienia z sytuacją, w której wobec tych dwóch kandydatów zupełnie myślę, że świadomie jednak porozkładano fałszywie akcenty, to znaczy uczyniono z Komorowskiego...
Szatana.
O, jeden z księży w diecezji lubelskiej, nie wiem, co na to ksiądz arcybiskup Życiński, nazwał go w ogóle szatanem, czy były też przypadki odmawiające mu pewnego prawa do tego żeby mówił o sobie, że jest katolikiem. (...)
Ale pięć lat temu nie było takiego mocnego zaangażowania Kościoła.
Wczoraj rozmawiałem, rozmawialiśmy z kilkoma osobami, między innymi z żoną pana ministra Sikorskiego, bo ja postawiłem taką tezę, że Komorowski startuje, obecnie obejmując urząd prezydenta bez tego bagażu poparcia Kościoła. Właściwie jest pierwszym od czasu Lecha Wałęsy prezydentem, który został wybrany nie tylko bez poparcia Kościoła, ale także w pewnym sensie wbrew akcji, którą robiło wielu proboszczów, a także wielu biskupów w ciągu ostatnich dwóch miesięcy i to mu oczywiście daje szanse na zupełnie trochę inne postawienie spraw związanych z relacjami państwo – Kościół.(...)
czy ksiądz nie żałuje, że ksiądz publicznie powiedział na kogo będzie głosował?
No tak, mogłem powiedzieć, że będę głosował na pana K. wtedy pogodziłbym obu kandydatów, a jeszcze wtedy mogłem też powiedzieć, że będę głosował na pana z wąsem, bo też było dwóch co najmniej z wąsem. Nie, ale żarty żartami, nie, nie żałuję, może inaczej czy żałuję czy nie żałuję – to było też trochę w afekcie w stosunku do tych deklaracji, które padały właśnie z tych komitetów wyborczych i to akurat po tym tekście, natomiast nie, no wydaje mi się, że byłem dosyć przekonany do tej kandydatury, więc nie uważam żebym tutaj, nie agitowałem tym samym, takim wyznaniem. Okay, no powiedziałem.
Powiedziałem, że głosowałem na... no to już trzeba dokończyć.
No, że głosowałem na pana Komorowskiego.["Gość radia Zet", rozmowa z ks. K. Sową, 5 VII 2010 r.]
No, to jedni mogą agitować, inni jednakowoż nie powinni. Ksiądz-redaktor Sowa z TVN (stacja, jak to mówi były reżyser Wajda, zaprzyjaźniona) może. Bo on jest światły. I z żoną Sikorskiego rozmawiał, i ma nadzieje na nowe stosunki państwo - Kościół (ciekawe jakie?) i jeszcze ma nadzieję, że kolejna nadzieja Platformy biskup Życiński zdyscyplinuje kogo trzeba...
A ja mam subtelne pytanie, gdyż w odróżnieniu od Gowina, Pieronka, Sowy i Nowaka jestem zwykłym katolikiem, bez wielkiej wiedzy teologicznej. Czy można nazwać szmatę szmatą?
Wpierw cytaty z zatroskanego jak zawsze, cywilnego biskupa na Platformie:
Jak to możliwe, że praktykujący katolik nazywany jest przez księdza szatanem?
To przejaw choroby, która trawi duszę polskiego Kościoła, choroby upolitycznienia. Odżyła z nieoczekiwaną siłą po kilkunastu latach przerwy.
Poza apelami o głosowanie na "człowieka sumienia" biskupi raczej milczeli.
Głośni byli proboszczowie i Radio Maryja. Mimo to wygraliśmy. Jednak teraz będzie trzeba lat, by Kościół nadrobił tę utratę zaufania. Udało się to dość szybko osiągnąć na początku lat 90., ale wtedy mieliśmy oparcie w autorytecie Jana Pawła II.["Gowin: Wybory przegrał Kościół ", rozmowa z posłem J. Gowinem PO, "Polska the Times", 9 VII 2010 r.]
