Rocznica bitwy pod Kłuszynem
MariuszGdy, ndz., 04/07/2010 - 22:50
Bitwa pod Kłuszynem miała miejsce 4 lipca 1610 roku podczas wojny polsko-rosyjskiej 1609-1618. Kłuszyńskie zwycięstwo otworzyło wojskom Rzeczpospolitej bramy Kremla. Polacy jako nieliczni w dziejach zdobyli wtedy siedzibę rosyjskich carów, a załoga Polska trwała na Kremlu do 1612 roku.
Bitwa stoczona została między wojskami polskimi pod dowództwem hetmana polnego koronnego Stanisława Żółkiewskiego (6556 kawalerii - w tym 5556 husarii, 200 piechoty), a armią rosyjską pod dowództwem kniazia Dymitra Szujskiego (ok. 35 000 wojsk rosyjsko-szwedzkich) oraz szwedzkich posiłków dowodzonych przez Jakuba Pontussona De la Gardie.
Atak wojsk Żółkiewskiego rozbił wojska moskiewskie, a następnie skłonił do zaprzestania walki cudzoziemców posiłkujących Szujskiego. Bitwa zakończyła się paniczną ucieczką Szujskiego i ocalałych Rosjan. Pociągnęło to za sobą kapitulację zablokowanej armii Grzegorza Wałujewa w Carewie Zajmiszczu (ok. 8000 ludzi).
W obliczu klęski bojarzy zdetronizowali cara Wasyla Szujskiego i obwołali carem królewicza polskiego Władysława, a Żółkiewski wkroczył do Moskwy.
O bitwie pod Kłuszynem, patrz tutaj.
W czterechsetną rocznice bitwy pod Kłuszynem odbyła się inscenizacja tego historycznego wydarzenia. W dniach 3 – 4 lipca br. na błoniach obok warszawskiego Centrum Olimpijskiego naprzeciwko siebie stanęły wojska polskie pod dowództwem hetmana Stanisława Żółkiewskiego oraz połączone siły szwedzko-rosyjskie.
W inscenizacji wzięło udział ponad 400 uczestników z grup rekonstrukcyjnych z Polski i zagranicy. Do walki stanęli husarze, piechota, strzelcy i artylerzyści - z uzbrojeniem i w strojach będących kopią tych z siedemnastego wieku.
Polecam również pieśń Jacka Kowalskiego o bitwa pod Kłuszynem, patrz poniżej:
Krótki film o bitwie, patrz poniżej:
MAR
[Fot. Archiwum]
- MariuszGdy - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
10 komentarzy
1. a tyle media wydusiły z siebie o 400 rocznicy
Inscenizacja bitwy pod Kłuszynem
W czterechsetną rocznice bitwy pod Kłuszynem odbyła się inscenizacja tego historycznego wydarzenia. Na błoniach obok warszawskiego Centrum Olimpijskiego naprzeciwko siebie stanęły wojska polskie pod dowództwem hetmana Stanisława Żółkiewskiego oraz połączone siły szwedzko-rosyjskie.
W inscenizacji wzięło udział ponad 400 uczestników z grup rekonstrukcyjnych z Polski i zagranicy. Do walki stanęli husarze, piechota, strzelcy i artylerzyści - z uzbrojeniem i w strojach będących kopią tych z XVII wieku.
Do bitwy pod Kłuszynem doszło 4 lipca 1610 roku podczas wojny polsko-rosyjskiej 1609-1618. Walkę stoczyły wojska polskie pod dowództwem hetmana polnego koronnego Stanisława Żółkiewskiego z armią rosyjską pod dowództwem kniazia Dymitra Szujskiego. Bitwa zakończyła się paniczną ucieczką Szujskiego i ocalałych Rosjan.
http://www.polskieradio.pl/wiadomosci/iar/?id=174147
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. z GW
http://fotoforum.gazeta.pl/72,2,746,101400591,113733283.html
najświetniejszych zwycięstw Rzeczpospolitej - bitwy pod Kłuszynem. Dziś
odbyła
się pierwsza część rocznicowych obchodów rozpoczęta próbą generalną
inscenizacji. Warto było również zwiedzić obóz znajdujący się tuż obok
pola
bitwy. Cała impreza odbywa się na nadwiślańskich łąkach pomiędzy Centrum
Olimpijskim a mostem Grota.
400 rocznica ...
400 rocznica ...
400 rocznica ...
400 rocznica ...
400 rocznica ...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. STRONA ORGANIZATORA jeszcze nie ma relacji
http://www.kluszyn1610.pl/
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. Niebieskie serca i kolczugi
http://www.zyciewarszawy.pl/artykul/491908_Niebieskie_serca_i___kolczugi...
Przy Centrum Olimpijskim huczały armaty hetmana
Żółkiewskiego, a na pl. Zamkowym Orkiestra grała dla powodzian. Przyszły
tłumy.
Zobacz
zdjęcia z koncertu WOŚP na Placu Zamkowym!
