Jeśli nie jest Wam za ciepło ani za zimno, a po jakimś czasie założycie na koszulę gruby sweter i kurtkę puchową i dalej Wam nie będzie za ciepło ani za zimno, to oznacza, że temperatura otoczenia: znacząco spadła, wzrosła, czy pozostała bez zmian?

Pytanie wydaje się z konkursu audiotele - ale jeżeli zadam pytanie ceny są na jakimś, stałym poziomie, a w międzyczasie wrosła podaż pieniądza, to ilośc towarów i usług spadła wzrosła, czy pozostała bez zmian?

Pytanie może się wydawac trudniejsze, ale i od rzeczy - tymczasem jest fundamentalne, bo po nim należy postawic inne pytanie - czy RPP (ta od kręcenia stopami) powinna stabilizowac:

- ceny (manipulując podażą pieniądza - co nazywa się rozgrzewaniem i schładzaniem gospodarki);

- podaż pieniądza;

- nic nie powinna stabilizowac, zostawic to procesom rynkowym, bo pieniądz człowieka nie parzy ani nie ziębi (taka nowa wersja pecunia non olet);

A teraz inne pytanie czy jeżeli temperatura otoczenia spada dłuższy czas a my zakładamy ciągle nowe ubrania, by nam ciągle było w miarę ciepło to:

- uważamy to za sytuację stabilną, bo przecież nie marzniemy

- powinniśmy się matrwic, bo co prawda na razie nie marzniemy, ale za jakiś czas skończą nam się ubrania i będzie KRYZYS

To takie deywagacja na temat zmiany (czy braku zmiany) stóp przez RPP.

Z innych ciekawostek to ma byc powołany w Niemczech fundusz zabierający bankonom 15% dochodu na rzecz przyszłego Kryzysu-ZlodowaceniaGospodarki, co jak rozumiem jest zabieraniem mniej/więcej co 5tej odzieży na rzecz skończenia się tej odzieży. Tzn. liczeniem, że może częśc banków w międzyczasie zamarznie (bo oddały częśc ubrań), a potem z tego funduszu rozdane zostaną swetry i kurtki tym bankom, które i tak były najcieplej ubrane.