I cóż możesz zrozumieć z tego drogi Czytelniku? Tyle, że Kościół utracił zaufanie. Czyje? Etatowego katolika Platformy i niej samej. I jeszcze, że trzeba będzie czasu by to nadszarpnięte zaufanie odbudował. Gowinowi oczywiście nie przeszkadza towarzystwo, w którym się obraca. Ale tak to jest z tym okiem i belką...
W tym samym duchu wypowiedział się zwykły biskup na Platformie:
Załóżmy, że jakiś proboszcz powiedział, że głosowanie na kandydata Platformy jest grzechem. Czy zgadza się ksiądz biskup z opinią Janusza Palikota, że „Komorowski wygrał z klerem”?
Mnie też opowiadali o takich wypadkach ludzie, którzy byli świadkami podobnych wypowiedzi w kościołach pod Krakowem. Jedna z kobiet wstała nawet i powiedziała: „Proszę księdza, my nie po to tu przyszliśmy”. A w kampanii było różnie. Cała propaganda Radia Maryja popierała jednego z kandydatów.
Nie przebierano w słowach. To skandal i księżmi, którzy dopuszczali się takich wypowiedzi poza ciszą wyborczą, powinni się zająć biskupi. Tymi, którzy łamali ciszę – państwo. ["Księży agitatorów trzeba dyscyplinować", rozmowa z bp. T. Pieronkiem, "Rzeczpospolita", 8 VII 2010 r.]
Ale prawdziwy biskup może więcej niż biskup świecki i może dyscyplinować! Ech, łezka się w oku kręci. Kołyma? Magadan?
Rycerz Jedi Platformy, szef komitetu wyborczego Komorowskiego, poseł Nowak umiał równie celnie naszkicowac sytuację:
Zaangażowanie kleru przeciw nam to istotny agregat negatywnych sił, z którymi musieliśmy się zmierzyć. Znaczna część księży była po stronie PiS. Ja jestem człowiekiem wierzącym, ale nie używam wiary jako oręża politycznego i tym się m.in. różni PO od PiS. Kościół popełnił duży błąd przekraczając granice zaangażowania politycznego. Żałuję, że niektórym księżom ambona pomyliła się z trybuną polityczną.
Część duchowieństwa tak jawnie angażując się przeciwko PO i Komorowskiemu, nie tylko nas rani, ale przede wszystkim buduje wizerunek kościoła zaangażowanego politycznie. ["Nowak: Kościół popełnił duży błąd w wyborach", rozmowa z posłem S. Nowakiem (PO), onet.pl, 6 VII 2010 r.]
Zraniony Nowak. Agregat negatywnych sił. Czarny kler - ciemna strona. To w ogóle zadziwiający człowiek wierzący. Nie znam drugiego, który by mówił o swoim kościele - kler. Ale czy ja mogę ogarnąć swoimi zmysłami geniusz Nowaka? Przypomnę, że wcześniej Nowak równie celnie walczył z klerem ["Nowak jeden z drugim", mój starszy tekst, 7 V 2010 r.]
Ale czy wyżej wymienieni biskup cywilny Gowin, biskup Pieronek i ministrant Nowak mogli mieć na myśli kardynała Dziwisza i arcybiskupa Kowalczyka, nowego prymasa Polski? Chyba nie.
Nowy prymas zapowiadał publicznie, że jego ingres będzie miał miejsce dopiero po kampanii wyborczej. Okazało się jednak, że jego data została “przypadkowo” wyznaczona na czas najbardziej newralgiczny, czyli na półmetek pomiędzy pierwszą, a drugą turą wyborczą.
Przez “przypadek” też w pierwszej ławce zasiedli wyłącznie politycy lewicowi lub wspierający “lewą nogę”, czyli Kwaśniewski, Oleksy, Wałęsa, Pawlak i Komorowski. Moim zdaniem zabrakło tylko Jaruzelskiego i Kiszczaka a ”siedmiu wspaniałych Trzeciej RP” byłoby w komplecie.