Serduszka,
które w niedzielę rozdawali wolontariusze Wielkiej Orkiestry Świątecznej
Pomocy, nie były jak zwykle czerwone, lecz niebieskie. Za zebrane
środki fundacja chce kupić sprzęt do likwidowania skutków powodzi. Po
Starówce już od rana chodziły tysiące osób ozdobionych logiem WOŚP.
–
Nie mogłam dać wiele, ale dałam choć 5 zł – mówiła emerytka Jadwiga
Konarska z Bielan, spacerująca po Rynku Nowego Miasta. – Oglądałam
relację z powodzi w telewizji i strasznie współczuję tym ludziom. Cieszę
się, że choć symbolicznie mogę im pomóc.
Jurek dziękuje
za pomoc
Od godz. 10 na pl. Zamkowym stały wozy straży pożarnej i
scena, na której występowały zespoły rockowe.
– Dziękujemy
wszystkim, którzy pomagają – krzyczał rozemocjonowany Jurek Owsiak.
–
Wszystkie zespoły występują za darmo. Zgłosiło się do nas 400 grup, w
całym kraju jest 300 koncertów. To piękne, że cały czas myślimy o pomocy
innym.
O swojej pracy opowiadali też wolontariusze z organizacji
pozarządowych, a strażacy przygotowali wiele pokazów i wozili
najmłodszych po Starówce quadami. – Mnie najbardziej podobały się psy
labradory z Warszawskiej Grupy Wysokościowej – mówiła licealistka
Natalia, która z koleżanką przyszła na koncerty. – Nie dość, że są
przesłodkie, to jeszcze ratują ludziom życie.
Wśród widzów
przechadzali się też wolontariusze WOŚP z puszkami. Ludzie chętnie je
zapełniali. W całej Polsce zebrali ok. miliona złotych.
Rosjanie
znów przegrali
Nie zawiodło się kilka tysięcy warszawiaków,
którzy przyszli w niedzielę podziwiać widowisko historyczne na łąkę w
pobliżu Centrum Olimpijskiego.
– Nie dajmy się lachom, stawmy
opór! – krzyczeli uciekający Rosjanie, ale na darmo. Tak jak 400 lat
temu, także i tym razem podczas rekonstrukcji bitwy pod Kłuszynem wojska
rosyjskie zostały rozbite. Ubrani w kolczugi, hełmy, mający z tyłu
charakterystyczne pióra i niosący piękne proporce husarzy szarżowali na
koniach kilka razy. Jednak Moskwicini i ich sojusznicy długo stawiali
opór: głośno strzelali z armat i wykorzystywali swoje umocnienia. Ale
nie pomogły im nawet muszkiety Szwedów: dowodzeni przez hetmana
Żółkiewskiego Polacy rozbili przeciwników w pył.
Huk nie
taki straszny
W inscenizacji wzięło udział kilkadziesiąt koni i
ponad 100 rekonstruktorów. Jednym z nich był Rick Orli, który przyjechał
na zabawę z USA.
– Bardzo interesuję się historią i w
rekonstrukcjach biorę udział regularnie. Jedni mają w garażu samochód,
ja mam armatę – opowiadał. – Byłem już amerykańskim kolonizatorem,
walczącym Szwedem, tym razem wystąpiłem jako Rosjanin.
– To jest
naprawdę świetna zabawa – mówił ubrany w czerwony, uszyty wg
XVII-wiecznej mody, kaftan.
Dobrze się bawili nie tylko
uczestnicy, ale także widzowie.
– Jestem pierwszy raz na takiej
imprezie i bardzo mi się podoba. Moją córeczkę troszkę denerwują huki
wystrzałów, ale nie płacze – relacjonowała Kasia Piasecka, która na
bitwę przyszła z trzyletnią Amelką.
Prawdziwa bitwa pod Kłuszynem
odbyła się 4 lipca 1610 roku. 2,7 tys. polskich rycerzy rozbiło
kilkanaście razy liczniejszego przeciwnika. To zwycięstwo otworzyło
Polakom drogę na Moskwę.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
5. 4 lipca 2010
http://foto.salon24.pl/203865,4-lipca-2010
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
6. Przegrana bitwa...
"Na każdym kroku walczyć będziemy o to , aby Polska
Polską była, aby w Polsce po Polsku się myślało"/ kardynał Stefan Wyszyński- Prymas Polski/
7. Kłuszyn 1610-Warszawa 2010
Bitwa pod Kłuszynem w 1610 roku byłą efektem tworzącej się unii
rosyjsko-szwedzkiej. Polska od wielu już lat pozostawała w stanie wojny
ze Szwecją, więc sojusz Rosji z naszym przeciwnikiem musiał wywołać
reakcję. Bitwa stoczona 4 VII 1610 pod Smoleńskiem pomiędzy wojskiem
polskim (7 tys. żołnierzy, dowodził hetman Stanisław Żółkiewski) a armią
moskiewską Dimitra Szujskiego (ok. 30 tys. Rosjan i 5 tys.
cudzoziemców w większości Szwedów). Żółkiewski na wieść o marszu armii
Szujskiego zaatakował ją pod Kłuszynem, najpierw rozbijając oddziały
cudzoziemskie, a następnie moskiewskie. Zwycięstwo pod Kłuszynem
doprowadziło do porozumienia polsko-moskiewskiego i zajęcia Moskwy
przez Żółkiewskiego.Z pewnością była to wielka chwila potęgi
Rzeczpospolitej. Zwraca uwagę ogromna dysproporcja sił, zwycięstwo
zawdzięczamy husarii, ale przede wszystkim wspaniałej taktyce, która
pozwoliła zredukować przewagę wroga. Relacja samego Żółkiewskiego
z bitwy pod postem.W niedzielę na terenie Centrum Olimpijskiego
w Warszawie odbyła się rekonstrukcja bitwy i obchody rocznicy.
Zaczęła ją polowa Msza Św. w której uczestniczyli późniejsi widzowie
a aktorzy rekonstrukcji. Następnie można było odwiedzać wszystkie
obozty poszczególnych wojsk i zobaczyć jak wyglądało przygotowanie do
bitwy i codzienne życie – choćby jedzenie, czy wyrabianie naczyń,
a przede wszystkim historyczne stroje. Później zaczęły się pokazy –
miedzy innymi wewnętrznej ustawki wojsk polskich, a także łucznictwa
konnego i strzelania do rzutków z konia. Sama inscenizacja to wmiarę
wierne przedstawienie przebiegu bitwy z narracją i ogromną ilością grup
rekonstrukcyjnych z całego świata (m.in z Rosji, USA, Czech, Węgier).
Była zarówno lekka i ciężka jazda jak i piechota. Po rekonstrukcji
można było zobaczyć szturm połączonych wszystkich sił konnych,
a później znów pozwiedzać obozy, zobaczyć okazy kolejnych grup,
wreszcie skosztować tradycyjnych posiłków z XVII wieku. Była to
wspaniała lekcja historii i przypomnienia o wielkim zwycięstwie wojsko
polskich sprzed 400 lat. A już za nieco ponad tydzień rocznica
grunwaldzkiej victorii.Ode mnie to wszystko, teraz z Wikipedii relacja
samego hetmana Żółkiewskiego.,(…)
Zaczem kniaź Dymitr Szujski, zabrawszy się z wojskiem tak swem jako
i cudzoziemskiem, gdyż Pontus z Moskwy już był za nimi przyszedł,
ruszył się ku Carowu Zamieściu pełen dobrej nadziei, że wielkości
i potędze jego wojska, której bardzo dufał, nasze, o którego małości
wiedział, wytrzymać nie mogło. Poszedł nie tym wielkim szlakiem, ale
trochę okolno ku Kłuszynu, bo z tamtej strony snadniej mu było
z Wałujewym znosić. Więc i Edward Horn z wojskiem cudzoziemskiem,
z którem był świeżo przyszedł, od Rżewa do Pohorylej, na tamten mu
szlak przychodził.
Była sława w wojsku naszem o wielkości i potędze wojska
nieprzyjacielskiego, i obawiali się niektórzy tego, żeby nas wielkością
swą nie ścisnął; były i po wojsku rozmaite mowy przeciwko panu
hetmanowi, że mu świat zmierzł i wojska chce z sobą zgubić. Pan hetman
zaś w tak ciężkich razach widząc, że na tem wszystko należało królowi
jegomości i rzeczypospolitej, jaką fortunę z kniaziem Dymitrem Szujskim
pan Bóg by zdarzył, rezolwował się skusić z nim szczęścia. Bo r e c e p
t u s nie tylko nieuczciwy, ale i bezpiecznie nie mógłby być.
Ustawicznie zwiedzał przez posyłki o ruszeniu kniazia Szujskiego od
Możajska. Pan Niewiadorowski rotmistrz, który był posłań pod
nieprzyjaciela dla wiadomości, dostawszy kilku synów bojarskich, co
w stronę od wojska dla żywności chodzili, wrócił się rano 3 J u l i i
z onymi więźniami, którzy dali dostateczną sprawę, że nocy przyszłej
miał kniaź Dymitr u Kłuszyna nocować. Wtem też i Francuzów i Szkotów
pięć przybłąkało się do wojska; byli ci od tych ludzi, nad którymi był
Edward Horn, ci takoż dali sprawę, że już się wojska skupiły. A iż,
jako się wyżej wspomniało, i przedtem jeszcze w Białej kilkanaście,
a potem kilkadziesiąt tych cudzoziemskich żołnierzy przedało się było
do nas i czynili nadzieję, gdyby do nich pan hetman napisał, że miało
się więcej przedac: nie chcąc pan hetman okazji zaniedbać, ażeby ich
mógł zamieszać jakkolwiek, albo rozerwać, udarowawszy jednego Francuza,
który się tego podejmował, napisał do nich list łacińskim językiem;
który, iż krótki, zdało mi się go od słowa do słowa wypisać.