Podobna sytuacja miała miejsce w sierpniu 2005 r., kiedy to na Rynku Głównym w Krakowie odbywał się ingres kard. Stanisława Dziwisza. Wtedy też w pierwszej ławce miejsca zajmowali Kwaśniewski i Cimoszewicz, ówczesny kandydat SLD na prezydenta.
Przez “przypadek” także Wałęsa wchodząc do katedry w Gnieźnie poparł “spontanicznie” przed kamerami telewizyjnymi Komorowskiego jako kandydata na prezydenta. ["Ingres w Gnieźnie, czyli sojusz ołtarza z tronem", ks. T. Isakowicz-Zalewski, bibuła.com, 28 VI 2010 r.]
Jest jeszcze ksiądz-celebryta, ten który na wszelki wypadek, jeśli idzie na przyjęcie jeść bezę, to zdejmuje koloratkę["Wszystko jedno", mój starszy tekst, 7 II 2010 r.], czyli ksiądz redaktor Sowa:
A jak się zachował Kościół w czasie tej kampanii wyborczej według księdza?
Myślę, że ta kampania nie należy do szczególnie przyjemnych doświadczeń Kościoła. I sądzę, mam taką nadzieję, że wielu księży zdało sobie sprawę, może nawet już przed wczorajszą niedzielę i uderzyło się w piersi, ponieważ mieliśmy do czynienia z sytuacją, w której wobec tych dwóch kandydatów zupełnie myślę, że świadomie jednak porozkładano fałszywie akcenty, to znaczy uczyniono z Komorowskiego...
Szatana.
O, jeden z księży w diecezji lubelskiej, nie wiem, co na to ksiądz arcybiskup Życiński, nazwał go w ogóle szatanem, czy były też przypadki odmawiające mu pewnego prawa do tego żeby mówił o sobie, że jest katolikiem. (...)
Ale pięć lat temu nie było takiego mocnego zaangażowania Kościoła.
Wczoraj rozmawiałem, rozmawialiśmy z kilkoma osobami, między innymi z żoną pana ministra Sikorskiego, bo ja postawiłem taką tezę, że Komorowski startuje, obecnie obejmując urząd prezydenta bez tego bagażu poparcia Kościoła. Właściwie jest pierwszym od czasu Lecha Wałęsy prezydentem, który został wybrany nie tylko bez poparcia Kościoła, ale także w pewnym sensie wbrew akcji, którą robiło wielu proboszczów, a także wielu biskupów w ciągu ostatnich dwóch miesięcy i to mu oczywiście daje szanse na zupełnie trochę inne postawienie spraw związanych z relacjami państwo – Kościół.(...)
czy ksiądz nie żałuje, że ksiądz publicznie powiedział na kogo będzie głosował?
No tak, mogłem powiedzieć, że będę głosował na pana K. wtedy pogodziłbym obu kandydatów, a jeszcze wtedy mogłem też powiedzieć, że będę głosował na pana z wąsem, bo też było dwóch co najmniej z wąsem. Nie, ale żarty żartami, nie, nie żałuję, może inaczej czy żałuję czy nie żałuję – to było też trochę w afekcie w stosunku do tych deklaracji, które padały właśnie z tych komitetów wyborczych i to akurat po tym tekście, natomiast nie, no wydaje mi się, że byłem dosyć przekonany do tej kandydatury, więc nie uważam żebym tutaj, nie agitowałem tym samym, takim wyznaniem. Okay, no powiedziałem.
Powiedziałem, że głosowałem na... no to już trzeba dokończyć.
No, że głosowałem na pana Komorowskiego.["Gość radia Zet", rozmowa z ks. K. Sową, 5 VII 2010 r.]