"I n t e r n a t i o n e s n o s t r a s n u l l a u n q u a m i n t
e r c e s s i t h o s t i i i t a s. R e g e s n o s t r i s e m p e r
f u e r u n t a t q u e e t i a m n u n c s u n t i n v i c e m a m
i c i. C u m n u l l a s I t I s I n j u r I a a n o b i s l a e s i,
i n i q u u m e s t, q u o d h a e r e d i t a r i o s h o s t e s n
o s t r o s, M o s c o s, c o n t r a n o s j u v e t i s. Q u a n t u m
a d n o s a t t i n et, i n u t r a m q u e p a r t e m p a r a t i s u
m u s; h o s t c e s a n a m i c o s n o s m a l i t i s? v o s i p s
i c o n s i d e r a t e. V a l e t e."
Odprowadzony był on Francuz pod wojsko Hornowe, nim się był jeszcze
Horn z kniaziem Dymitrem złączył, ale mu się nie powiodło nieborakowi,
bo Horn, dowiedziawszy się o nim, kazał go obiesić. To się jednak tem
sprawiło, ze tam były semina aijenacji żołnierzów przeciwko wodzowi.
Gdy tak już, jako się wspomniało, wziął pan hetman sprawę i od
języków i od Francuzów o zbliżeniu się wojska nieprzyjacielskiego,
zwołał wszystkie rycerstwo do rady; temuż przełożywszy o wiadomościach,
jakie były, że już wojsko jedno we czterech milach nieprzyjacielskie u
Kłuszyna, proponował, coby było lepszego, jeśli zostawiwszy przy
oblężeniu gródka część wojska, przebrawszy się, potkać nieprzyjaciela
w drodze, czyli go na miejscu czekać?
Były różne sentencje, jako to bywa, bo jedni, patrząc na małość
wojska naszego, że go nie było czego dzielić, uważali: żeby w małości
rozdwojonych nieprzyjaciel nas nie pożył; więc za odejściem wojska
naszego, żeby ci co w gródku, poczuwszy o tem, na obóz, rozumiejąc, że
w nim słabe p r a e s i d i u m, nie uderzyli. Było ich niemało, którzy
rozumieli: obóz osadziwszy jako być może, potkać w drodze
nieprzyjaciela; gdyż przypuściwszy go blisko, możeby bitwy nie zwodząc,
grodkami, jako czynili u Aleksandrowej słobody, u Trojce, u Dymitrowa,
ściskając, żywności bronił, tak broni nie dobywając, łacnoby nas
zwalczyć.
Pan hetman, nie konkludując ani na tę, ani na owę stronę, wziął
sobie na dalszy rozmysł; rozkazał jednak, że gdyby było rozkazano do
ruszenia się, żeby gotowi byli. Bo acz miał już u siebie za rzecz
zawartą potkać w drodze nieprzyjaciela, zwłóczył jednak, póki stawało
czasu, odkryć się z tem, a to, żeby i do wojska kniazia Szujskiego i do
Wałujewa zdrajca jaki (a Moskwy, której było w obozie niemało,
najbardziej się strzegł), nie ostrzegli i nie dali znać. Aż godzina
przed ruszeniem, nie trąbiąc, ani bijąc w bębny, obesłał, aby się
ruszyło wojsko porządkiem takim, jaki do pułkowników na piśmie był
rozesłany; gdyż z uderzenia bębnów łacnoby się był Wałujew o ruszeniu
dorozumiał.
Z tych wszystkich, którzy byli i n c o n s p e c t u gródka, nikt
się nie ruszył, strzegąc się wszelakiego podobieństwa dać
nieprzyjacielowi. Panu Jakubowi Bobowskiemu, rotmistrzowi, zostawiwszy
przy nim siedemset jazdy, piechotę króla jegomości, co jej było, kozaków
dwa pułki, obóz i oblężenie gródka poruczył; a sam dwie godziny przed
zachodem słońca s i l e n t i a g m i n e z wojskiem, jako do boju, się
ruszył. Nocy o tym czasie bardzo małe bywają; szliśmy na całą noc o
cztery one mile lasem, droga była niedobra; przyszliśmy jednak nad
wojsko nieprzyjacielskie, jeszcze nie poczynało świtać. Nieprzyjaciel z
małości wojska naszego lekce nas ważył, i nie mniej się nie spodziewał
jako tego, iżbyśmy tyle mieli śmiałości o tak wielką potęgę się kusić,
i owszem byli tej nadziei, żeśmy mieli uciekać nie czekając u Carowa. Z
wieczora Pontus będąc na czci u kniazia Dymitra Sznjskiego, biorąc
pieniądze, bo tego dnia dawano im półczwarta kroć sto tysięcy złotych,
przechwalał się wspominając: "gdym był na Wolmierzu z Karolusowymi
wzięty, dał mi był hetman szruhę rysią, mam ja też teraz dla niego z
sobola, co mu oddaruję"; – tusząc sobie pana hetmana pojmać.
Zatem też iż nas sobie lekce ważyli, nie strzegli się nas, śpiących
zastaliśmy; gdyby było wszystko wojsko nasze nadścigło, zbudzilibyśmy
ich byli nieubranych, ale nie mogło się rychło z onego lasu wybrać. Dwa
falkonety wziął był z sobą pan hetman, te zawaliły drogę, że się wojsko
przed nimi nie mogło dobyć. Była i druga przeszkoda, żeśmy zaraz
na nich nie uderzyli; przez pole wszystko, którędy było iść ku obozowi
nieprzyjacielskiemu, płoty były poprzek pogrodzone, i między temi płoty
były dwie wioski. Przyszło tedy oczekiwać nastąpienia wojska, one
płoty łamać, i one wioski, iż były wprost ku polu obrócone, obawiając
się, żeby nieprzyjaciel z rusznicznymi ludźmi, których tak wiele miał,
nie osadził i nas z za płotów nie psował, kazał je pań hetman zapalić,
i dopiero się nieprzyjaciel ocknął. Aż Moskwa i cudzoziemski żołnierz
nie wiedząc przyczyny, dla czego się tak odwlekło, przyczytują to
wielkości zmysłu pana hetmana, że mogąc ich bić śpiących nie chciał,
i znak im czasu dał do zgotowania się. Ale by nie przyczyny wyżej
wspomnione, podobnoby ich ta odwłoka nie potkała.
Tymczasem, zaczem insze wojsko nasze nadeszło, pułk pana
Zborowskiego, który szedł przodem, stanął w sprawie na prawem skrzydle.
Nastąpił potem pułk pana Strusia, starosty chmielnickiego, który
stanął na lewom skrzydle. Pułk pana Kazanowskiego i pana Ludwika
Wajherów, nad którym był pan Samuel Dunikowski, stanął w pobocznych
i posiłecznych hufiech prawego skrzydła; pułk pana hetmana, nad którym
był książę Janusz Korecki, na lewej stronie także w pobocznych
i posiłecznych hufiech stanął. W siekanych hufiech p r o p t e r o m n e
s c a s u s stały niektóre roty, jakoby w pośrodku i tam i sam pan
hetman pilnował.
Było też kozactwa l e v i s a r m a t u r a e ze czterysta.
Pohrebiszczany je zwano, iż z Pohrebiszcz, majętności książąt
Zbaraskich, było ich w tej kupie najwięcej; był starszym nad nimi pan
Piaskowski. Tym pan hetman kazał stanąć przy chruście, jakoby na boku
lewego skrzydła. Falkonety one dwa i z chorągwią pieszą pana hetmana
jeszcze były nie przybyły.
Gdy już tak wojsko stanęło w sprawie, objeżdżając pan hetman z hufu
do hufa, animował swoich, ukazując jako n e c e s s i t a s i n l o c
o, s p e s i n v i r t u t e, s a l u s i n v i c t o r i a i kazał
uderzyć w bębny, w trąby do potkania.
Nieprzyjaciel też już był stanął w sprawie. Wojsko cudzoziemskie
Szwedów, jako się liczyli i brali pieniądze na dziesięć tysięcy
jezdnych i pieszych, ale w podobieństwie nad ośm tysięcy coś ich mogło
być, ci wzięli prawą rękę; a moskiewskie wojsko lewą, którego jako sam
powiadał kniaź Dymitr Szujski, było więcej niźli czterdzieście tysięcy
jezdnych i pieszych.
Płot był między nami dłngi, jako się wyżej wspomniało; dziury jednak
były w onym płocie tak, iż nam, gdyśmy do nich do potkania szli,
przyszło onemi dziurami wypadać. Na wielkiej nam przeszkodzie był płot,
bo i Pontus przy onym płocie postawił piechotę, która naszych onemi
dziurami wypadających i odwracających bardzo psowała. Trwała długo
bitwa, bo nasi się i oni, zwłaszcza cudzoziemcy poprawowali. Naszym,
którzy na moskiewskie hufy przyszli, łacniejsza była sprawa, bo Moskwa
nie trzymała razu, jęli uciekać, nasi gonić. W tem też one falkoneciki
z trochą piechoty przyszli i bardzo potrzebie dogodzili. Bo do onych
Niemców pieszych, którzy przy płocie stali, wygodzili puszkarze
z działek, i piechota, choć ich trocha ale ochrostani i w wielu
potrzebach bywali, skoczyli do nich, i upadło zaraz między Niemcy kilku
z działek z rusznic- li postrzelanych; wystrzelili i Niemcy do nich
i zabili pana hetmanowych dwóch, trzech- li. Ale wiedząc że ochotnie do
nich idą, jęli Niemcy od płotu uciekać do lasu, który tam był
niedaleko. Francuzowie i Anglikowie jezdni przecie z naszemi rotami
w polu, co raz jedni drugich posilając, czynili; aż kiedy już nie stało
onych Niemców pieszych, którzy przy płocie nam byli na przeszkodzie,
skupiwszy się kilka rot naszych, uderzyli na oną jazdę cudzoziemską
kopjami, kto jeszcze miał, pałaszami, koncerzami oni też d e s t i t u t
i p r a e s i d i o ludzi moskiewskich i onej piechoty, nie mogli się
oprzeć; jęli w swój obóz uciekać, ale i tam nasi na nich wjechali,
bijąc, pędzili ich przez ich obóz własny; wtenczas Pontus i Horn
pouciekali. Zostało było jeszcze do trzech tysięcy albo i lepiej tych
cudzoziemców, stali w kraju przy lesie, pan hetman jął rozmyślać,
jakoby ich z tego fortelu ruszyć.