No, to jedni mogą agitować, inni jednakowoż nie powinni. Ksiądz-redaktor Sowa z TVN (stacja, jak to mówi były reżyser Wajda, zaprzyjaźniona) może. Bo on jest światły. I z żoną Sikorskiego rozmawiał, i ma nadzieje na nowe stosunki państwo - Kościół (ciekawe jakie?) i jeszcze ma nadzieję, że kolejna nadzieja Platformy biskup Życiński zdyscyplinuje kogo trzeba...
A ja mam subtelne pytanie, gdyż w odróżnieniu od Gowina, Pieronka, Sowy i Nowaka jestem zwykłym katolikiem, bez wielkiej wiedzy teologicznej. Czy można nazwać szmatę szmatą?
- tu.rybak - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
6 komentarzy
1. Moze by tak tow.kard.z
Moze by tak tow.kard.z Krakowa wypelnil ostatnia wole Jana Pawla II,i spalil Jego notatki.To by wielu czlonkow kosciola lagiewnickiego , odetchnelo z ulga.Natomiast TW. "Cappino" niech wprowadzi wszystkich cala pierwsza lawke do swojej Rady Prymasowskiej,jeden pijak z tego towarzystwa moglby calowac slady jego stop,a drugi znany elektryk oswietlil by ten ciemnogrod.
2. Rzeczywiście.....
POminięcie Jaruzelskiego i Kiszczaka i niezaproszenie ich na ingres było dużą niestosownością wobec tych "człowieków honoru" ale następnym razem już będą, :-o(p
Figa
3. sodomia i gomoria, zgorszenie "maluczkich"
najgorsze jest to, że zwierzchnik tych "medialnych biskupów" nie ma pojęcia, jakie szkody czynią w Jego owczarni.
Gdyby wiedział, cała ta banda byłaby wysłana do Pustelni, a z Pustelni zwolnieni zakneblowani przez nią księża.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. No i
Życiński się oczywiście odezwał. Filozof jeden. Aż nie chce mi się cytować. Bo właściwie po co?
Jak na studiach miałem tzw. wojsko, jeden z kretynów-podpułkowników emerytowanych powiedział do mnie "nie filozujcie".
Więc ja, za tym kretynem, do bp. Życińskiego: nie filozuj...
5. TW Filozof rządził i dzielił od dawna
Publicyści Frondy, katolickiego serwisu krytykują abp. Życińskiego za atak na ks. profesora Waldemara Chrostowskiego. Poszło o poglądy ks. prof. na asymetrię panującą w dialogu chrześcijańsko - żydowskim. W książce – wywiadzie - "Kościół, Żydzi, Polska" - ks. profesor dziwi się, że dialog ten jest unilateralny: polega na spełnianiu daleko idących żądań: min. antyuniwersalistycznego uprzywilejowania cierpienia żydowskiego. – Nie ma gorszego i lepszego ludzkiego cierpienia – odpiera żydowskie pretensje ks. Chrostowski.
Publicysci frondy bronią kapłana, który klasyfikowany jest przez abp.do drugorzędnego Koscioła.
Rzadko się zdarza, by biskup publicznie tak mocno napiętnował jakiegoś księdza – czytamy na stronach Frondy - tak jak to zrobił w dzisiejszej "Wyborczej" abp Życiński wobec ks. Chrostowskiego. Poszło o książkę wywiad-rzekę dla Frondy "Kościół, Żydzi, Polska".
Lubelski metropolita zasugerował wprost, że on i ks. Chrostowski należą do dwóch zupełnie różnych Kościołów - przy czym ks. Chrostowski nie należy do Kościoła Jana Pawła II. Dlaczego biskup używa języka wykluczenia wobec tak zasłużonego dla dialogu z Żydami kapłana? Otóż próżno się w jego tekście dla "Wyborczej" doszukać jakichkolwiek merytorycznych argumentów.
http://www.kosciol.pl/article.php/20090402022212574
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
6. I tu się zgadzam
Życiński, Pieronek należą do jakiegoś innego kościoła. To chyba nazywa się TW Sekta...