Lecz oni, nie mając już starszych, widząc też, że Moskwa pouciekała,
coś trochę jeszcze w wiosce, która była przy obozie kniazia Dymitrowa
obostrożona, bawiło się ich, a i sam kniaź Dymitr tamże był. Chcąc tedy
owi cudzoziemcy o zdrowiu swem radzić, wysłali do pana hetmana,
prosząc rokowania. Pan hetman też widząc rzeczy pełne trudności, że ich
było niełacno od onego chrustu odrazić, pozwolił. Stanęło na tem, że
się dali dobrowolnie; wielka część obiecała się a d d i c e r e s t i p
e n d i i s króla jegomości, a wszyscy przysięgli i daniem ręki od
przedniejszych kapitanów, a potem i pismem utwierdzili, że nigdy
w Moskwie przeciw królowi jegomości służyć nie mają. Pan hetman im też
obiecał przy zdrowiu i majętnościach ich zachować i którzyby służyć nie
chcieli wolne przejście do ojczyzny u króla jegomości otrzymać.
I n t e r i m gdy się te traktaty dzieją, kniaź Andrzej Galicyn
i kniaź Daniło Mezecki, którzy byli z bitwy w lasy pouciekali, okolno,
że nasi i zajść nie mogli, w kilkaset koni przybiegli znowu do onej
wioski obostrożonej, w której, jako się wspomniało, został jeszcze był
sam kniaź Dymitr: i Pontus i Horn z nimi się wrócili. I snadź radby był
Pontus oną umowę rozerwał; ale żołnierze dzierżyli jej się mocno.
Kniaź Dymitr i kniaż Galicyn, widząc (bo to było i n c o n s p e c t u
że się cudzoziemcy z panem hetmanem zsyłają, jęli tyłem onej wioski
przez swój obóz, który za wsią był, gwałtownie ku lasowi uciekać, co
najkosztowniejsze rzeczy, kubki, czary srebrne, szaty, sobole,
rozłożywszy na widoku w obozie swym. Rzucili się nasi w pogoń, ale mało
ich goniło; padli w obozie na łupie onym, bo też to Moskwa na to
uczyniła, żeby naszych od gonienia zabawili. Gdyśmy do nieprzyjaciela
szli, tylko działka, a samego pana hetmana kareta była; nazad się
wracając, było wozów, kolas ledwie nie więcej niźli nas. Bo zaprzężone
stały moskiewskie kolasy, które nasi naładowawszy łupami wzięli, i w
onym złym lesie nawięzło ich gwałt, że jeździe mijać ich z trudnością
przychodziło; gdy pan hetman, obawiając się, żeby co niebezpiecznego
na obóz od Wałujewa w niebytności jego nie padło, kwapił się i tego
dnia zaraz do obozu się wrócił.
Kniaź Dymitr, choć niewiele ich za nim goniło, uciekał potężnie,
na błocie konia, na którym siedział, i ubuwia zbył; boso na lichej
szkapinie pod Możajsk do monasteru jechał. Tamże konia i obuwia
dostawszy, nic się nie obawiając do Moskwy jechał. Możajszczanom,
którzy do niego byli przyszli, rozkazał, żeby łaski u zwycięzcy
prosili, gdyż obronić się sposobu nie mieli. Jakoś tedy Możajszczanie
wyprawili do pana hetmana imieniem swem i kilku inszych zamków:
Borysowa, Werehi, Ruzy imieniem, poddaństwo ofiarując.
Bitwa ta trafiła się na dzień 4 lipca, zginęło z cudzoziemców do
tysiąc dwieście człeka.
Moskwy najwięcej w pogoni po różnych miejscach. I w naszych też nie
było bez szkody, zabity pan Lanckoroński, towarzyszów samych lepiej
niżeli przez sto, oprócz pacholików, koni pocztowych; oprócz tych, co
się wyleczyło, więcej niż czterysta zabitych.
Wałujew o odejściu i zwróceniu się pana hetmana zgoła nic nie
wiedział; aż w nocy piechota z szańców poczęli wołać, powiadając im d e
e v e n t u bitwy. Nie dawali temu wiary aż nazajutrz rano pan hetman,
chorągwie i więźnie kazał im ukazać; wskazał do Wałujewa; "Jeśli nie
wierzycie, żeby posłał na miejsce, gdzie bitwa była"; – jakoż posyłał
tam Wałujew.
Wtem też przyszli nazajutrz cudzoziemscy żołnierze, którzy byli przy
chorągwiach zostali; bo wiele ich w lasy pouciekało, nie wiedząc co
się z ich towarzystwem dzieje, tułali się po różnych miejscach, nie
rychło potem po kilkunastu, po kilkudziesiąt, schodzili się do swoich.
Pontus też z Hornem będąc c o n s c i i zdrady, którą we Szwecji
uczynili przeciwko królowi jegomości, bojąc się za to karania, sto
i kilkadziesiąt człeka z sobą namówiwszy, ku Nowogrodu wielkiemu uszli,
jednakże obnażeni ze wszystkiego od swoich żołnierzy, którzy po
odjechaniu pana hetmana, zadając im że ich s t i p e n d i a i n t e r c
e p e r u n t rzucili się na nie, mało ich nie pozabijali, odarli
ze wszystkiego.
Wałujew, gdy już cudzoziemskie żołnierze ujrzał, z którymi się
dobrze znał, bo z nimi, jak się spomniało, Osipowa i inszycli zamków
pod naszymi dobywał, prosił rokowania. Pan hetman, widząc rzecz
niebezpieczną dobywać go, bo jakośmy potem oglądali municje, któremi
się byli okopali, obwarowani byli bardzo dobrze, tak iż gdyby było
(jako niektórzy radzili) przyszło do dobywania, nie bylibyśmy bez
znacznego szwanku. Zaś głodem ich wymorzyć, jako naród moskiewski (w
czem żaden z nimi nie porówna), lada czem żyw, poszłoby było w długą.
Pana hetmana zaś myśl do tego wiodła dla dwóch ważnych (które się niżej
powiedzą) przyczyn, żeby nic nie bawiąc ku stolicy nastąpił. Przypadł
tedy rad na to, że z Wałujewem kontraktować, zwłaszcza, żeby dobry się
podawał sposób tych traktów: gdyż Moskwa na tem samem przestawała, co
już było Sołtykowi i innym pod Smoleńskiem od króla jegomości
pozwolone. Temiż tedy kondycjami zawarł z nimi pan hetman, a oni
poddaństwo i wiarę królewiczowi Władysławowi przysięgli. Jakoż zaraz
przyłączyli się do wojska naszego, i dosyć wiernie (choć to jeszcze
Szujski r e b u s p o t i e b a t u r i życzliwie się zachowali,
wiadomości częste a gęste z stolicy rozumiejąc się ze swoimi panu
hetmanowi przynosili, listy, które pan hetman posyłał do stolicy, do
niektórych osób i uniwersały, zgubie Szujskiego służące, przenosili.
http://fronda.pl/konslib/blog/kluszyn_1610_warszawa_2010_holandia_pierws...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
8. Wojny, rzezie, holokausty czyli po co nam te rocznice?
Kolejne, huczne obchody rocznic bitew, inwazji, desantów, ofensyw, powstań, holokaustów, zagłady miast i gett, narodów, są (bynajmniej dla mnie) źródłem przygnębiającej refleksji, nad okrutną, barbarzyńską naturą człowieka. Jeślibym w desperackim akcie samoobrony, pozbawił życia jakiegoś bandziora, to byłoby to dla mnie upiorne, koszmarne przeżycie, które chciałbym za wszelką cenę, usunąć z mojej pamięci na zawsze. Czy normalnemu człowiekowi, który doświadczył takiej przygody, przyszłoby do głowy, organizować stowarzyszenie podobnych jemu zabójców z konieczności?? Czy ktoś o zdrowych zmysłach, wpadłby na pomysł organizowania zjazdów, tych nieszczęśników, w kolejne rocznice ukatrupienia przez nich różnych oprychów?. Toż byłby to chorobliwy psychiczny sadomasochizm , ciekawy przypadek dla jakiegoś psychiatry . Jednak gdy tylko przedstawiony wyżej przypadek, dotyka wielu ludzi równocześnie, gdy zaczynają się oni mordować w skali całych narodów, to gdy tylko zaspokoją oni swoje mordercze hucie, i na jakiś czas zaniechają wojaczki, (ci co przeżyli) zaczynają się organizować, w niezliczone towarzystwa zabójców z konieczności (przepraszam: kombatantów). Fetowaniu kolejnych rocznic makabrycznych rzezi, w których brali oni udział, nie ma końca. Najbardziej wydajnym w zabijaniu innych ludzi, buduje się pomniki, sławi ich bojowe czyny w wierszach, poematach i powieściach. Na cześć bohaterów pola walki, kompozytorzy układają marsze, hymny. Ściany kościołów i budynków publicznych zapełniają się tablicami, mających zachować dla potomnych nazwiska fachowców od zabijania, w obronie” jedynie” słusznej sprawy. Jednym z elementów tej żałosnej wrzawy, gloryfikującej przemoc, gwałt i mord, jest system edukacji. Biada sztubakowi dowolnej szkoły świata, który by nie znał dat największych narodowych rzezi, w których nasi byli górą, bądź odwrotnie. Programy nauczania w szkołach, w każdym państwie, są tak skonstruowane, aby najbardziej haniebne i zbrodnicze akty zbiorowych narodowych szaleństw, przedstawić ogłupiałej młodzieży, jako okresy chwały i chluby narodowego oręża, które należy czcić i celebrować na wszystkie możliwe sposoby. Historia gatunku homo sapiens, jaką kreują podręczniki historii, jawi się jako ciąg wojen, podbojów , okupacji, powstań, przerywanych tylko na chwilę, by rany „ wylizać „ i przygotować się do następnej wojaczki, oczywiście w słusznej sprawie: wyzwalania spod jarzma, odzyskania ziem rdzennie naszych, itp.. Tym sposobem wychowuje się następne pokolenia ludzi, gotowych mordować, palić i gwałcić, za ojczyznę, Boga, cesarza, cara, „rodinu i stalinu”, i czort wie kogo jeszcze. Czy w jakimkolwiek podręczniku historii, w jakimkolwiek kraju, wyczytamy, że Aleksander Macedoński, był dzikim, prymitywnym siepaczem, odpowiedzialnym za eksterminację dziesiątków narodów i zniszczeniem wielu wspaniałych kultur??. Nic z tych rzeczy!!. On był oczywiście wspaniałym wodzem i genialnym strategiem!. Za sto lat nasi następcy, tak samo będą(Już to robią) oceniać Stalina i Hitlera. Historia najnowsza dowodzi, że w każdym dowolnym miejscu świata, w którym żyje człowiek, wystarczy iskra, pretekst, aby pozornie normalni, kulturalni ludzie, skoczyli sobie do gardeł, dopuszczając się czynów tak makabrycznych, że postronnym ludziom trudno w nie uwierzyć!!. Wielu naukowców uważa, że jako gatunek, jesteśmy genetycznie skażeni agresją, prowadzącą w prostej linii, do wojen, zbrodni, okrucieństwa i wandalizmu. Ponieważ jednak, równocześnie, wyposażył nas Stwórca w rozum i sumienie, więc próbujemy nieporadnie jakoś usprawiedliwić naszą gatunkową dziką agresję!. Wszelkim nieszczęściom są winni „Oni” ( Czyli Polacy, Czeczeni, Hutu i Tutsi, Jakuci, itp ), my jesteśmy zawsze moralnie „ czyści” , czynimy rzeczy okropne, ale tylko w samoobronie. Stanisław Lem w powieści „Powrót z gwiazd”, uznał, że jedynym sposobem pozbawienia ludzi agresji, jest poddanie każdego noworodka zabiegowi chirurgicznemu, usunięcia części mózgu odpowiedzialnemu za agresję. Jeśliby futurystyczne wizje Lema kiedyś się spełniły, to wokół jakich symboli koncentrować się będzie życie społeczeństw, jeśli nie wokół rocznic bitew, powstań, wojen??. Komu będą budowane pomniki, jeśli nie wodzom, generałom i innym mordercom ? . Czego będą uczyć w szkołach , jeśli nie historyjek , kto kogo i kiedy napadł, jakie jego ziemie zagarnął, ilu wrogów wymordował, kiedy zawarto rozejm, który wróg podstępnie zerwał, itp., itd. Dopóki Wizje Lema nie ziszczą, my Ziemianie zadbamy o to, by historycy mieli o czym pisać, i by piekło tworzone mozolnie naszymi rękoma, nigdy nie przestało nam towarzyszyć !!!!
RACJA JEST JAK DUPA, KAŻDY MA SWOJĄ /Józef Piłsudski/
9. Rocznica 404 lata temu 4 lipca 1610 r.
BITWA POD KŁUSZYNEM 4 LIPCA 1610 r. JEDNO Z NAJWIĘKSZYCH ZWYCIĘSTW W HISTORI POLSKI !!!
404 lata temu 4 lipca 1610 r. pod Kłuszynem armia Rzeczypospolitej pod dowództwem
Hetmana Polnego Koronnego Stanisława Żółkiewskiego rozgromiła armię
moskiewską pod dowództwem kniazia Dymitra Szujskiego oraz szwedzkich i
niemieckich najemników.
Atak wojsk Hetmana Stanisława Żółkiewskiego
rozbił wojska moskiewskie, a następnie skłonił do zaprzestania walki
cudzoziemców posiłkujących Szujskiego. Bitwa zakończyła się paniczną
ucieczką Szujskiego i ocalałych Rosjan.
Bitwa pod Kłuszynem charakteryzowała się ogromną dysproporcją sił ( na 1. Żołnierza Polskiego przypadało 5. Rosjan ).
W obliczu klęski bojarzy zdetronizowali cara Wasyla Szujskiego i
obwołali carem królewicza polskiego Władysława, a Hetman Stanisław
Żółkiewski wkroczył do Moskwy.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
10. Kłuszyn 1610 r. - Największe Polskie Zwycięstwo
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl